Duda (27.05.2015)

 

Beata Szydło – czy Jarosław Kaczyński namaści ją na premiera z PiS?

27.05.2015

Beata Szydło (PiS) cieszy się wielkim zaufaniem Jarosława Kaczyńskiego. Tylko taka osoba może go zastąpić w roli kandydata PiS na premiera. Ona sama stale wskazuje na prezesa, ale teraz każda inna deklaracja mogłaby ją kosztować odsunięcie na boczny tor.

 

Beata Szydło

Foto: PAP Beata Szydło

 

Nieprzypadkowo mówi się o niej „Kaczyński w spódnicy”, choć np. w sprawach katastrofy smoleńskiej prezentuje odmienne stanowisko.

Kadzidło i ironia

„Beata! Beata!” – wielokrotnie skandowali działacze PiS podczas konwencji i wieczorów wyborczych Dudy. Dziś Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński rozrywają Beatę Szydło między sobą. A jeszcze kilka lat temu była mało znaną posłanką. Teraz każdego dnia musi odpowiadać na pytanie „czy będzie Pani premierem?”. Zawsze odpowiada z uśmiechem, że będzie nim J. Kaczyński.

Poseł PiS Jarosław Sellin: – Od wielu lat jako główna partia opozycyjna komunikujemy, że w przypadku zwycięstwa wyborczego premierem rządu stworzonego przez PiS będzie J. Kaczyński.

Słynne Pierwsze Damy RP

Dzielnie wspierają swoich mężów podczas trwania prezydentury. Są ostoją elegancji i prezencji. Wszystkie aktywnie zaangażowane w różnorodną działalność charytatywną i społeczną. W naszej galerii wspominamy Pierwsze Damy RP – niezwykłe kobiety, które swoją postawą i wdziękiem uznawane są za wzór do naśladowania dla wielu z nas.

I dodaje z ironią: – Od kilku dni obserwuję karkołomną i beznadziejną operację podpowiadania nam – tak przez konkurencyjnych polityków, jak i wiele mediów – procesu odspawania Jarosława Kaczyńskiego od Andrzeja Dudy i od PiS. Sellin na myśli ma m.in. Dorna i Libickiego.

„Trzymać Kaczyńskiego na Jasnej Górze, a Macierewicza w piwnicy”

Byli politycy PiS jak Ludwik Dorn (bezpartyjny) i Jan Filip Libicki (teraz PO) biorą projekt „premier Szydło” na serio.

– Bardzo prawdopodobne, że kandydatem na premiera będzie Beata Szydło – dociekał Dorn. A Libicki mówi Onetowi: – Niewątpliwie pojawienie się kandydatury Szydło w obiegu medialnym świadczy o tym, że PiS rozochocone sukcesem Dudy, chciałoby powtórzyć podobny wariant „trzymać Kaczyńskiego na Jasnej Górze, a Macierewicza w piwnicy”. I postawiać na kogoś nowego. Z pewnością wystawienie Szydło na premiera przedefiniowałoby polską politykę, bo w kampanii byłaby to konfrontacja dwóch pań.

Z kolei „SE” cytuje anonimowego polityka PiS, który ma twierdzić, że „byłaby ona dobrym premierem”.

Jednak Sellin zapewnia: – J. Kaczyński zawsze mówił, że jego aspiracją jest bycie premierem i jest to twardo aktualny plan PiS.

Do takich deklaracji należy jednak podchodzić z dystansem. Przypomnijmy choćby kwiecień 2012 r.: J. Kaczyński mówił wtedy, że „pod naciskiem partii” zdecydował się startować w wyborach prezydenckich 2015 r, ale później znów zmienił zdanie. Co ciekawe, wtedy w PiS argumentowano, że jedynie prezes ma realną szansę pokonać Bronisława Komorowskiego w 2015 r.

Co do funkcji premiera J. Kaczyński też może zmienić pogląd.

Kancelaria Prezydenta lub rządowa perspektywa

Na dziennikarskiej giełdzie nazwisk Szydło obsadzana jest w roli szefowej Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Ona ostatecznej decyzji jednak nie podjęła. W rozmowach tuż po zwycięstwie Dudy wielkie podziękowania złożył jej i prezes, i prezydent elekt. I obydwaj chcieliby, aby dalej pracowała u ich boku.

– Rozmawialiśmy z Andrzejem Dudą na temat tego, czy będziemy dalej współpracować, ale rozmawiałam też z prezesem Kaczyńskim na temat zbliżających się wyborów parlamentarnych i też są pewne rzeczy do zrobienia i do rozwiązania – mówiła w TVN24.

W nowej KP – jako autorka zwycięstwa – mogłaby być, kim chce. Andrzej Duda obejmie urząd 6 sierpnia, a już wtedy trwać będzie gorąca kampania parlamentarna. Szydło mogłaby ją prowadzić. W razie przejęcia przez PiS władzy w „małym pałacu” (kancelarii premiera) prezes Kaczyński ma dla niej propozycję w postaci – minimum – wicepremiera w swoim rządzie. A może nawet premiera, choć dziś jeszcze za wcześnie o tym przesądzać, jednak jest to jeden z możliwych scenariuszy.

Oferty od prezydenta elekta i prezesa

– Nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji, tzn. czy będę współpracować z Andrzejem w Kancelarii Prezydenta, czy będę dalej kontynuować swoją karierę parlamentarną, brać udział w wyborach parlamentarnych – zapewniała Szydło. Obie drogi (KP i Sejm) wiążą się bowiem z konkurencyjnymi i „poważnymi propozycjami” od prezesa i prezydenta elekta.

Czy Jarosław Kaczyński może wyjść z ofertą namaszczenia jej na premiera w rządzie PiS? Czy to realne? Jak to w PiS: będzie to osobista decyzja prezesa.

W PiS Szydło cieszy się teraz jednak ogromnym autorytetem, a jednocześnie – co prezesowi jest akurat na rękę – nie ma zaplecza, ani tym bardziej swojej frakcji w partii. Ma za to – z racji swojego umiarkowania, przynajmniej na tle PiS – zaletę w postaci większej zdolności do budowania koalicji.

Argumenty za Szydło

Za kandydaturą Szydło na premiera z ramienia PiS przemawiają pewne argumenty – oprócz dwóch zasadniczych, choć już właściwie jednego. Podstawy: nie jest szefową partii, która ma szanse na zwycięstwo. I ten obalony przez nią samą: brak rozpoznawalności i szerszej popularności wśród Polaków. Ten drugi argument jednak nie przekreśla projektu „premier Szydło”, bo do historii marketingu politycznego przechodzi właśnie kierowana przez Szydło kampania Andrzeja Dudy. Startując z poziomu 12 proc. rozpoznawalności został on prezydentem. Wcześniej jednak – tak jak Dudę – osobiście musiałby ją namaścić na potencjalnego premiera sam J. Kaczyński.

Prezes Kaczyński jest dociskany przez dziennikarzy ws. przyszłości Szydło i swojej. – Potwierdza Pan, że na jesieni będzie Pan premierem, jeśli wygracie wybory? – na to pytanie prezes odpowiedział: – Niczego w tej chwili nie potwierdzam, ani niczemu nie zaprzeczam. Najpierw trzeba wygrać wybory.

Jednak rezultat wyborów parlamentarnych uzależniony jest w dużym stopniu od osoby, która będzie prezentowana jako potencjalny szef rządu. A więc tu znów wraca pytanie: Kaczyński czy Szydło?

Sukces PiS. Prezes schowany

Wiele do myślenia i samemu prezesowi, i jego partii musiała dać nie tylko wygrana Andrzeja Dudy, ale też nieobecność J. Kaczyńskiego w kampanii prezydenckiej. Bo w zakończonych właśnie wyborach prezes nie dość, że sam nie startował, to był niemal zupełnie schowany.

Efekt? Po świetnej kampanii PiS odniosło największy sukces od 10 lat. Testament prezydenta Lecha Kaczyńskiego ma zatem realizować nie jego brat bliźniak, ale młody współpracownik tragicznie zmarłego prezydenta.

Jarosław Kaczyński od 2001 r. był frontmanem w każdych – oprócz tych z 2015 r. – wyborach, w których brało udział PiS, także w tak małoistotnych jak wybory prezydenta Elbląga czy wybory uzupełniające do Senatu w Rybniku. W kampanii prezydenckiej głos w sposób donośny zabrał tylko 11 listopada w Krakowie w trakcie uroczystości związanych z obchodami Święta Niepodległości. Wtedy to niespodziewanie ogłosił, że chce, aby to Duda startował na prezydenta.

– Polsce potrzebny jest nowy pierwszy obywatel Rzeczypospolitej. Człowiek, który będzie miał odwagę i determinację Józefa Piłsudskiego, tę którą przejął Lech Kaczyński. Człowiek, który będzie potrafił wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za tę ogromną zmianę, której potrzebujemy – mówił wtedy szef PiS. Ale sam na serio nie wierzył – tak jak i Szydło – w zwycięstwo Dudy. Ta wiara przyszła dopiero po 7 lutego, gdy na pierwszej wielkiej konwencji Dudy dał się on poznać jako polityk dużego formatu.

Ale ta konwencja to był też nowy początek dla Szydło. – Gdy mi powiedziano, że to ja mam rozgrzać przemówieniem publiczność, zdziwiłam się – sama to przyznała. Ale wystąpiła z dobrą mową, bez kartki, a tłum wiwatował w odpowiedzi na jej słowa.

Szydło pełniła honory prezesa PiS

Żakowski przegrał zakład i musi kupić działaczowi PiS… „malucha”

Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”, będąc pewnym wygranej Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich, przyjął propozycję działacza młodzieżówki PiS i założył się o… „malucha”. Żakowski, który postawił na zwycięstwo Komorowskiego, zakład przegrał i w najbliższą niedzielę ma kupić Mateuszowi Rojewskiemu Fiata 126p. W kolorze czerwonym.

Gdy 24 lutego biuro prasowe PiS rozesłało informację o konferencji prasowej prezesa, wśród dziennikarzy zapanowało poruszenie. – Jednym z powodów konferencji jest poinformowanie państwa, że jestem – powiedział półżartem. Bo Kaczyński nie zabrał głosu na żadnej z konwencji Andrzeja Dudy.

10 maja, gdy ogłaszano niespodziewaną wygraną Dudy – dopiero w I turze – Kaczyńskiego nie było na wieczorze wyborczym. Gdzie był? Na Krakowskim Przedmieściu – uczestniczył tam w obchodach miesięcznicy katastrofy smoleńskiej.

A gdzie był 24 maja, gdy PiS odniosło swój największy – by nie powiedzieć: jedyny – wyborczy sukces od 10 lat? Joachim Brudziński to ujawnił: – Jarosław Kaczyński był na Jasnej Górze, w świętym miejscu wszystkich Polaków zawierzył los tej kampanii i naszej ojczyzny Jasnogórskiej Pani, naszej matce, i okazało się to skuteczne.

Prezes PiS publicznie nie gratulował Dudzie sukcesu – uczynił to prywatnie. Duda publicznie nie dziękował prezesowi, żeby nie interpretowano tego jako nową formę „panie prezesie, melduję wykonanie zadania!”.

Wieczorem 24 maja na scenie gwiazdą – obok Dudy, jego żony i córki – była za to Beata Szydło. Znów dała się poznać jako osoba skromna. Przyjęła kwiaty i wymownym gestem wskazała na Dudę jako człowieka nr 1 tego wieczora.

W czasie kampanii to ona pełniła honory prezesa partii. Rola J. Kaczyńskiego sprowadzała się do zasiadania w pierwszym rzędzie i podrzucania baloników. – Szydło szybko się uczy – mówią nawet politycy z obozu PO. Nie jest tajemnicą, że jej wcześniejsze wystąpienia, choćby z mównicy sejmowej, nie były charyzmatyczne, ale nudne i monotonne.

Szydło musi mówić „Kaczyński na premiera”

Jeśliby ktoś miał przejąć od J. Kaczyńskiego misję bycia kandydatem PiS na premiera, to tylko osoba ciesząca się jego wielkim zaufaniem. Takim cieszy się właśnie Szydło. Dowody na to dawała wiele razy przekonując, że to on znów będzie premierem.

Tuż po zwycięskiej dla Dudy II turze mówiła w RMF FM o „geniuszu politycznym” Kaczyńskiego. – Póki co rady polityczne i to doświadczenie polityczne J. Kaczyńskiego się sprawdza. Dzięki jego decyzji Andrzej Duda dzisiaj jest prezydentem.

Czy po prezydencie Dudzie czas na premier Szydło? Taki scenariusz jest możliwy. Wcześniej jednak decyzję o namaszczeniu – bądź nie – Szydło musiałyby poprzedzić sondaże zlecone przez jej partię. Tak było przed wyborami prezydenckimi i tak przed wyborami robią wszystkie liczące się formacje, chcąc się zorientować, jak kształtują się społeczne oczekiwania oraz szanse poszczególnych polityków na wpisanie się w nie.

Rozpoznawalność Beaty Szydło jest nikła, ale zarazem porównywalna z tą, którą na starcie dysponował europoseł PiS Andrzej Duda. Początkowo nawet w PiS nie wierzono w powodzenie jego misji. Ale – co przejdzie do historii – Duda z rozpoznawalności na poziomie 12 proc. poszybował do pełnej, a następnie do 51,45 proc. poparcia w II turze.

Zaskakujący awans na „prawa rękę” prezesa

W karierze politycznej Beaty Szydło są momenty zaskakujące.

Dzisiejsza wiceprezes PiS zastępczynią J. Kaczyńskiego została w 2010 r. Nieoczekiwanie. W prasie powszechnie komentowano to jako zaskoczenie, bo oto J. Kaczyński wskazał „mało znaną posłankę” ziemi chrzanowskiej na swoją „prawą rękę”. Obok niej do prezydium trafili wówczas pewniacy jak Mariusz Błaszczak, Zbigniew Ziobro i Adam Lipiński. Szydło była jedyną kobietą w tym gronie.

Od kilku lat bywa nazywana „Kaczyńskim w spódnicy”. Jej sposób uprawiania polityki nie jest jednak tak konfrontacyjny. Poglądy też nie do końca mają zbieżne. Paradoksalnie to jednak może stanowić – z punktu widzenia PiS – jej atut. Szydło jest bowiem „smoleńską ateistką” – w zamach na Tu-154M nie wierzy, w posiedzeniach zespołu Antoniego Macierewicza nie uczestniczy, o sztucznej mgle nie mówi, podobnie jak i o rozpyleniu helu, o „zbrodni smoleńskiej” i „poległych” 96 ofiarach 10 kwietnia – również nie.

To istotne, bo wedle sondaży Polacy dystansują się od teorii zamachowych. Choćby wedle badania Millward Brown dla „Faktów” TVN z kwietnia br. 60 proc. ankietowanych uważa, że w Smoleńsku nie doszło do zamachu, a przeciwnego zdania jest 29 proc. respondentów (10 proc. „zdecydowanie tak”, 19 proc. „raczej tak”).

Warto też odnotować, że w kampanii prezydenckiej Andrzej Duda w odpowiedzi na pytania o rzekomy zamach i wybuchy na pokładzie Tu-154M wił się, aby nie powiedzieć choćby o słowo za dużo. A jeśli sięgnąć do jego wpisów na Twitterze sprzed kampanii, to prezentował dużo bardziej wyraziste stanowisko (m.in. uznawał za godnego cytowania, a skompromitowanego później, prof. Jacka Rońdę). Smoleńsk był miną, którą Duda zdołał ominąć w walce o prezydenturę.

Szydło idąc w pierwszym szeregu, a nawet na jego czele, w kampanii PiS do Sejmu miałaby ws. Smoleńska czystą kartę. Politycy, zwłaszcza PO, niejednokrotnie w trudnych dla Platformy czasie wypominali J. Kaczyńskiemu i PiS „zaczadzenie” Smoleńskiem oraz teorią zamachową. Szydło byłaby dużo trudniejszym celem takiej krytyki.

Co łączy Ewę Kopacz i Beatę Szydło?

Co ciekawe, wiceprezes PiS Beatę Szydło sporo łączy z premier i szefową PO Ewą Kopacz.

Obie panie nie wywodzą się z elity, co można wykorzystywać jako atut. Obie też pochodzą z prowincji – Kopacz ze Skaryszewa, Szydło z Oświęcimia. Obie w czasach PRL-u nie prowadziły działalności politycznej czy opozycyjnej. Obie zawdzięczają swoją aktualną pozycję swojemu szefowi – Kopacz Tuskowi, a Szydło Kaczyńskiemu.

Obie też nie skupiały się w swojej dotychczasowej pracy na warstwie czysto politycznej, ale raczej społecznej – Kopacz na służbie zdrowia, a Szydło na finansach publicznych.

Zwyczajna

Pogranicze Śląska i Małopolski – to stąd pochodzi i tu przez lata pracowała Beata Szydło. Wychowała się w wsi Przecieszyn – w zwyczajnym, przeciętnym i konserwatywnym domu. Ojciec – górnik. Matka pracowała w pomocy społecznej. Mąż (z wykształcenia historyk, którego poznała na studiach) na rzecz kariery politycznej żony sam zrezygnował z polityki, a też był radnym powiatowym. Mają dwóch już dorosłych synów.

W PRL-u uczyła się, a nie walczyła z komuną: LO w Oświęcimiu, studia etnograficzne na UJ. Potem, już po roku 1989, nieskończony doktorat, studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej i na Akademii Ekonomicznej. Pracowała w muzeach i instytucjach kultury. Szybko jednak weszła na drabinę kariery politycznej. Burmistrzem gminy Brzeszcze – na 8 lat – została w 1998 r. mając lat 35 – była wtedy najmłodszym burmistrzem w województwie. Brzeszcze to górnicza gmina, którą przy życiu trzyma kopalnia.

Została też radną powiatu oświęcimskiego i sejmiku województwa małopolskiego.

Nim trafiła do Sejmu, to wcale nie było jasne, czy uczyni to dzięki PiS czy PO. W Platformie wyrosłaby na lokalną konkurentkę wpływowego Pawła Grasia, więc jej nie przyjęto. Ona sama stwierdziła później półżartem, że „Pan Bóg ją uchronił przed Platformą”. PiS w 2005 r. – a wciągną ją do partii Zbigniew Ziobro – dało jej miejsce na liście, a wyborcy mandat poselski.

Na Wiejskiej „przewodniczką” Szydło po sprawach finansów publicznych stała się posłanka Aleksandra Natalii-Świat – aż do katastrofy smoleńskiej, w której zginęła. Jacek Rostowski, były wicepremier i minister finansów, wytykał jej niewiedzę ekonomiczną. W PiS pozostaje jednak jedną z czołowych w tych kwestiach ekspertką. Partia powierzyła jej zresztą swoje finanse, co też jest dowodem na zaufanie, jakim darzy ją Kaczyński.

Gdyby Beata Szydło miała zetrzeć się z Ewą Kopacz w kampanii parlamentarnej o tekę premiera, to byłaby to walka fascynująca. I pierwsza taka w historii.

Onet.pl

Co zasmuca Święty Kościół Powszechny? Wynik referendum w Irlandii czy to, że się władza wymknęła z ręki?

Jarosław Mikołajewski, 27.05.2015
Dwóch mężczyzn całuje się na jednej z ulic Dublina po ogłoszeniu wyniku referendum dotyczącego legalizacji małżeństw homoseksualnych

Dwóch mężczyzn całuje się na jednej z ulic Dublina po ogłoszeniu wyniku referendum dotyczącego legalizacji małżeństw homoseksualnych (Peter Morrison / AP (AP Photo/Peter Morrison))

Czy ktoś naprawdę może pomyśleć, że Bóg miłosierny, witając po śmierci nas, odartych z żałosnego ciała, postawi nam to właśnie pytanie: Czy ośmielaliśmy się jednopłciowy związek nazwać małżeństwem?
Wśród wielu problemów, które trapią Kościół, chyba największym jest władza. Potrzeba władzy. Pokusa. Grzech. Praktykowany pod pozorem misji.Wszyscy mamy kłopoty ze sobą, ja sam mam ich pewnie więcej niż cały Kościół. Ale te kłopoty pozostają moje. Co najwyżej mojej rodziny. Staram się, żeby nie zatruwały innych, nie wtrącam się też w cudze życie. Kiedy katolicy mówią, że lubią mieć setkę dzieci, nie zalecam im ograniczania aktywności płciowej czy zmiany orientacji. Niech robią, co chcą, dopóki nie zaczną uważać, że 2 + 100 to ustawowy model rodziny.Czytam, że wynik referendum w Irlandii, który dopuszcza zawieranie małżeństw przez osoby tej samej płci, „to nie tylko porażka zasad chrześcijańskich, ale całej ludzkości”. Tak twierdzi watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin, który zwierza się przy okazji, że fakt ten bardzo go „zasmucił”.Zastanawiam się, co w życiu innych zasmuca mnie. To, że krzywdzą, że biją, gwałcą. Choć moją reakcją nie jest zasmucenie: w ustach oficjalnych to słowo z gatunku żadnych, byle jakich, zastępczych. Trafnych tylko wtedy, gdy własne dziecko zacznie brać narkotyki albo matka spadnie z krzesła i złamie miednicę. Zasmucenia nie można zadekretować. Smutek wykrzywia twarz, odbiera uśmiech. I nie da się tego skontrolować.

Widząc w telewizji, jak tysiące Irlandczyków cieszą się ze wspólnej decyzji – nie tej, by wszyscy stali się homoseksualni, lecz żeby każdy, kto jest, dostał prawo do szczęścia – ostatnią rzeczą, która przychodzi mi do głowy, jest smutek. Bo jakże to: widzę radość, ale odczuwam smutek? Ludzie się cieszą, a ja się smucę, że oni wybrali zgodnie z własnym sumieniem i śmieją się, i są dumni z siebie nawzajem? Nie, to smucić nie może. To, co zasmuca, jest więc pewnie czym innym.

W kraju, gdzie 84 proc. to katolicy, za legalizacją małżeństw homoseksualnych opowiedziało się 62 proc. tych, którzy wzięli udział w referendum. To – owszem, może zasmucać. Ale tylko tych, którym władza wymknęła się z ręki. Tylko wtedy, kiedy władza jest dla nich ważniejsza od szczęścia.

Nie mówmy, proszę, o ewangelizacji czy misji. Czy ktoś naprawdę może pomyśleć, że Bóg miłosierny, witając po śmierci nas, odartych z żałosnego ciała, w bezkresnej trwodze i ufności duszy, postawi nam to właśnie pytanie: czy żyliśmy w związku homoseksualnym czy mieszanym? Czy ośmielaliśmy się jednopłciowy związek nazwać małżeństwem? To żart, który jakoś „zasmuca”.

Zobacz także

wyborcza.pl

 

List Episkopatu do Andrzeja Dudy. „Większość rodaków łączy z pańską prezydenturą wiele nadziei”

Michał Wilgocki, 26.05.2015
Andrzej Duda podczas Święta Bożego Miłosierdzia w seminarium w Łagiewnikach

Andrzej Duda podczas Święta Bożego Miłosierdzia w seminarium w Łagiewnikach (Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta)

– Niech światło Ducha Świętego towarzyszy Panu Prezydentowi w podejmowaniu ważnych decyzji i w codziennej służbie dla Rzeczypospolitej – piszą biskupi do prezydenta elekta Andrzeja Dudy.
Konferencja Episkopatu Polski pogratulowała Andrzejowi Dudzie już kilkanaście minut po ogłoszeniu wyników sondażu exit poll. Ks. Józef Kloch, rzecznik KEP zapowiedział wówczas, że pełna treść listu zostanie opublikowana po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów.Pełna treść gratulacji na stronie Episkopatu pokazała się dzisiaj. Podpisane pod listem jest całe prezydium: abp Stanisław Gądecki, abp Marek Jędraszewski i bp Artur Miziński.”Prosimy o przyjęcie serdecznych gratulacji z okazji wyboru na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Pierwsze informacje medialne mówią o przeważeniu szali zwycięstwa w dużej mierze przez ludzi młodych. Większość rodaków, w tym także młodzi, łączy z Pańską prezydenturą wiele nadziei. Spełnienie płynących z tej funkcji zadań – z Bożą pomocą – będzie możliwe, jeśli da się osiągnąć porozumienie w obliczu najtrudniejszych wyzwań. Ufamy, że wysiłek wszystkich Rodaków w czasie Pańskiej prezydentury będzie umacniany świadomością wspólnej odpowiedzialności za Ojczyznę, Europę i świat” – piszą biskupi.”Życzymy Panu Prezydentowi skutecznego jednoczenia Polaków wokół spraw najważniejszych dla Polski oraz darów Ducha Świętego w sprawowaniu najwyższego urzędu w Państwie. Niech światło Ducha Świętego towarzyszy Panu Prezydentowi w podejmowaniu ważnych decyzji i w codziennej służbie dla Rzeczypospolitej” – dodają.

Zobacz także

wyborcza.pl

 

Czapiński tłumaczy, dlaczego Platforma przegrywa wybory. „Mogą mówić, że nic się nie stało. Ale to będzie oznaczało klęskę”

klep, 27.05.2015
http://www.gazeta.tv/plej/19,103454,17992682,series.html?embed=0&autoplay=1
Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny z Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania, mówił w Poranku Radia TOK FM o przyczynach porażki PO w wyborach prezydenckich. Ma być nią dwuskrzydłowość. – Ona opłaca się ptakom, ale niekoniecznie partiom politycznym – zaznaczył.

Czapiński wskazywał, że przed wyborami w 2011 roku PO wzmocniła swe lewe skrzydło. Przekaz w przypadku tej centroprawicowej partii miał być jasny: – Będziemy realizować interesy elektoratów lewicowego i prawicowego.

– Platforma chce mieć ciastko i zjeść ciastko. Tak się nie da. Nie można realizować interesów obu skrzydeł – zauważył psycholog. I podkreślił, że od tego czasu PO straciła 1,6 mln rozczarowanych wyborców. Z prawa i lewa.

 

– Myk z dwuskrzydłowością się udał, bo to był moment generowania nadziei. Ale potem przyszedł czas na rozliczanie – wskazał Czapiński. Jego zdaniem PO musi teraz postawić na lewo lub prawo. Wyborcy centrowi nie wystarczą. – Mogą też mówić, że nic się nie stało. Ale to będzie oznaczało klęskę – skwitował psycholog społeczny.Czyżby Platforma nie miała na stanie swoich 30- i 40-latków? Najwyższa pora, aby stwarzać własnych Dudów [BLOG]
Zobacz także

TOK FM

 

Petru: Polska się zmienia, ale klasa polityczna za zmianami nie nadąża. Czas na nowe

27-05-2015
Ryszard Petru

Ryszard Petru, ekonomista, założyciel stowarzyszenia NowoczesnaPL  /  fot. Filip Miller

Polska się zmieniła, a klasa polityczna za tymi zmianami nie nadąża. Czas na nowe pokolenie – mówi Ryszard Petru, szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich i założyciel stowarzyszenia NowoczesnaPL.

31 maja na warszawskim Torwarze odbędzie się kongres założycielski stowarzyszenia „NowoczesnaPL” Ryszarda Petru. W ciągu pierwszy kilku dni od podania tej informacji, zapisało się na niego kilka tysięcy osób.

NEWSWEEK: Po co panu ta polityka?
RYSZARD PETRU: Denerwuje mnie wiele rzeczy, które można by zrobić lepiej, szybciej. Mam wrażenie marazmu i bylejakości. Że tracimy cenny czas. To nie znaczy, że w Polsce jest źle, tylko że mogłoby być znacznie lepiej.

Połowa Polaków lubi tak sobie ponarzekać.

– Ktoś musi powiedzieć pierwszy, że da się to zmienić. Paweł Kukiz powiedział, że chce, żeby było inaczej, ale nie powiedział jak. Rozumiem ten bunt, wielu moich znajomych głosowało na Kukiza, chcąc pokazać Platformie żółtą kartkę – choćby za wyciągnięcie pieniędzy z OFE.

A pana co irytuje?

– Ot, choćby te bramki na autostradach, które tylko Tusk, jak car, może odblokować. W ochronie zdrowia mamy dobrych lekarzy, brakuje pielęgniarek, ale przede wszystkim dobrego zarządzania – opłaca się trzymać na łóżkach zdrowych pacjentów. Coś jest nie tak z pomysłem gimnazjum, nie ma poważnej debaty w tej sprawie. Coś się stało z polskimi uczelniami – kształcą, ale potem się okazuje, że część absolwentów nie może się odnaleźć na rynku pracy. A jednocześnie mamy decydentów, którzy są zadowoleni z tego, co jest. Im się już nic nie chce.

Ciepła woda w kranie?

– Ciepła woda, 25 lat sukcesów gospodarczych. Rozumiem osoby, które zaczynały swój marsz w okresie Okrągłego Stołu – rzeczywiście dużo im się udało. Tyle że wielu z nich porównuje Polskę 2015 z Polską 1989. Młodych takie porównania nie interesują. To, że kiedyś było dużo gorzej, że nie można było podróżować, że zarabialiśmy 20 dolarów, to historia. Dla nich komuna to trochę jak II wojna światowa. Była, owszem, ale to nie znaczy, że cały czas mamy ją wspominać.

Żeby coś zmienić, założył pan z kilkoma osobami stowarzyszenie NowoczesnaPL. Czego chcecie?

– Rewolucji modernizacyjnej. Konkurencji, wolnego rynku, ale regulowanego, żebyśmy nie dali cwaniakom przejąć tego, co wytworzymy. Przejrzystego prawa sprzyjającego przedsiębiorczości i likwidacji przywilejów, ale tylko do przodu. Niech młody chłopak zaczynający pracę na roli wchodzi do ZUS, nie do KRUS, niech płaci takie składki jak wszyscy. Na równych warunkach powinny też konkurować firmy polskie i zagraniczne, prywatne i państwowe. Dziś najbardziej poszkodowany jest mały i średni polski prywatny biznes, a wspierane są stare molochy i duża część międzynarodowych koncernów.

A co dla tych, którzy nigdy nie będą przedsiębiorcami?

– Zmiana w systemie edukacji – żeby młodzi ludzie po szkołach mieli pracę albo umieli ją sobie stworzyć. Lepsza edukacja i równe warunki konkurowania to obietnica, że będziemy zarabiać więcej.

A potem przyjdzie jakiś populista i powie „trzeba podwyższyć płacę minimalną”. I w obietnicach wyborczych leżycie.

– W Grecji byśmy leżeli, w Skandynawii nie. U nas ateński populizm nie przejdzie – Polska się zmieniła, a polska klasa polityczna nie nadaje się już do rządzenia. Może i jest tam sporo sympatycznych ludzi, ale nie mają kontaktu z rzeczywistością. Wielu z nich nigdy nie wystawiało faktury, nie wie, na czym polega działalność gospodarcza. I są zadowoleni. To jest najbardziej przerażające.

O głosy „wkurzonych” będzie pan musiał konkurować z Pawłem Kukizem.

– Wielu z tych, którzy na niego głosowali, chciałoby alternatywy, ale z jakimś rozwiązaniem. Nie mam zamiaru używać haseł populistycznych, nie ma potrzeby kłamać w polityce. Wolę przekaz pozytywny: że naprawdę może być lepiej, że Polska będzie bogata, że będziemy bezpieczni, że możemy więcej zarabiać. Ale tego się nie da zrobić z pieniędzy publicznych.

Czytaj też: Ile będą kosztowały wyborcze obietnice Andrzeja Dudy?>>>

Newsweek.pl

List wyborców Platformy: Wkurzyliście ludzi i ciągle nie wiecie, dlaczego. Powiemy wam

List wyborców Platformy: Wkurzyliście ludzi i ciągle nie wiecie, dlaczego. Powiemy Wam
List wyborców Platformy: Wkurzyliście ludzi i ciągle nie wiecie, dlaczego. Powiemy Wam Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta

To już trzeci dzień od porażki Komorowskiego, a Wy, biedni politycy PO, nadal nie wiecie czemu tak się stało, a nie inaczej. Joanna Mucha coś mówi o komunikacji, jakiś „biedny” doradca Prezydenta bredzi coś o plakatach. Ułatwię wam. Nikt by Wam nie zrobił takiej kampanii, takich spotów, takich ulotek, które by dały Wam zwycięstwo. To było niemożliwe. Bo Wy wkurzyliście ludzi. Pisze do was, bo wy nie rozumiecie i chyba nie jesteście w stanie zrozumieć, co zniechęciło do Was młodych ludzi. No, ale po kolei.

Walka do końca
Mam 34 lata, wyższe wykształcenie i urodziłem się w Warszawie, mieszkam na Ursynowie i jakby na to nie patrzeć, jestem typowym waszym wyborcą. Jeszcze.

Do samego końca wspierałem Bronisława Komorowskiego, tam gdzie Was nie było, czyli w internecie. Było bardzo ciężko odpierać argumenty przeciwko, już wtedy wiedziałem, że to ostatni raz, że jak będę was wspierał w październiku, to się skompromituje, bo na dzień dzisiejszy, nie da Was się bronić. Cała moja kampania poparcia dla Bronka skończyła się tylko dwoma banami. Wymowne, jak bardzo dla was ważny jest internet to fakt, że od piątku wasz profil na FB milczy. Dosłownie ręce same zbierają się do braw.

Jesteście w szoku, niedowierzanie, nie przewidzieliście tego? Uważacie, że to czerwona kartka dla Was. Powiem Wam, że tych żółtych kartek dostaliście sporo. Skoro Donald Tusk wyjechał, to Wam podpowiem, dwie żółte to jedna czerwona. Pierwszą dostaliście już ponad rok temu, jak odbyło się referendum w Warszawie. Dla mnie, jako Warszawiaka z krwi i kości, było to dość dziwne, Hanka w porównaniu z innymi prezydentami po 89. jest najlepszym, który rządzi Warszawą. A tutaj wystarczy dość prosty powód, czyli podwyżka biletów i bez problemu ludzie zebrali podpisy. Szybciej i więcej niż ktokolwiek to mógł przewidzieć. Wy, oczywiście zbagatelizowaliście to, chociaż to miało miejsce w bastionie PO. Bo Hanka to taka Platforma w pigułce – z jednej strony Stadiony, wyremontowana Puławska, dużo inwestycji, rozpoczęta druga linia, ale z drugiej strony te buta, arogancja i te wszystkie grzechy, które są w dużej polityce, w Waszym wykonaniu.

Czy ktoś coś robił?
Czas leciał, a Wy nic nie robiliście. Ja się dziwiłem tylko, że coraz więcej osób, które uważałem za mocnych przeciwników PiS, nagle zaczęli mówić, że nigdy nie zagłosują na PO. Bo jesteście oderwani od rzeczywistości, totalnie. Nie zauważyliście, że taki „pudelek” obrócił się przeciwko wam, na takie Demotywatory nie macie po co wchodzić, bo tam was nienawidzą. A jakbyście tego nie wiedzieli, to właśnie tam, na FB, Twitterze Polacy wyładowują swoją złość na was. Chyba nie zdajecie sobie sprawy, jaką furorę zrobiło zdjęcie na Demotach i Kwejkach, na którym była pokazana „suflerka” Prezydenta wraz z Joanną z pod krzyża. W ciągu jednego dnia wyszło, że PO manipuluje wyborcami i cała afera z krzyżem to była ściema. Ta Pani, albo jest osoba o bardzo małym rozumku i nie zorientowała się, że wszystko wrzucone do internetu tam zostaje, albo była pewna, że wystarczy postraszyć PiS i wygrana w kieszeni. Wyszło na to, że ludzie zaczęli się Was bać.

A nie łudźcie się, do października nie odzyskacie internetu. Tu jest 8 lat zaniedbań i tym internetem rządzą Kukizowcy i wyznawcy Korwina.

Nie zorientowaliście się, że jest pokolenie, które nie ogląda TV i nie ma TV w domu. Myśleliście, że jak wyślecie Komorowskiego do Kuby Wojewódzkiego to coś Wam to da? To trafiło tylko do przekonanych i część ludzi zbulwersowało się taką chamską „ustawką” i Wam zrobili na złość. Pierwsza lekcja dla Was. Dzisiaj TVN jest passe. Wiecie czemu Wam debaty nie pomogły? Bo ludzie mają YouTube i tam mogą sobie wszystko sprawdzić i wymienić w komentarzach swoimi spostrzeżeniami. Telewizja już nic nie znaczy, bo serwuje takie programy, które urągają mojej inteligencji. Jak ja mam do wyboru między śpiewającymi dzieciakami a grubasem skaczącym do wody, to dochodzimy do sytuacji, gdzie serial „Ranczo” to wybitnie inteligentny program dla ludzi wykształconych. No, ale Wy myśleliście, że debaty załatwią sprawę.

Nic nie rozumiecie
Bardzo bym chciał, żeby ktoś „źle podpowiedział” Komorowskiemu z tym referendum, bo jak Prezydent sam na to wpadł, to może dobrze, że go nie wybraliśmy. Nie kumacie, że jakby była możliwość skreślenia „sarny z krzesłem” to Ona by dostała podobny wynik jak Kukiz.

SKANDALEM jest fakt, że 8 lat zajęło wam dojście do wniosku, że można zapytać ludzi, czy w konflikcie obywatel vs urzędnik wygrywa obywatel, jak są niejasności. Już nieważne, że to jest tak, jakbyście pytali ludzi, czy chcą mieć słoneczną pogodę cały rok. Wy nie kumacie, że to było jedno z waszych haseł 8 lat temu, że tak ludzie sobie wyobrażali Platformę Obywatelską, że właśnie takie sprawy załatwi na początku, a nie dwa tygodnie przed drugą turą.

Myśleliście, że spadek bezrobocia i wzrost PKB załatwi reelekcję Komorowskiego? To Wam napiszę, jak to wygląda. Gdyby Pani Kopacz,przejechała się do takiej Polski Powiatowej, np. do takiego Brzegu, to pewnie byłaby w szoku, ile w tym mieście jest Biedronek, Małpek i innych Żabek. W takich Dolicach, gdzie mieszka 2000 osób też postawiono Biedronkę. PKB rośnie? Rośnie, bo to idealna miejsce i podobne jemu do „dojenia” tych, co dostają kasę od rodziny z zagranicy. Bezrobocie spada? Spada, młodzi po studiach mogą realizować swoje kariery na kasie w dyskoncie. W Polsce ludzie kończą studia i zamiast projektować samochody, skręcają je z gotowych komponentów.

Nowe pokolenie
Polska bardzo się zmieniła przez ostatnie 5 lat. Teraz fakt, że ktoś obalał komunizm jest tak samo ważny, jak uczestnictwo w Bitwie pod Grunwaldem. Ułatwię Wam – są ludzie, którzy się urodzili po 89., innej Polski nie kojarzą, PRL to oni widzieli w filmach i serialach Barei. Oni właśnie zagłosowali na Dudę. To są właśnie ci, którzy siedzą w internecie i są od was odgrodzeni murem. To właśnie Oni odsłuchiwali jak Bieńkowska mówi, że tylko idiota albo złodziej pracuje za 6 tyś. zł. A właśnie, Bieńkowska nadal jest w PO?

Zrozumcie, że ludzi nagranych na taśmach w „Sowa i Przyjaciele ” już dawno nie powinno być w PO. A nie czekanie na koniec śledztwa i tak dalej. Sorry, taki mamy klimat polityczny. Przypomnę Wam, że właśnie to Was 8 lat temu różniło od PiS, dzięki temu, że obiecywaliście, że czegoś takiego nie będzie miało miejsca, wygraliście wtedy wybory. Widać, nauka poszła w las. Po I turze, patrzę Sienkiewicz wychodzi z radia, jako polityk PO. Gratuluje, oby tak dalej. Posłów z „Afery Madryckiej” już dawno nie ma w PiS.

Już przegraliście
Chciałbym napisać coś pocieszającego, coś, co by dało jakąś nadzieję. Wy już przegraliście w październiku, możecie tylko minimalizować różnice w przegranej i modlić się, żeby PSL się od Was się nie odwrócił. Pozdrawiam posła Kłopotka. Przed wami wiele trudnych decyzji – taka jak referendum. Podpowiem Wam, że oba rozwiązania są dla Was fatalne. Jak się odbędzie, albo zrezygnujecie z niego, to i tak to będzie woda na młyn dla waszych przeciwników. Nie próbujcie nagle realizować wszystkich obietnic, bo to i tak Was pogrąży. Musicie przeprosić wyborców, mnie i innych, którzy są Wami rozczarowani na maksa i liczyć na to, że się „Prezes” jakoś wyłoży. Wasza polityka do poniedziałku polegała na tym, że jak Wy nie czuliście oddechu PiS na plecach, to nic nie robiliście. Ile to było nowych otwarć w PO?

Ja idę w niedzielę na Torwar, bo jedynym ratunkiem dla Was, jest to, że powstanie jakaś alternatywa dla rozczarowanych PO, ale nie chcących powrotu PiS do władzy. Straszenie PiS już Wam nie pomoże. Ludzi bardziej wkurza, że jak Wy objadacie się ośmiorniczkami, popijanymi drogim winem, inni nie mają nadziei ani pomysłu na jutro.

Mam nadzieję, że wyciągniecie wnioski, bo właśnie ktoś je Wam podał na tacy.

PS. Pozdrawiam Miśka Kamińskiego i innych sztabowców, którzy doprowadzili do tego, że ludzie w niedzielę z bólem ręki stawiali krzyżyk na Komorowskiego. Taką opinię usłyszałem od bardzo wielu znajomych.

Wasi wyborcy

 naTemat.pl

 

Wielbłąd uciekł z cyrku. Biegł środkiem ulicy [WIDEO]

koz, 27.05.2015
Wielbłąd uciekł z cyrku, który występował w Legnicy

Wielbłąd uciekł z cyrku, który występował w Legnicy (Źródło: Youtube)

Zwierzę biegnące jedną z ulic w Legnicy wzbudziło sensację wśród przechodniów i kierowców. Jeden ze świadków nakręcił film z pościgu za dromaderem.
– Tak, to nasz wielbłąd – przyznaje Mirosław Złotorowicz, który razem z żoną Agnieszką prowadzi cyrk „Arena”. W minioną niedzielę 24 maja miał zaplanowany występ w Legnicy. Widzów zachęcał tak: „Pod wielkim namiotem zobaczymy pokazy z dziedziny akrobatyki napowietrznej, gimnastyków na drążkach, akrobatów na batucie, żonglerów, clownów, ekwilibrystów, a także trenerów zwierząt. Wystąpią: lwy, konie, kuce, wielbłądy, lamy, alpaki, osiołki i pieski”.„Arenę” w Legnicy rozsławił jeden z wielbłądów. Uciekł. Dyrektor Złotorowicz mówi, że wykorzystał moment, kiedy wyłączono prąd w elektrycznym pastuchu. To nim ogrodzone jest miejsce, gdzie trzymane są zwierzęta.Wielbłąd, przyznaje Złotorowicz, uciekł z cyrku na oczach opiekunów. Nie udało się go jednak zatrzymać od razu. Na filmie wrzuconym na serwis YouTube widać, jak dromadera pieszo goni mężczyzna.- Nic o tym nie wiemy. Nie dostaliśmy żadnego zgłoszenia – mówi Sławomir Masojć, rzecznik legnickiej policji. Pytaniem o wielbłąda nie był zaskoczony. – Słyszałem, że uciekł z cyrku – dodaje.

wroclaw.gazeta.pl

Zwycięstwo Dudy raduje Kościół. Biskupi chcą zatrzymać „zwrot w lewo”

Abp Marek Jędraszewski jest przekonany, że prezydent Andrzej Duda "zahamuje legislacyjny zwrot w lewo"
Abp Marek Jędraszewski jest przekonany, że prezydent Andrzej Duda „zahamuje legislacyjny zwrot w lewo” Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta

Zaraz po ogłoszeniu zwycięstwa Andrzeja Dudy polscy biskupi wysłali prezydentowi elektowi list gratulacyjny. Teraz duchowni zaczynają dzielić się nadziejami, jakie wiążą z prezydenturą Dudy. – Jestem przekonany, że nowy prezydent zahamuje legislacyjny zwrot w lewo – powiedział „Naszemu Dziennikowi” abp Marek Jędraszewski, wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Rozmawiając z „Naszym Dziennikiem”, arcybiskup powtórzył to, co napisano w liście gratulacyjnym KEP – że triumf Dudy obudził w narodzie wiele nadziei. Abp Jędraszewski podkreślił jednocześnie, że Duda nigdy nie wypierał się swoich związków z nauczaniem Kościoła ws. małżeństwa i rodziny.

– Wizyta prezydenta elekta na Jasnej Górze dzień po wygranych wyborach jest tego doskonałym potwierdzeniem – zauważył wiceprzewodniczący KEP. Stąd wynika jego przekonanie o rychłym zahamowaniu „zwrotu w lewo”.

„Duda jest człowiekiem wierzącym”

Zwycięstwo Dudy ucieszyło także bp. Edwarda Frankowskiego, który również porozmawiał z „Naszym Dziennikiem”. – Andrzej Duda to osoba, która obok wielu przymiotów ma także ten jeden z najważniejszych: jest człowiekiem wierzącym i religijnym – podkreślił biskup.

Bp Frankowski także dostrzegł wizytę Dudy na Jasnej Górze. – To piękny, znaczący gest, ale jednocześnie przykład dla każdego Polaka, aby nowe, trudne zadania rozpoczynać z Bogiem w sercu – podkreślił kapłan.

Przychylny stosunek biskupów do Dudy nie uchodzi uwadze polityków PO. Rafał Grupiński, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PO, na zachowanie przedstawicieli Kościoła poskarżył się w studiu Radia ZET.

źródło: „Nasz Dziennik”

naTemat.pl

 

Dodaj komentarz