Archiwum dla Luty, 2024

#Pablieton

Po co nam komisje śledcze?

Za czasów PiS komisje śledcze były zupełnie nieistotne. Służyły raczej promocji intelektualistów pokroju Suskiego, niż realnemu wyjaśnianiu spraw. Nawet kwestia przekazu płynącego z nich do mediów była zwykle drugorzędna.

Dlaczego?

Ponieważ w okresie rządów Kaczyńskiego i Ziobry, Prokuratura ściśle współpracowała z reżimowymi mediami oraz „obdzwonionymi”. Stąd sączył się nienawistny przekaz mieszający z błotem polityków i sympatyków opozycji. To był „miodzik na uszy i oczy prezesika”… Dlatego komisje śledcze miały drugorzędne znaczenie.

Obecnie jest inaczej. Prokuratura jest skutecznie odpolityczniania i zaczyna profesjonalnie pracować. Mieszania śledztw i mediów już nie ma. Nie ma zaszczuwania na zlecenie. Nie ma „przecieków”. Nie ma blatu z chamską propagandą.

Stąd na pierwszy plan wysuwają się właśnie komisje śledcze, które jako jedyne mogą, szerokiemu gronu społeczeństwa, dokładnie naświetlić mechanizmy państwa Kaczyńskiego. Państwa do cna zepsutego i zdegenerowanego.

Rolą komisji Szczerby, Jońskiego i posłanki Soroki jest wyjaśnienie afer, ale również czytelne przedstawienie mechanizmów, które do nich doprowadziły. A związane są one przecież z czołowymi liderami tzw. Zjednoczonej Prawicy.

Polacy mają prawo do prawdy o tych zjawiskach. Prawdy przekazywanej publicznie, jawnie i transparentnie a nie błota, którym oblepiali nas kupieni przez władzę dziennikarze czy partyjne, moralnie zdewastowane media.

Wiedząc o tym Kaczyński wysłał do komisji choćby Czarnka czy Wójcika. Skrajnie agresywnych populistów, których zadaniem jest zakrzyczenie prawdy. Zakrzyczenie niewygodnych dla PiS i Suwerennej Polski faktów.

Czy im się to uda w równym stopniu zależy od członków komisji, mediów i nas, obywateli piszących w socialach. Niestety, widać już narrację części „dziennikarzy”, którzy np. usiłują aferę wizową spłycać jedynie do winy cudownego dwudziestoparolatka, który sam jeden zmanipulował MSZ, konsulaty a nawet chyba rząd…

Z tą patologią musimy walczyć.

Sześć postępowań dyscyplinarnych, oddelegowanie do prokuratury w Śremie 350 km od domu, inwigilacja Pegasusem oraz przeszukanie gabinetu – to tylko część sankcji, które dotknęły prokurator Ewę Wrzosek po tym, jak postanowiła wszcząć śledztwo ws. wyborów kopertowych.

Przewodniczący Dariusz Joński zapowiedział, że zawnioskuje o konfrontację prokuratorek Ewy Wrzosek i Edyty Dudzińskiej podczas kolejnego posiedzenia komisji ds. wyborów korespondencyjnych. Pierwsza z nich wszczęła śledztwo w sprawie organizacji tych wyborów, druga z kolei je przejęła i umorzyła.

Więcej o komisji ds. wyborów kopertowych >>>

Prokuratura wszczęła nowe śledztwo ws. zakupu oprogramowania Pegasus. Dochodzenie poprowadzi zespół ds. Funduszu Sprawiedliwości.

Więcej o śledztwie prokuratury ws. Pegasusa >>>

 

– Chciałabym złożyć wniosek o wyłączenie pana Michała Wójcika – zgłosiła na początku posiedzenia komisji ds. wyborów kopertowych Ewa Wrzosek. Jak dodała, ma wątpliwości dot. jego bezstronności. Ostatecznie polityk PiS został wyłączony z obrad. Salę opuścił też Przemysław Czarnek.

Więcej o wykluczeniu Wójcika z komisji ds. wyborów kopertowych przez Ewę Wrzosek >>>

 

Więcej o Edgarze Kobosie >>>

Kiedy zachwycamy się wystąpieniem Sikorskiego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, warto pamiętać, że sukces szefa polskiej dyplomacji nie wziął się znikąd. A jego ambicje sięgają daleko.

Czy Polska ma szanse na prestiżowe stanowisko w Unii Europejskiej? – Nareszcie odzyskujemy pozycję i wiarygodność – mówił w TOK FM były unijny komisarz Janusz Lewandowski. Europoseł, komentując spekulacje ws. stanowiska dla Radosława Sikorskiego, stwierdził, że „Polska ma nienasycony apetyt”.

Więcej o Radosławie Sikorskim >>>

 

Nie milkną echa wystąpienia Radosława Sikorskiego na sesji ONZ. Wypunktowanie rosyjskiego ambasadora przyciągnęło uwagę zachodnich mediów. „Wielkie słowa polskiego dyplomaty znów uderzają w Rosję” — pisze Bloomberg, podkreślając, że sensacyjne przemówienie szefa polskiej dyplomacji natychmiast zostało okrzyknięte klasykiem. Co więcej, w ocenie amerykańskiego dziennika może stać się wyjątkowym momentem debaty wokół wojny.

Więcej o wystąpieniu Sikorskiego w ONZ >>>

PiS to partia wodzowska. Partia jednego człowieka. Ten człowiek nazywa się Kaczyński i partię traktuje jak swoją prywatną własność.

Felieton Karoliny Lewickiej >>>

 

Gdyby PiS utrzymał władzę, Zbigniew Ziobro byłby zdrów jak ryba. Stawiam tę tezę od pierwszych dni jego zniknięcia i nie wzrusza mnie ani dotychczasowy trend „niewrażliwej na ludzkie cierpienie”, ani najnowszy trend na „pierdolniętą”, ani próby straszenia pozwami. Zachęcam. Co więcej, nie tylko byłby zdrów jak ryba, ale w trzeciej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy- ostatecznie dorzynających naszą wolność, praworządność i demokrację, niszczyłby ludzkie życiorysy ze zdwojoną podłością i siłą. Uprzedzam, żadne foto- ustawki odchudzonego Ziobry wrzucone do sieci jako „dowód” na wyniszczenie chorobą, również nie zrobią na mnie wrażenia. Jedyne wrażenie, na które czekam, to satysfakcja i autentyczna radość w momencie, kiedy ten bezwzględny recydywista poniesie surową odpowiedzialność karną.

Prywatne fortuny były stawiane przez zatrudnionych w państwowych spółkach dosłownie w mgnieniu oku i zgodnie z nomenklaturowym systemem twórczo przejętym przez prezesa z systemu słusznie minionego. W PRL-u, podobnie jak w państwie PiS o tym, czy ktoś obejmie intratne lub prestiżowe stanowisko, decydowała partia. Im wyższe – tym na wyższym szczeblu zapadały decyzje. Po to partia – kiedyś PZPR, a ostatnio PiS – zawłaszczała państwo, by jego zasoby mogły działać wyłącznie na rzecz jednej, a w socjalizmie w zasadzie jedynej, partii. Ale to się właśnie skończyło.

Felieton Karoliny Lewickiej >>>

 

Nawiedza Kurski Jarosława Kaczyńskiego, wydzwania do niego, pisze analizy przyczyn wyborczej klęski, które zdejmują odpowiedzialność z prezesa, przenosząc ją na niepojmujących jego geniuszu partyjnych kmiotów. Tak jest choćby w kwestii „lex Tusk” – ustawy, którą Kaczyński chciał zablokować powrót lidera Platformy do władzy, nakładając na niego zakaz zajmowania stanowisk publicznych. To ta ustawa wyprowadziła setki tysięcy ludzi na ulice Warszawy i wlała energię w kampanię Platformy. Pisze Kurski: „Prawo i Sprawiedliwość nie zrobiło przed tymi wyborami jakiegoś katastrofalnego błędu. Wyjątkiem może być komisja ds. badania wpływów rosyjskich, odbierana jako lex Tusk, zasuflowany przez M. Morawieckiego pomysł z gatunku pure nonsensu. Ożywił on politycznego zombie Tuska, wówczas rekordzisty w rankingu nieufności społecznej oraz symbolu bezradności i klęski w roli lidera opozycji”.

Więcej o chamach PiS >>>

 

Argument, że protesty są w całej Europie, na mnie nie działa, bo może i owszem, są, ale nie tam, tylko u nas przez ostatnich 8 lat rządził reżim, który doprowadził Polskę do ruiny, nie w każdym kraju UE prezydent przez dwa miesiące blokował powstanie większościowego rządu, umożliwiając odchodzącej partii destabilizację kraju na niespotykaną i groźną skalę i wreszcie – nie wszędzie polityka byłej partii rządzącej była tak jawnie zgodna z interesami Kremla.

Felieton Elizy Michalik >>>

 

Tuż przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie, instytut NASK powołał dział przeciwdziałania dezinformacji. Rzecz w tym, że zajmował się on bardziej tropieniem „narracji” szkodzących rządowi PiS. Wśród tych, którzy mieli je rozsiewać, znalazł się m.in. dziennikarz „Newsweeka”.

Więcej o wykorzystywaniu przez dawną władzę pisowską wszystkiego do walki, nawet NASK, z ówczesną opozycją demokratyczną >>>

 

>>>

Michał Wójcik opowiedział o stanie zdrowia Zbigniewa Ziobry, który w poniedziałek został powołany na świadka sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. – W tej chwili nie jest to możliwe, ponieważ jest bardzo ciężko chory, czeka go poważna operacja – powiedział Wójcik.

Więcej o jakoby chorym Ziobrze >>>

 

Monika Pawłowska wraca do Sejmu. Posłanka postanowiła przyjąć mandat po Mariuszu Kamińskim. Decyzję podjęła wbrew wyraźnemu zakazowi prezesa. I mimo licznych obietnic, które złożyło jej kierownictwo PiS. Teraz partia Jarosława Kaczyńskiego ma problem, bo jeden taki ruch jest jak kamień w lawinie i może zwiastować wolty kolejnych działaczy.

Więcej o tym, jak Monika Pawłowska pokazała fucka Kaczyńskiemu >>>