MEN, 24.11.2015

 

List gratulacyjny prezydenta Dudy do uczelni ojca Rydzyka. I jeszcze ten początek

NB, 24.11.2015
Andrzej Duda napisał list do uczestników VIII Międzynarodowego Kongresu, odbywającego się w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej (WSKSiM) w Toruniu. Uczelni założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka.

Andrzej Duda

Andrzej Duda (Czarek Sokolowski (AP Photo/Czarek Sokolowski))

 

List został odczytany podczas VIII Międzynarodowego Kongresu WSKSiM.

Prezydent zaczął tak: „Magnificencjo, Ojcze Rektorze Założycielu, Magnificencji Ojcze Rektorze, Eminencjo, Najprzewielebniejszy Księże Kardynale, Ekscelencje Księża Biskupi, Czcigodni Kapłani i Osoby Życia Konsekrowanego, Szanowni Wykładowcy, Drodzy Studenci, Panie i Panowie”

Gliński: Nie mogło mnie tu nie być

W drugim dniu kongresu wystąpił prof. Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury. – Nie mogło mnie tu nie być. Jest to obowiązek ministra, żeby być w takim miejscu, również w tym gorącym czasie. Cieszę się, że tutaj jestem – mówił Gliński – Ale jestem tutaj urzędowo, jako przedstawiciel władz państwowych. Minister kultury, zgodnie ze znaczeniem słowa minister, jest sługą społeczeństwa, obywateli, wyborców – dodał.

Uczelnia ojca Rydzyka

Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu to niepubliczna szkoła wyższa, założona w Toruniu w 2001 roku. Należy do Fundacji Lux Veritatis, założonej w 1998 przez redemptorystów Jana Króla i Tadeusza Rydzyka. Lux Veritatis jest nadawcą m.in. Telewizji Trwam.

listGratulacyjnyDudy

gazeta.pl

kaczyńskiSzykuje

doradcySzefaMON

Piszcie!

Chciałbym prosić, żebyście Państwo przeczytali list Towarzystwa Dziennikarskiego, który się znajduje poniżej. Najlepiej jeszcze zanim Komisja Etyki TVP SA wyda werdykt w sprawie rozmowy Karoliny Lewickiej z Piotrem Glińskim.

Teraz takich tekstów będzie coraz więcej. Będą wyrazem bezradności i wywołanego nią gniewu kolejnych środowisk atakowanych przez PiS. Po dziennikarzach, sędziach, nauczycielach, żołnierzach, przyjdzie czas na pielęgniarki, samorządowców, lekarzy, przedsiębiorców. Będziemy przez kilka lat takie listy pisali, podpisywali, drukowali, czytali. Pozornie ich wpływ będzie niewielki. Walec władzy będzie się toczył przez Polskę pozornie niewzruszony. Ale to nie znaczy, że wolno nam się zniechęcić, zamknąć się w domu, czekać „co dalej” i „kto następny”. To nie jest bez sensu.

Pewnie Piotra Glińskiego, Krzysztofa Czabańskiego, Jarosława Sellina taki list nie przekona (choć może jednak troszeczkę, chociaż ciut-ciut przekona?), ale przynajmniej na potrzeby innych nazwie to, co nam się nie podoba, co naszym zdaniem jest niewłaściwe albo niestosowne, co psuje Polskę i nasze życie w Polsce. A przy okazji może takie listy pozwolą nam zobaczyć, że w naszym niezadowoleniu nie jesteśmy całkiem osamotnieni. To też ma znaczenie. Może jest ono praktycznie niewielkie, ale emocjonalnie jest ważne. I przyda się, kiedy powstanie szansa zmiany władzy.

Bo jeżeli będziemy nazywali to, co nas bulwersuje, łatwiej nam będzie porozumieć się w sprawie tego, dlaczego konkretnie chcemy zmienić władzę i wobec tego jakiej władzy chcemy. Dlatego nie dajcie się uśpić pozorom bezskuteczności. Piszcie, podpisujcie, czytajcie, przekazujcie. Nie milczcie! Tylko jeżeli będzie nam się chciało, chwilowa bezradność będzie na prawdę chwilowa. Ona sama z siebie nie zniknie.

Oświadczenie Towarzystwa Dziennikarskiego:

Towarzystwo Dziennikarskie wyraża zdecydowany sprzeciw wobec kolejnej próby zastraszenia środowiska dziennikarskiego podjętej przez Pierwszego Wicepremiera oraz Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w rządzie PiS, prof. Piotra Glińskiego. Doszło do niej w programie TVP Info „Minęła 20-ta” prowadzonym przez red. Karolinę Lewicką.
W rozmowie z min. Piotrem Glińskim prowadząca ją red. Karolina Lewicka postępowała zgodnie z powszechnie akceptowanymi standardami dziennikarskimi. Min. Gliński pozwalał zaś sobie na nieuprawnioną ocenę programu, gdy dziennikarka przypominała mu proste pytanie o podstawę prawną jego działania jako funkcjonariusza publicznego próbującego wymusić ocenzurowanie spektaklu „Śmierć i dziewczyna”.
Obowiązkiem dziennikarza reprezentującego interes publiczny jest zadawanie politykom kluczowych dla obywateli pytań dotyczących omawianego tematu. Red Lewicka wywiązywała się z tego obowiązku z najwyższą starannością.
Obowiązkiem funkcjonariusza publicznego biorącego udział w programie publicystycznym jest udzielanie odpowiedzi na stawiane przez dziennikarza, nurtujące opinię publiczną pytania. Min. Gliński się od spełnienia tego obowiązku uchylał – najpierw próbując zmienić temat, a potem strasząc dziennikarkę zmianami, które ma zamiar przeprowadzić w mediach: „to się niedługo skończy”. Takie zachowanie narusza elementarne normy demokratycznej kultury politycznej.
W państwie demokratycznym zdobycie władzy politycznej nie uprawnia do narzucania standardów pracy dziennikarskiej, które podobnie jak standardy akademickie stanowią ważny dorobek kulturalny społeczeństw europejskich. Min. Gliński nie posiada żadnych szczególnych prawnych ani profesjonalnych kompetencji do oceniania, ani tym bardziej narzucania, norm warsztatowych dziennikarzom, których zaproszenia przyjmuje.
Z niepokojem przyjmujemy też zawieszenie red. Karoliny Lewickiej w prowadzeniu programu „Minęła dwudziesta”, zarządzone przez prezesa TVP Janusza Daszczyńskiego w odpowiedzi na niestosowne zachowanie min. Piotra Glińskiego. Uważamy że taką decyzją prezes TVP podważył swoją wiarygodność jako szefa publicznego medium..
Zastraszanie mediów przez przedstawicieli władzy politycznej narusza elementarne standardy demokratyczne. Apelujemy do polityków sprawujących funkcje publiczne o przestrzeganie prawa i obyczajów stanowiących nasz wspólny dorobek łączący Polskę z krajami europejskiego kręgu kulturowego. Zwracamy się do prezesa TVP o niezwłoczne cofnięcie zawieszenie red. Lewickiej, której uprzejma i stanowcza dociekliwość w ważnej dla odbiorców sprawie powinna być przez działające w interesie państwa władze mediów publicznych nagrodzona, a nie ukarana.

Za Towarzystwo Dziennikarskie

Prezes Seweryn Blumsztajn

piszczcieListy

zakowski.blog.polityka.pl

Jak MEN skłóca nauczycieli

Dominika Wielowieyska, 24.11.2015

Protest nauczycieli i Związku Nauczycielstwa Polskiego pod Ministerstwem Edukacji. Warszawa, 18.04.2015

Protest nauczycieli i Związku Nauczycielstwa Polskiego pod Ministerstwem Edukacji. Warszawa, 18.04.2015 (Fot. Krzysztof Miller / Agencja Gazeta)

Szefowa resortu edukacji Anna Zalewska potwierdziła, że wkrótce wejdzie w życie likwidacja „godzin karcianych”. To najbardziej szkodliwy pomysł edukacyjny rządu.

Pensum nauczycielskie wynosi dziś 18 godz. tygodniowo, tyle czasu nauczyciel spędza przy tablicy. Dodano jeszcze dwie godziny, tzw. karciane, by nauczyciele pracowali z dziećmi potrzebującymi wsparcia w nauce. Ta zmiana pomagała wyrównywać szanse edukacyjne.

Polscy nauczyciele mają jedno z najniższych na świecie pensów, nawet łącznie z tymi dwiema godzinami. Formalnie powinni pracować 40 godz. tygodniowo, ale wielu pracuje na półtora etatu czy na dwa, bo przecież w ramach etatu liczba godzin przy tablicy jest mała.

Teraz godzin karcianych nie będzie, zajęcia dodatkowe pozostaną tylko wtedy, gdy samorząd znajdzie dodatkowe pieniądze, a jeśli nie – najbardziej się to odbije na uczniach z gorzej sytuowanych rodzin. Im nikt już w nauce nie pomoże.

Jednocześnie rząd zamierza zlikwidować gimnazja. Związek Nauczycielstwa Polskiego alarmuje, że tysiące nauczycieli stracą pracę. Skoro pensum jest tak niskie, a wielu nauczycieli chce pracować więcej, to dyrektorzy podstawówek, przejmując dwa roczniki gimnazjalne, niekoniecznie będą zatrudniali nauczycieli gimnazjalnych. Po prostu dadzą dodatkowe godziny pracy swoim, a ci z gimnazjów mogą zostać na lodzie.

Nie bez przyczyny premier Beata Szydło w exposé nie wygłosiła formułki uspokajającej, że nikt nie będzie wyrzucony z pracy. Może natomiast rozbić nauczycielską solidarność i pozyskać tych nauczycieli, którzy utratą pracy nie będą zagrożeni. Niech się cieszą, że będą mieli dwie godziny pracy z uczniami mniej.

Ciekawe, czy nauczyciele, zadowoleni z prezentu, zamilkną. Będzie to prawdziwy test dla tego środowiska.

Szkodliwą propozycją PiS jest także cofnięcie reformy posyłającej sześciolatki do pierwszej klasy. To też uderzy w nauczycieli, bo szkoły się wyludniają, a gdy zabraknie w nich sześciolatków – tym bardziej nie będzie pracy dla wielu pedagogów. Reforma sześciolatków budziła opór części rodziców. Wyborcy zagłosowali na PiS także dlatego, że obiecał ją cofnąć.

Sęk w tym, że PiS chce zaprzeczyć obietnicy z kampanii. Obiecywał bowiem wolny wybór – to rodzice mieli decydować, czy dziecko pójdzie do pierwszej klasy w wieku sześciu czy siedmiu lat. Ale teraz minister Zalewska powiedziała, że być może rodzice sześciolatków będą musieli uzyskać w poradni psychologicznej zgodę na wysłanie ich do szkoły! Trzeba tych krnąbrnych Polaków, którzy uważają inaczej niż PiS, ukarać dodatkową mitręgą. Wprowadzając dodatkowe bariery, można wszak zmniejszyć liczbę sześciolatków w szkole, nawet jeśli będzie to oznaczało niemal puste roczniki.

Na te wszystkie wątpliwości minister Zalewska wczoraj nie bardzo chciała odpowiadać. Tłumaczyła, że dopiero dwa tygodnie jest ministrem i jest bardzo zajęta: musi jechać do jednej ze szkół rozwiązywać jakiś konflikt. Zarządzanie szkołami to jednak domena samorządów. Szefowa MEN ma naprawdę inne zadania niż organizowanie pokazówek z serii, „jak ja się troszczę o szkoły”. Szykuje przecież gigantyczną rewolucję w edukacji i powinna się zająć konsultacjami społecznymi. Może solidarny ruch nauczycieli i rodziców na niej to wymusi, może dzięki takiemu społecznemu oporowi uda się choćby trochę skorygować plany PiS.

Zobacz także

najbardziejSzkodliwy

wyborcza.pl