Rydzyk (04.04.15)

 

Biskupi w święta. Gądecki o in vitro, Głódź o homoseksualizmie

Michał Wilgocki, PAP, KAI, 05.04.2015
Katedra w Poznaniu, msza święta z okazji Wielkiego Czwartku

Katedra w Poznaniu, msza święta z okazji Wielkiego Czwartku (fot. PIOTR SKÓRNICKI)

– Co do poglądów społecznych na temat in vitro, przyszłość jeszcze nas z nich przeegzaminuje – mówił w Wielką Sobotę abp Stanisław Gądecki. Bieżących tematów nie brakował też w kazaniach wielkanocnych.
Przewodniczący Episkopatu, abp Stanisław Gądecki przewodniczył mszy Wigilii Paschalnej w Poznaniu w katedrze poznańskiej na Ostrowie Tumskim.

– Co do poglądów społecznych na temat in vitro, przyszłość jeszcze nas z nich przeegzaminuje. W rozdygotanej emocjonalnie atmosferze, jaką wokół tego problemu stworzono, pominięto milczeniem argumenty poważnych przeciwników tej metody – jak choćby te, które w książce „Przezroczysta komórka” podaje Jacques Testart, swego czasu jeden z jej promotorów. Dość przypomnieć, że w jego laboratorium zostało poczęte pierwsze urodzone we Francji dziecko powołane do życia tą metodą – mówił przewodniczący KEP.

Abp Gądecki dodał, że „to prawda, że wielu ludzi widzi w sprzeciwie Kościoła wobec tej drogi starań o dziecko przejaw zacofania”. – Dokładnie o coś podobnego oskarżano Kościół kiedy w okresie międzywojennym sprzeciwiał się ustawom o przymusowej sterylizacji osób, które „nie powinny mieć dzieci” – kontynuował hierarcha.

– Ówczesna opinia publiczna oceniała te ustawy jako przejaw rzetelnej troski o zdrowe społeczeństwo. Kiedy jednak w roku 1997 Szwedzi ujawnili bezmiar krzywd, jakie wyrządzono pod osłoną tych ustaw, katolicy stali się dumni z tego, że Stolica Apostolska i wielu biskupów wielokrotnie protestowało przeciw tym niegodziwym ustawom – powiedział przewodniczący KEP.

Poruszył też temat osób „żyjąc w drugich związkach”. – Chcieliby przystępować do komunii świętej. Nie wiedzą, że – choć ułożyli sobie życie niezgodnie z nauką Pana o małżeństwie – to jednak wskutek tego nie przestali należeć do Kościoła i pełne pojednanie z Bogiem, nawet jeżeli trudne, zawsze jest dla nich możliwe- stwierdził.

Abp Głódź: Ustawy światopoglądowe w roku Jana Pawła II

Abp Sławoj Leszek Głódź przewodniczył mszy rezurekcyjnej w Katedrze Oliwskiej.

– Szyderstwem z rodziny są projekty legalizacji prawnych związków jednopłciowych. Tak jak bólem i zniewagą jest stwierdzenie, że źródłem przemocy w relacjach rodzinnych jest tradycja i wiara, a Bożemu postanowieniu, że istnieje mężczyzna i niewiasta przeciwstawiana jest kulturowa kategoryzacja płci – mówił hierarcha.

Zdaniem arcybiskupa to „smutny znak czasu”, że w roku poświęconym Janowi Pawłowi II, „nazwanemu obrońcą rodziny i życia, następuje wciąż ofensywa projektów dążących do ustanowienia tzw. światopoglądowych ustaw, które nie są możliwe do zaakceptowania przez ludzi wiary”.

Jak dodał, nie mogą one być przyjęte przez wierzących, ponieważ „Bożych prawd jak prawo do życia, czy świętość małżeństwa nie ustala się w parlamentarnym głosowaniu”. – To są prawdy fundamentalne i niezmienne i nigdy Kościół od nich nie odstąpi. I to jest nasz obowiązek, żeby to głosić i przypominać – podkreślił.

Prymas: Tylko wiara, która działa przez miłość może dziś prawdziwie przemówić

Z kolei prymas Polski, abp Wojciech Polak, w katedrze gnieźnieńskiej cytował słowa Franciszka. Papież przyrównuje Kościół do ręki, która trzyma bramę otwartą między Bogiem i człowiekiem, bramę, którą świat pragnie zamknąć. Dlatego ręka, którą jest Kościół nie powinna się dziwić, że jest odpychana, miażdżona i raniona.

– Tą ręką – mówił abp Polak – jest każdy chrześcijanin dający świadectwo wiary. Owszem, wiele nieraz nas to kosztuje. Niektórzy powiedzą, że dziś częściej niż kiedyś naprawdę nas to kosztuje. Trzeba przełamać lęk, opór. Może nawet w te chrześcijańskie święta, przy świątecznym stole, łatwiej nam dyskutować o polityce czy sporcie, niż podzielić się tym, co tutaj usłyszeliśmy, co przyjęliśmy, w co uwierzyliśmy. Nie usłyszą jednak, jeśli im nikt nie będzie głosił. Ale do tego trzeba jeszcze dodać, że nie uwierzą, nie będą wierzyć, nie zaczną nawet wierzyć, jeśli zabraknie świadectwa naszej wiary. Tylko wiara, która działa przez miłość może dziś prawdziwie przemówić – mówił prymas Polski.

Zobacz także

wyborcza.pl

Jan Pietrzak zbiera na budowę polskiego łuku triumfalnego. Ma być „wyższy niż PKiN” i upamiętniać zwycięstwo nad Rosją

Fundacja Jana Pietrzaka sprzedaje specjalne cegiełki, dzięki którym satyryk chce sfinansować budowę pomnika.
Fundacja Jana Pietrzaka sprzedaje specjalne cegiełki, dzięki którym satyryk chce sfinansować budowę pomnika. Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta

Znany satyryk Jan Pietrzak chce wybudować pomnik żołnierzom, którzy walczyli w Bitwie Warszawskiej. Planuje, że monument stanie na stołecznych stolicach za pięć lat – na 100. rocznicę tej bitwy. Na jego budowę zaczął już zbierać pieniądze – jego fundacja sprzedaje w tym celu specjalne cegiełki.

Pietrzak o tym, że brak pomnika poświęconego Bitwie Warszawskiej 1920 to dla Polski hańba. Jego zdaniem bitwa ta była jedną z najważniejszych zwycięskich bitew stoczonych przez wojsko polskie. Stąd też i pomnik jej poświęcony miałby być wielki i wspaniały. – (…) może wyższy od Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie (237 m). To mi się marzy – mówił w jednym z wywiadów.

Władze jednak do pomysłu stawiania pomnika się nie paliły, w końcu Pietrzak uznał więc, że załatwi to sam. Fundacja Jana Pietrzaka Towarzystwo Patriotyczne od marca zbiera na budowę monumentu pieniądze. To dzięki sprzedaży pamiątkowych cegiełek o wartości od 50 do 1000 złotych. Wszystkie są wydrukowane w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych i zabezpieczone UV ze znakiem wodnym.

Jak deklaruje w rozmowie z Onetem sam Pietrzak, w tej zbiórce nie chce pomocy państwa. Uznaje, że załatwienie czegokolwiek z polską biurokracją jest niemożliwe. Uznaje też Polskę za niechętną obywatelskim inicjatywom. – Lepiej więc sobie to państwo polskie odpuścić – ono ma tylko jeden obowiązek: przydzielić kawałek gruntu w Warszawie na pomnik – podkreśla satyryk.

Nie wiadomo na razie jaką formę miałby pomnik ani gdzie miałby stanąć. Nieoficjalnie mówi się, że pod uwagę brana jest m.in. lokalizacja przy rondzie de Gaulle’a czy okolice ulicy Bitwy Warszawskiej. Możliwe – w planach fundacji – jest też przerzucenie łuku triumfalnego przez Wisłę.

Pomnik poświęcony walczącym w Bitwie Warszawskiej 1920 to nie jedyny monument, który w ostatnich budzi zainteresowanie Polaków. Zbliża się już piąta rocznica katastrofy smoleńskiej a pomnika ku czci jej ofiar jak nie było, tak nie ma. Według najnowszych doniesień Rosjanie wyrażają chęć jego budowy w pobliżu miejsca katastrofy prezydenckiego tupolewa, ale w zamian domagają się do strony polskiej uhonorowania pomnikiem czerwonoarmistów. Monument miałby stanąć na krakowskim Cmentarzu Rakowickim.

Źródło: onet.pl

naTemat.pl

Abp Gądecki o ochronie życia i ‚niegodnych metodach poczęcia dziecka’

apa, PAP 2015-04-04

  • Abp Stanisław Gądecki Fot. Grzegorz Skowronek / AG

Do kwestii ochrony życia oraz odpowiedzialności polityków za stanowione prawo nawiązał w życzeniach wielkanocnych przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki. Do bezdzietnych małżeństw zaapelował, by nie ulegały pokusie użycia „złych i niegodnych metod poczęcia dziecka”.

Życzenia opublikowane zostały w internecie. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita poznański abp Gądecki podkreślił, że Bóg „daje nam życie i wzywa nas, byśmy byli sługami życia”.”Z woli Boga życie ma poczynać się w małżeństwie uświęconym sakramentem. Niech małżonkowie nie lękają się przyjąć nowego życia. Niech w przekazywaniu życia kierują się rozumem oświeconym wiarą. Niech będą hojni w powołaniu do rodzicielstwa” – napisał abp Gądecki.

Przewodniczący KEP zaapelował do małżeństw „dotkniętych krzyżem bezdzietności”, by nie ulegały pokusie użycia „złych i niegodnych metod poczęcia dziecka”.

Chrystus najlepszym lekarzem

„Do służby życiu są szczególnie powołani lekarze, położne, pielęgniarki i farmaceuci. Niech zawsze bronią życia. Niech Chrystus, najlepszy lekarz, błogosławi ich pracę. Niech politycy w stanowieniu prawa pamiętają, że są odpowiedzialni jeszcze bardziej przed Bogiem niż przed wyborcami” – dodał hierarcha. W przyszłym tygodniu w Sejmie ma odbyć się pierwsze czytanie projektów ws. in vitro. Projekt rządowy pod koniec marca krytycznie oceniło prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Według biskupów umożliwia on stosowanie procedury in vitro „bez podjęcia realnej próby leczenia prawdziwej przyczyny niepłodności”, „lekceważy dobro dziecka, jakim jest zapewnienie, by urodziło się ono w stabilnej i pełnej rodzinie, tak jak to się dzieje przy procedurach adopcyjnych”, a także, pozwala na urodzenie dziecka „przez kobiety pozostające w związkach z osobami tej samej płci”.

KEP przeciwko rządowemu projektowi

Jak podkreślono, w projekcie „zarodek ludzki jest traktowany na równi z grupą komórek lub tkanką, co oznacza to samo, gdyby żyjącego człowieka sprowadzić do zespołu organów”. Według Prezydium KEP jest to podstawowa i zarazem nieusuwalna wada tego projektu. Abp Gądecki napisał w życzeniach, że dni męki, śmierci i zmartwychwstania Zbawiciela świadczą o tym, że zwycięstwo zła jest tylko czasowe i pozorne.

„Moce zła mają swoją godzinę, ale wieczność należy do Boga. Ostatnie słowo ma zawsze Chrystus, który jest miłością, prawdą i życiem. Szatan ma swoją antyewangelię: kłamstwa, nienawiści i śmierci. Ewangelia Chrystusa niesie ze sobą prawdę, miłość i życie” – podkreślił. Abp Gądecki życzył wszystkim, by radowali się życiem, które daje Bóg.

Wyborcza.pl

Nielsen zbadał oglądalność TV Trwam. Jest porównywalna z TVP ABC

mw, 04.04.2015
Marsz w obronie TV Trwam, Lublin 17.11.2013

Marsz w obronie TV Trwam, Lublin 17.11.2013 (Fot. Jakub Orzechowski / Agencja)

Telewizja Trwam w listopadzie ubiegłego roku miała minutową oglądalność na poziomie 50 tys. osób, co oznacza 0,73 proc. udziału w rynku. Miesiąc później – 0,74. Informację o badaniu oglądalności za Nielsen Audience Measurement podaje portal Wirtualnemedia.pl
Stacja fundacji Lux Veritatis, która na cyfrowym multipleksie nadaje od lutego ubiegłego roku, nie ma podpisanej umowy z Nielsenem na badanie oglądalności. Wirtualnemedia.pl ustaliły jednak, że badanie stacji zleciła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.Telewizja Trwam w rankingu Nielsena miała w listopadzie 17. miejsce w Polsce, a w grudniu – 20, na równi z TVP ABC. Lepsze wyniki ma np. TVP Rozrywka (0,98 proc.) czy Polo TV (0,8) a gorsze – TVN Style czy Stopklatka TV.Telewizja Trwam, gdy jeszcze objęta była badaniami Nielsena, notowała wynik w okolicach 0,1 proc i 5,5 tys. widzów w każdej minucie.Jaką oglądalność miała Telewizja między 2012 a 2014 rokiem, możemy się tylko domyślać. Jedyne badanie w tym okresie przeprowadził Europejski Instytut Studiów i Analiz, którego prezesem jest Mirosław Piotrowski, europoseł PiS i wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Z badań wyszło, że Telewizję Trwam ogląda 10 milionów Polaków. Redemptoryści to badanie uważają za najbardziej miarodajne i przywołują je podczas wielu dyskusji na temat Telewizji Trwam.

Stacja fundacji Lux Veritatis miejsce na cyfrowym multipleksie zdobyła w 2013 roku. Dopiero za drugim podejściem – w 2011 roku, w pierwszym konkursie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji odrzuciła jej wniosek o rozszerzenie koncesji. Do konkursu zgłosiło się wówczas 17 stacji, do obsadzenia były zaledwie 4 miejsca. Za drugim podejściem się udało – m.in. dzięki kredytowej promesie na 15 mln zł od SKOK-ów. KRRiT uznała, że taka promesa zabezpiecza finansową przyszłość stacji. Z kredytu fundacja Lux Veritatis ostatecznie nie skorzystała.

Mimo wzrostu oglądalności ojciec Tadeusz Rydzyk ogłosił niedawno, że jego media borykają się z problemami finansowymi.

– Zwracam się do wszystkich z bardzo delikatną prośbą. W ostatnich miesiącach znacznie spadła liczba ofiar na nasze media, które tylko wy utrzymujecie, nasi słuchacze, telewidzowie. Jesteście świadomi, jak ważne dla ewangelizacji i wolnego słowa są katolickie i polskie media – mówił w komunikacie na antenie Radia Maryja.

Zobacz także

wyborcza.pl

Na dwa lata przeniknął do zastępów o. Rydzyka. Wójcik: Rydzyk jest o wiele bardziej niebezpieczny niż Natanek

Marcin Wójcik, autor książki "W rodzinie ojca mego" przeniknął do grona wyznawców o. Rydzyka. Przez kilka miesięcy chodził na protesty pod siedzibą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Marcin Wójcik, autor książki „W rodzinie ojca mego” przeniknął do grona wyznawców o. Rydzyka. Przez kilka miesięcy chodził na protesty pod siedzibą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

W ciągu niespełna ćwierć wieku o. Tadeusz Rydzyk stworzył jedną z najpotężniejszych organizacji politycznych w Polsce. Marcin Wójcik przez dwa lata badał to środowisko, czego efektem jest książka „W rodzinie ojca mego”. To nie biografia Ojca Dyrektora, ale przekrojowy opis grupy jego zwolenników. Wstrząsający opis.

Znalazł pan wspólny mianownik, który łączy członków Rodziny Radia Maryja?

Marcin Wójcik: Na pewno będzie nim wróg, bez którego ta rodzina nie istnieje. Wróg to zazwyczaj Unia Europejska, PO, PSL, Żyd, gender, ateista, „media głównego nurtu”. Wrogiem są także duchowni, którzy nie akceptują działalności ojca Tadeusza Rydzyka.

Wspólnym mianownikiem jest również poczucie przegrania, bo spora cześć tych ludzi, to ubodzy emeryci – ofiary transformacji. Bezradność i poczucie przegrania wepchnęły ich w ramiona ojca Rydzyka. Oprócz pogłaskania po głowie nic im więcej nie dał, tylko wykorzystał do swoich celów, rozpalając w nich najgorsze emocje.

O czym jest pana książka?

Po pierwsze o nas, po drugie o polskim Kościele, i dopiero po trzecie o Rodzinie Radia Maryja. Jest to książka o samotności, o wykoślawionym katolicyzmie, o fanatycznych naleciałościach, które niewiele mają wspólnego z chrześcijaństwem.

Ojciec Rydzyk konserwuje nasze fanatyczne naleciałości?

Konserwuje i zarazem rozwija.

Słuchacze Radia Maryja uznają się za wzorzec chrześcijaństwa. Może to dlatego, że to jedyna taka sfera życia, gdzie ktoś im mówi “jesteś najlepszy”?

Stawiają się za wzór, ale to też nie jest chrześcijańskie. Tylko ktoś drugi może powiedzieć: “To jest wzór, naśladujcie go”. Rodzina Radia Maryja tymczasem biega po ulicach i krzyczy: “Naśladujcie nas! Naśladujcie nas!”.

Przecież biskupi stawiają Radio za wzór.

Ale tylko ci biskupi, którzy są w Rodzinie Radia Maryja.

Jaki to procent?

Myślę, że połowa Episkopatu.

Gdyby skład Episkopatu się zmienił i zaczął przykładać większą wagę do działalności Radia, gdyby zaczął je kontrolować, mielibyśmy bunt? Schizmę?

Schizma to za mocne słowo. Ale na pewno mielibyśmy duży problem. Nie jest tajemnicą, że część tego środowiska traktuje papieża Franciszka jako wroga, „wybranego głosami lewicy europejskiej”.

Co Kościół zrobiłby, gdyby taki rozłam zaczął się rysować?

Albo ratowałby tych ludzi, albo utwierdzał w przekonaniu, że ich bunt jest słuszny. No i wtedy faktycznie mielibyśmy schizmę.

Ksiądz Natanek i to, co pan zobaczył w Grzechyni to bardziej skrajna wersja o. Rydzyka? Punkt, do którego o. Rydzyk zmierza?

Niektórzy pytają mnie, dlaczego reportaż o Natanku jest w książce o Rydzyk. A no dlatego, że członkowie Rodziny Radia Maryja jeżdżą do Natanka. Nie widzą problemu w tym, że jest wykluczony przez Kościół. Poza tym zarówno wyznawcy Natanka, jak i wyznawcy Rydzyka, uważają, że wszędzie czai się zło i zostali wybrani przez Boga do walki z tym złem. A tak na marginesie – uważam, że ojciec Rydzyk jest o wiele bardziej niebezpieczny niż Natanek.

Ze względu na zasięg? Na radykalność poglądów? Możliwości finansowe?

Ojciec Rydzyk został wprowadzony na salony polskiego Kościoła, a ksiądz Natanek nie przekroczył nawet progu salonów. Do Grzechyni przyjeżdża 2 tys. osób zafascynowanych Natankiem. Do Torunia wielokrotnie więcej.

Poza tym taki „Harry Potter” jak u Natanka, czyli obsypywanie się solą egzorcyzmowaną, wypędzanie duchów, jest też u zwolenników Rydzyka. Proszę sobie także przypomnieć protesty przeciwko “Golgota Picnic”, albo księdza Małkowskiego, który wypędzał złe duchy z Pałacu Prezydenckiego.

Dostał pan już swoje listy w kopercie z folią bąbelkową? [W takich kopertach zwolennicy o. Rydzyka przysyłali do KRRiT odchody – przyp. naTemat]

Jeszcze nie, ale dostałem treść modlitwy za zdrajców. Studenci, z którymi studiowałem w szkole ojca Rydzyka, modlą się za mnie.

Kontaktowali się z panem ludzie spod Pałacu, spod Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji?

Nie.

A Jerzy Zelnik?

Też nie.

Pewnie dopiero jego prawnik do pana napisze.

Myślę, że nie napisze.

Ale przecież napisał pan, że publikuje wypowiedzi pomimo braku zgody, nieautoryzowane.

Miałem do tego prawo – warunkiem był podpis informujący czytelnika, że wypowiedzi są nieautoryzowane.

A poseł Krystyna Pawłowicz kontaktowała się?

Tak, po publikacji fragmentu książki w “Dużym Formacie”. Chciała, aby mój szef zmusił mnie do wydania nagrań rozmowy z nią, bo to będzie potrzebne do procesu. To było prawie dwa lata temu. Od tego czasu się nie odezwała. Bo wie, że wszystko co napisałem jest wiernym zapisem naszej rozmowy. A zrobiła burzę tylko po to, żeby wybielić się w oczach Jarosława Kaczyńskiego. Chodziło o zdanie: Badania pokazują, że widzowie oglądają mnie chętniej niż Jarosława Kaczyńskiego.

Trudno było wytrzymać w ciszy, nie spierając się z tymi ludźmi w szkole w Toruniu czy na skwerze kard. Wyszyńskiego?

Nie stałem obok tych ludzi, ale stałem z nimi i to było autentyczne. Chciałem ich poznać. Dzięki tej ciekawości chętnie z nimi przebywałem. A dzięki pięcioletnim studiom teologicznym i pracy w “Gościu Niedzielnym” miałem o czym z nimi rozmawiać. Ale pod koniec było mi już trudno.

(Wójcik sięga po książkę i szuka fragmentu. Czyta)

“…zrozumiałem, że czas pożegnać się ze szkołą, bo coraz trudniej o milczenie, gdy inni dyskutują:

– Biskup Nycz jest zdrajcą. Powinien zapaść się pod ziemię.
– Płock nie tylko Wisła podtapia, ale i liberalne poglądy biskupa Libery.
– Związki partnerskie nie pasują do kultury polskiej.
– Co to za rząd, który nie potrafi rozliczyć Rosjan za zbrodnię smoleńską.
– Żyliśmy pod zaborem carskim, żyjemy pod zaborem brukselskim.
– Jak przyjeżdżam do Torunia, to odzyskuję siły i wiarę, że jeszcze może być dobrze”.

W pewnym momencie stwierdziłem, że już dość i wziąłem bezterminową dziekankę. Pod Krajową Radą w Warszawie było mi łatwiej, bo po pierwsze to była głównie modlitwa, a po drugie spotykaliśmy się tylko na godzinę dziennie. Do Torunia jeździłem na trzydniowe zjazdy. Najpierw cały dzień zajęć, później rozmowy wieczorne. Dlatego to było trudniejsze.

Zastanawiał się pan co będzie z tym środowiskiem, kiedy zabraknie Ojca Dyrektora? Ma w tym roku 70 lat.

Wydaje mi się, że jego dzieła się rozpadną. Tak jak PiS, kiedy zabraknie Jarosława Kaczyńskiego. Ojciec Rydzyk zadbał o to, żeby nie mieć następcy, kogoś, kto mu dorówna. Znam historię redemptorysty, który się wybijał, chciał sprowadzić Radio z
powrotem na ścieżkę Ewangelii. Ale ojciec Rydzyk się go pozbył.

Co więc będzie z Rodziną Radia? Ona się rozpierzchnie, aktywność zamrze, czy będzie trwała?

Odejście ojca dyrektora będzie dużą szansą dla polskiego Kościoła. Kościół powinien przejąć tę grupę i skierować na inne tory, no i wreszcie dać porządne katolickie radio, prawdziwy „katolicki głos w twoim domu”. Ale nie wiem w jakim stanie będzie polski Kościół po erze ojca Rydzyka.

Jak duża jest Rodzina Radia Maryja?

Trudno mówić o liczbach, to raczej nie do zmierzenia. Ale już 200 tys. ludzi, którzy przyjechali na Marsz “Obudź się Polsko” to sporo. A ile było tych, którzy nie przyjechali, bo za daleko, bo nie mieli czasu, bo nie mieli na bilet, bo chorzy, za starzy. No i proszę policzyć wyborców PiS. Oni choć nie zawsze słuchają „Maryi”, to zazwyczaj będą bronić ojca Rydzyka.

Jak na to wszystko nakłada się podział na Kościół krakowski i toruński?

Tego podziału już nie ma. Kardynał Dziwisz, który dla wielu był nadzieją, uznał, że wojna z ojcem Rydzykiem jest nieopłacalna. Potrzebuje pieniędzy na budowę Centrum Jana Pawła II i organizację Światowych Dni Młodzieży. Jeśli ojciec Rydzyk powie na antenie, że trzeba to dzieło wspierać, to na pewno słuchacze pomogą.

A poza tym kardynał Dziwisz jest za słaby, żeby ratować polski Kościół. Zamknął się w Krakowie na Franciszkańskiej, otoczył relikwiami Jana Pawła II, czasami zawiozą go na Wawel, czasami gdzieś na podkrakowską parafię. Powie z ambony trochę mądrości o Janie Pawle II i na tym jego reforma Kościoła się kończy.

Mieliśmy rozmawiać nie o ojcu Rydzyku, tylko o Rodzinie Radia Maryja, ale czy według pana on jest w pierwszej kolejności biznesmenem, politykiem czy przywódcą religijnym?

To mieszanka. Trudno go ograniczyć do jednej z tych sfer. On to wszystko scala, bo potrzebuje i religii, i polityki, i pieniędzy.

Co się dzieje z tymi, którzy odchodzą z Rodziny?

Ci, którzy nie mają nazwiska odchodzą bez echa. Ci z nazwiskiem bez echa odejść nie mogą. Kiedy Roman Giertych rozstał się z Rodziną Radia Maryja, ojciec Rydzyk mu powiedział: „Zostanie pan zniszczony”. I jak powiedział, tak zrobił, niszcząc go politycznie oszczerstwami i kłamstwami – oczywiście na antenie, zaraz po „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”.

Marcin Wójcik jest dziennikarzem „Dużego Formatu” – reporterskiego magazynu „Gazety Wyborczej”. W marcu wyszła jego książka o Rodzinie Radia Maryja, pt „W rodzinie ojca mego”, wydawnictwo Czarne.

naTemat.pl

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz