Hoser

 

Barbara Radziwiłłówna i Zygmunt August. Największy romans polski

Adam Leszczyński, 22.12.2014
W 1860 r. obraz Józefa Simmlera zatytułowany ''Śmierć Barbary Radziwiłłówny'' wprawił Warszawę w zachwyt. Tak malarz wyobrażał sobie Zygmunta Augusta siedzącego przy boku zmarłej żony, którą poślubił wbrew ojcu, matce, senatorom i szlacheckiej opinii publicznej.

W 1860 r. obraz Józefa Simmlera zatytułowany ”Śmierć Barbary Radziwiłłówny” wprawił Warszawę w zachwyt. Tak malarz wyobrażał sobie Zygmunta Augusta siedzącego przy boku zmarłej żony, którą poślubił wbrew ojcu, matce, senatorom i szlacheckiej opinii publicznej. (Zbigniew Kapuscik / EAST NEWS)

Kochał ją tak, że gdy zmarła, wiózł jej trumnę przez całą Rzeczpospolitą z Krakowa do Wilna, jadąc konno za karawanem, a przez miasta i wsie szedł pieszo. Do trumny włożył tablicę z napisem głoszącym:… zmarła przedwcześnie, ale gdyby i była w starszym wieku, August by mówił, że zmarła przedwcześnie …
W 1860 r. największym wydarzeniem Wystawy Krajowej Sztuk Pięknych zorganizowanej w Warszawie był obraz Józefa Simmlera „Śmierć Barbary Radziwiłłówny”. Znakomity malarz Wojciech Gerson pisał potem, że w sali z obrazem panowała cisza, z rzadka przerywana tylko westchnieniami pań. Wielkie uczucie działało na wyobraźnię. Nie tylko uczucie zresztą – także wielka namiętność, bowiem Barbara cieszyła się opinią bardzo wprawionej w sztuce erotycznej, a i król, pół-Włoch, miał w tej kwestii niemałe doświadczenie.

Królowa rządzi po wiekach

Śmierć w kompozycji Simmlera jest sferą bieli; życie – sferą koloru. Śmiertelną bladość twarzy i rąk zmarłej królowej wydobywają z bieli czepka i zdobnej koszuli subtelne gradacje barwy. Życie opuściło Barbarę przed momentem zaledwie; głowa i prawa ręka opadają miękko, bezwładnie. Rigor mortis jeszcze daleko, jeszcze można pozostawić ciało monarchini tak, jak ułożone było w chwili, gdy wydała ostatnie tchnienie – zachwycał się obrazem Simmlera Włodzimierz Kalicki, dziennikarz „Wyborczej” specjalizujący się m.in. w tematach dotyczących malarstwa.

Włodzimierz Kalicki: Śmierć królowej, kochanki i żony

Barbara Radziwiłłówna zawładnęła wyobraźnią Polaków w XIX w., stając się jedną z bohaterek romantycznych. Dwoje tragicznych kochanków malowali wielcy polscy malarze, nie tylko Simmler, ale także Jan Matejko i sam Gerson. Była bohaterką utworów literackich, z których najsławniejsza okazała się chyba sztuka Alojzego Felińskiego z 1811 r. wystawiana przez następne 150 lat. W jednym z kulminacyjnych momentów tego dramatu dowódca straży królewskiej wyznaje Zygmuntowi Augustowi, że na polecenie królowej Bony jego ukochana żona Barbara Radziwiłłówna została otruta przez nadwornego lekarza, Włocha. Trapiony wyrzutami sumienia truciciel zaraz potem popełnił samobójstwo. Król załamuje ręce i woła: „Ach! Moja własna matka! Co słyszę, o nieba! Na domiar nieszczęść moich tego było trzeba!”. „O potwora!” – wołają zgromadzeni na wieść o otruciu. Mają na myśli włoskiego lekarza albo Bonę.

Także w filmie „Barbara Radziwiłłówna” Józefa Lejtesa z 1936 r. z Jadwigą Smosarską w roli głównej przewrotna Bona truje młodą i piękną synową. Nie był to ostatni film na ten temat – w 1982 r. Janusz Majewski nakręcił „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” z Jerzym Zelnikiem i Anną Dymną w rolach głównych.

Biała legenda Barbary pojawiła się w XIX w.: młoda i piękna rodaczka (a nie cudzoziemska księżniczka) otruta przez złą, obcą teściową, jak dość powszechnie uważano. Rzeczywistość była bardziej skomplikowana, a sama Barbara wcale nie taka kryształowa.

18 IV 1518: Ślub i koronacja Bony Sforzy

Miłość w czasach żałoby

Kiedy się poznali, oboje byli wdowcami, co nie oznaczało niczego niezwykłego, jako że ludzie wówczas żyli krótko, a medycyna nie radziła sobie z większością chorób. Elżbieta Habsburżanka, pierwsza żona Zygmunta Augusta, została mu przyrzeczona, kiedy miał dziesięć lat (narzeczona miała trzy). Małżeństwo oznaczało sojusz z Habsburgami i zostało zawarte, choć księżniczka była nieładna, niemiła, a młody król (został koronowany za życia ojca Zygmunta Starego, gdy miał dziesięć lat) czuł do niej obrzydzenie. Na domiar złego cierpiała na epilepsję, co zmniejszało szanse na przedłużenie dynastii. Zygmunt August sypiał osobno i nawet jadał z matką, a nieszczęśliwa młoda królowa – nielubiana przez męża i teściową, ale kochana przez poddanych – zmarła w 1545 r., mając ledwie 19 lat. Zaraz pojawiły się plotki, że otruła ją niecierpiana przez szlachtę Bona.

Pierwszym mężem Barbary był Stanisław Gasztołd, wojewoda trocki i nowogródzki, ostatni potomek możnego rodu litewskiego. Jego ojciec Olbracht był wielkim przeciwnikiem Bony, której próby reformowania państwa wytrwale zwalczał. Właśnie żeby skuteczniej przeciwstawiać się Bonie, Gasztołd senior ożenił syna z Barbarą, wchodząc tym samym w sojusz z innym wielkim rodem magnackim – Radziwiłłami.

Poznali się w 1545 r., wkrótce po śmierci Elżbiety Habsburżanki. Przebywający na Litwie Zygmunt August nudził się w żałobie po żonie, której nie kochał, szukał rozrywek w gronie dworzan i odwiedził pobliski dwór Radziwiłłów, gdzie wpadła mu w oko młoda wojewodzina trocka. Poznali się najprawdopodobniej wcześniej, za życia Elżbiety, ale wówczas król nie zwrócił na nią uwagi.

Barbara była piękna. Jej nadzwyczajnie regularne rysy twarzy, alabastrowa cera, delikatna budowa wiotkiej postaci, były to jeszcze zalety, które z panią wojewodziną dzieliło wiele szlachetnych córek Litwy. Ale czem ona silniej od wszystkich innych pociągała serce ku sobie, to była jej niewymowna słodycz wejrzenia, będąca w miłej harmonii z łagodnością jej mowy, z nadobną nawet powolnością jej ruchów. Bliższe jednak wpatrzenie się w piękne oblicze pani wojewodziny, zapoznając z jej pełnem głębokiego marzenia okiem, z promienną dumą jej wyniosłego czoła, odsłaniało skarb innych, wspanialszych wdzięków. Zamiast żywości zewnętrznej, ileż najpiękniejszego życia, bo życia duszy, jaśniało w tem zamyślonem oku, ocienionem lekko narysowaną rzęsą – pisał o niej w XIX w. historyk Karol Szajnocha.

Król zakochał się szybko, a jego spotkania z Barbarą niebawem zamieniły się w schadzki – dla ich ułatwienia kazał sobie nawet zbudować most na Wilence, który łączył wileńską rezydencję Jagiellonów z pałacem Radziwiłłów. Historycy często niezbyt życzliwie opisywali uczucie Barbary do króla, uważając, że tak bardzo zależało jej na koronie, że naraziła męża na groźbę utraty tronu, nie zadowalając się ślubem z Zygmuntem. W jednym wieku z Augustem, a tem samem, jako kobieta, starsza odeń moralnie, widziała ona dokładnie wszystkie światowe zyski swojego związku. O ileż bezinteresowniejszą, idealniejszą była miłość Augusta! Dla Barbary miał ten związek same rozkosze i tryumfy, dla Augusta, aż po jej zgon, same cierpienia – pisze Szajnocha.

Słynne pary: Kochana pani Lutrowa

Ślub po kryjomu

Czy król myślał już wtedy o ślubie? Zapytany o to przez dworzanina Jana Tarłę wyparł się tych zamiarów, a na żądania Mikołaja Radziwiłła „Rudego”, rodzonego brata Barbary, i Mikołaja Radziwiłła „Czarnego”, jej brata stryjecznego, przestał nawet na pewien czas spotykać się z ukochaną. Ale nie był w stanie zerwać. Pomiędzy 28 lipca a 5 sierpnia 1547 r. Radziwiłłowie przyłapali króla i Barbarę na schadzce – podobno zastawili pułapkę: najpierw prosili uniżenie, aby zaprzestał wizyt, a kiedy król się zgodził, czekali, aż uczucie przeważy i Zygmunt August złamie słowo. I wtedy zawarty został tajny ślub w obecności matki Barbary, jej braci i jednego z dworzan królewskich Kieżgajły.

Na wieść o tym Zygmunt Stary i Bona wpadli w furię. Oboje podporządkowali swoje życie prywatne potrzebom polityki dynastycznej i uważali to za oczywisty obowiązek władcy. Natomiast małżeństwo syna z poddaną uznali za karygodny błąd, który może sprowadzić na kraj nieszczęścia i kosztować go koronę. Ślub nie był oficjalny, więc mieli nadzieję, że sprawę się utrąci, a Zygmunt August oprzytomnieje i Barbary się wyrzeknie.

Nigdyśmy nie byli tej wiary o Królu J.M., synie naszym, aby miał kończyć[doprowadzić do skutku] to niegodne a niesłuszne małżeństwo swoje. Mamy nadzieję w Panu Bogu, iż tych, którzy na to doradziwszy, syna naszego przywiedli, Pan Bóg pokarać, a tej rzeczy niedługo trwać dopuścić będzie raczył – pisała w jednym z listów królowa Bona. Zygmunt Stary niedługo przed śmiercią (zmarł 1 kwietnia 1548 r.) pisał: Oznajmujemy Twojej Miłości, żeśmy na małżeństwo Króla J.M. młodego takie, które by zmazę przyniosło całej Koronie naszej, i tamtejszemu państwu, Wielkiemu Księstwu Litewskiemu, nie przyzwolili i nie przyzwalamy .

Król ożenił się z poddaną, co nie było praktykowane i narażało go na utratę twarzy, tym bardziej że Barbara nie cieszyła się dobrą reputacją. Zaprzepaścił w ten sposób możliwość korzystnego ożenku dynastycznego. Co więcej, związał się z potężną rodziną magnacką, wywyższając w ten sposób jeden ród nad inne, a Radziwiłłów na dodatek się obawiano i nie lubiano. Szlachta była powszechnie przeciwna małżeństwu, lękając się, że król, wzmocniony sojuszem z Radziwiłłami, zechce zamachnąć się na jej przywileje i wolności. Po kraju krążyły paszkwile pod adresem królowej, protestowała szlachta i magnaci, grożono nawet pozbawieniem monarchy korony.

Barbara pozostawała wtedy na zamku w Dubinkach na Litwie, prawie jak w więzieniu, i pisała do króla trwożliwe listy. A ten okazał się niezmienny w uczuciach i uparty – im więcej pojawiało się przeszkód, tym mocniej obstawał przy swoim. Szlachtę przekonywał (ostatecznie sejm uznał Barbarę za królową w 1550 r., niecały rok przed jej śmiercią), a z matką praktycznie zerwał kontakty, odsuwając ją od siebie, podobnie jak wrogie małżeństwu siostry.

Słynne pary: Kochanica Hiszpana

Nielubiana królowa

Współcześni niewiele mieli dobrego do powiedzenia o charakterze Barbary, nie plotkowano, co prawda, że go zdradza, co zresztą byłoby trudne, bo obsesyjnie obawiający się o małżonkę król trzymał ją pod ścisłą strażą. W listach pisał, że spodziewał się nie tylko prób otrucia żony, ale także napaści czy porwania. Otoczył ją zaufanymi ludźmi, a kiedy nie mógł spędzać czasu z ukochaną, pisał do nich często, instruując dokładnie, jak mają o nią dbać.

Senatorowie – magnaci Rzeczypospolitej – nie lubili Barbary, do czego mieli dobre powody, bo była wszak córką jednego z nich wyniesioną przez miłość monarchy do korony. Nie odstępowali jej bracia i krewni, których pozycja siłą rzeczy rosła. Król pisywał listy nie tylko do Barbary, ale obficie korespondował także z jej matką, Mikołajem „Rudym” oraz Mikołajem „Czarnym”.

Królowej nie lubił także plebs szlachecki, dworzanie uważali ją za porywczą, kapryśną, dumną i leniwą. Jeden ze współczesnych zanotował, że senatorowie musieliby się przed nią ukorzyć, gdyby pokochała ją drobna szlachta – bo takci to wiele na pospólstwie zależy, które gdyby w jej się rozmiłowało, musieliby panowie ustąpić, gdyby wszyscy hurmem zawołali: bodaj zabit, kto jej za panią nie chce mieć . Barbara nie miała jednak daru zjednywania ludzi.

Król nie chciał słyszeć złego słowa na ukochaną żonę, dworzanie mówili, że Zygmunt „wszystko u królowej jmości przesiedzi”, a w dodatku zaniedbuje przez nią sprawy państwowe – na sprawach Rzpltej bardzo bywa płochy a tęskliwy, dla tęskności przez królowej jmci . Bali się, żeby miłością swoją z serca królewskiego nie wytępiła przywiązania do Rzpltej .

Zygmunt August obawiał się, że Bona otruje Barbarę, i pisał o tym wprost. Na przykład jesienią 1548 r. przestrzegał jednego z Radziwiłłów: Abyście tego z wielką pilnością przestrzegali, żeby tam na pokoje królowej Jej Mości białogłowy pić nie dawały, a zwłaszcza z kubków, albowiem z szklanic łacniej wszystko by się obaczyć mogło (…) A wszakże gdzie by to tak iść musiało, żeby ile w pokoju picie królowej Jej Mości białogłowy dawały, to tak opatrzcie, aby jedna już białogłowa, której by cnota i wiara dobrze doświadczona, chociaż też z tych niższych, picie Jej Królewskiej Mości na pokoje dawała (…). A i owszem się nam tak zda, aby ta konew albo kubek, w którym picie Jej Królewskiej Mości przez noc być miało, w jakim zamknieniu był w nocy chowany, a iżby więc ta białogłowa, której by się wierzyć godziło, z kluczem w nocy Jej Królewskiej Mości picie podawała, bo tak z większym bezpieczeństwem zdrowia Jej Królewskiej Mości będzie mogło być.

Sama Barbara również drżała, skoro pisała do jednego z Radziwiłłów: Niewielką pigułkę trudno przeczuwać, gdy ją w polewce zadadzą .

Królowa Bona za życia i przez setki lat po śmierci miała reputację trucicielki.Trucizna królowej Bony

Śmierć w męczarniach

Zaczęła chorować jeszcze przed koronacją, która odbyła się 7 grudnia 1550 r. Najpierw – jak zanotował jeden ze współczesnych – pojawiła się na jej boku „pewna twardość”, która wkrótce zamieniła się w wielki wrzód. Królowa zaczęła słabnąć i gorączkować, Zygmunt August sprowadzał lekarzy i czarownice, ale byli bezsilni.

Barbara umierała w straszny sposób: w dolnej części brzucha pojawiły się wrzody, z których sączyły się cuchnące upławy, a niedługo przed śmiercią jeden wrzód pękł i z ciała chorej uchodziła ropa zmieszana z krwią. Fetor był straszliwy, dworzanie w końcu odmówili usługiwania królowej i tylko mąż wytrwał przy niej do końca. Po pęknięciu wrzodu, w marcu 1551 r., lekarze przepowiadali poprawę, ale były to złudne nadzieje, bo gorączka ustąpiła na krótko. Od pasa w górę królowa wychudła, za to jej nogi nabrzmiały i spuchły.

Jeszcze w święta wielkanocne, 30 marca 1551 r., podniosła się z łoża, chociażmdłość nie opuszczała i była znędzona na osobie swojej z tak długiej i ciężkiej choroby . Król dostał właśnie list od matki, która pisała, że Barbarę za córkę swą uznać i uczcić pragnie. Czy Bona napisała to na wieść o śmiertelnej chorobie synowej i taki gest nic jej nie kosztował, a mógł przynieść pojednanie z synem? Mikołaj Radziwiłł „Czarny” pisał z radością do brata: już ostatnia kłoda królowi jmci z drogi .

Król jeszcze się łudził. Zawiadamiał szwagra: wrzód bardzo dobrze ciecze, już lewy bok wszystek i twardość, która znowu była, zginęła z prawego boku . Szybko jednak nadzieja zgasła: w połowie kwietnia na ciele pojawiły się nowe guzki, z których zaczęła płynąć ruda ciecz, a gorączka wróciła. Zygmunt August odchodził od zmysłów: kazał nawet wywieźć Barbarę do rezydencji w podkrakowskich Niepołomicach specjalnym powozem, w którym było jej wygodnie, a gdy brama miejska okazała się za wąska, polecił rozbić mury po obu stronach.

Ale było już za późno i koniec nastąpił w Krakowie. 8 maja 1551 r. Barbara dostała ataku mdłości i poczuła, że zbliża się koniec. Odprawiono mszę i udzielono jej ostatniego namaszczenia, królowa pożegnała się z mężem, prosząc, by pochował ją w Wilnie, a nie w Krakowie. Potem jeszcze dwie godziny walczyła ze śmiercią, jeszcze raz wezwała męża do łoża i zaklinała go, aby po jej śmierci ożenił się ponownie i dał potomka dynastii. Zmarła niedługo później.

Rak czy kiła?

Bardzo długo sądzono, że królową otruła teściowa, która szczególnie w XIX stuleciu cieszyła się fatalną opinią – uważana była za wiedźmę i złego ducha polskiej historii. Bona, ze sławnego rodu Sforzów, jak wielu przedstawicieli renesansowej elity włoskiej miała mieć skłonności do usuwania przeciwników za pomocą trucizny.

Trucizny od zawsze fascynowały ludzi, były używane od początku pisanych dziejów ludzkości. Sztuka trucia

Zygmunt August nie wierzył w naturalne przyczyny śmierci żony i winił o jej chorobę matkę, którą traktował wrogo i sugerował niedwuznacznie, że otruła wcześniej jego pierwszą żonę. W jednym z listów napisał, że nie chce się żenić po raz trzeci, bo miał już dwie małżoncze, które iż tak prędko zeszły, acz nie my jesteśmy tego przyczyną, ale jednak są ci, którzy do tego przyczynę dali, iż obedwie ante diem suam [łac. przed swoim czasem] z tego świata zeszły . I nie chce, aby to samo spotkało trzecią. Sam tak bał się matki, że na spotkania z nią zakładał rękawiczki, bo sądził, że dostanie od niej jakiś zatruty przedmiot, np. pierścień, co rzeczywiście było wśród ówczesnych trucicieli w modzie.

Dziś historycy przychylają się raczej do opinii, że Barbara zmarła na raka szyjki macicy, którego ówcześni nie mogli nawet rozpoznać, o leczeniu nie wspominając.

W wydanej w 2013 r. książce „Żony królów i władców Polski. Historia i medycyna” opolski ginekolog dr Janusz Kubicki pisze, że królową zabiła zaawansowana kiła. Przekonuje, że rak nie daje objawów w postaci zewnętrznego owrzodzenia sromu i nie powoduje, że chora, jak pisano, gniła i rozkładała się za życia. Zdaniem Kubickiego jest bardzo prawdopodobne, że na kiłę chorował od młodości Zygmunt August i dlatego nie doczekał się potomstwa.

Choroba neapolitańska, francuska… Kiła po prostu

Na prośbę zmarłej król przewiózł ciało Barbary z Wawelu na Litwę. Kondukt z trumną opuścił Kraków 25 maja 1551 r., podążając tą samą drogą, którą Radziwiłłówna przybyła z Litwy, król konno jechał za karawanem, a przez miasta i wsie szedł pieszo. 22 czerwca 1551 r. orszak dotarł do Wilna. Została pochowana w krypcie katedry pod kaplicą św. Kazimierza, a na srebrnej tablicy włożonej do trumny król kazał wyryć napis: … Zmarła przedwcześnie, ale gdyby i była w starszym wieku, August by mówił, że zmarła przedwcześnie …

Król wysłuchał prośby Barbary i ożenił się ponownie – z Katarzyną Habsburżanką, młodszą siostrą pierwszej żony. I to małżeństwo okazało się nieudane, a Zygmunt August zmarł bezpotomnie. Na nim skończyła się dynastia Jagiellonów.

W ”Ale Historia” czytaj też:

Kiedy urodził się Jezus?
25 grudnia roku pierwszego przed naszą erą jest dniem uznawanym przez chrześcijan za datę narodzin Chrystusa. Świat trzyma się tej daty, choć od dawna wiadomo, że Jezus z Nazaretu przyszedł na świat kilka lat ”przed narodzeniem Chrystusa”.

Szczyt w Dolinie Chochołowskiej
Gdy pracownicy schroniska zaczęli wiwatować na cześć Jana Pawła II, chorąży Zygmunt Schab pojął, że zawiódł. Z wrażenia zemdlał, upadł na psią budę i dotkliwie się pokaleczył.

Louis Zamperini. Niezłomny bombardier
Na igrzyskach w Berlinie w biegu na 5000 m zajął dopiero ósme miejsce, ale sam Hitler gratulował mu heroicznego finiszu. Nie miał pojęcia, że czyny stokroć bardziej heroiczne są dopiero przed nim.

I wojna światowa. Rozejm bożonarodzeniowy
Nagle do brytyjskiego okopu zamiast granatu wpadł placek czekoladowy z dołączoną do ciasta wiadomością: ”Niemcy proszą o przerwanie ognia”. Zbliżała się Wigilia 1914 r.

Wyborcza.pl

Abp Hoser: Kościół ma prawo wypowiadać się w sprawach publicznych, bo przejął prorocką rolę Jezusa

psm, KAI, 22.12.2014
Abp Henryk Hoser

Abp Henryk Hoser (Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta)

Rolą Kościoła jest wypowiadać się w sprawach publicznych i upominać, kiedy trzeba, żeby władcy nie prowadzili swoich podwładnych na bezdroża i drogi bez wyjścia – twierdzi abp Henryk Hoser.
Abp Hoser podczas niedzielnej mszy apelował do wiernych, aby ufali Bogu, „idąc tam, gdzie On nam wskazuje, nawet gdy nie mamy ukazanych żadnych środków”. Tu arcybiskup zrobił porównanie: że podobnie jak w Starym Testamencie lud prowadzili prorocy, tak dziś… Duch Święty posługuje się Kościołem.- Rolę prorocką, która jest rolą Jezusa Chrystusa, w tej chwili przejął Kościół – utrzymuje Hoser. – Jego rolą jest więc wypowiadać się w sprawach publicznych i upominać, kiedy trzeba, żeby władcy nie prowadzili swoich podwładnych na bezdroża i drogi bez wyjścia – podkreślił.

Duchowny zaapelował jednocześnie do wiernych: „Zaufajmy temu głosowi, zaufajmy tej wierze, której Kościół jest strażnikiem, to jest przecież Jego elementarna rola”.

Zobacz także

TOK FM

Dodaj komentarz