PO, PiS (12.09.2015)

 

Najbardziej niebezpieczna pozycja w seksie? Na jeźdźca – ustalili brazylijscy badacze

Piotr Cieśliński, 12.09.2015
Pozycja

Pozycja „na jeźdźca” to zdaniem brazylijskich badaczy najbardziej niebezpieczna pozycja w seksie (Fot. 123RF)

W takiej właśnie pozycji doszło do połowy wszystkich bolesnych złamań penisa, które zostały zgłoszone w latach 2000-13 w trzech szpitalach w brazylijskim mieście Campinas.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Campinas leży w południowo-wschodniej Brazylii, 100 km na północ od Sao Paolo. Zespół naukowców z lokalnych uniwersytetów sięgnął po dane medyczne z trzech szpitali, które obsługują populację 3 mln mieszkańców tej metropolii. Wyniki opublikowało pismo „Advances in Urology”.

Dla uspokojenia zaniepokojonych od razu przytoczmy pocieszającą wiadomość: zebrana statystyka potwierdziła, że złamanie penisa to bardzo rzadki uraz. W ciągu analizowanych 13 lat na ostry dyżur w tych szpitalach zgłosiło się łącznie 44 pacjentów z podejrzeniem takiego urazu. Diagnoza potwierdziła się w 42 przypadkach.

Byli to pacjenci w wieku od 18 do 60 lat (średnia wynosiła 34,5 roku). Zgłosili się na ostry dyżur najpóźniej w ciągu sześciu godzin od wypadku.

Złamanie prącia polega na przerwaniu ciągłości tzw. osłonki białawej, która otacza walcowate ciała jamniste wypełniające się krwią w czasie wzwodu i powodujące erekcję. Osłonka biaława jest dość gruba, ale w czasie wzwodu rozciąga się, staje się cieńsza (jej grubość zmniejsza się z dwóch milimetrów do pół milimetra) i traci elastyczność. Dlatego przy silnym zgięciu prącia w stanie wzwodu może dość do jej przerwania. Z reguły towarzyszy temu silny ból i charakterystyczny trzask (stąd przyjęło się mówić o złamaniu, choć w męskim prąciu nie ma kości), szybko pojawia się także obrzęk i krwiak, a erekcja momentalnie ustępuje. Czasami uszkodzona zostaje przy tym także cewka moczowa.

Kolejna dobra wieść jest taka, że wszystkie złamania po operacyjnym leczeniu się zagoiły i tylko dwóch pacjentów (tj. 5 proc.) skarżyło się po zakończeniu leczenia na kłopoty z erekcją. Co dowodzi, iż szybka interwencja chirurgiczna jest kluczowa w leczeniu tego urazu. To ważny przekaz dla panów, którzy zwykle ociągają się ze zgłaszaniem się do lekarza z intymnymi przypadłościami.

Głównym wnioskiem z pracy Brazylijczyków jest jednak pierwsza w historii analiza okoliczności, w jakich doszło do złamania penisa:

* 28 panów (czyli ponad dwie trzecie) odbywało stosunek heteroseksualny,

* sześciu masturbowało się,

* czterech miało stosunek homoseksualny,

* czterech nie chciało ujawnić, jak doszło do urazu.

Wśród tych, którzy odbywali heteroseksulane stosunki, najbardziej urazogenny okazał się stosunek na jeźdźca (gdy kobieta jest na górze) – aż 14 panów, czyli połowa, złamało penisa w ten sposób. W ośmiu przypadkach był to stosunek na pieska (kobieta klęczy na czworaka, a partner znajduje się za nią), a w sześciu – pozycja klasyczna (misjonarska).

Naukowcy stawiają w swojej pracy dość oczywistą hipotezę, że pozycja na jeźdźca jest najbardziej niebezpieczna, gdyż kobieta w niej dominuje, kontroluje tempo, głębokość i sposób penetracji. „Ląduje na penisie całym swoim ciężarem i nie jest w stanie przerwać zbliżenia, kiedy coś pójdzie źle…” – piszą autorzy.

Zobacz także

najbardziejNiebezpieczna

wyborcza.pl

Kaczyński na konwencji PiS: „Nie możemy myśleć o żadnym rewanżu, o żadnym odwecie”

W Warszawie trwa konwencja PiS.
W Warszawie trwa konwencja PiS. Fot. Screen / Twitter Sebastian Tałach

Prezes partii przekonywał, że PiS chce zmienić państwo i zapowiada konkretny program wyborczy. Przypomniał zwycięstwo Andrzeja Dudy, który włożył w nie wiele wysiłku, a jego pracę będzie kontynuować Beata Szydło. Ta po godzinie 13 przedstawi kampanijne plany partii.

– To nie sondaże zwyciężą – mówił Kaczyński. – Zwycięża się w wyborach. Ale kiedy trzeba ciężko pracować, a trzeba ciężko pracować, to zawsze powstaje pytanie o przyczyny, o motywacje. Podstawową i najważniejszą jest chęć zmiany Polski „na lepsze” – stwierdził. Deklarował, że partia nie będzie myśleć ” myśleć o żadnym rewanżu, o żadnym odwecie”.

Następnie tłumaczył, w jaki sposób PiS ma dojść do zwycięstwa. – To będzie praca dla konkretnego programu. Programu dla Polski, który nie jest spisem pobożnych życzeń – zaznaczył.

Zebranym na warszawskiej konwencji deklarował, że wygrana obecnego prezydenta nie pójdzie na marne. Osobą, która przejmie pałeczkę, będzie Beata Szydło. – Warto dla tego programu podjąć najwyższy wysiłek – powiedział prezes. Przypomniał też, że wybory parlamentarne wygrywa się w okręgach i to jest celem kampanii PiS.

kaczyńskiDoDziałaczy

naTemat.pl

Prof. Piotr Gliński wicepremierem? „Będę blisko współpracował z Szydło” [WYWIAD]

12.09.2015

– Jarosław Kaczyński publicznie powiedział, że być może – ale to nie jest przesądzone, bo trzeba wygrać wybory – moje przygotowanie programowe przyda się w przyszłym rządzie. Mówi to Jarosław Kaczyński, a – z tego, co wiem – kierownictwo PiS doskonale ze sobą współpracuje. Jeżeli wygramy wybory, to najprawdopodobniej blisko będę współpracował z premier Beatą Szydło – mówi Onetowi prof. Piotr Gliński.

prof. Piotr Gliński

Foto: Agata Grzybowska / Agencja Gazeta prof. Piotr Gliński

Jacek Gądek: – Rozdaje pan autografy. Czy już jako przyszły wicepremier w rządzie Beaty Szydło?

Czasami rozdaję, ale bez przesady.

Po dzisiejszej konwencji PiS ma pan przekonanie, że przejęcie władzy przez PiS w Polsce jest bliżej?

Bliżej czy dalej – trudno powiedzieć. Ale jest to konieczne.

Będzie pan „jedynką” PiS w Łodzi. Nobilitacja?

Na pewno. Uważam, że to prestiżowe miejsce.

Dla pana kampania wyborcza będzie trudna, bo jest pan w polityce od niedawna?

Jeszcze w latach 90., choć w zupełnie innych okolicznościach, prowadziłem kampanię wyborczą. Oczywiście, że ta aktualna będzie trudna, bo też Łódź jest miastem trudnym pod wieloma względami – zniszczonym po 1989 r., jest tam dużo rozczarowania i frustracji.

Teraz rządzi tam prezydent miasta z Platformy.

Nikt nie rządzi. Tak jak i w Polsce, choć formalnie ktoś tę władzę sprawuje. W Łodzi nie ma nawet możliwości przejechania z jednego miejsca w drugie w sposób cywilizowany – podobnie jak i w Warszawie. Te miasta nie żyją i nie funkcjonują.

Program, którego zręby przedstawiła wiceprezes PiS Beata Szydło, w którymś elemencie szczególnie jest dla pana istotny?

Zajmuję się programem PiS, więc zwracam uwagę na jego całość. Ale jeśli pyta mnie pan o priorytety, to najważniejsza jest część rozwojowa, o wzroście gospodarczym – ważne jest podniesienie stopy inwestycji. Jest też część społeczna: inna alokacja środków – bardziej sprawiedliwy podział, co jest konieczne ze względów społecznych, etycznych, demograficznych i ekonomicznych.

Niższe klasy społeczne – np. ludzie pracujący na „śmieciówkach” – muszą zostać włączone do gospodarki i stanowić w niej realną siłę. Z kolei te 500 zł, które miałyby przysługiwać na dziecko, od razu trafią na rynek – zwłaszcza wielodzietne rodziny mają przecież co robić z pieniędzmi.

Beata Szydło na premiera – tak zdecydował Jarosław Kaczyński. Prezes PiS mówił też, że prof. Piotr Gliński mógłby być wicepremierem. Jak pan przyjął tę deklarację?

Jest to dla mnie bardzo prestiżowa deklaracja prezesa Kaczyńskiego. Wprawia mnie nawet w pewne zakłopotanie. Jest ona związana z moją pracą programową, bo nastawiamy się na rozwiązywanie realnych problemów w Polsce. Jestem socjologiem i całe życie poświeciłem na diagnozowanie problemów społecznych i wskazywanie kierunków ich rozwiązywania. Jest to (deklaracja prezesa PiS, że Gliński powinien być wicepremierem – red.) więc naturalna konsekwencja mojej drogi życiowej, choć w innej roli.

Chcemy wreszcie wprowadzać w życie nasze recepty, choć nie będzie to proste, bo kraj jest zdewastowany. Nie chodzi mi o taką dewastację, że nie zbudowano jakichś dróg czy stadionów, ale państwo jako takie jest zdewastowane: ono nie funkcjonuje począwszy od służb specjalnych po służbę zdrowia.

 

Premier Ewa Kopacz proponuję więc rewolucję rozwiązania – choćby zlikwidowanie składek na ZUS i NFZ…

… premier Kopacz niech się zajmie rządzeniem Polską, bo póki co traci czas na propagandę. Ostatnio pojechała na Forum Ekonomiczne do Krynicy, ale wcale nie – jak podawały media mainstreamowe, propagandowe – „brała udziału” w Forum. Otóż nie brała udziału, bo z nikim nie dyskutowała, tylko wygłosiła przemówienie do pustej sali, na której było kilku działaczy PO, a potem powiedziała coś mediom. Tak właśnie funkcjonuje rząd PO.

Po 25 października spodziewa się pan więc zmiany władzy…

… bo gdyby ten rząd pozostał u władzy, to byłoby straszliwe nieszczęście dla Polski. My naprawdę mamy wiele problemów do rozwiązania, a teraz słyszę, że oni chcą znieść składki na ZUS. Co rok do ZUS budżet państwa dopłaca ponad 60 miliardów złotych – to jest poziom zniszczenia państwa. System emerytalny, górnictwo, służba zdrowia – kto rozwiąże te problemy? Przecież nie Ewa Kopacz.

Beata Szydło zwracała się do pana z jakąś propozycją objęcia teki w rządzie PiS?

… (cisza). To są kulisy. Nieistotne jest to, kto co będzie robił w nowym rządzie. Jarosław Kaczyński publicznie powiedział, że być może – ale to nie jest przesądzone, bo trzeba wygrać wybory – moje przygotowanie programowe przyda się w przyszłym rządzie. Mówi to Jarosław Kaczyński, a – z tego, co wiem – kierownictwo PiS doskonale ze sobą współpracuje. Jeżeli wygramy wybory, to najprawdopodobniej blisko będę współpracował z premier Beatą Szydło, ale to jest jej wola i decyzja.

Jako środowisko polityczne powierzyliśmy jej wielkie zadanie, a ona doskonale się z niego wywiązuje. Ale tak jak to normalnie powinno być w życiu publicznym i budowaniu instytucji: osoba, na której spoczywa największa odpowiedzialność, ma największy zakres decyzyjny. Pani Szydło będzie podejmować decyzję personalne, ale oczywiście we współpracy z kierownictwem partii, ale z tym nie ma żadnego problemu.

 

Onet.pl

1,2 mln miejsc pracy dla młodych, minimalna stawka na godzinę 12 zł brutto – Szydło przedstawiła program PiS

Beata Szydło przedstawiła program wyborczy PiS
Beata Szydło przedstawiła program wyborczy PiS Fot. Screen / Twitter PiS

Wiceprezes i kandydatka PiS na premiera opowiedziała o najważniejszych planach politycznych. W wystąpieniu podczas kongresu partii skupiła się na sprawach, które miałyby zostać podjęte tuż po wygranej w wyborach.

– Mam nadzieję, że damy radę wprowadzić w życie ustawy, o których chcę opowiedzieć – mówiła Szydło. – Pokazaliśmy drużynę i zaczynamy kolejny etap drogi po zwycięstwo. Kandydatka na premiera podkreśliła, że będzie ono możliwe tylko dzięki „uczciwej, codziennej pracy” i wprowadzeniu „obywatelskości do polityki”. – W naszych rękach jest przyszłość Polski – stwierdziła.

Praca i płaca
Szydło zaczęła od problemów polskich rolników, którym partia chce zaproponować nowe ubezpieczenia, dzięki którym będą mogli spokojnie rozwijać swoje gospodarstwa. Miałoby to oznaczać, że w razie problemów, takich jak tegoroczna susza, będą mogli liczyć na pomoc państwa. – Damy im gwarancję ciągłości – deklarowała. Kolejnym punktem ma być też obrona gospodarstw przed ich wyprzedażą. Kwestię rolnictwa Szydło zakończyła obietnicą zmiany systemu dopłat unijnych. – Czas wreszcie skończyć niesprawiedliwe traktowanie w Unii Europejskiej – dodała. – Rolnicy uczą nas pracowitości i budowania wspólnoty, a ta jest nam potrzebna. Czas dzielenia już minął.

Następna kwestia, którą poruszyła jest wspomaganie przedsiębiorców, szczególnie prowadzących mniejsze firmy z obrotem do 1 mln 200 tys. zł. Dla nich podatek CIT wyniesie 15 proc. Ponadto mogliby w ciągu roku odpisać koszty amortyzacji, a te wprowadzające nowoczesne technologie, mają otrzymać ulgi. Ponadto 40 proc. lokalnych inwestycji będzie wykonywana przez miejscowe firmy. A małe i rodzinne biznesy w obszarach wyludniających się lub z dużym bezrobociem wezmą udział w narodowym programie zatrudnienia, podobnie jak przedsiębiorcy tworzący miejsca pracy.

Szydło nie zapomina też o młodych. Obiecała im skrócenie czasu na założenie własnej działalności i zabezpieczenie jej przez dwa lata. Osoby, które pracują dziś w ramach tzw. umów śmieciowych, będą mogły natomiast liczyć na stawkę 12 zł brutto za godzinę. Rozwiązaniem dla tych do 35 roku życia ma być Narodowy Program Zatrudnienia – PiS gwarantuje im 1 mln 200 tys. miejsc pracy. – Mamy już gotowe rozporządzenia ministerialne – deklarowała wiceprezes partii.

Rodzina i seniorzy priorytetem
– Starsze osoby chcą godnie żyć – mówiła Szydło. Stwierdziła, że Polska potrzebuje ich mądrości i doświadczenia. Dlatego właśnie osobom po 75 roku życia obiecała dostęp do darmowych lekarstw. W tej sprawie powstał już projekt ustawy.

Kandydatce na premiera zależy również na rodzinach, które PiS traktuje jako „najważniejszy priorytet”. – Jeżeli Polacy nam zaufają, będziemy wdrażać ten program po wyborach – powiedziała Szydło. Wszystkie mają otrzymać pomoc finansową – te w trudnej sytuacji mogą liczyć na 500 zł dla każdego dziecka, zaczynając od pierwszego. Lepiej usytuowane otrzymają taką samą kwotę od drugiego. Większą stawką dostaną rodziny z niepełnosprawnymi dziećmi. Szydło namawiała też młodych do powrotu za zagranicy. – Rodzina to największa inwestycja – zakończyła.

naTemat.pl

platformaWracaDoKorzeni

PO wraca do korzeni: chce łatwiejszych podatków i łatwiejszego prowadzenia biznesu. Ma jeden problem: wiarygodność

Platforma Obywatelska przedstawiła nowy program
Platforma Obywatelska przedstawiła nowy program Fot. Łukasz Cynalewski / AG

PO na konwencji programowej przedstawiła główne punkty swojego programu. Jego myślą przewodnią jest polepszenie poziomu życia obywateli, nawet kosztem wolniejszego rozwoju infrastruktury. Dlatego mają spaść podatki dla najbiedniejszych (do 10 proc.), godzinowa płaca minimalna ma wynieść 12 zł, a dzięki temu, że ZUS i NFZ będą finansowane z budżetu przedsiębiorcom ma być łatwiej. Brzmi dobrze, ale równie dobrze brzmiały obietnice z poprzednich kampanii.

Przeczytaj zapis naszej relacji na żywo z konwencji PO.

Zadowolona, ale przestraszona
Konwencja wyborcza Platformy Obywatelskiej pokazała partię zadowoloną z ośmiu lat rządów, ale już nie przekonaną, że już to wystarczy do wygrania wyborów. Dlatego ugrupowanie Ewy Kopacz pokazało nowy program, który można zredukować do jednego hasła: powrót do korzeni. Platforma chce znowu pokazać, że zależy jej na przedsiębiorcach i chce im ułatwić życie.

Dlatego nie będą się musieli już zajmować wypełnianiem skomplikowanej dokumentacji do ZUS, bo składki będą opłacane z budżetu. Zmiany mają wejść w życie od początku 2017 r. (oczywiście jeśli Platforma wygra). Ze sporym aplauzem spotkała się też zapowiedź likwidacji opłacania przez przedsiębiorców etatów związkowych. To trochę kara dla Piotra Dudy i jego „Solidarności” za wspieranie PiS i Andrzeja Dudy.

Dla biednych
Ważne miejsce w programie PO zajmuje też poprawienie sytuacji życiowej najsłabiej sytuowanych, bo jak mówiła Ewa Kopacz „czas, by Polacy poczuli sukces naszego kraju w portfelach”. Dlatego efektywna składka PIT dla tych, którzy zarabiają minimalną krajową wyniesie 10 proc.

– To znacznie lepsze rozwiązanie niż kwota wolna od podatku, bo ci najbiedniejsi i tak nie płacą podatku dochodowego – tłumaczy w rozmowie z naTemat Janusz Lewandowski, szef Rady Gospodarczej przy Premierze i współautor programu. – Za to wielkim problemem dla nich są składki zdrowotne i emerytalne. Chcemy więc wziąć ten obowiązek na budżet i ułatwić im życie – mówi były komisarz UE ds. budżetu.

Jak za dawnych lat…
Platforma proponuje też wielkie zmiany na rynku pracy. Przede wszystkim zostanie ujednolicona forma zatrudnienia: zniknie podział na umowy śmieciowe i etaty. Ma je zastąpić kontrakt oparty o kodeks pracy. Ale nie ten dzisiejszy, tylko uelastyczniony. Do tego kolejne przywileje z nim zapisane pracownicy będą nabywać wraz ze stażem pracy, a nie od początku. Płaca minimalna wyniesie 12 zł na godzinę. Tyle samo zaproponował kilka godzin wcześniej PiS na swojej konwencji.

Wiele z tych punktów to powrót do retoryki z czasów pierwszej PO, która była na wskroś liberalna gospodarcza. Zapowiedź likwidacji finansowania kościołów z budżetu to powrót do antykościelnej retoryki, ale w dużo delikatniejszej formie, niż za czasów Donalda Tuska, który kiedyś mówił, że nie będzie klękał przed księżmi. Aby to podkreślić Kopacz mówiła o „przyjaznym rozdziale państwa i Kościoła”.

…tylko łagodniej
Dzisiaj taka partia nie miałaby racji bytu, ale warto zauważyć, że program pisali gospodarczy liberałowie, z Januszem Lewandowskim na czele. Poza tym iście reaganowskie jest przeświadczenie, że jeśli obniży się podatki, więcej ludzi zacznie je płacić. Dotychczasowe rządy PO pokazywały, że dominuje wręcz przeciwne przekonanie.

I to jest największy problem Platformy. Partia Ewy Kopacz jest dzisiaj skrajnie niewiarygodna, bo przez osiem lat popełniła setki błędów. Wyborcy o nich pamiętają. Dlatego na konwencji potrzebny był efekt „wow”. – Trochę nam go zabrali, ujawniając wczoraj ten pomysł ze składkami na ZUS i NFZ – mówił mi jeszcze przed konwencją polityk zajmujący się w PO budżetem. Dlatego teraz przed politykami PO największe wyzwanie w ich dotychczasowej karierze: przekonać, że tym razem dotrzymają obietnic.

naTemat.pl

Z małej wsi na Kongres Kobiet – „Na co będziesz jechała?! Tam cię jeszcze nie było?!”

Na Kongresie Kobiet były panie z całej Polski, także ze wsi.
Na Kongresie Kobiet były panie z całej Polski, także ze wsi. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

Na Kongres Kobiet przyjechały ze wsi oddalonej o ponad 200 kilometrów. Jest to dla nich ważny dzień, na który czekały. Udowadniają tym samym, że Kongres Kobiet to nie tylko miejsce dla pań z wielkomiejskich korporacji.

We wsiach Kongres Kobiet jest równie ważny
Pochodzą ze wsi w gminie Józefów nad Wisłą, która leży w województwie lubelskim. Jechały około trzech godzin. Zostaną niestety tylko na pierwszy dzień Kongresu, ale jak mówią i to dla wielu z nich jest wyzwaniem. Nie jest łatwo nawet na dobę wyrwać się z wiejskiego życia, w które kobiety często same się wtłaczają.

Monika, Wioleta i Patrycja przyjechały w grupie około 25 kobiet. Miało być ich 40, niestety nie wyszło. Ubolewają nad tym, ale jak powiedziała Wioleta – dzieje się też tak dlatego, że wiele kobiet traktuje to, jako wycieczkę. – Na zasadzie, ty nie jedziesz, to ja też nie będę jechała. Nie będę miała się z kim bawić? Bo nie będę miała może z kim siedzieć w autobusie? Nie wiem, tego nie rozumiem akurat – przyznaje.

WIOLETA

pochodzi ze wsi, drugi raz na Kongresie

Zdarzają się kobiety, które idą z czasem do przodu, ale są też takie, które się zatrzymały. Na wsi często się słyszy: trzeba robić, trzeba robić. Też miałam wpajane, że powinnam tylko pracować i pracować. Teraz nauczyłam się tego, że po to robię, aby mieć jakąś przyjemność. I ja na przykład tu przyjeżdżam dla przyjemności, żeby się oderwać od tego co się tam dzieje.

Odskocznia, ucieczka, radość, siła
Kongres Kobiet stał się dla nich w dużej mierze odskoczną od niełatwej rzeczywistości. – Może tego tak nie widać, ale kobiety na wsi są ograniczone przez mężczyzn. Nie przyznają się wszystkie do tego, ale rzeczywiście tak jest. Jest bardzo ciężko cokolwiek zorganizować na wsi, a wyciągnąć je do stolicy to już w ogóle – mówi Patrycja.

Patrycja jest sołtyską w swojej wsi i o organizacji wyjazdów na Kongres Kobiet może dużo powiedzieć. Sama przyjechała po raz piąty, wyjazd dla mieszkanek swojej wsi zorganizowała po raz drugi. Aktywizuje kobiety, chociaż wcale nie jest to takie łatwe. Często same dla siebie stają się największym hamulcem.

Dlaczego? Według Wiolety panuje duża niechęć i stagnacja. – Kiedy pytam: jedziesz na kongres? A nie, nie mam czasu, bo jabłka, bo pole, bo śliwki, a bo obiad trzeba ugotować, a bo dziecko trzeba odebrać ze szkoły. Moim zdaniem to jest jedno wielkie „nie chce mi się” – opowiada. Podobną tendencję zauważa inna moja rozmówczyni: „Ja jak powiedziałam, że bym pojechała to matka na to: na co będziesz jechała, na co ci to potrzebne, tam cię jeszcze nie było? Już, że trzeba coś robić, dzieci są w domu, obiad kto ugotuje.”

Jest moc, są chęci
Tym bardziej powinniśmy docenić zapał tych kobiet. Ich grupa, chociaż niewielka, to panie w wieku od dwudziestu kilku do ponad siedemdziesięciu lat. Były gotowe zostawić swoje codzienne obowiązki i wyruszyć na spotkanie i debaty z kobietami z całego kraju. Nie ukrywają, że zobaczenie znanych twarzy to też dla nich ważna sprawa. W końcu nie wszyscy mają okazję zobaczyć na żywo chociażby panią premier. Jak same mówią, to głównie z ciekawości przyjechały na Kongres. Są zainteresowane tematami, które na wsi często są jeszcze tabu. Wioleta podkreśla, że dla niej szczególnie ważny jest panel związany z rodzicielstwem. Patrycja dodaje, że z roku na rok jest inaczej: „Podoba mi się i chciałabym zarazić większą liczbę kobiet do udziału w takich imprezach, takich przedsięwzięciach.”

Zmierzyć się ze światem, złamać tabu

Wioleta jest drugi raz na Kongresie, ale nie jest to dla niej taki po prostu zwykły wyjazd. W rozmowie ze mną powiedziała, że będąc tu po raz pierwszy, nie potrafiła do końca się odnaleźć. – Wiedziałam bardzo ogólnie dlaczego tu przyjechałam, ale nie do końca rozumiałam, na czym polega Kongres Kobiet. Nie wiedziałam o co tu chodzi. Ale kiedy zobaczyłam, bardzo chętnie znowu przyjechałam w tym roku i mam nadzieję, że przyjadę też w przyszłym i następnym, i następnym. Uważam, że warto i mam nadzieję, że kobiety na wsi też w końcu, albo się postawią mężom, albo zrobią „solidarność jajników” i też przyjadą.

Powodów jest wiele
Co jeszcze im to daje? Na pewno więcej luzu i poczucie, że są ważne. Ich głos się liczy i nie muszą uciekać się do prostych stereotypów. Mogą żyć tak, jak chcą, a nie tylko spełniać zachcianki innych. Jedna z nich powiedziała bardzo mądrą rzecz: „Mnie się wydaje, że kobieta w każdym dniu powinna znaleźć chwilę dla siebie. Tylko dla siebie. Czy to będzie kąpiel, czy to będzie bieganie, czy to będzie oglądanie telewizji. Powinna w każdym dniu, chociaż na pół godziny, odłączyć myślenie o zwykłej codzienności.”

Taką przestrzenią jest też Kongres. Nie jest tylko i wyłącznie patformą intelektualnych wymian pomiędzy elitą. Jeżeli może być miejscem, które staje się azylem, to również powinno to być jego dumą: „Kongres taki jest, dwa dni tylko dla kobiet. Wyłączenie się. Odłożyłam telefon. Nie myślę o tym, co się dzieje w domu. Co prawda odkładamy pewne obowiązki na ten dzień, ale to jest dla nas dzień relaksu. Dzień, o którym od dawna rozmawiałyśmy i cieszyłyśmy się na niego.”

PATRYCJA

sołtyska wsi w gminie Józefów nad Wisłą

Daje też na pewno siłę. Zarażamy się pozytywną energią. To nam daje Kongres Kobiet przede wszystkim. Oby więcej.

Niezwykle silne kobiety, które nie boją się iść po prąd. A jestem w stanie sobie wyobrazić, że wielu ludzi w ich otoczeniu Kongres Kobiet potraktuje jako niepotrzebną fanaberię. Są dowodem na to, że jest to miejsce dialogu dla wszystkich z nas. Dziewczyny w gminy Józefów nad Wisłą już planują kolejny wyjazd. Za rok pewnie też się spotkamy. Oby tylko z ich wsi przyjechało co najmniej dwa razy tyle kobiet.

zMałejWsi

naTemat.pl