Giertych (12.10.2015)

 

 

 

PiS już nie chce budować obozów koncentracyjnych dla PO…? Jarosław Kaczyński: Nie będzie wojny z opozycją

Kaczyński o podejściu do opozycji po wygranych wyborach: „Nie będzie polityki wojny z opozycji, my opozycję szanujemy”
Kaczyński o podejściu do opozycji po wygranych wyborach: „Nie będzie polityki wojny z opozycji, my opozycję szanujemy” Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Jarosław Kaczyński podczas poniedziałkowej wizyty w Ostrołęce, mówił w swoim krótkim przemówieniu o szacunku wobec opozycji, który ma cechować jego przyszłe rządy w Polsce. Prezes stwierdził, że PiS nie chce wojny z opozycją i jeśli dojdzie do władzy, to ci, którzy przegrają w wyborach będą traktowani z szacunkiem.

– My jesteśmy naprawdę dobrze przygotowani do przejęcia władzy. Jesteśmy merytorycznie i politycznie – mówił Kaczyński. – Jest prezydent Duda, który będzie współpracował z rządem Beaty Szydło. Jest sytuacja w której nasza formacja nie będzie chciała kontynuować polityki wojny z opozycją, która była prowadzona przez ostatnie 8 lat – tłumaczył.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości dodał także, że jego ugrupowanie uznaje prawa opozycji i ją szanuje, a także, że nie chce toczyć wojny rządowo-opozycyjnej. – My nie chcemy w Polsce żadnych wojen. My chcemy, by za kilkanaście lat Polska dorównała najbogatszym krajom UE. A można to zrobić tylko wtedy, gdy Polska będzie rządzona w spokoju – podsumował Kaczyński.

To nieco inne podejście niż prezentowane przez innych polityków PiS, wśród których znaleźli się i tacy, którzy zapowiadają osadzenie przeciwników politycznych w obozach koncentracyjnych.

„POszukiwane 1000 ha na innowacyjny projekt (myślę, będzie 100 proc. dofinansowania z UE) na wykup gruntów w terenie zalesionym + kawałek nasypu kolejowego (mirabelki) i budowę ogrodzenia pod napięciem z przeznaczeniem na zielony park dla członków i sympatyków odchodzących w mroki historii” – pisał niedawno cieszyński polityk PiS, Andrzej Bacza.

Źródło: 300 Polityka

ToPiSJużNieChce

naTemat.pl

Jak „wSieci” przedstawia kandydatki na premiera? Wyretuszowana Szydło i „szara” Kopacz

WB, 12.10.2015
Na okładce tygodnika „wSieci” pojawiło się wyretuszowane zdjęcie Beaty Szydło i niezbyt korzystna fotografia Ewy Kopacz. Takie zestawienie ma przedstawiać wiceprezes PiS jako lepszą, bardziej profesjonalną kandydatkę na urząd szefa rządu.

Fragment okładki

Fragment okładki „wSieci” (wSieci.pl)

 

Na pierwszym planie okładki najnowszego wydania „wSieci” znalazło się zdjęcie Beaty Szydło z profesjonalnej sesji zdjęciowej. Wiceprezes PiS ma nienaganny makijaż i została właściwie oświetlona, a samo zdjęcie zostało poddane retuszowi. To jedna z fotografii, które można znaleźć na oficjalnej stronie Szydło.

Na drugim planie jest zaś zdjęcie Ewy Kopacz. Z całą pewnością nie pochodzi ono z sesji zdjęciowej, nie zostało wyretuszowane, a światło sprawia, że cera premier – w przeciwieństwie do rumianej Szydło – ma szary odcień.

Publikuj na Facebooku  

Na okładce poprzedniego wydania „wSieci” prezydent Andrzej Duda „podbijał świat”. „Dowodem” miało być zdjęcie Dudy z prezydencką parą USA. Ale takie zdjęcia mają także inni uczestnicy szczytu ONZ. Skoro przywódcy Seszeli czy Nepalu też podbijają świat – sprawdziliśmy, jak to wygląda na okładkach.

Cały świat podbija cały świat. Zobacz inne wersje okładki >>>

 

wSieciZeSprytną

gazeta.pl

Narodowcy zapraszają prezydenta Dudę na marsz 11 listopada pod hasłem „Polska dla Polaków”

Agata Kondzińska, 12.10.2015

Nieoficjalnie wiadomo, że prezydent Duda odmówił udziału w marszu narodowców

Nieoficjalnie wiadomo, że prezydent Duda odmówił udziału w marszu narodowców (Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Chcą, by maszerował z nimi we wspólnym pochodzie pod hasłem „Polacy dla Polski, Polska dla Polaków”. Oficjalnie Kancelaria odpowiada, że decyzje nie zapadły. Nieoficjalnie wiemy, że prezydent narodowcom odmówi.

Najpóźniej we wtorek narodowcy wyślą oficjalne zaproszenie do Kancelarii Prezydenta z prośbą o spotkanie z organizatorami szóstego marszu niepodległości. – To duże przedsięwzięcie logistyczne i jeśli prezydent zgodzi się w nim wziąć udział, będzie to wymagało szczegółowych ustaleń – mówi „Wyborczej” Witold Tumanowicz ze stowarzyszenia Marsz Niepodległości. W poniedziałek narodowcy zgłosili manifestację w stołecznym Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. W zgłoszeniu zaznaczyli, że spodziewają się 50 tys. osób.

W sieci jest już nagranie Tumanowicza, w którym zaprasza na 11 listopada. Mówi w nim: „Znów tysiące Polaków z biało-czerwonymi flagami przejdą ulicami stolicy, by przypomnieć o narodowej dumie i codziennej walce o suwerenność.”

Nie ma obrazów płonącego wozu transmisyjnego telewizji, uczestników rzucających brukową kostką, ani zadym, które co roku są nieodłącznym elementem marszu 11 listopada w stolicy.

Poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego narodowcy nie zapraszali. – Jego nastawienie do nas od początku było konfrontacyjne, zaostrzył ustawę o zgromadzeniach narodowych, dla uczestników marszu zapraszanie go byłoby niezrozumiałe – mówi Tumanowicz.

W Andrzeju Dudzie narodowcy widzą sojusznika. – Prezydent pokazał się jako osoba otwarta na różne inicjatywy. Mógłby zerwać z tradycją organizowania kilku marszy tego dnia – tłumaczy Tumanowicz.

– Nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie – mówi nam szefowa biura prasowego Katarzyna Adamiak-Sroczyńska. Dodaje, że tego dnia na pewno w Pałacu zostaną zorganizowane jakieś uroczystości, ale konkrety są ciągle ustalane.

Nieoficjalnie wiemy, że tego dnia podczas marszu narodowców prezydenta nie będzie w Warszawie. Nie podtrzyma też tradycji Bronisława Komorowskiego, który 11 listopada w stolicy organizował kontrmarsz do narodowców „Razem dla Niepodległej”. – Nie wyobrażam sobie, żeby prezydent szedł w swoim marszu, ale nie wyobrażam sobie też, żeby szedł z narodowcami – mówi nam osoba z Kancelarii Prezydenta.

Pójście z narodowcami byłoby wyłomem w dotychczasowej polityce PiS. Od kilku lat, gdy narodowcy ujawnili na warszawskiej Agrykoli swoje ambicje polityczne, partia, by uniknąć konfrontacji z nimi i zderzenia z Bronisławem Komorowskim organizowała własne obchody 11 listopada. W wigilię tego święta PiS wydłużał tradycyjną trasę z miesięcznicy smoleńskiej pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego, a dzień później organizował własne uroczystości w Krakowie.

Zobacz także

zapraszająPrezydenta

wyborcza.pl

Polska dla Polaków” i zaproszenie dla prezydenta Dudy. Taki ma być tegoroczny Marsz Niepodległości

W tym roku uczestnicy Marszu Niepodległości przejdą spod ronda im. Romana Dmowskiego na błonia stadionu PGE Narodowy
W tym roku uczestnicy Marszu Niepodległości przejdą spod ronda im. Romana Dmowskiego na błonia stadionu PGE Narodowy Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Gazeta

Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości” zgłosiło w warszawskim ratuszu tegoroczną edycję Marszu Niepodległości, który przejdzie ulicami stolicy pod hasłem „Polska dla Polaków, Polacy dla Polski”. Organizatorzy zaprosili już prezydenta Andrzeja Dudę.

– Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie dojdzie do spotkania, na którym będziemy mogli uzgodnić szczegóły uczestnictwa prezydenta w największej patriotycznej manifestacji w Polsce! – napisano na stronie Marszu Niepodległości. Na razie nie wiadomo, czy głowa państwa przyjmie zaproszenie.

Uczestnicy Marszu Niepodległości przejdą 11 listopada spod ronda im. Romana Dmowskiego na błonia stadionu PGE Narodowy. Witold Tumanowicz, prezes Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”, wyjaśnił, że tegoroczne hasło odnosi się do „zalewu nielegalnych imigrantów”.

Tumanowicz dał do zrozumienia, że organizatorzy Marszu Niepodległości nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego z chuliganami. – Jeśli ktoś nie chce tego dnia świętować narodowej dumy i święta niepodległości, powinien zostać w domu – powiedział Tumanowicz.

Źródło: Polskie Radio

 

naTemat.pl

Polityczna histeria po meczu Polska-Irlandia. W transmisji Polsatu za mało prezydenta Dudy?

Łukasz Woźnicki, 12.10.2015

Andrzej Duda I Aleksander Kwaśniewski na meczu Polska-Irlandia

Andrzej Duda I Aleksander Kwaśniewski na meczu Polska-Irlandia (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta)

Prawicowi publicyści i internauci zarzucają telewizji Polsat, że nie doceniła obecności Andrzeja Dudy na trybunach podczas meczu Polska-Irlandia. – Nie pokazali prezydenta. Skandal! – piszą jedni. – Pokazali, ale za mało – uważają drudzy. – Pokazali, ale nie w najważniejszym momencie – dodają trzeci. Na nic tłumaczenia, że „mecz to nie orędzie” i najważniejsi są piłkarze.

Od niedzieli większość Polaków cieszy się z awansu polskiej reprezentacji do finałów Euro 2016. Ale część cieszyć się nie może, bo mecz Polska-Irlandia przyprawił ich o sporą frustrację. Poszło o telewizję Polsat, która jako jedyna miała prawo transmitować spotkanie i pokazała go na antenie swoich dwóch stacji. Problem w tym – tak uważa spora grupa internautów – że pominęła przy tym polskiego prezydenta.

Andrzej Duda był w niedzielę na trybunach Stadionu Narodowego. W nieformalnym stroju i z biało-czerwonym szalikiem kibicował reprezentacji w towarzystwie b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i szefa PZPN Zbigniewa Bońka. Nie było tego jednak widać w telewizji. Albo było widać, ale za mało. Albo w niewłaściwym momencie. No właśnie. Tu zdania są podzielone.

Za to co zrobiliście z Prezydentem…

„Polsat dziś się nie popisał. Przez cały mecz tylko raz pokazano naszego Prezydenta! Wstyd się tak zachować! Czerwona kartka!” – pisze na Facebooku Janina z Łodzi.

„Tysiąc ujęć kibiców, ani jednego ujęcia Prezydenta” – komentuje z kolei na Twitterze Michał z Warszawy. „Naprawdę nie pokazali prezydenta ani razu?” – dopytują go znajomi. „Raz pokazali” – przyznaje Michał. „Ale myślałem, że będzie pokazany w trakcie lub po” – dodaje.

Takich wpisów, zwłaszcza na Twitterze, napisano od niedzielnego wieczora setki. Szybko stały się bardzo popularne i obiegły profile ludzi sympatyzujących z prawą stroną sceny politycznej.

Niektórzy, wyraźnie już zirytowani, postanowili o swojej irytacji poinformować Polsat. „No nie. Gdzie jest Prezydent Rzeczpospolitej?” – zwrócił się do administratorów profilu Cyfrowego Polsatu Mario. „Jestem u was od 2007 roku. W lutym kończy mi się kolejny kontrakt. Za to co zrobiliście z Prezydentem dziś mówię wam: bye bye” – kontynuował.

Czy to nie dziwne, że nie chcą pokazać?

Temat szybko podchwycili publicyści, głównie prawicowi choć nie tylko. Im przeszkadzało, że prezydenta może i pokazano, ale nie w najważniejszym momencie.

„Żeby po końcowym gwizdku Polsat nie pokazał cieszącego się na trybunach prezydenta, ktokolwiek nim jest, to kompletny syf i żenada” – pisał publicysta wPolityce Stanisław Janecki.

W podobny ton uderzył Eryk Mistewicz, szef Instytutu Nowych Mediów: „Andrzej Duda. Jedyny w świecie prezydent kraju, którego stacja TV nie pokazuje po zwycięstwie jego drużyny. Niesamowite.”

„Czy to nie dziwne i żenujące zarazem, że akurat tego jednego kibica pokazać nie chcą? – zastanawia się na Twitterze Marcin. I dodaje, wróżąc powyborcze przyszłość: „Jeszcze dwa tygodnie…”

„Podobno wcale go nie było”

Na nic się zdały tłumaczenia innych internautów. Że „to był mecz, a nie orędzie”. Że „dziś najważniejsi są piłkarze i to ich chcemy oglądać”. Że „sport nie powinien mieć z polityką nic wspólnego.” Ani screeny dowodzące, że Polsat w swojej transmisji jednak pokazał prezydenta.

Niektórzy zaczęli już nawet analizować wypowiedzi komentatorów, którzy relacjonowali mecz Polski z Irlandią. „A komentator Borek na początku meczu zauważył na trybunach tylko Kwaśniewskiego…” – pisał Krzysztof.

„Przecież ja z telewizji Polsat dowiedziałem się, że Duda tam był. Komentator to podkreślił w trakcie transmisji” – pisał z kolei Juliusz.

Pokazali Dudę, czy nie? Mówił o nim komentator czy nie mówił? Te rozbieżności co do faktów nie powinny dziwić. O nieobecności prezydenta szybko zaczęli pisać także ci, którzy meczu nie oglądali albo oglądali nieuważnie. Np. Tomasz: „Podobno nie było go wcale. Niespotykana wcześniej praktyka w telewizji.”


„Polsat może udawać, że nie było głowy państwa, ale filmik z prezydentem Dudą w szatni w pół godziny obejrzało 100 tys. ludzi” – komentuje Roch.

„Niby Euro, ale Duda znów skradł całe show” – dodaje Marcin Makowski, dziennikarz Onetu i Do Rzeczy.

Ale czy nagranie z szatni pokazali w telewizji?

Czy pokazali je wystarczającą ilość razy? Czy wybrany moment był właściwy? Wbrew pozorom te pytania nie są bezzasadne. Sprawa stała się tematem „listu otwartego do dziennikarzy TVP”, który w poniedziałek krążył po Facebooku. List napisała oburzona Edyta, a internauci wkleją go teraz w komentarzach, m.in. na profilu „Gazety Wyborczej”. Oto fragment:

„Wy jesteście utrzymywani z abonamentu, który płaci Naród Polski. I wy ten naród bezczelnie oszukujecie. Czemu nie pokazaliście Polakom, jak się cieszy z piłkarzami prezydent Duda? Polacy to już nie idioci, mają internet. Widzą nagrania na YouTube i Facebooku. Obudźcie w sobie sumienie, pokażcie Polakom prawdę.”

Zarzuty internuatów opisaliśmy rzecznikowi telewizji Polsat. Zapytaliśmy też, dlaczego kamery tak rzadko pokazywały prezydenta podczas transmisji. Dotychczas nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

@lukaszwoznicki

Zobacz także

politycznaHisteria

wyborcza.pl

„Poufny raport” na temat afery podsłuchowej? Giertych: To mój raport

knysz, 12.10.2015

Roman Giertych

Roman Giertych (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta)

O „poufnym raporcie” przygotowanym dla ABW i prokuratury na temat śledztwa w sprawie afery podsłuchowej pisze dzisiejszy „Newsweek” w tekście „Zniszczyć rząd”. Tygodnik nie poinformował, że jego autorem jest mecenas Roman Giertych, który jest pełnomocnikiem m.in. Radosława Sikorskiego, nagranego przez kelnerów na zlecenie Marka Falenty.

Giertych do autorstwa raportu przyznał się sam na swojej stronie na Facebooku. W swoim raporcie stawia tezę, że operacja podsłuchowa została przygotowana i przeprowadzona przez ludzi związanych z PiS.

Do takich wniosków Giertych doszedł na podstawie analizy zeznań świadków. Podkreśla, że opisany przez tygodnik raport jest częścią „uzasadnienia wniosku o odebranie sprawy śledztwa podsłuchowego dotychczasowym prokuratorom”. Giertych twierdzi bowiem, że prokuratorzy celowo pomijają w śledztwie tropy prowadzące do ludzi związanych z partią Jarosława Kaczyńskiego.

Krytykuje prokuraturę za „utajnienie większości kluczowych dowodów w tej sprawie”. I pyta śledczych: dlaczego, skoro kelnerzy zeznawali, że zamiarem Marka Falenty było obalenie rządu PO-PSL i pomoc PiS w dojściu do władzy, i skoro w aktach znajdują się informacje o powiązaniach Falenty z prawą ręką wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego (dowody jawne), nie zbadano tego wątku? Giertych podkreśla też, że fundament każdego śledztwa karnego od czasów starożytnego Rzymu stanowi zasada, że „ten zrobił, kto zyskał” („Is fecit cui prodest”).

Pisze też, że „praca nad dowodami w tej sprawie trwała od końca lipca, czyli od momentu, w którym prokuratura dopuściła nas do akt sprawy”. A raport „oparty jest na materiałach jawnych śledztwa podsłuchowego, ale jego napisanie nie byłoby możliwe bez szczegółowej analizy ściśle tajnej części akt, które naprowadziły nas na dowody znajdujące się w aktach jawnych”.

Jak wynika z aktu oskarżenia w sprawie afery podsłuchowej, dwaj kelnerzy z warszawskich prestiżowych restauracji Sowa & Przyjaciele oraz Amber Room na zlecenie biznesmena Marka Falenty nagrywali polityków i biznesmenów, wśród nich wielu prominentnych członków rządu z PO. Wszystkim trzem – oraz wspólnikowi w interesach i jednocześnie szwagrowi Falenty – prokuratura postawiła zarzuty.

Zobacz także

poufnyRaport

wyborcza.pl