Duda (04.10.2015)

 

Konwencja ZL w Łodzi. Barbara Nowacka liderką Zjednoczonej Lewicy. Co w kuluarach?

Mateusz Włodarczyk, Michał Gostkiewicz, 04.10.2015
http://www.gazeta.tv/plej/19,147963,18965350,video.html?embed=0&autoplay=1
Barbara Nowacka liderką Zjednoczonej Lewicy. Na kongresie w Łodzi w trwającym około godzinę przemówieniu krytykowała „10 lat wojny PO i PiS” i przedstawiała program lewicy. Na miejscu był nasz reporter, fragmenty wydarzenia można zobaczyć dzięki Periscope.

 

Nasza rozmowa z Barbarą Nowacką ZOBACZ TUTAJ>> relację naszego reportera Mateusza Włodarczyka dzięki Periscope.

 

Kandydatkę Zjednoczonej Lewicy na szefową rządu pytaliśmy m.in. o trzy priorytety na nadchodzącą kadencję. Nowacka wymieniła wśród nich podniesienie płac, darmowe żłobki i przedszkola oraz żywienie dzieci w szkołach, a także „odrobinę” wyższe emerytury.

Odniosła się również do słów Ewy Kopacz, która stwierdziła, że Nowacka nie jest dla niej konkurentką. – Myślę, że chodziło o to, że polityka może być oparta na współpracy, a nie konkurencji; na dialogu, a nie wojnie – mówiła.

„Moja mama byłaby dumna”

A o czym mówiła Nowacka w przemówieniu podczas konwencji? Nowa liderka koalicji lewicowych ugrupowań na początku dziękowała tym, którzy pracowali nad ich zjednoczeniem. Wspomniała też matkę – zmarłą w katastrofie smoleńskiej Izabelę Jarugę-Nowacką. – Moja mama byłaby dumna. Nie ze mnie, z was – podkreśliła.

Potem nowa szefowa lewicy i kandydatka na premiera skrytykowała „10-letnią wojnę PO i PiS” i w prawie godzinnym przemówieniu opisała program lewicy. – Prawdziwy temat rozmów Polaków to niskie płace, a nie drożdżówki w szkole – mówiła. Wyliczała zapowiedzi wyborcze lewicy, m.in. o krótszym tygodniu pracy – 37 godzin.

– Kiedy czytam projekt konstytucji, przygotowany przez pewnego prezesa, to widzę nie demokrację, ale demokraturę. Nie ma naszej zgody na demokraturę – dodała.

Nowacka retorycznie nie porwała sali, mówiła spokojnie, w komentarzach na Twitterze przewijało się wręcz przekonanie, że zbyt spokojnie:

Wprawdzie na wiele punktów jej przemówienia sala reagowała gromkimi oklaskami, na twarzach polityków – zwłaszcza pod koniec długiej przemowy – nie widać było olbrzymiego entuzjazmu. Niezbyt pozytywnie ocenił również wystąpienie Nowackiej politolog Norbert Maliszewski:

Cimoszewicz do starych działaczy: Nie stójcie na drodze, ustąpcie młodym

Na konwencji pojawił się Włodzimierz Cimoszewicz, który niedawno deklarował, że odchodzi z polityki. Przywitał się z Leszkiem Millerem. – Ku twojemu zdziwieniu powiem parę dobrych słów dzisiaj o tobie – powiedział żartem Cimoszewicz. Panowie podali sobie ręce i się uśmiechnęli. Gdy politycy opadli na krzesła, siedział między dwoma skazanymi na współpracę rywalami: Millerem i Januszem Palikotem:

Cimoszewicz, od którego przemówienia rozpoczęła się konwencja, wspominał zasługi lewicy w ostatnich 25 latach, przypomina, że to lewicowy rząd podpisywał traktat akcesyjny Polski do Unii Europejskiej. Ale nie oszczędzał swojego środowiska. Podkreślał, że lewica popełniła wiele grzechów partii władzy:

– Powinniśmy być mądrzejsi – mówił, a sala nagradzała go brawami. Zachęcał lewicę do rozszerzania obecnej koalicji, otwarcia na współpracę z innymi środowiskami i – cytując „The Times They Are a-Changin'” Boba Dylana – apelował do starszych działaczy, żeby zrobili miejsce młodszym kolegom. – Nie stójcie na drodze – mówił. – Władzę w tym środowisku musi przejąć pokolenie dzisiejszych 40-latków. A za 20 lat oni będą musieli ustąpić młodszym – ocenił i na koniec udzielił poparcia Barbarze Nowackiej.

Na Twitterze sekundował mu w tym Robert Biedroń:

Nowacka lepsza niż Ogórek

Podczas konwencji słuchaliśmy także komentarzy w kuluarach. Nie obeszło się bez porównania do Magdaleny Ogórek. Działacze są jednak zdania, że Nowacka zdecydowanie wygrywa naturalnością. – Ogórek była zbyt idealna, miała 15 kg niedowagi – usłyszał nasz reporter od działacza z regionu kaliskiego.

Paradoksalnie pochwalono także pomyłkę Nowackiej. W trakcie przemówienia miała powiedzieć, że nie jest za wzmocnieniem Trójkąta Weimarskiego, a chwilę później przeprosiła za przejęzyczenie. – Ludzie lubią naturalność – mówiono wówczas.

Wśród działaczy Zjednoczonej Lewicy panuje przekonanie, że Barbarze Nowackiej „musi się udać”. Można odnieść wrażenie, że jest nawet traktowana jako ostatnia szansa ugrupowań skupionych wokół SLD i Twojego Ruchu. – Jeśli Nowackiej nie uda się teraz wygrać, to jesteśmy skończeni w samorządach – mówili.

Zobacz także

konwencjaZL

TOK FM

Watykanista Tornielli dla „Wyborczej”: Zaskakuje mnie moment coming outu ks. Charamsy

jm, mw, pap, 03.10.2015

Andrea Tornielli, watykanista publikujący m.in. w

Andrea Tornielli, watykanista publikujący m.in. w „Vatican Insider” i „La Stampa” (Fot. Waldemar Kompa3a / AG)

– Zaskakuje mnie moment, jaki na coming out wybrał ks. Charamsa, tuż przed początkiem Synodu. Reakcja Watykanu, czyli oświadczenie ojca Lombardiego, wydaje mi się oczywista – mówi „Wyborczej” Andrea Tornielli, watykanista publikujący m.in. w „Vatican Insider” i „La Stampa”.

Po wczorajszym spektakularnym coming oucie ks. Krzysztofa Charamsy, w chwili, gdy zaczynał dziś swoją konferencję prasową w Rzymie, Watykan ogłosił, że teolog traci wszystkie funkcje w Kongregacji Nauki Wiary. Nie może już również wykładać na papieskich uniwersytetach.

„Komentując deklaracje i wywiady, udzielone przez prałata Krzysztofa Charamsę, trzeba zauważyć, że bez względu na należny szacunek dla jego osobistej sytuacji, a także refleksji na ten temat, wygłaszanie tak ostentacyjnych deklaracji w przeddzień otwarcia Synodu jest aktem bardzo szkodliwym i nieodpowiedzialnym” – pisze w oświadczeniu rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi. Zaznacza, że los kapłaństwa księdza jest teraz w rękach biskupa diecezjalnego. Ponieważ ksiądz należy do diecezji pelplińskiej, dalsze decyzje będzie podejmował biskup Ryszard Kasyna.

Watykanista Andrea Tornielli zwraca uwagę, że ksiądz zdecydował o ogłoszeniu swojej orientacji w bardzo znaczącym momencie – tuż przed Synodem Biskupów , który zaczyna się w niedzielę w Watykanie. Hierarchowie będą debatować nad podejściem do rodziny, związków niesakramentalnych, a także osób homoseksualnych.

– Nie sądzę, żeby Synod poświęcony rodzinie miał się skoncentrować na temacie homoseksualizmu, choć wsparcie duszpasterskie dla rodzin, które mają w swoim gronie osobę homoseksualną, ma być jednym z dyskutowanych zagadnień. Myślę, że konieczna jest odnowa języka i zmiana podejścia. I nie wolno zapominać, że geje przede wszystkim i nade wszystko są osobami ludzkimi – mówi „Wyborczej” Tornielli.

Mój Boże, jestem gejem. Oświadczenie ks. Charamsy.>>>

Zobacz także

watykanistaTornielli

wyborcza.pl

Manifest księdza Charamsy do Kościoła katolickiego. Po 1. „Wyzbycie się homofobii”…

red., 04.10.2015
Ks. Krzysztof Charamsa ujawnił, że jest gejem i żyje w związku. Watykan ogłosił, że duchowny zostanie odwołany z Kongregacji Nauki i Wiary, nie będzie też mógł uczyć na papieskich uniwersytetach. Ksiądz na konferencji w Rzymie ogłosił swój „nowy manifest wyzwolenia”. Oto jego 10 punktów.
http://www.gazeta.tv/plej/19,114871,18960026,series.html?embed=0&autoplay=1

 

Na profilu „Artykuł osiemnasty” (to film dokumentalny o równości małżeńskiej w Polsce) na Facebooku ukazał się 10-punktowy manifest ks. Krzysztofa Charamsy do Kościoła katolickiego. Publikujemy 10 jego punktów:

„1. Wyzbycie się homofobii i dyskryminacji homoseksualistów

Żądamy, aby Kościół katolicki wyzbył się działań, mentalności i języka homofobii, języka nienawiści, poniżania i deprecjonowania, marginalizacji, stygmatyzacji i odrzucenia osób LGBT. Żądamy zaprzestania przez Kościół dyskryminacji i tzw. miękkiego prześladowania (soft persecution) tych osób tak w jego obrębie, jak poza jego granicami.

2. Potępienie karania za homoseksualność

Żądamy, aby Kościół jednoznacznie wypowiedział się przeciw karaniu za orientację seksualną, przeciw karze śmierci czy więzienia, przeciw wszelkim aktom okrucieństwa, przeciw jakiejkolwiek dyskryminacji osób z powodu orientacji seksualnej, jak również przeciw próbom poddawania „terapiom naprawczym” osób należących do mniejszości seksualnych.

3. Zaprzestanie przez Kościół ingerowania w gwarantowanie praw człowieka przez demokratyczne państwa

Żądamy, aby Kościół zrewidował dotychczasowe zachowanie wobec państw i narodów, które w wyniku demokratycznego rozwoju cywilizacyjnego starają się zagwarantować prawa człowieka, w tym prawo do miłości i do małżeństwa cywilnego, osobom należącym do mniejszości seksualnych. Cywilizowanym krajom należy się respektowanie ich autonomii w trosce o dobro wspólne wszystkich, nie tylko katolików.

4. Anulowanie niekompetentnych i krzywdzących dokumentów

Żądamy od papieża zrewidowania katechizmu i odwołania wszystkich dokumentów, okrutnych i niekompetentnych, dotyczących osób homoseksualnych, które są obiektem kościelnego współczucia i stygmatyzacji. W szczególności dotyczy to dokumentów Kongregacji Nauki Wiary, spadkobierczyni Świętej Inkwizycji. Nie do przyjęcia są dokumenty:

a) deklaracja „Persona humana” z roku 1975, mówiąca m.in. o „patologicznej konstytucji” osób homoseksualnych, które z natury mają jakoby „trudności w dostosowaniu społecznym” i noszą w sobie „nieprawidłowość”, która „pozbawiona niezbędnego i istotnego uporządkowania” jest „deprawacją”;

b) „List o duszpasterstwie osób homoseksualnych” z 1986 roku, który zachęca do „współczucia” dla homoseksualistów, „osób cierpiących”, akceptuje istnienie „słusznej dyskryminacji” homoseksualistów, a odrzuca jedynie „niesłuszną dyskryminację”;

c) skandaliczne „Uwagi dotyczące odpowiedzi na propozycje ustaw o niedyskryminowaniu osób homoseksualnych” z 1992 r.;

d) „Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi” z roku 2003, zgodnie z którymi homoseksualizm jest „pozbawiony prawdziwej komplementarności uczuciowej”, a relacje homoseksualne są pozbawione „formy ludzkiej i uporządkowanej relacji płciowej”;

e) „Katechizm Kościoła katolickiego”, punkty 2357-2359, uczy, że nie tylko czyny, ale sama orientacja homoseksualna jest „obiektywnie nieuporządkowana”. Podkreśla też, że z natury w osobach homoseksualnych nie istnieje żadna komplementarność uczuciowa z innymi osobami ludzkimi, które one kochają. I dodaje, że dla większości z nas orientacja jest trudnym doświadczeniem wymagającym współczucia bliźnich, ale nie bez unikania słusznej dyskryminacji.

Skąd Kościół wie, co jest naszym cierpieniem i trudnością? Otóż nie jest nią orientacja seksualna, lecz homofobia Kościoła. Nauka wyłożona przez katechizm jest obraźliwa, abstrahując od tego, że sama definicja homoseksualności jest wybrakowana, o ile w ogóle nie całkiem fałszywa. Fałszywa jest też analiza sytuacji osób homoseksualnych.

5. Natychmiastowe anulowanie dyskryminującej instrukcji o niedopuszczaniu do kapłaństwa osób homoseksualnych

Żądamy, aby papież natychmiast zniósł godną pożałowania instrukcję o niedopuszczaniu do święceń kapłańskich osób homoseksualnych, zaaprobowaną przez papieża Benedykta XVI w roku 2005.

6. Zainicjowanie poważnej naukowej refleksji interdyscyplinarnej nad moralnością ludzkiej seksualności

Żądamy, aby Kościół zainicjował poważną i obiektywną refleksję naukową na temat moralności seksualnej, przyjmując do wiadomości rozwój – który dotąd ocenia jako zideologizowany – nauk seksuologicznych, medycznych, psychologicznych, psychiatrycznych, biologicznych, socjologicznych, antropologicznych, studiów gender itd.

7. Rewizja interpretacji tekstów biblijnych dotyczących homoseksualności

Żądamy, aby Kościół potraktował poważnie kwestię własnej interpretacji Biblii, wyzwalając się od fundamentalizmów, rozeznając pisma, gdy te mówią o osobach homoseksualnych, nigdy ich nie potępiając, i kontekstualizując teksty biblijne, które poruszają kwestię aktów homogenitalnych.

8. Podjęcie dialogu ekumenicznego z braćmi ewangelikami i anglikanami o homoseksualności

Żądamy, aby Kościół podjął poważny dialog ekumeniczny w kwestii homoseksualności z chrześcijanami ewangelikami i anglikanami, którzy w otwartym i przejrzystym procesie dojrzewania rozwinęli własne przekonania na ten temat, mogące pomóc Kościołowi katolickiemu zrozumieć rzeczywistość.

9. Konieczność prośby o przebaczenie win dawnych i obecnych Kościoła wobec osób homoseksualnych

Żądamy, aby Kościół wstąpił na drogę prośby o przebaczenie mu wiekowych win, zaniedbania i milczenia, prześladowania i zbrodni wobec osób homoseksualnych i by zaprzestał dopuszczania się podobnych czynów od chwili obecnej.

10. Szacunek dla wierzących homoseksualistów i zmiana wypaczonego stanowiska Kościoła w kwestii tego, jak powinno wyglądać ich życie chrześcijańskie

Żądamy, aby Kościół otworzył się wreszcie na wierzące osoby homoseksualne, na ochrzczone osoby należące do mniejszości seksualnych, którym nie ma prawa proponować całkowitego wyzbycia się miłości i rezygnacji ze zdrowego życia seksualnego, które wyraża ich naturę i zgodne jest z ich orientacją seksualną”.

 

gazeta.pl

 

Papież: Kościół powinien być jak szpital, z drzwiami otwartymi na przyjęcie każdego, kto puka z prośbą o pomoc

jagor, PAP, 04.10.2015
– Kościół z drzwiami zamkniętymi zdradza samego siebie i swoją misję – powiedział papież Franciszek w dniu inauguracji synodu biskupów na temat rodziny. – Zamiast być mostem, staje się przeszkodą – ostrzegał podczas mszy w Watykanie.

Papież Franciszek na otwarciu obrad synodu

Papież Franciszek na otwarciu obrad synodu (MAX ROSSI / REUTERS)

W homilii wygłoszonej w bazylice Świętego Piotra Franciszek przypominał uczestnikom synodu – biskupom z całego świata – swą wizję Kościoła jako „szpitala polowego”, gdzie czeka się na przyjęcie każdej zranionej osoby i leczy się miłosierdziem.

Trzy kwestie na obradach synodu

Wyjaśnił, że obrady skoncentrowane będą na trzech kwestiach: dramacie samotności, miłości między kobietą a mężczyzną i rodzinie.

Mówiąc o samotności, Franciszek zauważył, że dotyka ona osób starszych, opuszczonych przez swoich bliskich, a nawet własne dzieci. Papież mówił o wdowcach i wdowach; o ludziach porzucanych przez współmałżonków, o osobach, które faktycznie czują się same, niezrozumiane i niewysłuchane.

Ale wymienił też migrantów i uchodźców uciekających przed wojną i prześladowaniami, ludzi padających ofiarą kultury konsumpcjonizmu i mentalności odrzucania.

„Wiele przyjemności, ale mało miłości”

– Dziś przeżywamy paradoks zglobalizowanego świata, w którym widzimy tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domu i rodziny; wiele ambitnych projektów, ale mało czasu, aby żyć tym, co zostało osiągnięte; wiele wyrafinowanych środków rozrywki, ale coraz głębszą pustkę w sercu – oświadczył Franciszek.

Obecną sytuację podsumował słowami: – Wiele przyjemności, ale mało miłości; tak dużo swobody, ale mało autonomii.

Papież dodał, że przybywa ludzi zamykających się w egoizmie, destrukcyjnej przemocy, niewoli przyjemności i „bożka pieniądza”.

Współczesna rodzina w opinii Franciszka jest często obrazem „samotności i słabości”.

– Coraz mniej poważnie traktuje się rozwijanie solidnej i owocnej relacji miłości: w chorobie i zdrowiu, bogactwie i ubóstwie, na dobre i na złe – powiedział.

Jak mówił, „miłość trwała, wierna, rzetelna, stabilna, płodna jest coraz bardziej wyśmiewana i postrzegana, jakby była staromodną sukienką”.

„Marzeniem Boga jest związek miłości między mężczyzną a kobietą”

Z zaniepokojeniem odnotował, że „mogłoby się zdawać, że społeczeństwa najbardziej zaawansowane to właśnie te, które mają najniższy odsetek urodzeń i najwyższy wskaźnik aborcji, rozwodów, samobójstw i zanieczyszczenia środowiska naturalnego i społecznego”.

Papież wskazywał, że marzeniem Boga jest „związek miłości między mężczyzną a kobietą”.

Słowa Ewangelii: „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” wskazał jako zachętę skierowaną do wierzących, by przezwyciężyć wszelkie formy indywidualizmu i legalizmu, które „ukrywają ciasny egoizm i strach przed przystaniem na autentyczne znaczenie małżeństwa i seksualności człowieka w Bożym planie”.

Papież wskazał zadania dla Kościoła, mówiąc: „W tym dość trudnym kontekście społecznym i małżeńskim jest powołany do życia swoją misją w wierności, prawdzie i miłości”.

Głos w obronie wiernej miłości nazwał „głosem wołającym na pustyni”.

Przypominał, że misją Kościoła jest obrona świętości życia oraz jedności i nierozerwalności węzła małżeńskiego.

Misja Kościoła, powiedział, polega nie na tym, by wskazywać palcem czy osądzać, ale na „poszukiwaniu i leczeniu zranionych par olejem akceptacji i miłosierdzia”.

Trzeba, apelował, być „szpitalem polowym”, z drzwiami otwartymi na przyjęcie każdego, kto puka z prośbą o pomoc i wsparcie. Należy „wyjść ze swego ogrodzenia ku innym z prawdziwą miłością”, aby iść ze zranioną ludzkością – wzywał.

– Kościół nie może zapominać o swej misji miłosiernego samarytanina zranionej ludzkości – oświadczył papież.

„Człowieka, który upada lub błądzi, trzeba zrozumieć i miłować”

Przywołał słowa Jana Pawła II: „Błąd i zło trzeba zawsze potępiać i zwalczać; ale człowieka, który upada lub błądzi, trzeba zrozumieć i miłować”. – Kościół musi tego człowieka poszukiwać, przyjąć go i jemu towarzyszyć – dodał Franciszek.

Bądźmy społeczeństwem-rodziną, a nie fortecą

O synodzie mówił także w południe podczas spotkania z dziesiątkami tysięcy wiernych zgromadzonych na placu Świętego Piotra na modlitwie Anioł Pański. Wyraził przekonanie, że na podstawie nauczania Jezusa opartego na prawdzie i miłosierdziu biskupi wskażą „najbardziej właściwe drogi” zaangażowania Kościoła na rzecz rodzin.

– Niech Pan pomoże nam, abyśmy nie byli społeczeństwem-fortecą, ale społeczeństwem-rodziną, zdolnym przyjmować, na podstawie odpowiednich zasad – powiedział papież, kładąc nacisk na wymóg otwartości.

Już po raz drugi, po zeszłorocznym nadzwyczajnym synodzie na temat rodziny, jego uczestnicy zajmą się też najbardziej spornymi kwestiami sytuacji rozwodników będących w nowych związkach i podejścia do osób i par homoseksualnych. Poprzednie burzliwe obrady wywołały głębokie podziały i spory na tym tle.

Z Polski w pracach synodalnych udział wezmą arcybiskupi Stanisław Gądecki i Henryk Hoser, a także biskup Jan Wątroba oraz szefowie watykańskich urzędów: przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich kardynał Stanisław Ryłko i abp Zygmunt Zimowski, który kieruje Papieską Radą Duszpasterstwa Służby Zdrowia.

W gronie audytorów synodu jest małżeństwo z Poznania Jadwiga i Jacek Pulikowscy.

PapieżKościół

gazeta.pl

„W Sieci” odtrąbiło sukces Dudy na wielką skalę. Powód? Zdjęcie z Obamą (które zrobiono wszystkim)

AB, 04.10.2015
„Prezydent Duda podbija świat” – ogłasza na okładce najnowszego numeru tygodnik „w Sieci”. I publikuje „dowód”: zdjęcie Andrzeja Dudy z prezydencką parą USA. Problem w tym, że identyczne fotografie mają także inni uczestnicy szczytu ONZ – m.in. prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka.

Andrzej Duda

Andrzej Duda (Fot. AP Photo/ Seth Wenig i okładka tygodnika „w Sieci”)

 

W ubiegłym tygodniu Andrzej Duda był z oficjalną wizytą w Nowym Jorku. Prezydent zabrał m.in. głos w Debacie Generalnej 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, gdzie wystąpił jako trzeci mówca – bezpośrednio po Baracku Obamie.

Na okładce poniedziałkowego tygodnika zobaczymy zdjęcie zrobione właśnie w USA. Duda pozuje do fotografii z uśmiechniętym Barackiem Obamą i jego żoną, Michelle. „Polska wstaje z kolan” – ogłasza tygodnik braci Karnowskich „W Sieci”:

„Po wizycie Andrzeja Dudy w USA zostanie dużo więcej niż wspólne zdjęcie z Barackiem Obamą. Mamy przywódcę, który jasno stawia sprawy Polski na forum międzynarodowym i nazywa ważne rzeczy po imieniu. Dlatego nawet obóz rządzący musi uznać amerykańską misję prezydenta za sukces” – czytamy. Problem w tym, że takie fotografie mają również inni światowi liderzy:

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Ludzie zwracają uwagę, że takie zdjęcie z prezydencką parą nie jest niczym niezwykłym. Pamiątkowe fotografie są robione ”hurtowo”, zmieniają się tylko kolejni politycy.

Co więcej, zdjęcia w podobnych okolicznościach robią sobie także przywódcy wielu krajów europejskich czy afrykańskich bądź inni światowi liderzy; przykładem może być sekretarz generalny ONZ Ban Ki-Monn:

Nie można też zapominać, że podobne zdjęcia z Obamą – w dużo bardziej swobodnych okolicznościach – robili sobie także Bronisław Komorowski czy Donald Tusk. Nie mówiąc już o tym, że były prezydent także występował przed ONZ i spotykał się z amerykańskim przywódcą.

 

wSieciNaOkładce

gazeta.pl

 

Niepokorni dziennikarze bez pamięci

Agnieszka Kublik, 04.10.2015

Jarosław Kaczyński i Krzysztof Skowroński

Jarosław Kaczyński i Krzysztof Skowroński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Na pewno 25 października nastąpi głęboka zmiana, uda nam się stworzyć media, które będą normalne, zwyczajne, będą mówić o faktach, a nie uprawiać propagandę – zapowiedział na sobotniej pielgrzymce dziennikarzy niepokornych Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

>> Czym powinni się zająć politycy? Wypełnij ankietę

Pielgrzymkę zorganizowało SDP i Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy. – Razem naprawimy Polskę – obiecywał Skowroński. – Nie da się tego zrobić bez mediów, w których ludzie honoru będą opowiadali o tym, co się dzieje. Opowiadali zgodnie ze swoją wiarą. Na pewno nam się uda.

Joanna Chmielowska, skarbnik SDP, dodała kilka „faktów”: – Żyjemy w PRL-bis , najbardziej niebezpiecznym i coraz bardziej upodlającym się zawodem jest dziennikarstwo. Dziennikarze są zastraszani, piszą na zamówienie, co redakcja lub wydawca każe. Społeczeństwo pozbawione oczu i uszu dziennikarstwa po prostu jest skołowane.

Czego tak naprawdę pragną niepokorni? Ano tego, co dostali od PiS, gdy ta partia w 2005 r. wygrała wybory prezydenckie i parlamentarne. O takie drugie dubeltowe zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego się modlą niepokorni na Jasnej Górze. Wtedy PiS (wraz z przystawkami LPR i Samoobroną) przejął media publiczne. Niepokorni byli na wizji i w dyrektorskich gabinetach.

Nie pamiętacie? No tak, pamięć polskiego wyborcy jest obłędnie krótka.

Była wtedy w telewizji publicznej taka jedna dziennikarka, która dbała o to, by np. w „Wiadomościach” nie było informacji niedobrych dla PiS. Np. przypilnowała, by w „Wiadomościach” nie puścić słów Kazimierza Kutza, które wypowiedział na pogrzebie: „Pani Barbaro, żegnam panią. Jest pani ofiarą kamiennych serc”. To była aluzja do służb specjalnych IV RP. Blida, gdy rankiem 25 kwietnia 2007 r. przyszło do jej domu po nią ABW z kamerzystą, popełniła samobójstwo.

Innym razem ta dziennikarka walczyła, by nie puścić krytycznej wobec PiS wypowiedzi przewodniczącego Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika podczas uroczystości Bożego Ciała. Abp Michalik miał za złe partii Kaczyńskiego, że nie zaostrzyła ustawy antyaborcyjnej, odmawiając prawa ochrony życia od momentu poczęcia.

Ta sama dziennikarka robiła wszystko, by nie zacytować w „Wiadomościach” słynnego zdania Zbigniewa Ziobry o zatrzymanym przez CBA kardiochirurgu: „Nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”, bo kompromitowało ministra sprawiedliwości.

A raz przerwała nawet wywiad na żywo z prof. Zbigniewem Ćwiąkalskim, bo krytykował Ministerstwo Sprawiedliwości za zatrzymanie szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. komendanta policji Konrada Kornatowskiego i prezesa PZU Jarosława Netzla w związku z tzw. aferą gruntową.

Przed wyborami parlamentarnymi w 2007 r usiłowała nakłonić dziennikarza „Wiadomości”, by przygotował materiał oczerniający PO. Obiecała mu nieźle zapłacić. Dziennikarze opowiadali wtedy, że ta dziennikarka „rozmawiała z nimi językiem władzy, a nie bezstronnego dziennikarza”.

Był w TVP taki program, który nastroje ówczesnej władzy całkiem nieźle wyczuwał. Wspierał rząd Kaczyńskiego w walce z „układem” na Śląsku, pokazując w przeddzień akcji ABW w domu Blidy reportaż o mafii węglowej. Lustrował dziennikarzy, gdy PiS zażądał lustracji środowisk dziennikarskich. Gdy PiS walczył z oligarchami, w tym programie atakowano najbogatszych Polaków. Gdy PiS walczył z wykształciuchami i łże-elitami, w tym programie instruowano, że idea Okrągłego Stołu „narodziła się nie w Warszawie, ale w kremlowskich gabinetach”. W tamtych czasach dziennikarze (jeszcze nie „niepokorni”) i władza byli dostrojeni prawie idealnie.

Warto o tym wszystkim pamiętać, słuchając dziś Skowrońskiego. Rozmodleni dziennikarze mogą być niebezpieczni jak fanatycy religijni. Zaślepieni polityczną wiarą będą chcieli być „oczami i uszami” społeczeństwa od rana do wieczora. Propaganda 24 godziny na dobę.

O tak, idą zmiany. Po wyborach w 2005 r. PiS potrzebował mniej więcej pół roku na „odzyskanie” mediów publicznych. Dziś, bogatsze o tamto oświadczenie, zrobi to sprawniej. Wiara niepokornych czyni cuda.

Zobacz także

oCoModliliSię

wyborcza.pl