W PiS odnotowujemy dwa kulty. Jeden powszechnie znany – kult Lecha Kaczyńskiego, któremu na razie stawia się tylko pomniki, dojdzie do tego, że budowane będą kościoły.
Drugi kult dotyczy geniuszu Jarosława Kaczyńskiego. To, co wygadywano na konferencji prasowej o „sukcesie” w organizacji szczytu NATO nie mieści się w kategoriach normalności.
Beata Szydło, Antoni Macierewicz i pomniejszy pisowski chów z „Rezerwatu zwierząt” tak kwakał, gdakał, kwękał, że prezes musiał robić na rzadko z tego poddaństwa.
A Kaczyński ma tylko dziurawą pamięć, jak ser szwajcarski, gdy wypowiada się o besztaniu Andrzeja Dudy przez Baracka Obamę. Prezes nie słyszał ostrej krytyki PiS przez prezydenta USA.
Bo zamiast mózgu Kaczyński na ser szwarjcarski. Aż Ambasada USA musiała przetłumaczyć przemówienie Obamy, a tam jak byk stoi, że Obama beszta antydemokratyczną politykę PiS.
Taką też kroją nam naukę historii, lecz prezes ma mózg jak ser szwajcarski. Pisze o tym KOD-erka Iwona Leończuk:
„Gdyby sięgnąć pamięcią w dalsze czasy, to ani chybi przodkowie członków zarządu PiS wywalczyli niepodległość Polski w 1918 r,. a w powstaniu warszawskim uczestniczyli ludzie o mentalności współczesnych kiboli. Przodkowie członków PiS w II wojnie walczyli o Polskę w armii gen. Andersa, a przodkowie członków wszystkich partii opozycyjnych byli albo dekownikami, albo żołnierzami idącymi do kraju ze Wschodu”.
Ukazała się autobiografia prezesa – „Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC”. Czekamy na pierwsze recenzje, co też tam Kaczyński zachachmęcił. On tak ma – stoi na swoich krzywych nogach kłamstwa, na których czasami wchodzi na taboret, aby szczuć i pluć.
Fragmenty autobiografii Kaczyńskiego tutaj >>>
—