Kopacz (11.06.2015)

 

Schetyna: Nie ma tematu mojego powrotu na fotel marszałka Sejmu

ro, pap, 11.06.2015
Po dymisjach w rządzie: Grzegorz Schetyna deklaruje, że nie wróci na stanowisko marszałka Sejmu

Po dymisjach w rządzie: Grzegorz Schetyna deklaruje, że nie wróci na stanowisko marszałka Sejmu (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Nie ma tematu mojego powrotu na fotel marszałka Sejmu – powiedział w czwartek szef MSZ Grzegorz Schetyna. Zmiany w rządzie i Sejmie nazwał „politycznym trzęsieniem ziemi”. Zapewnił też, że szanuje decyzje premier Ewy Kopacz.
Schetyna pytany w czwartek w RMF FM, czy po rezygnacji Radosława Sikorskiego obejmie fotel marszałka Sejmu, powiedział: – Mam tutaj, w MSZ, wiele projektów, które prowadzę, za które jestem odpowiedzialny, dzisiaj nie ma tego tematu. Dzisiaj jest temat, jak Platformę wyprowadzić po tych turbulencjach na spokojniejsze wody, takim bardziej sprawnym, twardym kursem.

Dopytywany, czy jeśli premier Ewa Kopacz i partia złożą mu jednak propozycję objęcia funkcji marszałka Sejmu, to nie powie „nie”, Schetyna powtórzył, że nie ma takiego tematu. – Dzisiaj ważne jest, żeby rząd w lepszej formie prowadził sprawy Polski do wyborów – ocenił.

Polityka jest jak sport

Przyznał, że środowe zmiany w rządzie i w Sejmie były „politycznym trzęsieniem ziemi”. – To twarde decyzje, koniec pewnego etapu i początek następnego. Jest pytanie, co dalej, ale to jest pytanie do Ewy Kopacz, bo ona realizuje swoją wizję przemeblowania nie tylko rządu – dodał.

Przyznał jednocześnie, że trudno było sobie wyobrazić aż taką skalę zmiany. – Trzeba to docenić, przez ostatnie kilkanaście lat nieczęsto byliśmy świadkami takich rewolucji w rządzie – podkreślił. Zapewnił, że szanuje decyzje premier Kopacz. – Hipoteka premier Kopacz jest inna, jej rząd nie wprowadzał Polski w tę aferę, jej rząd nie był ofiarą tej afery – zauważył szef MSZ.

Schetyna wyraził nadzieję, że zmiany w rządzie stworzą nową jakość w polskim życiu politycznym. – Od tego, jak to zostanie przyjęte, zależą nominacje personalne, co będzie dalej, co będzie w drugim kroku – ocenił. – Będę gorąco kibicował premier Kopacz, żeby ten egzamin zdała – zadeklarował Schetyna. Jak dodał, jest wielka szansa, żeby odwrócić trudną dla Platformy sytuację. – To ciągle jest możliwe, Platforma ciągle w badaniach opinii publicznej jest dobrze ponad 20 proc., to wielki kapitał – podkreślił.

Pytany, czy mamy do czynienia z końcem dominacji Platformy w polskiej polityce, szef MSZ powiedział: – Nie. To tak jak w sporcie – zawsze walczy się do ostatniego gwizdka, nie można się poddać. Jak ocenił, klucz to „odzyskanie wiarygodności”.

Trzęsienia ziemi w rządzie

Premier Ewa Kopacz poinformowała w środę, że z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych – Jacek Cichocki (pozostaje szefem KPRM). Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski. Zmiany w rządzie i Sejmie nastąpiły po publikacji w internecie materiałów ze śledztwa z tzw. afery podsłuchowej.

Nazwiska nowych ministrów będą znane w przyszłym tygodniu, a do powołania nowego marszałka Sejmu najpewniej dojdzie na kolejnym posiedzeniu Sejmu.

Afera podsłuchowa dotyczy prywatnych rozmów ministrów i polityków PO, które zostały podsłuchane i nielegalnie nagrane w warszawskich restauracjach od lipca 2013 r., a upublicznione latem 2014 roku w mediach. We wtorek na jednym z portali społecznościowych na profilach biznesmena Zbigniewa S. i jego gazety opublikowano zdjęcia kilkunastu tomów akt śledztwa w tej sprawie, prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga.

Zobacz także

wyborcza.pl

Za co naprawdę „poleciały głowy” w otoczeniu Kopacz?

psm, 10.06.2015
Bartosz Arłukowicz, Tomasz Tomczykiewicz, Andrzej Biernat

Bartosz Arłukowicz, Tomasz Tomczykiewicz, Andrzej Biernat (AG)

„Ci, którzy są ofiarami nielegalnych podsłuchów” zostali dzisiaj zdymisjonowani. To wersja, którą na konferencji prasowej przedstawiła premier Ewa Kopacz. Jednak na liście osób, które zrezygnowały ze stanowisk, są nazwiska, które w ogóle nie są kojarzone z tą aferą. Za co więc zostali „posunięci”?

 

Najpierw wersja premier Kopacz. Podczas oświadczenia dla mediów mówiła:

– Ci, którzy są ofiarami tych nielegalnych podsłuchów, wykazali się odpowiedzialnością za państwo, a nie przywiązaniem do swoich stanowisk. Na moje ręce dzisiaj rezygnację z pełnionych funkcji w rządzie złożyli: ministrowie konstytucyjni Bartosz Arłukowicz, Andrzej Biernat, Włodzimierz Karpiński; wiceministrowie Rafał Baniak, Stanisław Gawłowski, Tomasz Tomczykiewicz. Ze stanowiska szefa doradców premiera złożył rezygnację pan profesor, premier Jan Vincent-Rostowski.

 

Dodatkowo zrezygnowali koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki oraz marszałek Sejmu Radosław Sikorski.

Za co polecieli Arłukowicz, Tomczykiewicz i Biernat?

Część nazwisk nie budzi wątpliwości, jeżeli chodzi o związki z aferą taśmową. Inne jednak mogą dziwić, np. Bartosza Arłukowicza czy Tomasza Tomczykiewicza i Andrzeja Biernata. Za co więc mogły polecieć ich głowy?

1. Bartosz Arłukowicz. Dotychczasowy minister zdrowia nie cieszył się zbytnim zaufaniem społecznym. Według badania CBOS z końca kwietnia ufa mu tyle samo osób co… Antoniemu Macierewiczowi.

Wszystko, co nie działa ze służbą zdrowia, miało od 2011 roku jego twarz. Włącznie z tegorocznym zamykaniem gabinetów przez lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego,wadliwym pakietem onkologicznym, problemami z wywozem leków z Polski czy półśrodkami stosowanymi ws. refundacji in vitro i sprzedaży pigułki „dzień po”.

2. Tomasz Tomczykiewicz. Nazwisko wiceministra gospodarki pojawia się w nielegalnie nagranej rozmowie Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem. Tam został wyłożony problem, za jaki realnie Tomczykiewicz mógł zapłacić głową. „Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miał całe górnictwo przez całe siedem lat” – mówiła Bieńkowska. I kontynuowała: „Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali, i nagle pierdyknęło. A ja to słyszałam naprawdę od roku, to na pewno. Tylko to nie jest moja kompetencja”.

Jak nie Bieńkowskiej, to czyja? Ano właśnie Tomczykiewicza, który w ministerstwie zajmował się od 2011 roku górnictwem.

Górnictwo okazało się potem jednym z większych pożarów rządu. Najpierw na początku 2015 r. premier Kopacz publicznie ogłosiła wygaszanie części kopalń Kompanii Węglowej, a potem – jak górnicy rozpoczęli protesty – rakiem się z tego wycofywała. Rząd ustąpił i zamiast „stopniowego wygaszania działalności” stanęło na restrukturyzacji wydobycia. Dodatkowo zamiast odpraw… górnicy dostali gwarancje pracy.

3. Andrzej Biernat. O związku ministra sportu i turystyki z aferą taśmową wiemy z zeznań kelnerów. Miał on zostać nagrany podczas rozmów z Janem Kulczykiem i Michałem Sołowowem. Sam Biernat jednak nie wystąpił o status pokrzywdzonego w sprawie.

Biernat jednak ma problemy w samej Platformie. Co prawda nie jest frontmanem w partii, ale jego krytyczne słowa po przegranej Bronisława Komorowskiego odbiły się głośnym echem. Polityk pytany wówczas, czy należałoby wyciągnąć konsekwencje wobec członków sztabu wyborczego, odparł, że „sztab był pana prezydenta Komorowskiego, nie PO”. – To był nasz kandydat, ale sztab nie był nasz – stwierdził. – Platforma nie przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo? – pytał Biernat.

Innym problemem, przed którym stoi Biernat, jest jego majątek. CBA sprawdzało jego oświadczenia z lat 2010-2014. Według Radia RMF chodzi np. o kupiony przed trzema laty luksusowy samochód, na który polityk rzekomo nie miał środków. Sam Biernat miał odmówić współpracy przy wyjaśnieniu wątpliwości CBA.

Czystka przed kampanią?

Komentatorzy uważają, że dzisiejszy ruch Ewy Kopacz to było przygotowanie przed kampanią parlamentarną. – Premier postąpiła tak, że wszystkich, wokół których są jakieś gorące sprawy, hurtem usunęła – stwierdził w TOK FM prof. Jacek Raciborski z Instytutu Socjologii UW. – Żeby w kampanii nie wypłynęło – dodał.

Czy ruch premier Kopacz opłaci się Platformie? – Mam wrażenie, że te dymisje nie są wynikiem jakiegoś rozliczenia, tylko że to gra wyborcza. I to może bardzo zirytować wyborców, jeżeli ta sytuacja zostanie właśnie tak zdefiniowana – podsumował.

Zobacz także

gazeta.pl

Rekonstrukcja – pogłębienie kryzysu czy jedyna szansa PO? 5 „za” i 5 „przeciw” decyzji Ewy Kopacz

5 "za" i 5 "przeciw" decyzji Ewy Kopacz.
5 „za” i 5 „przeciw” decyzji Ewy Kopacz. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Środowa rekonstrukcja rządu była sporym zaskoczeniem. Jak dowiaduje się naTemat zaczęto ją przygotowywać we wtorek po wieczornym spotkaniu wicepremiera Siemoniaka, prokuratora Seremeta i ministrów Piotrowskiej i Cichockiego. Kopacz pokazała twardość, ale też zarzuca jej się, że Zbigniew Stonoga ustawia jej rząd. Zebraliśmy za i przeciw decyzji Ewy Kopacz.

1. Zrzucenie ciężaru

Choć wydawało się, że Polacy zapomnieli już o aferze taśmowej, ludzie nadal powtarzali najbardziej uderzające zdania z nagrań kelnerów. I nadal widzieli tych, którzy je wypowiedzieli na eksponowanych stanowiskach, jako twarze Platformy Obywatelskiej. Dlatego dzięki rekonstrukcji Ewa Kopacz zrzuciła przynajmniej część tego ciężaru.

Teraz pytana o aferę taśmową będzie mogła mówić „Ale o co chodzi? Ja ich wszystkich wyrzuciłam. Zrobiłam to, na co nie było stać mojego poprzednika”.

2. Ucięcie StonogaLeaks

Usuwając bohaterów podsłuchów, których grzeszki skutecznie przypomniał Zbigniew Stonoga ujawniając na Facebooku materiały ze śledztwa, Kopacz liczy, że opinia publiczna straci zapał do ich analizowania. Dzięki temu zamiast rozgrzebywać rany sprzed roku media zajmą się szukaniem następców dla usuniętych z rządu ministrów. Mniejszy będzie też nacisk opinii publicznej, by szefowa rządu „coś zrobiła”. No bo już „coś zrobiła”.

3. Usunięcie problemów

Konkretnie dwóch: Bartosza Arłukowicza i Andrzeja Biernata. Minister zdrowia był murowanym kandydatem do dymisji od dnia, kiedy objął resort. Nie dość, że to z definicji straceńcza misja, to Arłukowicz odziedziczył trochę problemów po szefowej rządu i sam stworzył własne. Największy z nich to pakiet onkologiczny, który nie zatrzymał wydłużania się kolejek.

Biernat ma z kolei problemy z CBA, które intensywnie bada jego oświadczenia majątkowe. Jeśli przed wyborami skończyłoby to robić z niepomyślnym dla członka rządu skutkiem siła rażenia byłaby wielokrotnie większa, niż zwolnienie Biernata teraz.

4. Miejsce dla młodych

Od przegranej Bronisława Komorowskiego wiele mówi się o potrzebie odmłodzenie pierwszego szeregu PO. Kilka wakatów daje ku temu okazję. Nawet jeśli nie będą to tylko młodzi politycy, ale na przykład eksperci z drugiego szeregu, Platforma może zyskać. Dlatego trudno sobie wyobrazić, że nowym ministrem zdrowia zostanie Sławomir Neumann, za którym ciągnie się kilka niewygodnych spraw. Dlatego bardziej prawdopodobna wydaje się nominacja dla Beaty Małeckiej-Libery, która w styczniu została wiceministrem ds. nowej ustawy o zdrowiu publicznym.

5. Kopacz walczy o PO

Czy dzięki rekonstrukcji PO wygra wybory? Oczywiście, że nie. Ale podejmując odważne decyzje, często bolesne dla najważniejszych ludzi PO i dla samej Kopacz, szefowa PO pokazuje, że jest w stanie sporo poświęcić, by utrzymać szansę na podjęcie walki w wyborach. Czy coś z tego wyjdzie? Wątpliwe. To raczej próba ograniczenia strat.

1. Panika

Zaskoczenie nie zawsze jest dobre. W tym wypadku wygląda na paniczną rekcję szefowej rządu. Jak się dowiedzieliśmy rekonstrukcję zaczęto przygotowywać we wtorek, po spotkaniu Ewy Kopacz ze swoim zastępcą Tomaszem Siemoniakiem, szefową MSW Teresą Piotrowską, koordynatorem służb Jackiem Cichockim i prokuratorem Andrzejem Seremetem. Ale właściwie do chwili ogłoszenia briefingu Kopacz nic nie wskazywało na nadchodzące trzęsienie ziemi. To może wywołać wrażenie panicznej, nieprzemyślanej reakcji.

2. Pod dyktando Stonogi

Co gorsza środowy briefing Kopacz wywołuje wrażenie, że skład polskiego rządu ustala Zbigniew Stonoga. Zachowanie Kopacz to kontrast w porównaniu do strategii Donalda Tuska, który zapewniał, że rząd nie będzie zakładnikiem taśm i nie zdymisjonował nawet Bartłomieja Sienkiewicza.

3. Budowanie Stonogi

Teraz dymisje ścielą się gęsto, a Stonoga może chwalić się, że to on jest sprawcą tego zamieszania. Zresztą już to robi, przekonując, że wkrótce przyjdzie kolej na kolejnych polityków. Stonoga ma doskonałe paliwo do budowania swojej legendy.

4. Ale o co chodzi?

Ewa Kopacz poinformowała o całej liście zdymisjonowanych, ale niewiele powiedziała o przyczynach. O ile Włodzimierz Karpiński został nagrany, to na razie nie są znane żadne nagrania z udziałem Bartosza Arłukowicza i Andrzeja Biernata. Kopacz albo więc wie więcej, niż my, albo powody zwolnienia tej dwójki były inne. Jeśli tak, premier powinna je wytłumaczyć.

5. To już i tak nic nie da

Dzisiaj symbolem skompromitowanej władzy nie są konkretni ministrowie, ale cała Platforma Obywatelska. Jej wyborcy czekali na „przepraszam”, ale rok temu. Dzisiaj jest już za późno. Rekonstrukcja rządu może nieco pomóc Platformie, ale wydaje się, że jej nie uratuje.

naTemat.pl

Wina Tuska. Spija Kopacz

Paweł Wroński, 11.06.2015
Donald Tusk, Ewa Kopacz

Donald Tusk, Ewa Kopacz (fot. RENATA DĄBROWSKA, SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Po takiej fali dymisji w rządzie zwykle komentatorzy mówią, że to ucieczka do przodu. Pytanie, czy po porażce w wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego rząd Ewy Kopacz ma gdzie uciekać.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

 

Nie ma wątpliwości, że fala dymisji wiąże się z nową odsłoną afery podsłuchowej. Tym razem bezpośrednim powodem były akta śledztwa ujawnione przez biznesmena Zbigniewa Stonogę, a być może skopiowane przez pełnomocników jednego z podejrzanych w sprawie. Premier Kopacz przyszło zapłacić za to, czego nie zrobił jej poprzednik Donald Tusk.

Premier dokonuje zmian w rządzie w fatalnym momencie, choć plotki o dymisjach pojawiały się już po wyborach prezydenckich. Z punktu widzenia opinii publicznej to ruch nerwowy, dokonany pod presją wydarzeń, w obawie przed spadającą popularnością rządzącego ugrupowania i w chwili rozchwiania nastrojów. Trochę przypomina to film „Czy leci z nami pilot?”, w którym w samolocie na ekranie długo pojawiał się napis: „No panic”, by na końcu zabłysło: „OK. Panic”.

Kopacz nie wskazała następców, co dawałoby szansę na przedstawienie pozytywnego przekazu, nowych twarzy PO. Co gorsza, premier nadal nie ma kontroli nad sytuacją. Biznesmen Stonoga wciąż może w inny sposób publikować akta prokuratorskie. Po Warszawie chodzą słuchy, że istnieją kolejne kompromitujące nagrania. W kogo uderzą? O tym premier nie ma pojęcia. Nadal sympatyzujący z PiS biznesmen zajmujący się handlem węglem ze Wschodu trzęsie polską polityką.

To nie jest tak, że do dymisji podali się tylko główni bohaterowie afery podsłuchowej. Jest element nowy. W gronie zdymisjonowanych albo tych, których dymisji należy się spodziewać, są ci, którzy z samą aferą nic wspólnego nie mieli, ale wbrew zapowiedziom nie doprowadzili do wyjaśnienia tej sprawy. To minister koordynator Jacek Cichocki. Wskazany został też inny winny tej sytuacji – prokurator generalny Andrzej Seremet. Premier zapowiedziała, że nie przyjmie jego sprawozdania. Wczoraj w Sejmie posłowie PO swoimi wypowiedziami nie dali wątpliwości, że właśnie w bezradności i niezborności organów ścigania pod przywództwem Seremeta widzą źródło kłopotów.

Są i dymisje innej natury. Premier pozbyła się ministrów niepopularnych, którzy do tej pory obciążali rząd. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz – który od lat otrzymywał kolejne terminy na poprawę sytuacji w służbie zdrowia. Andrzej Biernat, minister sportu (ponoć też nagrany), znany był głównie z niezręcznych wypowiedzi.

Te dymisje to rodzaj przeprosin pani premier. Ona sama po raz kolejny przeprosiła społeczeństwo za styl sprawowania władzy. Pytanie, czy jej przeprosiny zostaną przyjęte. Od przejęcia władzy Kopacz pracowicie załatwia sprawy zaniedbane przez swojego poprzednika. Wyniki ekonomiczne są dobre, a i perspektywy na przyszłość korzystne. Spada bezrobocie, szczególnie wśród młodych, a na przyszły rok planowane są podwyżki w sferze budżetowej.

Ta zmiana daje jakąś perspektywę. Taką, że opinia publiczna zacznie się interesować tym, co ten rząd robi, a nie tym, jakie ciągną się za nim problemy. Jest tylko kłopot, że wyborcy mogą powiedzieć „za późno”. Rządowi pozostaje zbyt mało czasu, by przekonać, że na niego głosować warto.

Zobacz także

wyborcza.pl

Co to znaczy męskość?

Tomasz Kwaśniewski, 10.06.2015

RYS. TOMASZ LEŚNIAK I RAFAŁ SKARŻYCKI

Ważne jest również to, żeby nasza partnerka nie traktowała nas jak maszyny do zapładniania. Rozmowa z prof. Piotrem Jędrzejczakiem.
Jak mówi pan „męskość”, to co pan ma na myśli?– Zdolność do zapłodnienia. Sprawność seksualną. No i tak zwane poczucie męskości.

A to poczucie?

– Ono wynika z hormonów płciowych. Przede wszystkim testosteronu.

Testosteron jest produkowany w jądrach, ale receptory dla niego znajdują się w tkance mięśniowej, w kościach, no i oczywiście w mózgu. Stąd właśnie poczucie męskości.

Jednocześnie testosteron na poziomie jądra wpływa na tworzenie plemników.

Stężenie testosteronu w jądrach jest 50 razy większe niż we krwi.

A dużo go mamy?

– Kilka razy więcej niż kobiety. Norma dla mężczyzn wynosi od 2,8 do 8,0 nanogramów na mililitr, a dla kobiet od 0,06 do 0,8. I on nam jest bardzo, bardzo potrzebny.

Jeżeli mężczyźnie spada ilość testosteronu, to on nie tylko ma niższe poczucie męskości, ale też szybciej się męczy, ma problem ze snem, mniejszą ochotę na seks.

Jak mówię „męskość”, to myślę również o pewnego rodzaju agresji. I to akurat działanie testosteronu świetnie widać u tych, którzy biorą doping anaboliczny – agresja, pobudzenie, również seksualne. Problem w tym, że ktoś, kto jest na tyle nierozsądny, że podaje sobie testosteron w postaci zastrzyków domięśniowych czy tabletek, doprowadza swój organizm do tego, że on sam przestaje go produkować. Nie musi, bo jest mu dostarczany z zewnątrz w ogromnych dawkach. No i w momencie gdy następuje przerwa w dopingu – a ona być musi – pojawia się poczucie depresji, osłabienia i przygnębienia. Tak wielkie, że ten mężczyzna może być wręcz niebezpieczny.

I ten stan tak sobie trwa, dopóki organizm nie uruchomi produkcji testosteronu?

– Otóż to. Ale nim to się stanie, to może minąć nawet pięć, sześć miesięcy. I to jest okres bardzo trudny dla tych mężczyzn i ich partnerek.

A co testosteron robi w naszych głowach? Za co on odpowiada?

– No właśnie za to tak zwane poczucie męskości. Czyli za to, jak myślimy, jak postrzegamy rzeczywistość, kim się interesujemy. Testosteron odpowiada też za sylwetkę męską. Proporcje budowy naszego ciała. Umięśnienie. Owłosienie. Tkankę kostną – my musimy mieć testosteron, bo inaczej może dojść do łamliwości kości. Kłopotów z pamięcią. A nawet zaburzeń psychicznych.

Mnóstwo rzeczy u mężczyzny zależy od testosteronu.

A są mężczyźni, którzy mają za dużo testosteronu?

– W niektórych bardzo rzadkich nowotworach, ale w swojej praktyce jeszcze z czymś takim się nie spotkałem. No i oczywiście w sytuacjach, gdy ktoś sam go sobie wstrzyknie. A to wcale nie jest rzadkie.

W Polsce mniej więcej 14 procent mężczyzn trenuje kulturystykę. To znaczy chodzi na siłownię. Z tego mniej więcej 12 procent pobiera androgeny. Czyli właśnie sterydy anaboliczne, które powodują rozrost komórek tworzących określone tkanki, na przykład mięśniowe. No i 80 procent z nich wykazuje symptomy uzależnienia.

Przyjmowanie sterydów anabolicznych ma bardzo niekorzystny wpływ nie tylko na kwestie płciowe, ale też na narządy wewnętrzne typu wątroba, prostata, serce itd.

Czyli jak pan widzi takiego wielkiego faceta?– To mu współczuję, że się doprowadził do takiego stanu. I jak on ma, powiedzmy, 18, 20 lat, to myślę, że on jeszcze, jak będzie chciał, jakoś z tego wyjdzie, ale jak ma 40, to wtedy już jest słabo.

A jeśli chodzi o jego męskość?

– Pod wpływem anabolików dochodzi do zmniejszenia objętości jąder i do zahamowania tworzenia się plemników. Co nie znaczy, że tego nie da się naprawić, ale to musi trochę potrwać. Oczywiście jeśli ktoś nie zażywał tego zbyt długo, bo jeśli tak, to zmiany mogą się okazać nieodwracalne. I będzie stale niepłodny.

Idealny kochanek. Umięśniony. Z potencją niczym byk. A jednocześnie niemogący sprawić, żeby kobieta zaszła w ciążę.

– Oczywiście to wszystko, co pan wyliczył, działa tylko wtedy, kiedy on jest akurat w tym cyklu, gdy przyjmuje anaboliki. Bo jak je odstawia, to jest źle.

Wszystko ulega osłabieniu. Libido też.

A co to jest kobiecość?

– Estrogeny, które są produkowane przede wszystkim w jajnikach i nadnerczach.

Estrogeny odpowiadają za budowę kobiecego ciała. Za rozwój gruczołów piersiowych. Ale także, a może przede wszystkim, mają ogromne znaczenie dla płodności. Między innymi są odpowiedzialne za odpowiednie przygotowanie śluzu szyjkowego, który decyduje o prawidłowym transporcie plemników.

Mają też wpływ na aktywność seksualną.

W środku cyklu płciowego, w fazie owulacyjnej, stężenie estrogenów wzrasta wielokrotnie i wtedy panie są bardziej aktywne seksualnie.

Czyli estrogeny na kobiety działają tak jak testosteron na mężczyznę?

– Z grubsza można tak powiedzieć.

Im więcej estrogenu, tym bardziej się rozglądają?

– Powiedzmy, że inaczej się ubierają i zachowują.

A po co kobietom testosteron?

– On jest im potrzebny do produkcji estrogenów.

Testosteron jest pierwotny i to właśnie z niego poprzez przemianę w tkankach powstają estrogeny. Fachowo to się nazywa aromatyzacją androgenów do estrogenów.

A z czego powstaje testosteron?– Z cholesterolu.

Wszystkie hormony płciowe powstają z cholesterolu.

A na co wpływa testosteron u kobiet?

– Na przykład na odpowiednią gęstość tkanki kostnej. A także, oczywiście w odpowiednich proporcjach, bo to wszystko musi być zbilansowane, na aktywność płciową.

Mężczyźni też mają estrogeny?

– W dużo mniejszych ilościach niż kobiety, ale owszem. Norma estradiolu dla kobiety wynosi od 26 do 150 pikogramów na mililitr surowicy krwi, a dla mężczyzny od 7,6 do 40 pikogramów na mililitr. I on jest nam potrzebny przede wszystkim do uwapnienia kości.

Coraz więcej danych przemawia też za tym, że związki roślinne zawierające naturalne estrogeny, czyli fitoestrogeny, mogą mieć wpływ na zmniejszenie zachorowalności na raka prostaty.

A czy te związki roślinne mogą mieć wpływ na naszą płodność? Pytam, bo ostatnio fundacja Masculinum zorganizowała debatę dotyczącą męskiej seksualności i tam usłyszałem: „Panowie, uważajcie, dookoła was jest pełno estrogenów, a to wpływa na waszą płodność”.

– Z tym że tu chodzi o tak zwane ksenoestrogeny, czyli związki chemiczne, które w tkankach naśladują działanie estrogenów. I rzeczywiście na świecie jest coraz więcej tego typu związków, i my je wchłaniamy.

Gdzie? Jak? W jaki sposób?

– One są praktycznie wszędzie. Na przykład w tym plastikowym kubku, który pan trzyma w ręku.

Są używane w przemyśle chemicznym od kilkudziesięciu lat.

Stanowią bazę dla farb, lakierów, opakowań produktów spożywczych – tak przenikają do tego, co jemy i co pijemy. W szczególności gdy podgrzewamy specjalnie opakowane jedzenie w mikrofalówce.

Są w pestycydach, którymi spryskujemy owoce i warzywa.

W kremach.

W dezodorantach.

W osłonkach leków, które połykamy.

W dioksynach, które uwalniają się podczas przeróżnych zachodzących w przemyśle reakcji chemicznych. Czy też procesach spalania. Na przykład drewna.

Jednym słowem, one są wszędzie. I pan, jedząc, pijąc, oddychając, generalnie – żyjąc, wchłania te ksenoestrogeny w zasadzie bez przerwy.

No i jest teoria, która mówi, że one mogą powodować zaburzenie tej delikatnej równowagi hormonalnej u mężczyzn. To znaczy działać przeciwstawnie do androgenów, czyli męskich hormonów płciowych, z których najważniejszy jest testosteron. A co za tym idzie, powodować zaburzenie jakości plemników.

Są już badania, w których stwierdzono, że im więcej tych ksenoestrogenów w moczu, tym jakość nasienia u mężczyzn jest gorsza.A na coś to jeszcze wpływa?

– Istnieje coraz więcej danych mówiących o tym, że jeśli kobieta w ciąży jest narażona na działanie ksenoestrogenów, to rezultatem jest wzrost niektórych wad układu moczowego u chłopców. Na przykład niezstąpienie jąder. Spodziectwo. I to też może mieć wpływ na płodność.

Mówi się również, że niezstąpienie jąder zwiększa ryzyko zachorowania na raka jąder.

Rak jądra późno wykryty. Mężczyźni ignorują objawy. Jakie?

A czy te ksenoestrogeny mają wpływ na naszą potencję?

– W jądrze dokonuje się produkcja dwóch składników: nasienia i testosteronu. Możemy mieć więc bardzo dobrą produkcję testosteronu, a jednocześnie nasza spermatogeneza, czyli tworzenie plemników, może być zakłócona. Tak więc wielu mężczyzn prawidłowo zbudowanych, o prawidłowej identyfikacji płci, może mieć jakość nasienia fatalną. I jeżeli taki mężczyzna stara się zajść z partnerką w ciążę, nie wychodzi im, powiedzmy, przez rok, i on trafia do mnie na badanie jakości nasienia, a po tym badaniu się okazuje, że jego jakość jest niewystarczająca albo plemników w ogóle w nim nie ma, to raptem, przez to, że byliśmy przez setki lat wychowywani w połączeniu funkcji reprodukcyjnych z seksualnymi, ten mężczyzna, który był bardzo sprawnym kochankiem, popada w impotencję. I to może trwać nawet kilka miesięcy. Mimo że tu nie ma żadnego bezpośredniego przełożenia.

Nie mogę mieć dzieci, więc jestem do bani!

– Właśnie. Niższe poczucie własnej wartości natychmiast przekłada się na potencję.

Ale potem potencja wraca?

– Najczęściej tak. Najważniejsze jest wsparcie partnerki: „Nie przejmuj się!”. „Razem sobie z tym poradzimy”. „Poczekam na ciebie”. „Są inne sposoby na to, byśmy mogli mieć razem dziecko”. Na szczęście dla kobiet funkcja reprodukcyjna mężczyzn nie jest tak bardzo ważna. Z badań zrobionych we Francji wynika, że o wiele ważniejsze jest to, żeby on był silny psychicznie. Był dobrym partnerem. Zadbał o finanse. Był dobrym kochankiem. I dopiero na miejscu piątym jest to, żeby miał sprawne plemniki.

No, ale dla nas to chyba jest bardzo ważne. Wszystko, co męskie, jest na tej płodności ufundowane. Jak wszedłem do szpitala i zapytałem panią w informacji o to, gdzie pana znajdę, to miałem wrażenie, jakby zaczęła na mnie patrzeć zupełnie innym wzrokiem. Pełnym współczucia, troski, żeby nie powiedzieć litości czy wzgardy.

– Dlatego my musimy nauczyć się odróżniać kwestię rozrodu od seksualności.

Niepłodność to jest choroba. Jej i jego. Bo jeżeli jeden z partnerów ma problemy z płodnością, to cierpi dwójka.

Tak to jest.

Zamrożone macierzyństwo. Czy warto przechować swoje młode jajeczka

Ale płodność kojarzy się ze sprawczością. Jeżeli nie mogę mieć dziecka, to co ja mogę!

– Tak, ale my jednak nie żyjemy sto lat temu. To wszystko zależy więc od poglądów, kultury, w której jesteśmy wychowywani. W kulturach muzułmańskich to jest rzeczywiście trudne do akceptacji, ale u nas coraz bardziej mężczyźni potrafią powiedzieć sobie: „No dobra, mogę się leczyć, mogę też skorzystać z nasienia innego, anonimowego mężczyzny”.

Myśli pan, że mężczyźni mają coraz mniejszy problem z tym, żeby się poddać badaniu nasienia?

– Z pewnością nadal jest pewien odsetek mężczyzn, który uważa, że to urąga ich męskości. Ale większość z nich daje się przekonać. No i są też sposoby na to, żeby sprawdzić nasienie u tych, którzy odmawiają przyjścia do gabinetu.

Jakie?– Na przykład partnerka, gdy jest w okresie okołoowulacyjnym, proponuje mu współżycie, a potem przychodzi do nas i my możemy sprawdzić, nawet po kilkunastu godzinach, czy w śluzie tej pani znajdują się plemniki.

Tak więc mężczyzny może w ogóle nie być w gabinecie i można dowiedzieć się, jaką ma jakość nasienia.

A czy rzeczywiście te ksenoestrogeny mają wpływ na płodność?

– Tak, ale od razu trzeba sobie powiedzieć, że nie tylko one. To jest tylko jeden z elementów i ja bym go nie chciał demonizować.

Fakt jest taki, że w XX wieku robiono badania nad męską płodnością i stwierdzono, że w ciągu ostatnich 50 lat w skali świata liczba plemników zmniejszyła się o połowę. W skali świata!

Można więc z całą pewnością powiedzieć, że jakość nasienia spada. To jest fakt.

No i teraz powstaje pytanie: dlaczego tak się dzieje?

No właśnie, w jaki inny sposób ten świat nas kastruje?

– „Kastracja” to zbyt mocne słowo. Bo ono tak jakoś brutalnie się kojarzy. Z karą. Czymś przymusowym. I ostatecznym.

No, ale przecież pan powiedział, że liczba plemników w męskiej spermie zmniejszyła się o połowę.

– Racja.

No to proszę powiedzieć: co jeszcze nas kastruje?

– O dopingu anabolicznym już wspomniałem, ale jeszcze na chwilę do niego wrócę, bo muszę powiedzieć bardzo ważną rzecz. Otóż wielu mężczyzn stosuje tak zwane odżywki. Czyli specjalne preparaty, niby nieszkodliwe, niby pozbawione sterydów anabolicznych, za to zawierające aminokwasy, które pomagają w treningu, budowaniu masy mięśniowej. Sęk w tym, że dziś można zarejestrować wiele różnych produktów bez dokładnej kontroli. I my, lekarze zajmujący się niepłodnością, mamy wrażenie, że ich skład deklaratywny często się różni od faktycznego. Dowodów nie mam, ale mnie się zdaje, że tam mogą być androgeny. Po pierwsze, dlatego że te treningi mężczyznom wychodzą zbyt dobrze. A po drugie, bardzo często jest tak, że gdy mężczyznę pytam: „Zażywa pan sterydy?”, to on odpowiada: „Nie, skądże, tylko legalnie dostępne odżywki”, a spermatogeneza mu spada.

Czyli albo oszukuje mnie, albo sam jest oszukiwany.

Co jeszcze nas kastruje?

– Przede wszystkim stres.

Długotrwały stres powoduje zaburzenie funkcjonowania całego układu hormonalnego u mężczyzny. Nie tylko jąder, ale też podwzgórza i przysadki. Czyli również tych wyższych pięter hormonalnych. I to się objawia osłabieniem, ale też znacznie obniżoną jakością nasienia.

Robiliśmy badania, w których pytaliśmy mężczyzn, jak oceniają jakość życia, a potem sprawdzaliśmy ich nasienie, i okazało się, że im kto lepiej ocenia jakość swojego życia, tym ma lepszą płodność.

Amerykanie oceniali liczbę stresujących wydarzeń w okresie trzech miesięcy poprzedzających badanie i im ich było więcej, tym ruchliwość, koncentracja plemników była niższa.

Były też badania na żołnierzach wojsk powietrznodesantowych, to jest bardzo wyczerpująca służba, i okazało się, że tam ta jakość nasienia obniża się zdecydowanie.Podobnie jest w przypadku więźniów.

Tak więc jesteśmy coraz bardziej zmęczeni, przepracowani, zestresowani, a co za tym idzie – mniej żwawi.

Mężczyzna, żeby być w formie, musi się więcej ruszać. Choć tu też oczywiście trzeba zachować umiar.

Brak uprawiania sportu jest niekorzystny. Zdecydowanie. Ponieważ ruch jest tym, co zwiększa produkcję testosteronu, a co za tym idzie, ma wpływ nie tylko na naszą potencję i poczucie męskości, ale też na jakość nasienia oraz nasz potencjał intelektualny. No i wydłuża nam życie. Natomiast jeżeli tego sportu jest za dużo, wtedy nasz organizm zachowuje się tak, jakbyśmy byli w permanentnym stresie.

W Polsce w tej chwili kilka tysięcy mężczyzn trenuje triathlon. W Niemczech ćwierć miliona. Można więc przyjąć, że u nas też niebawem ta liczba wzrośnie. Powiedzmy do stu tysięcy. I to trenują najczęściej mężczyźni w wieku rozrodczym. Problem w tym, i to już jest udowodnione, że jeśli taki mężczyzna pływa, powiedzmy, 10 kilometrów tygodniowo, biega 100, jeździ 400 kilometrów na rowerze, czyli trenuje około 20 godzin tygodniowo, to jego nasienie jest raczej kiepskie.

Jest już nawet jednostka chorobowa z tym związana, hipogonadyzm, czyli zmniejszenie funkcji jąder wywołane uporczywym wysiłkiem.

Na drugim biegunie jest otyłość.

W ciągu kilku ostatnich lat w Polsce liczba mężczyzn o nadmiernej masie ciała wzrosła do ponad 50 procent. A najgorsze jest to, że ten odsetek szczególnie wzrasta w grupie 20-29 lat. Czyli mężczyzn będących w kwiecie wieku rozrodczego.

Otyłość powoduje zmiany hormonalne – w tkance tłuszczowej dochodzi do zwiększonej przemiany testosteronu w estrogeny. Tak jak to dzieje się u kobiet. I to wtedy właśnie mężczyźni są zalewani estrogenami.

I?

– Poza kwestią ogólnoustrojową typu miażdżyca to prowadzi do zmniejszenia jakości nasienia. Do zaburzeń DNA plemników. A w konsekwencji może powodować zaburzenia rozwoju embrionu, który powstał z takiego nasienia. Ci mężczyźni mają też zaburzenia potencji. 80 procent mężczyzn, którzy się zgłaszają do seksuologów, to są mężczyźni otyli.

To nie wszystko.

Jak ktoś ma dużo tkanki tłuszczowej, to jego jądra są przegrzewane. A doświadczenia na zwierzętach wykazały, że podniesienie temperatury zaledwie o jeden stopień powoduje zaburzenia tworzenia plemników.

Trzymanie laptopa na kolanach przez 90 minut powoduje podgrzanie jąder o trzy stopnie. Prowadzenie samochodu dwie i pół godziny podgrzewa jądra o dwa stopnie. Jeżeli więc wzrasta liczba godzin, które spędzamy, siedząc, a wzrasta, bo taki jest dzisiejszy styl życia, to skutki są opłakane.

To samo dotyczy nadmiernego korzystania z sauny.

Noszenia obcisłej odzieży.

Jedna z metod antykoncepcji, którą stosowano szczególnie w Chinach, polegała na noszeniu odzieży, która wpychała jądra do kanału pachwinowego, a to dlatego, że tam jest cieplej.

Używki też mają wpływ na „męskość”?

– Przede wszystkim palenie tytoniu. Jak weźmiemy tysiąc mężczyzn, którzy palą, i tysiąc mężczyzn, którzy nie palą, to jakość nasienia tych pierwszych będzie o 30 procent gorsza niż drugich.

Poza tym sperma palącego ojca jest nie tylko słabsza, ale też zwiększa ryzyko wad wrodzonych u potomstwa płci męskiej. Podobnie zresztą jest wtedy, gdy pali kobieta w ciąży.Alkohol?

– Obniża poziom testosteronu, powoduje, że my szybciej go zużywamy. Ale to dotyczy tylko tych, którzy piją dużo i przewlekle. Okazjonalne picie alkoholu nie wpływa niekorzystnie ani na płodność, ani na potencję.

Słyszał pan o czymś takim jak „kryzys męskości”?

– Tak, ale ja myślę, że tu nie chodzi o żaden kryzys, tylko o to, że oczekiwania wobec mężczyzn są coraz większe.

Pamiętajmy, że kobiety coraz bardziej odwlekają moment zajścia w ciążę. Tak więc główny czynnik niepłodności to jest zwiększenie się wieku kobiet. Bo jeżeli kobieta zamiast o zajściu w ciążę w wieku lat, powiedzmy, 23, myśli, by to zrobić w wieku 35 lat, to możliwość jej zajścia w ciążę jest co najmniej o jedną trzecia mniejsza. I żeby temu sprostać, my, mężczyźni, musimy mieć bardzo dobre nasienie. Bo jakby ta kobieta była w swojej szczytowej formie, to być może ta odrobinę niższa jakość by wystarczyła.

Dlatego właśnie mówię, że wymagania rosną.

No, ale jeśli będziemy się ruszać, jeść dużo surowych warzyw, odstawimy używki, będziemy więcej spać, to nasza męskość z pewnością się poprawi.

Takie proste?

– Oczywiście ważne jest również to, żeby nasza partnerka nie traktowała nas jak maszyny do zapładniania.

Bo teraz to czasem wygląda tak, że ona się nagle do niego odwraca, mówi: „Masz mi zrobić dziecko. Teraz! Bo teraz akurat mam na to czas”.

– Czyli tu nie zawsze jest miejsce na zrozumienie, troskę, współdziałanie. Tylko pojawia się bardzo konkretny wymóg. A to powoduje, że mężczyzna nie daje rady.

Jak badam nasienie, to mężczyźni dość często mi mówią, że ich współżycie nie wygląda najlepiej. Bo ostatni stosunek był na przykład dwa, trzy tygodnie temu. Tymczasem my zalecamy trzy stosunki w ciągu tygodnia. A nawet cztery. Jak ktoś chce mieć potomstwo, to musi uprawiać seks. Po prostu. Bez tego się nie da. I kobieta powinna to zrozumieć. A nie, że ona przyjdzie i on ma być gotowy. Mieć odpowiednią jakość nasienia. Wszystko!

Dość często jest też tak, że pary współżyją tylko w okresie okołoowulacyjnym, a to jest po prostu za mało. Nie mówiąc już o tym, że to nie wpływa na trwałość związku. Bliskość. Ciepło. Wyrozumiałość.

Jest jeszcze jedna ważna kwestia, która się wiąże z płodnością czy też raczej z jej brakiem – rosnąca liczba nowotworów jąder. W ciągu dziesięciu lat przybyło ich mniej więcej o 30 procent. Ogromny problem. I tu bardzo ważne jest to, żeby mężczyzna wiedział, że jeśli chce mieć dziecko, i pojawia się nowotwór, to on ma możliwość zabezpieczyć nasienie. Bo chemio- czy radioterapia niezbędna do ratowania życia może spowodować, z ogromnym prawdopodobieństwem, trwałe uszkodzenie spermatogenezy.

Skuteczność leczenia nowotworów jest coraz większa, w przypadku nowotworu jąder sięga ponad 90 procent, a to oznacza, że on po roku, dwóch będzie zdrowy i może chcieć mieć dziecko. Warto więc pomyśleć o tym wcześniej i bezpośrednio przed rozpoczęciem każdej terapii onkologicznej swoje nasienie zmagazynować, zamrozić.

A może to wszystko, co pan mi opowiada, wynika z tego, że mężczyźni najzwyczajniej w świecie odmawiają uczestnictwa w rozrodzie.

– Jak pan zapewne wie, mężczyźni mają chromosom X i Y, a kobiety X i X. I długofalowa tendencja jest taka, że ten chromosom Y się coraz bardziej kurczy.

I może zniknąć?

– Tak mówią niektórzy genetycy. Czyli ta nasza męska płeć być może się zmieni.

W co?– Nie wiem, ale my z pewnością tego nie dożyjemy, więc proszę się nie martwić.

CV
Prof. dr hab. med. Piotr Jędrzejczak
androlog, specjalista w położnictwie i ginekologii oraz endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości. Pracownik Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu

Wideo „Dużego Formatu”, czyli prawdziwi bohaterowie i prawdziwe historie, Polska i świat bez fikcji. Wejdź w intrygującą materię reportażu, poznaj niezwykłe opowieści ludzi – takich jak Ty i zupełnie innych.

W ”Dużym Formacie” czytaj też:

Co to znaczy męskość?
Ważne jest również to, żeby nasza partnerka nie traktowała nas jak maszyny do zapładniania. Rozmowa z prof. Piotrem Jędrzejczakiem

Śmigulec i Brejwo szukają wzorca męskości
Ważna jest stabilność zawodowa. Przy czym panie szukają takich mężczyzn nie dlatego, żeby korzystać z ich dorobku, ale żeby nie obcować z frustratami

Cykl „Osaczeni przez tabloid”: Utracona cześć Doroty Mrugały
Gdyby nie to, że mama wtedy jeszcze żyła, to popełniłabym samobójstwo po przeczytaniu tego tekstu

Dzieje grozy. Historia polskich tabloidów w pigułce
Mimo jezior pełnych wódki, wielorybów w Wiśle i tym podobnych „sensacji” nakłady „Faktu” i „Super Expressu” spadają

Wadim Tyszkiewicz: Nie każdemu warto pomagać
Dajemy mieszkania socjalne. I część lokatorów wyrywa drzwi, wybija okna, sprzedaje zlewy i znowu przychodzi po pomoc. To mam ich osobiście ululać do snu i zaśpiewać kołysankę? Rozmowa z Wadimem Tyszkiewiczem

Syria. Bomba nie odróżnia
W Syrii nikt nie jest dziś bezpieczny, niezależnie, jaką wyznaje religię.Ale chrześcijanom łatwiej poruszyć europejskie serca

Studenci: kibole bloków
Na klatce schodowej: nie krzyczymy, nie pijemy alkoholu, nie robimy rzeczy sprawiających intymną przyjemność dwojgu ludziom

Lekcje ukraińskiego
Związek Pisarzy Donieckiej Republiki Ludowej opiera się głównie na pisarzach fantastyki

Wyborcza.pl

Dodaj komentarz