Duda (27.03.15

 

Duda – listonosz Biereckiego

Jarosław Kurski (Gazeta Wyborcza), 27.03.2015To zasmucające, że Duda - przedstawiciel głowy państwa - był posłańcem SKOK-ów. Może to i zgodne z prawem, ale uwłacza godności urzędu i jest wątpliwe etycznie

To zasmucające, że Duda – przedstawiciel głowy państwa – był posłańcem SKOK-ów. Może to i zgodne z prawem, ale uwłacza godności urzędu i jest wątpliwe etycznie (Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta)

Ta przygnębiająca historia powinna być jak memento. Ukazuje jak w soczewce klientelistyczną praktykę polityków PiS w stosunku do zaprzyjaźnionej instytucji finansowej. Od lat bowiem posłowie i senatorowie tej partii jak jeden mąż działają na rzecz SKOK-ów, a finansowane przez Kasy „niezależne”, „niepokorne” i „wyklęte” media tworzą zwarty ideologiczny pisowski front.
Dziś pokazujemy, jak powstawała skarga konstytucyjna, którą na ustawę o SKOK-ach złożył w listopadzie 2009 r. prezydent Lech Kaczyński, a nadzorował jego ówczesny prawnik Andrzej Duda. Chodziło o to, by Kasy nie podlegały realnej kontroli Komisji Nadzoru Finansowego, jak przewidywała uchwalona ustawa.Prezydent jest strażnikiem konstytucji. Dlatego w imieniu ogółu obywateli przysługuje mu skarga do Trybunału Konstytucyjnego. Jednak minister Andrzej Duda niezależnych ekspertyz w sprawie SKOK-ów nie zamówił. Wystarczyły mu te sporządzone poza jego biurem – w interesie Krajowej SKOK. Uznawały one kontrolę KNF nad SKOK-ami za niekonstytucyjną. Co więcej, Duda przyniósł – nie wiadomo skąd – anonimową opinię prawną, której fragmenty wstawiono do prezydenckiego wniosku do Trybunału. W czasie prac nad skargą prezydencki minister przyjął w Pałacu prezesa Kasy Krajowej Grzegorza Biereckiego i szefa rady nadzorczej SKOK Adama Jedlińskiego – czyli najwyższe władze Kas, które były stroną w tej sprawie.

Spotkanie z wysokim urzędnikiem państwowym w celu nakłonienia go do korzystnego dla danej instytucji działania to oczywisty lobbing. Sądząc z treści prezydenckiego wniosku w przypadku Andrzeja Dudy – lobbing w 100 proc. skuteczny.

Skarga konstytucyjna dała Biereckiemu bezcenny czas na likwidację Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych i na transfer 65 mln zł do spółki Biereckiego, a w konsekwencji – na wielomilionowe dywidendy dla niego, jego brata i Jedlińskiego. Miliony te nie posłużyły – jak pisze KNF w znanym dokumencie – do ratowania depozytów klientów upadających SKOK-ów. Zasiliły prywatne majątki twórców systemu.

Tak się składa, że dwie z trzech wymienionych osób były gośćmi Dudy w Pałacu. Dzięki wnioskowi do Trybunału władze SKOK-ów zyskały czas, by dokonać przekształceń, które pozwoliły kilku osobom zachować kontrolę nad pokaźną częścią systemu SKOK-ów. Dzięki temu mogły one nadal zarabiać w Kasach i na interesach z nimi ogromne pieniądze.

Andrzej Duda nie tylko umożliwił pomnożenie fortuny Biereckiego, jego rodziny i znajomych, ale także przyczynił się do tego, że w okresie braku nadzoru KNF narastała góra złych kredytów, które dziś – poprzez Bankowy Fundusz Gwarancyjny – spłacają wszyscy klienci polskich banków. Już ponad 3 mld zł.

Podsumujmy. Minister Duda jako urzędnik państwowy nie działał bezstronnie w interesie państwa, ale na korzyść jednego tylko podmiotu gospodarczego. Nie w interesie klientów SKOK-ów i nie po to, by zwiększyć bezpieczeństwo ich depozytów, ale na korzyść udziałowców Kasy Krajowej.

I co szczególnie zasmucające, Duda – przedstawiciel głowy państwa – był jak listonosz Grzegorza Biereckiego, posłaniec SKOK-ów, który przed Trybunałem odczytał to, co przynajmniej we fragmentach napisali i dostarczyli inni. Może to i zgodne z prawem, ale uwłacza godności urzędu i jest wątpliwe etycznie.

Andrzej Duda, dziś kandydat na prezydenta państwa, powinien się z tego rzetelnie wytłumaczyć. W przeciwnym razie nikt nie uwierzy w deklarowaną przez niego niezależność.

Zobacz także

wyborcza.pl

Akcja Katolicka apeluje do abp. Michalika o bojkot rozprawy

26.03.2015

Akcja Katolicka Diecezji Przemyskiej zaapelowała do abp. Józefa Michalika, wzywając go, by nie stawiał się na rozprawie w sądzie w sprawie rzekomego obrażenia feministki.

W kazaniu wygłoszonym 16 października 2013 roku we wrocławskiej Katedrze Ksiądz Arcybiskup Józef Michalik mówił o podstawowych zasadach nauczania Kościoła dotyczących rodziny. Treści doktrynalnych nie odnosił do żadnej konkretnej osoby. Mimo to jedna z feministek uznała, iż obraża ją to osobiście i skierowała sprawę do sądu. Sąd Okręgowy w Przemyślu przyjął takie powództwo i rozpoczął jego rozpatrywanie.

Oznacza to, iż sędzia orzekający w sprawie widzi przynajmniej teoretyczną możliwość orzeczenia, iż głoszenie nauczania katolickiego w Polsce jest nielegalne. Gdyby sędzia z góry wykluczał taka możliwość, tak skonstruowane powództwo już na wstępie by oddalił.

Sędzia uznał, że władza państwowa posiada jurysdykcję dla badania legalności głoszenia nauczania Kościoła i dla zbadania tej kwestii zażądał, by Księdza Arcybiskup Józef Michalik 9 kwietnia 2015 roku stawił się w Sądzie Okręgowym w Przemyślu, by składać zeznania.

Akcja Katolicka i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży zwracają się z prośbą do Księdza Arcybiskupa, by odmówił uczestniczenia w takim postępowaniu. Obecność Księdza Arcybiskupa w sądzie oznaczałaby, iż godzimy się na to, by władza państwowa badała legalność głoszenia nauczania Kościoła. Jako polscy katolicy powinniśmy stanowczo zaprotestować.

Jeżeli polskie przepisy dopuszczają, by sąd badał legalność nauczania religii katolickiej, powinny być natychmiast zmienione.
Jeśli przemyski sędzia działa bezprawnie, powinny natychmiast zostać w stosunku do niego wyciągnięte konsekwencje.
Akcja Katolicka i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży i apelują do parlamentarzystów i wszelkich organów posiadających kompetencje dla podjęcia działań w zaistniałej sytuacji, by natychmiast wszczęły stosowne kroki.

9 kwietnia 2015 roku w Sądzie Okręgowym w Przemyślu nie powinna się odbyć rozprawa, podczas której sąd będzie badał, czy głoszenie nauczania Kościoła jest zgodne z prawem.

Fronda.pl

Seksafera w więzieniu. „Dziennik Łódzki”: Żona założyciela Amber Gold w ciąży z wychowawcą więziennym

ks, 27.03.2015
Oddział Amber Gold w Krakowie

Oddział Amber Gold w Krakowie (Fot. Daniel Staniszewski / Agencja Gazeta)

Katarzyna P., która od prawie dwóch lat pozostaje w areszcie ws. afery Amber Gold, zaszła w ciążę z oficerem służby więziennej. W związku z tym odwołano dyrektora więzienia w Łodzi – podaje „Dziennik Łódzki”.
Wobec Katarzyny P., od dwóch lat toczy się śledztwo w sprawie afery Amber Gold. Jest podejrzana o to, że wraz z mężem Marcinem P. działała w ramach tzw. piramidy finansowej. Katarzyna P. pozostaje w łódzkim areszcie od kwietnia 2013 roku. Jej mąż z kolei przebywa w więzieniu w Piotrkowie Trybunalskim.
Wczoraj „Dziennik Łódzki” poinformował, że Katarzyna P. jest w drugim trymestrze ciąży z oficerem służby więziennej. Według jednego ze strażników, do zbliżenia miało dojść w pokoju wychowawców za zgodą obu stron. Nie ma też zawiadomienia o możliwości popełnienia gwałtu.

Zajście jest naruszeniem regulaminu zakładu karnego. W związku z tym odwołano dyrektora więzienia Grzegorza Leśniewicza, a wychowawca więzienny został przesunięty do innych obowiązków.

Afera Amber Gold

Śledztwo w sprawie Amber Gold trwa już 2 i pół roku. W czerwcu śledczy mają skierować do sądu akt oskarżenia przeciwko Katarzynie i Marcinowi P. Na Katarzynie P. ciąży 17 zarzutów. Nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień. Według prokuratury działania jej i jej męża doprowadziły do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 18 620 osób na łączną kwotę 851 mln zł. Obojgu grozi 15 lat więzienia.

Firma Amber Gold działała od 2009 r. Miała inwestować w złoto i inne kruszce, obiecując klientom wysokie oprocentowanie inwestycji. Trzy lata później ogłoszono likwidację, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek klientów.

Komitet Stabilności Finansowej stwierdził, że wyłudzenie na masową skalę pieniędzy przez Amber Gold było możliwe m.in. za sprawą zaniechań ze strony instytucji publicznych: Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ABW, CBŚ, a także niektórych banków.

Zobacz także

TOK FM

Duda, Bierecki i prezydent Kaczyński, czyli spotkania na „szczycie” przed skargą ws. SKOK do TK

Według "GW" Andrzej Duda przekazał prezydentowi anonimowe opinie prawnicze zamówione przez SKOK.
Według „GW” Andrzej Duda przekazał prezydentowi anonimowe opinie prawnicze zamówione przez SKOK. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

Zanim prezydent Lech Kaczyński skierował do Trybunału Konstytucyjnego skargę na ustawę, która obejmowała SKOK-i nadzorem KNF, anonimową opinię prawników przekazał mu obecny kandydat na głowę państwa Andrzej Duda – pisze „Gazeta Wyborcza”. W międzyczasie Pałac Prezydencki odwiedzić miał też, i to trzykrotnie, Grzegorz Bierecki.

Na czym dokładnie polegała ówczesna rola Dudy? Jak pisze gazeta, dostarczył on szefostwu Biura Prawa i Ustroju prezydenckiej kancelarii zamówione przez SKOK opinie prawników – profesorów Andrzeja Bałabana i Zdzisława Brodeckiego. Obecny kandydat PiS w wyścigu prezydenckim był wtedy, jesienią 2009 roku, ministrem nadzorującym całą sprawę.

Na łamach gazety czytamy, że tworząc wniosek do TK pracownicy kancelarii korzystali z pisma „Ocena ustawy z 5 listopada 2009 r. o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych”, w której mowa jest m.in. o opiniach obu profesorów. – Co więcej – niektóre fragmenty anonimowej opinii są identyczne jak we wniosku prezydenta do TK. I tę opinię przyniósł do Biura Prawa i Ustroju minister Duda – pisze „GW”.

„GAZETA WYBORCZA”

Żadna z nich [opinii] nie jest jednak zarejestrowana w Kancelarii Prezydenta. Nie wiadomo, czy została przesłana pocztą, czy ktoś ją przyniósł. Andrzej Duda nie odpowiedział nam na pytanie, skąd miał ekspertyzy. Czy dostał je od Grzegorza Biereckiego?

Ciekawa mogła być też rola samego założyciela SKOK-ów, a dziś senatora – Grzegorza Biereckiego. W tamtym czasie trzykrotnie trzykrotnie odwiedził on Kancelarię Prezydenta Kaczyńskiego. Interesująca jest zbieżność dat. Dwie ekspertyzy, na które powołał się Duda, powstały 14 i 16 listopada. Bierecki miał przyjechać do Kancelarii Prezydenta 17 listopada.

Jak już pisaliśmy, KNF ma podejrzenia, iż doszło do nieprawidłowości przy likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która była głównym udziałowcem Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej.

Sprawa ta rzuca cień na senatora PiS Grzegorza Biereckiego. Był on bowiem prezesem wspomnianej fundacji, a środki pozyskane z jej likwidacji trafiły później do spółki, której jest współwłaścicielem. W ocenie KNF, powinny tymczasem zasilić konta SKOK-ów. Po ujawnieniu tych podejrzeń senator Bierecki został zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego PiS.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”

naTemat.pl

„Do SKOK Wołomin pielgrzymowali politycy wszystkich partii”

Anna Siek, 27.03.2015
Andrzej Stankiewicz

Andrzej Stankiewicz „Rzeczpospolita” (Fot: Agencja GAZETA)

Andrzej Stankiewicz z „Rz” przypomina o związkach polityków partii Jarosława Kaczyńskiego z założycielami SKOK Wołomin. W gazetce wydawanej przez założyciela wołomińskiej kasy publikowali m.in. Jacek Sasin i Marta Kaczyńska. Wśród autorów znaleźć też można np. Janusza Korwin-Mikkego i wicepremiera Piechocińskiego.
Dzięki słynnemu zdjęciu z premiery filmu „1920 Bitwa Warszawska” temat SKOK-u Wołomin stał się jedną z najcięższych broni kampanii wyborczej. Fotografię upublicznili działacze PiS. Przekonują, że skoro na zdjęciu widać Bronisława Komorowskiego z twórcą wołomińskiej kasy Mariuszem G. i szefem rady nadzorczej Piotrem P.Obaj panowie mają poważne prokuratorskie zarzuty, a w śledztwie dotyczącym SKOK-u Wołomin mówi się o szkodach na kwotę 1,5 miliarda złotych.Zdecydowaną większość ponad 3 miliardów złotych wypłaconych do tej pory przez BFG, klientom spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, trafiło do osób, które zdeponowały pieniądze w wołomińskim SKOK-u.”Na fotografię Komorowskiego z szefami SKOK Wołomin Platforma odpowiedziała kontr zdjęciem, na którym rękę Mariusza G. ściska poseł PiS Jacek Sasin. Związki polityków PiS ze SKOK Wołomin były bliskie, choćby dlatego, że partia do jesieni minionego roku rządziła w Wołominie. Współpracownikom Macierewicza z komisji likwidującej WSI, którzy wówczas znajdowali się we władzach miasta, przeszłość Piotra P. nie wadziła” – pisze Andrzej Stankiewicz w „Rzeczpospolitej”.Prestiżowy periodyk

Dziennikarz nie ma wątpliwości, że sztandarowym dowodem na związki polityków – ze wszystkich praktycznie stron sceny politycznej – jest lista autorów, publikujących w piśmie „Dobry Znak”, wydawaną przez wołomiński SKOK. Ale najłatwiej znaleźć tam można było teksty autorstwa polityków Prawa i Sprawiedliwości.

„W piśmie Wołomina regularnie publikowali m.in. senator PiS Jan Maria Jackowski oraz dawni posłowie PiS Artur Zawisza i Marian Piłka. Wśród publicystów gazety często pojawiali się wspierający PiS Jan Pietrzak, Marcin Wolski, Józef Szaniawski. Odnaleźliśmy nawet jeden tekst napisany przez Martę Kaczyńską. To materiał szczególny, opublikowany w przededniu wyborów 2011 r.” – informuje Stankiewicz.

Ważni autorzy

Nie da się nie zauważyć, że często w gazetce publikowali także dziennikarze „wydawanej przez PiS „Gazety Polskiej”, która dziś zarzuca prezydentowi Komorowskiemu związki z Wołominem”.

W „Dobrym Znaku” publikowali też, jak sprawdził dziennikarz „Rz”, m.in. Janusz Korwin-Mikke, „była rzeczniczka rządów SLD Aleksandra Jakubowska”. „Odnaleźliśmy tam również serię kilkudziesięciu publikacji Janusza Piechocińskiego, dziś lidera PSL, rozpoczętą w 2009 r.” – napisał.

Co się działo w SKOK-ach?

Jak poinformował w TOK FM prokurator generalny Andrzej Seremet, w całym kraju toczy się ponad 2 200 śledztw dotyczących spółdzielczych kas.

Ale tematem zajmują się nie tylko prokuratorzy. Przed tygodniem w Sejmie powstała specjalna podkomisja, która ma przyjrzeć się sprawie SKOK-ów. Na jej czele stanął poseł PO Marcin Święcicki. Platformo domagała się też powołania sejmowej komisji śledczej ws. spółdzielczych kas.

Prezydium Sejmu chce by sejmowa Komisja Etyki sprawdziła, czy posłowie PiS naruszyli zasad etyki poselskiej, zaskarżając do TK wniosek o zbadanie zgodności z prawem rozporządzenia Ministerstwa Finansów ws. SKOK-ów. Dokument miała posłom Prawa i Sprawiedliwości napisać prawniczka pracująca dla SKOK-ów i szefa kas senatora Grzegorza Biereckiego.

Nic się nie stało…

Sam Bierecki został zawieszony w prawach członka klubu parlamntarnego PiS, po publikacji „Wprost”, że miał on wyprowadzić kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem. Tygodnik powoływał się na informacje, jakie szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak przekazał premier Ewie Kopacz i szefom służb.

Grzegorz Bierecki konsekwentnie odpiera zarzuty. Przekonuje, że za atakiem na SKOK-i stoją politycy PO i zagraniczne banki.

Balcerowicz miażdży: SKOK-i to największa afera polskiego sektora finansowego>>>

Zobacz także

TOK FM

Eurogender

Monika Olejnik („Kropka Nad I”, Tvn 24, „Gość Radia Zet”), 27.03.2015
Bronisław Komorowski i Andrzej Duda - starcie tytanów?

Bronisław Komorowski i Andrzej Duda – starcie tytanów? (fot. Sławomir Kamiński)

Czy politycy mają Polaków za idiotów? Czy Polacy kupią każdą wyborczą banialukę?
Jak można wmawiać ludziom, że prezydent Bronisław Komorowski chce wprowadzić szybko euro? Żeby wejść do strefy euro, trzeba zmienić konstytucję, a żeby zmienić konstytucję – trzeba mieć większość w parlamencie. Czy Komorowski może się zakraść do Sejmu i to uczynić?Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta, postanowił nas straszyć euro. Chcąc przykryć aferę ze SKOK–ami – to, że PiS objął parasolem ochronnym SKOK-i i senatora Grzegorza Biereckiego – wymyślił sobie euro.Kiedyś była lodówka autorstwa Michała Kamińskiego, a teraz jest euro. Niektórzy politycy PiS twierdzą, że to Niemcy każą nam szybko wprowadzić euro. Z jakim obrzydzeniem Andrzej Duda musi odbierać swoje wynagrodzenie w euro – dla niego ta waluta to chyba większy szatan niż gender.Andrzej Duda będzie jeździł na Słowację i pokazywał Polakom, co się z nami stanie, jeżeli będziemy mieli zamiast złotego euro.Polska i tak jest już krajem niesuwerennym, jak twierdzą politycy PiS, został nam tylko złoty. Armia jest do niczego, gospodarka się rozpada, więcej Polaków jest za granicą niż w kraju, więc pozostaje nam tylko złoty.

Nawet zwolennicy szybkiego wprowadzenia Polski do strefy euro zmienili zdanie. Sceptyczny jest zarówno Balcerowicz, jak i Rostowski. Są dwie osoby zakochane w euro – były prezydent Lech Wałęsa i niedoszły prezydent Janusz Palikot – więcej entuzjastów nie widać.

Kampania wyborcza jest i śmieszna, i nieprawdziwa. Z jednej strony wmawia się ludziom, że oto Komorowski stoi za SKOK-ami, a za Komorowskim WSI, czyli rosyjskie służby. Z drugiej – mamy Andrzeja Dudę, który chce zmieniać Polskę na lepsze, który udaje, że nie ma nic wspólnego ze SKOK-ami, tak jak cała jego formacja.

Mamy także Janusza Palikota, który straszy wojną i krzyczy, że rządzący chcą, by lała się krew. Jest i Magdalena Ogórek, która twierdzi, że jesteśmy za Kambodżą.

Czy Andrzej Duda myśli, że gdy zostanie prezydentem, to będzie mógł zrobić wszystko? Wsadzać na dwa lata do więzienia za stosowanie metody in vitro czy inne rzeczy. A może Andrzej Duda nie doczytał, jakie są kompetencje prezydenta? Może nie wie, o co walczy? Bardzo często każe się zachowywać Komorowskiemu niekonstytucyjnie.

Pięć lat prezydentury Bronisława Komorowskiego można krytykować – ale merytorycznie, nie robiąc przy tym z ludzi bałwanów.

Zobacz także

wyborcza.pl

Dodaj komentarz