Duda (31.08.2015)

 

Dlaczego prawicowe media nie krytykują Dudy za robienie Polsce złej prasy za granicą? Dotychczas to uwielbiały

Andrzej Duda nie powinien wykorzystywać zagranicznych wizyt, by źle mówić o Polsce.
Andrzej Duda nie powinien wykorzystywać zagranicznych wizyt, by źle mówić o Polsce. Fot. KPRP

Andrzej Duda jest naszym najważniejszym ambasadorem za granicą. Dlatego powinien promować dobry wizerunek naszego kraju, a nie trzymać się kampanijnej retoryki, że Polska się zwija. Bo prezydent Niemiec i tak nie zagłosuje na PiS, a taka retoryka szkodzi polskiej racji stanu.

Prezydent Andrzej Duda po miesiącach opowiadania, że „trzeba odbudować Polskę ze zgliszcz” nie jest w stanie wysłuchać pochwał pod adresem naszego kraju. Może uznał, że prezydent Niemiec jest zindoktrynowany przez Bronisława Komorowskiego, z którym się przyjaźnił? Dlatego podczas rozmowy w Berlinie powiedział Joachimowi Gauckowi, że może i Polska się rozwija, ale nie jest państwem sprawiedliwym.

Nie ma się czym chwalić
Duda wyraźnie był zadowolony z tego, że podzielił się taką opinią z naszym sąsiadem, bo pochwalił się tym faktem podczas obchodów 35-lecia Porozumień Sierpniowych w Szczecinie. Nie Panie Prezydencie, nie ma się czym chwalić. A fakt, że Pan to zrobił, napawa mnie przerażeniem przed Pana kolejnymi wizytami zagranicznymi. Trudno wyobrazić sobie gorszą reklamę naszego kraju, niż głowa państwa jeżdżąca po świecie i rozpowiadająca, jak to jest u nas źle.

Oczywiście, w Polsce jest wiele do zrobienia, ale zajmijmy się tym na krajowym podwórku. Niech prezydent zacznie realizować swój program, zgłaszać projekty ustaw, niech powoła wreszcie Radę Rozwoju Gospodarczego, która zajmie się pracą nad konkretnymi rozwiązaniami. Tutaj nie musi czekać na zmianę władzy i premier Szydło. Wydaje się, że Duda próbuje za granicą zdyskredytować Platformę, aby ułatwić dojście do władzy swojemu środowisku politycznemu.

Powtórka z kampanii
Ale robiąc to nie tylko szkodzi Platformie (do czego w sumie ma prawo, nikt się nie łudzi, że jego prezydentura będzie apartyjna), ale szkodzi Polsce. I tak po raz kolejny nasza polityka zagraniczna, dbanie o rację stanu, pada ofiarą partyjnych przepychanek.

Zresztą jeszcze w kampanii, jako kandydat PiS, Andrzej Duda wykorzystywał międzynarodowe forum do nagłośnienia wewnętrznych problemów, tylko po to, by zaszkodzić PO i Bronisławowi Komorowskiemu. Zaatakował wtedy w Parlamencie Europejskim Donalda Tuska, zarzucając mu doprowadzenie do likwidacji polskich kopalń i opowiadając o strajkach górników.

Front obrony Dudy
Nie był to najlepszy sposób na próbę zaszkodzenia konkurentom, ale kampania była ostra, więc wszystkie chwyty dozwolone. Ale teraz, przynajmniej na 2 lata, Duda ma spokój z kampanią. Dlatego trudno znaleźć jakiekolwiek racjonalne wytłumaczenie dla jego słów.

W całym zamieszaniu brakuje mi jeszcze jednego ważkiego głosu: polityków PiS i ich medialnych zwolenników. Ugrupowanie, które przez ostanie lata uważnie śledziło zagraniczną aktywność polityków rządu i krytykowało ich za wywlekanie naszych spraw na arenę międzynarodową, dzisiaj siedzi cicho. A właściwie nie siedzi cicho, tylko broni prezydenta z takim zapałem, z jakim kilka miesięcy temu krytykowało konkurentów.

RYSZARD CZARNECKI

PiS

W każdym kraju rządzący robią błędy, więc nie widzę w opinii prezydenta Dudy nic zaskakującego. To jest szukanie dziury w całym. Platforma wszędzie chce przenosić walkę partyjną. To coś żenującego. Myślę, że wyborcy to widzą i PO rozliczą. Czytaj więcej

Moralność Kalego
Twitterowi obrońcy Dudy tłumaczyli z kolei, że prezydent wcale nie szkodził Polsce, ale że robił to m.in. Bronisław Geremek będąc posłem do PE. Dostało mu się m.in. za krytykę rządu PiS w wywiadzie dla niemieckiego „Die Welt”. Kilka dni temu po ten zestaw argumentów sięgnął jeden z publicystów portalu braci Karnowskich.

Niemal dekadę temu na prawicowych portalach krytykowano też byłych ministrów spraw zagranicznych, którzy krytycznie ocenili odwołanie szczytu Trójkąta Weimarskiego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który poczuł się obrażony publikacją satyrycznego „Die Tageszeitung”. Jak widać, to, co uszło Dudzie na sucho, jeszcze kilka lat temu było przyjmowane jako atak na świętość.

Wkrótce Andrzej Duda pojedzie do Francji, gdzie będzie reprezentował nasz kraj. Mam nadzieję, że nie zacznie tam – podobnie jak w Berlinie – odkłamywać propagandy PO, za jaką uważa zapewne uważa mówienie o tym, jak w ostatnich latach (i to nie tylko ośmiu) Polska się rozwinęła.

czemuPrawicoweMedia

naTemat.pl

 

 

CBOS: Andrzej Duda liderem zaufania do polityków. Poprzedni prezydenci mieli lepsze wyniki

Pap, wah, 31.08.2015

Andrzej Duda

Andrzej Duda (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Prezydent Andrzej Duda jest liderem rankingu zaufania polityków; ufa mu 56 proc. badanych – wynika z sierpniowego sondażu CBOS. Kolejne miejsca zajmują: premier Ewa Kopacz, której ufa 46 proc. respondentów, oraz Paweł Kukiz – zaufanie do niego deklaruje 42 proc. ankietowanych.

Według badania CBOS zaufanie do prezydenta Andrzeja Dudy zadeklarowało w sierpniu 56 proc. respondentów, głowie państwa nie ufa 16 proc. badanych, 22 proc. deklaruje obojętność, a 1 proc. – nieznajomość. W porównaniu z lipcem – gdy Duda był jeszcze prezydentem elektem – nie zmienił się odsetek ankietowanych deklarujących zaufanie wobec niego, spadł natomiast – o 3 pkt proc. – odsetek tych, którzy deklarują nieufność.

rankingZaufaniaDoPolityków

Mniej zaufania niż inni prezydenci od początku badań

CBOS jako jedyna firma badawcza realizuje regularne pomiary zaufania do czołowych polityków od ponad 20 lat, dlatego możliwe jest porównanie notowań Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Kaczyńskiego, Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy. Okazuje się, że ze wszystkich prezydentów to właśnie Duda po dwóch miesiącach od wyboru na urząd ma najmniejsze zaufanie Polaków.

Dwa miesiące po zwycięskiej elekcji największym zaufaniem cieszyli się: w 1995 roku Aleksander Kwaśniewski (68 proc.) oraz w 2010 roku Bronisław Komorowski (63 proc.). Zmarłemu tragicznie w katastrofie smoleńskiej prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu ufało tuż po wyborach w 2005 roku 61 proc. respondentów.

Obecne notowania Andrzeja Dudy (56 proc.) są więc niższe o 5 pkt proc. od notowań Kaczyńskiego, o 7 pkt proc. od Komorowskiego i 12 pkt proc. od Kwaśniewskiego. Choć Duda pozostaje najpopularniejszym polskim politykiem i ufa mu większość Polaków, to jego notowania są niższe niż poprzedników w tym samym okresie po wygranych wyborach.

rankingZaufaniaDoPrezydentów

Kopacz ufa 46 proc. ankietowanych, Kukizowi – 42 proc.

Jeśli chodzi o premier Ewę Kopacz, szefowej rządu ufa w sierpniu 46 proc. ankietowanych, nie ufa – 34 proc., 18 proc. deklaruje obojętność, 0 proc. – nieznajomość. W porównaniu z badaniem z lipca odsetek deklarujących zaufanie wobec Kopacz wzrósł w sierpniu o 1 pkt proc., również o 1 pkt proc. wzrósł odsetek ankietowanych nieufających premier.

Zaufanie wobec Pawła Kukiza – twórcy ruchu Kukiz’15 – deklaruje w sierpniu 42 proc. badanych, brak zaufania – 27 proc. respondentów, 21 proc. deklaruje obojętność, a 6 proc. – nieznajomość. Odsetek ufających Kukizowi zmalał w porównaniu z lipcem o 6 pkt proc., wzrósł z kolei o 3 pkt proc. odsetek badanych, którzy mu nie ufają.

Na czele rankingu nieufności znalazł się w sierpniu szef partii KORWiN Janusz Korwin-Mikke – nie ufa mu 64 proc. Polaków. Za nim uplasowali się kolejno: przewodniczący TR Janusz Palikot, któremu nie ufa 62 proc. badanych, oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński, któremu nie ufa 49 proc. respondentów.

Sondaż przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich (face to face) wspomaganych komputerowo (CAPI) w dniach 17-24 sierpnia 2015 roku na liczącej 1040 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

Zobacz także

dudaZnajmniejszychZaufaniem

wyborcza.pl

Polska pod pręgierzem za brak solidarności wobec uchodźców

Maciej Czarnecki, mw, pap, 30.08.2015

Unia Europejska coraz silniej przypomina o obietnicach i traktatach odnośnie do uchodźców, żądając zwiększenia pomocy. Na zdjęciu: tak Polacy witali uchodźców w lipcu w Warszawie.

Unia Europejska coraz silniej przypomina o obietnicach i traktatach odnośnie do uchodźców, żądając zwiększenia pomocy. Na zdjęciu: tak Polacy witali uchodźców w lipcu w Warszawie. (Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta)

Zachód coraz mocniej naciska na Polskę i pozostałe kraje naszego regionu w sprawie większej pomocy uciekinierom z Afryki i Bliskiego Wschodu. Austria domaga się wręcz, by krajom, które nie chcą przyjmować uchodźców, ograniczyć unijną pomoc. Co na to Warszawa?

O zwiększenie pomocy dla imigrantów zaapelowali w niedzielę we wspólnym oświadczeniu do państw UE szefowie MSW Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii: Bernard Cazeneuve, Thomas de Maiziere i Theresa May. Na 14 września zwołano w tej sprawie nadzwyczajny zjazd ministrów spraw wewnętrznych całej Unii.

– Nie mamy do czynienia z porażką UE, raczej z rażącą porażką niektórych rządów, które nie chcą wziąć na siebie odpowiedzialności, i tym samym blokują wspólne europejskie rozwiązania – powiedział w weekend w rozmowie z „Die Welt” przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.

– Gdy patrzę na niektóre kraje w Europie, zwłaszcza na Wschodzie, które nie akceptują obowiązkowych kwot imigrantów, uważam, że to skandaliczne – stwierdził w radiu Europe 1 Laurent Fabius, szef MSZ Francji.

„Nie może być tak, że tylko kilka krajów przyjmuje uchodźców i że tylko Niemcy zaoferowały pomoc przy opanowaniu sytuacji na greckiej wyspie Kos” – ostrzegł w sobotę szef SPD i wicekanclerz Sigmar Gabriel.

W Polsce natomiast o zwiększenie pomocy zaapelowała w liście otwartym grupa ludzi kultury, m.in. reżyserka Agnieszka Holland, dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie Paweł Łysak i dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn.

Austria chce sankcji

Najsilniejszy głos popłynął jednak z Austrii. Minister spraw wewnętrznych tego kraju Johanna Mikl-Leitner wezwała w poniedziałkowym wywiadzie dla niemieckiej telewizji ARD do ograniczenia unijnej pomocy finansowej dla krajów UE, które nie chcą przyjmować uchodźców.

– Na rządy tych państw należy wywierać mocną presję – uważa szefowa resortu. – Tę presję możemy okazywać, usuwając lub ograniczając pomoc finansową – mówiła.

Także dzisiejszy „Bild”, który rozpoczął kampanię na rzecz uchodźców, krytykuje Francję, Wielką Brytanię, Włochy, Litwę i Słowację za – jak twierdzi – przyjmowanie niedostatecznej liczby uchodźców w stosunku do ich możliwości.

– We Wspólnocie nie możemy sobie wybierać najlepszych kęsków, należy też wziąć na siebie odpowiedzialność – uważa Mikl-Leitner. Zaapelowała o „sprawiedliwe” rozmieszczanie uchodźców w UE.

Minister nazwała „iluzją” wiarę, że ogrodzenie z zasieków z drutu kolczastego, które zbudowały Węgry na granicy z Serbią, może ograniczyć napływ uchodźców.

Imigranci tułają się po Europie

Obecnie gros uciekinierów z Syrii, Iraku, Erytrei czy Somalii przyjmuje kilka krajów: Niemcy, Szwecja i Francja. Oblężone są też Grecja oraz Włochy, do których uciekinierzy trafiają najpierw po wyprawach przez Morze Śródziemne z Turcji i Libii. Od początku roku do Grecji dotarło już 200 tys. ludzi, do Włoch – 110 tys.

Komisja Europejska chciała, by kraje UE dzieliły się ciężarem pomocy w ramach obowiązkowych kwot obliczanych np. na podstawie liczby ludności czy PKB, lecz kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, storpedowały ten plan na czerwcowym szczycie przywódców UE. Na lipcowym spotkaniu szefów MSW udało się tylko dobrowolnie podzielić 55 tys. osób z ośrodków w Grecji i Włoszech oraz na Bliskim Wschodzie (Polska przyjmie w najbliższych dwóch latach 2 tys. z nich).

Tyle że wtedy sytuacja nie była jeszcze tak dramatyczna. Tylko w lipcu granice UE przekroczyło nielegalnie 107,5 tys. osób. Imigranci tułają się po Europie: na granicy Grecji z Macedonią policja niedawno użyła wobec nich gazu łzawiącego, w metrze w Budapeszcie jest pełno koczujących ze śpiworami, ośrodki w Niemczech pękają w szwach, a we Włoszech władze kwaterują imigrantów w hotelach od Sycylii po Mantuę.

Polska tłumaczy się Ukrainą

Podczas piątkowej wizyty w Niemczech prezydent Andrzej Duda tłumaczył stanowisko Polski przyjmowaniem „tysięcy obywateli ukraińskich” i groźbą eskalacji konfliktu na Wschodzie. Podobnie mówiła w sobotę premier Ewa Kopacz na spotkaniu z dziennikarzami w Tczewie: – Odwołujemy się do tradycji „Solidarności”, i o tym mówiłam również, gdy byłam na Radzie Europejskiej. Chodziło mi tylko o to, byśmy przyjmowali tych ludzi na miarę naszych możliwości, jednocześnie oceniając nasze sąsiedztwo, w którym nie dzieje się dobrze – stwierdziła Kopacz.

W pierwszym półroczu br. wniosek o azyl złożyło w Polsce 4,2 tys. osób – o 11 proc. więcej niż w tym okresie w 2014 r. Pozytywnie rozpatrzono 273 wnioski. Dla porównania Niemcy przyjęły w tym okresie 218 tys. wniosków, czyli o 125 proc. więcej niż w pierwszym półroczu 2014 r. Przeciętnie akceptują ok. 42-44 proc. wniosków w pierwszej instancji i kolejne kilkanaście proc. po odwołaniu.

W końcu ulegniemy?

Część analityków uważa, że sprawa uchodźców stała się dla Berlina czy Paryża tak nagląca, iż mogą uzależniać od niej poparcie dla Warszawy czy Pragi w innych kluczowych obszarach. „Polska i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej, które czują się zagrożone przez Rosję, mogą liczyć na solidarność ze strony całej Europy tylko wtedy, gdy włączą się w proces rozwiązywania kryzysu spowodowanego falą uchodźców” – napisał komentator w niedzielnym „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”.

Niektórzy są wręcz pewni zwycięstwa. – Zajmie to kilka miesięcy, ale w końcu będziemy mieć wspólną europejską politykę w sprawie azylu – oznajmił w wywiadzie dla wczorajszego „Corriere della Sera” premier Włoch Matteo Renzi.

Niemcy i Francja postulują utworzenie jeszcze przed końcem br. specjalnych ośrodków w Grecji i we Włoszech, gdzie imigranci byliby szybko identyfikowani oraz rejestrowani, utworzenie listy tzw. bezpiecznych krajów pochodzenia, których obywatele nie mają szans na azyl, oraz wspólne zabezpieczanie granic Unii.

Zobacz także

austriaChceSankcji

wyborcza.pl

Duda w Berlinie o fali uchodźców zalewającej Polskę. Biedroń odpowiada: „Ktoś chyba nas oszukuje”

WB, 31.08.2015
Czy Polskę zalewa fala uchodźców z Ukrainy? Tak uważa prezydent Andrzej Duda, który o problemie imigracji mówił podczas wizyty w Berlinie. Robert Biedroń postanowił skonfrontować tę opinię z danymi Urzędu ds. Cudzoziemców. „Ktoś chyba nas oszukuje” – stwierdził.

Robert Biedroń

Robert Biedroń (Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta)

 

– Polska również jest dotykana falą uchodźców. Jeszcze nie w tym stopniu, jak dzieje się to w Niemczech, natomiast faktem jest, że w obliczu wojny na Ukrainie tysiące obywateli Ukrainy przekroczyło naszą granicę i ubiega się dziś o pobyt w Polsce – mówił w Berlinie prezydent Andrzej Duda.

A jak jest naprawdę?

Robert Biedroń sprawdził, na ile opinia Andrzeja Dudy jest uzasadniona. Na swoim profilu na Facebooku opublikował prostą infografikę, z której wynika, że w ubiegłym roku żaden obywatel Ukrainy nie otrzymał statusu uchodźcy.

czyMamyKtośChybaNas

Wypowiedzi Beaty Szydło na ten temat nie udało nam się odszukać. Kandydatka PiSna premiera konsekwentnie podkreśla, że Polski nie stać na przyjmowanie uchodźców, a priorytetową sprawą jest ściągnięcie do kraju Polaków, którzy chcą wrócić, ale z różnych powodów nie mogą.

Dane Urzędu ds. Cudzoziemców

Informacje przedstawione przez Biedronia z łatwością potwierdziliśmy w statystykach Urzędu ds. Cudzoziemców. O status uchodźców ubiegały się 2253 osoby – 1040 kobiet i 1213 mężczyzn. Statusu uchodźcy nie nadano nikomu. Ochronę uzupełniającą otrzymało sześć osób, a zgodę na pobyt tolerowany – 11. Decyzje negatywną wydano w 645 przypadkach, a w 372 sprawę umorzono.

Urząd podaje też dane za pierwszą połowę 2015 roku. Wniosek w sprawie nadania statusu uchodźcy złożyły 1284 osoby, w żadnym przypadku decyzja nie była pozytywna. Ochronę uzupełniającą otrzymały 2 osoby, a zgodę na pobyt tolerowany – 3.

Pobyt tolerowany, w odróżnieniu od statusu uchodźcy, nie uprawnia do otrzymania paszportu, nie powoduje objęcia programem integracyjnym (w tym świadczeniami finansowymi) i jest wydawany tylko na krótki czas, a więc niemal uniemożliwia podjęcie pracy.

 

dudaOfaliUchodźców

gazeta.pl