Duda 2 (28.09.2015)

 

Najsztub w programie „Tomasz Lisa na Żywo”: Mowa nienawiści ma swoich chorążych. To prawicowi publicyści

Jakie są źródła mowy nienawiści?
Jakie są źródła mowy nienawiści? Tomasz Lis na żywo

Internetowy hejt od jakiegoś czasu przybiera na sile. Tzw. mowa nienawiści zatacza coraz szersze kręgi – ostatnio jej zwolennicy z powodu uchodźców mają prawdziwe używanie. – Internet wybuchł. Mowa nienawiści ma swoich chorążych. To prawicowy publicyści. (…)W co trzecim zdaniu pojawia się „przemysł pogardy” – mówił Piotr Najsztub w programie „Tomasz Lis na żywo” na antenie TVP2.

Zdaniem Najsztuba, nienawistna mowa nie jest nowym zjawiskiem, a prawicowe media od dawna celują w sformułowaniach, które uchodzą za szczególnie radykalne. Według dziennikarza, zaostrzający się ton konserwatywno-prawicowych mediów daje ciche przyzwolenie na rozprzestrzenianie się zjawiska „hejtu”. Wspomniał też, że pierwszą partią polityczną, która pozwoliła na eksponowanie nienawistnych haseł było Prawo i Sprawiedliwość, które przymykało oko na kibolskie wybryki.

Nieco inaczej na sprawę fali nienawiści patrzy Sławomir Sierakowski z Krytyki Politycznej. Jak zauważa, mowa nienawiści jest pochodną innych negatywnych zjawisk – populizmu polityków, czy szerzej, kultury masowej, która wymusza bycie wyrazistym. – Hejt się opłaca – stwierdził. Sierakowski odniósł się też do sposobów walki z nienawiścią w sieci. Niektóre portale pod szczególnie drażliwymi tematami blokują komentarze. Zdaniem Sierakowskiego, blokowanie wpisów jest zamiataniem problemu pod dywan, a na Zachodzie udało się wypracować taką kulturę komunikowania się w sieci, która nie dopuszcza do sytuacji, jaką możemy obserwować w polskiej sieci.

Hubert Urbański, znany prezenter telewizyjny twierdzi, że „hejt jest w nas wszystkich”, a ostre komentowanie jest obecnie na fali, ponieważ „każdy może to zrobić”. Zjawisko, jego zdaniem, nie jest uwikłane tylko i wyłącznie w sferę polityki i dotyczy całego społeczeństwa. Prof. Monika Płatek jest przekonana, że problem rozszalałej nienawiści to dotkliwa konsekwencja niskiego zaufania społecznego, a samo zjawisko to trudność systemowa, którą można rozwiązać.

Źródło: TVP2

najsztubWprogramie

naTemat.pl

Kopacz: Będę debatować z Kaczyńskim. Jeśli się boi, mogę rozmawiać z Szydło

ŁR/TVP Info, 28-09-2015

WROCŁAW WYJAZDOWE POSIEDZENIE RZĄDU

Premier Ewa Kopacz  /  fot. PAP/Radek Pietruszka  /  źródło: PAP

– Ja dziś czytelnie powiedziałam, że będę debatować z Jarosławem Kaczyńskim, bo jest moim odpowiednikiem, a jeśli pan Kaczyński nie chce ze mną debatować, boi się z tego czy innego powodu, to będę debatować z panią Szydło – stwierdziła w programie „Dziś wieczorem” na antenie TVP Info premier Ewa Kopacz.

Jej zdaniem debaty w kampaniach parlamentarnych zawsze odbywały się między liderami konkurujących ugrupowań i dlatego uważa, że do debaty z nią powinien stanąć Jarosław Kaczyński. Jeśli jednak nie będzie chciał podjąć wyzwania, jest gotowa debatować z kandydatką PiS na premiera Beatą Szydło. Dlatego, żeby „przedstawić program, który jest zdecydowanie lepszy niż ten, który proponuje największa partia opozycyjna”.

Kopacz skomentowała również niedawne, nocne spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem Kaczyńskim. Zdaniem wielu komentatorów było poważną wpadką głowy państwa, bowiem w tym samym czasie prezydent Duda nie spotkał się z szefową rządu ws. kryzysu imigracyjnego, a spotkanie z szefową MSW doszło do skutku dopiero po kilku próbach. – Jest wybrany demokratycznie prezydent kraju, który biega po instrukcje do prezesa swojej partii, powinien być apolityczny więc wszystko się może jeszcze wydarzyć – oceniła przewodnicząca PO. – Może nagle w takim PiS-ie pokazać się szef wszystkich szefów jak Krzysztof Jarzyna ze Szczecina i z tym każą mi debatować.

Premier zapewniła też, że pozycja Polski w Unii Europejskiej, mimo trudnych negocjacji ws. uchodźców, nadal jest mocna i stabilna. Jako przykład podała rozmowy dotyczące tzw. hot spotów, czyli punktów w ościennych krajach UE, w których imigranci ekonomiczni byliby oddzielani od szukających azylu uchodźców. – Nasz głos, bardzo mocny, spowodował, że każdy wie, co ma robić, jak ma robić i w jakim terminie ma robić – przekonywała Kopacz na antenie TVP Info.

Zapewniała również, że Polska nie będzie przyjmować imigrantów ekonomicznych. – Musimy być solidarni w sposób rozsądny – zaznaczyła i dodała, że Polska będzie mieć możliwość wydalenia każdego uchodźcy, które wyda się jej podejrzany i będzie stanowić potencjalne zagrożenie.

Newsweek.pl

Zlikwidować Watykan, papieża przed sąd. Aktor Pieczyński chce być przywódcą krucjaty przeciwko Kościołowi

Krzysztof Pieczyński atakuje Kościół, ale w sposób, który zniechęca nawet antyklerykałów
Krzysztof Pieczyński atakuje Kościół, ale w sposób, który zniechęca nawet antyklerykałów Fot. Bartosz Bobkowski / AG

Kiedy pierwszy raz nazwał Kościół „zwyrodniałą instytucją, która zahipnotyzowała 2 mld ludzi”, katolicy obwołali go opętanym nienawiścią. Ale Krzysztof Pieczyński na tym poprzestawać nie zamierza. Właśnie założył Stowarzyszenie Polska Laicka, a w krytyce znienawidzonej przez siebie instytucji przekracza kolejne granice. „Odleciał” – mówią nawet antyklerykałowie, którzy słuchają, jak postuluje rozwiązanie Watykanu i osądzenie papieża Franciszka.

Tropiciel kościelnych zbrodni
Pieczyński był ostatnio gościem programu Elizy Michalik w „Superstacji”. Dziennikarka zaczęła od pytania o to, jak powinna nazwać aktora. – Antyklerykał”? A może inaczej? – Nie chciałbym być identyfikowany jako człowiek antyklerykalny. Bo nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, czyli z Kościołem katolickim. To, czym się zająłem, to opowiedzenie Polakom prawdziwej historii Kościoła. Zaprzeczenie, jakoby to była dobroduszna instytucja, z której płyną ideały miłości. To wszystko jest oparte na fałszerstwach, zbrodniach i tak dalej – odpowiedział gość.

Dalej było jeszcze „gorzej”. O ile nie dziwi i nie szokuje, że Pieczyński jest zwolennikiem wypowiedzenia konkordatu czy wyprowadzenia religii ze szkół, o tyle niektóre jego postulaty ocierają się o absurd. Pieczyński twierdzi na przykład, że Kościół jako instytucję trzeba rozwiązać. – Dla Kościoła w takiej formule nie ma miejsca. To instytucja oparta na ludobójstwie, kłamstwach i fałszerstwach – przekonuje. To samo tyczy się Watykanu.

KRZYSZTOF PIECZYŃSKI

Nie ma w tym sensie żadnej możliwości kompromisu ani dialogu. Po rozwiązaniu tej instytucji chrześcijaństwo może się odrodzić, bardzo podobne do tego, jakie było na początku, czyli przed IV wiekiem, zanim zaczęła się rzeź wywołana przez Konstantego.

Pieczyńskiemu marzy się chrześcijaństwo, „które jest sektą mistyczną”. Takie, które nie gromadzi majątków w bankach, jest ubogie i dla ubogich, nie ma też „pragnienia władzy i posiadania władzy nad światem”. Dla aktora „premierem z jajami” byłby polityk, który zerwałby stosunki z Kościołem. I znów – to poglądy głoszone przez wielu, ale bledną przy agresywnej, radykalnej, wręcz fanatycznej retoryce.

– Gwarantuję, że ludzie, którzy się uwolnią od Kościoła, staną w momencie pustki. Ta pustka jest bardzo dobra. Dzięki tej pustce stworzy się kryzys. Nie biegnijcie do lekarza, do księdza. My sami mamy się leczyć. Musicie stać się własnymi lekarzami – mówi potem Pieczyński. A na koniec deklaruje, że chodzi mu tylko o „inspirowanie ludzi do tego, by odkryli własną ścięzkę”.

– Jest i zawsze było obowiązkiem ludzi, którzy się budzą, budzić innych – definiuje swoją misję.

Z błyskiem w oku
Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie znał Pieczyńskiego z tej strony. Zaskoczenie było spore, gdy aktor znany szerzej głównie z ról w „Na dobre i na złe” i serialu „Dom” udzielił pierwszego wywiadu, w którym uderzył w Kościół. Potem były kolejne, w tym ten w naTemat, gdzie Pieczyński otwarcie mówił, że zamierza walczyć z katolicką hierarchią.

„Nie ma żadnego chrześcijaństwa, które jest naszymi korzeniami”, „Kościół fałszuje dokumenty o tym, że ma być papież”, „jeśli katolicy są obrażeni, to chcę powiedzieć, że takich jak ja palili masowo, w tysiącach” – to przykłady jego wypowiedzi.

Dziś Pieczyński nie tylko mówi. Na swoim facebookowym profilu, gdzie też publikuje komentarze o Kościele i religii, ogłosił, że zakłada Stowarzyszenie Polska Laicka. Aktor wspiera też akcję „Świecka szkoła”, w ramach której zbierane są podpisy pod projektem zniesienia finansowania religii z budżetu państwa.

otoCzerwonaKartka
https://www.facebook.com/swieckaszkola?fref=photo
nieChcemy
uwagaSkładamy

Nie może dziwić, że taka aktywność przysparza krytyków. Ale Pieczyńskiego krytykują nie tylko obrońcy Kościoła. Wymowny komentarz do występu artysty w „Superstacji” zamieścił na Facebooku Andrzej Saramonowicz.

„Oglądam Krzysztofa Pieczyńskiego, który z błyskiem w oku, jaki znamy u bohaterów romantycznych lub pacjentów oddziałów zamkniętych, mówi o tym, że trzeba rozwiązać Watykan, a obecny papież powinien stanąć przed sądem. Boże, jeszcze raz się powtarza stara prawda, że aktor nie powinien mówić bez reżysera…” – napisał.

Taką opinię podziela część kolegów Pieczyńskiego „z branży”. Widać to choćby po komentarzach pod wpisem Saramonowicza. Z kolei dwaj aktorzy, do których zadzwoniłem z prośbą o komentarz, odmówili, sugerując tylko, że to „delikatna sprawa”, a nie chcą psuć sobie relacji towarzyskich.

Co ciekawe, Pieczyński ma świadomość tego, jak jest postrzegany. – Przez ostatnie 18 lat obserwuję pewne zjawisko przy spotkaniach z ludźmi odpowiedzialnymi za kulturę. Patrzą na mnie z wyższością. Jestem w kulisach wyśmiewany właśnie z tego powodu, że reprezentuję szczerość i czułość – mówił naTemat.

Fanatyk?
To, co dla niego jest „szczerością i czułością”, dla innych jest fanatyzmem. Trudno ulec wrażeniu, że Pieczyński przypomina czasem Jerzego Zelnika, aktora, który zaangażował się politycznie i wciela się w rolę „niepokornego”. Bardzo dobrze widać to w wywiadzie, jakiego udzielił portalowi Racjonalista.tv.

„Pieczyński odleciał” – piszą pod nim komentatorzy. Dlaczego? M.in. za sprawą takich wypowiedzi o księżach, którzy ingerują w życie seksualne ludzi:”Po co im to łóżko? Przecież to jest penetracja najintymniejszej strony życia ludzkiego. Z sypialni jest bliska droga do podświadomości i snów. Oni chcą kontrolować nasze sny”.

Pieczyński brnie w wywiadzie dość zaskakujące wywody.

KRZYSZTOF PIECZYŃSKI

Co to za świat, ten świat snów? To jest świat uwolniony od ego, od tej męskiej zasady. Świat bliższy tej części bóstwa, która reprezentuje żeńskość, księżyc, boginie. Ten świat bogini rodzi, czyli nadaje formę wszystkiemu. Mężczyzna zapładnia. Ten świat daje nam nieustanne impulsy. Nasza dusza, kiedy jest pozbawiona ego, jest zabierana z ciała, jest informowana przez kolory i przez światło wyższych inteligencji kosmicznych, jest pouczana. Przez kody światła ta dusza wraca i odbywa się nieustanny proces ewolucji. Dlatego Kościół chce kontrolować sny.

Potem jest też o centrach, w których jest energia kosmiczna. O sposobach, w jakie człowiek może połączyć się z boskim umysłem i kosmosem. O obcowaniu człowieka z „mistrzami światła”. O tym, że człowiek jest tak zakodowany, że żeby dotrzeć do „subtelniejszych energii”, trzeba otworzyć wewnętrzne widzenie w człowieku. „A to się odbywa za pomocą szyszynki”. Jest też odpowiedź na pytanie, dlaczego wierni Kościoła spożywają ciało Chrystusa, a są „odsunięci od krwi”. „Partycypując w spożywaniu krwi istoty wyższej zmienia się nasze DNA. Kościół odsunął ludzi od tego, żeby nie połączyli się ze swoim wyższym ‚ja'” – wyjaśnia aktor.

Wszystko opowiedziane uduchowionym głosem, który – jak widać – wprawia w zakłopotanie nawet dziennikarza, który przeprowadza wywiad. Zapytałem redaktora Racjonalista.tv o wrażenia po rozmowie z Pieczyńskim. Nie chciał się wypowiedzieć, wyjaśniając, że może to uderzyć w jego portal i że „to może nie być dobrze widziane”.

– Jaki jest pan Krzysztof Pieczyński, każdy widzi i słyszy – skwitował.

zlikwidowaćWatykan

NaTemat.pl

 

 

 

Obama, Putin i Duda. ONZ debatuje nad Syrią

drugiePrzemówienieDudy
Mariusz Zawadzki, Nowy Jork, 28.09.2015

Andrzej Duda w ONZ

Andrzej Duda w ONZ (Seth Wenig / AP (AP Photo/Seth Wenig))

Wojna domowa w Syrii i jej skutki, czyli miliony uchodźców i renesans muzułmańskich fanatyków, były głównym tematem poniedziałkowej sesji ONZ w Nowym Jorku. Prezydent Duda w kuluarach spotkał się z Barackiem Obamą.

Swoje recepty na rozwiązanie syryjskiego węzła gordyjskiego przedstawili m.in. Barack Obama i Władimir Putin, którzy mieli później rozmawiać w kuluarach sesji.

W ostatnich tygodniach sytuacja wokół Syrii rozwija się bardzo dynamicznie. Z jednej strony tysiące uciekających przed wojną domową uchodźców szturmują Europę, a z drugiej zdecydowanie włącza się do gry Rosja, zaskakując Zachód. Najpierw wysłała samoloty i czołgi do bazy syryjskich wojsk rządowych w Latakii, a w niedzielę zawarła czterostronne porozumienie z Iranem, Irakiem i Syrią o wymianie informacji wywiadowczych.

Putin popiera Asada, Zachód widzi w nim zbrodniarza

Amerykanie, choć mają w Iraku kilka tysięcy żołnierzy doradzających rządowi w Bagdadzie jak walczyć z muzułmańskimi fanatykami z Państwa Islamskiego (PI), nie mieli pojęcie, że takie porozumienie jest negocjowane i dowiedzieli się o nim z oficjalnego komunikatu. Notabene dopiero teraz wyjaśniło się, po co kilka tygodni temu osławiony szef irańskiego wywiadu gen. Suleimani wizytował Moskwę.

Jednocześnie staje się coraz bardziej oczywiste, że amerykańskie próby pokonania PI – czyli bombardowania oraz szkolenia „umiarkowanych” syryjskich rebeliantów – prowadzą do nikąd. W niedawnym wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS Putin kpił z Amerykanów i miał po temu dobre powody: szkolenia, na które USA wydały 500 mln dol., zakończyły się wytrenowaniem ok. 50 bojowników, którzy w pierwszym starciu z fanatykami (nawet nie z PI tylko z Frontu al-Nusra) ponieśli klęskę.

– Ilu z wyszkolonych przez nas ludzi zatem jeszcze walczy w Syrii? – dopytywali się amerykańscy senatorowie na posiedzeniu komisji ds. sił zbrojnych. – Niewielu – odpowiadał gen. Lloyd Austin, dowódca wojsk USA na Bliskim Wschodzie. A po chwili wydusił z siebie tragikomiczną prawdę: – Czterech albo pięciu…

Putin uważa, że sensowne jest tylko jedno rozwiązanie: należy poprzeć reżim Baszara al-Asada, który walczy zarówno z fanatykami jak i z „umiarkowanymi” rebeliantami. Jest to przy okazji rozwiązanie korzystne dla Rosjan. Rodzina Asadów była ich sojusznikiem na Bliskim Wschodzie już w czasach ZSRR, gdy pozwoliła na stworzenie radzieckiej mini-bazy w porcie Tartus – jest tam ona do dziś.

Zachód, który uważa Asada za dyktatora i zbrodniarza wojennego, nie chce się zgodzić na poparcie jego reżimu w jakikolwiek sposób (choć chcąc nie chcąc pośrednio go wspiera, bombardując wrogie mu PI).

– Dyktator morduje dziesiątki tysięcy ludzi, to już nie jest wewnętrzna sprawa Syrii, tylko problem moralny i wyzwanie dla całej ludzkości – mówił wczoraj w ONZ Obama. – Ameryka włączyła się do koalicji przeciwko fanatykom, ale siła militarna, choć konieczna, nie jest wystarczająca. W Iraku przekonaliśmy się, że nawet ponad 100 tys. efektywnych żołnierzy i biliony dolarów nie zapewnią stabilności. (…) Wojna w Syrii nie skończy się, dopóki Syryjczycy nie porozumieją się sami ze sobą. My możemy tylko pomóc. Jesteśmy gotowi współpracować z każdym krajem, w tym z Rosją i z Iranem, by rozwiązać kryzys. Ale nie możemy pozwolić – po przelaniu takiego morza krwi – do powrotu do sytuacji sprzed wojny domowej! Jakieś kompromisy muszą być zawarte, ale ostatecznie Asad musi zostać zastąpiony przez nowego przywódcę, wybranego przez Syryjczyków.

Obama o Ukrainie i Iranie

Obama mówił też o Ukrainie, o której – oprócz Syrii – miał rozmawiać w kuluarach z Putinem (nie spotykali się od ponad roku).

– Ameryka nie ma żadnego interesu na Ukrainie, ale nie możemy tolerować gwałcenia granic i prawa międzynarodowego – podkreślał prezydent USA. – To jest przyczyna sankcji wobec Rosji. Niestety Rosjanie nadal tam mieszają i zobaczcie, jakie są rezultaty: Ukraińcy bardziej niż kiedykolwiek chcą się wiązać z Zachodem. Gdyby Moskwa miast agresji postawiła na dyplomację, byłoby lepiej nie tylko dla Ukrainy, ale również dla samej Rosji i dla świata.

Prezydent USA miał też rady dla Irańczyków, którzy zgodzili się ograniczyć program atomowy. Ale ajatollahowie mówią, że poza atomowym porozumieniem nie chcą mieć z Ameryką nic wspólnego.

– Wykrzykiwanie „Śmierć Ameryce!” nie stwarza nowych miejsc pracy – zauważył Obama. Jako przykład drogi alternatywnej, lepszej, podał ponowne nawiązanie relacji dyplomatycznych przez USA i Kubę: – Pomyślcie o trzech żołnierzach, którzy w 1961 r., kiedy się urodziłem, ściągnęli flagę z ambasady USA w Hawanie. W zeszłym miesiącu wrócili (już jako starsi panowie), by ją znów zawiesić.

Przemówienie Obamy było, jak zwykle znakomite, ale tym razem nie on występował w roli głównej, a przynajmniej musiał ją dzielić z Putinem. Z wielkim zainteresowaniem czekano na to, co rosyjski przywódca z mównicy ONZ zaproponuje w sprawie Syrii.

Duda o Polakach i światowym ładzie

Między nimi, bezpośrednio po Obamie, przemawiał Andrzej Duda. Taki grafik wydawał się być szansą – nasz prezydent występował w czasie, kiedy media uważnie śledziły sesję ONZ. Niestety, efekt był odwrotny: gdy Obama wyszedł, delegaci wstali z miejsc i rozmawiali, a prowadzący obrady Duńczyk nijak nie potrafił ich zdyscyplinować. Nawet energiczne uderzenia młoteczkiem nic nie dały i przez pierwszych kilka minut nasz prezydent mówić wśród gwaru.

Mówił głównie o tym, jaki wkład mieli Polacy w budowanie ładu międzynarodowego z podkreśleniem, że nie może być zgody na jego łamanie. Przypomniał, że 17 września 1939 r. Związek Radziecki napadł na Polskę, co niewątpliwie było reakcją na niedawne słowa Siergieja Andriejewa, rosyjskiego ambasadora w Warszawie, że Polacy są współodpowiedzialni za II wojnę światową.

Poniedziałkowe, drugie w ciągu ostatnich dwóch dni przemówienie Dudy na forum ONZ, było moim zdaniem słabsze. Prezydent za bardzo skupił się na historii, przypomniał polski wkład w budowanie międzynarodowego ładu i obronę praw człowieka. Tymczasem są palące, bieżące problemy – uchodźcy, wojna w Syrii, Ukraina. Nie czas na historyczne wykłady, ale oczywiście dla oceny wizyty jedno słabsze wystąpienie nie będzie miało znaczenia.

Osobiście wolałbym np. usłyszeć deklarację, że Polska proponuje bogatym tego świata wspólną zrzutkę na obozy uchodźców w Turcji, Jordanii i Libii. Czyli krajach graniczących z Syrią, które przyjęły 4 mln uciekinierów. Warunki są tam ciężkie, dzieci często nie chodzą do szkoły. Nic dziwnego, że ich rodzice próbują przebić się do lepszego świata. Istotne dofinansowanie obozów byłoby po pierwsze szansą na zatrzymanie szturmu uchodźców na Europę, a po drugie – zapewne zostałoby zaakceptowane przez Polaków znacznie łatwiej niż przyjmowanie uchodźców.

Po zejściu z mównicy ONZ, już na spotkaniu z polskimi dziennikarzami, uśmiechnięty Duda ogłosił, że wieczorem spotka się z Obamą: – Mieliśmy już okazję krótko porozmawiać w kuluarach, prezydent mówił mi, jak ważnym problemem jest Ukraina. Zwróciliśmy się do Amerykanów z propozycją dłuższej rozmowy i została ona przyjęta, dziś wieczorem będzie stworzona możliwość naszego spotkania.

Zobacz także

słabePrzemówienieDudy

wyborcza.pl

Andrzej Duda w ONZ: My, Polacy, wiemy, że pokój nie jest dany raz na zawsze

past, PAP, 28.09.2015
Prezydent Andrzej Duda zabrał głos w Debacie Generalnej 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Wystąpił jako trzeci mówca, bezpośrednio po Baracku Obamie.
http://www.gazeta.tv/plej/19,114871,18928913,video.html?embed=0&autoplay=1

 

Duda przemawiał przed prezydentem Chin i prezydentem Rosji, w czasie wystąpień inaugurujących sesję ONZ.

Pokój i prawo

– My, Polacy, wiemy, że pokój nie jest dany raz na zawsze. Przed miesiącem przypadł mi jako prezydentowi zaszczyt udziału w obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej – mówił prezydent Duda do delegatów w siedzibie ONZ.

Duda kilkukrotnie podkreślał, że pokój i prawo są podstawowymi wartościami, o które powinna dbać społeczność międzynarodowa. Prezydent zawracał uwagę, że prawo międzynarodowe wciąż jest łamane w wielu miejscach na świecie.

– Chciałbym w imieniu Polski wyrazić sprzeciw wobec wizji świata zbudowanego na podziale stref wpływów i agresji ze strony tych, którzy dla własnych korzyści ignorują prawo – mówił prezydent.

„Członkowie mniejszości religijnych są narażeni na prześladowania”

Duda zaapelował też w imieniu Polski o podjęcie zdecydowanych działań w celu ochrony praw mniejszości religijnych. – Jedno nie zmienia się od setek lat – w różnych częściach świata, przy okazji różnych konfliktów systematycznie ograniczana jest wolność sumienia i wyznania. Członkowie mniejszości religijnych, zwłaszcza chrześcijanie, narażeni są na prześladowania – ostrzegł.

Prezydent mówił, na Bliskim Wschodzie liczba aktów przemocy wobec przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich „rośnie w zastraszającym tempie”. – Nie zapominamy też o ciężkim losie społeczności jazydów mordowanych i wypędzanych ze swoich rodzinnych ziem – dodał.

Później rozmowy ze światowymi liderami

W poniedziałek zaplanowane są rozmowy dwustronne prezydenta Dudy z prezydent Chile, królem Jordanii, prezydentami Ukrainy, Kazachstanu, Gruzji, Senegalu i premierem Nowej Zelandii.

Prezydent będzie też uczestniczył w konferencjach wielostronnych, którym będzie przewodzić prezydent USA Barack Obama. Jeden okrągły stół ma dotyczyć misji pokojowych, drugi walki z terroryzmem i Państwem Islamskim. W tych spotkaniach prezydentowi będzie towarzyszył szef BBN Paweł Soloch.

Do Nowego Jorku przybył też szef MSZ Grzegorz Schetyna. W poniedziałek głównymi punktami w programie ministra są udział w debacie generalnej 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ i spotkanie w formacie ministrów SZ UE oraz spotkania bilateralne.

Minister w gmachu ONZ wysłucha wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy oraz sekretarza generalnego ONZ i prezydenta USA Baracka Obamy.

Głównymi tematami popołudniowego spotkania ministrów SZ UE będą m.in. kryzys migracyjny, sytuacja w Syrii, bliskowschodni proces pokojowy. Ważnym tematem będzie też bieżąca sytuacja na Ukrainie.

prezydentDudawONZ1

gazeta.pl

 

Witold Waszczykowski: Ewa Kopacz doskonale wie, jak spotkać się z prezydentem
28.09.2015
Pani premier doskonale wie, jak się spotkać z prezydentem, ale bierze udział w kampanii wyborczej i chce zrobić spotkanie przy kamerach i skonfrontować prezydenta z całym rządem – mówił Witold Waszczykowski w programie Wirtualnej Polski #dziejesienazywo. – Interes Polski nie może być zakładnikiem kampanii wyborczej – podkreślił Paweł Zalewski.

Waszczykowski uważa, że do kryzysu w relacjach premier-prezydent doprowadziła Ewa Kopacz. – Do końca rozmów instrukcja mówiła jasno: wetujemy decyzję KE ws. uchodźców – podkreślał polityk.

Paweł Zalewski stwierdził, że po stronie prezydenta Andrzeja Dudy widać dużo emocji. – Niechęć wobec pani premier jest bardzo głęboka u prezydenta. Dziś mamy do czynienia z bardzo poważnym problemem dla Polski i powinniśmy zachowywać się profesjonalnie – mówił.

Waszczykowski pytany, czy na miejscu prezydenta Dudy chciałby się spotkać z premier Kopacz, odparł, że musiałby mieć absolutna pewność, że premier chce to spotkanie wykorzystać do rozmowy o sprawach istotnych, a nie do pokazania przed kamerami konfrontacji prezydenta z rządem. – Tak jak [próbowała zorganizować – przyp.red] ustawkę kilka tygodni temu, gdy zaprosiła liderów różnych partii do dyskusji o imigrantach. Ta ustawka w świetle jupiterów była niepoważna – stwierdził.

 

Zalewski przypomniał, jak wcześniej premier Donald Tusk też zwołał naradę ws. Ukrainy i przedstawiciele PiS, podobnie jak liderzy innych partii, na niej byli. – To również było spotkanie, które zaczęło się od kamer, ale później je wyłączono i toczyła się bardzo poważna dyskusja na temat Polski – zaznaczył. – Interes Polski nie może być zakładnikiem kampanii wyborczej – podkreślił.

 

wp.pl

 

Andrzej Duda w ONZ: My, Polacy, wiemy, że pokój nie jest dany raz na zawsze

past, PAP, 28.09.2015
Prezydent Andrzej Duda zabrał głos w Debacie Generalnej 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Wystąpił jako trzeci mówca, bezpośrednio po Baracku Obamie.

Prezydent Andrzej Duda w ONZ

Prezydent Andrzej Duda w ONZ (Craig Ruttle / AP (AP Photo/Craig Ruttle))

 

Duda przemawiał przed prezydentem Chin i prezydentem Rosji, w czasie wystąpień inaugurujących sesję ONZ.

Pokój i prawo

– My, Polacy, wiemy, że pokój nie jest dany raz na zawsze. Przed miesiącem przypadł mi jako prezydentowi zaszczyt udziału w obchodach rocznicy wybuchu II wojny światowej – mówił prezydent Duda do delegatów w siedzibie ONZ.

Duda kilkukrotnie podkreślał, że pokój i prawo są podstawowymi wartościami, o które powinna dbać społeczność międzynarodowa. Prezydent zawracał uwagę, że prawo międzynarodowe wciąż jest łamane w wielu miejscach na świecie.

– Chciałbym w imieniu Polski wyrazić sprzeciw wobec wizji świata zbudowanego na podziale stref wpływów i agresji ze strony tych, którzy dla własnych korzyści ignorują prawo – mówił prezydent.

Później rozmowy ze światowymi liderami

W poniedziałek zaplanowane są rozmowy dwustronne prezydenta Dudy z prezydent Chile, królem Jordanii, prezydentami Ukrainy, Kazachstanu, Gruzji, Senegalu i premierem Nowej Zelandii.

Prezydent będzie też uczestniczył w konferencjach wielostronnych, którym będzie przewodzić prezydent USA Barack Obama. Jeden okrągły stół ma dotyczyć misji pokojowych, drugi walki z terroryzmem i Państwem Islamskim. W tych spotkaniach prezydentowi będzie towarzyszył szef BBN Paweł Soloch.

Do Nowego Jorku przybył też szef MSZ Grzegorz Schetyna. W poniedziałek głównymi punktami w programie ministra są udział w debacie generalnej 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ i spotkanie w formacie ministrów SZ UE oraz spotkania bilateralne.

Minister w gmachu ONZ wysłucha wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy oraz sekretarza generalnego ONZ i prezydenta USA Baracka Obamy.

Głównymi tematami popołudniowego spotkania ministrów SZ UE będą m.in. kryzys migracyjny, sytuacja w Syrii, bliskowschodni proces pokojowy. Ważnym tematem będzie też bieżąca sytuacja na Ukrainie.

prezydentDudawONZ

70Zgromadzenie

gazeta.pl