Gil (23.03.15)

 

„PiS krzyczy o układach, a w rzeczywistości od dawna je tworzy. Gazet nie stworzyli, ale trochę się wzbogacili”

Anna Siek, 23.03.2015
http://www.gazeta.tv/plej/19,103087,17642819,video.html?embed=0&autoplay=1
– Lubię słuchać, jak prawicowcy zarzucają twórcom „GW”, że przejęli coś, co było dobrem całej opozycji. Jarosław Kaczyński przejął „Tygodnik Solidarności” i „Ekspress Wieczorny”. Mógł z tych gazet uczynić fantastyczne media, ale wszystko zostało zepsute – ocenia Dominika Wielowieyska. Dziennikarka przypomniała w TOK FM, jak środowisko Jarosława Kaczyńskiego „uwłaszczyło się na nieruchomościach”. Choć od lat piętnuje wrogie układy.
Rafał Kalukin przypomina, że dla Jarosława Kaczyńskiego „walka z układem” jest od lat jednym z najważniejszych haseł politycznych. Tylko jak ocenia dziennikarz „Newsweeka”, gdy prezes PiS wskazuje wrogi układ, możemy być pewni, że prędzej czy później stworzy układ własny”.

„Z jedną różnicą, układ Kaczyńskiego będzie realny. Reprodukowanie na własny użytek patologii, którą oficjalnie się zwalcza, to specyficzny rodzaj politycznej hipokryzji. Od samego początku towarzyszy ona drodze Jarosława Kaczyńskiego” – napisał Kalukin. I przypomniał m.in. spółkę Telegraf i SKOK-i.

– Rzeczywiście, PiS bardzo dużo krzyczy o układach, ale w rzeczywistości od dawna je tworzy – komentowała w TOK FM Dominika Wielowieyska.

Według dziennikarki „Gazety Wyborczej”, podstawowy problem, jaki dotyczy majątku, który stał się własnością najpierw Porozumienia Centrum, a teraz PiS, polega na tym, że ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim nie potrafią gospodarować tymi dobrami.

– Lubię słuchać, jak prawicowcy zarzucają twórcom „Gazety Wyborczej”, że przejęli coś, co było dobrem całej opozycji. Przypomnę, że Jarosław Kaczyński przejął „Tygodnik Solidarność” i „Ekspress Wieczorny”. Mógł z tych gazet uczynić fantastyczne media, ale oczywiście wszystko zostało zepsute. Bo ludzie tego środowiska nie potrafili zbudować porządnej gazety. Choć mieli taki sam potencjał zaufania jak „Gazeta Wyborcza”. Nie zmienia to tego, że udało im się uwłaszczyć na rozmaitych nieruchomościach. Te wszystkie spółki oplatające PiS to pokazują. Co prawda więc gazet nie stworzyli, ale chociaż trochę się wzbogacili – oceniła gospodyni „Poranka Radia TOK FM”.

Zobacz także

 

TOK FM

Prof. Ryszard Bugaj: widać niekompetencję Andrzeja Dudy

23.03.2015

– Mówienie przez Andrzeja Dudę, że warunkiem przyjęcia euro jest to, aby nasze zarobki były na poziomie UE – jak rozumiem tej „starej” – po prostu pokazuje jego brak elementarnych kompetencji w tym zakresie – mówi Onetowi prof. Ryszard Bugaj, były doradca ekonomiczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

 

Ryszard Bugaj

Foto: Agencja Gazeta Ryszard Bugaj

Jakie wykształcenie mają kandydaci na prezydenta?

Jakie studia ukończył Janusz Palikot? Absolwentem, której uczelni jest Magdalena Ogórek? Kim z wykształcenia jest prezydent Bronisław Komorowski?

Jacek Gądek: – 10 lat temu po­dział na Pol­skę so­li­dar­ną i li­be­ral­ną za­ry­so­wy­wał póź­niej­szy pre­zy­dent Lech Ka­czyń­ski oraz PiS. Efek­tem było po­dwój­ne zwy­cię­stwo. Teraz pre­zy­dent Bro­ni­sław Ko­mo­row­ski wska­zu­je na Pol­skę ra­dy­kal­ną i ra­cjo­nal­ną. To może skut­ko­wać po­wtór­ką z hi­sto­rii?

Prof. Ry­szard Bugaj: – Ten ruch obozu pre­zy­den­ta Ko­mo­row­skie­go jest zręcz­ny. Ale też po­li­ty­kier­ski.

Bo?

W 2011 r. prze­ciw­sta­wie­nie Pol­ski so­li­dar­nej Pol­sce li­be­ral­nej – nie­za­leż­nie od tego, co się póź­niej dzia­ło – było istot­ne w ka­te­go­riach stra­te­gicz­nych wy­bo­rów pań­stwa.

A roz­róż­nie­nie, które za­ry­so­wał teraz pre­zy­dent?

W nim wszyst­ko za­le­ży od tego, co uzna­my za ra­dy­kla­ne, a co za ra­cjo­nal­ne. Prze­szka­dza mi też to, że pre­zy­dent cią­gle po­wta­rza, iż po­win­ni­śmy iść razem – ale czy na pewno po­win­ni­śmy iść pod rękę na przy­kład z tymi, któ­rych pod­słu­cha­no w re­stau­ra­cjach? Ja razem z nimi nie chcę iść.

Tylko z kim?

Z dru­giej stro­ny, gdy pa­trzę na obec­ną re­ak­cję PiS na spra­wę SKOK-ów, to też je­stem da­le­ki od afir­ma­cji.

Jest Pan rów­nie roz­cza­ro­wa­ny?

Równo? Nie wiem. PiS mówi, że są nie­ja­sne uwi­kła­nia Ko­mo­row­skie­go i PO, ale to jest próba przy­kry­cia wła­snych pro­ble­mów. Wpraw­dzie PiS za­wie­si­ło se­na­to­ra Grze­go­rza Bie­rec­kie­go w pra­wach człon­ka klubu par­la­men­tar­ne­go, to nie ma pew­no­ści, czy na jego wła­sne ży­cze­nie…

…wy­da­je się oczy­wi­ste, że wła­dze PiS co naj­mniej za­su­ge­ro­wa­ły mu, aby o to po­pro­sił.

Gdyby PiS nie chcia­ło go za­wie­szać, to by go nie za­wie­sza­no – to dla mnie jasne. Ob­ser­wu­ję teraz jed­nak próbę po­wie­dze­nia, że nie od­da­my swo­je­go czło­wie­ka i już. W ka­te­go­riach praw­nych może i uda się obro­nić dzia­ła­nia Bie­rec­kie­go, ale w etycz­nych – w żadne spo­sób się to nie uda.

A da się obro­nić tych ludzi, któ­rzy za­kłó­ca­ją wiece Ko­mo­row­skie­go? Pre­zy­dent bar­dzo ostro mówi o „dy­ry­go­wa­niu” awan­tu­ra­mi m.​in. przez po­słan­kę PiS.

We­dług mnie to tylko piana. Nie sadzę, aby stała za tym jakaś sko­or­dy­no­wa­na akcja PiS – to ra­czej od­pry­ski. Ist­nie­je na­tu­ral­na nie­chęć do głowy pań­stwa – np. przy oka­zji wy­bo­rów z 1995 r. dzia­ła­ła Ini­cja­ty­wa 3/4 Jana Ro­ki­ty…

…i ob­rzu­ca­no Alek­san­dra Kwa­śniew­skie­go jaj­ka­mi.

Mieli też wo­recz­ki z mia­łem wę­glo­wym.

Ale to była piana i przy te­go­rocz­nych wy­bo­rach ta piana też jest. Głu­pia i nie­przy­jem­na, ale mar­gi­nal­na.

W tek­ście w „Ga­ze­ty Wy­bor­czej” pre­zy­dent Ko­mo­row­ski na­wią­za­nie do Kwa­śniew­skie­go. Pisze, że Pol­ska ra­cjo­nal­na „to Pol­ska przy­szło­ści”, z kolei Pol­ska ra­dy­kal­na jest „po­grą­żo­na w roz­pa­mię­ty­wa­niu hi­sto­rycz­nych krzywd i ży­ją­ca głów­nie prze­szło­ścią”.

I to mi się nie po­do­ba. Kam­pa­nia wy­bor­cza po­win­na być oka­zją do oceny tak tego, co się zda­rzy­ło, jak i tego, przed czym sto­imy. Tym­cza­sem to, co mówi Ko­mo­row­ski, to pełna afir­ma­cja hi­sto­rii. Z dru­giej stro­ny trze­ba szu­kać od­po­wie­dzi na to – mó­wiąc ob­ra­zo­wo – za­chmu­rza­ją­ce się nad Pol­ską niebo. Nie widzę, by Ko­mo­row­ski był w sta­nie tej od­po­wie­dzi udzie­lić. On tylko po­wta­rza w kółko, że je­ste­śmy wspa­nia­li – i liczy, że więk­szość wy­bor­ców się tym za­do­wo­li.

Na­to­miast An­drzej Duda mówi, że jeśli euro, to do­pie­ro gdy Po­la­cy będą za­ra­biać godne pie­nię­dze na po­zio­mie eu­ro­pej­skim. Czyli kiedy? Nigdy?

Po kry­zy­sie już w za­sa­dzie nie ma eko­no­mi­stów, któ­rzy mó­wi­li­by, że na­le­ży szyb­ko przy­jąć wa­lu­tę euro. Do­tych­czas twór­cy ra­por­tów ban­ków mó­wi­li o prze­wa­dze ko­rzy­ści nad kosz­ta­mi wy­ni­ka­ją­cy­mi z wej­ścia do stre­fy euro. Kry­zys te po­glą­dy zmie­nił. Są mocne me­ry­to­rycz­ne prze­słan­ki, by euro szyb­ko nie przyj­mo­wać. Jed­nak mó­wie­nie przez An­drze­ja Dudę, że wa­run­kiem przy­ję­cia euro jest to, aby nasze za­rob­ki były na po­zio­mie UE – jak ro­zu­miem tej „sta­rej” – po pro­stu po­ka­zu­je jego brak ele­men­tar­nych kom­pe­ten­cji w tym za­kre­sie.

Pana zda­niem An­drzej Duda zwy­czaj­nie nie jest kom­pe­tent­ny ws. euro?

Nie chcę go prze­ciw­sta­wiać Ko­mo­row­skie­mu i innym kan­dy­da­tom, bo oni też nie są kom­pe­tent­ni, ale aku­rat w przy­pad­ku Dudy tę nie­wie­dzę widać.

Teraz prze­wa­ża po­gląd, który jest różny od tego, który do­mi­no­wał jesz­cze przed kry­zy­sem. A mia­no­wi­cie: wcze­śniej mó­wi­ło się, że wa­run­kiem ra­cjo­nal­ne­go wstą­pie­nia do stre­fy euro jest kon­wer­gen­cja no­mi­nal­na, czyli wy­so­ko­ści stóp pro­cen­to­wych, in­fla­cji, długu pu­blicz­ne­go etc. A teraz prze­wa­ża po­gląd, że waż­niej­sza jest kon­wer­gen­cja re­al­na: po­rów­ny­wal­ny po­ziom go­spo­dar­czy. I z tego punk­tu wi­dze­nia trze­ba zadać py­ta­nie: czy do­ga­nia­nie go­spo­dar­czej czo­łów­ki UE jest ła­twiej­sze poza czy w stre­fie euro? We­dług mnie: poza.

Jest więc jakaś ra­cjo­nal­ność w wy­po­wie­dziach Dudy, ale nie można mówić bez­po­śred­nio o po­zio­mie płac. Nie można też mówić, że nie­zbęd­ne jest wy­rów­na­nie płac – po­trzeb­ne jest, ale ich zbli­że­nie.

Pół­to­ra mie­sią­ca po­zo­sta­ło do wy­bo­rów. Duda jest na do­brej dro­dze, aby na­wią­zać rów­no­rzęd­ną walkę z Ko­mo­row­skim?

We­dług mnie An­drze­jo­wi Du­dzie może jed­nak za­szko­dzić spra­wa przy­na­leż­no­ści do Unii Wol­no­ści. Nie dla­te­go, że to wła­śnie UW, ale dla­te­go, że ta in­for­ma­cja ude­rza w wia­ry­god­ność Dudy.

Bo?

Głów­ny aspekt jego kam­pa­nii jest taki, że nie jest on czło­wie­kiem żad­ne­go ukła­du. A tym­cza­sem widać, że Duda szuka nie tyle ide­owe­go miej­sca dla sie­bie, co po pro­stu miej­sca.

Poza tym, jeśli PiS bę­dzie bro­nić Bie­rec­kie­go, to też może się odbić na wy­ni­ku Dudy. Z dru­giej stro­ny sądzę, że kam­pa­nia Ko­mo­row­skie­go, która spro­wa­dza się do mó­wie­nia „ko­chaj­my się” bę­dzie uzna­na przez wy­bor­ców za zwy­czaj­ne „ble ble…” i zi­gno­ro­wa­na.

Nie sły­szę w Pana gło­sie prze­ko­na­nia, że Duda zmie­rza po pre­zy­den­tu­rę.

Bo nie mam prze­ko­na­nia, że bę­dzie pre­zy­den­tem. Pewne jest tylko, że bę­dzie w II run­dzie. Jesz­cze dwa ty­go­dnie temu byłem skłon­ny są­dzić, że ma on sporą szan­sę na pre­zy­den­tu­rę, ale teraz ta szan­sa jest już dużo mniej­sza, choć nie ze­ro­wa.

Prof. An­to­ni Dudek udzie­lał bez­płat­nej rady szta­bo­wi An­drze­ja Dudy, aby po­sta­wić na temat euro – kan­dy­dat PiS jakby się w tę radę wsłu­chał. A Pan co by po­ra­dził kan­dy­da­to­wi PiS?

Myślę, że po­wi­nien mieć przy sobie bar­dziej pro­fe­sjo­nal­ny sztab, bo obec­nie ta­kie­go nie ma. Ja for­mal­nie je­stem człon­kiem – nawet nie wiem, co teraz o tym są­dzić – Rady Pro­gra­mo­wej PiS, czyli ze­spo­łu do­rad­cze­go PiS, który pra­cu­je pod prze­wod­nic­twem prof. Pio­tra Gliń­skie­go (rada po­wsta­ła w lutym 2014 r. – red.). Wła­śnie: „pra­cu­je”? Ra­czej miał pra­co­wać. Były dwa ple­nar­ne po­sie­dze­nia – byłem na jed­nym z nich. Było też jedno spo­tka­nie w wą­skim gro­nie. Myślę sobie, że tam prze­wa­ża ama­torsz­czy­zna.

Czyli?

Nie jest tak, że eko­no­mi­ści mają jeden uzgod­nio­ny po­gląd, tylko różne – ale pro­fe­sjo­nal­nie uza­sad­nio­ne i ogło­szo­ne. Opi­nie mogą być też za­pre­zen­to­wa­ne w spo­sób zbyt pro­sty – i to widać w wy­po­wie­dziach An­drze­ja Dudy o euro.

Ze­spół dzia­ła w jakiś spo­sób na rzecz Dudy?

Nie. Ale gdyby ten ze­spół w ogóle dzia­łał – a obec­nie wła­ści­wie nie funk­cjo­nu­je – to i tak wy­twa­rzał­by pe­wien obieg myśli, który do szta­bu An­drze­ja Dudy by tra­fił.

Czyli widzi Pan pust­kę wokół PiS?

Wy­da­je mi się, że tej pust­ki jest tro­chę. To oczy­wi­ście nie zna­czy, że w przy­pad­ku PO jest ina­czej, choć bio­rąc pod uwagę, że oni mają opar­cie w struk­tu­rach rzą­do­wych, to jest to pewna prze­wa­ga.

Onet.pl

 

Haiti i SKOK

Na Haiti byłem jakieś dwadzieścia lat temu.

Już wcześniej widziałem straszliwe ośrodki nędzy w różnych krajach: slumsy pod Cebu na Filipinach, w Soweto, Phnom Penh… Nic mnie jednak nie przygotowało na obrazy tak niesamowitej, rozdzierającej nędzy I upokorzenia, jakie widziałem w Port-au-Prince, stolicy Haiti. Rozmawiałem z właścicielem prywatnego radia, stale nękanego przez bojówki (który parę miesięcy potem został zastrzelony), z zamożnymi biznesmenami na wzgórzu nad stolicą (w Port au Prince im kto ma więcej pieniędzy, tym wyżej mieszka, bo mniej spływają do niego miejskie kanały), a przede wszystkim, z nędzarzami w slumsie nadmorskim, nazwanym okrutnie Cité de Soleil. Obrazy tego cuchnącego slumsu, w którym od jednej do drugiej lepianki chodziło się w bagnie, tkwią w mojej pamięci do dzisiaj, jako zapis najstraszliwszego cierpienia i udręki codziennego, głodnego i beznadziejnego życia.

A potem było tylko gorzej, o czym już dowiadywałem się z prasy, zwłaszcza gdy przyszło koszmarne trzęsienie ziemi w 2005 roku, które pochłonęło ponad 100 tysięcy (według niektórych obliczeń: 300 tysięcy) ludzi, a półtora miliona pozostało bez dachu nad głową. Nawet tego nędznego dachu, jaki mieli wcześniej.

Niedawno w TVP Info pojawił się Grzegorz Bierecki:

„Gość TVP Info wyjaśnił, że fundator mógł likwidując fundację przekazać pieniądze na inne cele, np. na potrzebną wówczas pomoc dla Haiti. – Wpłynąłem na amerykańskiego fundatora i te środki nie poszły na pomoc dla Haiti – powiedział tylko do Instytutu”.

A zatem: szef SKOK-ów z dumą informuje, jak wykorzystując swoje chody w centrali w Waszyngtonie (to ten „fundator”), przechwycił fundusze, jakie miały iść do kas w jednym z najbardziej tego potrzebujących krajów. Cudownie rozmnożone (dzięki haraczom, jakie każdy SKOK musiał płacić Fundacji), pieniądze te przeszły do prywatnego instytutu Biereckiego, braciszka i kumpla.

Jakim to szczytnym celom, konkurencyjnym wobec celów pomocy Haiti, służy Spółdzielczy Instytut Naukowy, z kasą kilkudziesięciu milionów (skoro wszystkie pieniądze z Fundacji przeszły do Instytutu, a nie np. do Luksemburga)? Warto zajrzeć na ich stronę internetową: www.sin.edu.pl, by zorientować się, co to za dziadostwo Dwa „kwartalniki naukowe”, jakieś „publikacje książkowe” (link został teraz przemyślnie zablokowany, ale widziałem to jeszcze parę dni temu i zapewniam: mało i głupio), no i „Społeczny komitet wsparcia Beatyfikacji Franciszka Stefczyka”. Poza tym „Rada Naukowa” – z której wynika przynajmniej, że paru przemyślnych – w tym A. Zybertowicz – załapało się na fuchę u Biereckiego.

Skrót jest taki: pieniądze od amerykańskiego fundatora (u którego Bierecki gra pierwsze skrzypce, potem zresztą został tam prezesem), zamiast na Haiti poszły dość krotką droga do kieszeni Biereckiego, czym się dzisiaj patriotycznie chełpi. I którymi to pieniędzmi obdarowuje, wedle uznania, cały ten układ medialno-polityczny, jaki od lat go broni.

Dlatego, powtarzam: ceterum censeo. SKOK-om nie należy odpuszczać, aż do końca, gdyż to obraz największej choroby, jaka trawi dziś polskie życie publiczno-finansowo-medialne. Próba odcięcia niektórych SKOK-ów (np w Wołominie) od Biereckiego i PiS, podejmowana przez utrzymanków Biereckiego, jest sprzeczna z podstawową logiką funkcjonowania SKOK-ów, która uczyniła Biereckiego multimilionerem i właścicielem polityków i dziennikarzy: decentralizacja odpowiedzialności przy centralizacji zysków. Wszystkie SKOK-i (w tym także wołomiński) musiały płacić haracz Biereckiemu, ale gdy przychodzi do ich odpowiedzialności wobec klientów – każdy był osobno. To zupełnie genialna metoda pozyskiwania łatwych i dużych pieniędzy przy abdykacji z odpowiedzialności.

Gdy już się skończy misiowi z Gdańska immunitet, pewno usłyszymy od niego zapewnienia o patriotyzmie i pomocy wzajemnej, nadawane z jakiegoś bez-ekstradycyjnego państwa w Ameryce Łacińskiej. Obstawiam, że nie będzie to Haiti.

naTemat.pl

PiS znowu uznał, że „ciemny lud to kupi”. W sprawie SKOK-ów próbuje zakrzyczeć niewygodne dla siebie fakty

PiS próbuje obciążyć Bronisława Komorowskiego swoim problemem SKOK-ów.
PiS próbuje obciążyć Bronisława Komorowskiego swoim problemem SKOK-ów. Fot. Zrzut ekranu z TVN24, TVP INFO (2)

„Z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi” – miał powiedzieć w 2005 roku Jacek Kurski. Po dekadzie postanowił sprawdzić, czy ciemny lud nadal kupuje. Zarzucił Bronisławowi Komorowskiemu związki z władzami SKOK Wołomin. Szybko podchwyciło to środowisko polityczne, które musi zakrzyczeć niewygodny dla siebie temat problemów Grzegorza Biereckiego.

Nieodłącznym rekwizytem polityków PiS w weekendowych programach publicystycznych stało się zdjęcie Bronisława Komorowskiego. Prezydent pojawił się na premierze filmu Jerzego Hofmana „1920. Bitwa Warszawska”, którego producentami byli szefowie SKOK Wołomin. To dawni funkcjonariusze WSI, którzy dzisiaj są oskarżeni o wyprowadzenie pieniędzy ze SKOK-u – klienci banków musieli wyłożyć z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego ok. 2 mld zł na pokrycie strat.

Obraz wart jest więcej niż tysiąc słów
Na podstawie tego jednego zdjęcia politycy prawicy przekonują, że Komorowski wspierał przestępców z Wołomina. Poza zdjęciem, koronnym dowodem stało się głosowanie z 24 maja 2006 roku. Bronisław Komorowski jako jedyny poseł Platformy Obywatelskiej zagłosował przeciw likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Prezydent wielokrotnie tłumaczył się z tego głosowania, na przykład w zeszłorocznym wywiadzie dla TVP INFO.

BRONISŁAW KOMOROWSKI

Głosowałem tak, bo wiedziałem, komu ta ustawa oddaje w ręce tak delikatne narzędzie jak wywiad. Wiedziałem, że są to ręce nieodpowiedzialne, ręce potencjalnego szkodnika [likwidatorem Służb został Antoni Macierewicz – przyp. naTemat]. Czytaj więcej

Cytat za TV Republika

Kurski jak Lepper
Jak się później okazało, obawy Komorowskiego były uzasadnione. Przez pospieszną likwidację WSI zostaliśmy bez wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, bo nowe służby jeszcze się nie zorganizowały. Poza tym raport z likwidacji stał się nieustannym źródłem procesów. Nie tylko ujawniono w nim część polskiej siatki wywiadowczej, m.in. w Afganistanie, ale też po prostu pomówiono wiele osób. Do dzisiaj jako podatnicy płacimy za przeprosiny i odszkodowania, które za działalność Macierewicza musi wypłacać MON.

Wyciąganie wniosków z głosowania sprzed niemal dekady, że Komorowski jest człowiekiem WSI i chronił przestępców z Wołomina jest karkołomnym intelektualnie zadaniem. Ale nie dla Jacka Kurskiego, zaprawionego w medialnych bojach bulteriera PiS (na chwilowym wygnaniu). W RMF FM Kurski zastosował znaną z występów Andrzeja Leppera metodę „ja tylko pytam”. Tak jak Lepper insynuował w ten sposób łapownictwo najważniejszych polityków konkurencyjnych partii, tak Kurski próbuje połączyć SKOK Wołomin i Komorowskiego.

JACEK KURSKI

Pan Polaszczyk ze SKOK-u Wołomin jest w bliskiej komitywie z Bronisławem Komorowskim. Zapytajcie go, czy pan Polaszczyk – który wyprowadził ze SKOK-u Wołomin setki milionów złotych – bywał u pana prezydenta, czy kupował mu wino i skąd pochodziły pieniądze na to wino. Mam na ten temat wiedzę, ale chciałbym żeby zdobyli ją dziennikarze Czytaj więcej

Źródło: „Kontrwywiad RMF FM” z 16.03.15 r.

Obsesja PiS
Kancelaria Prezydenta po kilku dniach kontroli ksiąg wejść i wyjść stwierdziła, że Piotr P., były szef SKOK-u Wołomin, nie był gościem Komorowskiego – podało RMF FM. Ale PiS nie odpuszczał.

Poseł Bartosz Kownacki znalazł wspomniane już zdjęcie z premiery filmu Hofmana. Próbował wykorzystać je podczas piątkowych głosowań w Sejmie, ale Radosław Sikorski nie dopuścił go do głosu. Wszak wystąpienie Kownackiego nie miało nic wspólnego z porządkiem obrad. Dlatego Kownacki zaczął organizować kolejne briefingi, na których pokazywał zdjęcie Komorowskiego z Piotrem P. i Mariuszem G.

Mantra Mastalerka
Politycy PiS zaczęli przekonywać, że rzeczniczka prezydenta skłamała, bo przecież Komorowski spotkał się z szefami SKOK-u Wołomin. To, że Trzaska-Wieczorek mówiła o spotkaniach w Pałacu przestało być istotne. – Dlaczego rzeczniczka prezydenta skłamała – powtarzał jak mantrę Marcin Mastalerek, rzecznik PiS. Machanie zdjęciem przed kamerami stało się argumentem samym w sobie.

– Ale czego to zdjęcie ma dowodzić? – dopytywała prowadząca „Dziś wieczorem” Beata Tadla. Mastalerek zdawał się być na te pytania głuchy. – Ale najpierw niech rzeczniczka prezydenta wytłumaczy dlaczego skłamała – powtarzał. To pokazuje jak rozpaczliwie partia Jarosława Kaczyńskiego próbuje przykryć niewygodny dla siebie temat obrony systemu SKOK przed większą kontrolą państwa.

Politycy PiS starają się nas przekonać, że prezydent podczas kilkudziesięciu sekund potrzebnych na zrobienie zdjęcia ustalił z szefami SKOK Wołomin jak wyprowadzić z niego 2 mld zł, oszukać państwo i zadbać, żeby nikt tego nie wykrył. Nie przeszkadza im też to, że na premierze filmu były setki osób, a prezydent uścisnął dziesiątki dłoni, nie znając zapewne dużej części z tych osób.

Teoria chaosu
W kampanii wyborczej chronienie organizacji Grzegorza Biereckiego przed nadzorem urzędników mocno szkodzi Andrzejowi Dudzie. Więc PiS wymyślił, że skoro ich kandydat i tak straci, należy zrobić coś, żeby stracił także główny konkurent Dudy. Zaczęło się więc intensywne tworzenie chaosu informacyjnego.

I rzeczywiście dzisiaj to wątek narzucony przez PiS dominuje. Do czasu wszczęcia śledztwa w sprawie Grzegorza Biereckiego (w „Bez autoryzacji”Janusz Kaczmarek oceniał, że to nieuniknione) trudno będzie Platformie znowu zwrócić sprawę na tory, które byłyby bardziej szkodliwe dla Dudy, mniej dla Komorowskiego.

Tonący euro się chwyta
PiS zachęcony sukcesem akcji autorstwa Jacka Kurskiego postanowił sprawdzić, czy lud jest jeszcze bardziej ciemny. W sobotę Andrzej Duda zorganizował pod siedzibą NBP briefing, na którym pytał, czy wyjeżdżający właśnie do Brukseli Bronisław Komorowski będzie tam negocjował nasze wejście do strefy euro. Większy absurd trudno sobie wyobrazić, nawet z ust polityka PiS-u.

Komorowski pojechał do stolicy Belgii na jedną z dziesiątek ważnych, choć nudnych konferencji, na których mądrzy ludzie spotykają się z ważnymi ludźmi i razem radzą co zrobić, żeby było lepiej. Nie wiadomo, czy nasz akces do strefy euro prezydent miał analizować z Toomasem Hendrikem Ilvesem, prezydentem Estonii, który także przemawiał na tym spotkaniu czy z Włodzimierzem Lubańskim, byłym piłkarzem, któremu dzień wcześniej wręczał odznaczenie.

Powtórka z 2005
Poza tym dyskusja o euro jest dzisiaj zupełnie oderwana od realiów, bo Polska nie spełnia czterech z pięciu warunków, jakie stawia przed kandydatami Unia Europejska. I jeszcze dużo czasu zajmie nam walka z nadmiernym zadłużeniem. Ostatecznie i tak nie da się tego zrobić bez Prawa i Sprawiedliwości, które ma wystarczającą liczbę posłów, by zablokować każdą zmianę konstytucji.

PiS jednak nie odpuszcza tematu. W 2005 roku partia Jarosława Kaczyńskiego straszyła Polaków wizją pustoszejącej lodówki. Teraz otwiera Bronkomarket, czyli sklep z cenami w euro. Ma on uzmysłowić jak bardzo wzrosłyby ceny, gdybyśmy zgodnie z propozycją prezydenta weszli do strefy euro. Joachim Brudziński straszył nawet w niedzielę, że ceny wzrosną dwustukrotnie. Pani Pelagia z Kabaretu TEY „bez kozery powie pińćset”.

Politycy przyzwyczaili się do tego, że wyborcy mają krótką pamięć, dlatego nie wahają się przed naginaniem faktów z przeszłości, dobieraniem ich tak, jak w danym momencie wygodnie i atakowaniem przeciwników za pomysły, które w przeszłości się popierało. Ale ostatnie dni publicznej aktywności polityków PiS to popis niesłychanej wręcz zuchwałości. I przekonania, że lud jest ciemny. W wyborach może pokazać, że wcale ciemny nie jest.

naTemat.pl

„Z zakonu zniknęły dokumenty o ks. G. Nie było współpracy z prokuraturą. Zamiatanie pod dywan jest obrzydliwe”

dżek, 23.03.2015
ks. Wojciech G. był poszukiwany listem gończym przez Interpol

ks. Wojciech G. był poszukiwany listem gończym przez Interpol (Fot. Interpol)

Piotr Krysiak, dziennikarz TVP Info, który badał sprawę molestowania dzieci przez Wojciecha G. w Polsce i na Dominikanie, komentował niespodziewany zwrot w sprawie. Ksiądz nie przyznaje się do winy, ale chce dobrowolnie poddać się karze.
Ks. Wojciech G., oskarżony o molestowanie nieletnich na Dominikanie i w Polsce, chce się dobrowolnie poddać karze – poinformował sąd. Prokurator poprosił o czas do namysłu. Rozprawę księdza przed wołomińskim sądem odroczono do 25 marca.Zakon zgubił papieryPiotr Krysiak, dziennikarz TVP Info, który od początku zajmował się sprawą, mówił w Poranku Radia TOK FM, że liczy na to, że proces się odbędzie. – Moim zdaniem Wojciech G. być może nie chciał, żeby wszyscy poznali dowody, które zebrali prokuratorzy w Polsce i na Dominikanie – mówił dziennikarz.„Przełożeni wiedzieli”Dodał, że wiadomo na pewno, że w Polsce podczas obozów w latach 2000-2001 Wojciech G. molestował dwóch chłopców. – Już wtedy przełożeni Wojciecha G. doskonale wiedzieli lub przynajmniej przypuszczali, jakie ma skłonności – mówił Piotr Krysiak. – Podczas zbierania materiałów do reportaży próbowałem rozmawiać z zakonnikami. Ale zakon michalitów na Bemowie to hermetyczne środowisko. Z niewiadomych powodów z dokumentacji zakonu zginęły nagle informacje dotyczące działalności i pracy Wojciecha G. w latach 2000-2001 i tego, co robił podczas obozów letnich – powiedział dziennikarz TVP Info. Dodał, że prokuratura wystąpiła do zakonu o dokumenty, ale ich nie dostała. Księża powiedzieli, że ich nie mają.

Dominikana była karą

– Według moich informatorów wyjazd na Dominikanę był karą za to, co tutaj się działo. Myślę, że to nie jest jedyny przypadek, kiedy Kościół takie sprawy próbuje zamieść pod dywan. Jest to wyjątkowo obrzydliwe. Zakonnicy w tej sprawie nie współpracowali ani z policją, ani z prokuraturą, a prywatnie dość go wspierali – powiedział dziennikarz.

Krysiak podczas dziennikarskiego śledztwa na Dominikanie ustalił m.in., że prokuratura dysponuje zeznaniami przynajmniej dwóch świadków, którzy twierdzą, iż na kilku fotografiach rozpoznali dłoń ks. Gila, który miał wykonywać czynności seksualne z nieletnimi.

Mentalność zmienia się powoli

Michał Szułdrzyński komentował w Poranku Radia TOK FM, że Kościół dużo zrobił na poziomie diecezji. Ale ten zakon nie jest zależny od episkopatu. – Wiele działań w polskim episkopacie idzie w dobrym kierunku, jestem ciekaw, czy zgłoszą się inne ofiary – zastanawiał się publicysta „Rzeczpospolitej”. – Kościół przez pewien czas nie dostrzegał problemu. Ale widać zmianę myślenia. Od dwóch lat prowadzone są szkolenia dla pełnomocników diecezji, którzy mają być przygotowani do walki z problemem pedofilii. Odbywają się też szkolenia dla księży, które mają uwrażliwiać na problem pedofilii i rozpoznawać, że dzieci padły ofiarą pedofila. To dopiero początek, ale mentalności nie da się szybko zmienić – dodał Szułdrzyński.

„Dla ofiar lepiej, żeby proces był”

Agata Nowakowska z „Gazety Wyborczej” dodała: – Mam nadzieję, że ofiary zdecydują się na proces. Nie chodzi tylko o to, by Wojciech G. poszedł do więzienia, tylko by przyznał się do winy. Jeśli G. pójdzie bez procesu do więzienia, to pewnie wyjdzie z niego szybciej i będzie potem mówił, że padł ofiarą nagonki, że został niesłusznie skazany – zwróciła uwagę.

Zobacz także

TOK FM

Komorowski przedstawił nowy spot wyborczy: „Chcemy Polski racjonalnej, a nie radykalnej”

luna, 23.03.2015
Kadr ze spotu wyborczego Bronisława Komorowskiego

Kadr ze spotu wyborczego Bronisława Komorowskiego (fot. youtube.com)

„W tym wyborach chodzi o sprawę najważniejszą… o bezpieczeństwo. Chcemy Polski, która łączy, a nie dzieli, Polski zgody, a nie konfliktu. Chcemy Polski racjonalnej, a nie radykalnej” – mówi w swoim nowym spocie wyborczym Bronisław Komorowski.
Prezentacja nowego spotu o nazwie „Wybierz zgodę i bezpieczeństwo” odbyła się dziś w sztabie wyborczym kandydata na prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. „Bezpieczeństwo jest dziś najważniejszą potrzebą Polaków. Słyszę o tym na codziennych spotkaniach. Chcemy Polski, która łączy, a nie dzieli – przekonuje w spocie prezydent.O podziałach, które rządzą Polską Komorowski mówił również podczas dzisiejszej prezentacji: – Dziś jest bardzo poważny podział natury politycznej w Polsce. To nie jest podział w ramach społeczeństwa polskiego, to jest podział sceny politycznej na tę cześć racjonalną i radykalną. Racjonalność podpowiada, aby dążyć do zgody i świadomie stosować kompromis polityczny jako metodę działania. Radykalizm podpowiada, żeby się kierować tylko i wyłącznie własnymi poglądami, nie dostrzegać oczekiwań innych grup, innych środowisk (…) – mówił Komorowski.Zapewnił też, że mimo prób zakłócenia jego spotkań z wyborcami, nie zamierza przestać jeździć po Polsce. – Nie zamierzam przestać spotykać się z Polakami, nie zamierzam zaniechać tego, co dla Polski jest niesłychanie ważne, nie zamierzam zrezygnować z dialogu o Polsce, w którym istotną rolę nadal będzie odgrywało hasło zgody. Zgody, jako warunku bezpieczeństwa nas wszystkich – mówił dziś prezydent.Jak zapowiedział, już dziś uda się na Podlasie, gdzie spotka się z kolejarzami i leśnikami. Będzie też rozmawiał o polityce rodzinnej. – Zamierzam prowadzić dialog o Polsce, dialog o programie. I sądzę, że to jest najlepsza forma prowadzenia kampanii wyborczej – zaznaczył. prezydent RP, komorowski

Zobacz także

wyborcza.pl

Dodaj komentarz