Gil (23.03.15)
„PiS krzyczy o układach, a w rzeczywistości od dawna je tworzy. Gazet nie stworzyli, ale trochę się wzbogacili”
„Z jedną różnicą, układ Kaczyńskiego będzie realny. Reprodukowanie na własny użytek patologii, którą oficjalnie się zwalcza, to specyficzny rodzaj politycznej hipokryzji. Od samego początku towarzyszy ona drodze Jarosława Kaczyńskiego” – napisał Kalukin. I przypomniał m.in. spółkę Telegraf i SKOK-i.
– Rzeczywiście, PiS bardzo dużo krzyczy o układach, ale w rzeczywistości od dawna je tworzy – komentowała w TOK FM Dominika Wielowieyska.
Według dziennikarki „Gazety Wyborczej”, podstawowy problem, jaki dotyczy majątku, który stał się własnością najpierw Porozumienia Centrum, a teraz PiS, polega na tym, że ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim nie potrafią gospodarować tymi dobrami.
– Lubię słuchać, jak prawicowcy zarzucają twórcom „Gazety Wyborczej”, że przejęli coś, co było dobrem całej opozycji. Przypomnę, że Jarosław Kaczyński przejął „Tygodnik Solidarność” i „Ekspress Wieczorny”. Mógł z tych gazet uczynić fantastyczne media, ale oczywiście wszystko zostało zepsute. Bo ludzie tego środowiska nie potrafili zbudować porządnej gazety. Choć mieli taki sam potencjał zaufania jak „Gazeta Wyborcza”. Nie zmienia to tego, że udało im się uwłaszczyć na rozmaitych nieruchomościach. Te wszystkie spółki oplatające PiS to pokazują. Co prawda więc gazet nie stworzyli, ale chociaż trochę się wzbogacili – oceniła gospodyni „Poranka Radia TOK FM”.
Prof. Ryszard Bugaj: widać niekompetencję Andrzeja Dudy
23.03.2015
– Mówienie przez Andrzeja Dudę, że warunkiem przyjęcia euro jest to, aby nasze zarobki były na poziomie UE – jak rozumiem tej „starej” – po prostu pokazuje jego brak elementarnych kompetencji w tym zakresie – mówi Onetowi prof. Ryszard Bugaj, były doradca ekonomiczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Jakie wykształcenie mają kandydaci na prezydenta?
Jacek Gądek: – 10 lat temu podział na Polskę solidarną i liberalną zarysowywał późniejszy prezydent Lech Kaczyński oraz PiS. Efektem było podwójne zwycięstwo. Teraz prezydent Bronisław Komorowski wskazuje na Polskę radykalną i racjonalną. To może skutkować powtórką z historii?
Prof. Ryszard Bugaj: – Ten ruch obozu prezydenta Komorowskiego jest zręczny. Ale też politykierski.
Bo?
W 2011 r. przeciwstawienie Polski solidarnej Polsce liberalnej – niezależnie od tego, co się później działo – było istotne w kategoriach strategicznych wyborów państwa.
A rozróżnienie, które zarysował teraz prezydent?
W nim wszystko zależy od tego, co uznamy za radyklane, a co za racjonalne. Przeszkadza mi też to, że prezydent ciągle powtarza, iż powinniśmy iść razem – ale czy na pewno powinniśmy iść pod rękę na przykład z tymi, których podsłuchano w restauracjach? Ja razem z nimi nie chcę iść.
Tylko z kim?
Z drugiej strony, gdy patrzę na obecną reakcję PiS na sprawę SKOK-ów, to też jestem daleki od afirmacji.
Jest Pan równie rozczarowany?
Równo? Nie wiem. PiS mówi, że są niejasne uwikłania Komorowskiego i PO, ale to jest próba przykrycia własnych problemów. Wprawdzie PiS zawiesiło senatora Grzegorza Biereckiego w prawach członka klubu parlamentarnego, to nie ma pewności, czy na jego własne życzenie…
…wydaje się oczywiste, że władze PiS co najmniej zasugerowały mu, aby o to poprosił.
Gdyby PiS nie chciało go zawieszać, to by go nie zawieszano – to dla mnie jasne. Obserwuję teraz jednak próbę powiedzenia, że nie oddamy swojego człowieka i już. W kategoriach prawnych może i uda się obronić działania Biereckiego, ale w etycznych – w żadne sposób się to nie uda.
A da się obronić tych ludzi, którzy zakłócają wiece Komorowskiego? Prezydent bardzo ostro mówi o „dyrygowaniu” awanturami m.in. przez posłankę PiS.
Według mnie to tylko piana. Nie sadzę, aby stała za tym jakaś skoordynowana akcja PiS – to raczej odpryski. Istnieje naturalna niechęć do głowy państwa – np. przy okazji wyborów z 1995 r. działała Inicjatywa 3/4 Jana Rokity…
…i obrzucano Aleksandra Kwaśniewskiego jajkami.
Mieli też woreczki z miałem węglowym.
Ale to była piana i przy tegorocznych wyborach ta piana też jest. Głupia i nieprzyjemna, ale marginalna.
W tekście w „Gazety Wyborczej” prezydent Komorowski nawiązanie do Kwaśniewskiego. Pisze, że Polska racjonalna „to Polska przyszłości”, z kolei Polska radykalna jest „pogrążona w rozpamiętywaniu historycznych krzywd i żyjąca głównie przeszłością”.
I to mi się nie podoba. Kampania wyborcza powinna być okazją do oceny tak tego, co się zdarzyło, jak i tego, przed czym stoimy. Tymczasem to, co mówi Komorowski, to pełna afirmacja historii. Z drugiej strony trzeba szukać odpowiedzi na to – mówiąc obrazowo – zachmurzające się nad Polską niebo. Nie widzę, by Komorowski był w stanie tej odpowiedzi udzielić. On tylko powtarza w kółko, że jesteśmy wspaniali – i liczy, że większość wyborców się tym zadowoli.
Natomiast Andrzej Duda mówi, że jeśli euro, to dopiero gdy Polacy będą zarabiać godne pieniędze na poziomie europejskim. Czyli kiedy? Nigdy?
Po kryzysie już w zasadzie nie ma ekonomistów, którzy mówiliby, że należy szybko przyjąć walutę euro. Dotychczas twórcy raportów banków mówili o przewadze korzyści nad kosztami wynikającymi z wejścia do strefy euro. Kryzys te poglądy zmienił. Są mocne merytoryczne przesłanki, by euro szybko nie przyjmować. Jednak mówienie przez Andrzeja Dudę, że warunkiem przyjęcia euro jest to, aby nasze zarobki były na poziomie UE – jak rozumiem tej „starej” – po prostu pokazuje jego brak elementarnych kompetencji w tym zakresie.
Pana zdaniem Andrzej Duda zwyczajnie nie jest kompetentny ws. euro?
Nie chcę go przeciwstawiać Komorowskiemu i innym kandydatom, bo oni też nie są kompetentni, ale akurat w przypadku Dudy tę niewiedzę widać.
Teraz przeważa pogląd, który jest różny od tego, który dominował jeszcze przed kryzysem. A mianowicie: wcześniej mówiło się, że warunkiem racjonalnego wstąpienia do strefy euro jest konwergencja nominalna, czyli wysokości stóp procentowych, inflacji, długu publicznego etc. A teraz przeważa pogląd, że ważniejsza jest konwergencja realna: porównywalny poziom gospodarczy. I z tego punktu widzenia trzeba zadać pytanie: czy doganianie gospodarczej czołówki UE jest łatwiejsze poza czy w strefie euro? Według mnie: poza.
Jest więc jakaś racjonalność w wypowiedziach Dudy, ale nie można mówić bezpośrednio o poziomie płac. Nie można też mówić, że niezbędne jest wyrównanie płac – potrzebne jest, ale ich zbliżenie.
Półtora miesiąca pozostało do wyborów. Duda jest na dobrej drodze, aby nawiązać równorzędną walkę z Komorowskim?
Według mnie Andrzejowi Dudzie może jednak zaszkodzić sprawa przynależności do Unii Wolności. Nie dlatego, że to właśnie UW, ale dlatego, że ta informacja uderza w wiarygodność Dudy.
Bo?
Główny aspekt jego kampanii jest taki, że nie jest on człowiekiem żadnego układu. A tymczasem widać, że Duda szuka nie tyle ideowego miejsca dla siebie, co po prostu miejsca.
Poza tym, jeśli PiS będzie bronić Biereckiego, to też może się odbić na wyniku Dudy. Z drugiej strony sądzę, że kampania Komorowskiego, która sprowadza się do mówienia „kochajmy się” będzie uznana przez wyborców za zwyczajne „ble ble…” i zignorowana.
Nie słyszę w Pana głosie przekonania, że Duda zmierza po prezydenturę.
Bo nie mam przekonania, że będzie prezydentem. Pewne jest tylko, że będzie w II rundzie. Jeszcze dwa tygodnie temu byłem skłonny sądzić, że ma on sporą szansę na prezydenturę, ale teraz ta szansa jest już dużo mniejsza, choć nie zerowa.
Prof. Antoni Dudek udzielał bezpłatnej rady sztabowi Andrzeja Dudy, aby postawić na temat euro – kandydat PiS jakby się w tę radę wsłuchał. A Pan co by poradził kandydatowi PiS?
Myślę, że powinien mieć przy sobie bardziej profesjonalny sztab, bo obecnie takiego nie ma. Ja formalnie jestem członkiem – nawet nie wiem, co teraz o tym sądzić – Rady Programowej PiS, czyli zespołu doradczego PiS, który pracuje pod przewodnictwem prof. Piotra Glińskiego (rada powstała w lutym 2014 r. – red.). Właśnie: „pracuje”? Raczej miał pracować. Były dwa plenarne posiedzenia – byłem na jednym z nich. Było też jedno spotkanie w wąskim gronie. Myślę sobie, że tam przeważa amatorszczyzna.
Czyli?
Nie jest tak, że ekonomiści mają jeden uzgodniony pogląd, tylko różne – ale profesjonalnie uzasadnione i ogłoszone. Opinie mogą być też zaprezentowane w sposób zbyt prosty – i to widać w wypowiedziach Andrzeja Dudy o euro.
Zespół działa w jakiś sposób na rzecz Dudy?
Nie. Ale gdyby ten zespół w ogóle działał – a obecnie właściwie nie funkcjonuje – to i tak wytwarzałby pewien obieg myśli, który do sztabu Andrzeja Dudy by trafił.
Czyli widzi Pan pustkę wokół PiS?
Wydaje mi się, że tej pustki jest trochę. To oczywiście nie znaczy, że w przypadku PO jest inaczej, choć biorąc pod uwagę, że oni mają oparcie w strukturach rządowych, to jest to pewna przewaga.
Haiti i SKOK
Już wcześniej widziałem straszliwe ośrodki nędzy w różnych krajach: slumsy pod Cebu na Filipinach, w Soweto, Phnom Penh… Nic mnie jednak nie przygotowało na obrazy tak niesamowitej, rozdzierającej nędzy I upokorzenia, jakie widziałem w Port-au-Prince, stolicy Haiti. Rozmawiałem z właścicielem prywatnego radia, stale nękanego przez bojówki (który parę miesięcy potem został zastrzelony), z zamożnymi biznesmenami na wzgórzu nad stolicą (w Port au Prince im kto ma więcej pieniędzy, tym wyżej mieszka, bo mniej spływają do niego miejskie kanały), a przede wszystkim, z nędzarzami w slumsie nadmorskim, nazwanym okrutnie Cité de Soleil. Obrazy tego cuchnącego slumsu, w którym od jednej do drugiej lepianki chodziło się w bagnie, tkwią w mojej pamięci do dzisiaj, jako zapis najstraszliwszego cierpienia i udręki codziennego, głodnego i beznadziejnego życia.
A potem było tylko gorzej, o czym już dowiadywałem się z prasy, zwłaszcza gdy przyszło koszmarne trzęsienie ziemi w 2005 roku, które pochłonęło ponad 100 tysięcy (według niektórych obliczeń: 300 tysięcy) ludzi, a półtora miliona pozostało bez dachu nad głową. Nawet tego nędznego dachu, jaki mieli wcześniej.
Niedawno w TVP Info pojawił się Grzegorz Bierecki:
„Gość TVP Info wyjaśnił, że fundator mógł likwidując fundację przekazać pieniądze na inne cele, np. na potrzebną wówczas pomoc dla Haiti. – Wpłynąłem na amerykańskiego fundatora i te środki nie poszły na pomoc dla Haiti – powiedział tylko do Instytutu”.
A zatem: szef SKOK-ów z dumą informuje, jak wykorzystując swoje chody w centrali w Waszyngtonie (to ten „fundator”), przechwycił fundusze, jakie miały iść do kas w jednym z najbardziej tego potrzebujących krajów. Cudownie rozmnożone (dzięki haraczom, jakie każdy SKOK musiał płacić Fundacji), pieniądze te przeszły do prywatnego instytutu Biereckiego, braciszka i kumpla.
Jakim to szczytnym celom, konkurencyjnym wobec celów pomocy Haiti, służy Spółdzielczy Instytut Naukowy, z kasą kilkudziesięciu milionów (skoro wszystkie pieniądze z Fundacji przeszły do Instytutu, a nie np. do Luksemburga)? Warto zajrzeć na ich stronę internetową: www.sin.edu.pl, by zorientować się, co to za dziadostwo Dwa „kwartalniki naukowe”, jakieś „publikacje książkowe” (link został teraz przemyślnie zablokowany, ale widziałem to jeszcze parę dni temu i zapewniam: mało i głupio), no i „Społeczny komitet wsparcia Beatyfikacji Franciszka Stefczyka”. Poza tym „Rada Naukowa” – z której wynika przynajmniej, że paru przemyślnych – w tym A. Zybertowicz – załapało się na fuchę u Biereckiego.
Skrót jest taki: pieniądze od amerykańskiego fundatora (u którego Bierecki gra pierwsze skrzypce, potem zresztą został tam prezesem), zamiast na Haiti poszły dość krotką droga do kieszeni Biereckiego, czym się dzisiaj patriotycznie chełpi. I którymi to pieniędzmi obdarowuje, wedle uznania, cały ten układ medialno-polityczny, jaki od lat go broni.
Dlatego, powtarzam: ceterum censeo. SKOK-om nie należy odpuszczać, aż do końca, gdyż to obraz największej choroby, jaka trawi dziś polskie życie publiczno-finansowo-medialne. Próba odcięcia niektórych SKOK-ów (np w Wołominie) od Biereckiego i PiS, podejmowana przez utrzymanków Biereckiego, jest sprzeczna z podstawową logiką funkcjonowania SKOK-ów, która uczyniła Biereckiego multimilionerem i właścicielem polityków i dziennikarzy: decentralizacja odpowiedzialności przy centralizacji zysków. Wszystkie SKOK-i (w tym także wołomiński) musiały płacić haracz Biereckiemu, ale gdy przychodzi do ich odpowiedzialności wobec klientów – każdy był osobno. To zupełnie genialna metoda pozyskiwania łatwych i dużych pieniędzy przy abdykacji z odpowiedzialności.
Gdy już się skończy misiowi z Gdańska immunitet, pewno usłyszymy od niego zapewnienia o patriotyzmie i pomocy wzajemnej, nadawane z jakiegoś bez-ekstradycyjnego państwa w Ameryce Łacińskiej. Obstawiam, że nie będzie to Haiti.
PiS znowu uznał, że „ciemny lud to kupi”. W sprawie SKOK-ów próbuje zakrzyczeć niewygodne dla siebie fakty
„Z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi” – miał powiedzieć w 2005 roku Jacek Kurski. Po dekadzie postanowił sprawdzić, czy ciemny lud nadal kupuje. Zarzucił Bronisławowi Komorowskiemu związki z władzami SKOK Wołomin. Szybko podchwyciło to środowisko polityczne, które musi zakrzyczeć niewygodny dla siebie temat problemów Grzegorza Biereckiego.
Nieodłącznym rekwizytem polityków PiS w weekendowych programach publicystycznych stało się zdjęcie Bronisława Komorowskiego. Prezydent pojawił się na premierze filmu Jerzego Hofmana „1920. Bitwa Warszawska”, którego producentami byli szefowie SKOK Wołomin. To dawni funkcjonariusze WSI, którzy dzisiaj są oskarżeni o wyprowadzenie pieniędzy ze SKOK-u – klienci banków musieli wyłożyć z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego ok. 2 mld zł na pokrycie strat.
Obraz wart jest więcej niż tysiąc słów
Na podstawie tego jednego zdjęcia politycy prawicy przekonują, że Komorowski wspierał przestępców z Wołomina. Poza zdjęciem, koronnym dowodem stało się głosowanie z 24 maja 2006 roku. Bronisław Komorowski jako jedyny poseł Platformy Obywatelskiej zagłosował przeciw likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Prezydent wielokrotnie tłumaczył się z tego głosowania, na przykład w zeszłorocznym wywiadzie dla TVP INFO.
Głosowałem tak, bo wiedziałem, komu ta ustawa oddaje w ręce tak delikatne narzędzie jak wywiad. Wiedziałem, że są to ręce nieodpowiedzialne, ręce potencjalnego szkodnika [likwidatorem Służb został Antoni Macierewicz – przyp. naTemat]. Czytaj więcej
Cytat za TV Republika
Kurski jak Lepper
Jak się później okazało, obawy Komorowskiego były uzasadnione. Przez pospieszną likwidację WSI zostaliśmy bez wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, bo nowe służby jeszcze się nie zorganizowały. Poza tym raport z likwidacji stał się nieustannym źródłem procesów. Nie tylko ujawniono w nim część polskiej siatki wywiadowczej, m.in. w Afganistanie, ale też po prostu pomówiono wiele osób. Do dzisiaj jako podatnicy płacimy za przeprosiny i odszkodowania, które za działalność Macierewicza musi wypłacać MON.
Wyciąganie wniosków z głosowania sprzed niemal dekady, że Komorowski jest człowiekiem WSI i chronił przestępców z Wołomina jest karkołomnym intelektualnie zadaniem. Ale nie dla Jacka Kurskiego, zaprawionego w medialnych bojach bulteriera PiS (na chwilowym wygnaniu). W RMF FM Kurski zastosował znaną z występów Andrzeja Leppera metodę „ja tylko pytam”. Tak jak Lepper insynuował w ten sposób łapownictwo najważniejszych polityków konkurencyjnych partii, tak Kurski próbuje połączyć SKOK Wołomin i Komorowskiego.
Pan Polaszczyk ze SKOK-u Wołomin jest w bliskiej komitywie z Bronisławem Komorowskim. Zapytajcie go, czy pan Polaszczyk – który wyprowadził ze SKOK-u Wołomin setki milionów złotych – bywał u pana prezydenta, czy kupował mu wino i skąd pochodziły pieniądze na to wino. Mam na ten temat wiedzę, ale chciałbym żeby zdobyli ją dziennikarze Czytaj więcej
Źródło: „Kontrwywiad RMF FM” z 16.03.15 r.
Obsesja PiS
Kancelaria Prezydenta po kilku dniach kontroli ksiąg wejść i wyjść stwierdziła, że Piotr P., były szef SKOK-u Wołomin, nie był gościem Komorowskiego – podało RMF FM. Ale PiS nie odpuszczał.
Poseł Bartosz Kownacki znalazł wspomniane już zdjęcie z premiery filmu Hofmana. Próbował wykorzystać je podczas piątkowych głosowań w Sejmie, ale Radosław Sikorski nie dopuścił go do głosu. Wszak wystąpienie Kownackiego nie miało nic wspólnego z porządkiem obrad. Dlatego Kownacki zaczął organizować kolejne briefingi, na których pokazywał zdjęcie Komorowskiego z Piotrem P. i Mariuszem G.
Mantra Mastalerka
Politycy PiS zaczęli przekonywać, że rzeczniczka prezydenta skłamała, bo przecież Komorowski spotkał się z szefami SKOK-u Wołomin. To, że Trzaska-Wieczorek mówiła o spotkaniach w Pałacu przestało być istotne. – Dlaczego rzeczniczka prezydenta skłamała – powtarzał jak mantrę Marcin Mastalerek, rzecznik PiS. Machanie zdjęciem przed kamerami stało się argumentem samym w sobie.
– Ale czego to zdjęcie ma dowodzić? – dopytywała prowadząca „Dziś wieczorem” Beata Tadla. Mastalerek zdawał się być na te pytania głuchy. – Ale najpierw niech rzeczniczka prezydenta wytłumaczy dlaczego skłamała – powtarzał. To pokazuje jak rozpaczliwie partia Jarosława Kaczyńskiego próbuje przykryć niewygodny dla siebie temat obrony systemu SKOK przed większą kontrolą państwa.
Politycy PiS starają się nas przekonać, że prezydent podczas kilkudziesięciu sekund potrzebnych na zrobienie zdjęcia ustalił z szefami SKOK Wołomin jak wyprowadzić z niego 2 mld zł, oszukać państwo i zadbać, żeby nikt tego nie wykrył. Nie przeszkadza im też to, że na premierze filmu były setki osób, a prezydent uścisnął dziesiątki dłoni, nie znając zapewne dużej części z tych osób.
Teoria chaosu
W kampanii wyborczej chronienie organizacji Grzegorza Biereckiego przed nadzorem urzędników mocno szkodzi Andrzejowi Dudzie. Więc PiS wymyślił, że skoro ich kandydat i tak straci, należy zrobić coś, żeby stracił także główny konkurent Dudy. Zaczęło się więc intensywne tworzenie chaosu informacyjnego.
I rzeczywiście dzisiaj to wątek narzucony przez PiS dominuje. Do czasu wszczęcia śledztwa w sprawie Grzegorza Biereckiego (w „Bez autoryzacji”Janusz Kaczmarek oceniał, że to nieuniknione) trudno będzie Platformie znowu zwrócić sprawę na tory, które byłyby bardziej szkodliwe dla Dudy, mniej dla Komorowskiego.
Tonący euro się chwyta
PiS zachęcony sukcesem akcji autorstwa Jacka Kurskiego postanowił sprawdzić, czy lud jest jeszcze bardziej ciemny. W sobotę Andrzej Duda zorganizował pod siedzibą NBP briefing, na którym pytał, czy wyjeżdżający właśnie do Brukseli Bronisław Komorowski będzie tam negocjował nasze wejście do strefy euro. Większy absurd trudno sobie wyobrazić, nawet z ust polityka PiS-u.
Komorowski pojechał do stolicy Belgii na jedną z dziesiątek ważnych, choć nudnych konferencji, na których mądrzy ludzie spotykają się z ważnymi ludźmi i razem radzą co zrobić, żeby było lepiej. Nie wiadomo, czy nasz akces do strefy euro prezydent miał analizować z Toomasem Hendrikem Ilvesem, prezydentem Estonii, który także przemawiał na tym spotkaniu czy z Włodzimierzem Lubańskim, byłym piłkarzem, któremu dzień wcześniej wręczał odznaczenie.
Powtórka z 2005
Poza tym dyskusja o euro jest dzisiaj zupełnie oderwana od realiów, bo Polska nie spełnia czterech z pięciu warunków, jakie stawia przed kandydatami Unia Europejska. I jeszcze dużo czasu zajmie nam walka z nadmiernym zadłużeniem. Ostatecznie i tak nie da się tego zrobić bez Prawa i Sprawiedliwości, które ma wystarczającą liczbę posłów, by zablokować każdą zmianę konstytucji.
PiS jednak nie odpuszcza tematu. W 2005 roku partia Jarosława Kaczyńskiego straszyła Polaków wizją pustoszejącej lodówki. Teraz otwiera Bronkomarket, czyli sklep z cenami w euro. Ma on uzmysłowić jak bardzo wzrosłyby ceny, gdybyśmy zgodnie z propozycją prezydenta weszli do strefy euro. Joachim Brudziński straszył nawet w niedzielę, że ceny wzrosną dwustukrotnie. Pani Pelagia z Kabaretu TEY „bez kozery powie pińćset”.
Politycy przyzwyczaili się do tego, że wyborcy mają krótką pamięć, dlatego nie wahają się przed naginaniem faktów z przeszłości, dobieraniem ich tak, jak w danym momencie wygodnie i atakowaniem przeciwników za pomysły, które w przeszłości się popierało. Ale ostatnie dni publicznej aktywności polityków PiS to popis niesłychanej wręcz zuchwałości. I przekonania, że lud jest ciemny. W wyborach może pokazać, że wcale ciemny nie jest.
„Z zakonu zniknęły dokumenty o ks. G. Nie było współpracy z prokuraturą. Zamiatanie pod dywan jest obrzydliwe”
Dominikana była karą
– Według moich informatorów wyjazd na Dominikanę był karą za to, co tutaj się działo. Myślę, że to nie jest jedyny przypadek, kiedy Kościół takie sprawy próbuje zamieść pod dywan. Jest to wyjątkowo obrzydliwe. Zakonnicy w tej sprawie nie współpracowali ani z policją, ani z prokuraturą, a prywatnie dość go wspierali – powiedział dziennikarz.
Krysiak podczas dziennikarskiego śledztwa na Dominikanie ustalił m.in., że prokuratura dysponuje zeznaniami przynajmniej dwóch świadków, którzy twierdzą, iż na kilku fotografiach rozpoznali dłoń ks. Gila, który miał wykonywać czynności seksualne z nieletnimi.
Mentalność zmienia się powoli
Michał Szułdrzyński komentował w Poranku Radia TOK FM, że Kościół dużo zrobił na poziomie diecezji. Ale ten zakon nie jest zależny od episkopatu. – Wiele działań w polskim episkopacie idzie w dobrym kierunku, jestem ciekaw, czy zgłoszą się inne ofiary – zastanawiał się publicysta „Rzeczpospolitej”. – Kościół przez pewien czas nie dostrzegał problemu. Ale widać zmianę myślenia. Od dwóch lat prowadzone są szkolenia dla pełnomocników diecezji, którzy mają być przygotowani do walki z problemem pedofilii. Odbywają się też szkolenia dla księży, które mają uwrażliwiać na problem pedofilii i rozpoznawać, że dzieci padły ofiarą pedofila. To dopiero początek, ale mentalności nie da się szybko zmienić – dodał Szułdrzyński.
„Dla ofiar lepiej, żeby proces był”
Agata Nowakowska z „Gazety Wyborczej” dodała: – Mam nadzieję, że ofiary zdecydują się na proces. Nie chodzi tylko o to, by Wojciech G. poszedł do więzienia, tylko by przyznał się do winy. Jeśli G. pójdzie bez procesu do więzienia, to pewnie wyjdzie z niego szybciej i będzie potem mówił, że padł ofiarą nagonki, że został niesłusznie skazany – zwróciła uwagę.
Komorowski przedstawił nowy spot wyborczy: „Chcemy Polski racjonalnej, a nie radykalnej”
Kadr ze spotu wyborczego Bronisława Komorowskiego (fot. youtube.com)