Smoleńsk (09.04.15)

 

Abp Hoser o posłach, którzy poprą in vitro: „Znajdą się poza Komunią Kościelną”

Abp Henryk Hoser powiedział, że katoliccy posłowie, którzy opowiedzą się za in vitro, dokonają "samowyłączenia się z Komunii Kościelnej"
Abp Henryk Hoser powiedział, że katoliccy posłowie, którzy opowiedzą się za in vitro, dokonają „samowyłączenia się z Komunii Kościelnej” Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

W Sejmie rozpoczęła się debata dotycząca proponowanych przepisów, które mają regulować stosowanie metody in vitro. Gdy politycy debatowali, portal braci Karnowskich opublikował wywiad z abp. Henrykiem Hoserem. Arcybiskup powiedział, że katoliccy posłowie, którzy poprą in vitro, znajdą się „poza Komunią Kościelną”.

– To nie jest ekskomunika, która ma bardzo rygorystyczne granice. To jest samowyłączenie się z Komunii Kościelnej, czyli wspólnoty wiary i obyczajów – wyjaśnił abp Hoser portalowi wPolityce.pl.

Arcybiskup od lat ostrzega Polaków przed in vitro. Dwa lata temu, przemawiając jako przewodniczący Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, zaznaczył, że „w czasie zapłodnienia pozaustrojowego dochodzi do śmierci, programowanej jednak śmierci innych embrionów, którym nie dano szansy życia”.

– Druga wada to jest to, że coś, co powinno dokonywać się w człowieku, dokonuje się poza nim i przez inne osoby. Tak ważny moment w życiu każdego człowieka, poczęcie własnego dziecka, oddajemy w ręce obcych osób, które robią z tym, co chcą – podkreślił abp. Hoser.

Podobne stanowiska Konferencja Episkopatu Polski zajmuje po dziś dzień.

– Z moralnego punktu widzenia dopuszczenie sztucznego zapłodnienia nie może być zaakceptowane, czyni bowiem człowieka produktem działania ludzkiego, poddanego racjonalności technicznej, a nie etycznej – napisano na stronie KEP.

źródło: wPolityce.pl

naTemat.pl

 

 

Arłukowicz: Świat nagradza twórców in vitro Noblem, a Kaczyński, pod rękę z Rydzykiem, chcą zakazać metody

jagor, PAP, 09.04.2015
http://www.gazeta.tv/plej/19,103087,17726890,video.html?embed=0&autoplay=1
– Rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności to kompromis ekspercki, medyczny i etyczno-moralny – przekonywał w Sejmie Bartosz Arłukowicz. Minister zdrowia ostro skrytykował projekt PiS-u, który zakłada całkowity zakaz metody in vitro. Posłowie debatują nad czterema projektami dotyczącymi zapłodnienia in vitro.

Chcesz zadać swoje pytanie kandydatom na prezydenta? Jeśli tak, dołącz do akcji Gazeta.pl i MamPrawoWiedziec.pl. To Twój Głos. Pytaj.
Minister podkreślił, że niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, którą – zdaniem ekspertów – dotkniętych jest od 10 proc. do 15 proc. par w wieku rozrodczym. Jednocześnie Polska jest ostatnim krajem w Europie, w którym nie ma regulacji dotyczących zapłodnienia in vitro, a tym samym brakuje przepisów, które chroniłyby rodziców, zarodki i opisywałyby zasady procedury przeprowadzania tych zabiegów.Dodał, że autorzy rządowego projektu starali się stworzyć takie prawo, które zagwarantuje dostępność do metody in vitro, ale też będzie respektować wartości etyczno-moralne. Dodał, że projekt przewiduje kompleksowe objęcie opieką wszystkich, którzy borykają się z problemem niepłodności, nikogo zaś nie zmusza do stosowania tej czy innej metody.

– Opisaliśmy cały proces diagnozy i wszystkie metody leczenia stosowane w tej chorobie, a także zasady ochrony zarodków, komórek rozrodczych, dzieci rodzących się dzięki tej metodzie i ich rodziców – powiedział Arłukowicz.

Wskazał, że od 1989 r. w polskim parlamencie pojawiło się 15 różnych projektów dotyczących in vitro, ale – jak powiedział – zawsze debata polityczna i oczekiwania na efekt polityczny skutkowały tym, że żadna z tych ustaw „nigdy tak naprawdę nie dotarła do finalnej debaty parlamentarnej i podpisu prezydenta”.

Od lipca 2013 na świat przyszło ponad 1650 dzieci

Zdaniem ministra pierwszym krokiem do regulacji metody in vitro był rządowy program zdrowotny, który opisywał sposób przeprowadzania i finansowania zabiegów in vitro w Polsce. Od 1 lipca 2013 r. w programie zarejestrowano 19 tys. par borykających się z problemem niepłodności, a obecnie 14 tys. par jest w trakcie procedury in vitro. Dzięki programowi na świat przyszło ponad 1650 dzieci.

Drugim krokiem – według Arłukowicza – było wprowadzenie od 1 lipca 2014 r. na listę leków refundowanych leków stosowanych w metodzie in vitro. Trzecim, jak wskazywał, ma być rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności, który jest „kompromisem eksperckim, merytorycznym, medycznym, ale także etyczno-moralnym”.

Minister skrytykował propozycję PiS, by stosowania in vitro w Polsce całkowicie zakazać. Jak powiedział, budzi to szczególne emocje w Polsce i zdziwienie poza granicami kraju, bo „takich przepisów nie ma nigdzie w Europie”.

„Takich przepisów, jakie proponuje PiS, nie ma w żadnym kraju”

Arłukowicz zwrócił uwagę, że projekt PiS zawiera przepisy zakazujące stosowania in vitro przez Polaków i przewidujące kary za tworzenie embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety. – Takich przepisów nie widzieli Europejczycy w żadnym kraju – podkreślił.

Podobne rozwiązania zakładał także drugi projekt PiS – o zakazie zapłodnienia pozaustrojowego i manipulacji ludzką informacją genetyczną. W ostatnim czasie został on wycofany z Sejmu; jak tłumaczyli wnioskodawcy, stało się tak dlatego, bo były one niemal identyczne.

„Dzieci nie mają żadnej bruzdy i że nie są w niczym gorsze od innych”

Minister mówił, że wycofanie tego projektu nakazał prezes PiS Jarosław Kaczyński, ponieważ był pod nim podpisany kandydat tej partii na prezydenta Andrzej Duda (obecnie europoseł, wcześniej poseł na Sejm). Zdaniem Arłukowicza ten projekt przeszkadza Dudzie w kampanii, bowiem Polacy chcą in vitro.

– Polacy nie boją się już in vitro i wiedzą, że in vitro jest nowoczesną metodą leczenia. Oni wiedzą, że te dzieci nie mają „syndromu powstania na szkle”, że nie mają żadnej bruzdy i że nie są w niczym gorsze od wszystkich innych dzieci, które rodzą się drogą naturalną – mówił minister.

– Europa i świat nagradzają twórców in vitro Noblem, a Jarosław Kaczyński, pod rękę z Tadeuszem Rydzykiem, mówią o tym, żeby Polaków karać więzieniem i zakazać im in vitro – podkreślił.

Rządowy projekt leczenia niepłodności

Rządowy projekt ustawy o leczeniu niepłodności zakłada, że z procedury in vitro będą mogły korzystać małżeństwa oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Zezwala na dawstwo zarodków, zabrania zaś tworzenia zarodków w celach innych niż pozaustrojowe zapłodnienie, a także preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru cech fenotypowych, w tym płci dziecka (chyba że wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej).

Zakazane ma być też niszczenie zarodków zdolnych do prawidłowego rozwoju – grozić ma za to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.

Oprócz rządowego projektu oraz projektu PiS posłowie rozpatrują także dwa projekty SLD. Początkowo miał być omawiany również projekt autorstwa Twojego Ruchu, jednak wskutek wycofania poparcia niektórych z podpisanych pod nim posłów został wycofany z porządku obrad.

Przeczytaj „Nie przeproszę, że urodziłam” – historie rodzin, które zdecydowały się na in vitro >>

Zobacz także

 TOK FM

Feministka przegrała proces z abp. Michalikiem. Jest wyrok

ask, 09.04.2015

AGATA KULCZYCKA

Sąd Okręgowy w Przemyślu oddalił pozew przeciwko abp. Józefowi Michalikowi, metropolicie przemyskiemu, któremu feministka Małgorzata Marenin zarzucała naruszenie dóbr osobistych.
Wyrok zapadł dzisiaj. Abp Józef Michalik nie stawił się do sądu, ale rozprawa się odbyła.Proces byłemu przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Polski wytoczyła Małgorzata Marenin, prezeska Stowarzyszenia Stop Stereotypom, feministka. Poczuła się ona dotknięta słowami arcybiskupa wygłoszonymi podczas kazania we Wrocławiu w ubiegłym roku dotyczącymi pedofilii.

Proces bez metropolity

Arcybiskup mówił wówczas o tym, że wiele się mówi o karygodnych nadużyciach dorosłych wobec dzieci. – Ale nikt nie odważy się pytać o przyczyny, żadna stacja telewizyjna nie walczy z pornografią, z promocją fałszywej, egoistycznej miłości między ludźmi. Nikt nie upomina się za dziećmi cierpiącymi przez brak miłości rozwodzących się rodziców.

Było też o ideologii gender, której „propagandową ramę stanowią najbardziej agresywne polskie feministki”.

Marenin poczuła się dotknięta, bo jak uzasadniała: jest rozwódką, samotnie wychowuje syna i działa aktywnie w organizacjach feministycznych. Chciała, by w prasie ogólnopolskiej arcybiskup przeprosił środowiska, które pomówił oraz by w czasie kazania sprostował całą sytuację, wycofał się z tych słów oraz wpłacił 1000 zł na Centrum Praw Kobiet.

Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym w Przemyślu. Na pierwszej rozprawie arcybiskup się nie stawił, sędzia wezwał go więc do stawienia się na kolejnej 9 kwietnia. Hierarcha przemyski dzisiaj również nie pojawił się w sądzie.

Protest katolików

Środowiska katolickie reprezentowane m.in. przez Akcję Katolicką Archidiecezji Przemyskiej i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży apelowały do abp. Michalika, by ten nie stawiał się na wezwanie sądu.

„Obecność Księdza Arcybiskupa w sądzie oznaczałaby, iż godzimy się na to, by władza państwowa badała legalność głoszenia nauczania Kościoła. Jako polscy katolicy powinniśmy stanowczo zaprotestować.

Jeżeli polskie przepisy dopuszczają, by sąd badał legalność nauczania religii katolickiej, powinny być natychmiast zmienione.

Jeśli przemyski sędzia działa bezprawnie, powinny natychmiast zostać w stosunku do niego wyciągnięte konsekwencje” – argumentowały środowiska katolickie, podkreślając, że słowa wypowiedziane przez arcybiskupa były zgodne z nauką społeczną Kościoła i zostały wypowiedziane w kościele – najodpowiedniejszym do tego miejscu.

„Arcybiskup Józef Michalik w kazaniu mówi to, co Kościół od zawsze naucza w sprawie rodziny. Bez odnoszenia się do żadnej konkretnej osoby. Jedna pani mówi, że ją to obraża. Innymi słowy, obraża ją nauczanie Kościoła” – czytamy w oświadczeniu przygotowanym przez te środowiska.

PiS broni abp. Michalika

Podobne w wymowie oświadczenie wystosowali radni sejmiku wojewódzkiego. Sprzeciwiali się w nim działaniom, które mogą skutkować „ograniczaniem wolności słowa poprzez cenzurowanie publicznych wypowiedzi przedstawicieli Kościoła katolickiego”.

Podpisało je 17 radnych wojewódzkich z klubu PiS, wśród nich także marszałek województwa Władysław Ortyl.

Zobacz także

gazeta.pl

„Niechlujnie zorganizowany przelot w fabryce łgarstwa zamienia się w zamach”. Lewandowski ostro o PiS

Anna Siek, 09.04.2015
Janusz Lewandowski

Janusz Lewandowski (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

– Wolałbym, żebyśmy byli cicho nad trumnami smoleńskimi, szczególnie w kampanii wyborczej. Ale to niemożliwe. Znowu będziemy mieli fabrykowanie kłamstwa smoleńskiego, przerabianie tragicznej katastrofy w zamach – stwierdził Janusz Lewandowski w TOK FM. Jak ocenia były komisarz UE, zamach w Smoleńsku „nie przestaje być mitem założycielskim” PiS.
Jak ocenia Janusz Lewandowski, szef Rady Gospodarczej przy Premierze, dokładniejsze stenogramy z czarnych skrzynek prezydenckiego tupolewa, odsłoniły „coraz bardziej ponurą prawdę o ostatnich minutach lotu” z 10 kwietnia 2010 roku.– Jakkolwiek to jest bardzo bolesne dla wdowy po dowódcy sił powietrznych, gen. Andrzeju Błasiku, on jednak wisiał nad tymi młodymi pilotami. I nie wypowiedział czegoś, co powinien powiedzieć doświadczony dowódca: panowie, to zbyt wielkie ryzyko, samobójcza wyprawa, unikamy lądowania. A pojawiły się wskazówki ośmielające – mówił gość „Poranka Radia TOK FM”.

Według byłego unijnego komisarza zapisy z czarnych skrzynek pokazują, że w czasie ostatniej fazy lotu prezydenckiego tupolewa piloci „przeżywali nalot w kokpicie”. – To był koszmar.

Ciszy nie będzie

Lewandowski nie ma wątpliwości, że sprawa katastrofy smoleńskiej nie powinna być wykorzystywana politycznie. Szczególnie w czasie kampanii wyborczej. Ale to, co zobaczyliśmy do tej pory, pokazuje, że to postulat praktycznie niemożliwy do zrealizowania.

– Wolałbym żebyśmy byli cicho nad trumnami smoleńskimi. Ale to niemożliwe, bo ci, którzy domagają się ciszy, organizują miesięcznice i znowu będziemy mieli fabrykowanie kłamstwa smoleńskiego, przerabianie tragicznej katastrofy na zamach.

Podobny mechanizm poznaliśmy – zdaniem byłego komisarza UE – jesienią ubiegłego roku. – Mieliśmy niechlujnie zorganizowane i przeprowadzone wybory samorządowe. W tej fabryce łgarstw przemieniły się one w fałszerstwo. Nie ma dowodów na sfałszowanie, a prezes PiS z trybuny sejmowej wypowiada nieprawdę, że wybory zostały sfałszowane. Nie ma najmniejszych dowodów na zamach. Był niechlujnie zorganizowany przelot z tragiczną końcówką i to w tej fabryce łgarstwa zmienia się w zamach.

Jak stwierdził Janusz Lewandowski, jest bardzo niebezpieczne, że „budowanymi na nieprawdzie” mitami założycielskimi największej partii opozycyjnej stały się zamach smoleński i sfałszowane wybory.

Zobacz także

TOK FM

Dodaj komentarz