Trzaskowski (13.03.2015)

 

Wschodnia Europa nie współczuje

Ivan Krastev*, 12.09.2015

Kobieta w punkcie rejestracji uchodźców w Isenburgu w Niemczech

Kobieta w punkcie rejestracji uchodźców w Isenburgu w Niemczech (Michael Probst / AP (AP Photo/Michael Probst))

Co z tą Wschodnią Europą? Jeszcze trzy dekady temu jej symbolem była „Solidarność”. Dziś bardziej odpowiednim symbolem byłaby naklejka na zderzak z napisem „Europa Wschodnia: miejsce, na tle którego Donald Trump wygląda dobrze”. Odpowiedź jest krótka: rozczarowanie, nieufność, demografia i demokracja.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Węgierski dziennikarz, komentując napływ emigrantów, przez Węgry torujących sobie drogę do Austrii i Niemiec, powiedział mi: „Nie mamy już miast. Tylko rozbudowane stacje kolejowe”.

Austriacka „ciężarówka wstydu” i obrazy wyrzuconych na brzeg ciał emigrantów w wielu krajach zachodniej Europy wywołały falę współczucia. W Niemczech 60 procent obywateli popiera rządowy plan udzielenia schronienia aż 800 tysiącom uchodźców, liczbie równej prawie 1 procentowi ludności kraju.

W Europie Wschodniej opinia publiczna pozostaje niewzruszona, a miejscowi liderzy ostro skrytykowali decyzję Brukseli o redystrybucji uchodźców między państwami członkowskimi Unii. W krajach tranzytowych większość popiera budowę murów na granicach, a niedawny sondaż w Czechach pokazał, że 44 procent Czechów nie chce, żeby rząd wydał choć koronę na pomoc migrantom.

Słowacki premier Robert Fico poszedł jeszcze dalej – stwierdził, że 95 procent ubiegających się o azyl to wcale nie uchodźcy, ale imigranci ekonomiczni, i że jego kraj jest gotowy do przyjęcia tylko chrześcijan. Być może najbardziej przerażający jest e-mail węgierskiej telewizji publicznej nakazujący dziennikarzom unikanie pokazywania dzieci imigrantów. Rząd węgierski najwyraźniej obawia się, że obrazy cierpiących dzieci zmiękczą serca ludzi i, nie daj Boże, wywołają współczucie.

Co z tą wschodnią Europą? Jeszcze trzy dekady temu jej symbolem była „Solidarność”. Dziś bardziej odpowiednim symbolem byłaby naklejka na zderzak z napisem „Europa Wschodnia: miejsce, na tle którego Donald Trump wygląda dobrze”.

Odpowiedź jest krótka: rozczarowanie, nieufność, demografia i demokracja.

Coraz tłoczniej na bałkańskim szlaku prowadzącym do Unii Europejskiej

Komunizm i liberalne reformy przyniosły ze sobą cynizm. W obliczu napływu imigrantów i braku poczucia ekonomicznego bezpieczeństwa wielu mieszkańców Europy Wschodniej uważa, że ich oszukano: przecież wejście do Unii miało oznaczać dobrobyt. Jesteśmy biedniejsi niż Europa Zachodnia, argumentują, więc jak możecie od nas oczekiwać solidarności? Obiecano nam turystów, nie uchodźców. Wielu przywódców z kolei sądzi, że jedynym sposobem na odzyskanie politycznego poparcia będzie pokazanie, że dbają wyłącznie o własnych obywateli, a ani trochę o los cudzoziemców.

Według prognoz ONZ do 2050 roku liczba ludności w Bułgarii ma się skurczyć o 27 procent. Taki strach przed „zniknięciem narodu” odczuwa wiele małych krajów wschodniej Europy.

Dla nich napływ obcych sygnalizuje ich własne przejście do historii, a argument, że starzejąca się Europa potrzebuje imigrantów, tylko wzmacnia rosnące poczucie egzystencjalnej melancholii. Kiedy ogląda się w telewizji starych ludzi protestujących przeciw osiedlaniu uchodźców w ich wyludnionych wsiach, gdzie przez ostatnie dekady nie urodziło się ani jedno dziecko, serce się łamie z powodu sytuacji obu stron – uchodźców, ale i starych, samotnych ludzi, których świat znika na ich oczach.

Nieudana integracja Romów także przyczynia się do tego deficytu współczucia. Wschodni Europejczycy obawiają się cudzoziemców, ponieważ nie ufają zdolności swoich państw do integracji „innych”, którzy już wśród nich mieszkają. A to, że kraje Europy Wschodniej mają ustrój demokratyczny, bynajmniej nie ułatwia im sytuacji. Obserwujemy bowiem nie brak solidarności, ale zderzenie różnych solidarności: solidarność narodowa, etniczna i religijna ściera się z naszymi obowiązkami wynikającymi z bycia istotami ludzkimi.

Dziś widać, że kryzys migracyjny jest egzystencjalnie dużo groźniejszy dla Unii Europejskiej niż kryzys euro czy kryzys wywołany zajęciem Krymu przez Rosję. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk otwarcie ostrzega przed niebezpieczną przepaścią między wschodem i zachodem Europy.

Współczucie jednak to za mało, by rozwiązać przytłaczający Europę problem migracji. Kilka lat temu węgierski filozof i były dysydent Gáspár Miklós Tamás stwierdził, że oświecenie, w którym intelektualnie zakorzeniona jest idea Unii, domaga się powszechnego obywatelstwa. Tyle że powszechne obywatelstwo wymagałoby albo tego, żeby biedne i dysfunkcyjne kraje stały się miejscami, których warto być obywatelem, albo otwarcia przez Europę granic przed każdym chętnym.

Żadna z tych alternatyw, co jest coraz bardziej oczywiste, nie dojdzie do skutku. Libia i Syria to frustrujące przykłady naszej bezradności: ani europejska interwencja w Libii, ani brak interwencji w Syrii nie powstrzymały wojen w sąsiedztwie Europy. Rozdarta między moralnym obowiązkiem pomocy bliźnim w skrajnej potrzebie a praktyczną niemożliwością pomocy wszystkim Europa zostanie zmuszona do przyjęcia jednych i wydalenia innych.

Wschodnioeuropejskie społeczeństwa i rządy twierdzą jednak, że moralnie słuszne jest zamykanie bram przed tymi, którzy uciekają przed śmiercią – a to jest głęboko niepokojące. Deficyt współczucia uwydatnia głęboki kryzys w sercu europejskiego projektu.

Ivan Krastev – bułgarski politolog, szef Centrum Strategii Liberalnych w Sofii i wykładowca w Instytucie Nauk o Człowieku w Wiedniu

przełożyła Katarzyna Wężyk

Magazyn Świąteczny to coś więcej – więcej wyjątkowych tematów, niezwykłych ludzi, najważniejszych wydarzeń, ciekawych komentarzy i smacznych wątków. Co weekend poznasz ciekawy przepis, zasłuchasz się w interpretacji wiersza i przyznasz, że jest cudem, dowiesz się, co w trawie piszczy – w polityce, kulturze, nauce.

Jak konkretnie możesz pomóc uchodźcom. CZYTAJ TUTAJ >>>

W Magazynie Świątecznym:

Doktor Bartolo wita w lepszym świecie
Pierwszego dnia przywieźli mi stu jedenastu. Wszyscy w niebieskich workach. Kiedy otwierałem pierwszy, modliłem się, żeby nie było w nim dziecka

Odbiorą pracę, zgwałcą kobiety, połamią krzyże
Czy zwolennicy otwarcia granic pogrożą dżihadystom konwencją antyprzemocową? A za co nakarmią, wyleczą i wyuczą imigrantów? Na takie wątpliwości odpowiada szef wielkiego niemieckiego koncernu: „Większość uchodźców jest młoda, dobrze wykształcona i wysoce zmotywowana. To ludzie, jakich szukamy”

Stu uchodźców na miasto? Stać nas. Rozmowa z prof. Markowskim
Wykwalifikowanym emigrantom powinniśmy dawać obywatelstwo z pocałowaniem ręki, a nie stawiać zasieki

Ameryka skręca na prawo
Utopić rząd w wannie. A potem wygnać Meksykanów, a może nawet zabrać czarnym. Zubożali wyborcy chętnie słuchają takich haseł

Książę Harry. Jego Wysokość Niegrzeczność
„Ty będziesz królem, a ja nie, więc mogę robić, co mi się podoba” – miał powiedzieć starszemu bratu sześcioletni Harry. I za to chyba kochają go Brytyjczycy

Żona cię zamyka w pokoju. Rozmowa z Jerzym Hoffmanem
Sędzią był głuchy staruszek. Któryś ze świadków mówi: „Nie wszystko jej się w Polsce podobało”. „Aha. Proszę zaprotokołować: nic jej się w Polsce nie podobało”. Dostałem rozwód na pierwszej rozprawie

Homo sapiens. Ojciec i matka nieznani
Linia rodowa człowieka? Zapomnijmy. Drzewo genealogiczne? Wolne żarty. Już prędzej rozlewna rzeka. Małpie siekacze i ludzkie trzonowce w jednej szczęce – nasi przodkowie płatają figle ewolucjonistom

Jestem z Wilna, to widać
W jednym z naszych wydawnictw usłyszałam: „Bardzo dobra książka. Te wszystkie polonizmy trzeba będzie wprawdzie usunąć, ale proszę się nie martwić – zajmiemy się tym”

wyborcza.pl

Polska przyjmie więcej uchodźców, niż zapowiadała? Trzaskowski: Po spełnieniu naszych warunków

mkd, PAP, 13.09.2015
– Polska powinna być solidarna i może przyjąć więcej uchodźców, jeśli spełnione zostaną nasze warunki. Zależy nam na: uszczelnieniu granic zewnętrznych UE, jasnym rozróżnieniu imigrantów ekonomicznych i uchodźców oraz możliwości weryfikacji uchodźców pod kątem bezpieczeństwa – mówi wiceminister SZ Rafał Trzaskowski.

Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski

Wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski (Fot. Przemek Wierzchowski/ Agencja Gazeta)

 

Trzaskowski zaznaczył, że trudno przed zakończeniem negocjacji mówić o konkretnej liczbie uchodźców, których Polska przyjmie.

– To zależy od tego, czy warunki, jakie stawiamy, zostaną spełnione i w jakim stopniu – powiedział Trzaskowski. Dodał, że leci do Brukseli, gdzie w poniedziałek rozpoczynają się negocjacje na ten temat ministrów ds. europejskich oraz ministrów spraw wewnętrznych UE.

 

Solidarność i odpowiedzialność

– Nie mam żadnej wątpliwości, że Polska będzie solidarna i będzie wykazywać się większą solidarnością, tylko to musi być solidarność odpowiedzialna, na miarę naszych możliwości – mówił.

Dodał, że o ile jeszcze kilka tygodni temu mieliśmy w Europie do czynienia z kryzysem, to teraz jest to już katastrofa humanitarna, dlatego nawet takie kraje jak Hiszpania, która miała jeszcze twardsze stanowisko niż Polska czy Wielka Brytania, która ma wyłączenia traktatowe z polityki imigracyjnej, zgłaszają, że są gotowe na przyjęcie większej liczby uchodźców.

– Jeżeli zostaną spełnione pewne warunki, jesteśmy skłonni do tego, żeby wykazać się większą solidarnością niż dotychczas – mówi Trzaskowski.

Jakie to warunki?

– Twarde uszczelnienie granicy zewnętrznej UE.

– Wprowadzenie jasnego rozróżnienia na imigrantów ekonomicznych, na których Polski nie stać, i na uchodźców, którym trzeba pomagać, bo uciekają przed śmiercią albo prześladowaniami.

– Wpływ rządu polskiego na weryfikację tych ludzi pod kątem bezpieczeństwa.

Juncker mówi to samo?

Minister dodał, że te wszystkie elementy znajdują się w planie przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera, ale jest jeszcze wiele rzeczy, które Polska będzie negocjować, bo zależy nam, żeby „państwo polskie miało jak największą kontrolę nad całym tym procesem”.

Według nowych propozycji Komisji Europejskiej do Polski miałoby trafić w sumie blisko 12 tys. uchodźców – 2659 w ramach programu relokacji zaproponowanego w maju oraz 9287 w ramach nowej propozycji.

W poniedziałek o propozycjach komisji dotyczących rozdzielenia uchodźców docierających obecnie do Włoch, Grecji i na Węgry mają dyskutować na nadzwyczajnym spotkaniu ministrowie spraw wewnętrznych państw UE. W Polsce w środę odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Sejmu ws. uchodźców.

 

polskaPrzymie

gazeta.pl