Kopacz (16.06.2015)

 

 

Co trzeci Polak zadowolony z wyniku wyborów. Coraz mniej zadowolonych wśród głosujących na Dudę [SONDAŻ]

kospa, pap, 16.06.2015
Z wyników wyborów prezydenckich zadowolonych jest obecnie 32 proc. Polaków - wynika z badania CBOS. To oznacza, że Duda ma już mniej fanów

Z wyników wyborów prezydenckich zadowolonych jest obecnie 32 proc. Polaków – wynika z badania CBOS. To oznacza, że Duda ma już mniej fanów (Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta)

Z wyników wyborów prezydenckich zadowolonych jest obecnie 32 proc. Polaków – pokazuje badanie CBOS. Co piąty pytany przyjął je z obojętnością, rozczarowanych jest 16 proc. Jakim prezydentem – zdaniem badanych – będzie Andrzej Duda?
O to, jakie nastroje wzbudziły wśród Polaków wyniki wyborów, CBOS spytał tuż po drugiej turze. I okazało się, że zwycięstwo Andrzeja Dudy to dla co trzeciego Polaka (32 proc.) powód do zadowolenia. Co piąty (20 proc.) przyjął je z obojętnością. Rozczarowanie, obawa i radość – na te odpowiedzi wskazało po 16 proc. pytanych.

Zaskoczonych wynikiem wyborów było 14 proc. badanych. Co dziesiąty (10 proc.) odebrał go z niepewnością. Po 5 proc. zareagowało na wynik wyborów zniechęceniem lub złością. 1 proc. ankietowanych nie miał zdania.

Zgodnie z badaniem co trzeci pytany (36 proc.) ma opinię umiarkowaną na temat tego, jakim prezydentem będzie Andrzej Duda – wskazuje bowiem, że będzie to prezydentura ani dobra, ani zła. Pozytywną opinię o przyszłej prezydenturze ma co piąty respondent (7 proc. badanych uważa, że będzie to bardzo dobry prezydent, 13 proc. – że dobry). 21 proc. jest przekonanych, że Duda będzie złym prezydentem, co dziesiąty ankietowany (10 proc.) – że bardzo złym.

Wyborcy Dudy raczej zadowoleni, wśród niegłosujących dominuje obojętność

A jak jest z samymi wyborcami Dudy? Uczucie zadowolenia z wyniku wyborów podziela 74 proc. z nich. To spadek o 7 pkt proc. w porównaniu do poprzedniego badania (przeprowadzonego po pierwszej turze). 37 proc. zwolenników kandydata PiS czuło po wyborach radość, co oznacza 11-proc. spadek.

Wyniki drugiej tury rozczarowały 43 proc. wyborców Bronisława Komorowskiego. Co czwarty (24 proc.) badany był zaskoczony, co trzeci (32 proc.) przyjął zwycięstwo Dudy z obawą.

Wśród osób niegłosujących w drugiej turze uczuciem dominującym była obojętność (45 proc.). Prawie co piąty badany (18 proc.), który nie oddał głosu w wyborach, odebrał ich wynik z zadowoleniem.

Zwolennicy PiS przyjęli zwycięstwo kandydata swojego ugrupowania z zadowoleniem (78 proc.), niemalże dla co drugiego (44 proc.) był to powód do radości.

W elektoracie PO dominowało z kolei rozczarowanie (45 proc.) i obawa (31 proc.). Zwolennicy rządzącej partii okazali się także najbardziej zaskoczeni porażką Bronisława Komorowskiego (23 proc.).

Zadowolenie z wyboru prezydenta a uczestnictwo w praktykach religijnych

Według CBOS postrzeganie Andrzeja Dudy jako przyszłego prezydenta „najwyraźniej różnicują praktyki religijne oraz deklarowane poglądy polityczne”.

Połowa osób uczestniczących w praktykach religijnych co najmniej raz w tygodniu uważa, że Duda będzie dobrym prezydentem (uważa tak 56 proc. spośród tych, którzy uczestniczą w praktykach religijnych kilka razy w tygodniu i 49 proc. tych, którzy uczestniczą raz w tygodniu). Wśród tych, którzy w ogóle nie biorą udziału w praktykach religijnych, większość (60 proc.) ocenia, że Duda nie będzie dobrym prezydentem.

Większość osób o poglądach lewicowych (58 proc.) i połowa o centrowych (50 proc.) uważa, że prezydentura Dudy będzie raczej zła. Z kolei większość respondentów o poglądach prawicowych (59 proc.) wierzy, że na najbliższe pięć lat Polacy wybrali dobrego prezydenta.
coCzulicoCzuli1coCzuli2coCzuli3

Badanie przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo w dniach od 26 maja do 3 czerwca 2015 r. na reprezentatywnej losowej próbie 988 dorosłych mieszkańców Polski.

Zobacz także

wyborcza.pl

 

Meksyk legalizuje małżeństwa jednopłciowe

Maciej Stasiński, 16.06.2015
Meksykański sąd najwyższy orzekł, że związki osób tej samej płci mogą być takimi samymi małżeństwami jak te zawarte przez kobietę i mężczyznę.

Meksykański sąd najwyższy orzekł, że związki osób tej samej płci mogą być takimi samymi małżeństwami jak te zawarte przez kobietę i mężczyznę. (Alik Keplicz (AP Photo/Alik Keplicz))

Meksykański sąd najwyższy orzekł, że związki osób tej samej płci mogą być takimi samymi małżeństwami jak te zawarte przez kobietę i mężczyznę. Ta nowa doktryna prawna ma obowiązywać w całym kraju pomimo różnic w ustawodawstwie różnych stanów
W ubiegłym tygodniu w mieście Leon w bardzo katolickim stanie Guanajuato dwaj mężczyźni Cesar Ceja i Ricardo Gallardo pobrali się w miejscowym kościele dzięki przychylności liberalnego księdza Alejandro Gonzaleza. Ale cywilnego ślubu w ratuszu odmówiła im burmistrz miasteczka z rządzącej partii PRI Barbara Botello na podstawie stanowego prawa. Wówczas miejscowy radny z tej samej partii Guillermo Romo oskarżył ją o homofobię i złożył skargę do sądu, a 300 osób przemaszerowało przez miasto w obronie praw nowożeńców gejów.

Sąd uznał skargę i ślub cywilny odbył się ostatecznie, ale nie w ratuszu, lecz w miejscowej pizzerii, a liczni goście, którzy nie zmieścili się w restauracji, śledzili transmisję na ekranie ustawionym na placu przed ratuszem. Podobnych przypadków w Meksyku wciąż przybywa…

Machismo trzyma się mocno, ale sąd stawia na równość

W końcu sąd najwyższy stracił cierpliwość do ciągnących się latami dysput i kłótni, a także do prawnego bałaganu utrzymującego się w kwestiach praw obywatelskich oraz związków homoseksualnych kobiet i mężczyzn w prawie federalnym i stanowym. W poniedziałek orzekł w dwóch podstawowych sprawach: małżeństwa jako takiego oraz równości obywateli wobec prawa.

Po pierwsze, postanowił, że „celem małżeństwa nie jest rozmnażanie się, lecz ochrona rodziny jako rzeczywistości społecznej. Nie ma więc żadnego usprawiedliwienia dla stanowiska, że małżeństwo musi być heteroseksualne, bo takie stanowisko zakazuje dostępu do małżeństwa parom jednej płci”. Po drugie zaś, zawyrokował, że „żaden przepis, werdykt czy praktyka prawna nie może ograniczać praw osoby ludzkiej z racji jej orientacji seksualnej”.

– A to oznacza, że odtąd w całym Meksyku małżeństwo osób tej samej płci jest legalne, choćby prawodawstwo różnych stanów stanowiło co innego – wyjaśnia rzeczniczka sądu najwyższego Leticia Bonifaz.

W ten sposób Meksyk jako czwarty kraj Ameryki Łacińskiej – po Brazylii, Argentynie i Urugwaju – zrównuje w prawach homoseksualistów i lesbijki. I to mimo iż wszędzie na kontynencie panującą religią jest katolicyzm, w dodatku w dość konserwatywnym społecznie wydaniu. Zaś dominacja płci męskiej (machismo) wciąż przeważa nad równością płci i wyzwoleniem kobiet.

Stany mają swoje prawa

Orzeczenie sądu najwyższego nie unieważnia jednak praw obowiązujących w poszczególnych stanach, lecz ustanawia konstytucyjną, czyli powszechną w całym kraju, wykładnię prawa, której wszyscy sędziowie i władze lokalne muszą się odtąd podporządkować. Praktycznie zatem każdy stanowy zakaz zawarcia małżeństwa między dwiema kobietami lub dwoma mężczyznami może, a nawet musi zostać sądownie uchylony, jeśli tylko zażądają tego zainteresowani.

W ostatnich latach pary homoseksualne wymusiły już w drodze sądowej legalne uznanie swoich małżeństw w kilku konserwatywnych katolickich stanach – Guanajuato, Oaxaca, Michoacán – wbrew lokalnym władzom cywilnym lub kościelnym, ale prawa cywilnego na razie wciąż tam nie zmieniono.

Coraz więcej równości

Od kiedy w 2010 r. w Ciudad de Mexico, stolicy kraju, kodeks cywilny uznał zgodność małżeństw jednopłciowych z konstytucją oraz równość we wszelkich prawach par zawierających małżeństwa jednopłciowe i różnopłciowe, w kraju toczy się powolny proces przyswajania sobie świadomości równości praw – bez względu na orientację seksualną – przez polityków i całe społeczeństwo.

Dotąd do dystryktu stołecznego w zrównaniu małżeństw dołączyły stany Quintana Roo, Jalisco i Coahuila, a w kilku innych zalegalizowano związki jednopłciowe. W pozostałych dwudziestu kilku (spośród 32) prawa stanowe definiują małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, a lokalne władze odmawiają zgody na legalizację związków lub małżeństw jednopłciowych.

Akceptacja równości praw małżeńskich gejów i lesbijek jest jednak dość powszechna i cieszy się aż 70-procentowym poparciem.

Paradoksalnie, większość głównych partii politycznych, jak prawicowo-katolicka Partia Akcji Narodowej czy rządząca Instytucjonalna Partia Rewolucyjna PRI, a nawet lewicowe Partia Rewolucji Demokratycznej oraz Morena, są legalizacji małżeństw jednopłciowych albo przeciwne, albo oficjalnie się nie wypowiadają. Nawet główny lewicowy populista meksykański Andres Manuel Lopez Obrador, przywódca lewicowej Moreny, dwukrotnie pokonany w wyborach prezydenckich w 2006 i 2012 r., obnosi się ze swoją wiarą, ale tematu równouprawnienia unika. – Legalizacja aborcji i małżeństw jednopłciowych nie są, z całym szacunkiem, tak ważne jak skończenie z korupcją, bo złodziejstwo i przekupstwo wyrządzają Meksykowi najwięcej krzywd – mówił niedawno w wywiadzie.

Dwa lata temu mieszkańcy miasta Fresnillo wybrali pierwszego w kraju burmistrza homoseksualistę, został nim Benjamin Medrano.

Zobacz także

wyborcza.pl

Żakowski: Kopacz zmarnowała okazję, by zahamować erozję PO. Traumatyczny dryf

klep, 16.06.2015
http://www.gazeta.tv/plej/19,145400,18129580,video.html?embed=0&autoplay=1
„Ewa Kopacz właśnie straciła doskonałą okazję, by zrobić znaczący ruch i odwrócić lub zahamować sondażową erozję Platformy” – pisze Jacek Żakowski w serwisie Polityka.pl o zmianach w rządzie. Jego zdaniem PO stała się górą lodową, która może już tylko topnieć.

 

Jacek Żakowski przekonuje w serwisie Polityka.pl, że PO stała się górą lodową. „Majestatycznie i z żelazną konsekwencją dryfuje kursem, na którym bezkompromisowo topnieje” – zaznacza publicysta.

Chwilowa trauma? Gorzej

Zdaniem Żakowskiego partia rządząca weszła na tę ścieżkę, gdy Bronisław Komorowski zapowiedział referendum ws. JOW. Miał to być przejaw chwilowej traumy, okazało się jednak, że to głębszy problem. Nie naprawiają go, według publicysty, nowe twarze w gabinecie Ewy Kopacz. Zmiany w rządzie Żakowski nazywa „rutynowym machnięciem wiosłami”, które nie może posłużyć jako przełom.

 

Żakowski recenzuje nominacje. Marian Zembala, współpracownik Zbigniewa Religi, w Ministerstwie Zdrowia? To efekt popularności filmu „Bogowie”, a równie dobrze do resortu można było skierować Piotra Głowackiego, który Zembalę grał w filmie. Adam Korol w Ministerstwie Sportu? Przez pozostałe do końca kadencji kilka miesięcy nie ma znaczenia. Adam Czerwiński ministrem skarbu? Znany z afery hazardowej nie gwarantuje, że uspokoi nerwowość w państwowych spółkach przed nowym politycznym rozdaniem. A Marek Biernacki skierowany do nadzoru służb to według Żakowskiego po prostu przydział dla konserwatywnego katolika.

„Ewa Kopacz właśnie straciła doskonałą okazję, by zrobić znaczący ruch i odwrócić lub zahamować sondażową erozję Platformy. A następnej takiej okazji nie widać” – zaznacza Żakowski. I przewiduje, że PO czeka już tylko „smutny, traumatyczny dryf”.

Cały wpis w serwisie Polityka.pl >>>

TOK FM

Burza wokół wycieku tekstu nowej encykliki Franciszka. „Antypolski dokument”, „atak na papieża”

AB, Sylwia Wysocka PAP, 16.06.2015
Papież Franciszek

Papież Franciszek (Fot. GREGORIO BORGIA / AP Photo)

Włoska prasa przytacza fragmenty ekologicznej encykliki papieża Franciszka „Pochwalony bądź”, którą tygodnik „L’Espresso” zamieścił w całości na stronie internetowej. Watykan jest oburzony, bo oficjalna publikacja dokumentu miała nastąpić w czwartek.

 

W papieskiej encyklice napisano m.in., że technologia oparta na „bardzo zanieczyszczających” wydobywanych surowcach, takich jak węgiel i ropa, powinna zostać „stopniowo i bez zwłoki zastąpiona” przez źródła energii odnawialnej. Watykan, starając się umniejszyć znaczenie złamania embarga na tekst, oświadczył, że do mediów przedostał się jedynie projekt dokumentu.

Wśród watykanistów pojawiły się opinie, że za przedwczesnym ujawnieniem encykliki stoją konserwatywne kręgi przeciwników Franciszka z Kurii Rzymskiej, którzy w ten sposób chcieli osłabić przekaz papieskiego tekstu. Encyklika liczy ponad 190 stron i 246 paragrafów, a poświęcona jest, jak głosi podtytuł, „trosce o wspólny dom”, jakim jest Ziemia.

Papież: Człowiek nie jest panem natury

W tekście papież apeluje m.in. o powszechne „ekologiczne nawrócenie” oraz o „wysłuchanie krzyku Ziemi i ubogich”; potępia różne przejawy „planetarnych niesprawiedliwości”. Franciszek przestrzega też przed groźbą samounicestwienia. „Nie jesteśmy Bogiem. Ziemia była przed nami i została nam dana” – te słowa papieża wypunktowuje „Corriere della Sera”. Jak zauważa dziennik, Franciszek podkreśla, że człowiek nie jest panem natury, a ta nie jest bezrozumną materią do jego dyspozycji.

Papież kładzie też nacisk na kruchość naszej planety i biednych, którzy na niej żyją, oraz olbrzymie nierówności w dziedzinie podejścia do środowiska naturalnego i życia społecznego. Duchowny pisze, że „zagraniczne zadłużenie biednych państw przekształciło się w narzędzie kontroli nad nimi”. Tymczasem, zaznacza, zamiast rozwiązać problemy biednych, proponuje się obniżenie wskaźnika urodzeń.

Franciszek potępia „obsesyjny konsumpcjonizm”

Papież wymienia też największe i najbardziej niepokojące przejawy kryzysu ekologicznego, takie jak globalne ocieplenie, zmiany klimatyczne, zatrucie środowiska, podniesienie stanu mórz, niesprawiedliwa dystrybucja żywności, brak dostępu wszystkich do wody, rabunkowe wydobycie zasobów. Franciszek potępia „obsesyjny konsumpcjonizm” jako rezultat globalizacji oraz „beztroski brak odpowiedzialności”, klimat ocenia zaś jako „dobro wspólne”. Jak wskazuje, jest nim także całe środowisko naturalne; papież ostrzega, że następnym pokoleniom obecne mogą pozostawić jedynie „ruiny, pustynie i brud”.

„Wiemy, że technologia oparta na wydobywanych surowcach, bardzo zanieczyszczających, zwłaszcza węglu, ale także ropie i w mniejszym stopniu gazie, musi zostać zastąpiona stopniowo i bez zwłoki” – pisze.

 

Złamanie embarga to „atak na papieża”?

„Siły ekonomiczne wciąż usprawiedliwiają aktualny system światowy, w którym przeważają spekulacja i dążenie do dochodu, lekceważące każdy kontekst i skutki dla godności ludzkiej i środowiska” – stwierdza Franciszek. Jego zdaniem „do przewidzenia jest, że w obliczu wyczerpania niektórych zasobów naturalnych powstaje nowy scenariusz sprzyjający nowym wojnom”. „Kieruję pilny apel o odnowienie dialogu o sposobie, w jaki budujemy przyszłość planety” – podkreśla papież.

Publikacja encykliki na trzy dni przed jej ogłoszeniem to wielka zagadka – przyznaje portal Vatican Insider. Medium stawia tezę, że stoją za nią konserwatywne kręgi w Watykanie, których celem jest nie tylko osłabienie przesłania Franciszka, pełnego słów krytyki pod adresem polityki w kwestii ochrony środowiska w najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajach, ale także – szerzej – „atak na osobę papieża” i jego starania o odnowę Kościoła.

To prewencyjny atak na dokument już uważany za historyczny – podkreśla portal dziennika „La Stampa”. Włoskie media zauważają też, że watykanista tygodnika „L’Espresso”, który ujawnił tekst, uchodzi za sympatyka konserwatywnych kręgów w Kościele.

„Rz”: W Watykanie encyklikę nazywa się „antypolską”

Włoskie gazety, które publikują fragmenty tekstu, piszą także o irytacji Watykanu z powodu złamania embarga przez tygodnik. Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi mówi o naruszeniu zasad i przypomina, że embargo na tekst obowiązuje do południa w czwartek. Zastrzega zarazem, że to, co opublikowano, to jedynie „projekt”.

Wcześniej „Rzeczpospolita” podała, że w Watykanie nową encyklikę papieża już określa się mianem „antypolskiej”. Dokument uznaje się bowiem za „antywęglowy”, a, jak przypomina gazeta, Polska jest w pierwszej „20” państw i w ścisłej czołówce krajów UE, które emitują najwięcej CO2.

Bycie głową Kościoła to nie tylko wygłaszanie kazań i nudne spotkania z politykami. Ostatnio papieża Franciszka odwiedzili koszykarze z The Harlem Globetrotters, którzy pokazali mu kilka sztuczek…

gazeta.pl

Trzęsienie ziemi i długi urlop

Katarzyna Kolenda-Zaleska, „Fakty” TVN, 16.06.2015
Premier Ewa Kopacz ogłosiła nowych ministrów

Premier Ewa Kopacz ogłosiła nowych ministrów (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Kiedy zdarza się trzęsienie ziemi, natychmiast organizowana jest akcja ratunkowa. Nie da się czekać.
Pani premier postanowiła wywołać w środę polityczne trzęsienie ziemi, ale akcję ratunkową wstrzymała na kilka dni. Gdzie tu logika?Można się spierać, czy decyzje Ewy Kopacz o zmianach w rządzie są racjonalne i pomogą rządowi oraz Platformie w odzyskiwaniu społecznego zaufania. Natomiast całkowicie nieracjonalne było wstrzymanie się z nominacjami. Jeśli coś zaszkodziło Kopacz, rządowi i PO, to właśnie to. Jak można było odwołać kilku ministrów i wiceministrów, zmusić do rezygnacji marszałka Sejmu i nie przedstawić natychmiast ich następców.Pani premier otworzyła polityczną debatę i radośnie postanowiła przetestować, co też o jej decyzji sądzą przeciwnicy. No i miała, czego chciała. Przez cztery dni bez przerwy wałkowano, co też się dzieje w rządzie i w Platformie. Opozycja z lubością pastwiła się nad rządem – co jest absolutnie zrozumiałe – bo dostała piękny, całkowicie zaskakujący prezent na rozpoczęcie kampanii. Nawet trudno się dziwić wnioskom o rozwiązanie Sejmu, skrócenie kadencji czy rząd techniczny. Wszystko dostali na tacy.Wystarczy też zerknąć na tygodniki. Ewa Kopacz, nie podejmując natychmiast decyzji o następcach, sprowokowała okładki o upadku rządu, o zabijaniu PO, o Kopacz w histerii i końcu wszystkiego. Bo niby o czym dziennikarze mieliby pisać, skoro decyzje wisiały w powietrzu przez wiele dni.To o tyle zaskakujące, że gdy w kwietniu doszło do dymisji ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka, to cała sprawa została załatwiona szybko i w miarę bezboleśnie, bez większych politycznych szkód. Następca był znany natychmiast.

Teraz można było zrobić tak samo. A tak decyzje pani premier wyglądają, jakby były podejmowane w panice. A przecież miały dowodzić, że panuje nad sytuacją i mocną ręką trzyma przywództwo w rządzie i partii. Wyszło niestety na odwrót i tych strat pewnie nie da się już odrobić. I bez znaczenia jest to, że premier wczoraj nominowała do rządu kompetentnych fachowców, jak prof. Mariana Zembalę. To, co złego miało być powiedziane, zostało powiedziane w ciągu paru dni „bezczynności” pani premier.

Nie bardzo też rozumiem, czemu Ewa Kopacz tak się spieszyła z przedstawieniem opinii publicznej decyzji o dymisjach, wiedząc, że nie będzie jej kilka dni w Polsce. Nie można było poczekać i całą operację przedstawić w pakiecie? Bach, bach! Dymisja, nominacja, koniec tematu.

Wiadomo nie od dziś, że pośpiech to najgorszy doradca. Jeśli tak ma wyglądać kampania wyborcza PO, no to raczej nie należy wróżyć jej sukcesu. Może zamiast miotać się w ten sposób, lepiej wyjechać na urlop. Odpocząć. Zresetować mózg i dopiero zabrać się do roboty. Bo jeśli nie, wielu polityków po październikowych wyborach czeka przymusowy długi urlop.

Zobacz także

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18128846,Trzesienie_ziemi_i_dlugi_urlop.html#ixzz3dCIX4RVI

Radio Maryja: Dzięki Bogu wygrał Duda

Jacek Hołub, 16.06.2015
Jedna z przedwyborczych wizyt Andrzeja Dudy w programie

Jedna z przedwyborczych wizyt Andrzeja Dudy w programie „Rozmowy niedokończone” w Telewizji Trwam, 14 marca 2015 r. (fot. Telewizja Trwam)

Andrzej Duda wygrał wybory również dzięki poparciu Radia Maryja. Cieszy się tam sympatią, jaką za życia nie mógł się pochwalić Lech Kaczyński. O. Rydzyk wsparł Dudę nie z miłości, ale z pragmatyzmu.
W sobotę 25 kwietnia Andrzej Duda gościł w toruńskim studiu Radia Maryja. Przez cztery godziny, prawie do północy, na antenie TV Trwam i rozgłośni odpowiadał na pytania prowadzącego redemptorysty i słuchaczy. To było jak egzamin. Duda zdał celująco. – Czy jest pan praktykującym katolikiem i czym jest dla pana przynależność do Kościoła katolickiego? – pyta redemptorysta o. Dariusz Drążek.Duda podaje definicję rodziny: – Małżeństwo ma określoną rolę do spełnienia. To rola prokreacyjna.- A związki partnerskie?- Są sprzeczne z istotą małżeństwa. Małżeństwo nie jest dla zabawy. Dla mnie jakiekolwiek porównywanie małżeństwa ze związkami homoseksualnymi w ogóle nie powinno mieć miejsca – odpowiada Duda.Następne pytanie. I jednoznaczna odpowiedź: – Jako człowiek i katolik jestem przeciwnikiem in vitro.

Tak Andrzej Duda zyskiwał poparcie słuchaczy Radia Maryja.

Aborcja? Nie ma zgody

Słuchaczka Halina (25 kwietnia): – Przeczytałam, że pan poseł jest za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego. Czy to prawda?

Duda: – Do pewnego czasu rzeczywiście uważałem, że ten kompromis jest czymś, co ma charakter trwały, i że jeżeli jakakolwiek zmiana przez wzmocnienie ochrony życia może grozić później działaniami odwetowymi w sensie pchania polskiego prawa w przeciwnym kierunku, czyli zmniejszania ochrony życia, to ten kompromis trzeba zachować. Ale od pewnego czasu kompromis przestał istnieć, absolutnie nie na skutek działań obrońców życia, tylko działań drugiej strony. Jako przykład tego można wskazać tabletkę wczesnoporonną, która ma być sprzedawana w Polsce dzieciom – myślę tutaj o młodzieży od 15. roku życia. Jeżeli ludzie, którzy reprezentują stronę – nazwijmy ją w cudzysłowie – liberalną, posuwają się do takich działań, to dla mnie żaden kompromis z ich strony nie istnieje. I w związku z powyższym my dzisiaj musimy sprawy życia stawiać w sposób zdecydowany i dlatego o jakimkolwiek kompromisie mowy być nie może, bo oni go zniszczyli.

Anonimowo poseł PiS: – Andrzej pokazał, że jest człowiekiem autentycznej wiary i że nie robi tego na pokaz. Tak zyskał sobie szacunek. Zrobił to w Radiu Maryja, bo gdzie miał mówić takie rzeczy? W „Wyborczej”? Wcześniej bywał w Toruniu, ale dość rzadko. Nie produkował się tak jak inni. I nie zabiegał o względy ojca dyrektora.

– Duda nie jest dla o. Rydzyka kandydatem marzeń, choć oczywiście jeśli ma wybór między patriotą a kosmopolitą, to postawi na tego pierwszego – mówi inny działacz z kierownictwa PiS, blisko prezydenta elekta. – Postawił na Dudę, gdy się przekonał, że ma duże szanse na wygraną. Uznał, że ponieważ prezydent ma wpływ na obsadę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz na ład medialny, warto w niego zainwestować.

Naród będzie się cieszył

Za Dudę szefowi Radia Maryja mogli ręczyć bliscy polityczni współpracownicy redemptorysty – posłowie PiS Andrzej Jaworski i Małgorzata Sadurska. Oboje, tak jak prezydent elekt, urodzili się w latach 70., zasiadają we władzach parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji Polski.

Wzięli też wspólnie udział w audycji „Nasza odpowiedzialność za wybory” 13 maja. Jednak ważniejszą rolę odegrał Jarosław Kaczyński. To on od początku do końca kampanii tłumaczył słuchaczom Radia Maryja, że Duda jest najlepszym kandydatem.

Duda mimo braku bliskich kontaktów miał w mediach o. Rydzyka znacznie lepszy start niż na początku 2010 roku prezydent Lech Kaczyński. Jeszcze niespełna miesiąc przed katastrofą smoleńską w Radiu Maryja padały postulaty w sprawie prawyborów, które miały wyłonić pretendenta prawicy: Lech Kaczyński – Zbigniew Ziobro. O. Rydzyk i inni ideolodzy Radia Maryja oskarżali prezydenta o filosemityzm i „ukochanie wszystkiego, co żydowskie” (prof. Bogusław Wolniewicz), zarzucali mu „żałosną kompromitację” w sprawie obchodów 65-lecia rzezi wołyńskiej (Jerzy Robert Nowak), wytykali otaczanie się liberalnym dworem i podpisanie traktatu lizbońskiego.

Wszystko zmieniło się po 10 kwietnia 2010 r.

Przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi prezes PiS nie pojawiał się w mediach „mętnego nurtu” – jak mówi się o nich w toruńskiej stacji. Koncentrował się na przekonywaniu do Dudy twardego elektoratu w mediach ks. Tadeusza Rydzyka. W Radiu Maryja i TV Trwam wystąpił po kilka godzin 6 i 20 maja.

Kaczyński (6 maja): – Jestem głęboko przekonany, że jeśli [Andrzej Duda] zostanie wybrany na prezydenta, mówię to o narodzie, to będziemy się z niego cieszyli.

– Ojciec dyrektor i Jarosław to pragmatycy. Prezes pilnuje partii przed desantem ojca dyrektora, a o. Tadeusz chce razem z PiS ugrać swoje sprawy – do dziś wspomina, jak ministrowie przyjeżdżali do Torunia za naszych rządów – mówi działacz kierownictwa partii. – Nie ma obawy, że prezydent Duda wejdzie do drużyny Radia Maryja. To raczej Toruniowi będzie zależało na dobrych kontaktach.

Gdy Kaczyński nie mógł przyjechać do Torunia osobiście, wtedy sięgał po telefon. Podczas pierwszej wizyty Dudy w Radiu Maryja i TV Trwam 14 marca rozmawiał z nim o. Jan Król, najbliższy współpracownik o. Rydzyka. Ojca dyrektora nie było w Toruniu, przebywał w USA.

Duda, krytykując konwencję dotyczącą zwalczania przemocy wobec kobiet, która – jego zdaniem – narzuca „wzorce wynikające z ideologii lewackiej, która chce budować nowego człowieka”, posługuje się językiem znajomym i miłym dla ucha w toruńskiej rozgłośni.- To jest sprzeczne z naszą tradycją, kulturą, i ja nie tylko jako polityk, ale też jako prawnik, mąż i ojciec, mówię „nie”, nie zgadzam się, żeby ktokolwiek zwalczał moją rolę. Tak, ona jest ukształtowana na tradycji, na podstawie religii i tej wiary, którą ja wyznaję, i ja chcę w tym pozostać – podkreśla Duda.Katolik intensywnyKolejny telefon od słuchacza i niespodzianka. Jarosław Kaczyński. Ręczy Rodzinie Radia Maryja za kandydata PiS: – Andrzej jest człowiekiem zasad, bardzo głębokiej wiary. Wywodzi się z bardzo katolickiej, porządnej rodziny i sam jest katolikiem intensywnym, który wie, że wszystkich reguł trzeba przestrzegać i trzeba wiarę praktykować.Następny telefon – o. Rydzyk. Skarży się, że władze utrudniają Polakom zza oceanu głosowanie w wyborach prezydenckich. Jest wzburzony, bo kilka godzin wcześniej prezydent Komorowski podpisał w Poznaniu zgodę na ratyfikację konwencji w sprawie zwalczania przemocy, która wprowadza „ideologię gender”.

– To jest wprowadzanie neomarksistowskiej ideologii – grzmi szef Radia Maryja. – To jest coś strasznego te zmiany ideologiczne, a przy tym oni kłamią. Mają pełne usta wiary wśród wierzących, wśród niewierzących inne, żeby każdy usłyszał to, co chce słuchać.

Duda dziękuje za poruszenie ważnych tematów. Później jest pytany o jeszcze inną ważną sprawę dla ojca dyrektora i słuchaczy Radia Maryja – odszkodowania dla Żydów za mienie stracone podczas okupacji.

– Dla mnie w tej sprawie nie ma jakiejkolwiek dyskusji. Polaków dzisiaj nie stać na to, żeby komukolwiek jakiekolwiek odszkodowania z tego tytułu wypłacać. A poza tym są inni, o których odpowiedzialność trzeba w pierwszej chwili zapytać – ucina Duda.

W Toruniu odbyło się jeszcze co najmniej jedno nieoficjalne spotkanie Andrzeja Dudy z redemptorystami, ale nie było na nim o. Rydzyka. 23 lutego po objeździe województwa kujawsko-pomorskiego kandydat PiS ze swoimi sztabowcami gościł na kolacji w klasztorze u zakonników. Atmosfera była tak luźna i przyjazna, że później zszedł do salki przy kościele i spotkał się z młodymi ludźmi ze wspólnoty parafialnej.

Młodzież się pięknie zachowała

Wydarzenia z udziałem Dudy trafiają na czołówki serwisów w mediach Rydzyka. W ostatnim tygodniu przed drugą turą Radio Maryja nadaje w nocy powtórki z sejmowych wystąpień sprzed dwóch lat, m.in. w sprawie Amber Gold. – To po to, żeby uświadomić, że Andrzej Duda nie jest człowiekiem, który wziął się znikąd – tłumaczy prowadzący audycję redemptorysta. Do radia dzwonią słuchacze.

O. Rydzyk cieszy się z wyniku wyborów. Po raz pierwszy je komentuje 27 maja wieczorem, dzwoniąc do studia. Gani rządzących, którzy „nie są ludźmi polskiego ducha”. – Trzeba to widzieć i trzeba wyciągać wnioski. Tak jak ta młodzież teraz pięknie się zachowała. Ponad 61 proc. powiedziało „nie”. I wybrali tego prezydenta. Oby tylko byli wszyscy konsekwentni i oby następni też byli wierni tym ludziom, którzy pragną dobrze, którzy dobrze wybierają – mówi dyrektor Radia Maryja.

– I Bogu niech będą dzięki – kwituje wynik wyborów ks. prof. Paweł Bortkiewicz, komentator stacji.

Zobacz także

wyborcza.pl

Dodaj komentarz