NFZ (07.01.15)

 

Efekt solidarnościowy

Magdalena Środa, filozof, etyk, 07.01.2015
Sztab Wielkie Orkiestry podczas liczenia datków

Sztab Wielkie Orkiestry podczas liczenia datków (%Fot. Wojciech Kardas / Agencja Gazeta)

Od kilkunastu lat na początku stycznia media pytają, na czym polega fenomen Owsiaka? Było to pytanie szczególnie ważne kilka lat temu, gdy w jednym z rankingów „polskich autorytetów” Owsiak zajął miejsce Jana Pawła II.
Wymiana ta oznaczała, że albo czytelnicy mylą słowo „autorytet” ze słowem „idol” (kolejne miejsca w tym rankingu zajęli Adam Małysz i jakiś artysta rockowy), albo traktują „autorytet” jako znaczący element kultury masowej, a nie etycznej. Jan Paweł II był przecież nie tylko przywódcą Kościoła, ale również gwiazdą, która – jak sądzę – bardziej wpływała na styl i modę („na papieża Polaka”) niż na charakter i moralne postawy. Albo też, że traktują autorytet jako kogoś, kto buduje solidarność społeczną. Papież za każdym swoim pobytem osiągał „efekt solidarnościowy”. Co roku osiąga go też Jurek Owsiak. I szczerze powiedziawszy, nie wiem, kto jeszcze.”Efekt solidarnościowy” jest czymś bardzo przyjemnym. Bo dzięki niemu czujemy się zjednoczeni z kimś więcej niż z rodziną i mamy poczucie, że bezinteresownie działamy w imię jakiegoś dobrego moralnie wyższego celu. Efekt ten jest wzniosły, radosny, a do tego użyteczny społecznie. Takie też były Owsiakowe niedziele Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

I tylko socjologowie mieli problem, jak określić ten fenomen. Czy to kwestia osobowości Owsiaka i jego umiejętności organizacyjnych? Czy zapotrzebowanie na pewien typ przywództwa? Jak hasła rocka można przekuć w kapitał społeczny? Owsiakowi to od lat się udaje. Owsiak to instytucja. Owsiak to tradycja. Nie wszyscy jednak lubią tradycję.

W najbardziej narodowych, katolickich i najbardziej „polskich” środowiskach opiniotwórczych Owsiak nigdy nie był lubiany. „Patriotów” drażniło to, że bawi i wychowuje, że jest idolem, ale że zarazem stanowi autorytet moralny, że udaje mu się przyciągać rockową młodzież, ale też wyznaczać wyraźne granice ich wolności. Wreszcie – że organizuje, jednoczy i rozśpiewuje całą Polskę, by „zbierać na dzieciaki”. Czyż może być coś bardziej okropnego w kraju, w którym było tyle wojen, przegranych powstań, tyle ofiar, zdrady (ostatnia Tuska); w kraju, w którym kwitnie martyrologia i który dotknęła katastrofa smoleńska?! Nie może! Owsiak jest za dobry, za skuteczny, za wesoły, za wysoko zaszedł, za dużo osiągnął, a do tego ciągle mu się udaje.

Dawniej atakowano go za „ideologię”. Nieskutecznie. Dziś spece od zawiści wiedzą, że lepiej jest niszczyć „podejrzeniami finansowymi”. W prawicowo-katolickich pismach, niemal jak w PiS, wszystko podporządkowane jest odgórnej politycznej instrukcji: „niszczyć Owsiaka”. Po kilka tekstów dziennie ma dowodzić, że „charytatywny terror” i „terror sekta” Owsiaka związane są „przekrętami finansowymi”.

Obrzucanie błotem, niszczenie spójności społecznej, instytucjonalna podejrzliwość i zwykła prywatna zawiść stały się jakąś szczególną pasją prawicowych publicystów. Czy uda im się zniszczyć solidarnościowy efekt nadchodzącej niedzieli? Mam nadzieję, że nie. A to, że po niedzieli przyjdzie kolej na kogoś następnego, to już inna sprawa.

Zobacz także

wyborcza.pl

Tym: „Teraz czekają nas marsze PiS w obronie Demokracji, Dudy i Dobrobytu. Co 6 dni marsz 3xD”

Piotr Markiewicz, 07.01.2015
Stanisław Tym, satyryk i publicysta

Stanisław Tym, satyryk i publicysta (Fot. Tomasz Stańczak/AG)

„Wyjątkowo konkretne” obietnice i marsze „w obronie demokracji” – takie pomysły na kampanie w tym roku widzi w Prawie i Sprawiedliwości Stanisław Tym. Publicysta w najnowszej „Polityce” wytyka jednak, że wspomniane marsze odbędą się „w obronie Demokracji, Dudy i Dobrobytu”.
Jedynie PiS spośród partii zasiadających w Sejmie oficjalnie mówi o swoim kandydacie na urząd prezydenta – ma nim być Andrzej Duda, dotychczasowy europoseł PiS. Partia oczywiście twierdzi, że Duda ma szanse w ewentualnym starciu z Bronisławem Komorowskim, a Jarosław Kaczyński już zdążył zapowiedzieć, że będzie on „w sensie ekspozycji” numerem jeden w PiS w tym roku.Jednym z ważnych elementów PR-u Andrzeja Dudy jest przypominanie o jego związku z Lechem Kaczyńskim. Sam zresztą o tym mówi w wywiadach, np. w rozmowie z „Rzeczpospolitą” tak wspominał swoją rzekomą rozmowę z b. prezydentem, dwa dni przed katastrofą smoleńską: „W pewnym momencie zapatrzył się za okno. Stwierdził, że on już ma swoje lata i jego pokolenie będzie wkrótce odchodzić. Spojrzał na nas i powiedział: ‚Ale wy jesteście przyszłością polskiej polityki i to na was będzie spoczywał obowiązek, żeby sprawy prowadzić dalej'”.

„Programem kandydata będzie realizacja testamentu Lecha Kaczyńskiego” – kwituje ostatnią działalność Dudy Stanisław Tym w najnowszym wydaniu tygodnika „Polityka”.

Marsze w najbliższych miesiącach

„PiS w stu procentach zaangażuje się w kampanię, bowiem już po ośmiu latach opozycji zapowiedział, że ‚ma ambicje’, aby powstał pogłębiony i uzupełniony program gospodarczy. Będzie on bardzo szczegółowy, z rozwiązaniami ustawowymi” – przewiduje Tym.

Publicysta wytyka, że „do tych wyjątkowo konkretnych obietnic” dojdą jeszcze marsze „w obronie demokracji” w każdym województwie. „Tu PiS sięgnął do spuścizny Gierka, który 40 lat temu skasował powiaty i każdy Konin zrobił stolicą województwa” – pisze felietonista. I wieszczy, że przez najbliższe miesiące czekają nas więc „marsze PiS w obronie Demokracji, Dudy i Dobrobytu”.

„Co 6 dni marsz 3xD” – podkreśla Tym.

Cały felieton w najnowszym wydaniu „Polityki”.

Zobacz także

TOK FM

Joachim Brudziński z PiS o Sikorskim: Nie wiem, czy to dureń, czy zdrajca. Powinien ustąpić

Joachim Brudziński z PiS wzywa do odwołania Radosława Sikorskiego.
Joachim Brudziński z PiS wzywa do odwołania Radosława Sikorskiego. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Znany z ostrego języka szef Komitetu Wykonawczego Prawa i Sprawiedliwości przekonuje, że Radosław Sikorski nie może być dłużej Marszałkiem Sejmu. Przypomina aferę taśmową, wątpliwości co do kilometrówek i wydatki na pisanie przemówień. – Nie wiadomo, czy z Sikorskiego dureń, czy zdrajca… – mówi Joachim Brudziński.

Radosław Sikorski jest jednym z najbardziej znienawidzonych przez Prawo i Sprawiedliwość polityków PO. Dlatego wykorzystują oni każdą okazję, by go skrytykować. Teraz za paliwo do oskarżeń służą informacje o wydatkach byłego szefa MSZ na pisanie i konsultowanie przemówień.

JOACHIM BRUDZIŃSKI

Nie wiadomo, czy z Sikorskiego dureń, czy zdrajca… Pamiętamy przecież to słynne jego przemówienie w Niemczech, które ustawiło Polskę w roli petenta i poddanego względem Angeli Merkel. A pomagał mu w tym przemówieniu właśnie ten brytyjski dyplomata! Sikorski kupił za publiczne pieniądze jego przychylność. Czytaj więcej

Źródło: „Super Express”

Brudziński i inni politycy PiS domagają się odwołania Sikorskiego z funkcji Marszałka Sejmu. Zewsząd słychać, że cierpliwość do Marszałka traci też Platforma. Sikorski nie ma swojej frakcji, właściwie poza Jackiem Rostowskim nikt się za nim nie wstawi. Czara goryczy jest coraz bardziej pełna, a patrząc na ostatnie kilka miesięcy aktywności Sikorskiego o kroplę, która ją przeleje, nie będzie trudno.

Źródło: „Super Express”

naTemat.pl

Lekarze już dziś otworzą gabinety. Jest porozumienie z ministerstwem

MT, osi, PAP, 07.01.2015
Około godz. 22 do negocjacji z MZ dołączyli kolejni przedstawiciele PZ

Około godz. 22 do negocjacji z MZ dołączyli kolejni przedstawiciele PZ (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zasiadł do rozmowy z Porozumieniem Zielonogórskim we wtorek o godz. 16. Po 15 godzinach negocjacji udało się zawrzeć porozumienie – podaje PAP. Gabinety mają zostać otwarte jeszcze dziś.
O osiągnięciu konsensusus lekarze Porozumienie zielognogórskie informuje na swoim profilu na Facebooku. Jak twierdzi: „Ministerstwo Zdrowia uzgodniło już z nami zapisy Zarządzenia, ale NFZ próbuje zmieniać jego zapisy. Nasi eksperci wykryli to i zażądali korekty….”.

Jak przebiegały negocjacje

Po sześciu godzinach rozmów, po 22, do siedziby ministerstwa zdrowia przyjechali kolejni członkowie Porozumienia Zielonogórskiego, by – jak mówili przed wejściem – „wzmocnić zespół negocjacyjny”. – Dostaliśmy informację, że rozmowy w ministerstwie idą w złym kierunku. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z PR-owskim show w wykonaniu pana ministra. Jesteśmy zdeterminowani, by pozostać w ministerstwie tak długo, aż będzie możliwe otwarcie naszych przychodni – informował jeden z lekarzy, chwilę przed dołączeniem do rozmów. – Brak jest możliwości jakichkolwiek ustępstw ze strony pana ministra – dodał.

„Minister nie chce ustąpić na krok w istotnych sprawach” – napisano na facebookowej stronie PZ. Z niej dowiadujemy się też, że do grona negocjatorów dołączyli: Teresa Dobrzańska-Pielichowska, wiceprezes PZ, Mariusz Małecki, prezes Podkarpackiego PZ oraz Włodzimierz Bołtryczuk, prezes oddziału Podlaskiego. Rzecznik resortu w trakcie negocjacji nie odnosił się do komentarzy PZ i mówił jedynie: „rozmawiamy”.

Arłukowicz przystąpił do negocjacji

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zaprosił przedstawicieli Porozumienia Zielonogórskiego na rozmowę mimo wcześniejszych zapewnień, że kolejne negocjacje nie odbędą się, dopóki lekarze nie otworzą gabinetów. – Chcę mieć absolutnie czyste sumienie i pełne przekonanie o tym, że zrobiłem wszystko dla bezpieczeństwa pacjentów. Żeby zrealizować ten cel, mogę rozmawiać z każdym – zapewnił. Ze strony lekarzy negocjują: szef PZ Jacek Krajewski, Marek Twardowski z zarządu, prawnik mec. Ryszard Bigosiński oraz eksperci – Marek Sobolewski i Tomasz Zieliński.

Ostatnie rozmowy PZ z resortem zdrowia odbyły się 29 grudnia. Nie doszło wówczas do porozumienia, a lekarze zrzeszeni w PZ zdecydowali się nie otwierać swoich gabinetów.

Czego oczekiwało Porozumienie?

Podstawowe postulaty przedstawiane dotąd przez PZ to m.in.: całkowite zniesienie limitów onkologicznych, likwidacja możliwości jednostronnej zmiany umowy przez NFZ, zmiana zasad weryfikacji ubezpieczeń przez NFZ, przywrócenie dotychczasowego modelu opieki nad chorymi z cukrzycą i przewlekłymi chorobami układu krążenia (do końca ub.r. za opiekę nad tymi pacjentami przysługiwała stawka kapitacyjna w trzykrotnej wysokości) i przywrócenie prawa leczenia u dermatologa i okulisty bez skierowania.

Arłukowicz informował, że w trakcie trwających od maja negocjacji PZ przedstawiało kolejne, dalej idące żądania. Domagało się m.in. zwiększenia finansowania POZ o ponad 2 mld zł (resort przystał na blisko 1,2 mld zł).Z katarem do szpitala?Według informacji przedstawionych przez MZ 5 stycznia, umowy z NFZ na 2015 r. podpisało 85 proc. lekarzy. Najtrudniejsza sytuacja była w 23 powiatach na terenie województw lubuskiego, opolskiego, podkarpackiego, podlaskiego i lubelskiego, gdzie otwarte były maksymalnie po trzy przychodnie. Wszędzie tam działa plan „B” – pacjenci POZ przyjmowani są w szpitalnych izbach przyjęć i na oddziałach ratunkowych, a także w punktach nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej.Minister mówił, że jest otwarty na dalsze rozmowy z lekarzami PZ, jeśli ci otworzą gabinety dla pacjentów. Lekarze odpowiadali, że nie jest to możliwe, bo w tym celu musieliby podpisać umowy z NFZ na warunkach, które uważają za niekorzystne.NRL i OZZL popierają protestującychNaczelna Rada Lekarska, która skrytykowała rozwiązania pakietów onkologicznego i kolejkowego, zapowiedziała w ubiegłym tygodniu, że przygotowuje wniosek do Trybunały Konstytucyjnego, by ten zbadał je pod kątem zgodności z ustawą zasadniczą.

Prezes NRL Maciej Hamankiewicz w liście do pacjentów i lekarzy napisał, że „sugerowane przez Ministerstwo Zdrowia ‚segregowanie chorych’ wg. ważności choroby i kierowanie ich lub nie do dalszej diagnostyki jest nie do przyjęcia”. Dodał, że proponowany przez resort sposób diagnozowania chorych przywołuje na myśl „najgorsze skojarzenia związane z historycznie napiętnowanym słowem ‚segregacja’ „.

5 stycznia przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy poinformowali, że lekarze rozważają zorganizowanie ogólnopolskiego protestu, „ze strajkiem włącznie”, bo minister zdrowia „naraził na szwank dobro pacjentów”.

Co się zmieniło od nowego roku?

Od nowego roku zredukowana została liczba wskaźników korygujących stawkę kapitacyjną (czyli kwotę, jaką lekarze POZ otrzymują za jednego pacjenta pozostającego pod ich opieką). Jednocześnie wzrosła stawka podstawowa – z 96 zł do 136,80 zł rocznie za pacjenta. Od 1 lipca ma to być 140,04 zł (jeżeli lekarz POZ będzie wykonywał i sprawozdawał wybrane badania), a od 1 października – 144 zł (jeśli lekarz dodatkowo będzie wykonywał odpowiednią liczbę badań diagnostycznych). Zwiększyły się jednak obowiązki lekarzy rodzinnych – w związku z wejściem w życie pakietu onkologicznego.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Zobacz także

TOK FM

Dodaj komentarz