Kopacz 2 (11.05.2015)

 

Andrzej Duda zabiera głos ws. dymisji w rządzie. Atakuje PO: „To pokazuje jakość polityków rządzącego obozu”

MT, PAP, 11.06.2015
– To, niestety, pokazuje jakość polityków rządzącego obozu. Pokazuje, że to nie jest coś, co mieściłoby się w standardach demokratycznego państwa – oświadczył prezydent elekt Andrzej Duda. Odniósł się w ten sposób do dymisji w rządzie Ewy Kopacz.
– Nie sposób nie odnieść się do ostatnich wydarzeń, do wstrząsów, jakie od wczoraj mają miejsce na polskiej scenie politycznej – mówił na konferencji prezydent elekt Andrzej Duda. – Można wyrazić takie osobiste zdumienie, ale takie budzące mój osobisty niepokój jako człowieka, który ma na sercu sprawy państwowe i sprawy publiczne, że ta afera jest czymś, co w przestrzeni funkcjonuje już od roku, natomiast dopiero teraz mamy do czynienia z rekonstrukcją rządu i zmianami personalnymi – mówił.

– To, niestety, pokazuje jakość polityków rządzącego obozu. Pokazuje, że to nie jest coś, co mieściłoby się w standardach demokratycznego państwa – dodał.

 

Prezydent elekt przypomniał też, że różnego rodzaju afery zdarzały się w przeszłości. – Jeżeli przypomnimy sobie ostatnich osiem lat, to nie było żadnej odpowiedzialności za aferę stoczniową, odpowiedzialności prawnej za aferę hazardową, żadnej odpowiedzialności wśród polityków za, nie do końca jeszcze wyjaśnioną, tzw. aferę informatyczną – wymieniał Duda.

„Wyczerpał się kredyt zaufania”

– Kolejne rekonstrukcje nie przynoszą żadnych pozytywnych zmian dla polskiego społeczeństwa. Pokazują, że nie tylko wyczerpał się kredyt zaufania (do władzy), ale przede wszystkim, że już dawno wyczerpały się zasoby personalne w tej partii takich ludzi, którzy potrafiliby wprowadzić w Polsce jakiekolwiek dobre zmiany – powiedział Duda w oświadczeniu, odnosząc się do Platformy Obywatelskiej.

Jak podkreślił, jest już najwyższy czas, żeby skończyły się afery i żeby Polska nie była kompromitowana na arenie międzynarodowej. – Takie telenowele jak afera taśmowa, której fragmenty ukazują się w mediach, kompromitują polskie państwo, polską klasę polityczną, także prokuraturę, i jasno pokazują, że zmiana, której dokonała Platforma w 2009 roku, rozdzielając funkcję prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości (…), przyniosła szkodę, a nie pożytek – ocenił Duda.

– Polsce są potrzebne dobre zmiany, Polacy bardzo ich potrzebują, ale przede wszystkim potrzebują uczciwej polityki – podkreślił prezydent elekt.

„Apeluję jeszcze raz…”

– Chciałbym zaapelować do całej klasy politycznej, a przede wszystkim do tych, co cały czas są u władzy i mają większość parlamentarną, chciałbym, aby to wszystko odbyło się bez wstrząsów, aby to odbyło się na normalnych zasadach państwa demokratycznego. Apeluję jeszcze raz i proszę, aby w tych ostatnich miesiącach nie dokonywać istotnych zmian ustrojowych, takich, które będą zmieniały kształt funkcjonowania polskiego państwa – mówił Duda.

Premier Ewa Kopacz poinformowała dzień wcześniej, że z funkcji w rządzie zrezygnowali ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych – Jacek Cichocki. Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski. Zmiany w rządzie i Sejmie nastąpiły po publikacji w internecie materiałów ze śledztwa z tzw. afery podsłuchowej przez Zbigniewa Stonogę.

TOK FM

Kulisy dymisji w rządzie. Najdłużej opierał się Sikorski

Renata Grochal, 11.06.2015
Premier Ewa Kopacz podczas krótkiego oświadczenia (10.06.2015 w KPRM) ogłosiła dymisje kilku ministrów i marszałka Sejmu - w związku z aferą taśmową

Premier Ewa Kopacz podczas krótkiego oświadczenia (10.06.2015 w KPRM) ogłosiła dymisje kilku ministrów i marszałka Sejmu – w związku z aferą taśmową (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Premier Ewa Kopacz podjęła decyzję o zmianach w rządzie w środę, gdy usłyszała sejmowe wystąpienie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Kolejno wzywała do siebie ministrów, przedstawiając im propozycję nie do odrzucenia. Najdłużej opierał się marszałek Sejmu Radosław Sikorski – dowiaduje się nieoficjalnie „Wyborcza”.

 

W środę Kopacz przyjęła dymisje trzech ministrów zamieszanych w aferę podsłuchową – Bartosza Arłukowicza (zdrowie), Andrzeja Biernata (sport) i Włodzimierza Karpińskiego (skarb), trzech wiceministrów – Stanisława Gawłowskiego, Tomasza Tomczykiewicza i Rafała Baniaka, marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego i szefa doradców premiera Jacka Rostowskiego.

Według naszych rozmówców Kopacz rozważała dymisje bohaterów afery podsłuchowej od momentu, gdy w kampanii prezydenckiej zostało ujawnione nagranie Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem. Premier jest przekonana, że wypowiedź Bieńkowskiej z nagrań, że „tylko idiota pracowałby za 6 tys. zł”, mocno zaszkodziła Komorowskiemu.

Być jak Donald Tusk

Na czyszczenie rządu i Sejmu namawiało zresztą Kopacz kilku polityków z władz PO, m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz, Grzegorz Schetyna, Rafał Grupiński a także minister w Kancelarii Premiera Michał Kamiński.

Grupiński mówił nawet Kopacz, że powinna zacząć działać jak Donald Tusk w pierwszej kadencji, czyli podejmować decyzje szybko i zdecydowanie, by pokazać przywództwo.

Jednak premier czekała na ustalenia prokuratury. Z dwóch źródeł usłyszeliśmy, że Ewa Kopacz, słysząc wystąpienie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta w Sejmie, z którego wynikało, że w sprawie upublicznienia akt prokuratura nie ma sobie nic do zarzucenia, a w sprawie śledztwa dotyczącego afery taśmowej niewiele ustaliła, uznała, że musi działać.

Wśród najbliższych współpracowników Kopacz panuje przekonanie, iż upublicznienie akt śledztwa podsłuchowego było politycznie inspirowane przez PiS, który przez całą kampanię parlamentarną będzie „strzelał zza węgła”.

– Jest tysiąc plotek o tym, że są następne nagrania, która mają być odpalone w kampanii parlamentarnej. Kopacz uznała, że musi się od tego odciąć. Ci ludzi nie mają oczywiście zarzutów, ale bicie się cały czas z taśmami uniemożliwiłoby funkcjonowanie rządu – podkreśla bliski współpracownik Kopacz. Dodaje, że wszyscy zdymisjonowani, poza Jackiem Cichockim, koordynatorem ds. służb specjalnych, są bohaterami nagrań – także Bartosz Arłukowicz i minister sportu Andrzej Biernat. Chociaż nagrania z ich rozmowami nie zostały ujawnione, to z zeznań kelnerów wynika, że obaj zostali nagrani.

Nasz rozmówca podkreśla, że niezależnie od tego, że premier „umiarkowanie” oceniała pracę Arłukowicza w resorcie zdrowia, to o dymisji zdecydowały informacje, iż został nagrany.

Kolejka do dymisji

Według naszych rozmówców, Kopacz wczoraj po południu osobno wzywała do siebie wszystkich kandydatów do dymisji i przedstawiała im diagnozę sytuacji, mówiąc, że rząd nie może być ciągle destabilizowany taśmami, dlatego muszą odejść. Wszyscy się zgodzili. Najdłużej Kopacz musiała przekonywać marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego. Według naszych rozmówców nie palił się do tego, by odejść z funkcji.

– On nie należy do takich osób, które jak Cezary Grabarczyk, oddają się do dyspozycji – opowiada nasz rozmówca.

Sikorski mówił wczoraj dziennikarzom w Sejmie, że „interes partii i szanse wyborcze są dla niego ważniejsze niż osobiste ambicje. – Dlatego zamierzam pracować na sukces wyborczy w następnych wyborach. Podjąłem się zadania, które pani przewodnicząca mi postawiła, tzn. bycia liderem listy w moich rodzinnych okolicach w Bydgoszczy – mówił Sikorski.

Jednak według dwóch niezależnych źródeł jego start „nie został do końca dogadany”. – Kopacz mówiła mu, że jest ważnym posłem i liderem PO, co pewnie odebrał jako zapewnienie, że będzie mógł kandydować – opowiada jeden z naszych rozmówców. Ale dodaje, że decyzję podejmie rada regionu. Apetyt na jedynkę na bydgoskiej liście Platformy ma także szefowa MSW Teresa Piotrowska, prywatnie przyjaciółka Kopacz.

Biernacki marszałkiem?

Na razie nie wiadomo, kto zastąpi odwołanych ministrów i marszałka Sejmu. Nazwiska mamy poznać w przyszłym tygodniu. Według naszych rozmówców Kopacz ma prowadzić rozmowy z kandydatami w weekend po powrocie z zagranicy.

W PO były spekulacje, że marszałkiem Sejmu może zostać Grzegorz Schetyna, a jego na stanowisku szefa MSZ zastąpiłby wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski. Jednak dwóch ważnych polityków PO mówi, że to mało prawdopodobne, bo Schetyna w najbliższym czasie ma ważne zadania: wizyta w Izraelu i w Chinach, spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw NATO.

Jeden z polityków uważa, że poważnym kandydatem na marszałka Sejmu może być Marek Biernacki, dwukrotny szef MSW, były minister sprawiedliwości. Jak usłyszeliśmy, „co prawda jest konserwatystą, ale to polityk marszałkowskiego formatu”.

Według naszych rozmówców Kopacz będzie szukać kandydatów na ministrów wśród młodych polityków, gdyż uważa, że tylko taki wariant będzie prawdziwym odświeżeniem rządu. Poza tym manewr z wprowadzeniem na stanowisko ministra sprawiedliwości 37-letniego Borysa Budki, posła z drugiego szeregu, się sprawdził. Dlatego – według naszych rozmówców – ministerialne nominacje będą zaskoczeniem. I najprawdopodobniej następcami odwołanych ministrów nie będą obecni wiceministrowie wymieniani w mediach.

Zobacz także

wyborcza.pl

Partyjny ponadpartyjny prezydent elekt. Duda robi wszystko, by wygrał PiS

Paweł Wroński, 11.06.2015
Prezydent elekt Andrzej Duda zapowiedział, że będzie prezydentem wszystkich Polaków i ogłosił wszem i wobec, że oddał legitymację Prawa i Sprawiedliwości.

Prezydent elekt Andrzej Duda zapowiedział, że będzie prezydentem wszystkich Polaków i ogłosił wszem i wobec, że oddał legitymację Prawa i Sprawiedliwości. (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Prezydent elekt Andrzej Duda zapowiedział, że będzie prezydentem wszystkich Polaków i ogłosił wszem i wobec, że oddał legitymację Prawa i Sprawiedliwości. Nie uprzedził jednak, że jako prezydent elekt będzie elementem kampanii wyborczą PiS.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
W tę kampanię włączył się z pełnym zaangażowaniem. Jaki bowiem inny sens miało jego czwartkowe wystąpienie? Wszak Duda mimo, że jego kampania się skończyła wyrecytował wszystkie slogany ze swoich wieców oraz za panią matką powtórzył słowa krytyki jego ugrupowania wobec PO.Andrzej Duda na tle flag i na podium z orłem jako „prawie prezydent” przekonywał społeczeństwo, że obecny rząd „wyczerpał kredyt zaufania”, a i mandat obecnie rządzącej partii „został wyczerpany”. Stwierdzał, że obecne „nie ma rezerw kadrowych”, że kolejnymi aferami „kompromituje kraj za granicą”.

Zaraz, zaraz chodziło o ten sam rząd, z którym zgodną współpracę dla dobra Polski deklarował w czasie kampanii i w wieczór powyborczy?

Prezydent elekt pracowicie wyliczył „afery” PO z ośmiu lat, litościwie zapominając o tej, która kosztowała dużo – czyli aferze SKOK. W ten sposób okazało się, że nawet w wyliczaniu afer nie był ponadpartyjny.

Nie, w całym swoim przemówieniu nie wymienił nazwy PiS, choć chyba nie było wątpliwości w czyim wyborczym interesie przemawia. Mówił wszak o woli zmian wśród Polaków o tych którzy „proponują zmianę”, i o tych z którymi się „utożsamia”.

Wcześniej doradca ds. międzynarodowych prezydenta Krzysztof Szczerski na twitterze napisał, że jedynym ośrodkiem stabilności w państwa jest dziś prezydent elekt. Po jego zaprzysiężeniu 6 sierpnia Sejm powinien się natychmiast rozwiązać. Co skocznie podjęła SLD bohatersko składając o to samorozwiązanie wniosek.

Prezydent elekt nie poszedł tak daleko. Niespodziewanie zaapelował, o to aby „zmiana władzy odbywała się bez wstrząsów, na zasadach państwa demokratycznego” tak jakby cokolwiek świadczyło o tym, że może odbywać się inaczej. Na koniec po raz kolejny przestrzegał, by „rząd nie dokonywał istotnych zmian ustrojowych” – choć mówił już o tym podczas odebrania aktu PKW w Pałacu Wilanowskim.

Dlaczego nie wezwał go, by w ogóle zaprzestał rządzenia? Zapewne dlatego, że tak daleko idący postulat wygląda niczym nadmiernie nerwowe przebieranie nogami do władzy. Ale może ten postulat zgłosić podczas następnego wystąpienia.

W przeszłości od prezydenta elekta wymagano pewnej dyskrecji i umiarkowania. Prezydenta elekta Andrzeja Dudę będziemy zapewne mogli często widzieć na ekranach telewizorów, tym częściej im bardziej rozwijać się będzie kampania. Wygląda na to, że w trosce o dobro wszystkich Polaków, ponadpartyjnie, niezależnie, nie sterowany przez nikogo, będzie robił co tylko się da, by wygrał PiS.

Zobacz także

wyborcza.pl

„Washington Post”: „Seks, kłamstwa i nagrania audio”. Afera podsłuchowa właśnie zerwała skalpy

ro, 11.06.2015

„Washington Post” pisze o naszej aferze taśmowej

Amerykański dziennik komentuje sytuację w Polsce i dymisje ministrów. Przekonuje, że chaos w Polsce ma wpływ nie tylko na sytuację wewnętrzną, ale też Europę i Stany Zjednoczone.
Według „The Washington Post” wszystko zaczęło się niewinnie: od małego mikrofonu zamontowanego pod stołem w eleganckiej, warszawskiej restauracji. Ale potem okazało się, że to, o czym podczas obiadu rozmawiają czołowi, polscy politycy wcale już niewinne nie jest: omawiali bowiem prywatne interesy, opowiadali rasistowskie żarty, a jeden z nich porównał nawet relacje USA i Polski do seksu oralnego. Może właśnie dlatego tytuł dzisiejszej publikacji dziennika jest taki przewrotny – „Seks, kłamstwa i nagrania audio” to nawiązanie do filmu Stevena Soderbergha czyli „Seks, kłamstwa i kasety wideo”.„Nagrania zerwały skalpy”„WP” wymienia Zbigniewa Stonogę z imienia i nazwiska. Nazywa go „blogerem i aktywistą”. I pisze o przecieku dokumentów ws. „afery podsłuchowej” do mediów społecznościowych. Zwraca uwagę, że stało się to niemal dokładnie rok po wybuchu skandalu z udziałem polskich polityków i że „nagrania właśnie zerwały swój największy skalp”, a właściwie cztery – poleciały bowiem głowy trzech polskich ministrów i marszałka Sejmu.

Amerykańska gazeta kwituje, że wyciek dokumentów i dymisje to bardzo złe wieści dla Platformy Obywatelskiej, która straciła dwa tygodnie temu wszelkie nadzieje na swojego prezydenta wraz ze zwycięstwem kandydata opozycji, Andrzeja Dudy. Zdaniem gazety, szanse PO w wyborach parlamentarnych nikną szybciej niż „drinki brzęczące na nagraniach”.

Dziennik nazywając aferę podsłuchową „Waitergate” (waiter – ang. kelner) dowodzi, że chaos w Polsce wpływa nie tylko na sytuację wewnętrzną w kraju, ale też na Europę i Stany Zjednoczone. Dlaczego? Bo za rządów skompromitowanej Platformy, Polska stała się bliskim współpracownikiem USA i liczącym się członkiem Unii Europejskiej.

Dalej „WP” przypomina okoliczności wybuchu afery skupiając się zwłaszcza na Radosławie Sikorskim, który w owym czasie był Ministrem Spraw Zagranicznych. Gazeta przypomina, że minister nazwał nad talerzem polsko-amerykański sojusz „bezwartościowym”. Użył też angielskiego słowa „bullshit”, znaczącego tyle co „gówno prawda”.

Amerykański dziennik cytuje też dokładniej jego słowa: – Wejdziemy w konflikt z Rosjanami i Niemcami i będziemy myśleli, że jest dobrze, bo robimy Amerykanom loda. Jesteśmy frajerami, kompletnymi frajerami.

„Washington Post” przypomina, że nagrania były dla Sikorskiego wyjątkowo kompromitujące. Dodaje, że to „przystojny” polityk wysokiego szczebla.

„To był ogromny cios dla PO”

Nie bez znaczenia zdaniem gazety był też fakt, że obiady, które serwowano nagrywanym politykom były niezwykle drogie. Jak zauważa amerykański dziennik – kosztowały więcej niż wynosi miesięczna pensja w Polsce. Dodatkowo Polacy byli oburzeni tym, że obiady i kubańskie cygara opłacane są z ich podatków.

Jak pisze „WP” – nagrania wstrząsnęły Polską. Przypomina też, że do redakcji „Wprost”, które ujawniło taśmy wtargnęła policja i służby specjalne, które usiłowały wyrwać laptopa z rąk redaktora naczelnego tygodnika, którym wówczas był jeszcze Sylwestr Latkowski. Dodatkowo podniosły się głosy, że za nagraniami stoją Rosjanie.

„Washington Post” komentuje, że pomimo zamieszania, wydawało się, że PO umknie przed poważnymi konsekwencjami. Donald Tusk objął stołek Prezydenta Rady Europejskiej, premierem została Ewa Kopacz, a Sikorski zasiadł na fotelu marszałka Sejmu. Ale „Waitergate” nie ucichło. Zdaniem dziennika o skandalu wciąż pamiętają wyborcy i być może właśnie dlatego kandydat PO, Bronisław Komorowski przegrał wyścig o fotel prezydenta. Jak zauważa „WP”, dla partii, która rządziła Polską przez dekadę był to ogromny cios.

Zdaniem dziennika, po tym jak afera podsłuchowa znów znalazła się na pierwszych stronach gazet, premier Ewa Kopacz postanowiła posprzątać w nadziei, że dzięki temu PO ugra coś na dymisjach w czasie wyborów parlamentarnych.

Gazeta zwraca też uwagę na to, że wciąż nie wiadomo, kto stoi za aferą podsłuchową.

O dymisjach w polskim rządzie pisze też BBC. Zwraca m.in. uwagę na to, że rewolucja w polskim rządzie ma miejsce na cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi. Brytyjska telewizja też zaznacza, że nagrania z polskimi politykami w roli głównej zdenerwowały wielu Polaków, chociaż dyskusyjne jest to, czy nagrywanie ich było legalne.

Zobacz także

wyborcza.pl

 

„Platforma idzie na jakąś totalną katastrofę. Statek tonie, a oni próbują malować ściany w kajutach”

Martyna Trykozko, 11.06.2015
Meller Marcin

Meller Marcin (AG)

– To tylko pogłębia atmosferę chaosu, rozpadu i agonii. Brak w tym logiki – tak dymisję w rządzie ocenia dziennikarz i publicysta Marcin Meller. – Tam nikt nie wie, co robić, to jest już taka ślepa szamotanina – dodaje.
– Na moje ręce rezygnację z pełnionych funkcji w rządzie złożyli: ministrowie konstytucyjni Bartosz Arłukowicz, Andrzej Biernat, Włodzimierz Karpiński; wiceministrowie Rafał Baniak, Stanisław Gawłowski, Tomasz Tomczykiewicz. Ze stanowiska szefa doradców premiera złożył rezygnację pan profesor, premier Jan Vincent-Rostowski – powiedziała wczoraj na konferencji prasowej premier Ewa Kopacz. Ze stanowiska zrezygnowali też koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki oraz marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Ma to być skutek kolejnego etapu tzw. afery taśmowej, w której nagrano prywatne rozmowy czołowych polskich polityków. Dymisje w rządzie Kopacz – czytaj więcej >> Oświadczenie Kopacz było, delikatnie mówiąc, zaskoczeniem. Akta ws. afery taśmowej, opublikowane w poniedziałek na Facebooku przez Zbigniewa Stonogę, nie rzucały na tamtą sprawę nowego światła. PO była pod dużo większym ostrzałem właśnie rok temu, gdy wyciekły taśmy z nagraniami jej polityków.O reakcjach na tę sytuację i perspektywach dla Platformy Obywatelskiej rozmawiamy z dziennikarzem Marcinem Mellerem.Martyna Trykozko, Gazeta.pl: Jaka była pana pierwsza myśl, kiedy dowiedział się pan o dymisjach?

Marcin Meller: Pomyślałem: „Czy oni naprawdę wierzą, że to coś da?”.

I sądzi pan, że to coś da?

– Według mnie nic. To tylko pogłębia atmosferę chaosu, rozpadu i agonii. Brak w tym logiki. Rozumiem, że Arłukowicz leci za „zasługi” w Ministerstwie Zdrowia, ale co to ma do afery podsłuchowej? A to wydukane na końcu „przepraszam” Ewy Kopacz… Za co ona przeprasza? Za zły dobór win do dań? To wszystko jest robione kompletnie od czapy, to takie szarpanie się w bagnie.

 

Jakoś to zmienia pańskie postrzeganie PO?

– Potwierdza mi się, niestety, to, że tam nikt nie wie, co robić, i że to jest już taka ślepa szamotanina.

Być może dynamika sytuacji jest taka, że od kiedy zaczęło dramatycznie spadać poparcie dla Bronisława Komorowskiego, uruchomiły się procesy, na które nawet najwięksi geniusze już nie mają wpływu, bo dzieją się rzeczy, nad którymi nikt nie panuje. Czasami historia zrywa się z łańcucha i szereg małych, pozornie błahych przyczyn i działań powoduje nieprzewidziane konsekwencje.

Co dalej z Platformą?

– Już to napisałem jakieś dwa tygodnie temu, zresztą nie ja jeden. Albo Ewa Kopacz poprowadzi Platformę z Hanną Gronkiewicz-Waltz pod rękę do ostatecznej katastrofy, albo ktoś tam się obudzi i wybiorą na przykład w trybie pilnym Rafała Trzaskowskiego na szefa. Ja nie twierdzę, że Trzaskowski na pewno uratuje Platformę, bo być może już jest w pewnym sensie pozamiatane. Ale potrzebny jest przynajmniej jakiś naprawdę mocny ruch – odwołanie całego rządu, błyskawiczne wybory, albo odwrotnie – wymiana tylko szefa Platformy.

Trzaskowski jest młody, z pokolenia Andrzeja Dudy, dynamiczny. Platforma powinna sobie powiedzieć: „OK, daliśmy znacząco ciała, ale jednak taka centrowa partia jak nasza jest potrzebna w Polsce, więc idziemy do przodu”. Nie twierdzę, żeby to się udało, ale mogłoby się udać. A to, co widzimy, to leczenie malarii aspiryną, robi fatalne wrażenie i wysyła samobójczy komunikat. To jest puszczenie krwi w tropikalny ocean, a wszystkie rekiny wokół, małe i duże, podśpiewują „do boju, Legia Warszawa”.

Afera podsłuchowa. Za co naprawdę „poleciały głowy” w otoczeniu Kopacz?

Czy w tym zdymisjonowanym składzie kogoś brakuje?

– Kusi, żeby powiedzieć, że tam brakuje całego rządu. A tak na poważnie, to przede wszystkim brakuje Ewy Kopacz. Ale cała sytuacja jest tak absurdalna, że trudno to komentować. Nie mam bladego pojęcia, jakimi ścieżkami szło ich myślenie.

Widzimy kompletny brak spójnego przekazu, na który się nakłada wrażenie kompletnego chaosu. Jest pan Stonoga, który kpi sobie z państwa w sposób skądinąd zabawny. Nie wiadomo, jaką rolę on w tym wszystkim gra, bo raczej jest czyimś listonoszem. Nadal nie wiemy, kto tak naprawdę robił podsłuchy, kto nimi grał. Teraz okazuje się jeszcze, że nie wiemy, kto gra nimi teraz.

Jest, że zacytuję literata Sławomira Shuty, kompletne rozdupcenie, gdzie nikt nie wie niczego. Nawet w prawicowych portalach i gazetach, które sobie regularnie czytam, bo mam taką słabość, jest totalna konfuzja. Do tego mroczne teorie na temat różnych służb teraz kwitną jak grzyb na wilgotnej ścianie. I nie zapominajmy o sąsiedzie ze wschodu: przynajmniej jako uchachanym kibicu, ale raczej nie tylko.

Patrząc na to z punktu widzenia zwykłego obywatela, to kompletnie nie wiadomo, o co chodzi. Jak tak dalej pójdzie, Kukiz ze Stonogą jeszcze bardziej się rozkręcą, a Platforma dalej będzie pracowała nad gustownym harakiri, to część jej elektoratu zacznie patrzeć błagalnym wzrokiem na Andrzeja Dudę, jak na zbawienie, prosząc o choćby minimalne poczucie stabilizacji, sensu i porządku w tym wesołym miasteczku.

Czy wyborcy PO przyjmą przeprosiny?

– To, co się stało, jest za słabe. W momencie, kiedy trzeba uderzyć w ścianę, to jest takie dotykanie paluszkiem tynku. Jak tak dalej pójdzie, to Platforma naprawdę dostanie w wyborach 10 proc. Idzie na jakąś totalną katastrofę, statek tonie, a oni próbują malować ściany w kajutach.

Moja wyobraźnia naprawdę jest zbyt mała, żeby wymyślić, co oni kombinują. To jest tak pozbawione sensu, a z moich obserwacji tego, co robi rząd, wynika, że doszukiwanie się go jest tu zupełnie zbędne. Jest to pójście na zatracenie i oderwanie się od rzeczywistości – które widzieliśmy już w kampanii prezydenckiej. Czy komuś naprawdę się wydaje, że odwołanie kilku nie najważniejszych ministrów w tym całym totalnym bałaganie, jaki panuje w Polsce, cokolwiek da? Może jak się siedzi zamkniętym w tych Alejach Ujazdowskich, to człowiek zaczyna lewitować?

Marcin Meller o absurdach polskiej polityki i współczesnego świata – przeczytaj „Między wariatami” >>

TOK FM

Wroński o dymisjach: Pożar w burdelu. Nie wygląda to dobrze. Możemy mieć ciąg dalszy

klep, 11.06.2015
– Jeśli znamy słynną warszawską trupę teatralną Pożar w burdelu, scenariusz tego przedstawienia zaczyna być wszechogarniający – mówił w Poranku Radia TOK FM Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”, komentując dymisje w rządzie Ewy Kopacz.

 

– Nie wygląda to dobrze, że państwem polskim rządzi dziwny biznesmen wyciągający kwity wyciągnięte przez aplikantów adwokatów innego biznesmena – mówił Wroński. – Nie wiemy, kto tymi taśmami dysponuje. Możemy mieć ciąg dalszy – ostrzegał.

Prowadząca Poranek Radia TOK FM Janina Paradowska wskazywała zaś na bezradność państwa, a szczególnie policji i służb. – Pani minister Piotrowska, pani służby pracują marnie. Apeluję, żeby pani je pogoniła do roboty. Jeśli wszyscy wiedzą, że będą taśmy, a policja nic nie wie? ABW nic nie wie? – dziwiła się publicystka.

 

Lawina dymisji w rządzieWczoraj do dymisji podało się trzech ministrów, trzech wiceministrów, doradca premier Kopacz oraz szef Kancelarii Premiera. Ewa Kopacz przyjęła ich rezygnacje. Późniejszym popołudniem o swojej rezygnacji poinformował też marszałek Sejmu Radosław Sikorski.

 

TOK FM

Dodaj komentarz