Duchowni

 

Duchowni z zarzutami ws. afery w ministerstwie infrastruktury

09.09.2014

Ks. Robert M., były proboszcz Katedry Polowej Wojska Polskiego, usłyszał zarzuty powoływania się na wpływy w sprawie tzw. afery w ministerstwie infrastruktury – dowiedział się portal tvp.info. Zarzuty w tej sprawie usłyszał także inny duchowny z Podkarpacia, który jest podejrzany o podżeganie funkcjonariusza publicznego do wzięcia łapówki.

KsiądzKsiądzFoto: Thinkstock

– Mogę po­twier­dzić, że w tzw. śledz­twie ws. po­wo­ły­wa­nia się na wpły­wy w Mi­ni­ster­stwie In­fra­struk­tu­ry za­rzu­ty usły­sza­ły dwie ko­lej­ne osoby. Jedna jest po­dej­rza­na o po­wo­ły­wa­nie się na wpły­wy, druga o pod­że­ga­nie do płat­nej pro­tek­cji – po­wie­dział tvp.​info prok. Wal­de­mar Tyl, wi­ce­szef sto­łecz­nej Pro­ku­ra­tu­ry Ape­la­cyj­nej.

Przypadki byłego proboszcza

Z usta­leń tvp.​info wy­ni­ka, że jedną z osób, któ­rym przed­sta­wio­no za­rzu­ty, jest ks. Ro­bert M. były już pro­boszcz Ka­te­dry Po­lo­wej Woj­ska Pol­skie­go. Na stro­nie in­ter­ne­to­wej Ka­te­dry Po­lo­wej fi­gu­ru­je in­for­ma­cja, że peł­nił on funk­cję pro­bosz­cza do 31 sierp­nia 2014 r.

1 lipca 2014 r. pod nie­obec­ność du­chow­ne­go prze­szu­ka­no jego miesz­ka­nie. Agen­ci CBA i pro­ku­ra­to­rzy szu­ka­li u niego m.​in. szta­bek złota, które w pod­kar­pac­kiej afe­rze miały być „wa­lu­tą” przy za­ła­twia­niu spraw ko­rup­cyj­nych. We­dług nie­ofi­cjal­nych in­for­ma­cji zna­le­zio­no wów­czas jedną sztab­kę. Pro­boszcz zo­stał za­wie­szo­ny w funk­cji, ale na po­cząt­ku sierp­nia przy­wró­co­ny na sta­no­wi­sko.

Drugą osobą z za­rzu­ta­mi jest sze­re­go­wy du­chow­ny z Pod­kar­pa­cia. Miał on, wg. śled­czych, pod­że­gać jed­ne­go z funk­cjo­na­riu­szy pu­blicz­nych do przy­ję­cia ła­pów­ki. Urzęd­nik ten – le­śnik – usły­szał za­rzu­ty przed kil­ko­ma ty­go­dnia­mi.

Układ podkarpacki?

Pro­ku­ra­to­rzy wy­dzia­łu do walki z prze­stęp­czo­ścią zor­ga­ni­zo­wa­ną i ko­rup­cji sto­łecz­nej pro­ku­ra­tu­ry ape­la­cyj­nej nie chcą w ogóle ko­men­to­wać in­for­ma­cji, ani ni­cze­go zwią­za­ne­go ze śledz­twem ws. po­wo­ły­wa­nia się na wpły­wy w re­sor­cie in­fra­struk­tu­ry.

– Ta afera może bar­dziej za­chwiać rzą­dzą­cą ko­ali­cją niż taśmy pu­bli­ko­wa­ne przez „Wprost”. Pro­ku­ra­to­rzy z war­szaw­skiej ape­la­cji i CBA spraw­dza­ją pe­wien układ, który mógł po­wstać na Pod­kar­pa­ciu, coś w ro­dza­ju nie­mal feu­dal­ne­go księ­stwa. Mo­że­my mieć do czy­nie­nia nie tylko ze sty­kiem biz­ne­su i po­li­ty­ki, ale także or­ga­nów ści­ga­nia i wy­mia­ru spra­wie­dli­wo­ści. To bar­dzo po­waż­na spra­wa, która rzuca po­waż­ny cień na pewne osoby – mówi ta­jem­ni­czo nasz roz­mów­ca z Pro­ku­ra­tu­ry Ge­ne­ral­nej.

Wia­do­mo, że śled­czych in­te­re­su­ją do­ku­men­ty do­ty­czą­ce pew­nych przed­się­wzięć biz­ne­so­wych, akta nie­któ­rych po­stę­po­wań, ale przede wszyst­kim ko­re­spon­den­cja mię­dzy oso­ba­mi z kręgu po­dej­rzeń. W spra­wie przed­sta­wio­no na po­cząt­ku za­rzu­ty dwóm pod­kar­pac­kim biz­nes­me­nom, z któ­rych jeden zło­żył ob­szer­ne wy­ja­śnie­nia.

Bury: nie mam sobie nic do zarzucenia

Jan Bury na po­cząt­ku lipca przy­znał, że CBA na zle­ce­nie pro­ku­ra­tu­ry prze­szu­ka­ło jego biuro w Rze­szo­wie. – Nie mam sobie nic do za­rzu­ce­nia. W tej spra­wie wy­ja­śni­łem wszyst­ko, co mo­głem – po­wie­dział poseł, który zdra­dził, że prze­szu­ka­no także jego pokój w ho­te­lu sej­mo­wym.

Onet.pl

Komentarze

Dodaj komentarz