Posts Tagged ‘Tadeusz Rydzyk’

Więcej o ataku terrorystycznym pod Moskwą >>>

Między rządem a prezydentem od 100 dni trwa regularna polityczna wojna, która szkodzi coraz bardziej państwu, prowadząc je w stronę prawnego i decyzyjnego paraliżu. Zamiast kohabitacji dwóch najważniejszych ośrodków władzy wykonawczej, mamy prawdziwy impas. Andrzej Duda nie podpisuje ustaw, kierując je z automatu do Trybunału Konstytucyjnego, a Donald Tusk robi wszystko by zmarginalizować pozycję głowy państwa.

Więcej  o Tusku i Dudzie >>>

 

Cechy faszyzmu, które zdefiniował Umberto Eco: 1) Brak miejsca na rozwój wiedzy (tradycjonalizm), 2) Odrzucenie modernizmu, irracjonalizm, 3) Kult działania dla samego działania, podejrzliwy stosunek do świata intelektualnego, 4) Uznawanie odmiennych poglądów za przejaw zdrady, 5) Rasizm, 6) Szukanie poparcia przede wszystkim u sfrustrowanych klas średnich, 7) Nacjonalizm, wiara w teorie spiskowe, 8) Postrzeganie wrogów jednocześnie jako nadzwyczajnie silnych i nadzwyczajnie słabych, 9) Uznawanie, że pacyfizm jest równoznaczny z brataniem się z wrogiem, i postrzeganie ludzkiego życia jako wiecznej walki, 10) Pogarda dla słabych, 11) Kult śmierci, 12) Kult męskości, czyli lekceważący stosunek do kobiet i bezwzględne prześladowanie wszelkich niekonformistycznych skłonności seksualnych, 13) Przekonanie, że jednostka praw jako takich nie ma, połączone z wyobrażaniem sobie narodu jako monolitu wyrażającego wspólną wolę, 14) Nowomowa.

Nowy sondaż, w którym PiS dołuje >>>

– Środki są przekazywane instytucji, kierownik instytucji odpowiada. Absolutnie [Julia Przyłębska] w przyszłości będzie odpowiadać nie tylko za przypalenie obiadu dla Jarosława Kaczyńskiego, ale także za wszystkie wydatki, które były obejmowane, kiedy ona była kierownikiem jednostki, a nie miała ku temu podstawy prawnej – stwierdził Krzysztof Kwiatkowski w TOK FM.

Oficjalny przekaz Prawa i Sprawiedliwości jest tylko jeden: nie ma żadnej krążącej listy polityków tej partii, którzy mieli być inwigilowani przez służby specjalne w czasie, gdy nadzorowali je Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Ma być to zwykły fake news i medialna wrzutka, dokonana przez rządzących, by rozsadzić partię od środka. — Nikt takiej listy nigdy nie widział — słyszymy na “dzień dobry” na Nowogrodzkiej. Po dłuższej chwili rozmowy ci sami najważniejsi politycy PiS, stojący na co dzień w pierwszym szeregu tuż za Jarosławem Kaczyńskim, zmieniają zdanie i przyznają po cichu: — Nie jest wykluczone, że ktoś z partii mógł być inwigilowany.

Więcej o tym, jak pisowcy podsłuchiwali swoich >>>

 

Kmicic z chesterfieldem

Około 250 tys. zł kosztował miecz “z czasów Mieszka I”, który na Jasnej Górze otrzymał w prezencie Tadeusz Rydzyk od Jacka Sasina i prezesa Grupy Enea. A więc spółki skarbu państwa, która przekazała pieniądze na jego zakup. Docelowo miecz ma trafić do Muzeum Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II w Toruniu.

Tadeusz Rydzyk dostał w prezencie od Jacka Sasina miecz za 250 tys. zł

Jednak pierwsi goście mają obejrzeć jego eksponaty dopiero jesienią. O ile znowu coś nie stanie przeszkodzie, bo wtedy okazałoby się, że otwarcie muzeum zostałoby po raz kolejny przesunięte. Powołano je do życia 2 lipca 2018 roku, a jego pomysłodawcą był Tadeusz Rydzyk i jego Fundacja Lux Veritatis. Koszt inwestycji: ćwierć miliarda złotych.

Więcej o pisowskim hołdzie na Jasnej Górze >>>

 

View original post

 

Kmicic z chesterfieldem

Krzysztof Skiba kolejny raz postanowił wykpić jednego z polityków obozu rządzącego. Ofiarą lidera Big Cyc padł Zbigniew Ziobro.

Więcej o Ziobrze >>>

W Sejmie pojawił się projekt posłów Prawa i Sprawiedliwości dot. działalności Trybunału Konstytucyjnego. Politycy chcą zmniejszyć pełny skład TK z 11 do 9 osób. Proponowana zmiana ma związek z buntem sześciu sędziów wobec pozostawania Julii Przyłębskiej na stanowisku prezesa sądu.

Więcej o pisowskim bezprawiu ws. Trybunału Konstytucyjnego >>>

Zbuntowani sędziowie TK mieli otrzymać propozycję, by przyjść na tylko jedną rozprawę dotyczącą ustawy o Sądzie Najwyższym z zapewnieniem, że prawo to i tak zostanie uchylone po wyborach — pisze Mariusz Muszyński, wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego i jeden z buntowników przeciw rządom…

View original post 36 słów więcej

 

Niemcy zauważyli że faszyzm to zło, gdy przegrywali wojnę, Rosjanie jeszcze sobie nie zdają sprawy, do czego doprowadził ich Putin, wojna trwa. Ilu z nas dostrzega, że PiS to neofaszyzm, putinizm?

PiS wpisał JP2 w swoje szeregi, czyniąc go patronem duchowym złodziei w rodzaju Bielana, Mejzy, Obajtka, Czarneckiego.

McCleofas

Jego ofiarami byli licealiści, seminarzyści, księża, podlegli mu mnisi. To „dorobek” czterech dekad – od lat 50. do 90. A jednak kariera kardynała Hansa Hermanna Groëra przyśpieszyła w latach 80. ubiegłego stulecia. Watykan go promował, nie wszczął postępowania w sprawie kardynała – mimo apelu duchownych i wiernych. O sprawie wiedział Jan Paweł II.

Histerię wokół afery Groera rozpętała austriacką konserwatywna chadecja, domagając się m.in zakazania rozpowszechnienia gazety. Dziennikarze to ujawniający byli wyzywania przez prawicę od … nazistów. Ale do gazet napływały kolejne świadectwa ofiar Groera.

Reakcja na Groera przypominała obecną histerię polskiej prawicy. To nie jest nic nowego. Austria to też konserwatywny kraj (poza Wiedniem). Po 10 latach ci sami co organizowali tą histeryczną nagonkę by zastraszyć media, udawali, że od początku za wyjaśnieniem sprawy.

Ksiądz Cesareo Gabarain, honorowy kapelan Jana Pawła II i kompozytor utworu „Pescador de hombres”, znanego w Polsce jako „Barka”, miał dopuścić się molestowania seksualnego w…

View original post 102 słowa więcej

 

Prof. Radosław Markowski:

Kmicic z chesterfieldem

Skala buntu w Trybunale Konstytucyjnym jest większa niż wynikało to z pierwszych informacji. Julia Przyłębska ma potężny problem.

Więcej o chorym TK >>>

 

View original post

 

Jestem gotowy do debaty w dowolnym czasie i miejscu, panie prezesie – napisał na Twitterze lider PO Donald Tusk w odpowiedzi na słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o debacie wyborczej. Dodał, że amnestii obiecać nie może.

Więcej o debacie Kaczyński – Tusk >>>

Tadeusz Rydzyk w słabym stylu świętował urodziny Radia Maryja. Podczas swego wystąpienia bronił biskupa, któremu zarzuca się tuszowanie przypadków wykorzystania seksualnego dzieci.

Więcej o Rydzyku na urodzinach RM >>>

 

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

Zwierzęta swój teren oznaczają uryną. Ludzie różnie, choć patrioci najchętniej przelaną krwią. Elity wolą symbole. Przez 3 lata władzy politycy pisowscy wpadli w takie zasiedzenie, że teren Sejmu i Senatu uważają za swój. Czym oznaczają?

Marek Kuchciński znany jest z tego, że odzywa się tylko wtedy, gdy na kartce ma napisane, co ma powiedzieć. Ale wpadł na pomysł, aby każdy poseł na koniec kadencji dostał odznakę z napisem prawo (lex). Odznaka jest wzorowana na tej z Sejmu Ustawodawczego II Rzeczpospolitej z lat 1919-22. Opozycja mogłaby wyprodukować odznakę, która zdecydowanie więcej mówiłaby o Sejmie obecnej kadencji, mianowicie przedstawiać Salę Kolumnową z napisem: bezprawie.

Stanisław Karczewski przebił marszałka Sejmu. Umieścił w Senacie swój portret za pieniądze z kieszeni podatnika, lecz nie uzyskany aparatem fotograficznym, ale pędzlem zawodowego malarza. Karczewski myśli jednak kilka lat naprzód, mianowicie jego wizerunek może znaleźć się w Pałacu Saskim, który ma być odbudowany z przeznaczeniem na funkcjonowanie w nim Senatu. Karczewskiemu marzy się prowadzić obrady pod własnym portretem, jak na pisowskiego sarmatę przystało.

Wzmiankowani politycy  PiS są puści jak dzwony. Nie znam żadnych ich osiągnięć godnych zapamiętania, oprócz ich pomocniczości w demolowaniu instytucji demokratycznych i zaprowadzania państwa bezprawia.

W Sejmie doszło do spektakularnej sceny z udziałem szeregowego posła Jarosława Kaczyńskiego, który wszedł na trybunę i zażądał wycofania nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Prace nad nią dobiegały końca, była już po poprawkach, miało dojść do ostatecznego głosowania. Prezes pstryknął i ten punkt obrad został wykreślony z porządku. Taka jest wola prezesa i ona jest prawem.

Mateusz Morawiecki miał okazję zobaczyć w Brukseli, jak Polska została zmarginalizowana w Unii Europejskiej za władzy PiS dwóch lat rządu Beaty Szydło i rok jego. Szczyt państw strefy euro podjął decyzję, iż strefa euro będzie miała swój budżet. A zatem Europa dwóch prędkości staje się ciałem, a Polska nawet nie zmieści się w tej drugiej prędkości, bo jest hamulcowym standardów, jakie obowiązują w UE.

Morawiecki ponadto ma kłopoty w kraju. Niedawne wotum zaufania to było teatrum dla twardego elektoratu PiS, aby pokazać, jak skonsolidowana jest władza zjednoczonej prawicy. Farbę jednak puścił tatuś premiera Kornel Morawiecki, który stwierdził w Radiu Plus, że kłody pod nogi jego syna Mateusza (Kornel nazywa go kuriozalnie nawet jak na sferę publiczną: panem) rzuca Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości zaostrza aferę KNF, aresztując byłych jej członków, w tym Wojciecha Kwaśniaka, a także sprzeciwia się wycofaniu PiS z ustaw sądowniczych, które zostały zaskarżone przez Komisję Europejską w Trybunale Sprawiedliwości UE.

Czy Jarosław Kaczyński, przewidując kolejne afery, zdecyduje się na przyspieszone wybory?

Mateusz Morawiecki nikomu nie wywrócił stolika, jak chcą niektórzy publicyści, odnosząc się do sejmowej bufonady premiera z wotum zaufania. Niezależnie od tego, jak wypadnie piątkowe wotum nieufności wobec niego, które zgłosiła Platforma Obywatelska, afera KNF nie zostanie zamieciona pod dywan. Walczący z mafijnymi układami w SKOK-ach Wojciech Kwaśniak niemal zapłacił życiem, dzisiaj jasno artykułuje, z jakimi osobnikami się mierzył. Zaś stając przeciw niemu Grzegorz Bierecki i Zbigniew Ziobro – bez umawiania się – mówią językiem przestępców z Wołomina.

Morawiecki swoją bufonadę przeniósł do Brukseli, gdzie o sporze z Komisją Europejską ws. Sądu Najwyższego i w ogóle sądownictwa w Polsce stosuje sztuczkę z wyciągniętą ręką. Premier uważa, że jedną nowelą PiS cofnął demolkę sądownictwa i oczekuje od Komisji Europejskiej, a w szczególności od wiceszefa KE Fransa Timmermansa wycofania skargi z Trybunału Sprawiedliwości UE. Morawiecki jednak mówi to do naszej publiki, bo na unijnych salonach podkula ogon, tam takie prostackie manipulacje nie działają.

PiS ma kłopot z podwyżką cen prądu, różne płyną na ten temat komunikaty, zarówno od ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, jak i spółek energetycznych. Podwyżki będą i to bardzo duże, zarówno dla przedsiębiorców, którzy już podpisują umowy na dostarczenie energii z nowymi cenami, jak i dla gospodarstw indywidualnych. W tej chwili mamy chaos informacyjny, ale to jest jedna z metod pisowskich.

Głowę może dać Tchórzewski i być zdymisjonowany, na kogoś trzeba zwalić winę. Może być jednak i tak, że PiS, przewidując kolejne afery, zdecyduje się na przyspieszone wybory i zechce z podwyżkami cen prądu przeczekać do okresu powyborczego. Tak pomyślana była sztuczka z wotum zaufania. Po nich choćby potop.

Jarosław Kaczyński nie może jednak spać spokojnie. Tadeusz Rydzyk całkiem poważnie myśli o starcie swojej partii w wyborach. Ruch Prawdziwa Europa kuma się z Ruchem Narodowym, z tego może powstać koalicja przypominająca neofaszystowski podmiot polityczny księdza Jozefa Tiso. Gdyby tak miało się stać, to Mateusz Morawiecki na 28. urodzinach Radia Maryja skakałby hopsasa w hołdzie ojcu dyrektorowi.

Nawet jeżeli ceny prądu nie zabiją PiS, to na pewno ich nie wzmocnią, bo elektrowstrząsy społeczne będą miały miejsce, gdyż Polacy obawiają się – i słusznie – że podwyżki cen prądu są nośnikami podwyżek cen w ogóle.

Premier i PiS robią wszystko, żeby przykryć afery ich rządu.

Mateusz Morawiecki jest dobry w wyprowadzaniu kozy. Rola Morawieckiego jako premiera sprowadza się głównie do tej dyspozycji. Taką kozą była ustawa o IPN, kolejną kozą ustawa o Sądzie Najwyższym. Morawiecki te ustawy wyprowadził, ale czy zmieniła się atmosfera wokół Polski? Śmiem wątpić.

Pod koniec roku dopadła rząd pisowski afera KNF, której przerzut SKOK Wołomin pokazał, jak zrakowaciała jest ta władza. Aby przykryć aferę KNF, trzeba było wprowadzić jeszcze jedną kozę i przy fanfarach własnych ją wyprowadzić. Przy tym obdarzyć się oklaskami, jacy to fajni jesteśmy.

Drożyzna to koza wymarzona, bo kto lubi, aby uszczuplano mu portfel. O podwyżkach prądu zakomunikował minister energetyki Krzysztof Tchórzewski, przy tym kłamliwie zapewnił, że państwo zrekompensuje. Nikt na taką manipulację się nie nabrał. Do tego opozycja zapowiedziała wotum nieufności dla Morawieckiego z powodu afery KNF i nie tylko. Wotum nieufności pozwala opozycji wyartykułować, jakim marnym politykiem jest Morawiecki.

Morawiecki mimo swej charakterologicznej bufonady musi mieć tego świadomość, bo to jednak dorosły człowiek, ale w pijarowskie klocki jest lepszy od opozycji, całe życie w to się bawi. Więc za jednym zamachem postanowił wyprowadzić kozy. Poprosił Sejm o wyrażenie wotum zaufania. Niby to samo, co opozycyjne wotum nieufności, lecz diametralnie inne.

Morawiecki nie pozwolił zatem na debatę nad swoją osobą, a przy okazji obiecał publice, że podwyżek prądu nie będzie. Nawet więcej – poprawi się stan portfeli Polaków. A zatem kozy zostały wyprowadzone. Niestety, wrócą szybciej niż Morawieckiemu się wydaje, bo publika nie zapomni obietnic, a afery i tak będą się ciągnąć za PiS.

Gdyby Polska była pastwiskiem, to Morawiecki byłby najlepszym pastuchem w roli premiera. Niestety, tak nie jest – i niedługo ten pijarowiec o tym się przekona, choć dzisiaj ku swej chwale strzela z bicza.

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

PiS jest rozgrywane przez Rydzyka i należy mniemać, że rośnie coraz bardziej konto (bankowe) ojca dyrektora.

Iranem Europy jeszcze raczej nie jesteśmy, ale przy względnie dobrym układzie zewnętrznym dla PiS może tak stać się w każdej chwili. Politycy partii Kaczyńskiego mentalnie już są na to gotowi. Mateusz Morawiecki złożył hołd Tadeuszowi Rydzykowi i przy okazji wygłosił laudację – przecież ojciec dyrektor to doktor teologii – o wyższości miłości jego owieczek do ojczyzny nad uczuciem patriotycznym pozostałych rodaków.

Rydzykowi aż gałki oczne wybałuszyły się na czoło, a piramidka ze złożonych dłoni zajaśniała aureolą oczekiwania na kolejne miliony z budżetu państwa. Ta dewocyjna zależność Morawieckiego do rozporządzania głosami wyborczymi, jakie są w posiadaniu redemptorysty jeszcze szwankuje, bo nie zhołdował się Jarosław Kaczyński, tylko jego giermkowie.

I bodaj żadnym wytłumaczeniem nie jest chore kolano prezesa, które uniemożliwiło mu pielgrzymkę do Torunia, wszak bardziej chorzy chodzą za pomyślnością do Santiago de Compostela. Lecz ajatollah z Torunia to iście najlepszy lis pośród lisów.

Hołd hołdem, ale jaki ma on być rzeczywiście? – mogą zastanawiać się znawcy ceremoniałów i rytuałów, jakie oglądali przy okazji obchodów 27. rocznicy powstania Radia Maryja. Pląsy polityków PiS były godne nawet takich zdarzeń kulturowych jak oddanie czci Słońcu, gdy to dziewice wychodzą na poranne zroszone łąki, aby oddać cześć naturze.

Ale i to nie zadowoliło Rydzyka, który na hołd PiS przygotował się dużo lepiej, niż można było przewidywać. Otóż kilka dni po hołdzie – ni z gruszki, ni z pietruszki – na światło medialne wychodzi news, iż zaufany ojca dyrektora Mirosław Piotrowski złożył wcześniej w sądzie papiery, aby zarejestrować partię o dumnej nazwie Ruch Prawdziwa Europa. Nie jakieś tam lelum-polelum Prawo i Sprawiedliwość, tylko z grubej rury Prawdziwa Europa.

No i co? Popłoch w PiS, bo kilka procent przy urnie wyborczej może uciec, a ponadto wzmocnienie niebywałe – ulubione słowo Kaczyńskiego – dla takich tuzów, jak Macierewicz i Ziobro. Każdy z nich wszak może stanąć na czele tej Prawdziwej Europy.

Paniki nie da się ukryć. Rzecznik PiS Beata Mazurek – retoryczny Kononowicz – nie potrafiła ukryć, jakie w otoczeniu prezesa Kaczyńskiego panuje drżenie łydek.  – „Każdy ma prawo zakładać partię, ale to kwestia odpowiedzialności za państwo. Jedność na prawicy jest warunkiem sukcesu. Niektórzy mogą mieć indywidualne cele. PiS przyjmuje odpowiedzialność za państwo. Każdy, kto burzy układ dzisiejszy ułatwia powrót do władzy lewicy” – napisała na Twitterze.

Tak rozgrywane jest PiS przez Rydzyka i należy mniemać, że rośnie coraz bardziej chciwe konto (bankowe) ojca dyrektora. A Kaczyński może sobie pluć w brodę, że jednak nie złożył hołdu i obawiać się, że za rok – w 28. rocznicę Radia Maryja – nie będzie już takiej potrzeby, bo PiS zostanie wyproszony przez wyborców od koryta, a niektórzy politycy tej partii mogą drżeć przed odpowiedzialnością najwyższej instancji – Trybunałem Stanu.

Szczyt klimatyczny COP24 w Katowicach miał być dla Andrzeja Dudy rekompensatą za nieudane obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości. Miesiąc temu władzy PiS nie odwiedził nikt znaczny zza granicy, politycy z Kancelarii Prezydenta odgrażali się, że w grudniu do Katowic zjadą najwięksi i to wówczas dojdzie do pompy, jaka dumnemu narodowi Polaków się należy.

No i COP24 zaczął się. Ledwie wystartował, a rodacy muszą się wstydzić za swego prezydenta i życzyć sobie, aby szczyt skończył się jak najszybciej, ale on będzie trwał dwa tygodnie. My tutaj na miejscu z PiS-em żyjemy na co dzień, inni nie mają tej przyjemności.

Uczestników z całego świata powitał koszmar, który będzie się im śnił już pierwszej nocy w Polsce. Zderzyli się ze scenografią z węgla, hymnem na cześć tej kopaliny, od której świat odchodzi. Za 12 lat ma nie być w ogóle używany, oprócz Polski, która ma zasoby na 200 lat i nie zamierza z eksploatacji zrezygnować. Polska nie ma zresztą żadnej strategii zastąpienia węgla, a wręcz przeciwnie – energia zielona leży, likwidowane są fermy wiatraków, których i tak w kraju jest niewiele

Świat przeciera oczy ze zdumienia, iż w Europie, na tym najnowocześniejszym kontynencie, istnieje taki skansen jak Polska, a jej prezydent wygaduje rzeczy, od których mózg się lasuje. Zapowiadano obecność Angeli Merkel, Emmanuela Macrona, spodziewano się prezydentów Trumpa i Putina, nikt nie kwapił się przybyć, aby firmować żenadę pisowską.

Duda, otwierając szczyt, powiedział cywilizacyjną kalumnię, jakoby węgiel nie szkodzi klimatowi, co jest stwierdzeniem wbrew obowiązującej nauce. Z taką głupotą niemożliwa jest dyskusja. Co zatem możemy z tym prezydentem zrobić, jak mamy postępować z taką władzą, bo Duda tylko powtarza to, co mu kazano powiedzieć.

Ponadto Duda posłużył się kłamstwem, mianowicie stwierdził, iż Polska zmniejszyła o 30 proc. emisję dwutlenku węgla od 1990 roku. Tak, ale to było skutkiem odejścia od najbardziej nieczystej kopaliny energetycznej węgla brunatnego i tak się działo do roku 2012. Od kiedy PiS jest u władzy, emisja CO2 wzrasta i ostatnio – rok do roku – wzrosła o 3,8 proc. Z tych 30 proc zrobiło się raptem 18.

Ocieplenie klimatu z powodu efektu cieplarnianego jest nie do powstrzymania, ludzkość walczy o spowolnienie katastrofy ekologicznej. Wcale nie najczarniejsze scenariusze zakładają, iż najmłodszym obecnie żyjącym pokoleniom w przyszłości odechce się żyć na Ziemi, takie będą panować koszmarne warunki.

Myślenie takich polityków jak Duda i formacji politycznej obecnie nam miłościwie panującej o bliskiej przyszłości jest obojętne. Oni walczą o władzę tu i teraz, po nich choćby potop, choćby katastrofa ekologiczna. Szczyt klimatyczny w Katowicach z powodu zacofania gospodarza może skończyć się klęską. Najważniejsze państwa dojdą i tak do jakiegoś korzystnego konsensusu w sprawie klimatu, nie tu, to gdzie indziej. A Polska w tej kwestii pozostanie klimatyczną Koreą Północną.

Nie jestem zaskoczony postawą Mateusza Morawieckiego, zarówno podczas przesuniętego w czasie zjazdu PiS z okazji 3-lecia sprawowania rządów przez tę partię, ani podczas składania hołdu Tadeuszowi Rydzykowi w podczas innego zjazdu – rodzin Radia Maryja.

Morawiecki jest typowym słupem w życiu publicznym, można na nim powiesić obce mu wartości, a on je wygłosi jako własne. Jakie wyznaje poglądy obecny premier rządu RP? Raczej nie wiemy (bo może ich nie mieć), więcej można napisać o jego charakterze, a jest on nieciekawy.

Morawiecki był słupem w banku grupy Santader Bank Zachodni WBK, dzisiaj jest słupem Jarosława Kaczyńskiego. Wcześniej chciał być słupem u Donalda Tuska, ale ten poznał się na jego syndromie żony Lota (która zamieniła się w słup soli), zresztą określił go jako nie wychylającego się podczas dyskusji w gronie doradców, bo… trzeba było mówić własnym głosem. Dobrze to słychać na taśmie z podsłuchu w „Sowie & Przyjaciele”, na której przytakuje politykom Platformy, aby się im przypodobać.

Taki marny charakter, aby się dowartościować zostaje zwykle mitomanem. I tak z nim jest. Jeżeli oglądniemy się do tylu i przeanalizujemy postawy ważniejszych naszych polityków działających na scenie politycznej od 1989 roku sklasyfikujemy Morawieckiego, jako największego mitomana. Nawet jest lepszy w te klocki od samego prezesa PiS, który do swego mitomaństwa używa psychologicznego lustra, zamiast o sobie mówi o „wielkości” brata bliźniaka Lecha.

Jak to z mitomanami bywa, rozmijają się z rzeczywistością, bo żyją w alternatywie kłamstwa i służalczości wobec innych. Mitoman musi komuś się podlizać, komuś służyć, bo czuje się niepełnowartościowy. Przyjmuje za swoje inne wartości i stosuje się do zasady politycznej – wróg mojego przyjaciela jest moim wrogiem.

Świetnie to było słychać podczas wystąpienia Morawieckiego na zjeździe u Rydzyka, ten ostatni za pełnowartościowych Polaków uznaje swoje owieczki, a reszta to lewactwo. I tak podlizał się w hołdzie Rydzykowi premier rządu RP, zwrócił się do niebytu Matki Boskiej i w tej wierze podzielił Polaków wg mniemanej miłości do ojczyzny: „Matko Boska Nieustającej Pomocy, to jest moja wielka prośba, wielkie zawołanie. Miej w opiece naród cały. Również tych, którzy nie kochają Polski aż tak mocno jeszcze póki co, tak jak my tutaj, tak jak cała Rodzina Radia Maryja”.

To się dzieje tu i teraz, a nie w jakiejś przestrzeni średniowiecznej, to nie jest żart, ani mara piekielna. Słup Kaczyńskiego głosi poglądy iście szamańskie, zwraca się do postaci z rzeczywistości alternatywnej, nierealnej. Guzik mnie obchodzi w co wierzy Morawiecki, to jego prywatna sprawa, byle nie wygadał publicznie takich średniowiecznych bzdur i nie klasyfikował wg nich rodaków.

Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

Na finiszu kampanii samorządowej słupki poparcia dla PiS spadły.

Jarosław Kaczyński nie gardzi żadną manipulacją ani kłamstwem. Na finiszu kampanii samorządowej słupki poparcia dla PiS spadły, zatem PiS stosuje sprawdzone chwyty z poprzednich kampanii. Spot wyborczy o imigrantach przypomina ostrzeżenia prezesa sprzed trzech lat o cholerze, pierwotniakach i pasożytach.

Dla dobra pisowskiej sprawy jego najważniejsi nominowani do ubiegania się o fotele prezydenckie wypierają się PiS. Ani Patryk Jaki oficjalnie nie przyznaje się do partii Kaczyńskiego, ani Małgorzata Wassermann. Św. Piotrowi kur zapiał trzy razy, faworyci Kaczyńskiego najwyżej dwa razy usłyszą kukuryku i to pod warunkiem, że wejdą do drugiej tury, a potem jak w staropolskim powiedzeniu: „myślał kogut o niedzieli (wyborczej), a w sobotę (w ciszy wyborczej) łeb mu ucięli”.

Był taki moment, że prezes starał się w demokratycznych procedurach sięgnąć po wymarzony fotel prezydenta RP, ale nie pomogła mu nawet żałoba po bracie, gdy naród pochylał się z troską nad biednym bliźniakiem „sierotą”. Kaczyński w starciu zero-jedynkowym jest niewybieralny, pozostaje mu mącić, odwracać kota ogonem.

Liberalizm i lewica są dla niego i jego formacji lewackością, jednak w sytuacji podbramkowej prezes nawet jest w stanie sformułować – skądinąd silnie osadzony w naszej wysokiej kulturze – apel do przyjaciół Moskali (w roku 2010), lecz wieszcz adresował go do opozycji carskiej, a nie rządzących. Kaczyński wówczas także uciekł się do manipulacji z elektoratem sentymentu peerelowskiego i wielkodusznie orzekł, że Edward Gierek był patriotą.

Tę sztuczkę prezes zastosował w obecnej krytycznej sytuacji. Dojrzał w SLD możliwego koalicjanta w sejmikach, stwierdzając, że SLD będzie jednym z rozgrywających w samorządach, bo „od czasu istnienia PZPR minęło 30 lat” i tylko jeden muszą spełnić warunek: „pro publico bono”, czyli w istocie żaden.

Kaczyński nie sformułował analogicznego dowartościowania „Włodzimierz Czarzasty jest patriotą”, bo tak naprawdę nie chodzi o lewicę, ale podprowadzenie elektoratu, podszycie się pod idee lewicowe.

Czarzasty odpowiedział Kaczyńskiemu – wykluczył możliwość koalicji z PiS. Wg niego partia Kaczyńskiego robi wiele rzeczy sprzecznych z dorobkiem SLD, jak konflikt z Unią Europejską i „łamanie Konstytucji”. Czarzasty nie chce połknąć haczyka, który zarzucił na niego prezes.

Otóż pisowcy muszą zdawać sobie sprawę, że na żadnym poziomie reprezentacji demokratycznej nie są w stanie wejść w koalicję, aby współrządzić na różnych poziomach samorządowych. Wygląda na to, że będziemy mieli powtórkę z rozrywki, PiS potwierdzi stan posiadania w samorządach, a to będzie znaczyć klęskę wyborczą. A potem dojdzie do wewnętrznych rozliczeń, do sytuacji „rewolucji prawicowej” znaczy, że będą zajęci wojną wewnątrzpartyjną, wykrwawianiem się.

W rolach głównych tym razem wystąpili Zbigniew Ziobro i ambasador w Brukseli Andrzej Sadoś.

Dzień świstaka ponoć zdarza się raz na rok, ale jego charakterystyką jest powtarzalność i może trwać bardzo długo, jeżeli nie potrafimy sobie z nim poradzić. W Polsce dzień świstaka trwa circa 3 lata. Dzień świra – wiadomo, dzień w dzień, acz natężenie świrowania jest różne. Dzisiaj 17 października 2017 przeżywamy dzień śrubokręta, który najzgrabniej podsumował Donald Tusk, bo to on symbolicznie został zaatakowany śrubokrętem.

Najpierw wieść gruchnęła, że Zbigniew Ziobro używa śrubokręta, aby jak najszybciej odkręcić Polskę od Unii Europejskiej, bo tym jest skierowanie wniosku do pisowskiego Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niekonstytucyjności prawa polskich sędziów do zadawania pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. A to znaczy, iż minister sprawiedliwości i prokurator generalny pyta o potwierdzenie, iż w Polsce nie obowiązuje prawo unijne, więc nie trzeba go przestrzegać, ani nie jest nadrzędne do prawa stanowionego w kraju. Ziobro w konsekwencji tak naprawdę stwierdza we wniosku, że traktat akcesyjny jest nieważny.

Konsekwencją odpowiedzi TK – nie wątpimy, że magister Julia Przyłębska przyzna Ziobrze rację – jest nieuznanie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, czyli w Polsce obowiązuje tylko bezprawie PiS. A bezprawiem nazywam takie obowiązywanie prawa, w którego przestrzeni sądy są zależne od partii i przestały być niezależną władzą sądzenia – jednym z trzech filarów systemów demokratycznych. Prof. Wojciech Sadurski w krótkiej tweeterowej analizie wniosek Ziobry scedował na jego „znajomość” prawa i określił ministra i prokuratora określeniem „Panie Nieuku”.

Ziobro jednak po południu obudził się z ręką w nocniku. Opublikował komunikat na stronach Prokuratury Krajowej, odkrywając Amerykę: – „Polska należy i będzie należeć do Unii Europejskiej. Jej unijny status musi być silny, nie gorszy niż innych państw. Nie możemy mieć mniej praw niż Niemcy czy inne kraje członkowskie”.

Co mają Niemcy do nieznajomości prawa Ziobry, nie wiem, ale fajerka mu pod siedzeniem przypiekła, tym bardziej, że jego zwierzchnik Mateusz Morawiecki jedzie do Brukseli, aby mamić władze unijne. Lecz tam doszło do naprawdę śmiesznej sytuacji mrożkowskiej. Ambasador Andrzej Sadoś został złapany in flagranti z śrubokrętem w dłoni podczas wykręcania śrub przy tablicy w siedzibie Stałego Przedstawicielstwa Polski przy UE, ponieważ na niej jest nazwisko Donalda Tuska. Tablica upamiętnia ceremonię otwarcia Przedstawicielstwa, na którą premier Tusk zaprosił wierchuszkę unijnych instytucji – przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya i przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso. No i popatrzcie wszyscy się wówczas zjawili.

A więc – dzień jak co dzień – dzień świra przemienił się w dzień śrubokręta. Donald Tusk ma cierpliwość lekarza zakładu zamkniętego. Opublikował na Twitterze diagnozę Polski: – „Mniejsza o tabliczkę. Ważne, żeby Polski nie odkręcili od Unii Europejskiej”.

Pisowska gra nie jest obliczona na żaden dialog ani dogadanie się z kimkolwiek.

Mamy prawo się śmiać z tego, że Jarosław Kaczyński – chory na kolano – uskutecznia na Mierzei Wiślanej filozofię PiS: do trzech kołków sztuka. Bo trzeci raz wbijana jest łopata w przyszły przekop, choć nie ma dokumentacji na budowę, nie rozpisano żadnego przetargu, zaś ekonomiści uważają, że inwestycja zwróci się za 500 lat.

Pisowskie teatrum trwa, żaden Bareja tego by nie wymyślił, a Mrożek poległby przy tak kreowanej przez PiS grotesce. Mateusz Morawiecki naprawia swój wizerunek za państwowe pieniądze – 40 baniek (milionów) popłynie do jakiejś stajni wyścigowej, bo Morawiecki cieszył się na taśmie z podsłuchu w „Sowie…”, że Robert Kubica złamał rękę.

PiS jednak przymierza się do długiego trwania przy korycie. Politycy tej partii władzy nie oddadzą ot tak za pomocą kartki wyborczej, gdy przegrają. Testują różne metody, jak choćby w wypadku Hanny Zdanowskiej, która ma być pozbawiona funkcji prezydent Łodzi i zastąpiona komisarycznie. Możliwe też, iż jej nazwisko zostanie wykreślone z kart do głosowania, które są drukowane.

PiS zaczął myśleć o stworzeniu struktur własnej oligarchii, która będzie kształcona na „swoich” uczelniach, do takich zalicza się toruńska szkoła Rydzyka. Narodowy Bank Polski przeznacza na podyplomowy wydział ekonomiczny 246 tys. zł w tym roku, aby wykuwać patriotyczne kadry od finansów.

Student uiszcza czesne tylko w wysokości 500 zł, resztę pokrywa państwo zarządzane przez PiS. Nie każdy jednak może uczyć się u Rydzyka, musi mieć zaświadczenie o czystości wiary od swojego proboszcza. I wcale nie jest to taki drobiazg, jakby się wydawało. Do takiej pomocy państwa będą mieli dostęp tylko niektórzy, a więc mamy do czynienia z segregacją ze względu na wiarę. Przede wszystkim studenci będą podlegali weryfikacji politycznej wg strychulca PiS.

Z takimi kadrami, których kariera zależna będzie od władzy, można nie kłopotać się jakimiś niezależnymi fachowcami. Tak tworzone państwo nie może być otwarte, dlatego realizowany jest program wycofywania się Polski z Unii Europejskiej.

Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans na zwołanej po raz szósty (szósty kołek) Radzie UE od chwili wszczęcia postępowania z art. 7 traktatu o UE o stanie praworządności w Polsce powiedział: – „Polskie władze nie wykorzystały naszej skargi do TSUE, by wstrzymać nominacje sędziów Sądu Najwyższego. Przeciwnie, Polska przyspieszyła”.

PiS przyspiesza demolowanie Sądu Najwyższego, wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański podczas zamkniętej debaty bezczelnie w oczy kłamał, iż nowi sędziowie Sądu Najwyższego zostali zaprzysiężeni na nowe miejsca, a nie na miejsca zwolnione wbrew Konstytucji przez przeszło 20 sędziów i kwestionowane przez Komisję Europejską.

Pisowska gra nie jest obliczona na żaden dialog ani dogadanie się. Będą trwać przy swoich niepraworządnych racjach. Komisji Europejskiej się znudzi i wszczęte zostaną sankcje, a wówczas Kaczyński powie: adieu, Unio. Tak wygląda filozofia kołków, niestety ciosanych na naszych głowach.