Sipińska (25.06.2015)

 

„Fakt” doniósł, że chora Sipińska żyje w biedzie i potrzebuje pomocy. Piosenkarka: „Bzdura!”

Karolina Brzezińska, 24.06.2015
Urszula Sipińska

Urszula Sipińska (ŁUKASZ CYNALEWSKI)

„Fakt” zaalarmował, że Urszula Sipińska, legendarna piosenkarka, ledwo wiąże koniec z końcem i nie starcza jej na leki. Doniesienia tabloidu podchwyciły portale internetowe. – To bzdura. Równie dobrze mogli napisać, że jestem doradcą rządu w Pekinie – mówi „Wyborczej” Sipińska.
„Kiedyś jedna z najpopularniejszych piosenkarek na polskiej estradzie, dziś zapomniana gwiazda. Urszula Sipińska, która na własne życzenie wycofała się z show-biznesu i nie odcina kuponów od dawnej sławy, teraz ledwo wiąże koniec z końcem. 68-letnia dziś piosenkarka dostaje co miesiąc emeryturę w wysokości około 1100 złotych” – napisał „Fakt”.

Dodał również, że „artystka choruje na cukrzycę i właśnie na leki przeznacza większość swojej niskiej emerytury.”

Tabloid twierdzi, że takie informacje uzyskał od tajemniczego informatora – anonimowego „współpracownika Sipińskiej”, który miał powiedzieć „Faktowi”: – Ledwo wiąże koniec z końcem, zwłaszcza że nie ma oszczędności.

Zaraz za „Faktem” te wstrząsające doniesienia podchwyciły serwisy plotkarskie, a także Onet, największy polski portal. „Sipińska żyje w biedzie” – grzmią nagłówki.

„Fakt” chce, by resort kultury pomógł artystce. „Kto ich o to prosił?!”

Była piosenkarka obecnie pracująca jako architekt wnętrz mówi „Wyborczej”, że to kompletna bzdura.

– Nie komentuję masowo produkowanych przez brukowiec „Fakt” prowokacji. Szkoda czasu. Po co komu nobilitować pismo podejrzanej konduity? Biorę to na śmiech. Ta informacja jest podobnie absurdalna jak to, że np. od wielu lat jestem cichym doradcą rządu w Pekinie i ustalam ceny ryżu w Chinach – żartuje Sipińska. Zaraz jednak dodaje: – Dzwonili do mnie ludzie, którzy są tymi doniesieniami oburzeni. Nie wiem, skąd „Fakt” to wziął i kto miałby z tego korzyść?

Przyznaje, że rzeczywiście choruje na cukrzycę – podobnie jak kilkaset milionów ludzi na świecie, w tym 3 mln Polaków. – To choroba cywilizacji. Nie wiem, co w tym ciekawego – dodaje.

Niezweryfikowana informacja nie przeszkodziła redakcji „Faktu” zadzwonić do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W imieniu Sipińskiej zapytali, czy resort jest w stanie pomóc „chorej i potrzebującej wokalistce”. – Kto ich o to prosił? – kontruje Sipińska. – Siedzę w domu, piszę trzecią książkę. To wszystko.

Sipińska: Dzwonią z całego świata, a „Fakt” nie potrafił?

Próbuję się skontaktować z Patrykiem Chilewiczem, autorem artykułu w „Fakcie”, dlaczego opublikował nieprawdziwe informacje. Rzeczniczka wydawnictwa Anna Marucha informuje, że odpowiedzi od autora dostanę mailem.

„O swoich problemach finansowych pani Urszula Sipińska mówiła od dawna. Chociażby w książce „Hodowcy lalek” z 2005 roku napisała: ‚Moją artystyczną emeryturę wyliczono na 837 zł” – wyjaśnia w mailu powody publikacji Chilewicz.

Autor przekonuje też: „Artykuł powstał w oparciu o rozmowy z zaufanymi osobami, którym pani Urszula zwierzała się ze swoich ostatnich kłopotów. Artystce, której piosenki wciąż dostarczają nam tak wielu muzycznych wzruszeń, należy się godziwa emerytura, dlatego postanowiliśmy nagłośnić tę sprawę. Z panią Urszulą mimo starań nie udało mi się niestety skontaktować”.

– A to dziwne! Kontaktują się ze mną znajomi z całego świata, a „Fakt” nie potrafił? – mówi artystka. I zaznacza, że nie można kreować rzeczywistości na podstawie jednego wyciągniętego z kontekstu zdania.

– Jestem raczej typem samotnika i nikomu nie opowiadam o swojej sytuacji osobistej czy finansowej. Od lat też nie mam żadnego współpracownika – mówi Sipińska. Dodaje, że nawet jeśli jej emerytura jest niska, to przecież nie tylko z tego się utrzymuje.

– Pomysł, że trzeba zorganizować dla mnie pomoc, jest chory – mówi.

Medioznawca: Sipińska już wpadki nie zaliczy, ale można ją „rozegrać” jako ofiarę

Po co więc te chybione doniesienia? Medioznawca z Uniwersytetu SWPS prof. Maciej Mrozowski ocenia: – Wszystkie opowieści medialne o ludziach znanych mają wpływ na ich wizerunek. Zwłaszcza gdy chodzi o osoby tak mocno zakorzenione w pamięci. Pamiętamy przecież Sipińską z występów telewizyjnych, estradowych. Artystów albo się poniża, albo im współczuje, albo ich podziwia. Oni w świecie tabloidów nie mogą żyć normalnie – dodaje i apeluje, żeby do informacji o niedoli artystów podchodzić z ograniczonym zaufaniem.

– Artyści o tak ugruntowanym dorobku żyją z niego, nie tylko z emerytury – tłumaczy Mrozowski. – Sipińska już „nie wpadnie”, nie będzie skandalu z jej udziałem. Raczej trudno ją sobie wyobrazić w roli artystki w kostiumie klauna biegającej po Poznaniu. Nie ulega więc wątpliwości, że niewiele można jej zaszkodzić. Wciąż jednak można ją „rozegrać” jako ofiarę – komentuje Mrozowski.

Medioznawca zaznacza, że to, co napisał „Fakt”, to obłudne pochylenie się nad losem kogoś, kto w ogóle tego nie potrzebuje: – Tabloid przy okazji na tym zarabia. Kreuje się na empatyczny i wrażliwy. To cyniczne podtrzymywanie populistycznej ideologii.

Sipińska nie tylko śpiewała. Teraz pisze kolejną książkę

Urszula Sipińska jest ikoną polskiej sztuki estradowej. Jest też kompozytorką, architektem, felietonistką. Karierę muzyczną zaczęła w latach 60. Występowała na estradach całego świata, zdobywała liczne nagrody. W pamięci wielu osób zapisała się takimi utworami, jak „Zapomniałam”, „To był świat w zupełnie starym stylu”, „Są takie dni w tygodniu”, „Cudownych rodziców mam”.

Aktualnie pracuje nad swoją trzecią książką. – Sensacyjną historię oparłam na motywach prawdziwych wydarzeń. Rzecz zaczyna się w latach międzywojennych w Polsce, później akcja przenosi się do Ameryki i do Anglii. Tytuł: „Zabiłam” – mówi artystka.

W swoim dorobku ma już dwie głośne książki: „Hodowcy lalek” wydaną w 2005 r. i „Gdybym była aniołem” z 2010 r.

Zobacz także

wyborcza.pl

Dodaj komentarz