W tej chwili wiele wskazuje, że Donald Tusk odejdzie z polskiej polityki na szefa Rady Europejskiej. Tak twierdzą politycy PO, źródła w MSZ i najpoważniejsze zagraniczne media.
Tusk jest „po słowie” z obecnym przewodniczącym RE, Hermanem von Rompuyem. Miał się zgodzić, że przejmuje po nim schedę. O tym jednak zadecydują szefowie państw członkowskich UE. Ale w tej chwili Tusk nie ma konkurencji, a decyzja zapadnie w sobotę.
A co z Platforma Obywatelską, gdy Tusk odejdzie do Brukseli? Co z Polską?
Scenariuszy jest sporo, są skrajnie optymistyczne i pesymistyczne, są też takie sobie. Skupmy się na optymistycznym. Po odejściu Tuska szefem rządu polskiego zostaje (wg najnowszej wiedzy) Ewa Kopacz, albo obecny szef MON Tomasz Siemoniak.
Ta ostatnia decyzja może być nawet trafniejsza, albowiem coraz gorętszy jest konflikt na wschodzie. Optuje za Siemoniakiem nawet prezydent Bronisław Komorowski.
Mniejsza z tym, kto zostaje premierem rządu. Ale ważne będzie to, iż Polak – Tusk – został tak wywyższony w Unii Europejskiej. Polacy to lubią i Platformę nagrodzą głosami przy urnie wyborczej.
PiS przegrywa w listopadzie po raz ósmy wybory. Kaczyński dostaje od swoich łomoty przy Nowogrodzkiej.
Przelatuje szybko zima i na wiosnę premier Kopacz albo Siemoniak podaje się do dymisji, odbywają się przyspieszone wybory parlamentarne wraz z prezydenckimi.
Platforma przy wsparciu Komorowskiego wygrywa w cuglach. PiS przegywa po raz dziewiąty i dziesiąty. Kaczyński wreszcie zdobywa się na odwagę, idzie na skarpę nad Wisłę i daje nura w wody na zawsze.
Dobry scenariusz, prawda? Są gorsze, ale po cholerę teraz je rysować.