Sondaż (07.09.2015)

 

Gowin zapewnia, że nie pozwoli na „wysadzanie w powietrze polskich niemowląt”. Nie, to nie żart

mil, PAP, 07.09.2015
Różne absurdalne wypowiedzi polityków ws. uchodźców słyszymy, ale poseł Jarosław Gowin bije większość na głowę. Zresztą nie pierwszy już raz.

Jarosław Gowin

Jarosław Gowin (Fot. AG/ Gazeta.pl)

 

– Myślę, że stać nas na przyjęcie więcej niż 2 tys. uchodźców – przyznał Gowin, by po chwili powtórzyć to, co już wcześniej głosił: – To nie powinni być muzułmanie, to mogą być chrześcijanie, jazydzi, ale nie muzułmanie, bo oni – część z nich przynajmniej – nie tylko że się nie asymiluje, ale wręcz dążą do zniszczenia zasad, na których ufundowana jest cywilizacja Zachodu.

Jarosław Gowin o muzułmańskich uchodźcach. „Roznoszenie zarazy terroryzmu”. Przeczytaj poprzednie wypowiedzi polityka >>

– Pojawienie się w Polsce takiej diaspory czy mniejszości imigrantów z krajów muzułmańskich zdecydowanie zwiększałoby i tak istniejące zagrożenie atakami terrorystycznymi – powiedział polityk dziennikarzom w Krakowie. Jak dodał, niedawno przeczytał, że Państwo Islamskie szkoli swoich żołnierzy np. w ten sposób, że oni wysadzają w powietrze niemowlęta. A do tego w naszym kraju on nie zamierza dopuścić. – Od tego jestem polskim politykiem, żeby zapobiec lub zmniejszyć ryzyko, że kiedykolwiek ktoś wysadzi w powietrze polskie niemowlę – zapewniał opinię publiczną Gowin.

Ocenił też, że Polska nie jest przygotowana do przyjęcia fali imigrantów. Według niego „wszystko wskazuje na to, że właśnie teraz uruchamiany jest nowy kanał przerzutu imigrantów przez Karpaty”. – Może się okazać, że wielotysięczne rzesze imigrantów, przede wszystkim z krajów muzułmańskich, trafią do Polski – podkreślił Gowin.

Gowin: Potrzebna nowa formacja przy granicy. Z pozwoleniem na broń długą

Gowin przedstawił także swoje pomysły na „obronę Polski”. Zdaniem polityka potrzebujemy nowej służby (w ramach Straży Granicznej), którą można by nazwać korpusem ochrony pogranicza. – Ten korpus byłby wyposażony w uprawnienia do zwalczania przemytu ludzi, do monitorowania tego, co dzieje się – także w internecie. Byłby uprawniony do monitorowania sytuacji w obozach uchodźców – o ile takie obozy w Polsce się pojawią – mówił.

Czym różniłby się od Straży Granicznej tenże korpus? Np. tym, że SG pozbawiona jest możliwości posługiwania się bronią długą, ale nowy korpus powinien być do tego przygotowany. Po co? Tego nie wiemy.

Zdaniem Gowina liczebność korpusu powinna wynosić docelowo ok. 7,5 tys. funkcjonariuszy, a koszty jego utrzymania rocznie to ok. pół miliarda złotych.

Pod naszymi tekstami o uchodźcach pojawiała się zatrważająca liczba komentarzy, które nawoływały do przestępstw, zawierały treści rasistowskie i ksenofobiczne. Nie chcemy ich pokazywać. Nie godzimy się na naruszanie godności innych ludzi na naszym forum. Dlatego zdecydowaliśmy, że wyłączymy możliwość komentowania pod naszymi tekstami o uchodźcach. Będziemy też zgłaszać do prokuratury przypadki nawoływania do nienawiści na tle rasowym i religijnym.

 

gowinZapewnia

gazeta.pl

Nowe informacje prosto z Komisji Europejskiej – Polska ma przyjąć prawie 12 tysięcy uchodźców

Nowe informacje prosto z Komisji Europejskiej – Polska ma przyjąć prawie 12 tysięcy uchodźców
Nowe informacje prosto z Komisji Europejskiej – Polska ma przyjąć prawie 12 tysięcy uchodźców Fot. Shutterstock.com

Pojawiły się najnowsze informacje w sprawie relokacji migrantów, które płyną z Komisji Europejskiej. Wynika z nich, że Polska miałaby przyjąć łącznie 11 946 uchodźców.

Unia szuka rozwiązań
Jak podaje onet.pl, powołując się na Polską Agencję Prasową, taką propozycję ma przedstawić w Parlamencie Europejskim Jean-Claude Juncker, szef Komisji Europejskiej. Dotyczyć ona będzie rozlokowania dodatkowych 120 tysięcy uchodźców. Najwięcej z nich ma trafić do Niemiec, Francji i Hiszpanii. Informacja ta pojawiła się początkowo w holenderskich mediach, później potwierdziły ją unijni informatorzy.

Kilka dni temu pisaliśmy o informacji, którą na swoim Twitterze opublikował korespondent „The Times”. Wynikało z niej, że Polska przyjmie 10,434 uchodźców, co już było liczbą zdecydowanie większą, niż początkowe 2 tysiące. Najnowsze dane powiększają więc skalę zjawiska jeszcze bardziej.

Aby ostateczna decyzja została podjęta konieczna jest zgoda kwalifikowanej większości w Radzie Unii Europejskiej. Propozycje Komisji będą poddane dyskusji podczas spotkania ministrów spraw wewnętrznych już 14 września.

Źródło: onet.pl

noweInformacje

naTemat.pl

PiS zdecydowanie prowadzi, ugrupowanie Petru wyprzedza ruch Kukiza [SONDAŻ DLA „WYBORCZEJ”]

mo, 07.09.2015

Sejm

Sejm (Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Gazeta)

Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w ostatnią niedzielę, wygrałby je PiS z 36 proc. poparcia. Na drugim miejscu plasuje się PO (25 proc.), a na trzecim – Zjednoczona Lewica (10 proc.). Na komitet wyborczy Pawła Kukiza głosowałoby 6 proc. badanych, mniej niż na Nowoczesną Ryszarda Petru (7 proc.).
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

To wyniki sondażu Millward Brown dla „Wyborczej”. W porównaniu z sondażem przeprowadzonym przez tę samą firmę dwa tygodnie temu na zlecenie „Faktów” TVN i TVN 24 PiS stracił 1 pkt proc. (obecnie 36 proc.), a PO – 2 pkt proc. (25 proc.).

Za tradycyjnymi liderami sondaży rośnie w siłę Zjednoczona Lewica, na którą w badaniu dla „Wyborczej” zamierza zagłosować co dziesiąty wyborca. Wzrasta za to poparcie dla Nowoczesnej Ryszarda Petru, która z wynikiem 7 proc. po raz pierwszy uplasowała się na czwartym miejscu i wyprzedziła będący w głębokiej defensywie ruch Pawła Kukiza 6 proc. poparcia).

sondażPartyjny

Poza Sejmem znalazłoby się Polskie Stronnictwo Ludowe (4 proc.), KORWiN (3 proc.), KWW Szczęść Boże Grzegorza Brauna i Partia Razem (po 1 proc.).

Nie najlepiej wypada frekwencja: mniej niż połowa ankietowanych zadeklarowała, że na pewno poszłaby do urn, gdyby wybory odbyły się w zeszłą niedzielę (46 proc.). Za to co czwarty z nas z pewnością nie wziąłby w nich udziału.

Sondaż zrealizowany został w dniach 4-6 września 2015 r. na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych wśród osób powyżej 18 lat. Wielkość próby N=1004.

Podobne wyniki przyniósł inny sondaż MB, zrealizowany dziś dla „Faktów” TVN. PiS ma w nim 38 proc., a PO – 25 proc. Podobnie jak w sondażu dla „Wyborczej” trzecie miejsce zajmuje Zjednoczona Lewica (9 proc.), a czwarte Nowoczesna (7 proc).

Paweł Kukiz notuje wynik 6 proc., a Korwin i PSL – po 5 proc. Frekwencja wyniosłaby 39 proc. Badanie wykonano 7 września na próbie 1002 osób.

Zobacz także

piSwyraźnie

wyborcza.pl

 

Polacy nie poszli do urn. Nie są ciemnym ludem, jak się niektórym politykom wydaje

Renata Grochal, Gazeta Wyborcza, 07.09.2015

Referendum

Referendum (Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta)

Niedzielne referendum przejdzie do historii jako to o najniższej po 1989 r. frekwencji. Państwowa Komisja Wyborcza podała, że do urn poszło zaledwie 7,8 proc. uprawnionych Polaków. Część komentatorów załamuje ręce, mówiąc o kryzysie demokracji. Uważam inaczej – z wyniku referendum płynie optymistyczny wniosek.

To, że Polacy nie poszli do urn, świadczy o tym, iż wcale nie są ciemnym ludem, jak się niektórym politykom wydaje. Przez nieobecność zaprotestowali przeciwko instrumentalizacji ważnej instytucji, jaką jest referendum. Powinno się je rozpisywać tylko w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa (art. 125 konstytucji).

Polakom nie spodobało się, że Bronisław Komorowski zarządził referendum z powodów czysto wyborczych – by przejąć głosy Pawła Kukiza i uratować się przed porażką; co mu się zresztą nie udało. Ta sama motywacja towarzyszyła obecnemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, który chciał zafundować nam drugie referendum 25 października wraz z wyborami parlamentarnymi. Zadając pytania zgodne z postulatami PiS, Duda próbował pomóc macierzystej partii w wyborach. Na szczęście Senat wniosek prezydenta Dudy odrzucił.

Wśród pytań referendalnych – zarówno Komorowskiego, jak i Dudy – wyłącznie wprowadzenie okręgów jednomandatowych (JOW-ów) zasługiwało na miano kwestii o szczególnym znaczeniu dla państwa. Dotyczy ona wszak zmiany systemu wyborczego i ordynacji proporcjonalnej na większościową. Jednak politycy nie przeprowadzili poważnej debaty na temat JOW-ów i zlekceważyli Polaków.

Bronisław Komorowski – inicjator wniosku referendalnego – wycofał się z życia publicznego, a referendum było niewygodne dla wszystkich partii. Platforma Obywatelska nie chciała „pompować Kukiza”, Kukiz, choć JOW-y były jego jedynym postulatem, wolał się kłócić ze swoim zapleczem, a PiS, choć przeciwny okręgom jednomandatowym, wolał siedzieć cicho, na wypadek gdyby wyborcy poparli JOW-y. W końcu kampania trwa.

Pozostałe pytania z obu referendów – o finansowanie partii z budżetu, rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika (uchwalone już zresztą przez Sejm), obniżenie wieku emerytalnego, posłanie sześciolatków do szkół i o „utrzymanie dotychczasowego systemu funkcjonowania” Lasów Państwowych – na referendum się nie nadają. Te kwestie powinny rozstrzygnąć rząd i Sejm.

Polacy, nie idąc na niedzielne referendum, przypomnieli politykom, iż w Polsce mamy demokrację przedstawicielską, a nie bezpośrednią. Że raz na cztery lata wybieramy większość parlamentarną, która wyłania rząd, i to on ma rządzić oraz brać odpowiedzialność za podejmowane decyzje. A jeśli politycy boją się takiej odpowiedzialności, to niech się do władzy nie pchają.

Wynik referendum to ostrzeżenie dla prezydenta Dudy i PiS. Chcą oni, by w każdej sprawie, w której Polacy zbiorą milion podpisów, referenda były obligatoryjne. Takie pojmowanie demokracji rozmija się z nastrojami społecznymi.

Niektórzy powiedzą, że odmowa głosowania w referendum to zachowanie nieobywatelskie, bo zachęca Polaków, by nie brali udziału w wyborach, a frekwencja u nas i tak jest niska. Jednak referendum to nie wybory; o jego ważności decyduje frekwencja, więc jeśli wyborcy chcieli okazać dezaprobatę dla cynicznego wykorzystywania referendów, to absencja przy urnach była najlepszym rozwiązaniem.

Paweł Kukiz zakrzyknął w poniedziałek u Moniki Olejnik w Radiu ZET: „Komorowski, oddaj moje 100 mln!” (PKW podała, że referendum kosztowało 84 mln zł). Jednak mam nadzieję, że to był koszt, który – niestety – wszyscy musieliśmy ponieść, by politycy nie grali w przyszłości referendami.

Zobacz także

GrochalPolacy

wyborcza.pl