Młyny sprawiedliwości mielą powoli, ale skutecznie. Tomasz Sakiewicz musi przeprosić po latach. Takie oświadczenie w najnowszej „Polityce”. Chamidełko.
Szef sztabu wyborczego Magdaleny Ogórek albo nie czytał tekstu Magdaleny Środy, albo niewiele z niego nie zrozumiał.
Szefem sztabu jest nikomu nieznany, jak wcześniej nikomu nieznana Ogórek, Leszek Aleksandrzak.
I cóż takiego rzecze Aleksandrzak? „Nie przystoi jednej kobiecie, by tak brutalnie atakować drugą kobietę. Prof. Środa cały czas mówiła, że kobiety powinny iść do polityki”.
Wnioskuję z tego, że Aleksandrzak jest kobietą, bo poszedł do polityki i obstaje przy Magdalenie Ogórek, wszak pięknej kobiecie.
Dlaczego jednak dr Ogórek sama nie odpowie prof. Środzie?
Jeszcze jedno spostrzeżenie, czy kobieta Aleksandrzak nie czuje dyskomfortu z powodu swojego imienia: Leszek?
Wszak Polska to nie USA, gdzie Johnny może być kobietą i mężczyzną.
Wygląda na to, że Aleksandrzak, który przypisuje sobie zasługi „zaangażowanego rzecznika kobiet”, to zwykły babiarz.
Jego wystąpienie w obronie Magdaleny Ogórek to najzwyklejsze w świecie „medialne molestowanie seksualne”. Głos ma Ogórek, aby odpowiedzieć Środzie o kobietach, a nie męski reprezentant, który jakoby broni przed drugą kobietą. Środa nie rzuciła się z pazurkami na Ogórek, to Aleksandrzak jako „rzecznik kobiet” pomalował sobie paznokcie. Jeszcze nałoży wysokie obcasy, bądź publicznie będzie paradował z dodatkiem „Wyborczej”, „Wysokimi Obcasami”, a nam pozostanie uwierzyć w jego intencje. Kobiet jest 50%, a nawet ciut więcej, nie potrzebują takich fatalnych adwokatów Aleksandrzaków.
Z SLD zalatuje męskim szowinizmem, nawet mężczyźni są kobietami, byle kobiety nie mówiły.
Czy Magdalena Ogórek musi siedzieć tyle w kuchni, nie może wyjść do gości, do elektoratu?
A może jej miejsce w sypialni, „rzeczniku kobiet” (kobieciarzu) Aleksandrzak?
Dlatego tak przedstawia się sondaż dla kandydatki SLD na prezydenta. Muszą ją wreszcie dopuścić do głosu.