Ziobro (25.09.2015)

 

„Co z tego, że prezydent zagra premier na nosie… Kompromitująca wojna na górze”

Anna Siek, 25.09.2015

Daniel Passent

Daniel Passent (Fot. Jacek Kosieradzki / Agencja Gazeta)

„Prezydent Duda popełnia błąd, ignorując i poniżając premiera. Początkowo wyglądało to na kolejny chwyt w kampanii wyborczej PiS, ale im bardziej zaostrzył się kryzys uchodźców, tym bardziej brak rozmowy prezydenta z rządem był i jest szkodliwy” – ocenia Daniel Passent. O imigrantach prezydent rozmawiał z szefową MSW, kolejny raz ignorując prośby premier Kopacz o spotkanie.

 

Zdaniem Daniela Passenta, zachowanie prezydenta Dudy, wobec kryzysu migracyjnego, jest istotniejsze niż debatowanie o zachowaniu Polski, wobec pozostałych członków Grupy Wyszehradzkiej.

Prezydent konsekwentnie unika rozmowy z premier Kopacz oraz zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

 

Po tym jak rząd zgodził się na przyjęcie większej liczby uchodźców też nie zdecydował się na rozmowę z szefową rządu.

Zaprosił za to minister Teresę Piotrowską.

„Kompromituje nas kolejna odsłona wojny na górze. Prezydent Duda popełnia błąd, ignorując i poniżając premiera. Początkowo wyglądało to na kolejny chwyt w kampanii wyborczej PiS, ale im bardziej zaostrzył się kryzys uchodźców, tym bardziej brak rozmowy prezydenta z rządem był i jest szkodliwy. Co z tego, że pan prezydent zagra pani premier na nosie, zapraszając wybranych ministrów, jeśli skutek jest taki, że głowa państwa, mająca wiele do powiedzenia w sprawach polityki zagranicznej, odsuwa się w ten sposób od jednego z najważniejszych kryzysów od lat i ustami swojego ministra dystansuje się od stanowiska rządu” – napisał Daniel Passent na blogu.

Publicysta nie ma wątpliwości, że polski rząd decydując się na przyjęcie uchodźców postąpił dobrze. „Jeżeli Grupa Wyszehradzka cokolwiek znaczy, to decyzję Polski przetrwa, gdyż nie zagraża ona interesom pozostałych członków. Inne kraje członkowskie, umizgując się do Moskwy, uzasadniały to swoim interesem narodowym. A czy Polska nie ma swoich interesów?” – pyta na blogu Daniel Passent.

Zobacz także

prezydentDudaPopełnia Błąd

TOK FM

Prezydencki savoir-vivre. Prezydent PIS-u

25.09.2015

Pan prezydent Duda czując i wykorzystując swój mandat, w tej jednostkowej sprawie, chyba zapomniał o tym. Rządzi rząd. Nie Bóg i nie Historia go rozliczają, lecz wyborcy.

Andrzej Celinski, fot. demokraci.pl

Andrzej Celinski, fot. demokraci.pl

Polityka dla mnie wzięła się z ulicy. Z warszawskiej al. Niepodległości, na maleńkim jej odcinku, między Odolańską a Dąbrowskiego. Kilkadziesiąt metrów. To był wrzesień 1963. Rozpocząłem właśnie naukę, jako „wcześniak”, w VI liceum im. Tadeusza Reytana na sąsiedniej uliczce – Wiktorskiej. Szedłem do szkoły, kiedy minęła mnie czarna limuzyna – radziecki ZIM. Brzydki, ale dostojny. Ze srebrzystym grillem. Z tyłu zamiast tablicy rejestracyjnej przymocowana była do zderzaka spora prostokątna tablica centralnie zakrywająca kawał kufra. Było to godło Polski. Jarmarcznie wyglądało.  Karmazynowy ptak pośród PRL’owskiej szarości. Była też tam chyba na prawym przednim błotniku flaga, taka sztywna, ale może zmyślam. Nie pamiętam tej flagi. Pamiętam, na tyłku auta, polskie godło. I pamiętam niestosowność. Słowo honoru! Tak zapamiętałem to króciutkie zdarzenie sprzed więcej niż pół wieku. W aucie był, musiał być,  Aleksander Zawadzki, przewodniczący Rady Państwa. Miałem trzynaście lat. Już się znaliśmy.

Może rok, może rok i pół roku wcześniej, odwiedził Polskę prezydent Meksyku Adolfo Lopez Mateos. Jak na polityka, odwiecznie rządzącej w Meksyku Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej, był raczej lewicującym prezydentem. Wyjątkowym. O czym wówczas nie wiedziałem. Ale, kiedy po latach opowiedziałem o swoim dziecięcym spotkaniu z ich prezydentem studentom Monterrey Tech. University na kampusie w San Louis Potosi, gdzie w kwietniu 1999 roku spędziłem czarujący tydzień wykładu i spotkań ze studentami master business administration opowiedzieli mi o nim. Z sympatią. Dla ich rodziców był jak Kennedy i Carter w jednym. Zabawne. Tam studiowały dziecibogaczy.

Kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych Meksyku Lopez Mateos odwiedził Polskę byłem uczniem szkoły podstawowej nr 85 na ul. Narbutta 14 im. Benito Juareza, XIX-to wiecznego bohatera walk o niepodległość Meksyku. Mateos odwiedził moją szkołę. Udawaliśmy, że mamy w programie naukę hiszpańskiego. Ja, z jakąś dziewczynką, witałem go jako uczeń. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie byłem prymusem. Nie byłem specjalnie wysoki ani ładny. Tylko szybko biegałem. Może nawet najszybciej w szkole. Chyba dlatego wyznaczono mnie do tej roli. Nie mogło być innych przyczyn.

Zapamiętałem dwie rzeczy. Nie miałem przepisowych granatowych spodni. Miałem błękitne spodnie. Wstydziłem się tego bardzo. Wszyscy chłopcy mieli granatowe spodnie i wszystkie dziewczynki miały takie spódniczki. Niektóre plisowane. I drugą rzecz zapamiętałem. Że on był dla mnie bardzo miły. Tłumacze byli co prawda dla prezydentów, a nie dla dzieci, ale czułem, że to jest gość. Zupełnie inaczej było z Aleksandrem Zawadzkim. Sztywny, mały, żółty i woskowany na twarzy. Dzisiaj wiem, że umarł rok później.

No i rok albo rok i pół roku później ta limuzyna z pasażerem z woskową cerą, Zawadzkim. Udrapowana w narodowe godło. Nie wystarczyła chorągiewka, trzeba było, na dupie umieścić  godło. Mojego Kraju. Tak to czułem. Więc nie przepraszam. Była to uzurpacja. Dla mnie, wychowanego w innej poetyce.

Prezydent Andrzej Duda „zaprasza” do siebie minister spraw wewnętrznych. Od miesiąca i pół miesiąca nie spotykając się, mimo jej umizgów, z panią premier (żadne ze słów nie jest przypadkowe, każde wyraża ważne emocje). Po chwili widać, że wzywa minister, by ją obsztorcować. Nie miejsce tu na meritum. PiS czy PO/PSL ma rację. Idzie o Konstytucję. I dobre obyczaje.

Ja akurat jestem z tych, którzy uważają, że prawo jest opoką. Ale bez obyczaju mało wartą. Ludzie, albo wiedzą co wypada, albo nie wiedzą. Jeśli używam „słów”, to zawsze z rozmysłem. Nigdy jako przecinka. I ze świadomością tematu oraz osób. Prezydent Duda nie respektuje Konstytucji. Kwestie polityki wewnętrznej, jeszcze bardziej niż zewnętrznej, to domena rządu.

Jest dobrym obyczajem, że żaden obywatel nie odmawia zaproszeniu przez prezydenta. Prezydent to prezydent. Wybrany a nie mianowany. Nie odmawia się zaproszeniu przez prezydenta.

Jeśli to jest zaproszenie. Bo jest jeszcze Konstytucja. W referendum narodowym przyjęta. Pan prezydent Duda, czując i wykorzystując swój mandat, w tej jednostkowej sprawie, chyba zapomniał o tym. Rządzi rząd. Nie Bóg i nie Historia go rozliczają, lecz wyborcy. Obawiam się, i mam jednocześnie nadzieję, że go nie rozliczą. W wyborach nie udzielą absolutorium. Powiem szczerze – marzę o zasadniczej przebudowie. Nie w takt smyczka Kukiza. Ale póki co, prezydent Duda nie rządzi. I Konstytucja nie daje mu prawa do rządzenia. On ma stabilizować. Ubezpieczać. Tonować. Ma istotne dla tej misji instrumenty. Niechaj z nich korzysta. I niech się powściągnie. Za chwilę może wygrać PiS. Chce płacić wszystkie rachunki jego ewentualnych szaleństw? Chce mieć Macierewicza za supernadzorcę? Musiałby być głupi. Prezydent nie może być taki.  Nie mojego państwa.

Dobrym obyczajem jest, ze żaden obywatel prezydentowi nie odmawia. Jednak, minister, nie ponad premierem.

Dopóki Duda tego nie zrozumie, nie wczyta się w Konstytucję, nie zapyta żony i teścia o savoir-vivre, niech nie rości sobie. Nikt uczciwy, w sprawie Polski, jej niepodległości, obywatelskich praw i wolności, nikt z nazwiskiem z nim nie wejdzie w alianse. Będzie na zawsze prezydentem PiS-u.

 

Onet.pl

Ziobro po głosowaniu ws. TS: Koalicja PO-PSL okazała się być nieudacznikami

jagor, 25.09.2015
Koalicja rządząca okazała się być nieudacznikami, nie potrafi zrealizować tego, co tak hucznie zapowiadała przez osiem lat – tak b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (ZP) skomentował to, że wniosek o postawienie go przed TS nie uzyskał w piątek w Sejmie większości.

Zbigniew Ziobro triumfuje

Zbigniew Ziobro triumfuje (Fot. S^awomir Kamiski / Agencja Gazeta)

 

– Jak się okazało, większość rządząca PO-PSL nawet w takiej sprawie okazała się być nieudacznikami, nie potrafi zrealizować tego, co tak hucznie przez osiem lat zapowiadali. Trudno się więc dziwić, że pani Ewa Kopacz sprowadza nam islamskich imigrantów, trudno się dziwić tym nierozliczonym licznym aferom, rosnącemu bezrobociu i ubożeniu Polaków. Oni są po prostu nieudacznikami w każdym calu, w każdej dziedzinie, w każdej sprawie – oświadczył Ziobro po głosowaniu.

– Nawet Zbigniewa Ziobry nie potrafili postawić przed Trybunałem Stanu za to, że skutecznie walczyłem z przestępczością i stałem zawsze w obronie prawa jako minister sprawiedliwości – dodał.

Dziś Sejm odrzucił wniosek w sprawie postawienia b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu. Do podjęcia uchwały w tej sprawie potrzebnych było 276 głosów, za pociągnięciem Ziobry do odpowiedzialności konstytucyjnej przed TS w głosowaniu opowiedziało się 271 posłów.

Przeciwko postawieniu b. ministra sprawiedliwości przed TS było 152 posłów, od głosu wstrzymało się dwóch.

W sytuacji, gdy Sejm nie podjął uchwały o postawieniu Ziobry przed TS, marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła umorzenie postępowania w tej sprawie.

ziobroNieStanie

gazeta.pl

Ziobro uniknął Trybunału Stanu. Zabrakło pięciu głosów [SejmLive TRANSMISJA W PERISCOPE]

Z Sejmu Tomasz Golonko, past, PAP, 25.09.2015
271 posłów głosowało za postawieniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę przed Trybunałem Stanu. Do wymaganej większości 3/5 zabrakło pięciu głosów, w związku z czym postępowanie umorzono.

Zbigniew Ziobro

Zbigniew Ziobro (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

 

Sejm Live. Zobacz nagranie z głosowania w Periscope >>>

Decyzja o postawieniu członka Rady Ministrów przed Trybunałem Stanu zapada jeśli zagłosuje za nią co najmniej trzy piąte posłów – czyli 276. Za głosowało 271 osób – czyli zabrakło 5 głosów, by Ziobro stanął przed Trybunałem Stanu.

W pierwszym głosowaniu posłowie zdecydowali, że nie chcą, aby zwrócono wniosek ponownie do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej.

Jak głosowali posłowie? 9 nieobecnych z PO

Za postawieniem byłego ministra przed TS głosowało 271 posłów – przede wszystkim z PO, SLD i PSL. Przeciw byli parlamentarzyści z PiS i Zjednoczonej Prawicy.

Do przegłosowania popieranego przez PO, PSL i SLD wniosku zabrakło pięciu głosów. Jednak na sali sejmowej nie było w sumie 20 posłów tych partii.

W głosowaniu nie wzięło udziału dziewięciu członków PO – w tym Radosław Sikorski, Andrzej Biernat i premier Ewa Kopacz. Zabrakło też siedmiu posłów PSL oraz 4 SLD.

Ziobro naruszył konstytucję?

Wnioski o postawienie Ziobry – a także b. premiera, szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego – przed TS złożył w 2012 r. klub PO. Ziobrze zarzuca się naruszenie konstytucji, ustawy o Radzie Ministrów oraz ustawy o działach administracji rządowej.

W uzasadnieniach wniosków jest też mowa o działaniach nakierowanych na „walkę z układem”; PO powoływała się m.in. na materiały dowodowe dwóch komisji śledczych: ds. śmierci Barbary Blidy oraz ds. nacisków.

Sejmowa komisja pod koniec czerwca uznała za zasadne sześć z ośmiu zarzutów stawianych przez wnioskodawców ministrowi w rządzie PiS. Dotyczą one m.in. przekroczenia uprawnień i nieuprawnionego nacisku

Ziobry na prokuratorów oraz złamania prawa przy kierowaniu dwoma rządowymi zespołami powołanymi do zwalczania przestępczości. Zarówno Ziobro, jak i Kaczyński stwierdzali wielokrotnie, że nie widzą żadnych podstaw do postawienia ich przed TS.