Posts Tagged ‘Rafał Trzaskowski’

– Te wybory są niesłychanie istotne, one mają swój oczywiście wymiar ponadsamorządowy, dlatego, że potrzebny jest ten drugi krok, żeby zakończyć erę PiS-owskiego populizmu. Jestem absolutnie przekonany, że jeżeli wygramy w dużych miastach, w mniejszych ośrodkach miejskich, na polskiej wsi, wygramy większość regionów, to to potwierdzi, że demokracja w Polsce jest bardzo silna i odrzucamy tych, którzy mają zerową wiarygodność. Bo dzisiaj PiS próbuje udawać kogoś, kim nie jest, próbuje prowadzić kampanię pozytywną po ośmiu latach niszczenia demokracji – stwierdził Rafał Trzaskowski na konferencji prasowej w Warszawie.

– To również jest okazja do tego, żeby przypomnieć o tym, że to, co dla samorządów niesłychanie istotne i dla wszystkich Polek i Polaków się stało, a mianowicie zostało odblokowane 600 miliardów złotych z unijnych funduszy, dlatego, że przywracamy praworządność. A częścią praworządności są oczywiście silne samorządy – kontynuował.

“Liczę na was! Mam nadzieję, że nie okażecie się takimi fujarami jak za czasów Trybunału Stanu!” – kpił Zbigniew Ziobro w Sejmie. To była reakcja na skandowanie z ław Koalicji Obywatelskiej: “Będziesz siedział!”. Z dzisiejszej perspektywy, gdy prokuratura ostro wzięła się za rozliczanie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, Ziobro musi żałować tej erupcji emocji, która wywołała wilka z lasu.

Ani Ziobro, ani jego koledzy z PiS nie spodziewali się, że tym razem zapowiedzi rozliczeń nie okażą się polityczną mową trawą. Myśleli, że Donald Tusk trochę pokrzyczy w kampanii, porobi srogie miny, a po wyborach ugrzęźnie w politycznej bieżączce i o rozliczeniach zapomni. Poza tym, kto miałby te rozliczenia prowadzić?

Felieton Renaty Grochal >>>

 

Więcej o Mejzie i jego mendach >>>

Więcej o Tusku w Kleosinie >>>

McCleofas

Według doniesień “Gazety Wyborczej”, służby specjalne nieoficjalnie prowadzą inwigilację gości w hotelach pod zarządem Polskiego Holdingu Hotelowego. Obserwowani są nie tylko ludzie uznani za zagrożenie terrorystyczne, ale także działacze opozycji. 

Więcej o inwigilowaniu opozycji przez PiS, jprdl >>>

View original post

 

Kmicic z chesterfieldem

Donald Tusk za: Timothy Snyder.

#CampusAcademy#DonaldTusk

Rządy PiS w następnej kadencji to faszystowska dyktatura. Rządy PiS z Konfederacją to faszystowska dyktatura i natychmiastowe wyjście Polski z UE. Patologicznie antyunijna Konfederacja może to postawić jako warunek przyszłej koalicji. Nie można do tego dopuścić.

Nie milkną echa wizyty…

View original post 27 słów więcej

 

Tusk: Za kilka miesięcy wszyscy zdecydujemy czy zło, które w ostatnich dniach pokazało swoje oblicze z wyjątkową intensywnością, będzie dalej się panoszyć.

Tusk: Zrobimy wszystko, żeby oni tych wyborów tak po chamsku nie sfałszowali, ale te wybory oczywiście nie będą uczciwe.

Tusk: W tej chwili mamy ponad 30 tys. zarejestrowanych ludzi, którzy są gotowi być w komisjach wyborczych.

Tusk: Oni zdecydowali się w ostatnich kilkudziesięciu godzinach na powołanie komisji weryfikacyjnej i sami nie ukrywają, że po to, żeby mnie pozbawić praw albo wsadzić

Więcej o spotkaniu Donalda Tuska >>>

PiS to jakiś niezwykle ekstrakt z tego co w nas, Polakach małostkowe, nikczemne, głupie i podłe. Zgromadzenie tego w jednej partii to niezwykły ale i tragiczny fenomen.

McCleofas

„Wasze słowa mają konsekwencje. Tragiczne konsekwencje” – powiedział w Sejmie Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy przedstawił projekt ustawy zakładającej likwidację kanału TVP nazwanej „Stop TVP Info”.

Za co posłowie PiS biorą kasę? Za nieobecność w pracy? Do roboty pisowskie lenie!

 

 

Więcej o projekcie Stop TVP Info i debacie >>>

 

View original post

 

We wrześniu 2019 Onet napisał, że PFN przez niemal dwa lata współpracy zapłaciła amerykańskiej agencji White House Writers Group ok. 5,5 mln dolarów, z czego znaczącą część na pokrycie kosztów podróży, prawników i jedzenia. Problem w tym, że niektóre z działań realizowanych przez WHWG miały niewielki zasięg.

W niedzielę na Onecie ukazał się kolejny artykuł Andrzeja Stankiewicza na temat współpracy Polskiej Fundacji narodowej z amerykańską agencją. Dziennikarz poinformował, że w okresie od maja do października br. PFN zapłaciła partnerom z agencji ponad 4,5 mln zł m.in. za prowadzenie nieistniejących profili internetowych.

Inflacja w Polsce 17,2 %, stopy procentowe 6,75 %, zarobki prezesa NBP 1,1 miliona.
Inflacja w USA 6,5 %, stopy procentowe 4,75 %, zarobki prezesa amerykańskiego banku centralnego 190 tys. dolarów, czyli 850 tys. zł.
Coś tu poszło nie tak.

McCleofas

Przemówienie Joego Bidena w Warszawie odbiło się szerokim echem na całym świecie, a jego ocena jest głównie pozytywna. — To, co się dziś dzieje, to nie wydarzenie regionalne, ale mające skutki globalne.

– Niech każdy członek NATO wie i niech Rosja wie, że atak na jednego z członków NATO to atak na wszystkich członków, to święta przysięga, USA będą bronić każdej piędzi terytorium NATO – podkreślał Joe Biden.

Kolejne upokorzenie Jarosława Kaczyńskiego. Siedział smutny i przygaszony, nie rozumiejąc ani jednego słowa Joe Bidena, jakby nieobecny, zdając sobie sprawę, że nie zostanie emerytowanym zbawcą Polski, a co najwyżej Jarosławem K. synem Rajmunda, już jesienią.

Więcej o prezydencie USA Bidenie w Warszawie >>>

 

View original post

 

Kmicic z chesterfieldem

Rząd PiS nie wykonuje niewygodnych dla siebie wyroków ETPC (Europejskiego Trybunału Praw Człowieka). Teraz przestał również respektować zabezpieczenia Trybunału w Strasburgu. – Jawna odmowa wykonania środka tymczasowego jest sprawą bez precedensu – mówi prawnik.

Środki tymczasowe są pilnymi zaleceniami dla państw, które są stronami europejskiej konwencji praw człowieka. Trybunał w Strasburgu wydaje je, aby zapobiec poważnemu i nieodwracalnemu naruszeniu konwencji, a władze mają obowiązek się do tych środków zastosować.

Najczęściej chodzi o wstrzymanie wydalenia z kraju albo ekstradycji. W sprawach polskich normą stały się ostatnio wnioski o zagwarantowanie prawa do rzetelnego procesu.

Jak informuje ETPC, od stycznia 2022 r. polscy sędziowie skierowali do trybunału 60 wniosków o zabezpieczenie. Prosili o to w 29 sprawach dotyczących prób pozbawienia ich immunitetów, zawieszania, przenoszenia na inne stanowiska. W 17 sprawach ETPC zdecydował o zabezpieczeniach. Tyle że Polska nie chce się już do nich stosować.

Więcej o Monice Olejnik >>>

55 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej uważa…

View original post 54 słowa więcej

 

Dwa ostatnie teksty Waldemara Mystkowskiego.

PiS kroczy drogą wytyczoną przez WRON Wojciecha Jaruzelskiego.

Komentatorzy polityczni nie radzą sobie z zakazem Marszu Niepodległości, jaki został wydany przez ustępującą prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Klapki partyjne mają nie tylko prawicowi publicyści. Ta polska przywara znana jest od kiedy w Polsce mniej więcej zrozumiano, czym jest podział na lewicę i prawicę, czyli od zawsze.

Czytam, że Gronkiewicz-Waltz cynicznie chce postawić rząd w kłopotliwej sytuacji, a nawet, iż nacjonaliści zostali wprowadzeni do głównego nurtu w wyniku gry między PiS i PO. Raczej polityków tej ostatniej partii nie widziano nigdy na marszach nacjonalistów, a pisowców zawsze było pełno i bronili jeszcze niedawno Marszu Niepodległości.

Spójrzmy na gołe fakty i przypuszczenia, które mogą być nawet pewnikami. Niedawno prezydent Andrzej Duda powiedział, że kalendarz ma tak napięty, że nie znajduje czasu na marsz z nacjonalistami, Mateusz Morawiecki też się od niego odżegnał.

Prezydent Warszawy chciała uzyskać odpowiedź od komendanta policji, jak będzie wyglądało zabezpieczenie marszu. Nie uzyskała, bo podwładny Joachima Brudzińskiego nie kwapił się do odpowiedzi. Więc co miała zrobić Gronkiewicz-Waltz?

Mogła machnąć ręką. Większość tak by postąpiła, ale po Gronkiewicz-Waltz przychodzi Rafał Trzaskowski – i zakaz marszu wygląda na jego decyzję. Zresztą jeszcze aktualna prezydent Warszawy w pierwszych słowach uzasadniających zakaz marszu mówiła o konsultacji w sprawie tej decyzji z Trzaskowskim.

A zatem – Trzaskowski niejako zapowiedział, jaki będzie jego stosunek do tego typu imprez nacjonal-neofaszystowskich. Do tego nie trzeba żadnej inteligencji większej od Forresta Gumpa (IQ 72), wystarczy w garderobie zdjąć klapki z oczu. Komunikat Trzaskowskiego brzmi: stop nacjonalistom, zza pleców których wyrastają rodzimego chowu naziole.

Trzaskowski musiał zdawać sobie sprawę, że z tej akcji wyniknie reakcja. Jaka? Przede wszystkim organizatorzy zakazanego marszu mogą odwołać się do sądu, tak jak we Wrocławiu, gdzie decyzja zakazu podjęta przez Rafała Dutkiewicza została przez sąd uchylona.

Ba, było to wymuszenie na politykach PiS (Andrzeju Dudzie i Mateuszu Morawieckim), aby ciężar odpowiedzialności za obchody 100. rocznicy wzięli na swoje barki. I od razu prezydent spotkał się z premierem. 4 dni przed 100 rocznicą niepodległości ani Duda, ani Morawiecki nie mieli pomysłu na wspólne obchody. Wymyślili to, co tylko PiS potrafi wymyślić – przejąć inicjatywę, zmieniając jej nazwę.

A więc nacjonaliści zostali pozbawieni Marszu Niepodległości, który teraz będzie nazywał się Biało-Czerwonym Marszem. Duda wraz z Morawieckim ponadto nabyli nowe kalendarze i jednak pomaszerują wytyczoną przez nacjonalistów trasą, a nawet jak to oni – wzywają do wspólnoty, czyli wszyscy mogą brać udział w tym naprędce zdefiniowanym kierdelu baranów.

Ale jest problem prawny, bo ustawa o zgromadzeniach w rozdziale 2, art. 7 mówi o nowym zgromadzeniu, które musi być zgłoszone najpóźniej na 6 dni przed planowaną datą. Czyli z tego wynika, iż nie ma czasu na nowy marsz. Może być przez prezydenta i premiera przejęty na siłę zakazany marsz.

Jeżeli sąd anuluje zakaz, to będziemy mieli do czynienia z Marszem Niepodległości nacjonalistów przemianowanym przez Dudę i Morawieckiego na Biało-Czerwony Marsz. I jeszcze jeden szczegół: za porządek odpowiadać ma Wojsko Polskie, bo to ono zostało zgłoszone jako organizator.

Pointując: 100 rocznicę niepodległości mamy w oprawie stanu wojennego, tj. wojskowego. I bodaj o to chodzi PiS, która to partia kroczy drogą znaną już w latach 80. ubiegłego stulecia wytyczoną przez WRON Wojciecha Jaruzelskiego.

„Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę”.

Jakie podłe nastroje muszą być w PiS po wyborach samorządowych – zwłaszcza po drugiej turze – że prezes Jarosław Kaczyński zdecydował się z chorym kolanem robić za frontmana. Prezes chwycił za mikrofon, wyszukał wzrokiem, która kamera transmituje i ogłosił: „Zwyciężyliśmy”.

Żeby nie było ten tego, że Koalicja Obywatelska tudzież pozostali obsadzili prezydentami niemal wszystkie miasta. Nie! – „Nasze zwycięstwo nie podlega najmniejszej wątpliwości” – prezes zaśpiewał glorię i wiktorię.

Może prezes wybudził się, podobnie jak w stanie wojennym w południe 13 grudnia, oszołomiony. Nie zdążył do sztabów wyborczych Kacpra Płażyńskiego albo Małgorzaty Wassermann, a nawet do Nowego Sącza, gdzie startowała żona Arkadiusza Mularczyka (tego harcownika od reparacji wojennych) Iwona Mularczyk – i w jednym z tych miejsc w niedzielę nie ogłosił wiktorii.

Prezes wybudził się po dwóch dniach, a jeszcze nie mamy zimy. Co to będzie wiosną? Czyżby Kaczyński miał nie wyjść z gawry przy Nowogrodzkiej po wyborach do Parlamentu Europejskiego bądź parlamentarnych?

Na wybudzenie się ze snu o potędze „naszego zwycięstwa” prezes powinien zobaczyć popularny w internecie obrazek, jak czerwony ze wściekłości Nowy Rok 2019 z białym orzełkiem na piersiach wykopuje ze sceny bladą ze strachu postać z napisem PiS.

Nie wiem, gdzie po tym wszystkim w przyszłym roku prezes wyląduje. Na razie zachowuje się na przekór faktom, choć zapewnia, że to inne komitety „te wybory przegrały, próbują zmienić ich obraz, ale to jest abstrahowanie od faktów”.

Na takie dictum Michał Szułdrzyński, komentując wystąpienie prezesa, przypomniał cytat z „Pożegnania jesieni” Witkacego:

„Dobrze jest, psiakrew,

A kto powie, że nie, to go w mordę”.

Polacy! Trzymajcie się za szczęki, bo prezes przystępuje do kontrofensywy: – „Nikt nam nie powie, że białe jest białe…”. Gdyby chcieć snuć analogie (w stanie wojennym Kaczyńskiego nie internowali, a nawet milicja nie wiedziała, kto to zacz), w następnym roku 2019 po przegraniu – wykopaniu jak na wspomnianym przeze mnie obrazku – też nie jest zagrożony Trybunałem Stanu, to raczej zarezerwowane dla Dudy i Szydło. Prawnicy jednak uważają, że prezes może odpowiadać za podżeganie i współsprawstwo, a na to są odpowiednie paragrafy w Kodeksie karnym. Wówczas wreszcie zwyciężyłoby prawo i sprawiedliwość.

8 ostatnich tekstów Waldemara Mystkowskiego.

Czteropak PiS na dzień dobry plus zamknięcie ust liderowi opozycji.

PiS dzień w dzień wali w nas czołowo. Staliśmy się niewrażliwi, żyjemy w jakiejś pomroczności, bo nie w jasności. Przyzwyczailiśmy się do tej nierzeczywistości, alternatywności. Nienormalność stała się normą. Dzień w dzień jesteśmy uderzani i coraz bardziej obojętni na to, co wokół nas się dzieje, co dzieje się w Polsce i z Polską.

Dzisiaj PiS zaatakował czteropakiem – i to przed trzynastą, że tak się wyrażę. „Wyborcza” ujawniła jeden z trzech listów byłego szefa GetBacku do Mateusza Morawieckiego. Konrad Kąkolewski pisze o kłopotach finansowych tej spółki, która wspierała tzw. środowisko patriotyczne PiS, wykupiła portfele kredytowe upaństwowionych banków za 4 mld zł. Zaś od roku 2017 – za rządów PiS – wypuściła obligacje na kwotę 2,5 mld zł. GetBack upada i prosi o pomoc premiera ze „środowiska patriotycznego”. Przy GetBacku Amber Gold to mały pikuś.

Z Ministerstwa Zdrowia wyciekły wieści po kontroli NIK, iż doszło w nim do zwyczajnej korupcji. Przetarg na dentobusy był tak ustawiony, aby wygrała go firma, która jako jedyna w ofercie miała pojazdy z podgrzewanymi szybami. Mało tego – zakupiono niepotrzebne nikomu szczepionki, które zaraz stracą termin ważności, a do ideologicznego programu prokreacyjnego zastępującego program zapłodnienia in vitro zgłosiło się tylko 100 par, zamiast 1000. Wydano po przeszło 20 mln zł na każdą z tych trzech inicjatyw, ponadto ceny ich są grubo zawyżone. Ktoś ten ogromny szmal przytulił ciepłą rączką.

Zbigniew Ziobro ma swój udział w czteropaku. Przegrał w sądzie sprawę o kasację wyroku dotyczącego drukarza, który odmówił wykonania usługi – druku plakatów LGBT – zasłaniając się “klauzulą sumienia”, aby nie promować ruchów LGBT. Kasacja została oddalona, wyrok utrzymany. Ziobro uznał, iż sąd dopuścił się gwałtu na wolności i zapowiedział, że nie popuści. Skieruje sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, w którym pani Julia Przyłębska z pewnością zgodzi się z sugestią pana Zbyszka.

No i ostatnia część składowa czteropaku dotyczy stwierdzenia Morawieckiego, zastępującego z powodzeniem prezesa. Premier w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” zaatakował sędziów jednego z sądów krakowskich, których nazwał „zorganizowaną grupą przestępczą”. 13 sędziowskich autorytetów z Warszawy wystosowało do Morawieckiego list otwarty, aby hamował swoje emocje i precyzował zarzuty. Premier szybko doszlusowuje do prezesa, który rzucał podobnymi kalumniami – mordami zdradzieckimi i kanaliami.

Prawda, iż dzień jak co dzień? Jakby tego było mało, Marek Kuchciński wyłączył mikrofon na trybunie sejmowej Grzegorzowi Schetynie, gdy ten domagał się rutynowego prawa do zgłaszania prośby o informację bieżącą. A jest o co pytać, choćby o GetBack, ta władza boi się każdej debaty.

Takim czteropakiem przywalił PiS i do tego zamknął usta liderowi opozycji. Czteropak przywołuje skojarzenia z „Alternatywy 4” Stanisława Barei, tym bardziej że dzisiaj przypada 31 rocznica jego śmierci.

Jarosław Kaczyński wyszedł ze szpitala, gdzie leżał na kolano. Wyszedł, a jakby „go nie było”, że strawestuję naszego wielkiego klasyka Jana Kochanowskiego z „Trenu XIII”. Niebycie Kaczyńskiego musi mieć związek z jego stanem zdrowotnym.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski stwierdził kilka dni temu, iż prezes wcale nie korzystał ze szczególnych przywilejów: – „Kaczyński został potraktowany tak jak każdy inny pacjent„. Czy w ten sposób Szumowski puścił do nas oczko, jak czołg sowiecki T-60? Powiedzenie z czołgiem spopularyzowane zostało przez serial „Czterej pancerni i pies”, a wypowiadane jest na okoliczność dużego kłamstwa: „Jedzie mi tu czołg” – przy czym odchylamy dolną część oczodołu.

Chciałoby się odpowiedzieć Szumowskiemu, iż nie każdy pacjent ma takie ogromne zasługi w demolowaniu Polski, jak prezes. I nie każdy pacjent jest przyjmowany do tak ekskluzywnego szpitala jak ten przy Szaserów.

Minister Szumowski sam w sobie jest specyficzny, bowiem podpisał Deklarację Wiary, której swoistość polega na tym, że wyznawcy polskiego katolicyzmu (jest taki ryt) muszą się zwoływać, bo mają problemy z humanistyką i ogólnymi wartościami etycznymi.

Szumowski został przyparty do muru w RMF FM przez Roberta Mazurka w tym temacie i zastrzegł się, że w temacie zdrowia prezesa, obowiązuje go tajemnica lekarska. Czujecie? Czyżby Szumowski leczył Kaczyńskiego? A przecież nie jest ministrem od zdrowia prezesa, a raczej wszystkich Polaków. I jeszcze jedno warte podkreślenie, co umyka sumieniu katolickiemu tego specyficznego ministra, mianowicie – zdrowie osoby publicznej tak ważnej dla działania państwa nie może być owiane tajemnicą. Zdrowie nie jest tajemnicą państwową, bo to nie bomba atomowa.

Ale przyparty do muru Szumowski zaczął usprawiedliwiać większą równość Kaczyńskiego niż innych pacjentów, bo „to był stan, który zagrażał jego życiu”. A jednak Szumowski wydał Kaczyńskiego. A może minister uciekł się do puszczenia oczka wielkości czołgu, który mu jedzie po obliczu?

Tak czy siak, mamy do czynienia z typową pisowszczyzną – zakłamaniem i korzystaniem z przywilejów. Acz z Kaczyńskim jest coś nie tak – tyle już minęło po jego wyjściu ze szpitala, a nie usłyszeliśmy od niego żadnych kanalii, mord zdradzieckich, gorszego sortu. Przecież leżał tylko na kolano, a nie na głowę.

Żółte papiery otrzymują ci, którym buksuje rozum, mają nierówno pod sufitem. Jest jeden wyjątek na świecie: na żółtych kartkach w notesach piszą adwokaci w USA. Wiadomo, że za Atlantykiem jest to zawód ryzykowny – albo jesteś milionerem, albo kończysz w wariatkowie.

Polacy dołączają do prawników amerykańskich i to nad wyraz oryginalnie, bo od razu z zielonymi papierami. A wymyślił je Marek Kuchciński. Nie jest to człowiek twórczy, a wręcz przeciwnie. Nawet jak ma cokolwiek powiedzieć, musi posługiwać się kartkami. Jest na nich zapisane: „dzień dobry” – Kuchciński mówi „dzień dobry”. Jak sam od siebie ma coś powiedzieć, to wychodzi mu: „yyy… odszczurzanie”.

Pisanie pism urzędowych do siebie Kuchciński nakazał na zielonym papierze. Możliwe, że jest daltonistą, umysł ma na pewno daltonisty, nie tylko z powodu właściwości, ale braku rozróżnienia jakichkolwiek subtelności, które nabywają ludzie mający co najmniej IQ 72, iloraz, który miał Forrest Gump.

Czy na zielonym papierze Kancelaria Sejmu w imieniu Kuchcińskiego złożyła zamówienia na 220 kg krewetek, 50 kg owoców morza, 25 kg muli, 25 kg małży św. Jakuba, 15 kg kalmarów i 5 kg kawioru? Pewnie – tak. Bo na zwykłym papierze składa się zamówienia na bigos polski, białą kiełbasę, kotlet mielony, golonkę i gołąbki.

Kuchcińskiemu zatem należy się więcej niż żółta kartka, bo czerwona – i słusznie opozycja chce jego odwołania. Gdyby taki zawodnik znajdował się na boisku, zostałby wykluczony i odesłany do szatni, aby nie plamił honoru zawodnika, w tym wypadku, aby Kuchciński nie plamił imienia Polaka – a przynajmniej polityka.

Kuchciński jest drugim obywatelem w Rzeczpospolitej. Gdyby Andrzejowi Dudzie coś się stało, Kuchciński zostałby głową państwa. Polacy, zdajecie sobie sprawę, że reprezentowałby was człowiek od kartek, na których jest zapisane „dzień dobry”, aby nie powiedział od siebie „yyy… odszczurzanie”?! Kuchcińskiemu zatem należy pokazać czerwoną kartkę i w języku dla niego zrozumiałym rzec: „do swidania”.

Inny obywatel tego kraju – czwarty – premier Mateusz Morawiecki dzień w dzień winien za swoją grę z faulami otrzymywać czerwone kartoniki. Orżnął niepełnosprawnych – co było do przewidzenia – nie zaprosił nikogo z niedawno protestujących w Sejmie do Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”, gdzie się chwalił, jak to jego rząd rozwiązuje problemy niepełnosprawnych. Tak cygani Morawiecki. Nie tylko czerwona kartka należy mu się za jawne oszustwo, ale przede wszystkim za przemoc, jaką stosuje wobec tej grupy poszkodowanych.

Morawiecki zasłużył na wykluczenie ze wspólnoty, w której obowiązuje przestrzeganie umów społecznych, wykluczenie za kontynuowanie rujnowania wizerunku Polski, co objawi się niedługo na forum unijnym. Nasze państwo dostanie 23 proc. mniej środków unijnych z powodu nieprzestrzegania standardów demokratycznych.

Ale i to nie będzie najgorsze, bowiem Morawiecki prowadzi Polskę do Polexitu, do wykluczenia ze struktur unijnych, z cywilizacji Zachodu. Już jesteśmy pośmiewiskiem z powodu takich postaci jak premier i jego pan – Kaczyński. Z rozrzewnieniem będziemy wspominać, jak to sukcesem nazywano stosunek 1:27. Szydło dokonała gwałtu, a Morawiecki czegoś więcej – mordu na państwie prawa.

Czerwone i żółte kartki dla polityków obozu PiS to za mało. Oni winni być na zawsze wykluczeni z przestrzeni publicznej, jak kibole na Zachodzie. Nie spełniają jakichkolwiek standardów – demolują, przynoszą zniszczenie. Jak zaraza i plaga.

Rafał Trzaskowski określił determinację, z jaką będzie walczył o prezydenturę Warszawy: „Byłoby rzeczywiście bardzo trudno dla opozycji, gdybyśmy przegrali Warszawę, wygrać kolejne wybory”. Warszawa musi być wygrana, tym bardziej że wszystkie sondaże dają kandydatowi Platformy i Nowoczesnej 8-10 proc. przewagi nad kandydatem PiS.

Na razie ten ostatni walczy z Donaldem Tuskiem, którego zdjęcia zapłakanego na pogrzebie Sebastiana Karpiniuka podpisał na swoim koncie jako zachowanie po porażce Niemców z Meksykiem na mundialu w Rosji. Patryk Jaki to osoba z syndromem Jacka Kurskiego, wszystko kojarzy mu się z Wehrmachtem.

Taką ma opcję – antyzachodnią, antyniemiecką. Walka Trzaskowskiego z kandydatem PiS głównie odbywa się w mediach, podobno na ulicach Warszawy jest dużo lepiej. Trzaskowski opowiadał z Radiu Zet: „Widzę reakcje na ulicach Warszawy – są jednostronne. Mówią: proszę tego przebierańca nie dopuścić, broń Boże, do wygranej”.

Przebieraniec – to rzecz jasna kandydat PiS. Koalicja PO-N nie została poszerzona o inne podmioty polityczne, nie dogadała się z lewicą, a konkretnie z SLD. Trzaskowski: „Rozumiem, że SLD chce wystawić swojego kandydata, bo chcą budować tożsamość. Myśmy bardzo długo próbowali ich przekonać, żebyśmy poszli razem, ale niestety tak wyszło. Ubolewam nad tym”.

Z kolei Jan Śpiewak nie jest już kandydatem koalicji Inicjatywy Polska, Partii Razem i Stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa. Tak utrzymuje Barbara Nowacka. Śpiewak wyskoczył przed peleton i dokonał samonamaszczenia. Acz wcześniej był po słowie z Pawłem Kukizem i z pewnością to mu nie pomogło.

Kukiz nawet na swój koślawy sposób skomentował rezygnację lewicy ze Śpiewaka: „Już nie będę więcej mógł w jakikolwiek sposób wspierać pana Śpiewaka, by nie obraziła się na pana Śpiewaka pani Nowacka, pan Zandberg i żeby pan Śpiewak nie został na lodzie”. Kukiz może nie wiedzieć, że wybory samorządowe odbędą się przed porą zimową.

Trzaskowski ma przeciw sobie nie tylko faceta z syndromem Jacka Kurskiego, ale miazmat nieobecnej lewicy, z którą się nie dogadał, bo ta nie może dogadać się ze sobą.

Bywa, że politycy politykę traktują, jak modele i modelki pracę na wybiegu. Tę cechę można było dawno zauważyć u Beaty Szydło. Jej fizjonomia sprzed kariery premiera rządu i w czasie bardzo, ale to bardzo się różniły. I wcale nietrudne było wskazać – dlaczego. Na twarzy Szydło miała kilogramy tapety, niewiele mniej niż Jack Nicholson w „Batmanie”.

Dlaczego Szydło godziła się być klownem? A czy jej kwestie z konferencji prasowych nie były rodem ze skeczów cyrkowych, włącznie ze słynnym „sukcesem” 1:27, gdy to śmiechem powaliła na dechy rodaka Donalda Tuska. Ten witz przejdzie do annałów politologicznych wraz z jej nazwiskiem, choć autorem jest jakiś pożal się boże pijarowiec.

W porządku, chciała Szydło być klownem o twarzy Batmana! Jej broszka. Dlaczego jednak tapeta na jej twarzy była taka droga. Przecież w Hollywood za tę usługę nie płaci się aż tyle. Z naszych pieniędzy w 2017 roku poszło 167 tysięcy zł, a w ciągu czterech dni grudnia tego samego roku za jedną usługę z budżetu za twarz Szydło zapłacono „tylko” 49 tys. zł.

Twarz Szydło jest jej gębą, ale politykom nie płacimy za to, aby byli klownami. Chce się gościówa wygłupiać – proszę bardzo – ale z własnego portfela niech pokrywa to ośmieszenie.

Tapeta ma się dobrze onomatopeicznie z tupetem Szydło, składa się w fajny dublet jej charakteru: tapeciara i tupeciara. Szydło w sobotę w Będzinie była powiedzieć matce niepełnosprawnej 30-letniej córki, głęboko upośledzonej, iż „nie ma bardziej wrażliwego rządu” niż rząd PiS.

Ależ tupet! Jeżeli zestawi się z mantrą – w psychologii nazywa się to echolalia, pacjent na okrągło ględzi to samo – „poprzedni rząd, który przez 8 lat nic nie zrobił w tej sprawie”, z którą wszak nie zawitała ani razu do protestujących niepełnosprawnych przez 40 dni w Sejmie, obraz Szydło się domyka: jaka to marna osóbka.

Nie wpadnie do głowy pani Szydło – jako rzekłem tapeciary i tupeciary – że poprzedni rząd doprowadził do takiej sytuacji, iż PiS może na lewo i prawo rozdawać szmal, czym zresztą partia Kaczyńskiego doprowadza finanse państwa do ruiny, obraz Polski też jest w rozsypce. Niestety, na wizerunek kraju nie można nałożyć tapety, jaką sobie nakłada Szydło.

Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans przyjeżdża do Warszawy w związku z procedurą artykułu 7. Traktatu o UE, a dotyczy on niepraworządności w naszym kraju.

Co może wskórać? Na razie mamy tylko słowa polityków PiS, głównie przeznaczone na użytek wewnętrzny. Ale politycy PiS w Unii niewiele zrobili, odpowiedzialny za logistykę dyplomatyczną w Brukseli wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański nie dostał od prezesa Kaczyńskiego pozwolenia, bo ten choruje na kolano.

Krzysztof Szczerski, szef kancelarii Andrzeja Dudy, w typowy sposób odwracając kota ogonem, postawił via polskie media ultimatum Timmermansowi: „To jego ostatnia szansa na zakończenie sporu z Polską”.

„Wicie-rozumicie”. Komisja Europejska jest winna tego, że Trybunał Konstytucyjny jest przybudówką PiS i nie orzeka zgodności stanowionego prawa z Konstytucją, ale z wolą prezesa. Timmermans jest winny, że sądownictwo w kraju przestało być niezależne, a trójpodział władzy został złożony do lamusa.

Timmermans, więc dostał ostatnią szansę, aby pogodzić się z niepraworządnością w Polsce. Podobną retorykę stosuje rząd, rzecznik Joanna Kopcińska użyła podobnych słów, jak Szczerski: „Wydaje się, że w tej chwili to KE ma problem”.

„Szanse”, „problem” – takie brudne erystycznie chwyty w komunikacji społecznej używali komuniści, nazywając to kolejnymi ultimatum. Chyba znaleźliśmy się w sytuacji opisanej przez autora „Erystyki” Artura Schopenhauera: „Najmniej wartościowym natomiast rodzajem dumy jest duma narodowa”.

PiS poprzez swoje błędy i odejście od standardów demokratycznych wpędził nas w fałszywie pojętą dumę narodową – każe jej bronić, gdy już nie ma czego bronić, bo duma znalazła się w ruinie. Strategię PiS w tym kontekście celnie opisał Radosław Sikorski: „Reżimy populistyczne używają konfliktu z zagranicą do mobilizowania swojej bazy politycznej”.

Jeżeli PiS nie odstąpi od niepraworządności i nie dokona korekt legislacyjnych w sądownictwie, to nie tylko dojdzie do eskalacji konfliktu z władzami unijnymi, ale przede wszystkim wyrzuci nas ze struktur unijnych, znajdziemy się w izolacji.

Oszukają, zignorują, oczernią – po rozmowie Morawieckiego z Timmermansem

Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans krótko sobie porozmawiał z Mateuszem Morawieckim. Krótko rozmawiają wrogowie, gdy ich stanowiska nie mają za wiele wspólnych wartości do obopólnego zaakceptowania. Timmermans przed przylotem do Polski został potraktowany z buta (czyt. z kopa) zarówno przez przedstawiciela Andrzeja Dudy, Krzysztofa Szczerskiego, jak i rzecznik Morawieckiego, Joannę Kopcińską. Pierwszy powiedział, że „to jego ostatnia szansa”, a druga – „Komisja Europejska ma problem”.

Po rozmowie interlokutorzy podziękowali sobie „za konstruktywne rozmowy”. W języku wrogów znaczy, że nie było za wiele dialogu, a konstrukcja była w istocie destrukcyjna. Morawiecki przekazał materiały Timmermansowi, które mają być jakoby podstawą do dalszych rozmów. Pewnie chodzi materiały o „grupie przestępczej”, działającej w jednym z sądów krakowskich, w którym sędziowie nie godzą się na odebranie im niezależności.

Czy to już koniec szukania kompromisu? PiS gra na czas, aby postawić Komisję przed faktami dokonanymi, licząc iż władze KE odpuszczą. W takim razie Unia w stosunku do siebie byłaby destrukcyjna, bo władze PiS rozsadzają ją od środka, tak jak w kraju demolowana jest demokracja.

Mamy zatem do czynienia z podobnym schematem postepowania, jak z Komisją Wenecką. Zwrócono się do niej o opinię, a gdy ta była negatywna, przez jakiś czas pozorowano rozmowy, aby na końcu orzec, że to „ich ostatnia szansa” i że to Komisja Wenecka „ma problem”.

Dialektyka władzy PiS jest toporna jak konstrukcja cepa. Zbigniew Herbert o podobnym schemacie działania komunistów pisał w „Potędze smaku”, iż używają „parę pojęć jak cepy”. Takie cepy są w użyciu PiS.

Co nas czeka? PiS dostanie mniej środków z budżetu unijnego, będzie więc powód do oczerniania Brukseli, a może i przekonywanie wprost do Polexitu. Rafał Trzaskowski próbował uspokoić Polaków, iż „zabrane środki zostaną zamrożone” do chwili, gdy dojdzie do opamiętania rządzących i PiS przestanie łamać praworządność.

Politycy partii Kaczyńskiego od razu popadli we właściwy im jazgot o totalności i spisku. Trzaskowski miał się jakoby skumać z wrogami PiS w Brukseli, a przecież chodzi o to, że Platforma zadbała o to, by pieniądze nie przepadły.

Wybijmy sobie z głowy, że PiS z czegoś się wycofa, brną w autokrację, a to może tylko skutkować dalszą marginalizacją Polski i groźbą wydalenia naszego kraju z UE. Politycy PiS działają wg wypracowanego schematu „pojęć jak cepy”, które sprowadzają się do tego, że – jak to akuratnie ujął prof. Wojciech Sadurski – „Brukselę oszukają, Luksemburg [Trybunał Sprawiedliwości UE – przyp. mój] zignorują, opozycję oczernią”.

Oszukają, zignorują, oczernią. Z każdym tak postępują – z Brukselą, z opozycją i z protestującymi, których będzie coraz więcej przybywać na Majdanie oszukanych.

Czarno widzę przyszłość Kościoła katolickiego w Polsce.

Dane, które zebrała niezależna amerykańska firma badawcza Pew Research Center (PRC) powinny przyprawić polskich hierarchów o drżenie (patrz „Bojaźń i drżenie” Kierkegaarda) serca. Polska jest liderem największych spadków wśród młodych przed czterdziestką w takich wrażliwych danych dla religijności, jak udział w mszach, w deklarowaniu o ważności religii w życiu oraz w odmawianiu pacierza.

PRC badania prowadziła w 108 krajach. U nas doszło do rozziewu między pokoleniami, a w zasadzie do przepaści. Po czterdziestce (40 lat życia i więcej) uczestnictwo w mszach deklaruje 55 proc. rodaków, a przed czterdziestką 26 proc. Mamy więc przepaść wynoszącą 29 proc.

W tę przepaść stacza się Kościół katolicki i w tej przepaści musi zginąć. Zatem zasadne jest pytanie: z kim chce Mateusz Morawiecki rechrystianizować Europę? Obawiam się, że będziemy mieli powtórkę – gruba satyra z mojej strony – z rozrywki. Morawiecki na tę krucjatę rechrystianizacji może udać się z kuśtykającym na kolano Jarosławem Kaczyński i łapiącym hostię Andrzejem Dudą.

Kiedyś w dziejach Europy odbyła się krucjata dziecięca, opisana wspaniale przez Jerzego Andrzejewskiego w „Bramach raju”, dzisiaj będzie krucjata Morawieckiego z Kaczyńskim i Dudą, aluzyjnie opisana w „Pokraju” przez Andrzeja Saramonowicza. Politycznie więc czeka nas krucjata pokrak.

Ale co z Kościołem stanie się w tej przepaści? Jeszcze raz odwołam się do Morawieckiego, który jest ideologiem PiS, takim Michaiłem Susłowem tej partii. Otóż nazwał on opozycję – a myślę, że chodziło mu o Platformę Obywatelską – turbo liberalną.

Pomijam, że Morawiecki jest turbo niedoczytany, turbo-nie-rozumiejący-pojęć, polski Kościół stoi przed podobną drogą ku przepaści, jak w Irlandii. W tym kraju bardzo mi bliskim ze względu na Joyce’a i Becketta (a „Ryży” Patricka Donleavy’ego jest równie dobrze powieścią o Polsce) nastąpiło turbo odejście od „wartości” katolickich, o czym świadczy niedawne referendum ws. aborcji.

Polskę czeka podobna krucjata, ale przeciw rechrystianizacji. Najpierw powstaną komisje w sprawach takich, jak zło pedofilii wśród kleru, a potem się potoczy. W tych sprawach przewija mi się następujący obrazek: Morawiecki rechrystianizuje z kuśtykającym Kaczyńskim, a nad nimi powiewa patriotyczny żółty proporzec barw watykańskich.

Ciemno więc widzę przyszłość kleru i takich zacofanych Polaków, jak Morawiecki i odchodzący Kaczyński. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to z rechrystianizacją Morawieckiego i kuśtykającego Kaczyńskiego będzie. Och i ach! Bach! Pryśnie sen o potędze wstecznictwa naszych kołtunów, świetnie opisanych przez Theodore’a Fontane’a na początku XIX wieku.

Na PiS i sprzyjający im kler jest jedna metoda – niech lezą ku przepaści. Jak stwierdza jeden z najstarszych polskich idiomów: krzyż im na drogę.

Stefan Niesiołowski  nie słuchał expose Mateusza Morawieckiego.

Zbigniew Hołdys cytuje trafne słowa Niesiołowskiego o rządzie Morawieckiego: „nie ława ministrów, tylko ława oskarżonych”.

Morawiecki wymienił zasłużonych dla Polski m.in. przyjaciela i ciocię. Dla Wałęsy i Mazowieckigo miejsca nie starczyło.

Całkiem możliwe, że Morawiecki nie czytał expose przed wystąpieniem.

Expose Jarosława Kaczyńskiego. Czyta Mateusz Morawiecki.

Morawiecki zapewnił, że będzie wszystko.

Lech Wałęsa krótko i dosadnie: Cyrk ten sam, tylko małpy z brzytwą zamieniły się miejscami.

Ubeckie metody zostały zaakceptowane.

Szopka PiS dalej będzie degradować Polskę.

A tymczasem policja bije.

Polskę trzeba ratować przed władzą PiS, póki jest co ratować. Jeszcze kilka lat, a tak zostaniemy zniszczeni, ino zostanie po nas smród.

Opozycja musi się zjednoczyć na wspólnych listach, we wspólnym działaniu, aby tałatajstwo PiS przepędzić ze sceny politycznej i postawić przed Trybunałem Stanu Dudę i Szydło za wielokrotne złamanie Konstytucji.

„Musimy zapomnieć o przeszłości i pokazać, że potrafimy współpracować. Najważniejsza jest teraz skuteczna i zjednoczona opozycja. Naszym głównym celem jest wygrać z PiS” – powiedział na konferencji prasowej Ryszard Petru, lider Nowoczesnej.

„W ten sposób zjednoczona opozycja staje się faktem, a przykład Warszawy jest symbolem naszego połączenia i wskazówką dla innych samorządów” – dodał Petru.

W praktyce oznacza to, że Nowoczesna nie wystawi własnego kandydata w wyborach na prezydenta Warszawy. Paweł Rabiej zrezygnował ze startu. Poprze Rafała Trzaskowskiego z PO i będzie kandydatem na jego zastępcę.

„Tylko w ten sposób nie oddamy naszego ukochanego miasta w ręce PiS” – uważa Rafał Trzaskowski, który na początku listopada został oficjalnie zgłoszony przez Platformę Obywatelską na kandydata do fotela prezydenta stolicy.

Rabiej już jakiś czas temu przyznawał, że takie rozwiązanie jest możliwe, a w czwartek tłumaczył, że poparł Trzaskowskiego, by nie dopuścić do zwycięstwa PiS w Warszawie. Był najwcześniej zgłoszonym oficjalnym kandydatem na to stanowisko. Mimo wielu miesięcy pracy nie udało mu się zyskać większej rozpoznawalności. W licznych sondażach poparcie dla niego wahało się w granicach zaledwie 2-3 proc.

Podczas czwartkowej, wspólnej z Nowoczesną konferencji prasowej, Grzegorz Schetyna, lider PO oznajmił, że przywódcy obydwu partii chcą prowadzić rozmowy także na temat innych miast.

„Mamy szerszy projekt wspólnego występowania w samorządach, pracy m.in. na rzecz sejmików. Chcemy szerokiej, otwartej, obywatelskiej koalicji i taką zbudujemy. To gwarancja dla niezależnych samorządowców, którzy są wybierani, mają zaufanie mieszkańców, a zła ordynacja PiS chce ich wyeliminować. Oni mogą liczyć na nas i miejsce w zbudowanej przez nas politycznej konstrukcji” – podsumował Schetyna.

Piotr Kraśko odniósł się do procedowanych projektów ustaw sądowniczych, których zapisy są złamaniem Konstytucji.

– Trudno sobie wyobrazić bardziej bałamutny argument niż ten, który słyszałem wczoraj w Sejmie. Kiedy usłyszałem, że skrócenie kadencji członków KRS nie jest złamaniem konstytucji,  jeżeli nie zmienia się długości kadencji. To znaczy, że nie określa się, że kadencja KRS będzie nie 4, a 3 lata – komentował prowadzący Poranek TOK FM, Kraśko.

Nna tej zasadzie można by zmienić prezydenta, i powiedzieć, że skrócenie jego kadencji jest zgodne z konstytucją, bo następny prezydent będzie urzędował, ile to określa konstytucja.

Takie są absurdy PiS, jezyk absurdalnych uzasadnień.

Naprawdę nie trzeba analizować niuansów Konstytucji, żeby zorientować się, że prawo nad którym debatuje Sejm jest po prostu z Konstytucją sprzeczne.

Oto artykuły Konstytucji, które są łamane. Za to Duda dostanie Trybunał Stanu, a następnie odsiadkę w kiciu, jeżeli chcemy być krajem praworządnym, a nie mafią.

art. 173 – Sądy i trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz;

art. 183 pierwszego prezesa Sądu Najwyższego powołuje prezydent RP na 6-letnią kadencję spośród kandydatów przedstawianych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądy Najwyższego;

art. 187 KRS składa się z pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, ministra sprawiedliwości, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i osoby powołanej przez prezydenta RP. 15 członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych. (…)Kadencja wybranych członków KRS trwa cztery lata.