Poetka (19.01.15)

 

Duda: Nie wiadomo, czego można się po tym rządzie spodziewać. Ja się spodziewam wszystkiego najgorszego

WB, 19.01.2015
Andrzej Duda

Andrzej Duda (Livestream konferencji)

– Premier Kopacz, zamiast likwidować polskie kopalnie, niech wreszcie przystąpi do pracy i złoży w Brukseli wnioski o fundusze – apelował kandydat na prezydenta Andrzej Duda. Zapewnił również o solidarności z górnikami i tym, że będzie „pilnował, żeby nie zostali oszukani jak polscy stoczniowcy”. Duda przemawiał przed bramą kopalni Bobrek-Centrum, ponieważ nie został wpuszczony na teren zakładu.
Andrzej Duda w ramach kampanii wyborczej odwiedza kolejne powiaty. Tym razem pojawił się w Bytomiu pod kopalnią Bobrek-Centrum. – Protest górniczy był spowodowany całkowicie nieodpowiedzialnym działaniem premier Ewy Kopacz i rządu – ocenił na początku. Jego zdaniem ogłoszenie planu naprawczego powinno było zostać poprzedzone negocjacjami z górnikami i dialogiem społecznym.- Rząd naruszał konstytucję, nie prowadząc tego dialogu i nie uprzedzając pracowników o planowanej likwidacji miejsc pracy. Źle się stało, że dialogu nie zainicjował prezydent Bronisław Komorowski – mówił europoseł i dodał: Jeżeli konstytucja była łamana, a była łamana od dawna, to szkoda, że prezydent, który zgodnie z konstytucją powinien czuwać nad przestrzeganiem jej postanowień, sam nie poprosił stron, aby rozpocząć rozmowy, nie poprosił o zawieszenie prac nad ustawą, tylko pozwolił, żeby rząd dociskał górników do ścian, prowadząc z nimi rozmowy, a jednocześnie nocami procedując ustawę, która miała zlikwidować kopalnie – mówił.

Czuwanie w solidarności z górnikami

– Protest wymagał wsparcia i myśmy tego wsparcia udzielili. To nieodpowiedzialność ze strony pani premier i rządu, że górnicy przez dziesięć dni musieli przebywać pod ziemią, że protest eskalował, że rodziny górników trwały w trwodze pod kopalniami, nie będąc pewne tego, co stanie się jutro – czy będą miały pieniądze na chleb, czy zachowają godność – bo praca to zarobek i element ludzkiej godności – perorował Duda.

Kandydat PiS dostał od górników posążek św. Barbary, o którym mówił, że jest „symbolem solidarności w walce o miejsca pracy i walkę o przyszłość polskiego przemysłu”. – Będziemy czuwali w solidarności z górnikami i będziemy pilnowali, czy porozumienie będzie przestrzegane, czy górnicy nie zostaną oszukani i czy kopalnie nie będą likwidowane – dodał.

„Premier Kopacz przegrała”

Andrzejowi Dudzie towarzyszyła Beata Szydło, która stwierdziła, że chaos w ostatnich dniach był wynikiem tego, że „Polską rządzi partia, która nie ma programu gospodarczego”. – Jeżeli potwierdzą się informacje, że ten program został stworzony przez firmę zewnętrzną, zagraniczną, a nie słucha się polskich ekspertów, którzy mają gotowe projekty, to potem są takie efekty – mówiła.

– Premier Kopacz przegrała. Chciała pójść z górnikami na ostro i okazało się, że determinacja ludzi jest większa, niż to oceniała. Chyba myślała, że lekką ręką zlikwiduje polskie kopalnie – stwierdził dalej Duda i dodał: Rząd PO-PSL nieraz już oszukał Polaków. Nie wiadomo, czego można się po tym rządzie spodziewać. Ja się spodziewam wszystkiego najgorszego. Stwierdził również, że rząd „powinien zacząć kierować się polskim interesem, a nie słuchać każdego prikazu z Unii”.

„Wiem, że jest pani atakowana”

Pytany o opinię na temat kandydatury Magdaleny Ogórek odparł: – Pani doktor Magdalenie Ogórek powiem jedno – proszę się trzymać. Widzę, że jest pani atakowana, tak to jest w polityce. Jak to mówią piłkarze – trzeba grać do końca najlepiej jak się potrafi, nawet jeśli gwiżdże cały stadion.

gazeta.pl

Naczelny „Charlie Hebdo” przyjedzie do Warszawy. Będzie gościem Dni Ateizmu

Gościem specjalnym tegorocznych Dni Ateizmu będzie redaktor naczelny pisma "Charlie Hebdo"
Gościem specjalnym tegorocznych Dni Ateizmu będzie redaktor naczelny pisma „Charlie Hebdo” Fot. „Charlie Hebdo”

Pod koniec marca w Warszawie odbędą się Dni Ateizmu, w ramach których zorganizowane zostaną m.in. panele dyskusyjne oraz rekonstrukcja egzekucji Kazimierza Łyszczyńskiego, „patrona polskich ateistów”. Główną atrakcją imprezy będzie spotkanie z gościem specjalnym – redaktorem naczelnym francuskiego pisma satyrycznego „Charlie Hebdo”.

Organizatorzy Dni Ateizmu wyjaśnili, że Gerard Briar, redaktor naczelny „Charlie Hebdo”, przyjął zaproszenie jeszcze przed tym, jak paryska redakcja pisma została zaatakowana przez dwóch islamistów. Napastnicy, którzy później zginęli podczas policyjnej obławy, zabili w redakcji dziewięć osób. Ponadto zastrzelili dwóch policjantów.

LYSZCZYNSKI.COM

Tegoroczne Dni Ateizmu są organizowane w okolicznościach tragicznego zamachu na redakcję francuskiego tygodnika satyrycznego „Charlie Hebdo”. Dlatego, w hołdzie pracownikom „Charlie Hebdo”, zamordowanym bestialsko przez fundamentalistów religijnych, motywem przewodnim naszego wydarzenia będzie obrona sumienia, słowa i wyrazu. Czytaj więcej

Warszawskie Dni Ateizmu rozpoczną się 27 marca. Właśnie tego dnia zorganizowane zostanie spotkanie z redaktorem naczelnym „Charlie Hebdo”. Organizatorzy trzydniowej imprezy zaplanowali także inne atrakcje: pokaz filmów ateistycznych, panele dyskusyjne, spotkanie z palestyńskim ateistą Waleedem Al-Husseinim, który z powodu swoich poglądów trafił do więzienia, oraz Marsz Ateistów.

Podczas Dni Ateizmu zrekonstruowana zostanie ponadto egzekucja Kazimierza Łyszczyńskiego, który został skazany na śmierć za napisanie traktatu „O nieistnieniu Boga”. Łyszczyńskiego stracono 30 marca 1689 roku na warszawskim Rynku Starego Miasta. W ubiegłym roku rolę Łyszczyńskiego odegrał prof. Jan Hartman.

Program tegorocznych Dni Ateizmu dostępny jest na stronie organizatorów.

naTemat.pl

Zbrodnia w Rakowiskach. Nastoletni zabójcy trafią do szpitala?

Karol Adamaszek, 19.01.2015
Zuzanna M. i Kamil N.

Zuzanna M. i Kamil N. (KWP Lublin)

Biegli na podstawie jednorazowych badań nie są w stanie ocenić czy nastoletni Zuzanna M. i Kamil N. którzy przyznali się do brutalnego zabójstwa rodziców chłopaka są poczytalni i mogą odpowiadać przed sądem. Prokuratura uważa, że 18-latków należy umieścić na cztery tygodnie na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym
18-latkowie przyznali się do podwójnego zabójstwa rodziców Kamila w Rakowiskach pod Białą Podlaską. W nocy z 12 na 13 grudnia od kilkunastu ciosów nożem w swoim domu pod Białą Podlaską zginęli: 48-letni Jerzy N., pułkownik Komendy Głównej Straży Granicznej i jego żona Agnieszka, nauczycielka języka rosyjskiego w bialskim ogólniaku. Zabójcy m.in. próbowali odciąć pułkownikowi rękę, a jego żonie poderżnięto gardło. W domu było pełno krwi. Przypominał scenerię horroru. Z kilkunastu ciosów śmiertelny był ten w tętnicę ramienną w przypadku Agnieszki N. oraz w brzuch, jeśli chodzi o Jerzego N.Bez skruchyW ubiegłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Lublinie ujawniła wyniki badań krwi nastolatków. Podczas morderstwa nie byli pijani ani pod wpływem mocnych narkotyków. Kilka godzin wcześniej mogli palić marihuanę, co też sami początkowo przyznali przesłuchującym ich policjantom.Oboje są tymczasowo aresztowani, bo nie tylko zebrano już obciążające ich dowody, ale też przyznali się do winy zarówno w prokuraturze jak i przed sądem. To co zrobili szczegółowo i beznamiętnie opisywali podczas wizji lokalnej na miejscu zbrodni.

Zuzanna M. i Kamil N. przebywają w areszcie śledczym w Lublinie. W ubiegłym tygodniu przebadali ich psychiatrzy. To ważne, bo jeśli okazaliby się niepoczytalni lub chwilowo niepoczytalni (w czasie zabójstwa), miałoby to znaczenie dla ich odpowiedzialności karnej. Obecnie grozi im dożywocie. Gdyby lekarze orzekli o ich niepoczytalności, śledczy musieliby przesłać do sądu wniosek o umorzenie postępowania, a sąd najpewniej nakazałby umieścić nastolatków w zakładzie zamkniętym, nie zaś w więzieniu.

Cztery tygodnie w oddziale zamkniętym

– Otrzymaliśmy wyniki badań psychiatrycznych Zuzanny M. i Kamila N. Biegli na podstawie jednorazowych badań nie byli w stanie wypowiedzieć się co do stanu poczytalności podejrzanych i wnioskowali o zarządzenie obserwacji psychiatrycznej – mówi „Wyborczej” Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Śledczy we wtorek będą chcieli, by sąd zarządził umieszczenie 18-latków na czterotygodniowej obserwacji, w którymś ze szpitali psychiatrycznych.

W sprawie są jeszcze dwa wątki. Zuzanna M. i Kamil N. chodzili razem do katolickiego gimnzjum, a potem do I Liceum Ogólnokształcącego im. I. J. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej. Od września dziewczyna zmieniła szkołę. Dlaczego? Jak ustaliła „Wyborcza”, gdy była w drugiej klasie ogólniaka im. Kraszewskiego jej koledzy z klasy napisali do dyrekcji petycję, by przenieść Zuzannę M. Zarzucali jej, że jest apodyktyczna, podporządkowuje sobie innych, prowadzi do kłótni i nieporozumień. W marcu odbędzie się zaplanowana kontrola w „Kraszewskim”, która zbada sprawę petycji i tego, czy postępowanie dyrekcji było prawidłowe.

„Niegodny dziedziczenia” po rodzicach

W Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej od końca października czeka na rozpatrzenie akt oskarżenia przeciwko Zuzannie M. Zdaniem bialskiej prokuratury w 2013 roku co najmniej dwa razy uprawiała seks i dotykała intymnie dziewczynę, która nie skończyła 15 lat. Działo się to jednak za jej zgodę. Szkopuł w tym, że Zuzanna M. w kwietniu 2013 r. obchodziła 17. urodziny, więc jako dorosła została oskarżona o „doprowadzenie ustalonej małoletniej do obcowania płciowego oraz do poddania się innym czynnościom seksualnym”.

18-latka jest też oskarżona, że rozdawała marihuanę dwojgu swoim przyjaciołom w tym Kamilowi N. Ile było trawki? Śledczy twierdzą, że „nie mniej niż 0,1 grama”. Sprawa przeciwko Zuzannie M. trafiła do sądu z końcem października.

W przypadku Kamila N. prokurator podjął działania na drodze cywilnej, by jako „niegodny dziedziczenia” nie mógł dostać spadku (m.in. domu, w którym zabił) po nieżyjących rodzicach.

lublin.gazeta.pl

Resztki aborcyjnego kompromisu

 

Newsweek Polska
Cezary Michalski
17.01.2015

Ministerstwo Zdrowia skłamało twierdząc, że to Unia Europejska zmusiła je do tego, aby wycofać konieczność uzyskiwania przez kobiety recept na pigułkę „dzień po”. Komisja Europejska w takich sprawach do niczego nie zobowiązuje rządów narodowych.

Na Malcie pigułka „dzień po” będzie nadal nielegalna. Podczas gdy w Londynie, Paryżu, Madrycie, nawet w Pradze – pigułka „dzień po” była legalnym, gdyż nie zagrażającym życiu kobiety, środkiem antykoncepcyjnym na długo zanim Komisja wyraziła swoje zdanie w tej sprawie. Oparte na wieloletnich badaniach lekarzy i naukowców nie będących konsylium złożonym z prof. Bogdana Chazana i ks. Dariusza Oko.

Nie lubię „zwalania na Unię” odpowiedzialności za decyzje, które się samemu w polityce krajowej podejmuje, które się uważa za słuszne, ale boi się ich otwarcie bronić przed najsilniejszymi krajowymi grupami nacisku. Taka polityka nie tylko w Polsce, ale w Wielkiej Brytanii, Francji, Grecji, Włoszech, Hiszpanii… sprawiła, że osłaniając się „dyktatem Brukseli” słabe krajowe rządy, tchórzliwi narodowi politycy, przeprowadzali konieczne reformy gospodarcze czy sensowne cywilizacyjne zmiany. Bruksela stała się jednak kozłem ofiarnym takiej polityki. A Unia Europejska czymś w rodzaju brudnego podwórka, na które wyrzucano przez okna śmieci własnych, „narodowych” problemów.

Jednak w przypadku pigułki „dzień po” wolę, aby Platforma Obywatelska, skoro już nie potrafi inaczej, osłaniała półprawdą dokonanie właściwego wyboru, niż żeby mówiąc prawdę – że Komisja Europejska nie ma władzy, aby polski rząd do czegokolwiek w tej sprawie „przymusić” – pozostawiła Polki zakładniczkami tej czy innej ortodoksji. Nawet nie religijnej, ale ideologicznej, bo ciągle wierzę w to, że w przeciwieństwie do wszelkich odmian fundamentalizmu „chrześcijaństwo nie jest ideologią” (że pozwolę sobie zacytować nie jakiegoś kacerza i heretyka, ale urzędującego papieża Franciszka). Wolę zatem, aby Platforma robiła dobre rzeczy, choćby zasłaniając się „dyktatem Brukseli”, bo od spodu puka już PiS. I choć kiedyś Jarosław Kaczyński sam wyrzucił Marka Jurka za nadmierny fanatyzm, dziś jest w stanie obiecać wszystko każdemu w zamian za miraż władzy.

Pigułka „dzień po” robi to, co sama natura robi w organizmie kobiety bardzo często. Uniemożliwia zagnieżdżenie się zapłodnionego jajeczka, które nie jest jeszcze czującą istotą, nie jest jeszcze w żadnym sensie człowiekiem, jest tylko ludzkim materiałem genetycznym. Takim samym, jaki znajdziemy w komórkach naszych paznokci, włosów czy krwi. Piguła „dzień po” może działać nawet do pięciu dni po gwałcie, przypadkowym stosunku itp. Ale naprawdę skuteczna jest właśnie „dzień po”. Później zaczyna się hazard. Wymuszony na kobiecie właśnie przez konieczność „uzyskania recepty”. U ginekologa, którym w Polsce – statystycznie niestety zbyt często – okazuje się Bogdan Chazan.

Głupio mi jest dziś o tym mówić, ale w 1993 roku uwierzyłem w „aborcyjny kompromis”. Przerwanie późnej ciąży zawsze było dla mnie dylematem moralnym. Ale ja jestem tylko facetem. Ważne dla mnie stało się to, że przerwanie późnej ciąży było też problemem dla wielu kobiet. Nie sprowadzającym się wyłącznie do „poczucia winy narzuconego przez prawicowy patriarchat”. „Aborcyjny kompromis” pozostawiał i pozostawia wyjątki – gdzie wartość życia kobiety okazuje się ważniejsza, niż wartość utrzymania ciąży. Uwierzyłem też we wszystko, co zwolennicy „kompromisu” obiecywali w 1993 roku: powszechną edukację seksualną, powszechną dostępność środków antykoncepcyjnych (trudno uwierzyć, ale to jest zapisane w obowiązującej w Polsce antyaborcyjnej ustawie, tyle że nigdy nie zostało zrealizowane).

Ten „kompromis”, bardzo wychylony na prawo, został bowiem złamany właśnie przez prawicę. Przez tę prawicę, która postanowiła używać Kościoła jako narzędzia do zdobycia władzy. I przez tę część Kościoła, która jako narzędzia do poszerzenia władzy postanowiła używać prawicy. Nie ma dziś w Polsce ani powszechnej edukacji seksualnej ani ułatwień w dostępie do środków antykoncepcyjnych. Ciągle ponawiane są próby likwidacji wyjątków w ustawie antyaborcyjnej. Pigułka „dzień po” staje się „morderstwem”. „Morderstwem” staje się in vitro.

Gdyby prawica rzeczywiście nie chciała tragedii i traumy, jaką dla kobiety jest przerwanie późnej ciąży, uznałaby pigułkę „dzień po” za dar niebios. Podobnie jak środki antykoncepcyjne. Podobnie jak edukację seksualną, która daje młodym ludziom wiedzę na temat seksu i uczy ich odpowiedzialności. Ale cała ta empatia, całe to współczucie prawicy dla losu embrionów były tylko cynicznym narzędziem. Zapewniającym jej niezwykle przyjemne poczucie absolutnego panowania nad najbardziej nawet prywatnym życiem „mniejszości”.

Zawsze kiedy rozmawiałem z Markiem Jurkiem czy innymi reprezentatywnymi przedstawicielami klerykalnej prawicy – nie są to „taśmy Wprost” ale autoryzowane wywiady – słyszałem jedno i to samo: „My jesteśmy większością, więc w tym kraju powinno obowiązywać prawo, które nam się podoba, które będzie regulowało także życie mniejszości”. Przedstawiciele tej „większości” definiowali się zawsze jako „reprezentanci wszystkich polskich katolików”. Po tym jednak, jak papież Franciszek uczynił swoje wielkie rozróżnienie pomiędzy „chrześcijaństwem” i „ideologią”, sądzę, że to, co reprezentują ks. Oko, prof. Chazan, Marek Jurek, Tomasz Terlikowski, to niekoniecznie jest katolicyzm. To tylko ideologia. I „oni” być może wcale nie są w Polsce większością. 

msn.pl

„Antykoncepcja zmniejsza przyjemność kobiety z seksu”, „lepsza pigułka niż aborcja”. U Lisa spór o tabletkę „po”

AB, 19.01.2015
Posłanka Marzena Wróbel

Posłanka Marzena Wróbel (Fot. Anna Jarecka / Agencja Gazeta)

Środki antykoncepcyjne zmniejszają przyjemność kobiety z aktu seksualnego – przekonywała w programie „Tomasz Lis na żywo” w TVP2 Marzena Wróbel. Jak dodała, tabletka „po” jest niezwykle groźna dla zdrowia. Dostępu do antykoncepcji awaryjnej broniła natomiast prof. Magdalena Środa.
7 stycznia Komisja Europejska poinformowała, że tabletka „dzień po” ellaOne będzie dostępna bez recepty w całej Unii Europejskiej. Tydzień później „zniesienie” recept na pigułkę w Polsce potwierdziło Ministerstwo Zdrowia. – To postęp? – chciał wiedzieć Tomasz Lis.

– Z całą pewnością to nie jest postęp; to jest antypostęp – przekonywała Marzena Wróbel. – To, że ta pigułka jest przyjmowana w Europie nie świadczy o tym, że UE jest bardzo postępowa i idzie z duchem czasu. To jest tabletka niezwykle groźna dla zdrowia i moralności, na co zwraca uwagę chociażby Episkopat Polski, który bardzo dokładnie opisuje jej działanie – mówiła.

– Jej działanie jest dwojakie: albo doprowadza do spowolnienia owulacji, albo, jeśli kobieta jest już po owulacji, może doprowadzić do sytuacji, w której zarodek nie będzie w stanie zagnieździć się w błonie śluzowej macicy i zostanie wydalony poza organizm. Episkopat nie pozostawia tutaj żadnych złudzeń: to działanie środka jest podobne do działania aborcji farmakologicznej. Poza tym mamy do czynienia z bombą hormonalną – tłumaczyła posłanka.

„Zażywanie tej pigułki jest uznawane przez episkopat za grzech”

Innego zdania była prof. Środa – To, że episkopat mówi coś w kwestiach wiary, grzechów, cnót, Boga czy liturgii jest absolutnie suwerenne. Natomiast w kwestii pigułek, zdrowia, lekarstw i kondycji kobiet – wszystkich kobiet, nie tylko tych katolickich – episkopat może wydawać swoją ocenę, ale ona nie ma charakteru konkluzywnego; w każdym razie w normalnym kraju nie powinna mieć. Podobnie jak świadkowie Jehowy mówią, że transfuzja jest czymś złym z punktu widzenia praw boskich trudno, żeby lekarze jej odmawiali tylko dlatego, że akurat większość należy do Jehowy – argumentowała.

– Ale zażywanie tej pigułki jest uznawane za grzech przez episkopat – przypomniała Wróbel. – Oczywiście. Dlatego żadna katoliczka, która wierzy we władze episkopatu, nie powinna nigdy brać tej pigułki. Ale pragnę zwrócić pani uwagę na kobiecą perspektywę: otóż aborcja jest zakazana i jest zła. Możemy się tutaj pogodzić – mówiła Środa.

Profesor poprosiła posłankę, żeby ta wczuła się jednak w sytuację kobiety, która ma już kilkoro dzieci, ma nieodpowiedzialnego męża alkoholika, a podczas stosunku pękła prezerwatywa. – Ona nie ma możliwości dokonania legalnej aborcji, nie ma dostępu do tabletek wczesnoporonnych, refundowanej antykoncepcji, ani – jeszcze w szkole – edukacji seksualnej. Co ma zrobić w takiej sytuacji? – pytała.

„Środki antykoncepcyjne zmieniają świadomość ludzi”

– Przede wszystkim ta kobieta powinna się zastanowić, z kim tak naprawdę żyje. Być może w takiej sytuacji powinno dojść do separacji i nawet Kościół zrozumie tego typu sytuację. Kobieta nie może pozwolić na to, żeby była krzywdzona. Ale ta pigułka i generalnie środki antykoncepcyjne zmieniają świadomość ludzi i sprawiają, że oni przyjmują hedonistyczną wizję świata – przekonywała w odpowiedzi Wróbel.

Jej zdaniem działanie antykoncepcji zmienia stan świadomości, a „życie seksualne człowieka nie powinno być wartością samą w sobie”. – Zażywanie przyjemności płynącej z aktu seksualnego nie powinno być bezpośrednim celem człowieka. Temu aktowi powinny towarzyszyć i miłość, i odpowiedzialność za to, co się z tym wiąże. Jeśli facet jest nieodpowiedzialny, to niech ta kobieta się zastanowi, czy nie podać go do sądu i nie wyciągnąć od niego alimentów – mówiła posłanka.

„Antykoncepcja zmniejsza przyjemność kobiety z aktu seksualnego”

Prowadzący chciał też wiedzieć, co w sytuacji, gdy młodzi ludzie będą nadużywali pigułki „po” i traktowali ją jako antykoncepcję doraźną, a nie awaryjną. – Kiedy ma się taką lekceważącą świadomość, o której pan mówi, lepiej mieć taką pastylkę, niż pójść na zabieg aborcji. Natomiast jeśli chodzi o postawy młodych osób, które mogą tych tabletek nadużywać i mieć niefrasobliwy stosunek do aktów seksualnych… To nie jest wina pigułki, tylko braku edukacji seksualnej. Młody człowiek z jednej strony ma lekcje katechezy, na których dowiaduje się, że nie ma innego takiego zła jak aborcja, a z drugiej strony ma pełny dostęp do pornografii. On jest zawieszony między kompletną ignorancją a kompletnym przyzwoleniem – przekonywała Środa.

Jak dodała, jej zdaniem pigułki „po” mogłyby być sprzedawane bez recepty, gdyby nie fakt, że w Polsce jest problem z dostępem do lekarza. Nie każdy specjalista wyraża też zgodę na przepisanie recepty, a wizyta prywatna to dodatkowe koszty, na które nie każdego stać. W odpowiedzi Wróbel przekonywała, że według środowisk lewicowych taka pigułka powinna być łączona właśnie z antykoncepcją. – To absurdalne – oponowała Środa.

– Związki między kobietą a mężczyzną powinny być związkami trwałymi. I takich związków nie opiera się na braku zaufania i hedonistycznej wizji świata, przejawiającej się poprzez używanie własnej seksualności. Przy takim podejściu do seksualności najbardziej traci kobieta, bo ona jest traktowana przedmiotowo. Te środki antykoncepcyjne tak naprawdę zmniejszają przyjemność kobiety z aktu seksualnego. To potwierdza moją tezę – broniła się posłanka. Jak dodała, w Polsce istnieje edukacja seksualna pod postacią wychowania do życia w rodzinie, które promuje model wstrzemięźliwości.

Zobacz także

 TOK FM

 

PiS w mateczniku PSL. Andrzej Duda kusi rolników

Monika Waluś, 19.01.2015
Wierzchosławice: Spotkanie Andrzeja Dudy z rolnikami

Wierzchosławice: Spotkanie Andrzeja Dudy z rolnikami (MATEUSZ SKWARCZEK)

-To nie będzie prezydentura dożynek w Spale i spacerków po polu – mówił Andrzej Duda podczas spotkania z rolnikami w podtarnowskich Wierzchosławicach. Kandydat PiS-u na prezydenta wziął udział w obchodach 141. rocznicy urodzin Wincentego Witosa.
Politycy PiS byli w Wierzchosławicach przed rokiem, na cztery miesiące przed eurowyborami. Byli i teraz, a ich delegację poprowadził Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta w majowych wyborach. Wierzchosławice – miejsce symboliczne dla polskiego ruchu ludowego – stały się polem walki PiS z PSL o wiejski elektorat.Najpierw politycy wzięli udział w mszy i złożyli kwiaty na grobie trzykrotnego premiera II RP. Następnie spotkali się z mieszkańcami wsi, lokalnymi działaczami i przedstawicielami NSZZ RI „Solidarność”. Na spotkanie z kandydatem na prezydenta przyszli głównie ludzie starsi, a wśród nich rolnicy, którzy czują się zdradzeni przez PSL i którzy w Andrzeju Dudzie widzą „swojego prezydenta”. – Obecne władze, a w tym PSL mieniące się partią chłopską, nie zrobiły nic dla polskiego rolnictwa przez siedem lat rządów. Polscy rolnicy będą mieli swojego prezydenta, jeśli Polacy wybiorą Andrzeja Dudę – mówił o sobie kandydat PiS.Polska wieś zostawiona sama sobieW swoim wystąpieniu Duda wytykał błędy prezydentury Bronisława Komorowskiego i koalicji rządzącej. Mówił o spadku cen produktów rolnych, o skutkach rosyjskiego embarga i problemie niekontrolowanego obrotu ziemią.Oprócz Andrzeja Dudy głos w dyskusji na temat kondycji polskiego rolnictwa i wizji Polski pod rządami PiS zabrali także europoseł Janusz Wojciechowski oraz senator Bogdan Pęk. – Dziś polska wieś jest zostawiona sama sobie – mówił poseł Parlamentu Europejskiego. Z kolei senator PiS-u podkreślał odejście polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego od wartości, jakie reprezentował Wincenty Witos. – Dzisiejszy ruch ludowy związany z PSL ma tyle wspólnego z polską racją stanu co Kant z kanciarstwem – zaczął Pęk. – Musimy wygrać wybory prezydenckie, a następnie parlamentarne i odsunąć od władzy tę grupę polityczną, która kompleksowo i wszechstronnie niszczy Polskę – grzmiał w swoim wystąpieniu polityk PiS-u.

Obrona ziemi i wartości

Na zakończenie Andrzej Duda przedstawił swoją wizję pomocy dla polskiej wsi oraz zapowiedział częstsze korzystanie z inicjatywy ustawodawczej, by zapewnić rolnikom większe korzyści z pracy, jaką wykonują. – To będzie prezydentura otwarta na sprawy społeczne, prezydentura obrony polskiej ziemi i najwyższych wartości – zakończył Duda, a jego słowa nagrodzono owacjami na stojąco i okrzykami „zwyciężymy, zwyciężymy”.

krakow.gazeta.pl

Kadyrow zorganizował pochód w Groznym. „Ręce precz od ukochanego proroka Mahometa!”

PAP, kb, 19.01.2015
– Kilkaset tysięcy, a według niektórych źródeł nawet ponad milion osób, w poniedziałek przemaszerowało ulicami stolicy Czeczenii Groznego, w proteście przeciwko publikowaniu we Francji i innych krajach zachodnich karykatur proroka Mahometa.
„Ręce precz od naszego ukochanego proroka Mahometa!”, „Kochamy proroka Mahometa!”, „Prorok Mahomet – najlepszy z ludzi!” – głosiły plakaty niesione przez uczestników manifestacji.Akcja powstała z inicjatywy prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa. Wzięli w niej udział nie tylko mieszkańcy tej republiki, ale także innych regionów rosyjskiego Północnego Kaukazu, w których islam jest dominującą religią.Na placu przed największym w Europie meczetem Serce Czeczenii, w samym centrum Groznego, odbył się wiec. Wśród występujących był Kadyrow. Podkreślał, że wyśmiewanie proroka Mahometa przyjmuje jako osobistą zniewagę. Oświadczył też, że Czeczeni nie pozwolą, by obrażano uczucia religijne muzułmanów.Wcześniej Kadyrow oznajmił, że uważa za swoich osobistych wrogów wszystkich, którzy popierają „prawo” francuskiego tygodnika „Charlie Hebdo” i innych tytułów do obrażania uczuć religijnych 1,5 mld muzułmanów.” Wrogiem wszystkich muzułmanów” nazwał też byłego oligarchę i krytyka Kremla Michaiła Chodorkowskiego, który apelował, by publikować karykatury proroka.Wśród przemawiających podczas poniedziałkowej manifestacji był również prawosławny biskup machaczkalski i groźnieński Warłaam. Oświadczył, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna potępia ludzi, którzy rysują karykatury proroka Mahometa. – Mówimy nie złu, które Zachód próbuje zaszczepić między naszymi religiami – powiedział.

Kulminacją akcji w Groznym była wspólna modlitwa jej uczestników. Było to prawdopodobnie największe takie zgromadzenie religijne w historii liczącej 1,3 mln mieszkańców Czeczenii.

wyborcza.pl

Pigułka „dzień po”. Terlikowscy: Nawet jeśli przegraliśmy bitwę, wojnę wygramy

kospa, 19.01.2015
– Naprawdę wolałbym tłumaczyć z rosyjskiego na polski fantastyczną teologię prawosławną, ale kiedy wokół mnie toczy się rzeź, moim obowiązkiem jest protestować – mówi na łamach „Newsweeka” Tomasz Terlikowski. Razem z żoną opowiadają się za całkowitym zakazem sprzedaży pigułki „dzień po”, bo ta „zabija człowieka, uniemożliwiając mu zagnieżdżenie się w macicy”.
W ubiegłym tygodniu Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w wyniku decyzji Komisji Europejskiej pigułka „dzień po” EllaOne będzie w Polsce dostępna bez recepty. Zarządzany przez Bartosza Arłukowicza resort tłumaczył, że Polska nie miała wyboru, bo nie ma specjalnej ustawy ograniczającej sprzedaż środków antykoncepcyjnych.Tak decyzja KE, jak i stanowisko polskiego ministerstwa wywołały oburzenie prawicowych polityków, Episkopatu i konserwatywnych mediów. Z decyzją nie może pogodzić się również małżeństwo katolickich publicystów – Małgorzata i Tomasz Terlikowscy.Pigułka „dzień po” to trutka na dzieci…– Przegrały ją [wojnę o pigułkę] dzieci, które będą przez pigułkę zabite, przegrały ją kobiety, które będą się nią truły, przegrało wreszcie państwo polskie, które łamie własne zasady – ubolewa na łamach poniedziałkowego „Newsweeka” naczelny TV Republika.Ale zaraz potem dodaje: – I nawet jeśli ta bitwa jest przegrana, to wojnę wygramy. Bóg życia jest silniejszy od tych, którzy są przeciwko życiu i przeciwko Niemu.

Bo zdaniem Terlikowskiego tabletka EllaOne „zabija człowieka, uniemożliwiając mu zagnieżdżenie się w macicy”. Dlatego „nie powinna być w ogóle dopuszczona do sprzedaży”.

Dlaczego chcą, by katolicki punkt widzenia obowiązywał wszystkich? – Tak jak obowiązkiem chrześcijan w XIX wieku było protestować przeciwko niewolnictwu, a w XX wieku przeciwko mordowaniu Żydów, tak teraz obowiązkiem jest protestowanie przeciwko holokaustowi nienarodzonych, który dokonuje się przez aborcję, w tym także chemiczną, i tabletkę „dzień po” – przekonuje Terlikowski.

I dalej: – Naprawdę wolałbym tłumaczyć z rosyjskiego na polski fantastyczną teologię prawosławną, ale kiedy wokół mnie toczy się rzeź, moim obowiązkiem jest protestować.

…a edukacja seksualna i prezerwatywy – zło

Ale złem jest nie tylko pigułka „dzień po”. Terlikowscy są również przeciwko konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, związkom partnerskim, edukacji seksualnej i prezerwatywom.

Konwencja? On: – Polskie prawo skutecznie chroni kobiety przed przemocą.

Związki partnerskie? On: – We wszystkich krajach, w których wprowadzono związki partnerskie, spadła liczba zawieranych małżeństw oraz spadła ich trwałość.

Edukacja seksualna? – Ona: – Edukacja seksualna proponowana przez środowiska lewicowe jest dla nas nie do przyjęcia. Bo promuje rozpustę, homoseksualizm, antykoncepcję.

– Edukacja seksualna, kliniki aborcyjne i przemysł farmaceutyczny to gracze z tej samej ligi. Chodzi im o to, by dziewczęta jak najwcześniej zaczęły się szprycować hormonami, które są im do niczego niepotrzebne, ale muszą za nie zapłacić. Żeby jak najwcześniej rozpoczęły współżycie, dzięki temu jest prawdopodobne, że wcześnie zajdą w ciążę. I wtedy ich rodzice powiedzą, że trzeba ją usunąć. I znowu zapłacić.

Prezerwatywy? On: Nie mamy wpływu na to, co nasze dzieci zrobią w życiu. Kiedy pytają, co to jest prezerwatywa, mówimy, że to coś złego. I że po ślubie nie jest do niczego potrzebna. I będziemy im mówić jeszcze jedno: czy jak się przytulacie do mamy, to lubicie być ubrane w gumowy kombinezon? Czy chcielibyście, żebyśmy głaskali was po twarzach w gumowych rękawiczkach?

Zobacz także

wyborcza.pl

„Paprotka” „malowana lala”… Dlaczego feministki zawyły na widok Magdaleny Ogórek? Nie z zachwytu. Z przerażenia

Agnieszka Kublik, 19.01.2015Magdalena Ogórek podczas konferencji w Sejmie

Magdalena Ogórek podczas konferencji w Sejmie (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Z poglądami i programem Ogórek nawet feministki powinny się rozprawiać uczciwie, czyli analizując je mimo jej płci
Prof. Małgorzata Fuszara powiada, że „prawdziwa równość będzie wtedy, kiedy liczba niekompetentnych kobiet będzie taka sama jak niekompetentnych mężczyzn”. No to mamy równość. O najważniejszy urząd w państwie ubiegają się nie tylko sami mężczyźni. Po raz trzeci po 1989 r. także kobieta – dr Magdalena Ogórek.Dr hab. Hanna Gronkiewicz-Waltz startowała w 1995 r., dr Henryka Bochniarz w 2005 r., obie zajęły siódme miejsce. Dla obu to był nieudany moment w udanej karierze politycznej. Gronkiewicz-Waltz była (jedyną) kobietą szefową banku centralnego, jest prezydentką Warszawy (drugą kadencję), wiceszefową partii rządzącej. Bochniarz była ministrem przemysłu, prezesem Polskiej Rady Biznesu, założyła Kongres Kobiet, jest szefową Konfederacji LewiatanObie przebiły szklany sufit.I gdy w tej naszej niezwykle zmaskulinizowanej polityce w wyborach wystartowała kobieta – dr Magdalena Ogórek – feministki zawyły. Nie z zachwytu, z przerażenia zawyły!Od pierwszego dnia kandydowania Ogórek widać ich wielki „wkurz”.

Marszałkini Sejmu Wanda Nowicka, od razu kandydatkę zaetykietowała. „Mamy do czynienia z inną formą paprotki” – orzekła po jej pierwszej konferencji (potem za te słowa przeprosiła). Nowicka pokazała, że nawet feministka patrzy na Ogórek oczami mężczyzny, który kobiet w polityce nie szanuje, bo mają tylko dekorować płeć brzydką, niczym paprotka prezydialny stół.

Inna feministka, Agnieszka Grzybek, w niedzielę po konferencji Ogórek (nieudanej, bez dwóch zdań), tweetowała: „kampania malowanej lali” „nie lubię, jak kobiety dają się ustawiać w roli paprotki”.

Nasza feministyczna guru prof. Magda Środa też kandydatki nie oszczędziła. Za swoje rozczarowanie, że „kobiety w polityce powinny być inne, bardziej odpowiedzialne, mniej cyniczne, bardziej niezależne i wystarczająco odważne, by móc iść swoją drogą, a nie działać pod dyktando jakiegoś pana i realizować jego pomysły”. A kandydatka SLD pokazała jej, że „nie wszystkie widać jeszcze to potrafią”.

Z poglądami i programem Ogórek nawet feministki powinny się rozprawiać uczciwie, czyli analizując je mimo jej płci. A jest co.

Np. jej deklaracja w sprawie stosunków państwo-kościół („sprawa wiary, wyznania i sumienia będzie sprawą osobistą każdego obywatela, będę broniła wierzących i niewierzących za każdym razem, kiedy państwo będzie ingerowało w ich przekonania”) powinna niepokoić, bo problemem nie jest ingerencja w przekonania a uchwalanie prawa pod dyktando Kościoła. U nas Kościół wpływa na uchwalane przez polityków (głównie mężczyzn) prawo (które dotyczy obu płci) w dużo większym stopniu, niż wpływa na poglądy Polaków. A jeżeli Kościół tak silnie kształtuje politykę, to jak to się ma do demokracji? Jak do praw kobiet?

Albo zapowiedzi Ogórek niekarania młodych za wykroczenia gospodarcze czy budowy gwardii narodowej z myśliwych.

Te m.in. kwestie powinny zaprzątać głowy naszych feministek, a nie to, czy Ogórek jest bardziej paprotką czy malowaną lalą, a może jednym i drugim. Bo to przede wszystkim demaskuje feministki.

Wiele (nieciekawego) mówi o nich. Niewiele (ciekawego) o kandydatce.

Pozwólcie Magdzie Ogórek przebijać szklany sufit po swojemu. Może nieudolnie, może głupio, może bez wyczucia. Pozwólcie jej popełniać błędy. Mają do nich prawo i mężczyźni, i kobiety. Kandydaci i kandydatki. I o tym mówiła prof. Fuszara.

Zobacz także

wyborcza.pl

Dodaj komentarz