A
„Ona może być naszym ulubionym światowym przywódcą”. „GQ” o Magdalenie Ogórek
Magdalena Ogórek podczas konferencji w Sejmie (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
Potem magazyn skupia się raczej na krótkiej przygodzie Ogórek z telenowelą „Na dobre i na złe”, w której pani doktor grała „pielęgniarkę Magdę”, i na jej posadzie konsultantki w Narodowym Banku Polskim. I zaznacza, że kandydatka wygląda na kogoś, „komu wszystko zawsze wychodzi”.
„GQ” opublikowało swój tekst po poście jednego z użytkowników w serwisie Reddit, który pozwala internautom wymieniać się zdjęciami i je komentować. Jeden z użytkowników pisze, że kandydatura Ogórek jest w Polsce traktowana jak żart: „Ona nie ma żadnego doświadczenia i bardzo konserwatywne poglądy” – dodaje. Inny wyrokuje: „Jej partia zwyczajnie używa jej jako taniej rozkoszy dla oka”. Kolejny dodaje, że jej doświadczenie filmowe w niczym nie przeszkadza. Bo Ronald Reagan, 40. prezydent Stanów Zjednoczonych, był przecież aktorem filmów klasy B, co nie powstrzymało go przed wygraniem wyborów. I to dwukrotnie.
Rekolekcje w szkole. Z taką prośbą wychodzą księża
Życzenie księdza
– Ksiądz wpadł na taki pomysł, jeśli by młodzież i rodzice chcieli. Na spotkaniu z rodzicami wychowawcy rozdali kartki z takim pytaniem. Wielu naszych uczniów jest spoza Radomia, więc dojazd, czasem nawet 20 km, byłby kłopotliwy, bo to dni teoretycznie wolne od szkoły. Wygodniej będzie uczniom pójść na rekolekcje do kościoła w swojej parafii, tak też zadecydowali rodzice – mówi Izabela Krzychowicz, wicedyrektorka XI LO.
Krzychowicz dodaje, że wiążącej decyzji szkoła jeszcze nie podjęła. – Nie wiemy, jaka będzie zależność między biskupem a kuratorium, spodziewać się pewnie należy jakichś pism od obu stron, ale ostatnie słowo należy do Ministerstwa Edukacji Narodowej – przyznaje wicedyrektorka.
W tym roku na pewno rekolekcje odbędą się w budynku Zespołu Szkół Publicznych im. Witolda Gombrowicza we Wsoli.
– Taką decyzję podjęliśmy po rozmowie z księżmi, oni zdecydowali, że rekolekcje odbędą się w szkole, a msze oczywiście w kościele. To wyjście naprzeciw oczekiwaniom również rodziców i uczniów, którzy wolą nie tylko pójść na mszę, ale w szerszym wymiarze uczestniczyć w rekolekcjach – tłumaczy Paweł Stępnikowski, dyrektor placówki.
Stępnikowski wyjaśnia, że oprócz seminariów będą spotkania z wybranymi osobami, które zaprezentują rekolekcyjne nauki. – Na zakończenie odbędą się też zawody sportowe i msza. Dzięki temu uczniowie w większym wymiarze będą w nich uczestniczyć – podsumowuje dyrektor.
W większości szkół w Radomiu rekolekcje odbędą się tak, jak do tej pory, w kościele. Czy pomysł organizowania ich w szkołach to jakaś odgórna dyrektywa kurii czy inicjatywa niektórych księży?
– Kuria nie wydała żadnych dyrektyw w sprawie wielkopostnych rekolekcji w szkołach – odpowiada ks. Stanisław Łabendowicz.
Dwa razy dziennie w kościele
Rekolekcje wielkopostne odbędą się w diecezji radomskiej w szkołach podstawowych od 18 do 20 lutego, w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych od 11 do 13 marca.
W Ministerstwie Edukacji Narodowej dowiedziałam się, że nie ma żadnych dyrektyw odnośnie do miejsca organizowania rekolekcji. – Przepisy rozporządzenia MEN w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach stanowią jedynie, że szczegółowe zasady dotyczące organizacji rekolekcji są przedmiotem odrębnych ustaleń między organizującymi rekolekcje a szkołą – informuje Joanna Dąbek, rzeczniczka prasowa MEN.
Dąbek dodaje, że z dotychczasowej, ponaddwudziestoletniej praktyki wynika, że w niektórych szkołach przyjęto rozbudowany program rekolekcji, który obok części prowadzonej w kościele obejmował np. konkursy dla uczestników rekolekcji lub inne nawiązujące do nauki religii zajęcia (np. prezentacje filmowe), które odbywały się w szkole.
W rozporządzeniu MEN w sprawie warunków i sposobów organizowania nauki religii czytamy, że „Uczniowie uczęszczający na naukę religii uzyskują trzy kolejne dni zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia rekolekcji wielkopostnych, jeżeli religia lub wyznanie, do którego należą, nakłada na swoich członków tego rodzaju obowiązek. Pieczę nad uczniami w tym czasie zapewniają katecheci”.
A gdyby WOŚP robili Terlikowski i Warzecha? Materna: Nie zastawiam się nad sukcesem, ale komizmem
Krzysztof Materna nie zastanawia się nad powodzeniem akcji charytatywnej prowadzonej przez Warzechę i Terlikowskiego, tylko nad jej komizmem. Maternę rozbawia wizja, że Tomasz Terlikowski mówi: „Róbta, co chceta”. – To mogłoby zaburzyć stan wiary i zbliżyć wszystkich polskich katolików do poglądów papieża Franciszka – zauważa w „Newsweeku”.
Na co zbierałby Warzecha?
Felietonista zastanawia się też, na co poszłaby zbiórka. – Na Świątynię Opatrzności? Na edukację seksualną młodych księży skoszarowanych pod okiem ks. Oko? Kto, nawet z najwierniejszych wyznawców, gorliwych katolików wsparłby tę akcję, skoro wspiera Kościół datkami na tacę, na kolędę, na parafię, a kto tego nie robi codziennie, może od znanego proboszcza dostać co najmniej w ucho – nieważne, czy jest kobietą czy mężczyzną.
A na co – zdaniem Materny – zbierałby z kolei Warzecha? Na sprzęt do śledzenia intrygantów i przeciwników, „prowokatorów mówiących chórem: Siema!” – ironizuje w „Newsweeku” Krzysztof Materna.
Reportaż ”Guardiana” o nastolatce z ONR. ”Nie jestem faszystką, jestem patriotką. Działam na rzecz Wielkiej Polski”
Zaprawa w górach
Autorka dołączyła do grupy, z którą Paulina udała się na letni obóz w góry. – Nie uważam, że jestem faszystką czy neonazistką. Czuję się patriotką – przekonuje dziewczyna. – Pojechałam na obóz, żeby poznać się z wszystkimi z brygady. Zobaczyć, jak wygląda działanie chłopaków. I żeby się dobrze bawić – opowiada.
Reportaż jest jednak ilustrowany też drugą stroną działalności Obozu – obrazkami z zadym towarzyszących Marszowi Niepodległości.
Obóz
Pierwszego wieczoru obozu odbywa się wykład o sztuce współczesnej. Dostaje się instalacji Joanny Rajkowskiej. – Postawili jakąś dziadowską palmę na rondzie de Gaulle’a i mój syn, kiedy jechaliśmy autobusem, pytał, co to za symbol. A ja na to: żeby Murzyni i Żydzi czuli się jak u siebie. To jest kulturowe zaśmiecanie – relacjonuje prowadzący pogadankę.
Po wykładzie czas na „integrację”. Niestety na tyle udaną, że bohaterka reportażu ma kłopoty. Podczas porannego apelu wytknięte jej zostaje, że się upiła i całowała z jednym z obozowiczów. Karą jest napisanie eseju o uzależnieniu od alkoholu. Apel kończy się okrzykiem „Czołem wielkiej Polsce”. – Trzeba schować swoją dumę i robić to, co mi każą – mówi Paulina.
Grupa dzień spędza na górskiej wycieczce. Karą za wyrzucenie na szlaku opakowania po czekoladzie jest to, że cała grupa robi pompki. W górach biorą udział w paintballu. „Za naród!” – krzyczą. – To jest adrenalina. Że możesz dostać, ale też kogoś ustrzelić – mówi Paulina. Po zabawie jest czas na refleksję i zwierzenia. – ONR to jest coś, na czym tylko mi zależy. Bez niego moje życie straciłoby sens, jeżeli miałabym odejść – mówi bohaterka reportażu.
„Żydzi sami sobie winni”
Podczas plenerowego koncertu wokaliści rapują o „sługusach żydowskich i niemieckich”.
Bartłomiej Kurzeja, jeden z uczestników obozu, rzeźbiarz, malarz – w koszulce z napisem „Żołnierze Wyklęci”, który w materiale pojawia się później jako prelegent wykładu o sztuce – opowiada o tym, że „faszyzm jako taki nie jest zły” i by go nie mieszać z nazizmem, a „Żydzi sami sobie są winni”, a „pieprzenie o polskim antysemityzmie” nie ma sensu. Uczestnicy mieszkają w pensjonacie. – Jesteśmy z góry osądzani, że propagujemy faszyzm i nienawiść na tle etnicznym. Nie słyszałem, żeby coś takiego tutaj się działo – mówią.
Paulina-kandydatka
Kilka tygodni po obozie reporterzy Guardiana odwiedzają Paulinę w jej rodzinnym domu we Włocławku, „zubożałym mieście w północnej Polsce”. Paulina została poproszona przez organizację, by wzięła udział w wyborach samorządowych – do rady miasta startowała z KWW Mieszkańcy Włocławka.
„Mentor” Pauliny, jak wielu innych wysoko postawionych członków organizacji, nie chciał pokazać twarzy dziennikarzom. Część osób ma je więc zamazane. – Paulina się stała naszym liderem, jeśli chodzi o wybory samorządowe. Nie ukrywam, że kwestia wizerunkowa odgrywa rolę. Ładna, młoda kobieta nie kojarzy się z łysymi kibolami, którzy demolują miasto. To złamanie wizerunku medialnego. Pokazanie, że u nas działają osoby sympatyczne, bez swastyki na czole – mówi mężczyzna.
Tata się nie boi, mama…
Co o działalności politycznej córki myślą rodzice? Ojciec: Trochę zacząłem o tym czytać i myślę, że mogę być spokojny. Paulina stara się pokazać, że coś potrafi.
Mama: Mam inne przekonania, Paulinko. Nie muszę wspierać.
Paulina: Widzę, że mama podchodzi sceptycznie i się z tego śmieje. Boli mnie to strasznie.
Na Marszu Niepodległości, „największym nacjonalistycznym wydarzeniu roku”, nie zabrakło Pauliny. Marsz, na którym – wg relacji Guardiana było 100 tys. osób – (wg szacunków policji – ok. 30 tys.) ma „charakter antyrządowy”. Na przebitkach pokazane są starcia z mundurowymi, race, petardy oraz użycie policyjnych armatek wodnych. – Świętowałam. Tak jak powinnam – mówi Paulina. Twarz ma zakrytą chustką. Mówi, że spodziewała się zamieszek na koniec. – Ale to są prowokatorzy. Może nawet z zagranicy wynajęci przez media lub przez policję – spekuluje dziewczyna. – Ja nie wierzę, że to są narodowcy – dodaje.
Paulina Świtalska w wyborach nie odniosła sukcesu. – W niektórych komisjach miałam zero głosów, w innych cztery. Nie wiem, czy to głupota ludzi, czy moja słaba kampania – mówi niedoszła radna. Zdobyła tylko 80 głosów. – Dotarło to do mnie, że mam lat 20 i się zastanawiałam, kiedy znajdę czas dla siebie (jak wygram – red.) – mówi.
„Działam dla Wielkiej Polski. Chcę do wojska”
Jedna z polskojęzycznych współautorek reportażu pyta, czy Paulina ma świadomość, że mogła zostać użyta w kampanii tylko ze względu na swoją urodę. – Zdaję sobie z tego sprawę i zgadzam się z tym. Uważam, że czego się nauczę, to moje – mówi. – Skupiłam się na działaniu społecznym dla Wielkiej Polski – dodała. A pytana o rasizm organizacji mówiła tylko: to są trudne pytania. – Ja się w to nie mieszam. Nie chcę tępić innych ludzi za to, że są postrzegani za niższą rasę – zastrzega.
Paulina chce iść do wojska i być gotowa na wszystko.
Nad reportażem o podróży do „głębi serca polskiego prawicowca” pracowali: Marta Kasztelan, Marta Soszyńska, Agnieszka Ligett oraz Charlie Phillips, reporterka Juliet Riddel oraz szef działu dokumentu w Guardianie, który materiał zachwala na Twitterze.