Chazan (12.03.15)

 

Gwałtowny wzrost notowań Platformy [NOWY SONDAŻ]

pw, 12.03.2015
Ewa Kopacz

Ewa Kopacz (Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta)

Gdyby dziś odbyły się wybory parlamentarne, na PO głosowałoby 46 proc. badanych, na PiS 27 proc. Powodem może być wzrost deklarowanej frekwencji wyborczej.
Z badań CBOS wynika, że tocząca się kampania wyborcza sprzyja nie tylko PO, ale i frekwencji wyborczej. Aż 61 proc. badanych zadeklarowało chęć udziału w wyborach (przed miesiącem było to 56 proc).

Gdyby rzeczywiście taki był wynik wyborów, to dawałoby PO szanse na samodzielne rządy. W ciągu miesiąca notowania tej partii wzrosły o 8 proc. – z 38 do 46 proc. W tym samym czasie notowania PiS spadły o jeden punkt procentowy z 28 do 27 proc.

Do Sejmu weszłyby jeszcze – SLD – 6 proc (spadek z 8 proc) i PSL – 5 proc. (spadek z 11 proc.). Na skraju progu wyborczego ulokowała się partia Janusza Korwin-Mikkego KORWiN – osiągając 4 procentowe poparcie.

CBOS przeprowadził badania w dniach 5-11 marca na 1062-osobowej reprezentatywnej próbie dorosłych mieszkańców Polski.

http://e.infogr.am/poparcie_partii_politycznych___5_110315?src=embed

Zobacz także

wyborcza.pl

 

Grotowski na śniadanie, czyli dlaczego zapomnieliśmy o naszym mistrzu [PAWŁOWSKI]

Roman Pawłowski, 12.03.2015
Jerzy Grotowski w 1997 r. Zmarł dwa lata później

Jerzy Grotowski w 1997 r. Zmarł dwa lata później (Fot. JACEK MARCZEWSKI)

Przez internet przetacza się właśnie fala oburzenia, ponieważ prezenterka programu śniadaniowego TVN w rozmowie z amerykańską aktorką Sigourney Weaver przyznała, że nie wie, kto to był Jerzy Grotowski. Oburzyły się nawet Plotek i Pomponik, znane z głębokiego zainteresowania teatrem awangardowym. Wstyd, upokorzenie, kompromitacja i skandal.
Co do mnie, nie podzielam świętego oburzenia ignorancją Anny Wendzikowskiej, nigdy bym nie oczekiwał od prezenterki telewizji śniadaniowej wiedzy na temat XX-wiecznej myśli teatralnej. Nie sądzę, aby prezenterka włoskiej RAI UNO zapytana znienacka podczas wywiadu przez Krystynę Jandę o Giorgio Strehlera kojarzyła to nazwisko, a prezenter Fashion TV znał na wyrywki twórczość Petera Brooka. Takie trudne słowa jak Grotowski, Brook, Laboratorium, teatr ubogi, pusta przestrzeń obniżają oglądalność, więc całkiem jest zrozumiałe, że prezenterzy ich nie znają.Nie będę też utyskiwać nad poziomem prywatnych uczelni aktorskich, które ukończyła prezenterka – choć nie chce mi się wierzyć, aby w Szkole Aktorskiej Machulskich nie wspomniano choć raz o Grotowskim, w końcu opiekunem merytorycznym jest tam Maciej Wojtyszko, ceniony dramatopisarz i człowiek teatru, zapewne na jego zajęciach po prostu studentki nie było.

Ku teatrowi nieobecnemu

Bardziej zajmuje mnie sprawa rzeczywistej obecności czy raczej nieobecności Jerzego Grotowskiego i jego myśli we współczesnej polskiej kulturze – i tu faktycznie wnioski nie są optymistyczne. O ile na amerykańskich uniwersytetach Grotowski rzeczywiście był i jest bogiem, a jego metoda aktorska stanowi podstawę pracy nie tylko na wielu wydziałach teatralnych, ale także w psychoterapii, o tyle w polskim systemie edukacji artystycznej twórca Teatru Laboratorium istnieje wciąż na prawach eksperymentu.

Ten brak zaufania był zresztą obustronny, z jednej strony oficjalne szkolnictwo i teatr repertuarowy przez całe lata nie uznawały poszukiwań Grotowskiego za wartościowe i warte wykorzystania w praktyce, z drugiej – sam reżyser ograniczał zasięg swojego oddziaływania. Nie tylko ograniczając liczbę widzów na spektaklach. Jego kluczowa książka – „Ku teatrowi ubogiemu”, biblia awangardowego teatru lat 60., która zmieniła życie wielu ludzi na świecie i weszła do kanonu myśli teatralnej, w Polsce ukazała się dopiero w 2007 r., blisko 40 lat po pierwszym anglojęzycznym wydaniu.

Filmowy zapis przedstawienia „Apocalypsis cum Figuris”, ostatniego dzieła Grotowskiego z okresu Teatru Laboratorium, dokonany przez włoską telewizję RAI przez dziesięciolecia nie mógł być pokazany w Polsce z powodu ograniczenia narzuconego przez samego reżysera. Pamiętam, że w pierwszą czy drugą rocznicę jego śmierci w Ośrodku Grotowskiego we Wrocławiu odtworzono samą ścieżkę dźwiękową, zamiast obrazu na ekranie były slajdy, a film oglądał tylko operator w swojej kabinie.

*

Grotowski za życia kreował swoją nieobecność, po śmierci percepcję jego dzieła kontrolowali jego spadkobiercy i kontynuatorzy pracy z ośrodka we włoskiej Pontederze. To ograniczenie miało charakter programowy: Grotowski spychał w niepamięć kolejne etapy poszukiwań, dlatego nie zgadzał się na wznawianie swoich tekstów programowych z lat 60. i 70., nie chciał wracać do poprzednich idei. Dopiero niedawno, w 2013 r. ukazały się „Teksty zebrane” – zbiór jego artykułów pod redakcją Leszka Kolankiewicza, który na publikację czekał 20 lat.

Od energii witalnej do subtelnej

Limitowany dostęp miał także utrudnić przeinaczanie jego pracy – chyba żaden artysta teatru XX wieku nie był tak kopiowany i fałszowany, po każdym stażu ruszali w świat samozwańczy uczniowie Grotowskiego, nauczając praktyk często bardzo odległych od metody polskiego reżysera. Poza tym Grotowski wierzył w ustny przekaz tradycji, większość jego tekstów była zapisem wystąpień i konferencji z jego udziałem, ten najbardziej pierwotny sposób przekazywania wiedzy i doświadczenia był nierozerwalnie związany z jego poszukiwaniami starych rytuałów. Dlatego liczył się tylko rzeczywisty kontakt, bez pośrednictwa, dostępny z definicji tylko nielicznym.

Poza wszystkim – i to być może najważniejsze wyjaśnienie – Grotowski ukrywał istotę swoich poszukiwań, których celem w ostatnim etapie życia nie był rozwój teatru jako prezentacji jakichś idei, problemów czy emocji, ale poszukiwanie wehikułu, który może wznieść człowieka na inny poziom świadomości. Jedni nazywają to kontaktem z Bogiem, Grotowski nazywał to przejściem od energii witalnej do energii subtelnej. Otwarcie tych badań na masową widownię skończyłoby się pewnie kolejnymi fałszerstwami i przeinaczeniami, i tak przez pół życia posądzano go o sekciarstwo.

To wszystko oczywiście nie tłumaczy niewiedzy, nazwisko Grotowskiego powinno być znane każdemu, kto skończył przynajmniej szkołę średnią, tak jak nazwisko Wyspiańskiego. Tym bardziej, że wrocławski Instytut im. Grotowskiego (dawniej Ośrodek Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego i Poszukiwań Teatralno-Kulturowych) wydaje coraz więcej prac poświęconych twórczości reformatora. Podstawową lekturą jest napisana przystępnym językiem, bogato ilustrowana monografia Dariusza Kosińskiego „Grotowski”, łącząca w świetny sposób kolejne etapy pracy reżysera z kontekstem politycznym i kulturowym – mogę ją z całym sercem polecić prezenterom TVN.

Prateatr, czyli parateatr

I właśnie ta działalność u podstaw może przyczynić się do powrotu Grotowskiego do świadomości, bardziej niż oburzenie po telewizyjnej wpadce. Skala ignorancji jest bowiem znacznie większa. Przy okazji afery z wywiadem z Weaver portal NaTemat.pl opublikował notkę pod hasłem „Też nie wiesz, kim był Jerzy Grotowski?”, w której do osiągnięć reżysera zaliczył „Prateatr”. Grotowski w rzeczywistości zajmował się, owszem, ale parateatrem.

Pozostaje nadzieja, że kiedyś ten pratwórca wyjdzie z internetowego mroku i zajmie należne sobie miejsce w polskiej kulturze.

Zobacz także

wyborcza.pl

 

15 dużych problemów Polski według Komisji Europejskiej. I jeden poważny sukces

Patryk Strzałkowski, 11.03.2015
Raport  Komisji Europejskiej o Polsce

Raport Komisji Europejskiej o Polsce (Xavier Häpe, Wikicommons/ Komisja Europejska)

Bezrobocie u młodych, oszustwa podatkowe, KRUS, kolejki w szpitalach – raport Komisji Europejskiej o stanie polskiej gospodarki wymienia bardzo dużo problemów. Ale podkreśla też „imponujący wzrost gospodarczy”, pomimo kryzysu ekonomicznego.
W opublikowanym niedawno dokumencie Komisji Europejskiej „Sprawozdanie krajowe – Polska 2015 r.” unijni eksperci oceniają m.in. stan polskiego rynku pracy, służby zdrowia, podatków, infrastruktury i ochrony środowiska. Ogólna ocena jest raczej optymistyczna, jednak autorzy raportu dostrzegają wiele problemów i wyzwań, które czekają polskie władze i społeczeństwo. Wybraliśmy 15 naszym zdaniem ważnych kwestii wymienionych w raporcie.
Dziewięć statystyk GUS, które pokazują smutną polską rzeczywistość [DANE] >>>I W Polsce podpisuje się najwięcej spośród państw UE umów na czas określony

Według danych z raportu KE odsetek umów o pracę na czas określony jest w Polsce największy spośród państw UE. Wynosi 26,8 proc., natomiast średnia europejska to 13,7.

Taka sytuacja ma swoje plusy, bo np. zwiększa konkurencyjność polskich pracowników. Z drugiej strony, jak czytamy w raporcie, sytuacja „sprzyja ukierunkowaniu na produkty i usługi o niskim i średnim stopniu zaawansowania technologii, pracochłonne i wymagające niskich kwalifikacji”. Niewielki jest też odsetek osób zmieniających zatrudnienia czasowe na stałe (20 proc.).

II Kredyty we frankach stanowią prawie 40 proc. kredytów hipotecznych

Ze wszystkich kredytów gospodarstw domowych kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich stanowią 37 proc.

Według danych Europejskiego Banku Centralnego suma wszystkich kredytów we frankach wynosi w Polsce 34 mld euro. Dla porównania w Niemczech to prawie 15 mld euro, w Holandii 3,1 mld euro, a więcej niż w Polsce jest tylko w Austrii (35,6 mld euro).

Jednak w ocenie autorów raportu niedawne gwałtowne zmiany kursu franka i związane z nimi kłopoty kredytobiorców i banków nie wpłyną w znaczący sposób na polską gospodarkę.

III 27 proc. bezrobocia wśród młodzieży

Choć prognozowany jest spadek poziomu bezrobocia wśród ludzi młodych, to nadal jest on bardzo wysoki. Wynosi 27,3 proc. i jest wyższy od średniej unijnej. Według raportu wzrósł także odsetek młodzieży niekształcącej się, niepracującej ani nieszkolącej.

Gorzej pod tym względem jest m.in. we Włoszech i w Bułgarii, a w Hiszpanii i Grecji sytuacja jest katastrofalna – poziom bezrobocia wśród tamtejszej młodzieży wynosi ponad 50 proc. Lepiej niż w Polsce jest z kolei np. w Rumunii (23,6 proc.) czy Wielkiej Brytanii (20,5 proc.). Najniższy poziom bezrobocia wśród młodzieży jest w Niemczech (7,9 proc.) i Austrii (9,2 proc.).

IV Polska jest druga pod względem tego, jak kolejki ograniczają dostęp do opieki zdrowotnej

Według przytaczanych w raporcie danych Eurostatu kolejki w szpitalach i przychodniach znacznie ograniczają jakość i dostępność do służby zdrowia. Problemem jest także długi czas oczekiwania na zabiegi chirurgiczne.

W Polsce stosunkowo mało wydaje się na służbę zdrowia, jednak według autorów raportu rosnące wydatki będą problemem dla skarbu państwa. Komisja Europejska ocenia polską opiekę medyczną jako nieefektywną i borykającą się z kiepską dostępnością zasobów.

V Najniższa w UE liczba lekarzy w stosunku do liczby pacjentów

Wbrew pozorom to także jest problem. Wyższa liczba łóżek (4,3 łóżka przypadających na opiekę doraźną w Polsce do 3,5 łóżka w UE) według autorów raportu oznacza zbyt częste korzystanie z hospitalizacji. Z drugiej strony w Polsce jest za mało specjalistów medycznych. Liczba lekarzy w stosunku do liczby pacjentów jest w Polsce najniższa w Unii.

VI Państwo nie otrzymuje 25 proc. należnego podatku VAT

Luka w podatku VAT oznacza różnicę między podatkiem, który jest teoretycznie należny państwu, a tym, który faktycznie otrzymuje. Według danych przytaczanych w dokumencie w Polsce ta luka wyniosła w 2012 r. aż 25 proc. należnej kwoty.

W najlepszej sytuacji pod tym względem są Holandia i Finlandia, gdzie luka VAT to koło 5 proc. Gorzej niż w Polsce jest w 7 państwach UE, w tym na Słowacji (39 proc.) i Rumunii (44 proc.) Z najnowszych danych wynika jednak, że w Polsce następuje poprawa w stopniu zwalczania oszustw podatkowych.

VII W Polsce poświęca się o 100 godzin więcej na obowiązki podatkowePolscy przedsiębiorcy muszą poświęcić na składanie deklaracji i płacenie podatków 286 godzin w ciągu roku. Dla porównania – według Banku Światowego średnia unijna wynosi 189 godzin. Mieszkaniec Hiszpanii poświęca na kwestie podatkowe średnio 122 godziny, w Norwegii to średnio 83 godzin.

Autorzy raportu zwracają uwagę, że w ostatnich latach nie zaobserwowano w Polsce znaczącej poprawy pod tym względem. W światowym rankingu plasujemy się pod tym względem na 113. pozycji.

VIII W Polsce ponad 4 razy mniej dzieci niż w UE oddaje się do żłobków

Według raportu odsetek dzieci poniżej 3. roku życia, które uczęszczają do żłobków, wynosi 6 proc. Średnia dla państw Unii to ponad cztery razy więcej – 28 proc. Według autorów dokumentu wyzwaniem dla Polski jest zniwelowanie różnic w dostępie do wczesnej edukacji.

IX Rolnictwo zatrudnia dwa razy więcej ludzi w Polsce niż w UE

Autorzy raportu krytycznie odnoszą się do systemu świadczeń i efektywności polskiego rolnictwa. W tej dziedzinie gospodarki pracuje 11,4 proc. wszystkich zatrudnionych, tymczasem średnia dla krajów Unii to 5,1 proc. W Niemczech to jedynie 1,5 proc. Większy odsetek pracujących w rolnictwie jest tylko w Bułgarii (19,4 proc.) i Rumunii (31,4 proc.).

Jednocześnie rolnictwo produkuje 3,3 proc. wartości dodanej brutto, czyli totalnej wartości wyrobów i usług podmiotów krajowych. W raporcie czytamy, że tylko jedna dziesiąta kosztów KRUS jest pokrywana przez składki rolników. „W sumie dotacje państwa na ten cel wynoszą blisko 1 proc. PKB” – czytamy w raporcie.

Autorzy raportu podsumowują, że „nie odnotowano żadnego postępu w zakresie reformy systemów zabezpieczeń społecznych rolników i górników”.

X Polska ma więcej wykształconych ludzi niż średnia UE, ale są oni słabsi na rynku pracy

Odsetek osób z wyższym wykształceniem w grupie 30-34 lata wyniósł w Polsce w 2013 r. 40,5 proc. i był o ponad 3 punkty wyższy od średniej unijnej. Jednak zdaniem autorów dokumentu polski system edukacji nie daje uczniom ważnych kompetencji potrzebnych na rynku pracy.

Szkołom nie udaje się wyposażyć młodych ludzi w „umiejętności analityczne, rozwiązywania problemów, krytycznego myślenia, pracy zespołowej i kreatywność” – czytamy w dokumencie. Za część problemu uznano nadmierny nacisk kładziony w szkołach na przygotowanie do egzaminów testowych.

XI W Polsce firmy wydają na badania mniej niż w Czechach, na Węgrzech, 5 razy mniej niż w Niemczech

Chociaż nakłady finansowe sektora prywatnego na rozwój i badania wzrosły od 2007 roku, pozostają kilkukrotnie niższe od średniej UE. W 2013 roku odsetek nakładów wyniósł prawie 0,4 proc. PKB, podczas gdy średnia państw Unii to 1,3 proc. PKB.

Jednocześnie w 2013 roku tylko 75 firm skorzystało z ulg na nowe technologie. Chociaż ulga przyniosła średnio 4 mln zł korzyści na przedsiębiorstwo, autorzy raportu zwracają uwagę, że ulga – zamiast rozwoju nowych technologii – promuje ich zakup.

XII Mamy 1700 km nowych autostrad, ale wciąż bardzo dużo wypadków

„Dzięki znaczącym inwestycjom gęstość polskiej infrastruktury transportowej odpowiada już średniej UE” – czytamy w raporcie Komisji Europejskiej. Autorzy dokumentu zwracają jednak uwagę, że wydatki na infrastrukturę nie są równomiernie rozłożone i w bardzo złym stanie jest np. kolej.

W latach 2006-2013 przybyło 1700 km dróg ekspresowych i autostrad, a o 700 km wzrosła długość torów kolejowych przystosowanych do prędkości 160 km na godz. Jednak Polska wciąż jest w niechlubnej czołówce pod względem wypadków i ofiar śmiertelnych na drogach.

Według danych z 2012 roku w Polsce na drogach ginęły 92 osoby na milion mieszkańców. To prawie dwa razy więcej ofiar niż średnia unijna (56 ofiar). Wśród badanych państw więcej osób zginęło tylko w Rumunii (101 osób na milion mieszkańców). Najbezpieczniej na drogach jest w Wielkiej Brytanii, gdzie liczba ofiar na milion mieszkańców to 28.

XIII Prawie trzy czwarte budynków mieszkalnych w Polsce ma złą izolacjęWedług danych szacunkowych ok. 70 proc. budynków mieszkalnych ma kiepską izolację. Z kolei także ok. 70 proc. domów jest ogrzewane węglem, co jest szkodliwe dla środowiska. Ten stan mają poprawić unijne dotacje. W budżecie UE dla Polski na lata 2014-2020 na projekty związane z efektywnością energetyczną przeznaczono 2 mld euro.

XIV Prawie 2 mln ton odpadów jest wyrzucanych nielegalnie

Z danych przedstawionych w raporcie wynika, że jesteśmy dużo gorsi w zarządzaniu odpadami od Unii. 16 proc. odpadów komunalnych, czyli ok. 1,8 mln ton, trafia na nielegalne wysypiska lub jest palone na własną rękę. Jedynie 13 proc. śmieci jest poddawanych recyklingowi. Autorzy raportu podkreślają, że te wskaźniki są poniżej unijnej średniej.

XV Fatalne państwowe systemy informatyczne – przykładem PKW

Podczas gdy unijna średnia kontaktów między obywatelami i organami państwa przez internet wynosi 47 proc., w Polsce jest to tylko 27 proc. Autorzy raportu ostro krytykują państwowe systemy informatyczne, jako przykład podając m.in. problemy Państwowej Komisji Wyborczej podczas ostatnich wyborów samorządowych.

Dużo trzeba poprawić, ale… jest „imponujący wzrost gospodarczy”

Chociaż raport KE wymienia bardzo wiele problemów, jego prognozy są generalnie optymistyczne. Na samym początku autorzy podkreślają, że PKB Polski wzrosło o 19 proc. od 2008 roku do teraz i jest to najlepszy wynik w całej Unii Europejskiej. W raporcie zwraca się uwagę, że Polska świetnie poradziła sobie z kryzysem ekonomicznym, który zachwiał gospodarkami większości krajów UE.

W latach 2008-2013 Polska była nie tylko liderem wzrostu, ale też jednym z niewielu państw (12,5 proc.), które w ogóle zanotowały wzrost gospodarczy. PKB per capita wzrosło w tych latach m.in. na Słowacji (5,2 proc.) i Niemczech (3 proc.). Spadek między 2008 a 2013 rokiem zanotowały z kolei np. Wielka Brytania (-4,1 proc.) i Włochy (-9 proc.).

Przy większości problemów autorzy dokumentu zwracają uwagę na działania rządu i parlamentu dążące do poprawy sytuacji. Są jednak kwestie, w których nie ma już tyle optymizmu.

Autorzy zwracają też uwagę, że sukces gospodarczy Polska zawdzięcza m.in. konkurencyjnym kosztom siły roboczej. Ponadto za zaskakująco niską uznano stopę inwestycji w Polsce w stosunku do rozwoju gospodarczego.

Zobacz także

TOK FM

„Modląc się o siłę dla naszego Pasterza, prośmy także za prześladowcami Kościoła”. Kuria w obronie abp. Michalika

Anna Siek, 12.03.2015
Abp Józef Michalik

Abp Józef Michalik (Fot. Jakub Orzechowski/ AG)

Przeprosin, 1000 zł zadośćuczynienia i odwołania słów abp. Michalika w ogólnopolskich mediach domaga się Małgorzata Marenin, która wytoczyła proces metropolicie przemyskiemu. Duchowny ma pojawić się w sądzie 9 kwietnia – informuje rzeszowska „GW”. Wg kurii z Przemyśla Marenin nie chodzi „o ochronę swych praw, a jedynie o poszukiwanie medialnego rozgłosu”.
Małgorzata Marenin wytoczyła proces arcybiskupowi Michalikowi po jego słynnej homilii wygłoszonej we Wrocławiu. Metropolita przemyski sugerował w swoim wystąpieniu, że za pedofilię w Kościele katolickim winę ponoszą między innymi rozwiedzeni rodzice i feministki. „To one walczą o to, żeby w szkołach i przedszkolach wygaszać w dzieciach poczucie wstydu, a nawet o to, żeby mogły decydować o zmianie swojej płci. Niewłaściwa postawa często wyzwala się, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, zagubi się i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga” – mówił abp Michalik jesienią 2013 roku.Pierwsza rozprawa trwa 20 minut. Jak informuje „Gazeta Wyborcza” z Rzeszowa, Marenin domaga się przeprosin, zadośćuczynienia w wysokości 1000 zł oraz odwołania słów abp. Michalika w ogólnopolskich mediach. Pieniądze zostaną przekazane na cel charytatywny.

Poszukiwanie „medialnego rozgłosu”

Na korytarzu sądu w Przemysłu modlili się wierni. Do modlitw wzywało m.in. Radio Maryja.

W obronie abp. Józefa Michalika stanęła też przemyska kuria. „Sam sposób wytoczenia sprawy przeciw Arcybiskupowi uzasadnia twierdzenie, iż osobie która to uczyniła, nie chodzi o ochronę swych praw, a jedynie o poszukiwanie medialnego rozgłosu. Powództwo nie opiera się na tekście kazania Arcybiskupa ani nie został on do niego załączony. Strona powodowa odwołuje się jedynie do tendencyjnych medialnych reakcji na to kazanie” – napisano w specjalnym oświadczeniu.

Autorzy pisma przekonują, że arcybiskup ma prawo „odnosić się krytycznie do niemoralnych trendów cywilizacyjnych”.

„Modląc się o siłę dla naszego Pasterza, zgodnie z chrześcijańskim przesłaniem prośmy także za prześladowcami Kościoła. Od mediów oczekujemy obiektywizmu i prawdy w relacjach, nie zniżanie się do poziomu publikatorów, które również w tej sprawie poszukiwać będą jedynie taniej sensacji” – napisano w oświadczeniu kurii.

„Chodzi o to, by przestraszyć ludzi Kościoła”

Według samego abp. Józefa Michalika Małgorzata Marenin „wykonuje czyjeś zlecenie”.

„Pani, która mnie oskarża, nie znam. W tamtej słynnej homilii nie wymieniałem jej z nazwiska. Wskazywałem tylko na pewne problemy. Chodzi o to, by przestraszyć ludzi Kościoła ” – stwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Metropolita przemyski zapewnia, że przy każdej okazji będzie mówił, iż „nowa ideologia gender jest wielkim niebezpieczeństwem dla przyszłości rodzaju ludzkiego”.

Sąd w Przemyślu wyznaczył kolejną rozprawę na 9 kwietnia. Wtedy w sądzie powinien pojawić się abp Józef Michalik.

Zobacz także

TOK FM

Abp Michalik przystępuje do kontrofensywy przeciw genderowi. „Przy każdej okazji będę ostrzegał przed tą ideologią”

Abp Józef Michalik zapowiada kontrofensywę przeciw gender.
Abp Józef Michalik zapowiada kontrofensywę przeciw gender. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Były przewodniczący Episkopatu to jeden z bardziej konserwatywnych, a zarazem wojowniczych biskupów w Polsce. Dlatego abp Józef Michalik chce ostrzegać rodaków o niebezpieczeństwach związanych z „ideologią gender”. – Jestem gotów powtarzać je na wszystkich ambonach– zapewnia.

Feministyczna działaczka Małgorzata Marenin pozwała abpa Józefa Michalika, który w 2013 r. stwierdził m.in., że feministki atakują Kościół i promują aborcję. Dzisiaj zaplanowano w Przemyślu rozprawę. To chyba przelało czarę goryczy u byłego przewodniczącego Episkopatu, bo abp Michalik zapewnia w „Rzeczpospolitej”, że kończy z półtorarocznym milczeniem.

ABP JÓZEF MICHALIK

Przez ostatnie półtora roku konsekwentnie milczałem. Ale ponieważ widzę, że dzieje si coraz więcej zła, że na biskupów wywierane są naciski, postanowiłem systematycznie zabierać głos i przypominać nauczanie Kościoła.

Źródło: „Rzeczpospolita”

Arcybiskup Michalik zapewnia też, że będzie powtarzał słowa, za które został pozwany, na wszystkich ambonach. Przekonuje, że pozew to efekt czyjegoś zlecenia i próba zamknięcia Kościołowi ust.

Marzena Marenin uzasadniała swój pozew tym, że poczuła się osobiście dotknięta opinią, iż nikt nie chroni dzieci przed pornografią. – Jestem oburzona stwierdzeniem, że moje dziecko jest zaniedbane i pragnie miłości innego człowieka, i wpycha się do łóżka pedofilom, a pedofilom w środowisku księży w szczególności – tłumaczyła szefowa lokalnego stowarzyszenia Stop Stereotypom.

Źródło: „Rzeczpospolita”

naTemat.pl

„Kto blokował poddanie SKOK-ów nadzorowi KNF? PiS nie powinno uciec od odpowiedzialności”

Anna Siek, 12.03.2015
Paweł Wroński

Paweł Wroński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

– Trochę niepoważny wydaje mi się pomysł PO, żeby powołać komisję śledczą w tej sprawie SKOK-ów. Ale trzeba sprawdzić kwestie przepływu pieniędzy, bo chodzi o bardzo duże kwoty. To nie tylko sprawa Grzegorza Biereckiego – mówił w TOK FM Paweł Wroński. Janina Paradowska liczy, że PiS, które rozwinęło parasol ochronny nad SKOK-ami, poniesie „choćby odpowiedzialność polityczną”.
Senator Grzegorz Bierecki przekonuje, że ostatnie zarzuty pod jego adresem to wyłącznie „brudna kampania wyborcza” Platformy Obywatelskiej. Szef SKOK-ów zapowiedział, że o dobre imię będzie walczył przed sądem, „kierując pozwy przeciwko osobom i instytucjom powielającym skandaliczne oszczerstwa”.Bierecki został – na własną prośbę – zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego PiS. Andrzej Stankiewicz pisze w „Rzeczpospolitej”, że Jarosław Kaczyński już od pewnego czasu wiedział, iż bliskie relacje partii ze SKOK-ami mogą zaszkodzić Prawu i Sprawiedliwości.

„Stopniowy zwrot w relacjach Kaczyńskiego z Biereckim datuje się na przełom 2013 i 2014 r., kiedy do PiS zaczęły docierać informacje o fatalnej sytuacji finansowej SKOK pochodzące z audytów zaleconych przez Komisję Nadzoru Finansowego. Jeszcze przed wyborami samorządowymi na jesieni 2014 r. Kaczyński wbrew pomorskim strukturom PiS zgodził się, by na pierwszym miejscu listy do sejmiku znalazł się brat Biereckiego Jarosław” – relacjonuje dziennikarz „Rz”.

Zgoda na zawieszenie szefa SKOK-ów ma być dowodem na to, że chce uniknąć „obsadzenia liderów PiS w roli współodpowiedzialnych za defraudacje” w spółdzielczych kasach.

Konsekwencje muszą być

– Mam nadzieję, że jednak PiS poniesie choćby polityczną, czyli wyborczą, odpowiedzialność za to, iż SKOK-i przez lata korzystały z parasola ochronnego partii. Po liście szefa KNF nagle pan Bierecki przestał się podobać. Myślę że PiS nie powinien uciec od odpowiedzialności za SKOK-i – komentowała w TOK FM Janina Paradowska.

Przypomnijmy, szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak poinformował służby i premier Ewę Kopacz, że Grzegorz Bierecki wyprowadził ponad 65 milionów złotych do spółki, której jest właścicielem.

Posłowie PO chcą, by w Sejmie powstała komisja śledcza, która zajęłaby się sprawą SKOK-ów. – Trochę niepoważny wydaje mi się ten pomysł – ocenił w TOK FM Paweł Wroński. Ale dziennikarz „Gazety Wyborczej” nie ma wątpliwości, że trzeba „sprawdzić kwestie przepływu pieniędzy, bo chodzi o duże sumy”.

– PiS trudno będzie uciec od tego, że SKOK-i były pod ich specjalnym parasolem – uważa Wroński, przypominając że koszty ratowania spółdzielczych kas poniosą wszyscy. Bo „dziury wynikające z bananowej gospodarki wewnątrz SKOK-ów łatane są przez fundusz gwarancyjny, na który zrzucają się wszystkie banki”.

A to przecież politycy Prawa i Sprawiedliwości przez lata blokowali możliwości objęcia kas nadzorem bankowym.

Jak podkreślał Wroński, kłopoty SKOK-ów i Grzegorza Biereckiego poważnie wykracza poza ramy afery czysto finansowej. – To sprawa poważnej formacji politycznej, która ochoczo korzystała ze wsparcia SKOK-ów.

Zirytowana Wielowieyska do posła PiS: Trzeba się było przygotować. Przecież trzeba wytłumaczyć się przed opinią publiczną, ze wspierania Grzegorza Biereckiego>>>

Zobacz także

TOK FM

„To wyjątkowo niepoważna kampania wyborcza. Partie robią sobie ze mnie kpiny”

Anna Siek, 12.03.2015
Janina Paradowska

Janina Paradowska (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Janina Paradowska krytykuje kampanię prezydencką. – Rozumiem, że chodzi o to, by zdobyć rozpoznawalność. Leszek Miller jest szalenie dumny, że pani Ogórek ma 75 proc. rozpoznawalności. Mogłaby mieć i 100 proc., ale to nie znaczy, że się nadaje na prezydenta. Palikot ma 100 proc. rozpoznawalności, a w sondażach 1 proc. – mówiła gospodyni „Poranka Radia TOK FM”.
Do wyborów prezydenckich zostały dwa miesiące. Dotychczasowa kampania wyborcza rozczarowała Janinę Paradowską. Jak mówiła w TOK FM, obserwujemy „kampanię wyjątkowo niepoważną”. – Może poza jedną konwencją Bronisława Komorowskiego, reszta robi sobie ze mnie kpiny. Zarówno kandydaci, którzy się gdzieś tam snują, i ich sztaby – oceniła publicystka „Polityki”.- Rozumiem, że chodzi o to, by zdobywać rozpoznawalność. Przeczytałam wczoraj wywiad z Leszkiem Millerem, który jest szalenie dumny z tego, że pani Ogórek zdobyła już 75 proc. rozpoznawalności. Mogłaby mieć i 100 proc., ale to nie znaczy, że się nadaje na prezydenta. Janusz Palikot ma 100 proc. rozpoznawalności, a w sondażach 1 proc. poparcia – stwierdziła Paradowska.

Ekwilibrystyka Dudy

Duże wrażenie na publicystce zrobiło zaangażowanie kandydata PiS Andrzeja Dudy w tworzenie rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie morderstwa lidera rosyjskiej opozycji Borysa Niemcowa.

– Próba połączenia zabójstwa Niemcowa z wrakiem tupolewa, leżącym w Smoleńsku, to dość karkołomne zadanie. Biedny Duda musi łączyć obowiązki eurodeputowanego z kandydowaniem. Może wziąć urlop… Nie wiem, czy w PE urlopy są płatne. Jak bezpłatne, to zawsze szkoda pieniędzy – powiedziała Janina Paradowska.

Andrzej Duda tłumaczył w TOK FM, że pojawienie się w rezolucji europarlamentu sprawy wraku prezydenckiego tupolewa byłoby „dodatkowym wsparciem dla działania Polski”.

Głosowanie w sprawie rezolucji dotyczącej śmierci Borysa Niemcowa odbędzie się w czwartek.

Zobacz także

TOK FM

Prof. Chazan domaga się przywrócenia do pracy

gap, pap, 12.03.2015
Prof. Bogdan Chazan

Prof. Bogdan Chazan (Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta)

Prof. Bogdan Chazan wytoczył proces za zwolnienie go z funkcji dyrektora szpitala im. św. Rodziny. Profesor został odwołany przez ratusz po głośnej sprawie pacjentki, której – mimo przesłanek medycznych – odmówił legalnej aborcji. Lekarz domaga się przywrócenia do pracy.
Chazan domaga się w sądzie przywrócenia do pracy. Przed rozprawą podkreślał, że przez 10 lat swojej pracy udowodnił, że potrafi kierować szpitalem, i doprowadził m.in. do tego, że wiele pacjentek zdecydowało się korzystać z usług szpitala. Jak mówił, nie czuje się winny wobec pacjentki, której odmówiono aborcji. Podkreślił, że w tej sytuacji miał prawo powołać się na klauzulę sumienia.Pełnomocnik Chazana, mec. Jerzy Kwaśniewski, zaznacza, że podstawą pozwu jest fakt, iż w ocenie lekarza przyczyny jego odwołania były fikcyjne, a prawdziwym powodem była dyskryminacja ze względu na światopogląd. Na jego wniosek została wyłączona jawność rozprawy, ze względu na tajemnicę lekarską, która obowiązuje przesłuchiwanych w czwartek świadków.Wypowiedzenie Chazan otrzymał 21 lipca ubiegłego roku.W uzasadnieniu ratusz podał, że dyrektor, nie będąc lekarzem prowadzącym pacjentki, nie mógł powołać się na klauzulę sumienia i odmówić jej zgodnej z przepisami aborcji. Pacjentka podkreślała, że lekarz nie wskazał innej placówki, gdzie mogłaby ten zabieg wykonać, do czego był zobowiązany.

Pełnomocnik Chazana mówił też PAP, że „wypowiedzenie umowy o pracę powołuje się na wyniki kontroli przeprowadzonej na zlecenie prezydent Warszawy, tymczasem kontrola ta jeszcze przed jej zakończeniem była podstawą konferencji prasowej, podczas której ogłoszono wypowiedzenie umowy”.

– Świadczy to o tym, że kontrola nie była istotną przesłanką wypowiedzenia, jej wyniki nie miały znaczenia dla prezydent miasta, zaś rzeczywistą przesłanką była odmowa wykonania aborcji, czyli światopogląd wyznawany przez prof. Chazana – oceniał adwokat.

Chazan mówił, że „aborcję uważa za zabójstwo niewinnego człowieka”. Przyznawał zarazem, że aborcji dokonywał w przeszłości – czego dziś się wstydzi. Jest jednym z sygnatariuszy „Deklaracji wiary”, gdzie zapisano m.in. pierwszeństwo prawa bożego nad prawem ludzkim oraz potrzebę „przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji”. Podpisując ją, lekarze i studenci medycyny deklarują, że nie będą wykonywać zabiegów sprzecznych z ich światopoglądem.

W Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów toczy się osobne śledztwo ws. „narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Podstawą prawną śledztwa jest bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. We wtorek rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak potwierdził, że wpłynęła opinia biegłych w tej sprawie. Ocenił, że nie daje ona podstaw do stawiania zarzutów, ale nie ujawnił jej konkluzji. Zaznaczył, że śledztwo trwa, a pod koniec marca ma być jako świadek przesłuchiwany sam Chazan.

Chazan – powołując się na klauzulę sumienia – odmówił wykonania aborcji, choć były do tego wskazania medyczne ze względu na wady płodu. Kobieta zgłosiła się w 22. tygodniu ciąży, kiedy zabieg był jeszcze zgodny z prawem. Potem urodziła dziecko, które zmarło niedługo po porodzie.

Zobacz także

warszawa.gazeta.pl

Dodaj komentarz