Kopacz (04.04.15)

 

Uczony zwyzywał sekretarkę od „k….”. Profesorowie go wybronili

Michał Jackowski, 04.04.2015
Prof. Ryszard Mojak - pierwszy z prawej. Inauguracja roku 2013/2014 na UMCS

Prof. Ryszard Mojak – pierwszy z prawej. Inauguracja roku 2013/2014 na UMCS (Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta)

Tylko przedstawiciel studentów chciał ukarania prof. UMCS Ryszarda Mojaka, byłego prorektora uczelni. Uczonego wybronili inni profesorowie. Mojak był oskarżany przez współpracowników o to, że poddawał ich mobbingowi. Wyzywał pracownicę sekretariatu od k… i zapowiadał, że ją załatwi. Wszystko dlatego, że nie chciała mu udostępnić ksero
Sprawa swój początek miała w lutym ub.r. Informowaliśmy w „Wyborczej” o tym, że prof. Stanisław Michałowski, rektor UMCS, otrzymał pismo od jednego z pracowników Katedry Prawa Konstytucyjnego, w którym można przeczytać, że prof. Ryszard Mojak – wtedy prorektor UMCS – dopuszcza się zachowań mobbingowych, niegodnych nauczyciela akademickiego.

Prof. Mojak poczuł się dotknięty, że to nie on został szefem Katedry Prawa Konstytucyjnego. W esemesach do pracowników katedry (wysyłanych nawet nocą) wyrażał swoją dezabrobatę dla nowego kierownika prof. Wojciecha Orłowskiego. Domagał się też deklaracji lojalności. Podpisywał wiadomości jako „prorektor” – zawsze drukowanymi literami, chcąc podkreślić, jak ważną funkcję pełni. Któregoś dnia na tablicach korkowych obok swoich pokoi pracownicy katedry zobaczyli wycięte z gazety artykuły o tym, „jak zwolnić pracownika naukowego z pracy”. Trzeba podkreślić, że jako prorektor prof. Mojak odpowiadał wówczas za sprawy kadrowe. Ze stanowiska został odwołany w kwietniu.

Bo ksero było nieczynne

Ale to nie koniec ekscesów uczonego. We wrześniu 2014 r. w sekretariacie Instytutu Administracji i Prawa Publicznego UMCS po godzinie 15 chciał skorzystać z ksero. Pracownica miała mu odmówić, bo było już zbyt późno, zasugerowała, by przyszedł kiedy indziej, w godzinach pracy sekretariatu. To wywołało wściekłość u naukowca. Miał zacząć krzyczeć, nazwał pracownicę sekretariatu „k… jeb…”. Żądał wykonania kserokopii, twierdząc, że to polecenie służbowe. Wymachiwał rękami, wykrzykiwał inwektywy, szarpał kserokopiarkę. W końcu miał oświadczyć pracownicy sekretariatu, że ją załatwi, gdyż ma układy w „odpowiednich służbach”.

Na pomoc pracownicy musieli przyjść inni profesorowie: dziekan wydziału Anna Przyborowska-Klimczak oraz Andrzej Wrzyszcz.

Kary chciał tylko student

Jednak kary dla profesora Mojaka nie będzie. Mimo że chciała tego prof. Bożena Dziemidok-Olszewska, rzeczniczka dyscyplinarna uczelni. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, chodziło o naganę z pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji kierowniczych. Komisja, w składzie prof. Anna Tukiendorf, kierownik zakładu fizjologii roślin, oraz prof. Krystyna Trembicka z wydziału politologii, nie przychyliła się do tego wniosku. 27 marca postępowanie zostało umorzone.

Ukarania profesora domagał się jedynie przedstawiciel studentów, który z urzędu zasiada w komisji dyscyplinarnej.

Dlaczego komisja odpuściła

„Wyborcza” dotarła do tekstu uzasadnienia. Postępowanie dyscyplinarne umorzono „z uwagi na przekroczenie ustawowego sześciomiesięcznego terminu na wszczęcie postępowania”.

Według ustaleń komisji rektor uczelni zapoznał się z sytuacją 4 lutego 2014 roku, a pełną wiedzę o konflikcie na wydziale miał 5 marca 2014 roku i już wtedy mógł podjąć decyzję o przekazaniu sprawy do rzecznika dyscyplinarnego. Jednak zrobił to dopiero 22 maja. „Nie pojawiły się nowe merytorycznie ważne informacje, które uzasadniałyby ponad dwumiesięczną zwłokę we wszczęciu postępowania – czytamy w uzasadnieniu komisji.

Rektor Michałowski odpiera zarzut: – W moim przekonaniu żadnej zwłoki nie było. Jako rektor nie mogę działać w pośpiechu. Wszystkie wyjaśnienia musiałem zebrać na piśmie, a to trwa.

Tyle tylko, że z postanowienia wynika, że 5 marca rektor Michałowski miał komplet informacji – na piśmie – dotyczących mobbingu. To np. oświadczenia pracowników Katedry Prawa Konstytucyjnego.

Według komisji termin przedawnienia upłynął 5 września, a wniosek rzecznika dyscyplinarnego wpłynął 15 października. – Dlaczego zatem komisja w ogóle zajęła się tą sprawą jeśli wniosek do niej wpłynął po czasie? – retorycznie pyta jeden z pracowników uczelni.

Rzeczniczka dyscyplinarna zwracała uwagę komisji, że część czynów profesora Mojaka (np. sprawa „ksero”) popełniona została po 6 lutego i już pod rządami nowej ustawy, w której nie ma mowy o przedawnieniu. Jednak wg członków komisji w tym przypadku należy stosować starą ustawę.

Pracownicy: UMCS wprowadza nowy etos akademicki

– Czyny profesora Mojaka absolutnie się nie przedawniły, co najwyżej przekroczono termin wszczęcia postępowania. A za to odpowiedzialna jest opieszałość rektora, rzeczniczki dyscyplinarnej i komisji. Jeżeli takie zachowanie jest tolerowane przez władze uczelni, jeśli teraz tak ma wyglądać etos akademicki, to chyba czas się zwalniać. My, szarzy pracownicy uczelni, jesteśmy pozostawieni sami sobie – mówi oburzony pracownik Katedry Prawa Konstytucyjnego.

Uczelnia bardzo nerwowo reaguje na jakiekolwiek próby pytania o profesora Mojaka. Rektor Michałowski podkreśla, że sprawy dyscyplinarne leżą w kompetencji rzeczniczki. – Oczywiście nasz dział prawny będzie analizował postanowienie o umorzeniu. Jednak ja jako rektor nie mogę nic więcej zrobić. Decyzję podjąć musi rzeczniczka.

Bańkarz nabiera masę na piszczel. Huta szkła od środka
Kliknij, by obejrzeć galerię

Zapytaliśmy więc rzeczniczkę, czy będzie odwoływała się od postanowienia komisji. – Nie będę o tej sprawie rozmawiała. Nie mam nic do powiedzenia. Proszę już do mnie nigdy nie dzwonić – odparła zdenerwowana prof. Dziemidok-Olszewska.

lublin.gazeta.pl

 

Premier Ewa Kopacz składa wielkanocne życzenia Polakom. „Życzę, byśmy nie poddawali się trudnościom i zwątpieniom”

past, pap, 04.04.2015
Wielkanoc to przede wszystkim spotkania w gronie najbliższych i radość z bycia razem – mówiła premier Ewa Kopacz w świątecznych życzeniach. Kilka dni temu apelowała też, by podczas świąt „nie rozmawiać o polityce”.
– Niech Święta Wielkiej Nocy będą czasem odpoczynku, spotkań w gronie najbliższych i radości z bycia razem – powiedziała Ewa Kopacz w skierowanych do Polaków życzeniach. – Życzę wszystkim pokoju, radości i miłości. Życzę, byśmy nie poddawali się trudnościom i zwątpieniom – podkreśla premier w swoim świątecznym przesłaniu i dodaje: „Czerpmy z tych Świąt siłę do naszych codziennych zadań i obowiązków”.

Ewa Kopacz przypomina, że Wielkanoc to przede wszystkim spotkania w gronie najbliższych i radość z bycia razem. – Obdarzajmy się życzliwością i uwagą. Bądźmy ze sobą i dla siebie. Wesołego Alleluja – – zwraca się do Polaków premier.

„Błagam w Wielkanoc, rozmawiajcie o wszystkim, byle nie o polityce”

Na zakończenie rozmowy w Polsat News w środę Kopacz także złożyła życzenia wielkanocne. – Chcę życzyć dwóch rzeczy: spokoju i zdrowia. Niech ten pokój i zdrowie towarzyszą przez dni świąteczne w gronie najbliższych. Błagam, rozmawiajcie o wszystkim, byle nie o polityce – mówiła podczas wywiadu

TOK FM

Dodaj komentarz