Wesołowski

 

Szostkiewicz: Teraz pan Wesołowski powinien stanąć przed polskim sądem

Michał Wilgocki, 27.06.2014
Adam Szostkiewicz

Adam Szostkiewicz (Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta)

– Decyzja Watykanu o wydaleniu ze stanu kapłańskiego abp. Józefa Wesołowskiego to sygnał, że w Kościele nie ma świętych krów i że nawet ktoś wysoko postawiony nie może czuć się bezkarny – mówi „Wyborczej” Adam Szostkiewicz, publicysta „Polityki”.
Podejrzany o pedofilię arcybiskup Józef Wesołowski został uznany za winnego i przeniesiony do stanu świeckiego wyrokiem trybunału działającego przy watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Może się od tej decyzji odwołać do drugiej instancji. Teraz czeka go postępowanie przed watykańskim trybunałem karnym.

O tej sprawie, a także o problemie pedofilii w Kościele rozmawiamy z Adamem Szostkiewiczem, publicystą „Polityki”.

Michał Wilgocki: Czy wydalenie ze stanu kapłańskiego arcybiskupa Wesołowskiego to przełom w walce Kościoła z pedofilią?

Adam Szostkiewicz: Nie przypominam sobie wydalenia hierarchy tak wysokiego rangą. To rzeczywiście znaczące, zwłaszcza w sensie wizerunkowym. Zostanie to odczytane jako kolejne osiągnięcie pontyfikatu papieża Franciszka. Ale trzeba przypomnieć, że nie tylko Franciszek te sprawy traktuje poważnie. Przez ostatnie dwa lata pontyfikatu Benedykta XVI na tle pedofilskim ze stanu kapłańskiego wydalono prawie 400 duchownych. To liczba, która – wbrew niektórym głosom katolickim w Polsce – pokazuje, że to nie jest wcale taki margines. Że kryzys pedofilski to jednak wielka sprawa. Wygląda na to, że Kościół zmienia swoją politykę i zaczyna traktować te przestępstwa z taką powagą, na jaką one zasługują.

Jak odczytuje pan sygnał, który Watykan wysłał tą decyzją do księży pedofilów?

– Wydalenie z kapłaństwa to, obok ekskomuniki, najsurowsza kara w prawie kanonicznym. Wiadomość jest pozytywna, bo młyny watykańskie zaczęły mleć dość szybko. Wcześniej w sprawach problematycznych dla Kościoła mełły powoli albo wcale. To także sygnał, że w Kościele nie ma świętych krów i że nawet ktoś wysoko postawiony nie może czuć się bezkarny.

Jest jeszcze inny wymiar tej decyzji. Tak szybki i surowy wyrok oznacza, że dowody są bezsporne. To ważne, ponieważ polscy katolicy często podchodzą do takich spraw z ogromnym sceptycyzmem. I raczej bronią księży przed pomówieniami. Tu sprawa wydaje się jasna. Tak, jak to od początku relacjonowały media.

 

Co dalej z księdzem Wesołowskim?

– Należałoby raczej zapytać, co dalej z panem Wesołowskim, bo gdy decyzja się już uprawomocni, będzie osobą świecką. Oczywiście, jest jeszcze droga odwoławcza, ale gdybym miał spekulować, postawiłbym na to, że nie odwoła się od tej decyzji. A jeżeli nawet to zrobi, to zyska najwyżej dwa miesiące i będzie powtórka.

Pojawia się szereg pytań. Jak zachowa się polski wymiar sprawiedliwości? Czy Wesołowski po wyrzuceniu z Kościoła dalej jest obywatelem Watykanu? Czy stracił immunitet dyplomatyczny? Wydaje się, że tak. A to by oznaczało, że ma tylko obywatelstwo polskie i nasza prokuratura może wnioskować o ekstradycję. Wcześniej co prawda była mowa, że nie można wyegzekwować postawienia arcybiskupa przed polskim sądem. Ale to było na innym etapie.

Jak decyzja Watykanu zostanie odebrana przez polski Kościół?

– Mam wrażenie, że polski Kościół powoli zaczyna rozumieć, jak poważnym przestępstwem jest pedofilia. I że sprawy nieco przyspieszyły w ostatnim czasie. Niedawno miała miejsce konferencja na temat pedofilii w Kościele, a także liturgia pokutna, podczas której biskupi przeprosili za grzech pedofilii. To jest krok we właściwą stronę, choć mam mieszane uczucia. Konferencję zamknięto przed opinią publiczną. Jesteśmy skazani na opinie z drugiej ręki.

Według moich informacji program konferencji nie przewidział też spotkania z ofiarami [według relacji niektórych uczestników ofiary brały udział, ale nie zabierały głosu – ich wyznania zostały odczytane z ambony przez bp. Piotra Liberę – red.]. A nawet sam Franciszek spotykał się twarzą w twarz z ofiarami. O odpowiedzialności można dyskutować dopiero wtedy, kiedy się wysłucha pokrzywdzonych.

Ale życzę Kościołowi powodzenia. Myślę, że należy dać mu kredyt zaufania. Te działania nie są tylko wizerunkowe, według mnie jest wśród biskupów wola, by rozwiązać problem pedofilii.

Zobacz także

Wyborcza.pl

Komentarze

Dodaj komentarz