Biedroń (09.10.2015)
Lekarstwo gorsze od choroby, czyli o wyroku TK w sprawie klauzuli sumienia
Uzasadnienie tego punktu werdyktu budzi spore wątpliwości – sędziowie bowiem uznali, że skoro i tak ten przepis jest ciągle łamany, na co wskazuje praktyka, a lekarze i tak nie mówią pacjentom, gdzie mogą uzyskać pomoc medyczną, to przepis trzeba znieść. Prawo nie spełnia bowiem konstytucyjnego wymogu proporcjonalności. Zgodnie z tą logiką należałoby chyba zalegalizować handel dopalaczami, bo coraz powszechniej młodzież po nie sięga.
Tu nie chodzi o abstrakcyjnych pacjentów i bliżej niezdefiniowane świadczenia medyczne, ale o kobiety i aborcję.
W polskim prawie ustawa dopuszcza możliwość aborcji w bardzo ograniczonym zakresie: kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu, kiedy dziecko ma wadę rozwojową niemożliwą do wyleczenia i kiedy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu matki.
Mimo restrykcyjnego charakteru ustawy i tak ciągle są olbrzymie trudności z jej przestrzeganiem – zgwałcone dziewczynki rodzą dzieci, bo lekarzom sumienie nie pozwala na wykonanie zgodnego z prawem zabiegu, zaś sumienie profesora Bogdana Chazana kazało mu postępować tak, by kobieta urodziła dziecko niezdolne do życia. Cierpienie dziecka, zanim umarło, i jego rodziców, zanim się urodziło i umarło, nie liczyło się w tym rachunku sumienia.
Dwa lata temu Komitet Bioetyki PAN uznał, że w kwestii badań genetycznych i aborcji polscy lekarze nadużywają klauzuli sumienia.
Zamiast dążyć do tego, by ustawa, która jest bardzo trudno wypracowanym kompromisem, stała się powszechnym prawem, Trybunał dał lekarzom zielone światło na jej łamanie.
Konsekwencje tego werdyktu można przewidzieć. Skoro to nie lekarz w gabinecie informuje pacjentkę, gdzie może poddać się aborcji, tylko NFZ, to powstanie jawna lista szpitali, które je wykonują. Jeśli będą postępowały zgodnie z obowiązującym prawem, ale niezgodnie z poglądami fundamentalistów, zostaną narażone na szykany. Do jakich aktów terroru gotowa jest się posunąć fundamentalna mniejszość w naszym społeczeństwie? Fundamentaliści też działają zgodnie z własnym sumieniem i „dla dobra ludzkości”.
Gdyby klauzula sumienia lekarzy skłaniała ich do postępowania rzeczywiście zgodnie z sumieniem, nie byłoby tylu nielegalnych aborcji, a przecież są. Bywają lekarze, którzy przed południem w szpitalu powołują się na klauzulę, zaś wieczorem w gabinecie odpłatnie wykonują zabiegi. I tacy tym gorliwiej będą utrudniać pacjentkom dostęp do legalnej aborcji.
Konsekwencje werdyktu TK będą sprzyjać wzrostowi hipokryzji. A nie powinno się aplikować lekarstwa, które jest gorsze od samej choroby.
Skomentowali dla „Wyborczej”:
Wanda Nowicka, działaczka społeczna i wicemarszałkini Sejmu
Decyzja Trybunału zachwiała równowagą między prawami pacjentek i lekarzy. Kobiety zgwałcone albo z ciężko uszkodzonym płodem będą musiały teraz chodzić od lekarza do lekarza i szukać takiego, który wykona świadczenie. A czas będzie płynął, a w przypadku ciąży każdy dzień może utrudniać wykonanie zabiegu.
Pamiętajmy też o tym, że lekarze bardzo często rozszerzają klauzulę sumienia z aborcji na leczenie metodą in vitro i poradnictwo antykoncepcyjne, czyli nawet wypisanie recepty. Cały kompleks medycyny rozrodczej stoi teraz pod ogromnym znakiem zapytania. Współczuję kobietom, które doświadczą skutków tego orzeczenia.
Eleonora Zielińska, prof. Uniwersytetu Warszawskiego
Orzeczenie, że nie można się powoływać na klauzulę sumienia w innych niż zagrożenie życia i zdrowia przypadkach niecierpiących zwłoki, jest niesprawiedliwe i bardzo niedobre. Zwłoka może w ogóle uniemożliwić zabieg. Być może przepis nie jest precyzyjny, ale można go interpretować tak, aby nie ograniczać praw kobiet.
Zwolnienie lekarza z obowiązku wskazania innego lekarza, który przerwie ciążę, jest skandaliczne. Pacjentka będzie musiała zapytać się o to kogoś niezwiązanego tajemnicą zawodową. Oczywiście to władze placówki powinny dostarczać lekarzom takich informacji, ale tylko oni powinni przekazywać je pacjentkom.
Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta
Podtrzymanie obowiązku wpisania powodów odmowy wykonania zabiegu do dokumentacji medycznej i przedstawienia ich zarządzającemu placówką to pozytyw orzeczenia.
Natomiast na pewno trudniej będzie teraz pacjentom otrzymać informację o lekarzu, który przeprowadzi zabieg. Choć moje doświadczenia pokazywały, że i tak nie otrzymywali rzetelnej informacji.
Proponuję stworzyć listę lekarzy, którzy powołując się na klauzulę sumienia, nie wykonują zabiegów. Pacjent najszybciej dostałby taką informację, gdyby przygotował ją szef placówki. Podpisując kontrakt z NFZ, ma on obowiązek przeprowadzać wszystkie zabiegi i mieć odpowiedni personel.
Magdalena Środa, filozofka i etyczka
Orzeczenie jest kuriozalne i podważa zaufanie do Trybunału. Zadałabym mu pytanie, jak definiuje sumienie. Według najbardziej dopracowanej chrześcijańskiej definicji sumienie skażone jest „niewiedzą niepokonalną”, która wynika z grzechu pierworodnego. Nie mając dostępu do prawdy, musimy być posłuszni Kościołowi, który ją posiada. Zatem klauzula sumienia mówi, że lekarze powinni być posłuszni nauczaniu Kościoła.
Mam nadzieję, że sumienie lekarskie będzie działało nie tylko przy ograniczeniu praw kobiet. Cieszyłabym się, gdyby odzywało się przy wszystkich mankamentach służby zdrowia, a w szczególności przy obsłudze poza kolejnością osób szczególnie potrzebujących i ubogich.
NOT. MACIEJ ORŁOWSKI
Sondaże dają PiS ogromną przewagę nad PO. Pawłowicz: Mogą być pompowane, żeby nas zdemobilizować
Doniesienie do prokuratury po rozmowie Biedronia z Gazeta.pl. Złamał ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii?
Przed dwoma tygodniami naszym gościem w Gazeta.pl był Robert Biedroń, który odpowiadał na pytania czytelników. Jedno z pytań dotyczyło palenia marihuany.
– Palę od czasu do czasu. Jestem za. Uwielbiam jej zapach, marihuana sprawia mi przyjemność. Uważam też, że ze względów medycznych powinniśmy ją zalegalizować. To absurd, że w XXI wieku ktoś mi będzie mówił, co mam palić, a czego mam nie palić – mówił prezydent Słupska.
Ta deklaracja nie spodobała się jednemu z mieszkańców Słupska oraz lokalnej redakcji. Ich zdaniem Biedroń publicznie przyznając się do palenia marihuany, złamał ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. W tej sprawie złożyli do prokuratury doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta miasta.
Sprawa dla policji
Jak podaje trójmiejski oddział „Gazety Wyborczej”, Prokuratura Rejonowa w Słupsku otrzymała zawiadomienie i przekazała je dalej – tego typu czyny rozpatrywane są jako wykroczenia i zajmuje się nimi policja. „Prokuratura Rejonowa w Słupsku oba zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa skierowała zatem do Komendy Miejskiej Policji w Słupsku. Policjanci jeszcze pism nie odebrali” – czytamy.
Policja poinformowała dziennikarzy, że zajmie się sprawą, gdy zawiadomienia dotrą. Biuro prasowe słupskiego ratusza nie chce komentować sprawy.