Ka (27.09.2015)

 

Włodzimierz Cimoszewicz: Wiele wskazuje, że będziemy mieli własnych „führerków”

Włodzimierz Cimoszewicz w wywiadzie dla "Newsweeka" skomentował zarówno historię, jak i współczesną scenę polityczną.
Włodzimierz Cimoszewicz w wywiadzie dla „Newsweeka” skomentował zarówno historię, jak i współczesną scenę polityczną. Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

Włodzimierz Cimoszewicz, już nieco z dystansu, ocenia polską i międzynarodową politykę w najnowszym wywiadzie dla „Newsweeka”: – Z punktu widzenia niechęci lub niezdolności do organizowania mądrej rozmowy społeczeństwa – a nie „ze społeczeństwem”! – Tusk i Komorowski niewiele różnili się od Kaczyńskiego – mówi były premier.

Polityka na złych torach
W rozmowie z Rafałem Kalukinem, Włodzimierz Cimoszewicz mówi o „infantylizacji” polityki w naszym kraju, która rozpocząć się miała od wejścia Polski do Unii – Nie było wielkich zadań i popłynęliśmy w świat coraz bardziej bezmyślnej awantury. Trudno się z tego wyrwać – ocenia. Dodał też, że jest to wspólna wina zarówno polityków, dziennikarzy, jak i obywateli. Nie potrafimy prowadzić poważnej obywatelskiej debaty i ponosimy tego konsekwencje.

Były premier podkreślił, że nie potrafimy wykorzystać potencjału intelektualnego naszego społeczeństwa, które jest coraz lepiej wykształcone. – Traktowano ludzi jak gapiów, którzy mieli oglądać lekarzy w kajdankach, albo zapewniono, że będzie ciepła woda i to wystarczy –przekonuje. Wszystko jednak zaczęło się o wiele wcześniej.

Skutki są dzisiaj
Nie zmienia to jednak faktu, że ma ogromny wpływ na naszą obecną rzeczywistość. Jak powiedział Włodzimierz Cimoszewicz: – Nasza „ciepła woda w kranie” daje pełny efekt właśnie teraz. Wiele wskazuje, że będziemy mieli własnych „führerków” i pokaz nieodpowiedzialności nie tylko w polityce wewnętrznej, ale i zagranicznej.

W wywiadzie polityk odniósł się też do przeszłości SLD i tego, jak mogła ona wyglądać, chociażby po podpisaniu traktatu akcesyjnego z Unią Europejską na Akropolu, kiedy to zaczął się poważny kryzys polskiej lewicy. – Jeszcze można było wiele naprawić, ale nic nie zrobiono. Patrzyłem na to wszystko z dystansu, choć z grupą innych polityków SLD podjąłem próbę otwartej dyskusji o przyczynach – mówi. Zapytany czy czegoś żałuje, Cimoszewicz odpowiada: „nie”, chociaż cena osobista udziału w polityce była bardzo duża.

Ocena z dystansu
Dzisiaj odchodzi już z tej sceny. Odejście zapowiada też Leszek Miller. Jarosław Kaczyński zostaje. Cimoszewicz nie zna go osobiście, ale jak powiedział: „mam wrażenie, że on nie ma w życiu nic innego do roboty. Ja mam i dlatego właśnie odchodzę z polityki”.

Nie jest to pierwszy tego typu, podsumowujący wywiad Cimoszewicza, w ostatnim czasie. Pisaliśmy również o jego rozmowie z Janiną Paradowską. Stwierdził w niej między innymi, że wygrana Andrzeja Dudy jest niebezpieczna dla Polski, a ani kandydatura Ewy Kopacz, ani Beaty Szydło na fotel szefowej rządu, nie jest dobra.

Dzięki dystansowi i doświadczeniu Włodzimierz Cimoszewicz nie boi się mówić o wielu kwestiach otwarcie. Jednak jak podkreśla, planuje teraz przede wszystkim powrócić do prywatności.

Źródło: „Newsweek”

cimoszewiczWiele

naTemat.pl

Kaczyński o Szydło: Jeśli będzie dobrym premierem, ma gwarancję na cztery lata. A jeśli nie, ważny jest interes Polski

Jarosław Kaczyński otwiera możliwość wymiany Beaty Szydło na innego premiera.
Jarosław Kaczyński otwiera możliwość wymiany Beaty Szydło na innego premiera. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Beata Szydło zostaje w cieniu, w weekend ciężar prowadzenia kampanii wyborczej wziął na siebie prezes Jarosław Kaczyński. To powoduje, że wracają pytania o to, czy będzie jej dane pełnić urząd przez pełne cztery lata. Te wątpliwości podsyca nawet sam prezes, który sugeruje, że jeśli Szydło się nie sprawdzi, zostanie wymieniona.

Beata Szydło nie ma autonomicznej pozycji politycznej. Kandydatką na premiera stała się tylko i wyłącznie dzięki decyzji Jarosława Kaczyńskiego, a nie zbudowanej przez lata silnej pozycji w partii. I prezes daje o tym znać.

Pierwszym momentem, gdy Beacie Szydło wskazano miejsce w szeregu było niewpuszczenie na listy Marcina Mastalerka, byłego rzecznika partii i jednego z najbliższych współpracowników kandydatki na premiera. To pokazało, że partią, która ma być podstawą rządu nadal rządzi Kaczyński.

Teraz prezes idzie jeszcze dalej i wprost mówi, że Szydło wcale nie musi dotrwać do końca kadencji na fotelu premiera. – Jeżeli będzie dobrym premierem to ma gwarancję czterech lat – powiedział w TVP Szczecin prezes. Kiedy spytano go, co się stanie jeśli Szydło nie będzie dobrym premierem, odrzekł: – No to przecież ważny jest wtedy interes Polski, ale wierzę, że będzie dobrym premierem – relacjonował na Twitterze Kamil Dziubka z „Wiadomości”.

staryNumerPrezesa

 

jkaczyńskidla

szydłoSkończy

naTemat.pl

Tomasz Lis: Ciemny lud to kupi

mcia, 27-09-2015

Tomasz Lis redaktor naczelny

 fot. Marcin Kaliński

Z ostatniej chwili – trwają poszukiwania miejsca dla czwórki uchodźców z Polski, którzy padli ofiarą brutalnej kampanii wyborczej. Ta czwórka to: przyzwoitość, powaga, honor i rozsądek – pisze Tomasz Lis.

„Trudno sobie wyobrazić politykę bez elementu cynizmu, ale polityka całkowicie wyprana z idealizmu i totalnie zatopiona w cynizmie prowadzi do nieuchronnego zwyrodnienia życia publicznego. Tak wygląda dziś niestety polityka prowadzona przez główną partię opozycyjną i jej kampanijnego cheerleadera, prezydenta Dudę. Każdy cios jest w niej dozwolony, a nawet pożądany, szczególnie cios poniżej pasa” – pisze redaktor naczelny „Newsweeka” w edytorialu.

Tomasz Lis zastanawia się na czym polegać ma „nowa jakość polityczna”, o której politycy PiS mówili przy okazji zgłaszania prezydenckiego projektu ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego. Czy zgłaszanie projektu z pełną świadomością, że zostanie on odrzucony nie jest jedynie cynicznym ruchem? Prezydent Andrzej Duda podkreśla, że w ten sposób wyraża swą wierność obietnicom i lojalność wobec elektoratu. Być może to prawda, jednak jak podkreśla Tomasz Lis realizacja tych obietnic może mieć fatalne konsekwencje dla wysokości emerytur i stanu budżetu.

„Już wiemy, na czym polega niezłomność prezydenta Dudy. Niezłomnie będzie stał na straży interesów PiS”. Dziennikarz podkreśla, że PiS umacnia w ten sposób odwetowe nastroje. Najpierw oferował swojemu elektoratowi kłamstwo smoleńskie, teraz zdobywa kolejne punkty, serwując kłamstwo emerytalne. „Bezwstyd jest o tyle uzasadniony, że kłamstwo dało już PiS-owi prezydenturę, a więc działa. Skoro działa, jedziemy dalej”. Kolejne kłamstwo dotyczy zmian w systemie emerytalnym. „Kandydatka PiS na premiera, (…) oznajmiła, że twierdzenie, iż obniżenie wieku emerytalnego doprowadzi do obniżenia emerytur, to kłamstwo wymyślone przez PR-owców Platformy. Ręce opadają. Czy twierdzenie, że 2 + 2 = 4, a nie 7, też jest wymysłem PR-owców?” – pyta Tomasz Lis i podkreśla, że to nie koniec kłamstw, bo „jest jeszcze jedno kłamstwo serwowane Polakom w tym sezonie – kłamstwo uchodźcze. Twierdzenie, że kilka tysięcy Syryjczyków pozbawi nasz tożsamości i głów, to horrendum, ale powtarzane jest z iście goebbelsowską konsekwencją. PiS, na wyścigi z partią KORWiN, z imć Kukizem” – stwierdza publicysta. A wszystko jedynie po to, by uszczknąć jeszcze punkcik albo dwa w sondażach.

Tomasz Lis krytykuje atak na premier Ewę Kopacz, która zdecydowała dołączyć do państw zachodnioeuropejskich, przez co oskarżana jest o „zdradę naszych ziomków ze Środkowej Europy”. „Bo przecież powinniśmy w imię solidarności być na europejskim marginesie jak oni. Że na co dzień są oni solidarni z Putinem, a nie z nami, to drobiazg. Tak czy owak walimy Kopacz bejsbolem w łeb, bo o to i tylko o to w tej ‚wyrafinowanej’ polityce idzie. Dla władzy, w imię władzy, w drodze po władzę – wszystko. Jak śpiewał Młynarski – ‚ludzie to lubią, ludzie to kupią, byle na chama, byle głośno, byle głupio’” – pisze redaktor naczelny „Newsweeka”.

W edytorialu Tomasz Lis nawiązuje także do sytuacji na linii prezydent – premier. „Budowa wspólnoty, zakopywanie podziałów, poważne traktowanie spraw państwa, zwykły savoir-vivre? Nie. Już wiemy, na czym polega niezłomność, którą przypisuje sobie prezydent Duda. Niezłomnie będzie stał na straży interesów PiS”.

newsweek.pl

Premier Kopacz: Żołnierze Wyklęci zapłacili za służbę RP cenę życia. Zbyt długo czekaliśmy na upamiętnienie naszych bohaterów

jagor, PAP, 27.09.2015
Żołnierze Wyklęci zapłacili za służbę RP cenę życia – mówiła premier Ewa Kopacz na Wojskowych Powązkach, gdzie spoczęły szczątki kilkudziesięciu żołnierzy. Zbyt długo czekaliśmy na upamiętnienie naszych bohaterów – napisał w liście prezydent Andrzej Duda.

Uroczysty pogrzeb odnalezionych i zidentyfikowanych ofiar terroru komunistycznego

Uroczysty pogrzeb odnalezionych i zidentyfikowanych ofiar terroru komunistycznego (AGATA GRZYBOWSKA)

 

– Żołnierze Wyklęci walczyli samotnie, by dać świadectwo niezbywalnych praw do samostanowienia Polski. Był to heroizm najwyższej próby. Żołnierze niezłomni, wyklęci zapłacili za służbę Rzeczypospolitej cenę życia – podkreśliła szefowa rządu w trakcie uroczystości odsłonięcia panteonu-mauzoleum na Łączce na Wojskowych Powązkach, gdzie spoczęły szczątki kilkudziesięciu Żołnierzy Wyklętych.

– Mamy wobec nich wielki dług wdzięczności. Wiemy też, że bez ich ofiary nie moglibyśmy się cieszyć wolnością, którą odzyskaliśmy przed ćwierćwieczem – zaznaczyła premier.

„Składamy im hołd za wierność i niezłomność”

Jak mówiła, ponad 60 lat trzeba było czekać, żeby ich pożegnać „w ten najbardziej oczywisty i ludzki sposób, jakim jest pogrzeb i złożenie do grobu”. – Dzisiaj składamy im hołd za wierność i niezłomność – dodała.

Kopacz zwróciła uwagę, że Żołnierze Wyklęci byli jednym z ogniw w łańcuchu pokoleń, które walczyły o niepodległą Polskę w minionym stuleciu. – Dzisiaj dokładamy starań, by wniknąć w losy każdej z ofiar. By – jeśli tylko będzie to możliwe – nikt nie pozostał bezimienny. By komunistyczny terror z lat 1945-1956 nazwać, udokumentować i opisać ku przestrodze dla przyszłych pokoleń. By pamiętać i oddać hołd bohaterom. Dlatego tu jesteśmy – przyznała.

List od prezydenta Dudy

Podczas niedzielnych uroczystości odczytano list prezydenta Andrzeja Dudy. Ocenił on, że zbyt długo bliscy ofiar i my wszyscy, Polacy, musieliśmy czekać na upamiętnienie naszych bohaterów.

Ponadto Duda w liście, odczytanym przez prezydenckiego ministra Wojciecha Kolarskiego, podkreślił, że „zbyt długo wolna Polska czekała z przywróceniem wobec nich sprawiedliwości historycznej i ludzkiej”. „Jako prezydent Rzeczypospolitej w imieniu całego narodu polskiego pochylam czoło w hołdzie dla poległych i zamordowanych żołnierzy drugiej konspiracji. Składając ich doczesne szczątki w panteonie-mauzoleum niepodległa Polska wypełnia chrześcijańską powinność i choć w niewielkiej części spłaca dług wdzięczności wobec swoich najwierniejszych synów” – napisał prezydent.

„Prawda o ich heroizmie jest fundamentem suwerennej Rzeczypospolitej”

„Pragnę podkreślić, że obecna uroczystość wieńczy pierwszy etap pracy poszukiwań na Łączce, lecz ich nie zamyka. Uważam za rzecz olbrzymiej wagi, by prace ekshumacyjne zostały dokończone, a wszyscy odnalezieni, zidentyfikowani i godnie pochowani” – podkreślił Duda. Dodał, że „prawda o heroizmie i tragedii podziemia antykomunistycznego jest bowiem fundamentem suwerennej Rzeczypospolitej”.

List Dudy – oklaski, przemówienie Kopacz – gwizdy

Gdy odczytywano list Dudy, rozległy się oklaski i okrzyki „Cześć i chwała bohaterom”; w czasie przemówienia Kopacz gwizdano.

Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert mówił, że w poświęconym panteonie zostaną pochowane szczątki 35 bohaterów. – Swoich najbliższych w innych miejscach, w grobach rodzinnych, pochowa pięć rodzin, ale także i one są tu dzisiaj z nami – podkreślił.

W uroczystościach uczestniczyli m.in.: rodziny ofiar, a także przedstawiciele władzy, oprócz premier i Kolarskiego, także wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak, wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak, wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski i prezes IPN Łukasz Kamiński. Uroczystości zakończyły apel pamięci, salwa honorowa i złożenie wieńców.

Uroczystości na Łączce poprzedziła odprawiona przed południem żałobna msza na stołecznym pl. Piłsudskiego celebrowana przez bp. polowego Wojska Polskiego Józefa Guzdka. 35 trumien ze szczątkami ofiar terroru komunistycznego, w tym pięć udekorowanych wstęgami Orderu Virtuti Militari, przewieziono później w kondukcie żałobnym na Wojskowe Powązki.

Panteon w formie kamiennych bloków

Panteon ma formę kamiennych jasnych bloków tworzących zwarty czworobok. Jego projekt, wybrany w konkursie, przygotowali architekci Jan Kuka i Michał Dębek. Na zewnętrznej części mauzoleum umieszczono inskrypcje – symbol narodowego orła i krzyż oraz napis „Niezłomni Wyklęci. Panteon-mauzoleum żołnierzy i działaczy podziemia niepodległościowego zamordowanych przez reżim komunistyczny w latach 1945-1956. Wierni Bogu i Ojczyźnie złożyli najwyższą ofiarę w bohaterskiej walce o godność i wolność Rzeczypospolitej”.

Całość uzupełnia fragment wiersza Artura Oppmana „Pacierz za umarłych” – „Gdzie są ich groby Polsko! Gdzie ich nie ma! Ty wiesz najlepiej – i Bóg wie na na niebie!” i cytat z Ewangelii św. Łukasza 19,40: „Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą” oraz dłuższy tekst opowiadający historię miejsca.

W środku mauzoleum znalazły się nisze, w których zostaną umieszczone trumny zawierające szczątki ofiar odnalezione podczas prac archeologiczno-ekshumacyjnych na Łączce. Na zamykających je pokrywach są: narodowe godło, imię, nazwisko, stopień wojskowy, najbardziej popularny pseudonim, data i miejsce urodzenia oraz data śmierci bez miejsca. Umieszczono je jedynie w przypadku, jeżeli jest inne niż Warszawa, a rodzina ofiary życzyła sobie, by spoczęła ona w mauzoleum.

 

ewaKopaczZbyt

gazeta.pl

Kaczyński: Jadąc do Niemiec, powinniśmy mieć poczucie, że w Polsce jest równie dobrze

jagor, PAP, 27.09.2015
– Naszym celem jest „dobra zmiana” po wyborach, eliminująca jak najwięcej zła, które obciąża nasze życie społeczne, publiczne, gospodarcze – mówił podczas okręgowej konwencji PiS w Koszalinie prezes Jarosław Kaczyński. Podkreślił, że podziały w Polsce są zbyt głębokie.

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta)

 

– Macie tu naprawdę bardzo mocną drużynę. I to jest (…) ogromnie ważne. Nasza kampania wyborcza wchodzi w tej chwili w decydującą fazę, (…) w której 41 drużyn będzie musiało zdobyć to, co zapewni nam władzę (…) pewną, niepoddającą się różnego rodzaju wstrząsom. Władzę, która będzie mogła zmieniać nasz kraj – podkreślił prezes PiS, który przebywa z wizytą na Pomorzu Zachodnim.

– Naszym celem (…) jest dobra zmiana, doprowadzenie do tego, by możliwie najwięcej ze zła, które obciąża nasze życie społeczne, publiczne, gospodarcze, zostało wyeliminowane i by stworzyć jak najwięcej przesłanek dla tego wszystkiego, co tworzy nasze wspólne dobro – ten cel, którym jest właśnie dobro wspólne – zaznaczył Kaczyński.

„Wiemy, co uczynić, by Polska mogła rozwijać się szybciej”

Jak mówił, PiS chce realizować cele związane z wartościami. – Żyjemy wartościami. Chcemy realizować cele, które z tymi wartościami są związane, ale także i dlatego, że wiemy jak, wiemy, co uczynić, by Polska mogła rozwijać się szybciej niż dzisiaj, by różnego rodzaju społeczne choroby, które nas dziś prześladują, zostały uleczone. By w nieodległym czasie – mówię oczywiście o skali historycznej – Polacy mogli powiedzieć >>dogoniliśmy, uzyskaliśmy taki status pod każdym względem, (…) jak te narody, które miały więcej historycznego szczęścia niż my i w pewnym momencie nas wyprzedziły << – podkreślił.

– Polak jadący do Niemiec powinien mieć takie poczucie, że tu w Niemczech jest dobrze, ale w Polsce jest równie dobrze. I oto chodzi. To oznacza, że musimy mieć co najmniej równe dochody na głowę, tzw. PKB na głowę. Musimy mieć równą jakość usług społecznych i wreszcie – to najtrudniejsze do uzyskania, to nieco dłuższa perspektywa – taką samą zasobność, czyli ten zgromadzony majątek. Ale są przykłady różnych państw, które pokazują, że to też jest do zrobienia – dodał.

„Sprawiedliwość w sferze dystrybucji dóbr”

Zaznaczył, że to nie są jedyne cele. Jego zdaniem trzeba mówić o wspólnocie realnej, która – jak podkreślił – „tworzy coś, co jest złączone solidarnością”. – A solidarność to nie tylko (…)stan psychiczny, pewna otwartość wobec innych, to także pewne fakty społeczne. To sprawiedliwość w sferze dystrybucji dóbr, to równość wobec prawa. Z tym dzisiaj w Polsce jest nie najlepiej – ocenił.

– Przez sprawiedliwość rozumiem nie komunistyczny egalitaryzm, który zresztą też był zawsze fikcją, tylko sprawiedliwość, która pozwoli na to, by różnice społeczne trzymały się jakiś ram, by były w jakiś sposób uzasadnione, (…) wynikały z pracy, ze zdolności, z talentów, z determinacji – tłumaczył prezes PiS.

– Ten stan konsolidacji naszego narodu (…) powinien zostać osiągnięty. Musimy zacząć pracować nad tym już teraz, nawet w trakcie tej kampanii. A później, jeżeli, daj Boże, zdobędziemy władzę – dodał.

„Jest bardzo głęboki podział regionalny. I ten podział musimy zredukować”

Kaczyński zauważył, że podziały w Polsce są zbyt głębokie. – Jest także bardzo głęboki podział regionalny. I ten podział musimy zredukować. Nikt rozsądny nie może powiedzieć, że uczynimy to z dnia na dzień czy z roku na rok. Ale musimy zdecydowanie (…) odrzucić koncepcje, które sprowadzają się do takiego mniej więcej stwierdzenia: najpierw będą się rozwijali ci najbogatsi, te okręgi najbogatsze, a później inni doszlusują. Otóż doświadczenie innych państw wskazuje, że z tym doszlusowaniem jest bardzo, bardzo źle. I że te procesy, jeśli w ogóle zachodzą, to trwają bardzo, bardzo długo, albo po prostu nie zachodzą w ogóle – ocenił.

podziałyWpolsce

Prezes proponuje województwo koszalińskie

W jego ocenie istnienie w regionie koszalińskim „ośrodka administracyjnego na poziomie wojewódzkim” pomogłoby w rozwoju tej części ojczyzny. – A jest tu naprawdę bardzo, bardzo wiele problemów” – podkreślił. – Chciałem zapewnić państwa, że my te problemy dostrzegamy. Bardzo chcielibyśmy, żeby ten region, ta część Polski uzyskała takie tempo rozwoju, (…) że będzie tutaj lepiej, zamożniej, że to wszystko, co jest szansą tego regionu, a takich szans jest tutaj bardzo wiele, będzie wykorzystane, a to, co jest chorobą społeczną, (…) to wszystko zostanie zaleczone – zapewnił.

Zwrócił uwagę, że jest dużo możliwości, by region koszaliński miał reprezentację (do parlamentu) dużo liczniejszą niż obecnie. – By byli w niej reprezentanci różnych pokoleń. (…) Młode pokolenie, które dzisiaj wchodzi do polityki dość szeroką bramą, powinno reprezentować ten region, ale wraz z naszymi doświadczonymi parlamentarzystami. (…) Trzeba połączyć młodość i doświadczenie – zaznaczył.

Liderem koszalińskiej listy PiS w wyborach do Sejmu jest obecny poseł i szef koszalińskich struktur partii Czesław Hoc.

 

węgryNieSą

gazeta.pl