Seremet (19.03.15)

 

Prokuratura zaczyna czyścić SKOK-i. 2252 śledztwa w sprawie oszustw i nieprawidłowości

Mariusz Jałoszewski, 19.03.2015

Wyborcza.biz

W ciągu ostatnich dwóch lat prokuratura wszczęła aż 2252 śledztwa dotyczące głównie milionowych oszustw i nieprawidłowości w SKOK-ach. Według śledczych SKOK-i były okradane na „słupy” i przez własnych pracowników.
Takie dane są w raporcie Prokuratury Generalnej, który wczoraj przedstawiono posłom z sejmowej komisji finansów publicznych na zamkniętym posiedzeniu. Raport powstał na podstawie audytu wszystkich śledztw, który zlecił prokurator generalny Andrzej Seremet. Niezależnie od raportu prokuratury „Wyborcza” zebrała własne dane (za lata 2013-15, do stycznia 2015).

O Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych jest głośno od lat. Ostatnio o upadłości SKOK Wołomin, z którego – zdaniem prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim – wyłudzono na podejrzane kredyty przynajmniej 489 mln zł. Współorganizatorem miał być były oficer WSI Piotr P. (jest w areszcie). Z nim prokuratura wiąże też zlecenie brutalnego pobicia w 2014 r. wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka. Dziś to najważniejsze śledztwo dotyczące SKOK-ów. Tu padają najwyższe kwoty, które miała stracić ta Kasa. Zarzuty postawiono m.in.: prezesowi SKOK Wołomin, dwóm wiceprezesom, kierownikowi windykacji i Piotrowi P. – w sumie 46 osobom.

Dużo śledztw w sprawie Wołomina prowadzi też Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która zajmuje się głównie milionowymi „oszustwami kredytowymi polegającymi na przedkładaniu nierzetelnej i poświadczającej nieprawdę dokumentacji oraz uzyskaniu ze SKOK Wołomin pożyczek o łącznej wartości 1 mld 513 mln zł”. To rekord wszystkich śledztw. Najwyższa pożyczka – 8 mln zł. Śledztwo jest w toku, 25 osobom postawiono zarzuty. Z zakończonego już wyrokiem innego śledztwa tej prokuratury wynika, że kredyty brały „słupy” – bezrobotni, bezdomni – które miały przekazywać pieniądze organizatorom procederu.

To m.in. sprawa SKOK Wołomin spowodowała, że Prokuratura Generalna zleciła audyt wszystkich śledztw. Bo na tym przykładzie okazało się, że na SKOK-ach żerowały zorganizowane grupy przestępcze. Nie wszystkie kasy są objęte śledztwami. System SKOK-ów składa się z ponad 50 niezależnych spółdzielczych kas, nad którymi ma pieczę Kasa Krajowa. Współtwórcą systemu kas w Polsce jest Grzegorz Bierecki, senator związany z PiS, obecnie zawieszony w prawach członka klubu.

W raporcie prokuratury przewijają się sprawy dotyczące działalności SKOK-ów: Wołomin, im. św. Jana z Kęt, Wspólnota, im. Franciszka Stefczyka, Kujawiak, Wesoła, Rafineria, Skarbiec, im. M. Kopernika, im. Chmielewskiego, Twoja Kasa, Bieszczadzka SKOK, Południowo-Zachodni SKOK, Piast. Najwięcej śledztw w ciągu ostatnich dwóch lat miały prokuratury z apelacji gdańskiej 348 (obejmuje też Toruń i Bydgoszcz) oraz katowickiej – 480. Większość spraw jest w toku, umorzono nieliczne.

Przestępstwa mieli też popełniać sami pracownicy kas. Przykłady: w SKOK Wesoła z Mysłowic jest podejrzenie nieprawidłowego prowadzenia ksiąg rachunkowych i podawania w nich nierzetelnych danych. Menedżer w tej samej kasie miał przywłaszczyć 107 tys. zł, które dwie klientki wpłaciły na lokatę. W SKOK im. M. Kopernika w Tarnowie pracownik miał być w zmowie z grupą przestępczą wyłudzającą kredyty. Grupa przywoziła osoby, które za kilkadziesiąt czy kilkaset złotych poręczały kredyty lub brały je na siebie. Zaświadczenia o zatrudnieniu miały z firm, które nie prowadziły działalności. Gdy pracownik kasy dzwonił w celu weryfikacji danych, pod wskazanym numerem czekała podstawiona osoba.

W Lublinie w Kasie F. Stefczyka kasjerzy i kierownik oddziału mieli nienależycie weryfikować dokumenty potwierdzające zatrudnienie i dochody pożyczkobiorców, co naraziło Kasę na 2 mln zł szkody. Pięciu osobom postawiono zarzuty. Śledczy w Zamościu sprawdzają pracowników SKOK im. Chmielewskiego z Lublina. Mieli udzielać pożyczki do 15 tys. zł nawet tym, którzy o tym nie wiedzieli. Pieniądze lądowały potem u innych osób. W sumie udzielili takich kredytów na 312 tys. zł. Oskarżono dwie osoby.

Aktem oskarżenia zakończyła się też sprawa przeciwko wiceprezesowi tej kasy. Zdaniem prokuratury spowodował on 257 tys. zł szkody, bo zawierał fikcyjne umowy kredytowe, miał namawiać osoby, by brały na niego pożyczki oraz bez zgody klientów ustanawiał na ich kontach debety.

Pracownicy kas z Radzynia Podlaskiego i Zamościa przywłaszczali środki z kont klientów. Inspektor ds. kredytów w oddziale Bieszczadzkiej Kasy w Ustrzykach Dolnych w latach 2007-14 miał zawierać z klientami umowy na lokatę „Fortuna”, której kasa nie miała w ofercie. Kolejne osoby miała oszukać, zawierając z nimi odręczne umowy, których potem nie wprowadzał do oficjalnego systemu. W ten sposób miała sobie przywłaszczyć 2 mln zł.

Z kolei we Wrocławiu przedstawiono zarzuty menedżerom z Południowo-Zachodniej Kasy z Wrocławia i Jeleniej Góry. Mieli za łapówki od 1 tys. do 18 tys. zł korzystnie załatwiać wnioski kredytowe. Prokuratura sprawdzała jeszcze inne sprawy, w których za pożyczki osiągające miliony złotych miano oferować samochód lub łapówki do 250 tys. zł. Sprawy zakończyły się aktami oskarżenia.

W raporcie można znaleźć jeszcze śledztwa, w których sprawdzane jest, czy kierownictwo kas swoimi decyzjami wyrządziło szkody osiągające dziesiątki milionów złotych.

Najwięcej śledztw dotyczy jednak przestępstw wyłudzeń kredytów. – W ogromnej większości to klasyczne oszustwa kredytowe. Niejednokrotnie działalność w tym zakresie przybiera formę zorganizowaną, a w procederze wykorzystywane są „słupy” – podkreśla w raporcie Prokuratura Generalna. Na masową skalę działo się tak w SKOK Wołomin. W pozostałych kasach wyłudzenia sięgają od kilkuset tysięcy złotych do kilku milionów, np. 26 osób oskarżono o wyłudzenie 2,1 mln zł z Rafinerii. Raport nie obejmuje najnowszej sprawy w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku.

Komisja etyki zajmie się posłami PiS

Prezydium Sejmu skierowało wczoraj do komisji etyki poselskiej sprawę ponad 90 posłów PiS, którzy podpisali się pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych.

Chodzi o wniosek złożony w marcu 2012 r., który dotyczył stwierdzenia niezgodności z konstytucją rozporządzenia ministra finansów w sprawie szczególnych zasad rachunkowości SKOK-ów.

Prezydium Sejmu zwraca w piśmie uwagę, że wniosek w imieniu grupy posłów złożyła mecenas Joanna Mędrzecka, która od lat reprezentuje Kasę Krajową SKOK oraz jej byłego prezesa senatora Grzegorza Biereckiego. „Należy zauważyć, że rozporządzenie ministra finansów miało na celu ochronę depozytariuszy SKOK-ów poprzez nałożenie na Kasę obowiązku tworzenia rezerw na przeterminowane kredyty. Wnioskodawcy swoim działaniem chcieli doprowadzić do zwiększenia ryzyka posiadania depozytów w SKOK-ach. Naszym zdaniem zachowanie to narusza zasady etyki poselskiej, to jest dbałość o dobre imię Sejmu RP, poprzez możliwy konflikt interesów. Tym bardziej, że niektórzy z wnioskujących posłów deklarują uzyskanie kredytów w SKOK-ach” – czytamy w piśmie prezydium Sejmu, podpisanym przez marszałka Radosława Sikorskiego.

Zobacz także

wyborcza.pl

Seremet: W SKOK oszukiwali nie tylko klienci, ale i zarządzający. Kasy były łatwym łupem

Krzysztof Lepczyński, PAP, 19.03.2015
Andrzej Seremet

Andrzej Seremet (Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta)

Ponad 2 tys. śledztw dotyczących oszustw w SKOK-ach wszczęła w ciągu dwóch lat prokuratura. – Byli to nie tylko klienci, ale też osoby zarządzające tymi podmiotami – mówił o oszustach Andrzej Seremet, prokurator generalny, w Poranku Radia TOK FM. – Widać wyraźnie, że SKOK-i były łatwym łupem – zaznaczył.
W ciągu ostatnich dwóch lat prokuratura wszczęła ponad 2,2 śledztw dotyczących milionowych oszustw i nieprawidłowości w SKOK-ach. Raport w tej sprawie przedstawiła Prokuratura Generalna na zamkniętym posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

„Wyłudzali nie tylko klienci”

Janina Paradowska pytała w Poranku Radia TOK FM Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, jaka jest waga prowadzonych przez śledczych spraw. – Różna. Począwszy od śledztwa w warszawskiej prokuratury, gdzie wartość szkody to 1,5 mld, aż po drobne wyłudzenia – mówił Seremet.

– Są rozmaite sposoby działania, w których pokrzywdzonymi są kasy. Od klasycznego oszustwa: ktoś z fałszywymi dokumentami bierze kredyt, by go nie spłacić, aż po zorganizowane grupy, które podejmowały przemyślaną działalność, by wyłudzić pieniądze z kas. I byli to nie tylko klienci, ale też osoby zarządzające tymi podmiotami – zaznaczył szef prokuratury.

„SKOK-i były łatwym łupem”

– To niepokojące zjawisko, skoro kasy miały stanowić uzupełniający sektor umożliwiający na prostszych i korzystniejszych zasadach otrzymywanie kredytów dla ludzi niezamożnych. I ten sektor został naruszony. Działalność tych kas w wielu wypadkach otwierała szerokie możliwości działania przestępców – wskazywał gość Poranka Radia TOK FM. Seremet podkreślił, że w zwykłych bankach nie mogłoby dojść do takich naruszeń, jak w SKOK. – Widać wyraźnie, że SKOK-i były łatwym łupem – zauważył.

Wczorajsze posiedzenie sejmowej komisji trwało prawie 9 godzin. Po zakończeniu obrad przewodnicząca Komisji Krystyna Skowrońska nie chciała rozmawiać z dziennikarzami, przekonując, że przebieg posiedzenia ma charakter zastrzeżony.

Wipler: Służby nie dają sobie rady

Tylko nieliczni posłowie zgodzili się na wypowiedź, m.in. Przemysław Wipler. – Była wielogodzinna dyskusja, podczas której prezentowano kondycję sektora SKOK i pokazywano, z jakimi problemami poszczególne instytucje państwowe, począwszy od Komisji Nadzoru Finansowego, poprzez prokuraturę, policję, ABW i CBA borykają się w tej branży – powiedział Wipler.

Według posła „występowały różnice zdań między KNF, prokuraturą, CBA i osobami, które zabierały głos”. – Jedni wykazywali przykłady konkretnej korupcji, konkretnych zaniedbań w funkcjonowaniu kas, inni wskazywali, że takich problemów nie ma – mówił.

Zdaniem posła z posiedzenia komisji wynika, że „ani nadzór finansowy, ani prokuratura, ani służby nie dają sobie rady ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które działały w dosłownie kilku na ponad 50 spółdzielczych kas”.

– Pokazywano mechanizmy porównywalne z tymi słynnymi amerykańskimi kredytami ninja – mówił poseł. – To kredyty dawane osobom, które nie mają pracy, nie mają żadnego majątku, żadnego dochodu, i takie osoby nagle uzyskują kredyty – dodał.

„SKOK to przestępczość zorganizowana”

Wcześniej, podczas przerwy w obradach Wipler przekonywał, że w sprawie SKOK-ów powinna powstać komisja śledcza. – Wszystkie partie polityczne, po tym, co usłyszeliśmy, powinny poprzeć wniosek o komisję śledczą w sprawie tego, jak funkcjonowało państwo polskie w zakresie Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych – mówił Wipler. – To przestępczość zorganizowana, to wyciąganie pieniędzy z instytucji zaufania publicznego, to są układy mafijne, to kompletna słabość państwa polskiego” – dodał były poseł PiS. Jak mówił, powołanie komisji powinno być przede wszystkim w interesie Prawa i Sprawiedliwości.

Jego zdaniem z przekazanych posłom informacji wynika, że w aferze wokół SKOK-ów słabość wykazały prokuratura, CBA i inne instytucje państwowe. Posłowie mogli się bowiem dowiedzieć, jak „instytucje parafinansowe korumpowały i prokuratorów, i policjantów”, a także zastraszały urzędników, którzy zajmowali się ich kontrolą.

W opinii posła skompromitowała się m.in. prokuratura, bo prokurator „mówił o dwóch tysiącach postępowań na łączną kwotę stu dziewięćdziesięciu paru milionów złotych”, podczas gdy „do tej chwili Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał dopłacić ponad 3 mld złotych do kas, które musiał ratować, a to nie jest koniec tej kwoty”.

Joński: „Amber Gold Dwa”

– To co usłyszeliśmy, to Afera Amber Gold dwa – mówił z kolei jeszcze w czasie trwania obrad Dariusz Joński (SLD). SKOK-i, jak dodał, były budowane na „powiązaniach polityczno-biznesowo-rodzinnych”. – To jest jedna wielka pajęczyna tych samych osób, które ze sobą współpracują, które budują to wszystko – zaznaczył. Jak dodał, byłaby zasadna komisja śledcza, która by zbadała to, co się dzieje w SKOK-ach, jak i aferę Amber Gold. Powiedział, że klub SLD jest bliższy decyzji o poparciu takiej komisji.

Powiedział też, że po wysłuchaniu informacji rozumie, dlaczego był opór przed objęciem SKOK-ów nadzorem KNF, przede wszystkim w PiS, i „dlaczego komuś tak bardzo zależało, by tego nie kontrolować”.

PiS chce jawnych obrad

Jeszcze przed posiedzeniem komisji Beata Szydło (PiS) przekonywała, że obrady powinny być jawne. – Bo jeżeli chodzi o wyjaśnianie sprawy, to powinna być jawna komisja, a jeżeli chodzi o spektakl polityczny, to, co w tej chwili próbuje robić PO – to nie będzie wyjaśnianie sprawy, tylko granie SKOK-ami w kampanii wyborczej – powiedziała posłanka.

Pytana o komisję śledczą zaznaczyła, że w pierwszej kolejności powinna powstać komisja śledcza w sprawie afery podsłuchowej. – Jakoś nie możemy się tego doczekać, choć wniosek PiS jest złożony od ubiegłego roku. Platforma skutecznie próbuje odwrócić uwagę od taśm prawdy i nie chce na ten temat rozmawiać – mówiła wiceprezes PiS.

Szef KNF: Sytuacja w sektorze nadal trudna

Zgodnie z informacjami przekazanymi posłom Komisji Finansów Publicznych przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka 19 lutego br. sektor SKOK odnotował stratę w wysokości ok. 126 mln zł, a niedobór funduszy własnych to ok. 300 mln zł. – Sytuacja w sektorze nadal jest sytuacją trudną – mówił. Według Jakubiaka pod koniec 2014 r. 41 kas było objętych postępowaniem naprawczym. W stosunku do dwóch – SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota – musiała zostać ogłoszona upadłość. Dwie kasy zostały przejęte przez banki.

Szef KNF mówił posłom, że podczas czynności nadzorczych wobec pracowników Komisji i zarządców komisarycznych kas kierowane były „groźby o charakterze karnym” i niektórzy z nich muszą korzystać z ochrony policyjnej. Mówił też, że w Kasie Krajowej SKOK już w 2008 r. mogła istnieć świadomość nieprawidłowości w SKOK Wołomin, mimo to nic w tej sprawie nie zrobiono. „Te problemy Wołomina byłyby mniejsze, gdyby wcześniej nastąpiła reakcja” – powiedział.

Jakubiak o SKOK

Opowiadał także m.in. o powstałej w grudniu 2007 r. i zarejestrowanej w Luksemburgu spółce SKOK-Holding, do której przekazane zostały m.in. udziały w spółkach zależnych od Kasy Krajowej SKOK. W końcu 2013 r. 81 proc. akcji w SKOK-Holding, według Jakubiaka, miała Kasa Krajowa SKOK. – Istotne jest to, że spółka nie zatrudnia pracowników, a zarząd jest dwuosobowy. Prezesem zarządu jest pan Grzegorz Bierecki – poinformował szef KNF. Dodał, że w 2013 r. sektor SKOK „poniósł na rzecz podmiotów kontrolowanych przez SKOK-Holding koszty w wysokości ponad 83 mln zł”. Natomiast do końca 2013 r. „SKOK-Holding zakumulował zysk w kwocie 33 mln 800 tys. euro”. Kwota ta, jak dodał, nie zasiliła jednak funduszu stabilizacyjnego kasy krajowej.

Jakubiak przypominał też, że w sektorze SKOK była niechęć do objęcia kas gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Tymczasem, jak przekonywał, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK gwarantowało pokrycie strat tylko do kwoty 34 mln zł. W wyniku ogłoszenia upadłości SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota BFG musiał wypłacić ponad 3 mld 200 mln zł, co oznacza, że gdyby do upadłości doszło przed objęciem kas gwarancjami BFG, na pokrycie ponad 93 proc. strat musiałyby się złożyć same kasy.

Gwarancje dla 44 tys. klientów SKOK

Jakubiak przekonywał też, że po objęciu kas nadzorem KNF „nastąpiła istotna zmiana w sposobie nadzoru”, który od tego momentu przestał być powiązany z samymi kasami „personalnie i biznesowo”. Wcześniej bowiem w kasach „sprawozdawczo zyski rosły, ale faktycznie był to pusty pieniądz”.

Prezes BFG Jerzy Pruski powiedział podczas posiedzenia 19 lutego, że Fundusz dotąd wypłacił łącznie ponad 798 mln zł klientom SKOK Wspólnota, a 2 mld 200 mln zł klientom SKOK Wołomin. Łącznie, dodał, BFG wypłacił środki gwarantowane prawie 44 tysiącom klientów obu kas. – Dzięki istnieniu publicznego systemu gwarantowania depozytów udało się uratować depozyty tysięcy klientów SKOK – mówił.

SKOK-i się bronią

Z wystąpieniem Jakubiaka polemizował na tamtym posiedzeniu komisji prezes Kasy Krajowej SKOK Rafał Matusiak. Wyjaśnił, że system SKOK tworzą 52 kasy i każda jest samodzielnym podmiotem. Zdarzenia w jednej kasie nie mają wpływu na sytuację w innej.

– Skumulowany wynik finansowy całego systemu jest faktycznie ujemny, ale ciekawe jest to, że wynik działalności podstawowej kasy wypracowały na poziomie dodatnim i wynosi on 634 mln zł – przekonywał. – Strata w ogromnym stopniu bierze się z odpisów na zdarzenia gospodarcze, do tworzenia których zmuszają nas kolejne przepisy i interpretacje – dodał.

Także to, co działo się w SKOK Wołomin, nie przekłada się jego zdaniem na sytuację w innych kasach. – Ta kasa padła łupem zorganizowanych działań o charakterze przestępczym – przyznał prezes Kasy Krajowej SKOK. Matusiak zapewniał, że kasa krajowa zawsze aktywnie wspierała stabilizację kas. Dziś dysponuje kwotą ok. 90 mln zł na ewentualną pomoc stabilizacyjną. „Proces stabilizowania kas wymaga jednak spokoju, statek najlepiej naprawia się w porcie, a nie na wzburzonym morzu” – przekonywał.

Zobacz także

TOK FM

Dodaj komentarz