Ksiądz (20.02.15)
Prof. Irena Lipowicz odpowiada na list Jarosława Kaczyńskiego
Irena Lipowicz (&Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta)
„Na Śląsku ma miejsce wielokrotne użycie broni gładkolufowej wobec demonstrantów, wiele osób jest w szpitalach. Wielu poszkodowanych i świadków wydarzeń stwierdza, iż strzelano do ludzi z bardzo bliskiej odległości (kilka metrów). Że stosowano broń wobec osób uciekających, a więc niestwarzających żadnego zagrożenia. Najwyraźniej broń palna używana jest w celu zastraszenia demonstrantów, a nie dla ochrony życia, zdrowia lub mienia znacznej wartości. Mamy więc do czynienia z bardzo poważnym nadużyciem, przy braku reakcji zarówno ze strony MSW, jak i Komendy Głównej Policji, a przede wszystkim prokuratury” – pisał wówczas Kaczyński.
Dziś prof. Irena Lipowicz odpowiedziała. Stwierdziła, że „z najwyższą uwagą” traktuje każdy sygnał o możliwości naruszania praw obywateli.
„Informuję pana prezesa, że sprawa użycia przez policję broni gładkolufowej w stosunku do protestujących górników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej została przeze mnie podjęta z urzędu już w dniu 6 lutego br. W sprawie tej moje czynności będą zmierzały do ustalenia, czy w tym przypadku nie doszło do naruszenia praw lub wolności obywatelskich. W razie stwierdzenia takich naruszeń – podejmę kroki mające na celu wyciągnięcie stosownych konsekwencji wobec ich sprawców” – pisze rzecznik.
W sprawie Wiplera rzecznik nie chce zabierać głosu.
„Pragnę uprzejmie poinformować pana prezesa, że w znanej sprawie dotyczącej jednego z posłów (o której była mowa w liście) nie mogę obecnie podjąć działań, bowiem trwa sądowe postępowanie rozpoznawcze. Jakakolwiek zaś ingerencja w czynności procesowe sądu mogłaby spowodować naruszenie niezawisłości sędziowskiej, na co nie zezwala mi przepis art.14 pkt 2 ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich” – pisze prof. Lipowicz.
Zapraszamy do Wrocławia na Dni Darwina 2015, 21 – 22 lutego
Wydział Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego i Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów zapraszają na Dni Darwina, które odbędą się w dniach 21 i 22 lutego w Instytucie Biologii Środowiskowej UWr, ul. Sienkiewicza 21. Telewizja RacjonalistaTV będzie sukcesywnie transmitować wykłady z Dni Darwina, ale oczywiście zachęcamy do osobistego udziału.
PROGRAM:
SOBOTA, 21 LUTEGO
11:00 – Kulisy Muzeum Przyrodniczego – wycieczka z przewodnikiem (wstęp wolny, obowiązują wcześniejsze zapisy)
13:00 – Inauguracja Dni Darwina. Prof. dr hab. Dariusz Skarżyński (UWr) i Kaja Bryx (PSR)
13:30 – Dr Tomasz Witkowski (KSP) „Inteligencja makiaweliczna. Rzecz o pochodzeniu natury ludzkiej”
14:45 – Dr Jerzy Luty (WSOWL, PTNCE) „Czy istnieje sztuka zwierząt?”
16:00 – Jacek Tabisz (PSR) „Wpływ ewolucjonizmu na współczesny ateizm”
17:15 – Andrzej Dominiczak (TH) „Sens życia czy produkt uboczny adaptacji – o miłości i religijności z perspektywy psychologii ewolucyjnej”
NIEDZIELA, 22 LUTEGO
11:00 – Tomasz Skawiński (UWr) „Polskie smoki: Smok wawelski i inne”
12:15 – Dr Bartosz Borczyk (UWr) „Darwinizm i jego antagoniści w Polsce – wczoraj i dziś”
13:30 – Prof. Bogusław Pawłowski (UWr, PTNCE) „Adaptacja czy niedostosowanie? <<Zaburzenia psychiczne>> w ujęciu medycyny ewolucyjnej”
14:45 – Dr Maciej Szarejko (PWr) „Terytorializm człowieka – archaizm czy klucz do zrozumienia życia we współczesnym mieście?”
16:00 – Panel dyskusyjny „Człowiek zezwierzęcony czy zwierzę uczłowieczone – o konsekwencjach odkryć Darwina” z udziałem dra B. Borczyka, A. Dominiczaka, prof. B. Pawłowskiego, prof. D. Skarżyńskiego i dra T. Witkowskiego. Prowadząca: Kaja Bryx.
Wydarzenie ma charakter otwarty, wstęp wolny. Wszystkie wykłady odbywają się w Dużej Sali Wykładowej.
Eksperci: Polska wypadła z wielkiej gry europejskiej o Ukrainę. Jesteśmy na jej marginesie
„Postawa UE jest wielką niewiadomą”
Dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego Jan Malicki zaznaczył w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że rozwój sytuacji na Ukrainie zależy w głównej mierze od zachowania Rosji i działań Zachodu. Jak dodał, o ile zachowanie Rosji daje się łatwo przewidzieć, to trudniej jest przewidywać reakcję państw UE.
– Bez wątpienia Moskwa będzie cisnęła coraz bardziej i bez przerwy na Ukrainę i na kraje sąsiednie, powiększając swoją strefę wpływów tak daleko, jak to tylko będzie możliwe, dopóki nie napotka na opór Zachodu bądź krajów regionu wspartych przez Zachód – mówił. Postawa UE – dodał – jest jednak „wielką niewiadomą”.
„USA pogodziły się, że o bezpieczeństwie Europy trzeba myśleć bez Rosji”
– Widać ogromną różnicę między postawą USA a postawą UE jako całości. Stany Zjednoczone już się pogodziły z faktem, że o bezpieczeństwie europejskim trzeba myśleć bez Rosji czy nawet wbrew Rosji. Natomiast UE nie jest w stanie pogodzić się z tym faktem i nadal dąży do tego, by Rosja była jednym z filarów bezpieczeństwa europejskiego – ocenił ekspert.
Z tej logiki – dodał – wymykają się jedynie kraje „nowszej grupy unijnej” – m.in. Polska, Rumunia czy kraje bałtyckie. – Jednak ich głos jest zbyt słaby, aby mógł przeważyć siłę głosu głównych krajów UE, przede wszystkim Francji i Niemiec. Dodatkowo te kraje nie tworzą żadnego sojuszu – zaznaczył Malicki.
„Polska wypadła z wielkiej gry europejskiej o Ukrainę”
Według szefa Studium Europy Wschodniej UW „Polska wypadła z wielkiej gry europejskiej o Ukrainę i w tej chwili nie jest w stanie ani sama silnie wpłynąć na poglądy UE w tej kwestii, ani nacisnąć czy przekonać kraje wschodniej Europy”.
Malicki podkreślił, że przyszłość Ukrainy zależy mocno od tego, co zrobi Zachód – „czy postanowi zablokować postępy Rosji we wschodniej Europie, mające na celu przywrócenie dawnej strefy wpływów”.
– Jeśli takiej blokady nie będzie – i tu nie chodzi o wojnę, tylko o zdecydowaną postawę, jasne deklaracje – to nacisk na Ukrainę będzie się powiększał i straty będą coraz większe, straty ludzkie, a być może także straty terenu – ocenił ekspert z UW. Tym bardziej – dodał – Ukraina potrzebuje jednoznacznego wsparcia Polski.
„Z bólem trzeba powiedzieć, że jesteśmy na marginesie sprawy ukraińskiej”
Według Malickiego Polska musi wziąć na siebie budowanie koalicji w gronie mniejszych, unijnych krajów regionu. – Nie chodzi tylko o Ukrainę, ale generalnie o budowanie grupy państw, która będzie myślała o bezpieczeństwie regionalnym, o zabezpieczeniu siebie, niestety przede wszystkich przed agresorem rosyjskim – zaznaczył. Jak dodał, „niestety to się nie dzieje”.
Ekspert zaznaczył, że polskie wsparcie dla ukraińskich reform, licznie fundowane stypendia dla ukraińskich studentów, współpraca organizacji pozarządowych i samorządów, to wszystko bardzo potrzebne i cenne inicjatywy, jednak powinniśmy też brać czynny udział w „wielkiej polityce” dotyczącej Ukrainy. Obecnie – stwierdził – „z bólem trzeba powiedzieć, że jesteśmy na marginesie sprawy ukraińskiej”.
„Widok Orbana z Putinem był naprawdę przerażającym spektaklem”
Dyrektor fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło ocenił natomiast, że niedzielna wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego w Kijowie na uroczystościach pierwszej rocznicy Majdanu będzie wyraźnym sygnałem wsparcia. – Pojawienie się prezydenta Polski w momencie trudnym w Kijowie będzie stanowić silny gest solidarności z Ukrainą – powiedział.
Jak dodał, będzie to gest szczególnie ważny po wizycie prezydenta Rosji Władimira Putina w Budapeszcie. – Był to naprawdę spektakl przerażający, kiedy widziało się Orbana z Putinem, który składa wieńce na grobach okupantów sowieckich, którzy dławili powstanie w Budapeszcie w 1956 r.” – stwierdził Piekło.
„Rozejm wszedł w życie po rozmowach w Mińsku, bo chodziło o zdobycie…”
Ekspert ocenił, że dozbrojenie przez Polskę Ukrainy byłoby krokiem w dobrą stronę. – NATO zdecydowało, że każdy kraj członkowski może podjąć w tej kwestii decyzję samodzielnie. Robi to już Litwa, państwo mniejsze, które ma znacznie mniejszą polityczną rangę. Powinniśmy pójść śladem Litwy, bo to, by Ukraina była krajem proeuropejskim, demokratycznym i stabilnym, leży w żywotnym interesie Polski – podkreślił Piekło.
Według niego drugie porozumienie z Mińska zakończyło się fiaskiem, a prezydent Rosji „wystawił do wiatru” przywódców europejskich, którzy przed rozpoczęciem rozmów w stolicy Białorusi mówili, że jest to ostatnia szansa powstrzymania konfliktu. – Widzimy teraz jasno, że rozejm miał wejść w życie dwa dni po rozmowach w Mińsku, ponieważ chodziło o zdobycie Debalcewe. Najwidoczniej taki był plan Putina i został dokładnie zrealizowany – mówił.
„Politycy europejscy błędnie oceniają Putina”
Ekspert obawia się jednak, że „przy takiej postawie polityków europejskich możemy spodziewać się porozumienia Mińsk III, do którego dojdzie po zdobyciu Mariupola”. – Wówczas zostanie postanowione, że trzeba jeszcze dać separatystom korytarz lądowy na Krym. Może wtedy będzie spokój, bo o ten właśnie korytarz Rosji chodzi. On zapewni możliwość zaopatrywania Krymu; w zimie jest to jedyna droga poza powietrzną – zaznaczył.
W jego ocenie decydowanie się na kolejne negocjacje przez przywódców europejskich świadczy o dużej słabości polityki europejskiej. – Kanclerz Niemiec Angela Merkel postawiła na szali swój wielki autorytet i ten autorytet został mocno nadszarpnięty przez przywódcę Rosji – uważa Piekło. Zdaniem eksperta politycy europejscy błędnie oceniają Putina, ciągle traktując go jako wiarygodnego partnera, który będzie dotrzymywał porozumień. – Tymczasem Putin wielokrotnie udowadniał, że to nieprawda – podkreślił ekspert.
Dziewięć statystyk GUS, które pokazują smutną polską rzeczywistość [DANE]
Marsz organizacji lewicowych i związków zawodowych w Białymstoku w 2010 r. (Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta)
2. 58,9 proc. gospodarstw domowych nie może sobie pozwolić na tygodniowy odpoczynek całej rodziny raz w roku. Jeśli myślisz, że tę liczbę zaniżają emeryci i renciści – wśród pracowników odsetek ten wynosi 53 proc.
3. Zaledwie co trzecie gospodarstwo domowe deklaruje, że nie ma trudności ze „związaniem końca z końcem” przy aktualnych dochodach.
4. Jednocześnie, według CBOS, 35 proc. osób jest niezadowolonych z dochodów i sytuacji finansowej.
5. Niemal co dziesiąty Polak zmuszony jest zrezygnować z wizyty u dentysty. Prawie połowa z nich z powodów finansowych.
6. 1,3 mln ludzi, czyli 13 proc. zatrudnionych, dostaje pensję nieprzekraczającą minimalnego wynagrodzenia. W budownictwie to aż 28 proc. pracujących, w usługach administracyjnych 25 proc., w handlu i gastronomii 24 proc.
7. Według „Dziennika Gazety Prawnej” od 2007 roku dwukrotnie wzrosła liczba dostających minimalne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw – z 211 tys. do 436 tys. osób.
8. 1,4 mln osób pracuje na umowę-zlecenie lub umowę o dzieło (to ok. 15 proc. pracujących, ale dane są szacunkowe).
9. Wskaźnik zagrożenia ubóstwem* wynosi 17,3 proc., ale dla osób w wieku do 17 lat już 23,2 proc. Średnio w Unii Europejskiej ten wskaźnik wynosi 16,7 proc., w Szwecji 14,8 proc., w Czechach 8,6 proc., a w Grecji 23,1 proc.
Dane dotyczą 2013 roku. Jeśli nie zaznaczono inaczej, źródłem danych jest raport GUS „Dochody i warunki życia ludności Polski”.
*) wskaźnik zagrożenia ubóstwem – odsetek osób z rocznym dochodem niższym niż 60 proc. krajowej mediany dochodów z uwzględnieniem świadczeń społecznych.
Uwaga, dziś na niebie jeden z najpiękniejszych widoków w tym roku! Mars uwodzi Wenus
Dziś wieczorem czeka nas na niebie jeden z najpiękniejszych widoków w roku. Tuż obok Księżyca zobaczymy Wenus, a nad nią Marsa (-)
Jeśli jednak będziecie mieli wątpliwości, czy patrzycie na te planety, zwróćcie uwagę na to, jak świecą. Wszystkie gwiazdy na naszym niebie wyraźnie migoczą, a planety nie. Ich blask jest stały, niezmienny. To dlatego, że są dość blisko, dużo bliżej Ziemi niż gwiazdy. Nie są więc punktowym źródłem światła – bardziej podobne są do szerokiej lampy reflektora samochodowego. Delikatne ruchy powietrza w atmosferze bez trudu zakłócają jasne „punkty” odległych gwiazd, ale szerszych plamek światła, które bije od planet, atmosfera tak łatwo nie zakłóca i dlatego planety na niebie nie migoczą.
Jeśli więc jasny punkt nad zachodnim horyzontem nie migocze, a obok świeci podobny, tyle że czerwony, to znaleźliście właśnie Wenus i Marsa. Albo… leci na was samolot.
Zbliżenie Wenus, Marsa i Księżyca bez trudu można obserwować gołym okiem. Warto jednak zaopatrzyć się w aparat na statywie i zrobić zdjęcie temu niezwykłemu trio. Bo taka randka na niebie nie zdarza się zbyt często.
Karol Wójcicki jest autorem strony „Z głową wśród gwiazd” na Facebooku
To głosowanie przejdzie do historii. Dlaczego PO nie lubi energetyki obywatelskiej?
Wniosek? Tylko głupi by nie skorzystał i nie położył sobie na dachu choćby tych kilku paneli fotowoltaicznych (mogą to zrobić nie tylko właściciele domków jednorodzinnych, ale i wspólnoty oraz spółdzielnie mieszkaniowe). Kto pierwszy, ten lepszy, bo posłowie postanowili, że wysokie taryfy gwarantowane znikną, kiedy połączone moce poszczególnych rodzajów OZE przekroczą pewne limity. Bardzo niskie limity – w porównaniu np. z niemieckimi.
Ustawa ma jednak szansę (dość niewysokim kosztem) wesprzeć rozwój OZE i sprawić, że polski tzw. miks energetyczny będzie bardziej zróżnicowany. Dzisiaj blisko 90 proc. prądu uzyskujemy z węgla. A więc stosujemy przestarzałą technologię, mocno trując przy okazji środowisko i siebie samych. Do górnictwa dopłacamy zaś grube miliardy złotych.
Tym bardziej dziwi, że przeciw odrzuceniu niekorzystnych dla energetyki obywatelskiej poprawek Senatu głosowali en block posłowie PO, czyli – przypomnę – Platformy Obywatelskiej.
Czyżby prawdziwe były oskarżenia ekologicznych organizacji pozarządowych, które mówią, że rządzący politycy lubią załatwiać sobie pracę w kontrolowanych przez państwo firmach energetycznych? I dlatego chronią interesy wielkich koncernów kosztem interesów obywateli? W końcu to te koncerny mocno lobbowały w Senacie i Sejmie przeciwko wsparciu dla OZE (którego zresztą wymaga od nas Unia Europejska).
Piątkowe głosowanie może przejść do historii. Ustawa o OZE nie tylko rozpocznie odwrót od węgla, ale pozwoli także zwykłym ludziom zarabiać na produkcji elektryczności. Po raz pierwszy w Polsce zostanie przełamany – choć bardzo delikatnie – monopol wielkich firm energetycznych. Mamy szansę na rozwój rozproszonej energetyki obywatelskiej, dzięki której będziemy mieli nasz naprawdę polski prąd ze słońca, wiatru, wody czy biogazu.
Jeśli ustawę podpisze prezydent RP.
Hania została zamordowana w walentynki. „Tej tragedii można było uniknąć”
Maliszewski/REPORTER / REPORTER
Rodzina kobiety twierdzi, że tragedii można było uniknąć
– Od czasu, jak Hania wyprowadziła się od Michała, ten zaczął ją nękać. Założył jej podsłuch w salonie kosmetycznym, podczepił lokalizator GPS do samochodu i wysyłał SMS-y, że „jak do niego nie wróci, to…” – mówi Adam, brat zamordowanej.
Koleżanki potwierdzają, że kobieta żyła w strachu. – Michał wyzywał Hanię przy klientkach, a potem miał fazy miłości i prosił, aby wróciła – mówi Basia.
Przed Bożym Narodzeniem Michał wszczął awanturę w mieszkaniu mamy byłej dziewczyny. Policja odwiozła go wtedy do izby wytrzeźwień. Potem został zatrzymany, bo zniszczył auto sąsiada i zaoferował mundurowym 6 tys. zł łapówki.
– Wtedy pojechałem z Hanią do ich mieszkania i pomogłem jej zabrać resztę rzeczy. Okazało się, że Michał zniszczył jej laptopa i tablet – mówi Adam. Twierdzi też, że siostra była na komendzie i mówiła mundurowym, że boi się byłego chłopaka. – Skończyło się na tym, że jeden z policjantów dał jej wizytówkę i powiedział, że jak się coś będzie działo, to ma dzwonić. Kiedy jednak zadzwoniła, to ją zbył – mówi Adam.
Pod koniec stycznia brat wsadził siostrę do samochodu i razem z nią pojechał na policję. – Przy mnie powiedziała policjantowi, że Michał cały dzień ją śledzi. Ten jednak stwierdził, że nic nie da się zrobić – mówi brat ofiary.
4 lutego Hania miała urodziny. Były chłopak podarował jej bilety lotnicze na Dominikanę. Powiedziała mu, że nie leci. – Gdyby policja zareagowała i nałożyła na niego nakaz zbliżania się do Hani, ona nadal by żyła. Przecież to był stalking – oskarża Adam.
Policja potwierdza, że Hania przyszła na komendę
– Nie złożyła jednak zawiadomienia o przestępstwie, traktowała rozmowę z policjantem jako poradę prawną. Nasz człowiek dał jej wizytówkę i powiedział, że ma dzwonić, jak coś się będzie działo. Tyle że nie zadzwoniła – wyjaśnia Agnieszka Semik, rzeczniczka prasowa tyskiej policji.
Rzeczniczka przyznaje, że dwukrotnie patrol był też wzywany na interwencję do salonu kosmetycznego Hani. W jednym przypadku, kiedy dojechał na miejsce, nikogo tam już nie było. – Jeśli rodzina uważa, że z naszej strony doszło do jakichś zaniedbań, zapraszamy do komendy – mówi sierżant Semik.
Adam twierdzi, że razem z matką złożą zawiadomienie o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy. – Najpierw jednak musimy pochować Hanię – twierdzi. Pogrzeb w sobotę.
Czytelnicy Frondy.pl usatysfakcjonowani [TOCHMAN]
Parada Równości w Warszawie (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta)
Portal Fronda.pl co najmniej dwukrotnie zamieścił na swojej witrynie i na Facebooku informację o tym, że tzw. Państwo Islamskie morduje homoseksualistów. Wśród doniesień stamtąd są i takie: mordercy polują na podejrzewanych o te niecne skłonności, wprowadzają zakapturzonych na dachy wysokich budynków i spychają ich w dół. Na egzekucję patrzy tłum. Patrzą i nasi internauci, bo są zdjęcia. Niektórym, choć „nie pochwalają zboczeń”, zabijanie nie mieści się w głowie. Wyrazili to w komentarzach.Innym polskim katolikom (zakładam, że skoro czytają Frondę, to są polskimi wyznawcami Jezusa) takie zabijanie się podoba. Wielu polubiło wiadomość o egzekucji. Niektórzy ten news skomentowali. „Przynajmniej w tym się z nimi zgadzam” – napisał pan, który przedstawia się jako Gniewko Janas, absolwent XXV LO w Krakowie, pracownik Chorągwi Krakowskiej Związku Harcerstwa Polskiego im. Tadeusza Kościuszki.Napisałem do harcerza. Nie odpisał.Komentarz wstawiła pani, która podaje się za Lilianę Wojtulewicz. I jej profil sobie obejrzałem. Blondynka 50+, wilnianka, absolwentka Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie, aktualnie bez pracy. Ma 80 fejsbukowych znajomych, wśród nich Andrzeja Dudę, tego, który kandyduje na prezydenta. Pani Liliana Wojtulewicz popiera Grzegorza Brauna i jego komitet modlitewny, emocjonalnie angażuje się w wojnę na Ukrainie (nie chce mi się analizować, po której stronie), lubi wino w dużych butelkach, Mozarta, Tinę Turner i lubi zwierzęta. Ludzka pani! Informację o mordach na homoseksualistach skomentowała krótko: „Jestem usatysfakcjonowana”. Zapytałem: i my powinniśmy zabić wszystkich homoseksualistów? Eliminacja? Brak odpowiedzi.
Jak reagować na hejty?: Wyczyścimy internet z hejtów czy jednak „wolność słowa” ponad wszystko?
Odpowiedział pan, który deklaruje, że nazywa się Bartłomiej Szurgot. Z Łodzi. Lubi takie strony jak: „Jebać polski rząd” oraz „Najlepsze teksty napisane na murach”. Bierze udział w zajęciach Akademii Sztuk Walki. W sprawie morderców z Państwa Islamskiego stanowisko ma jasne: „To akurat im można wybaczyć”. Zapytałem: eliminacja? Zdziwił się: „Czy mój komentarz był aż tak rażący?”.
„Leczą swój kraj z parchów” – pochwalił morderców człowiek, który przedstawia się jako Jarosław Rasala, absolwent Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Jastrzębiu-Zdroju. Tam mieszka. Na zdjęciu: dobry ojciec, z małym dzieckiem na plaży. Jego wpis zwrócił moją uwagę z powodu tych parchów. Według słownika parch to choroba zakaźna ludzi i zwierząt wywoływana przez mikroskopijne pasożytnicze grzyby chorobotwórcze. Kiedy Niemcy przygotowywali się do Zagłady, wmawiali sobie i nam, że Żydzi mają wszy, że są jak szczury roznoszące tyfus. Hutu w Rwandzie powtarzali przez dziesięciolecia, że Tutsi to karaluchy i węże. Każdy, kto cokolwiek czytał o genezie ludobójstw, potrafi nazwać ten etap przygotowań do masowego zabijania – to dehumanizacja. Zabić milion albo kilka milionów to nie bułka z masłem. Najpierw trzeba sobie przygotować oddanych sprawie tysiące morderców. Dlatego przyszłe ofiary trzeba odczłowieczyć. Zwykli ludzie mają w nich zobaczyć szkodników i roznosicieli chorób. Muszą się zacząć bać o to, co najcenniejsze: o swoje dzieci. Choroby zagrażają naszym dzieciom. Przyszli mordercy muszą w to uwierzyć i – to tu, to tam – w końcu tak się staje. Wierzą. I z zapałem przystępują do oczyszczania świata. W przekonaniu, że robią dobrze. Jarosław Rasala z Jastrzębia nie jest oczywiście żadnym ludobójczym strategiem. On tylko publicznie pisze, co myśli. Trzeba homoseksualistów „nie mordować, tylko leczyć. Jak każdą chorobę, która zagraża ludzkości, jak epidemia”. Jarosław Rasala wie, o co toczy się gra: „Musimy chronić nasze dzieci przed tym, co złe”.
„Gej to gej, trzeba eliminować” – autorem tego publicznego komentarza (czy już wezwania do czynów?) jest człowiek, który przedstawia się jako Marcin Czarnacki z Lublina, student politechniki. „Jebać gejów i wszystkie inne zboczenia”. Eliminować? – dopytywałem. Jak? Odpowiedział: „Poniosło mnie trochę. Fakt, nie lubię gejów, ale nie jestem za mordowaniem. Proszę tego nie traktować dosłownie”. Odpisałem: „Nie potraktowałem Pana komentarza dosłownie. Bo dosłownie, tak mi się wydaje, znaczyłoby raczej, że ma Pan ochotę na jakiś seks z gejem. Broń Boże Panu tego nie sugeruję. Dlatego pomyślałem, że Pan by chętnie jakiegoś geja nie tyle jebał, ile zajebał”.
Marcin Czarnacki najwyraźniej nie złapał mojej prymitywnej pseudopsychoanalitycznej sugestii. „Przyznam się – odpowiedział – że chętnie bym ich wszystkich zajebał, ale niestety się nie da. Za dużo ich”. Dopytałem: gazem? „Nie wiem. Dziś to chyba zabronione. Wywieźć wszystkich na bezludną wyspę i sami pozdychają. Trzeba z tymi homopojebami walczyć i tępić jak zarazę”.
Parchy, grzyby, epidemia, zaraza, luty 2015 roku w Polsce.
Publiczna telewizja potraktowała bez dyskryminacji Kampanię przeciw Homofobii: Teraz TVP wypełnia misję
W ”Dużym Formacie” czytaj też:
Henryka Bochniarz: Etatów nie będzie
Przeraża mnie, że wciskacie czytelnikom przestarzały model zatrudniania jako jedyny możliwy i sprawiedliwy. Rozmowa z Henryką Bochniarz, szefową Konfederacji „Lewiatan”
Disco polo w wielkim mieście. Będzie ostro
Będzie drogi koniak i tanie wino. Będzie miłość i rozdziewiczanie. Będzie ruda i jej uda
Antyislamiści polscy. Chcemy deportować wszystkich muzułmanów
Muzułmanów nie chcemy zamykać w obozach. Nie chodzi o to, żeby ich zagazować. Naszym celem jest deportacja wszystkich z Polski
Bunt parasolkowy. Jak protestują w Hongkogu
Usunęliście tylko miasteczko. To nie jest kropka. To jest przecinek
Prof. Janusz Skalski opowiada, jak ratował dwuletniego Adasia z hipotermii
Adaś stał się pacjentem wszech czasów. Dowiedziało się o nim około 4 mld ludzi. Dostawaliśmy gratulacje z Południowej Afryki, Kenii, Zanzibaru, Japonii, Brazylii…
Amerykański producent filmowy o szansach „Idy” na Oscara
Spodziewałem się, że moment odkrycia tajemnicy przez Idę będzie histerią, rwaniem włosów: jak mogliście mi to zrobić! Tymczasem u Pawlikowskiego była cisza
Pieniądze Leny Dunham, czyli mój rant przeciw „Dziewczynom”
Wszyscy bohaterowie tego serialu to produkty fantazji Leny Dunham o tym, jak to jest być kimś ubogim [ŚWIAT WEDŁUG ORLIŃSKIEGO]
Wybatoż mnie, czyli mierność jest wielka
„Pięćdziesiąt twarzy Greya” to poradnik w stylu „jak zmienić i poprawić swoje życie seksualne”, a wszak wiadomo, że nic tak fenomenalnie się nie sprzedaje jak poradniki [VARGA]
„Kopacz przeczołgała Orbana. Uczyła go węgierskiej historii, to jak celowy afront”. Po wizycie węgierskiego premiera
Wroński podkreśla, że Orban, który od lat nadweręża węgierską demokrację, przez lata był przez polskich polityków traktowany raczej przyjaźnie. „Teraz miło nie było” – zaznacza. Haszczyński ocenia, że przywódcy największych polskich partii potraktowali węgierskiego premiera „zupełnie niedyplomatycznie”. „Może nawet ścigali się w okazywaniu, kto bardziej zawiódł się na Orbanie i bardziej nie może mu darować całowania po rękach Putina” – zauważa.
Jacek Żakowski w Poranku Radia TOK FM zwrócił uwagę przede wszystkim na słowa węgierskiego premiera. – Orban narzekał na Unię Europejską, kwękał, stękał, że w Europie nie ma silnych przywódców, którzy odważyliby się powiedzieć, że projekt Unii się zatkał. A może trzeba powiedzieć: w Europie delikatnie traktujemy pana Orbana, który zatyka program unijny wraz z wieloma innym politykami snującymi mrzonki o jakichś lokalnych mocarstewkach. Mrzonki, które prowadzą do uzależnienia nas od potężnego sąsiada na Wschodzie. Jest coś kabotyńskiego w takim gadaniu Orbana – stwierdził publicysta.
Wciąż potrzebujemy Orbana?
Wroński zaznacza jednak, że choć prawica zdystansowała się od Orbana, wciąż blisko jej do poglądów węgierskiego premiera. Publicysta przypomina, że Andrzej Duda chce „zerwania z głównym nurtem UE”, a Polska „musi stworzyć nurt osobny”, zgodny z narodowym interesem. Wroński wytyka, że także Orban prowadzi politykę poza unijnym głównym nurtem. „Orban wyjechał z Warszawy. W Polsce jednak pozostaną politycy, którzy myślą Orbanem, bez jakiejkolwiek refleksji, co to znaczy” – zaznacza.
Haszczyński wylewa jednak wiadro zimnej wody na rozpalone głowy. Zaznacza, że dziś powstrzymanie Rosji wymaga jedności Zachodu. Do tego potrzebny jest Orban. Co ciekawe, według „Rzeczpospolitej” węgierski premier zapowiedział, że nie zawetuje kolejnych sankcji wobec Rosji. „Ładny prezent na pożegnanie dla zdradzonych i zawiedzionych” – kwituje publicysta.
Samorządy oddają szkoły organizacjom. Wyznaniowym
W styczniu 2011 r. – mimo protestów rodziców – radni podwrocławskiej Sobótki zlikwidowali podstawówkę w Mirosławicach (na zdjęciu). Uczyło się w niej ok. 70 dzieci. Dziś dowożone są do szkół w sąsiednich miejscowościach. Szefowa MEN apeluje, aby samorządy małych szkół nie… (MACIEJ ŚWIERCZYŃSKI)
Jak zauważa Broniarz, problemem są nie duże miasta, gdzie rodzice mają wybór, lecz małe miejscowości. – Jak mają się czuć rodzice dzieci niewierzących czy innego wyznania, którzy nie mogą posłać dzieci do szkół neutralnych? Np. w Ponikwi w Małopolsce rodzice mogą wybrać tylko publiczną szkołę wyznaniową, bo neutralna publiczna podstawówka jest w Wadowicach, oddalona o 12 km – dodaje.
Dwa tygodnie temu szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska zaapelowała do samorządowców o to, by nie likwidowali małych szkół, które w środowiskach wiejskich są często centrami lokalnego życia. O przekazywaniu ich innym podmiotom wypowiadała się dotąd pozytywnie, bo to lepsze rozwiązanie niż likwidacja. – Nie miałam wcześniej sygnałów o problemach z kwestiami światopoglądowymi w przejmowanych szkołach – mówi „Wyborczej”. – Ale podkreślam: szkoła publiczna musi być szkołą neutralną, a uczniowie zgodnie z Kartą nauczyciela mają być wychowywani w atmosferze wolności sumienia. Dlatego w szkołach publicznych nie może być mowy o wymogach takich jak obowiązkowa modlitwa przed lekcjami.
Kluzik-Rostkowska podkreśla, że organizacja, która decyduje się prowadzić szkołę publiczną, musi to uszanować. – Bez względu na to, czy to stowarzyszenie katolickie, protestanckie czy muzułmańskie – dodaje. – Jeśli zasady są łamane, to samorządy mają obowiązek przejąć taką szkołę z powrotem. Dlatego gdy rodzice mają podobne problemy, powinni zgłaszać sprawę kuratorom oświaty.
Zawsze chodzi o pieniądze
ZNP krytykuje oddawanie szkół, nie tylko ze względu na kwestie światopoglądowe. Szkoły przejmowane przez organizacje pozarządowe w większości przypadków nie zatrudniają nauczycieli na podstawie Karty nauczyciela. To oznacza dłuższy czas pracy i niższe wynagrodzenia.
MEN zapewnia, że wspiera wiejskie gminy, które mają problem z finansowaniem szkół. W tym roku zmieniło m.in. zasady naliczania subwencji na dzieci – wiejskie gminy na każdego ucznia w małej szkole dostaną rocznie o 1100 zł więcej niż dotąd. W praktyce licząca ok. 70 uczniów szkoła ma dostać ponad 70 tys. zł więcej.
Justyna Suchecka: Interesują Cię tematy związane z edukacją? Lubisz o nich czytać i dyskutować? Zapraszam na mój profil na Facebooku!
Szturm na pałac
Andrzej Duda (Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta)
Ksiądz bez pieniędzy nie pozwoli pochować zmarłego. Ciało od soboty leży w chłodni
„Nowości…” ustaliły, że ksiądz nie płaci za cmentarz żadnych podatków. W regulaminie cmentarza zapisano, że środki uzyskane z prowadzenia cmentarzy są przychodami parafii. Bliscy zmarłych otrzymują od proboszcza druk KP z adnotacją: „Złożono w formie ofiary”.
Dlaczego kuria nic nie zrobi z naszym księdzem?
Tekst o proboszczu ukazał się w czwartkowym wydaniu „Nowości…”. Szybko rozprzestrzenił się po sieci, wzbudzając oburzenie. Internauci opublikowali dane parafii. Niektórzy deklarują, że będą dzwonić do księdza, aby mu powiedzieć, co myślą o tej. Inni zastanawiają się nad zawiadomieniem diecezji, a nawet listem do papieża. A jeszcze inni wymieniają się swoimi doświadczeniami.
„Miałem identyczną historię w rodzinie. Ksiądz groził brakiem pochówku, jak się nie zapłaci. Zapytałem, skąd taka cena pogrzebu, to ściemniał, że za usługi pogrzebowe musi odprowadzać opłaty do urzędu miasta. Dodam tylko, że miejsce było wykupione, a grabarze wynajęci przez firmę pogrzebową. No i usłyszeliśmy od księdza: ‚Jak was nie stać na katolicki pogrzeb, to pochowajcie go pod płotem na cmentarzu komunalnym’. Załatwiłem mu za te słowa wzmiankę w gazecie ‚Fakty i Mity’ – opisuje w serwisie Wykop „mhrok”.
„Różnie z tym bywa. Jak u mnie w rodzinie był pogrzeb i chcieliśmy księdzu zapłacić, to nie wziął nic. Nawet jak mu wmawialiśmy, że się należy, to nie i koniec” – opisuje „Kuijda”.
„Dlaczego kuria nic nie zrobi z naszym księdzem proboszczem? Przecież to nie jest pierwsza taka sytuacja w parafii. Uważam że najwyższa pora na zmiany, ponieważ ks. Kalinowski pomylił biznes z posługą apostolską” – pisze na stronie „Nowości…” „Walla”.
[…] Ksiądz (20.02.15) […]