Franciszek (22.03.15)

 

Na polską historię obława. Kreml idzie na wojnę z AK

Maciej Stasiński, 21.03.2015
Armia Krajowa walczyła razem z Armią Czerwoną przeciw Niemcom na Wołyniu, we Lwowie i w Wilnie. Na zdjęciu: połączony patrol polsko-sowiecki na wileńskiej ulicy Wielkiej (dziś Didżioji), lipiec 1944 r.

Armia Krajowa walczyła razem z Armią Czerwoną przeciw Niemcom na Wołyniu, we Lwowie i w Wilnie. Na zdjęciu: połączony patrol polsko-sowiecki na wileńskiej ulicy Wielkiej (dziś Didżioji), lipiec 1944 r. (Fot. East News)

W czasie niedawnego krótkiego pobytu w Moskwie widziałem więcej antypolskich komentarzy czy programów w telewizji rosyjskiej niż przez kilka poprzednich lat
Z historykiem Grzegorzem Motyką rozmawia Maciej Stasiński

Prof. dr hab. Grzegorz Motyka – ur. w 1967 r., pracuje w Instytucie Studiów Politycznych PAN, od 2011 r. jest członkiem Rady IPN-u. Wydał m.in. książki „Od rzezi wołyńskiej do akcji Wisła” (WL, 2011) i „Na białych Polaków obława. Wojska NKWD w walce z polskim podziemiem 1944-1953” (WL, 2014).

MACIEJ STASIŃSKI: Andriej Artizow, szef rosyjskich archiwów, oskarżył niedawno w wywiadzie dla „Rossijskiej Gaziety” polskie podziemie, AK, o strzelanie w plecy Armii Czerwonej, kiedy ta walczyła z Trzecią Rzeszą. Co pan na to?

GRZEGORZ MOTYKA: Dwa akapity tego wywiadu dotyczą zresztą mojej książki o walce NKWD z polskim podziemiem „Na białych Polaków obława”. Powstała ona w ramach projektu badawczego Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Minister Artizow to dobry i sumienny archiwista. Tym bardziej zaskoczyło mnie, że uznał moją książkę za stronniczą i antyrosyjską, choć taka nie jest.

Byłem akurat w Moskwie, kiedy ukazała się ta wypowiedź. Tego dnia rano wszedłem do budynku archiwów i niemal od razu wyczułem troszkę kafkowską atmosferę. Inny urzędnik niż zwykle wydał mi zgodę na otrzymanie przepustki. Usłyszałem: „Jesteśmy na bieżąco. Czytaliśmy pana książkę…”. Dopiero kiedy parę godzin później kupiłem gazetę, zrozumiałem, o co chodzi.

Później doszedłem do wniosku, że z punktu widzenia rosyjskiego urzędnika minister Artizow ma w pewnym sensie rację. Moja książka uderza w mocno w Rosji zakorzeniony mit historyczny wojny wyzwoleńczej. Piszę, że Armia Czerwona wyzwalała Polskę od niemieckiego ludobójstwa, ale jednocześnie narzucała jej komunistyczną dyktaturę. Dla wielu Rosjan to jest trudne do przyjęcia. Dla nich Armia Czerwona wyzwalała – i kropka.

W dodatku „Na białych Polaków obława” to swoisty katalog działań NKWD przeciw polskiemu podziemiu. Pokazuję, że te same jednostki, które ochraniały zaplecze frontu, deportowały narody z Krymu i Kaukazu, postępowały bezwzględnie, dobijały rannych na polu bitwy. A to z kolei uderza w bardzo silny w Rosji mit i etos czekistów, do dziś podtrzymywany przez propagandę.

Polskie podziemie oczywiście walczyło też przeciw Sowietom. Artizow ma rację, kiedy mówi o ofiarach po stronie sowieckiej, które padły z rąk poakowskiego podziemia po przejściu frontu. Rzeczywiście, tak jak podają sowieckie statystyki, zabitych było 700, a nawet więcej. Problem w tym, że nie wspomina o tym, iż zanim to nastąpiło, AK wsparła Armię Czerwoną w akcji „Burza” i walczyła razem z nią przeciw Niemcom na Wołyniu, we Lwowie i w Wilnie.

Charakterystyczne, że wśród tych 70 dokumentów, które federalne archiwa opublikowały teraz na ten temat, trzy pierwsze wbrew nagłówkom nie opisują akcji AK, lecz Ukraińskiej Powstańczej Armii! Przypisywanie polskiemu podziemiu antysowieckich akcji na początku 1944 r. na Wołyniu jest historycznie fałszywe. W tym czasie 27. Wołyńska Dywizja AK brała udział u boku Armii Czerwonej w bitwie o Kowel. Tutaj rosyjscy archiwiści okazali się wyjątkowo nieprofesjonalni.

AK wystąpiła przeciwko wojskom sowieckim dopiero później, w odpowiedzi na rozbrajanie polskich oddziałów przez NKWD. Polacy chcieli dalej walczyć z Niemcami, lecz jednocześnie oczekiwali, że sami będą mogli wybierać własny rząd i ustrój, a to dla Stalina było nie do przyjęcia.

W tych ujawnionych przez Rosjan dokumentach w ogóle nie ma mowy o sowieckich represjach, o działaniach przeciw podziemiu i działaczom niepodległościowym, ani o całym politycznym kontekście: że przecież Armia Czerwona narzucała dyktaturę. Polscy komuniści i ich tymczasowy organ władzy PKWN nie mieli w 1944 r. niemal żadnego poparcia społecznego w Polsce. Sowieci świetnie o tym wówczas wiedzieli. Stalin powiedział Bierutowi w Moskwie: „Dzisiaj jesteście tak silni dzięki nam, że jak powiecie, że dwa razy dwa to 16, to wam uwierzą. Ale jak nas nie będzie, to was wystrzelają jak kuropatwy”.

W połowie 1945 r. polscy komuniści próbowali zdławić poakowskie podziemie, rzucając przeciw niemu jednostki wojska polskiego wracające z frontu. Bez rezultatu. Doszło do dezercji i przechodzenia oddziałów na stronę podziemia. W efekcie musiano z południowej Ukrainy ściągać 62. Dywizję NKWD – bez wojsk sowieckich cały komunistyczny aparat rozprułby się w szwach. Dopiero jesienią 1946 r., po sfałszowanym referendum, polscy komuniści byli na tyle silni, by całkowicie przejąć zwalczanie podziemia i PSL-u Mikołajczyka.

Zresztą jeszcze w 1946 r. dochodziło do starć polsko-sowieckich, do czego prowokowały rabunki i gwałty popełniane licznie przez maruderów z Armii Czerwonej. Tylko pod Zwoleniem Polacy w czerwcu rozstrzelali grupę wziętych do niewoli Sowietów, po czym stoczyli kilkugodzinną bitwę z 90. Pułkiem NKWD. Zginęło wtedy 46 Sowietów. Pomiędzy końcem II wojny światowej a inwazją na Afganistan większe straty w jednej bitwie Sowieci ponieśli chyba tylko w 1956 r. w Budapeszcie.

Pod wrażeniem tych strat gen. Władimir Rogatin, dowódca ochrony tyłów stacjonującej w Polsce Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, poprosił o przysłanie dodatkowych ośmiu pułków. Ale Moskwa zdała sobie sprawę, że tylko podsyciłoby to polski opór, i nakazała pełne wycofanie się wojsk NKWD z Polski. Jedynie 64. Dywizja pozostała do wiosny 1947 r., bo osobiście poprosił o to Bierut. Chciał mieć ją w odwodzie w czasie wyborów do Sejmu, które polscy komuniści sfałszowali już samodzielnie.

Przecież to, że Rosja sowiecka narzucała komunizm wszędzie, gdzie doszła, jest potoczną wiedzą historyczną. Artizow i podobnie myślący rosyjscy historycy to cynicy?

– Moim zdaniem nie chodzi tu o cynizm ani o złą wolę, ale o uleganie mitom historycznym o roli ZSRR i Armii Czerwonej. Dla Rosjan zwycięstwo w II wojnie to opowieść o pokonaniu absolutnego zła – nazizmu. Za to zwycięstwo Rosjanie i inne narody ZSRR zapłaciły straszliwą cenę: 26 mln zabitych i zamordowanych. To trauma milionów ludzi, którzy na wojnie stracili bliskich. Kiedyś nowożeńcy mieli zwyczaj składania kwiatów przed mauzoleum Lenina, od czasu upadku komunizmu w sposób naturalny zaczęli to robić na Grobie Nieznanego Żołnierza tuż pod murem Kremla. Armia Czerwona to nadal świętość.

Myśl, że czerwonoarmiści, wyzwalając spod nazistowskiej okupacji, jednocześnie przynosili nowe zniewolenie i cierpienia, jest dla Rosjan trudna do przyjęcia. Tym bardziej że poważna dyskusja pomiędzy nami a Rosjanami dotycząca akurat lat 1944-45 i powojennego podziemia właściwie nigdy się nie odbyła. Normalnie zorganizowalibyśmy szczerą naukową dyskusję wokół tej kwestii, także w Moskwie. Ale teraz, kiedy mamy wojnę na Ukrainie, będzie to pewnie trudne. Obawiam się, że raczej będziemy się wzajemnie okładać jedynie słusznymi prawdami. W czasie tygodniowego pobytu w Moskwie widziałem więcej antypolskich komentarzy czy programów w telewizji rosyjskiej niż przez kilka poprzednich lat. Widać ofensywę propagandową przeciw Polsce.

Kiedy o północy z 27 na 28 lutego na pasku moskiewskiej telewizji zobaczyłem informację o zabiciu Borysa Niemcowa, strasznie mnie to poruszyło. Zaraz następnego dnia poszedłem na most, gdzie go zastrzelono, i złożyłem wiązankę biało-czerwonych róż w imieniu swoim i kolegów z Rady IPN-u. Po prostu musiałem oddać hołd temu wybitnemu politykowi demokratycznej Rosji. Bo to głupi pogląd, że my jesteśmy tacy antyrosyjscy.

Niezwykle sobie cenię rosyjskiego malarza batalistę Wasilija Wierieszczagina, nazywanego „Lwem Tołstojem rosyjskiego malarstwa”. Jego obrazy to wprost genialne reportaże z pola bitwy. Bitwom przyglądał się zresztą z bliska, zginął w Port Arthur w czasie wojny rosyjsko-japońskiej. Pokazywał chwałę rosyjskiego oręża, ale też cenę zwycięstwa, dramat wojny i grozę śmierci, a także to, jak wojna zabija człowieczeństwo. Wzbudzał kontrowersje. Jeden z obrazów, pokazujący, jak oddział rosyjski pozostawia rannego żołnierza na polu bitwy, z tego powodu nawet zniszczył.

W książce odwołałem się do jego obrazu „Rozstrzelanie podpalaczy”. Przedstawia on egzekucję grupy rosyjskich chłopów, którzy stawili opór wojskom napoleońskim w 1812 r. Czy on jest antyfrancuski? Nie, to przecież pochwała ludowej guerilli. Tak samo pokazuję w książce, że polski powojenny opór był walką w obronie niepodległości i prawa do wyboru własnego państwowego losu.

Czy to, co teraz mówią Rosjanie o wojnie, Armii Czerwonej i AK, oznacza, że debata w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych nic nie dała i mity odżywają?

– Tego bym nie powiedział. Sam Artizow pod koniec wywiadu podkreśla, że komuniści odpowiadają za Katyń i masowe deportacje Polaków w głąb ZSRR.

Ale to przyznał jeszcze Gorbaczow, w końcu także Jelcyn, a papiery dotyczące zbrodni katyńskiej przywiózł do Warszawy jeden z poprzedników Artizowa, Rudolf Pichoja.

– Bo debata o sprawach trudnych była najbardziej intensywna na początku lat 90., później wyraźnie osłabła. Polacy i Rosjanie stracili zainteresowanie sobą, chlubnym wyjątkiem było środowisko rosyjskiego Memoriału mające ogromne zasługi choćby w przywracaniu prawdy o Katyniu. Inna rzecz, że trudno debatować, kiedy znaczna część zbiorów archiwalnych nadal pozostaje utajniona. Część z nich nawet ponownie utajniono. Niektórych teczek, które oglądałem w 1998 r., nie pozwolono mi niedawno przejrzeć ponownie. Z powodu niedostępności archiwów sami Rosjanie mają kłopot z poznaniem własnej historii.

Dlaczego Rosja zamyka te archiwa?

– Akta z lat 30. XX wieku są w miarę dostępne. Ale już od 1939 r. zaczynają się ograniczenia. Tłumaczy się to bezpieczeństwem państwa. Można to częściowo zrozumieć, jeśli sobie przypomnieć poruszenie, jakie wywołało u nas otwarcie archiwów IPN-u. Pokazanie skali infiltracji społeczeństwa przez służby bezpieczeństwa może wywołać szok. Władza na Kremlu podejrzliwie patrzy na wszystkie niekontrolowane odruchy społeczne. A odsłonięcie skali zła może wywołać poruszenie trudne do opanowania.

Rosja prowadzi zresztą aktywną politykę historyczną na wielu polach. Ze zdumieniem oglądałem ostatnio wystawę tzw. grekowców. To grupa ok. 30 malarzy opłacanych przez państwo i malujących na zamówienie władzy batalistyczne sceny z dziejów Rosji, nawet tych najnowszych. Na wystawie pokazano obrazy z wojny z Gruzją czy aneksji Krymu!

Czy Rosjanie debatowali o swoich antysowieckich kolaborantach, którzy poszli razem z Trzecią Rzeszą? O gen. Własowie?

– Owszem, w latach 90. była nawet próba rehabilitacji Własowa, ale dzisiaj zwycięża teza, że był to zdrajca ojczyzny. Niemniej można zauważyć zjawisko cichej dekomunizacji. Bardzo powoli, ale jednak są usuwane dyskretnie z przestrzeni publicznej pamiątki komunistyczne z czasów sowieckich. Np. spod Kremla zniknął po jakimś remoncie pomnik strzelców łotewskich zasłużonych dla bolszewickiego przewrotu. Później na ich miejsce wrócił pomnik dynastii Romanowów. Problemem jest jednak to, że symbolikę komunistyczną zastępuje narracja nacjonalistyczna.

Dlaczego ujawnienie dokumentów dotyczących obławy augustowskiej w 1945 r. utknęło w miejscu?

– Nikita Pietrow z Memoriału znalazł kilka lat temu dwa dokumenty dowodzące odpowiedzialności NKWD za tę zbrodnię. Do dziś jednak nie odtajniono materiałów pokazujących, kiedy i gdzie zabito oraz pochowano ofiary obławy.

Zgodnie z ustaleniami Grupy ds. Trudnych miało powstać wspólne polsko-rosyjskie całościowe wydawnictwo źródłowe na temat relacji polsko-sowieckich w latach 1943-45, w tym obławy augustowskiej. Teraz archiwa federalne ogłosiły zamiar opublikowania trzech tomów dokumentów o polskim podziemiu w tych samych latach. Mam nadzieję, że mowa właśnie o naszym wspólnym projekcie. Jeżeli w Moskwie powstał zaś pomysł, aby opublikować dokumenty samodzielnie, co byłoby rozwiązaniem niedobrym, to oczywiście my też sami wydamy trzy tomy materiałów źródłowych.

Polecamy wideo Magazynu Świątecznego
Wyjaśnimy, czego naprawdę chce ISIS.
Dowiesz się jak zrobić praliny migdałowe
W naszym cyklu „Wiersz jest cudem”, zobaczymy Patryka Pietrzaka interpretującego wiersz „Przebudzenie” Leopolda Staffa.

A poza tym w Magazynie Świątecznym:

Podbijemy wasz Rzym, połamiemy wasze krzyże
Islamski kalifat to nie jest zwykła banda psychopatów

Nie tacy straszni mieszczanie
Wiemy, jak urządzić miasto, wierzymy w samorealizację, zrównoważony rozwój. Radośni dziedzice oświecenia, spadkobiercy wartości, patrzymy z góry na nowych mieszczan, którzy myślą tylko o tym, jak duży kredyt zostawią swoim dzieciom. Z prof. Anną Gizą-Poleszczuk rozmawia Agnieszka Kublik

Marek Bieńczyk: Mieszkam w Republice Nie Tutaj
Jaki jest sens chwytać się tego, co istnieje przez jedną chwilkę i po czym w chwilę później nie zostanie nic? – z Markiem Bieńczykiem rozmawia Magdalena Kicińska

Najbardziej odjechane ciuchy PRL
O urokach jazdy „maluchem”, czyli wycieczka śladami polskiej mody

Marcin Kościelak – portrecista, jogin, asceta: Pięć jabłek nakarmi Ciało Chrystusa
Czy ja bym coś komuś ukradł? Nie. To mnie też nikt nic nie ukradnie. A jeżeli, to widocznie wola Boga i wyniknie z tego coś dobrego. Poza tym nadmiar może ciążyć, lepiej mieć wolną przestrzeń

Frajerzy ery Twittera
Dlaczego wielozadaniowiec nigdy nie będzie Sherlockiem Holmesem

Polska jak wóz Drzymały

21.03.2015

Z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSSR, dyrektorem Radia Maryja, założycielem Telewizji Trwam, rozmawia Małgorzata Goss

 

Centrum Myśli Jana Pawła II zaprezentowało plakat z podobizną świętego Papieża w marynarce z krawatem i piusce, opatrzony hasłem „Twój kandydat w codziennych wyborach”. Chcą propagować w ten sposób nauczanie Ojca Świętego. To dobry pomysł?

 

– Nie wiem, może to próba uczynienia dobra, ale wiem jedno: my zawsze pamiętamy Ojca Świętego w białej sutannie. Ludzie mówili nawet o nim: przyjechał biały zwiastun pokoju. Papież jest dla nas święty. Na tym plakacie doszło do przekroczenia pewnych granic, pomieszania świętości z profanum. Dla mnie powiedzieć, że jest niesmaczny, to za mało. Szkoda, że w Polsce cały czas pracuje się nad zamazywaniem granic i relatywizowaniem wartości. Z jednej strony Urbanowi każą się przebrać w strój biskupa na Polsacie, a z drugiej Ojca Świętego, który zawsze pokazywał się w białej sutannie, pokazują w garniturze pod krawatem. Czyż nie jest to zabijanie w nas wrażliwości na świętość?

 

Radio Maryja i Telewizja Trwam bronią Kościoła i kultury chrześcijańskiej, a jednocześnie angażują się w wielkie kampanie narodowe. Jakie sprawy są dzisiaj, zdaniem Ojca, dla Polski naj- ważniejsze?

 

– Nie można miłować Pana Boga, nie kochając bliźniego, dlatego zajmujemy stanowisko w sprawach społecznych. Nic, co dotyka człowieka, Narodu, rodziny, nie jest nam obojętne. Dzisiaj jest wiele ważnych spraw, nie będę wymieniał według stopnia ważności. Na przykład protesty rolników. Gdy patrzę na nich, przychodzi mi na myśl walka Drzymały w okresie zaborów. Oni też walczą o polską ziemię, sprzeciwiają się wyprzedaży jej w obce ręce. W zeszłym roku, jak mi mówili, było pół miliona hektarów polskiej ziemi sprzedanej „pod słupy” w ręce Niemców, Holendrów i innych. A przecież tyle Ojczyzny, ile ziemi. Wyprzedając, pozbywamy się Ojczyzny. Rolnicy sprzeciwiają się, stoją już miesiąc przed kancelarią premiera. Bezskutecznie. Premier nie chce z nimi rozmawiać, minister rolnictwa też nie. Wygląda na to, że rząd pracuje nad zlikwidowaniem Polski. Powstała nawet książka wydawnictwa Biały Kruk pod tytułem „Wygaszanie Polski”.

naszdziennik.pl

 

Papież ostro o księżach-biznesmenach. „Kombinatorom: nie”

21.03.15

Papież ostro o księżach-biznesmenach. "Kombinatorom: nie"

Foto: PAP/EPA | Video: ReutersDziesiątki tysięcy wiernych czekały na Franciszka w Neapolu

 

Papież Franciszek mówił w sobotę w Neapolu o skandalach finansowych wstrząsających Kościołem. Podczas spotkań z mieszkańcami miasta piętnował przestępczość zorganizowaną i apelował o sprzeciw wobec niej. Mafiosów nawoływał, by się nawrócili. W uroczystościach i spotkaniach z Franciszkiem udział wzięły dziesiątki tysięcy wiernych.

W trakcie spotkania z duchowieństwem w neapolitańskiej katedrze papież powiedział: – Ileż jest skandali w Kościele z powodu księży, którzy nie mają ducha ubóstwa i angażują się w interesy, jak bardzo brakuje wolności z powodu pieniędzy.

„Duch ubóstwa”

Zalecając duchownym i zakonnicom życie zgodne z „duchem ubóstwa”, ostrzegał: – Kiedy do Kościoła wchodzi kombinatorstwo, jest źle. (…) Kombinatorzy: nie! Potrzebny duch ubóstwa.

W neapolitańskiej bazylice Del Gesu Nuovo Franciszek spotkał się z chorymi, a potem na nabrzeżu z 100 tysiącami młodych ludzi.

Zwracając się do nich, oświadczył, że dochodzi do zjawiska „ideologicznej kolonizacji rodziny”.

– To jest w Europie i przychodzi także zza oceanu, te metody, propozycje i pomyłka ludzkiego umysłu, jaką jest teoria gender, która wywołuje wiele zamieszania, a rodzina jest atakowana – powiedział.

Przed południem na Piazza del Plebiscito Franciszek odprawił mszę, w której uczestniczyło ponad 60 tys. ludzi. W homilii apelował do świata przestępczego o nawrócenie na „miłość i sprawiedliwość”.

Apel do mafiosów: nawróćcie się

Franciszek apelował do mieszkańców Neapolu, borykającego się z mafijną przestępczością: – Drodzy neapolitańczycy, nie pozwólcie się okraść z nadziei, nie ulegajcie pokusie łatwych zarobków i nieuczciwych przychodów. To, co jest chlebem na dzisiaj, będzie jutro głodem. (…) Sprzeciwiajcie się organizacjom, które wykorzystują i deprawują młodzież, biednych i słabych cynicznym handlem narkotykami i innymi przestępstwami.

– Nie pozwólcie, aby wasza młodość była wykorzystywana przez tych ludzi. (…) Niech zepsucie i przestępczość nie oszpecają wizerunku tego pięknego miasta – nawoływał.

Następnie zwrócił się do ludzi kamorry: – Przestępcom i wszystkim ich wspólnikom Kościół powtarza: nawróćcie się na miłość i na sprawiedliwość. Pozwólcie się odnaleźć Bożemu miłosierdziu. (…) Z łaską Boga, który przebacza wszystko, możliwy jest powrót do uczciwego życia.

– Dzisiaj zaczyna się wiosna, a wiosna przynosi nadzieję. To dzień wyzwolenia dla Neapolu – dodał papież w wielokrotnie oklaskiwanej homilii. Przekonywał, że już samo to, iż ma się nadzieję, jest sprzeciwianiem się złu.

Wyraził opinię, że można zbudować lepszą przyszłość dla tego miasta i apelował o zaangażowanie władz.

– Przyszłością Neapolu nie może być uginanie się w poczuciu rezygnacji – wskazał.

Źródło: PAP/EPAPapież odwiedził Neapol

 

Spotkanie z więźniami

Po mszy papież udał się do więzienia Poggioreale na spotkanie z więźniami i wspólny obiad z grupą około 100 skazanych, wśród których było 10 transseksualistów.

Włoskie media ujawniły, że początkowo w programie wizyty Franciszka nie było obiadu w więzieniu, ale to sam papież nalegał na to, aby tam właśnie zjeść posiłek.

Pierwszym punktem jego pobytu w Neapolu było rano spotkanie z mieszkańcami peryferyjnej dzielnicy Scampia, która zmaga się z ubóstwem i mafijną przestępczością oraz rekordowo wysokim bezrobociem. Na Placu Jana Pawła II Franciszek powiedział mieszkańcom: – Ten, kto dobrowolnie obiera drogę zła, kradnie nadzieję.

W improwizowanym wystąpieniu, którego słuchały tysiące ludzi, Franciszek położył nacisk na potrzebę „drogi nadziei” dla wszystkich i przypomniał postulat, by dobrzy chrześcijanie byli uczciwymi obywatelami.

Ten, kto wchodzi na drogę zła, dodał papież, „coś zarobi, ale kradnie nadzieję, okrada siebie i wszystkich, ludzi uczciwych i pracowitych, dobre imię miasta, jego gospodarkę”.

Wiele miejsca w przemówieniu poświęcił szerzącemu się zjawisku korupcji. – Korupcja śmierdzi, skorumpowane społeczeństwo śmierdzi i chrześcijanin, który dopuszcza korupcję, nie jest chrześcijaninem, śmierdzi – powiedział Franciszek.

Podkreślił, że przejawem zepsucia i korupcji jest odbieranie ludziom pracy i godności.

– Nikt z nas nie może powiedzieć: ja nigdy nie dam się skorumpować. To jest pokusa, to staczanie się ku łatwym interesom, przestępczości, korupcji – ostrzegał.

Papież apelował do neapolitańczyków o „oczyszczenie własnej duszy, miasta i społeczeństwa”, po to, by – jak dodał – „nie śmierdziały zepsuciem”.

Powiedział także, że „imigranci nie są ludźmi drugiej kategorii”. – To obywatele, to dzieci Boże – podkreślił.

Przed wizytą w Neapolu Franciszek odwiedził sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Pompejach.

TVN24.pl

Dodaj komentarz