Ogórek (13.01.15)
Gowin: Pigułka „dzień po” to jest po prostu ekspresowa aborcja. Powinna być zakazana
Gowin przyznał też, że gdyby doszedł do władzy, to podobne kwestie „pozostawiłby sumieniu obywateli”. Sam zająłby się energetyką, górnictwem i podatkami. – Na pewno bym się nie zajął tego typu problemami w pierwszej kolejności. Polska ma dużo więcej zupełnie podstawowych problemów – uściślił.
7 stycznia Komisja Europejska zdecydowała, że środki antykoncepcji awaryjnej – „pigułki po” – o nazwie ellaOne mogą być dostępne w krajach Unii Europejskiej bez recepty, jednak to do władz krajów członkowskich należy ostateczna decyzja, czy zezwolić na sprzedawanie tego produktu w taki właśnie sposób.
Nowa rekomendacja Europejskiej Agencji ds. Leków
Zmianę statusu leku ellaOne Komisja podjęła w środę na podstawie wydanej 21 listopada 2014 r. rekomendacji Europejskiej Agencji ds. Leków (EMA). Agencja wyjaśniła, że pigułki ellaOne mogą być „stosowane bezpiecznie i skutecznie bez potrzeby uzyskania recepty”. Według ekspertów Agencji chociaż pigułki mogą być skuteczne, jeśli zostaną przyjęte w ciągu 5 dni po stosunku płciowym, to ich skuteczność jest najwyższa, gdy zostaną zastosowane w ciągu 24 godzin.
ellaOne to produkt antykoncepcyjny zawierający octan uliprystalu, przeznaczony do stosowania w przypadkach nagłych, aby zapobiec ciąży po odbyciu stosunku płciowego bez zabezpieczenia lub w przypadku, gdy zastosowana metoda antykoncepcji zawiodła. Pigułki te mają działać poprzez zatrzymanie uwalniania komórki jajowej przez jajniki. Został on dopuszczony do obrotu w UE w 2009 r.
Według informacji EMA obecnie w większości krajów UE bez recepty dostępne są środki antykoncepcji awaryjnej zawierające lewonorgestrel, np. Norlevo, Levonelle, Postinor. Na receptę środki te dostępne są w Chorwacji, Niemczech, Grecji, na Węgrzech, we Włoszech i w Polsce. Z kolei na Malcie w ogóle nie są sprzedawane.
Posłanka PiS otrzymuje groźby. „Powiadomię prokuraturę o popełnieniu przestępstwa”
Małgorzata Gosiewska (PiS) powiadomiła prokuraturę o groźbach, które formułują pod jej adresem internauci. – Sprawy, o których zawiadamiam organa ścigania, dotyczą gróźb pozbawienia mnie życia – poinformowała posłanka.
Trzy zawiadomienia ws. gróźb Gosiewska złożyła już w zeszłym tygodniu. Teraz posłanka zapowiedziała na swojej stronie internetowej, że dostarczy Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Wola kolejne dwa zawiadomienia „o popełnieniu przestępstwa z art 190 § 1 Kodeksu Karnego (groźby karalne pozbawienia życia)”.
Gosiewska, która groźby otrzymuje za pośrednictwem portali społecznościowych i poczty elektronicznej, wspomniała przy tym o innym niepokojącym zajściu.
We wrześniu ub. roku do filii mojego biura poselskiego włamali się „nieznani sprawcy”. Do tego aktu wandalizmu doszło na kilka godzin przed moim dyżurem poselskim, dużo wcześniej zapowiedzianym.
Mając w pamięci to zdarzenie, jak i kierowane pod moim adresem wpisy zawierające groźby utraty życia, mam pełne podstawy mieć poważne obawy o bezpieczeństwo moje jak i osób przebywających w moim biurze poselskim. Czytaj więcej
Gosiewska jest przekonana, że wymierzona w nią „kampania nienawiści i oszczerstw” ma związek z jej zaangażowaniem w sprawy ukraińskie. Podczas Bożego Narodzenia posłanka była np. na wschodzie Ukrainy, by sprawdzić, jak wygląda w praktyce pomoc rządu Ewy Kopacz dla Polaków mieszkających w tym niebezpiecznym regionie.
Niestety na miejscu okazało się, że Rząd kłamał. (…).
Okazało się, że polskie organizacje nie były przewidziane jako jeden z odbiorców pomocy humanitarnej z naszego kraju. Pomocy tej nie pozostawiono również w dyspozycji polskiego Konsulatu.
Nie kwestionuję potrzeby takiej pomocy dla Ukrainy. Dobrze, że część jej trafiła do obozu uchodźców pod Charkowem. Byłam w tym ośrodku i widziałam, jak wielkie są tam potrzeby. Ale nie ma tam Polaków. Zobaczyłam więc coś, o czym polskie społeczeństwo miało się nie dowiedzieć. Czytaj więcej
Gosiewska przekonuje, że jedyną „nagrodą”, jaką otrzymała za dawanie świadectwa prawdzie, była publikacja „Super Expressu”. Tabloid napisał, że posłanka spóźniła się na odprawę samolotu z Charkowa do Kijowa i wszczęła awanturę na lotnisku. Z publikacji wynika, że Gosiewska mogła być nietrzeźwa.
Informacje przedstawione w tej gazecie miały na celu jedno – ukrycie pod płaszczykiem ohydnego pomówienia nieudolności rządu Premier Ewy Kopacz.
Zaistniałą sytuację traktuję jako kontynuację zmasowanych ataków na mnie, na naszą partię Prawo i Sprawiedliwość, za nasze działania skierowane na nagłaśnianie prawdziwej sytuacji na Ukrainie i odsłanianie zakłamanych działań środowisk, które zasłaniając się swoim pseudopatriotyzmem i żonglując hasłami narodowymi, w rzeczywistości działają przeciw prawdziwemu pojednaniu polsko-ukraińskiemu, mając zapewne swoje ośrodki sterowania w Moskwie. Czytaj więcej
Atak na Owsiaka to kolejny dowód, że obóz IV RP jest obozem niemocy, nieudolności i frustracji
Łukasz Warzecha i Tomasz Terlikowski (Mariusz Gaczyński (East News) // Adam Kozak (Agencja Gazeta))
We wczorajszym programie Tomasza Lisa rozmawialiśmy o tym ze Zbigniewem Hołdysem, Łukaszem Warzechą i Tomaszem Terlikowskim. Kampania przeciwko Owsiakowi wynika z tego, że to środowisko dziennikarzy, którzy sami siebie nazywają „niepokornymi” nie potrafiło wykreować wydarzenia na podobną skalę, zbudować akcji, mobilizującej Polaków do dzielenia się z innymi. A skoro tak, to trzeba atakować tych, którym się udało. Bo ich myślenie jest bardzo proste: jak nie daliśmy rady zrobić czegoś pozytywnego, to dlatego tylko, że jesteśmy moralni i dobrzy, i zawsze jesteśmy poszkodowani, prześladowani, upokarzani. Ten sposób myślenia daje im swego rodzaju komfort: to, że wszystko zawalamy nie wynika z tego, że jesteśmy nieudolni, ale z tego, że złe siły sprzymierzyły się przeciwko nam. I taka jest też mentalność wyborców PiS: mają za złe tym, którym się udało.
A oto dowody: na moją uwagę, dlaczego środowisko „niepokornych” nie potrafiło zbudować takiego przedsięwzięcia jakie stworzył Owsiak, Łukasz Warzecha odpowiedział: – Daj nam ten sam czas antenowy, wsparcie instytucji publicznych i z Terlikowskim robimy lepszą imprezę niż Owsiak.
I to jest właśnie ta charakterystyczna maniera: nie mamy swoich mediów i jest to wina złych mocy.
Nie chodzi nawet o to, że prawica spod znaku PiS miała swoich prezesów telewizji publicznej i mogła stworzyć coś własnego.
Od zarania III RP nie była w stanie zbudować silnych mediów.
Miała Tygodnik Solidarność, który zaraz po 89 roku miał taki sam potencjał na rynku tygodników jak „Gazeta Wyborcza” na rynku dzienników. Rozwaliła to pismo. Miała Express Wieczorny. Nie wyszło… W latach 90. prawica miała masę pieniędzy od spółek skarbu państwa i Ryszarda Krauzego, i mogła na bazie tych funduszy stworzyć Telewizję Familijną. Zawaliło się to bardzo szybko. Tak więc Łukaszu: kto ma Wam dać ten czas antenowy, jeśli nie umiecie nic stworzyć i bazujecie tylko na frustracji?
PiS: „Niech Tusk realizuje polskie interesy i pomoże górnictwu”
Zdaniem polityka opozycji, rząd nie chce porozumienia z górnikami. – Rozmowy ze związkami zawodowymi to była PR-owa sztuczka premier Kopacz, która po serii wpadek wizerunkowych chce pokazać, że prowadzi realną politykę. Górnicy stali się ofiarą pani premier – oznajmił Mastalarek.
Na porannej konferencji prasowej w Sejmie, Mastalerek ponowił także apel Prawa i Sprawiedliwości do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zawetowanie przepisów pozwalających na likwidację kopalń. – Prezydent ma wszystkie narzędzia do tego, by przerwać szaleństwo rządu Ewy Kopacz – oświadczył rzecznik PiS.
Negocjacje bez porozumienia
Na Śląsku trwa akcja protestacyjno-strajkowa w związku z rządowym planem naprawczym dla Kompanii Węglowej. We wtorek nad ranem fiaskiem zakończyły się blisko 12-godzinne rozmowy premier Ewy Kopacz i górniczych związków zawodowych na ten temat. Negocjacje mają być jednak kontynuowane. Premier po spotkaniu ze związkowcami oceniła, że rozmowy odbyły się „w dobrej atmosferze.” Zapewniła też, że rząd nie chce likwidować zakładów, ale je restrukturyzować i że punktem wyjścia do dyskusji był przyjęty przez rząd plan naprawczy.
Wywołał on falę protestów na Śląsku. Przewiduje bowiem sprzedaż nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej, 9 z 14 kopalń zrzeszonych w Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks Piekary, a kolejne cztery przeznaczone są do likwidacji przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń z siedzibą w Bytomiu. Konsorcjum zajmuje się zakładami, które zakończyły już wydobycie, zagospodarowuje ich majątek i tworzy na jego bazie nowe miejsca pracy.
Zamknięte mają zostać kopalnie: Bobrek Centrum w Bytomiu, Brzeszcze w miejscowości o tej samej nazwie, Pokój w Rudzie Śląskiej oraz Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu. Górnicy tych zakładów prowadzą od kilku dni podziemne protesty.
„Wprost” sugeruje romans Węglarczyka z Ogórek. Potem przeprasza
„Ty i ja wiemy, że zderzenie [tych faktów] ma sugerować, że załatwiłem p. Ogórek pracę w TVN24BiS, za co ona odwdzięczyła się seksem. Ty wiesz i ja wiem, że p. Smolińska zrobiła ze mnie alfonsa i coś jeszcze gorszego z Magdy, jednej z niewielu krystalicznie prawych osób, jakie spotkałem w życiu” – pisze Węglarczyk. Następnie wyjaśnia, że nie miał nic wspólnego z decyzjami kierownictwa TVN BiŚ co do prowadzenia przez Ogórek programów i że dowiadywał się o nich po fakcie.
Węglarczyk zaznacza też, że autorka tekstu nie prosiła go o komentarz przy jego pisaniu. „Nigdy nie komentowałem i nie komentuję kłamstw brukowców o moim życiu prywatnym. Tu jednak nie chodzi o brukowiec, za to chodzi o moją pracę oraz o honor mojej byłej współpracowniczki i spokój jej rodziny. Mam nadzieję, że to rozumiesz”, pisze w liście.
O związkach Węglarczyka z Ogórek napisał też Super Express. Według tabloidu kandydatka SLD „ma męża, chodzi z Węglarczykiem”. Gazeta ma na myśli bal charytatywny, na którym oboje pokazali się razem. Później „SE” dodaje jednak, że parą raczej nie są.
Za doniesienia „Wprost” Latkowski zdążył już Węglarczyka przeprosić. Na Twitterze napisał: „Bartek, przepraszam. Nie taka była intencja autorki i redakcji”. Z wymiany postów pomiędzy dziennikarzami wynika, że Latkowski najpierw złożył przeprosiny telefonicznie.
Warzecha przeprasza za tweety o WOŚP, Wielowieyska atakuje: Sami nie możecie stworzyć czegoś podobnego [U LISA]
Szef TV Republika i portalu fronda.pl Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę na „moralne” grzechy szefa Orkiestry. – Kilka lat temu Owsiak dość jednoznacznie wskazał, że rozważałby poważnie opowiedzenie się po stronie zabijania osób starszych i chorych – przypomniał. – Tak powiedział? – dopytywał prowadzący. – Powiedział w wywiadzie udzielonym „Dziennikowi”, że rozważyłby wprowadzenie w Polsce eutanazji. Takie stwierdzenie z jego ust padło – uzupełnił Terlikowski.
– Inną kwestią jest pogłębiająca się bufonada Owsiaka polegająca na tym, że on na każdą krytykę reaguje niezwykle emocjonalnie, wyrzucając dziennikarzy, nazywając ich „żulikami”, posługując się ochroniarzami – oświadczył.
„Musicie atakować coś, co jest niezgodne z waszym światopoglądem”
Podobnego zdania był Warzecha, który odniósł się do wypowiedzi dziennikarki „GW”. – Dominika Wielowieyska użyła często powtarzanego stwierdzenia: nie chcecie, to nie dawajcie. Otóż problem WOŚP polega na tym, że czy chcemy, czy nie, to dajemy. Państwo jest zaangażowane w tę imprezę jak w żadną inną, dokładają się do niej samorządy – mówił, podając przykładowe kwoty.
Wielowieyska nie zgodziła się z tymi zarzutami. Jak tłumaczyła, z pomocy państwa korzystają też inne organizacje pozarządowe, a pomoc WOŚP polega raczej na użyczaniu sal czy placów do organizowanych przy okazji Finału imprez. – Problem obozu IV RP polega na tym, że sam nie może stworzyć niczego pozytywnego w sensie takiej akcji, jaką stworzył Owsiak. Dlatego musicie atakować coś, co jest niezgodne z waszym światopoglądem. Każdemu, komu coś się udało, musicie udowodnić, że jest zły, słaby, niemoralny – atakowała.
– Daj nam ten sam czas antenowy w mediach publicznych, który ma Owsiak, daj nam takie wsparcie instytucji państwowych. Jeżeli to dostaniemy, z Terlikowskim robimy lepszą imprezę niż on – ripostował Warzecha.
Warzecha: Przyznaję się do nadmiernych emocji
Publicysta tygodnika „wSieci” postanowił wytłumaczyć się też z wczorajszych tweetów, w których atakował WOŚP. – Nie mam problemów, żeby przeprosić za pierwszy wpis, i przyznaję się do nadmiernych emocji. Stwierdzenie „arogancki sukinsyn” było rzeczywiście niestosowne. Jeżeli ktoś się poczuł dotknięty, to przepraszam – nie miałem na myśli uczestników tej akcji, tylko jej organizatorów. Mimo to nie powinienem tych słów użyć – oświadczył.
– Ale nie przypominam sobie, żeby Jerzy Owsiak kiedykolwiek przeprosił za swoje słowa, które kierował pod adresem np. TV Republika – podkreślił Warzecha.
Hołdys: Czy grubą skórę ma mieć też Janka Ochojska?
Na zupełnie inną stronę sporu zwrócił uwagę Zbigniew Hołdys. – Ten hejt strasznie porusza media. W internecie jest garstka osób, które robią jazgot, któremu nadają rozgłos wielkie telewizje i wielkie tygodniki, gazety i portale. A to przecież jest marginalna historia, na co wskazuje chociażby wynik WOŚP – mówił.
– Mówicie też o tym, że Owsiak powinien mieć grubą skórę. To jest najciekawsze z mojego punktu widzenia – kiedy ja się zabierałem za granie, myślałem, że trzeba tworzyć i po prostu pięknie grać. Podobnie Owsiak – on pewnie myślał, że zrobi piękną akcję. Czy grubą skórę ma mieć Janka Ochojska, która trzy dni temu, kiedy stanęła po stronie Owsiaka, dowiedziała się tego samego: że kradnie, że ma wybudowane pałace? – pytał muzyk.