Kk (02.04.15)

 

Olejnik przerywa „Kropkę nad i” z Brudzińskim. „Jest pan bardzo niegrzeczny, Urban nie jest moim przyjacielem”

WB, 02.04.2015
Kadr z

Kadr z „Kropki nad i” (TVN24)

W „Kropce nad i” doszło do ostrej wymiany zdań Joachima Brudzińskiego z Moniką Olejnik. Prowadząca i jej gość zaczęli zarzucać sobie, że robili w przeszłości rzeczy, „za które powinno się potem wstydzić”. Brudziński stwierdził, że Olejnik powinna „sięgnąć do swojego serdecznego przyjaciela (…) niejakiego Urbana”. – Kończymy dzisiaj rozmowę, jest pan bardzo niegrzeczny – zakończyła.
Brudziński mówił o tym, że gdy PiS wróci do władzy, do więzienia pójdzie „każdy winny, niezależnie od tego, czy się nazywa Sawicka, Marczuk-Pazura…” – Bogusław Seredyński – wtrąciła Olejnik.
– Jeżeli byłby winny, powinien trafić do więzienia – stwierdził Brudziński i uciął temat.

Bogusław Seredyński walczy o 2,1 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie go po głośnej akcji CBA >>>

– Strasznie się pan denerwuje. Nie chciał się pan odnieść do tego, czy rząd Jarosława Kaczyńskiego nie powinien przeprosić pana Bogusława Seredyńskiego za to, że go tak traktowano, tak przesłuchiwano za to, że był niewinnym człowiekiem – oburzała się prowadząca.

– Więzienia są pełne niewinnych ludzi. Gdyby dzisiaj pani ten program robiła w zakładzie karnym… – zaczął mówić Brudziński, a Olejnik odpowiedziała, że wie, bo robiła reportaże w zakładach karnych.

– Świetnie. W skupie butelek również. Ja wiem, że pani ma doświadczenie reporterskie, szacun – odpowiedział gość.

– Lepiej robić reportaże w skupie butelek, niż robić za młodych czasów rzeczy, za które powinno się potem wstydzić – stwierdziła prowadząca, jednak uznała, że nie będzie tego przypominała.

– I bardzo dobrze. Gdyby pani bardzo chciała i tak musiałaby pani ewentualnie sięgnąć do swojego serdecznego przyjaciela, który panią podwoził samochodem po rozmowie w Trójce, niejakiego Urbana – mówił zdenerwowany Brudziński.

– Kończymy dzisiaj rozmowę. Jest pan bardzo niegrzeczny, jest pan bardzo nieelegancki. Jerzy Urban nie jest moim przyjacielem. Podwożenie nie oznacza przyjaźni. Ja wiem, że pana zdenerwowało, co panu puściłam o panu Seredyńskim – zakończyła.

gazeta.pl

Czy Kaczyński jest blondynem?

Monika Olejnik, „Kropka nad i”, TVN 24, „Gość Radia Zet”, 03.04.2015
Jarosław Kaczyński powiedział dziennikarce:

Jarosław Kaczyński powiedział dziennikarce: „Jak powiem pani, że jestem wysokim blondynem koło czterdziestki, pani w to uwierzy?” (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Prezydent Komorowski ma tak nudną kampanię, że – trawestując Pawła Wrońskiego – aż żyrandol ziewa. Zero energii, choć widać go wszędzie.
Pięć lat temu Roman Giertych mówił o Bronisławie Komorowskim: „Brak charyzmy, bezbarwny, uosabia ciamciaramciowatość Platformy Obywatelskiej”. Roman Giertych, choć dziś wiadomo, że nie jest zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego, mocno się zachwycał osobowością prezesa PiS i twierdził, że Komorowski może przegrać z każdym.Nie sprawdziło się, w drugiej turze minimalnie wygrał.

Ciekawe, dlaczego wtedy nie krzyczano o sfałszowanych wyborach. Czyżby ktoś przespał taką gratkę?

A może wtedy Bronisławowi Komorowskiemu pomagały WSI? Teraz widać słabo się stara, choć jest nimi opleciony od Wołomina aż do Krakowskiego Przedmieścia – bo, jak wiadomo, SKOK-i to nie sprawa Andrzeja Dudy, ale prezydenta Komorowskiego. Platforma Obywatelska próbuje zaciągnąć Andrzeja Dudę na przesłuchanie przed sejmową komisję, ale PiS odpowiada: A dlaczego przed posłami nie miałby stanąć Bronisław Komorowski?

Jarosław Kaczyński bada sprawę Grzegorza Biereckiego, choć według prezesa jest czysty. Ale prezes coś bada, nie powie co – jak to prezes. Za to ostatnio porównał pomysł Platformy zajęcia się SKOK-ami do operacji ślepej kiszki, którą ma wykonać pijany rzeźnik ze złamanym nożem.

WSI w tej kampanii są bardzo modne, dlatego media prawicowe z lubością odgrzebały z Wikileaks informacje o Bronisławie Komorowskim. Można tam przeczytać, że miał on żywotny interes w czyszczeniu spraw WSI, gdyż miał z nimi związki.

Stefan Niesiołowski zauważył dowcipnie: „Na takiej samej zasadzie jak ja miałem związki z Leninem, gdy chciałem go [pomnik Lenina] wysadzić w powietrze”.

Gdyby posłom Platformy się chciało, to mogliby sprawdzić, o co chodzi w informacjach Wikileaks.

Radosną twórczość portali prawicowych obalił Andrzej Stankiewicz w „Rzeczpospolitej”. Napisał: „Żadna nowość, Wikileaks ujawnił te informacje dwa lata temu, a pochodzą one z 2010 roku. Nie był to dokument analityczno-wywiadowczego ośrodka w Stratfor w USA. Autorem nie był żaden analityk Stratfor, tylko Polak Jan Filip Staniłko, związany i finansowany przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Instytut Sobieskiego. Staniłko opowiedział analitykowi ze Stratfor, co myśli o Komorowskim”.

Leniwych polityków PO dziennikarz „Rz” odsyła do analizy Lauren Goodrich. Analityczka Eurazji, w tym dawnych krajów ZSRR, podejrzewa, że Jarosław Kaczyński ukrył w domu swej mamy teczki bezpieki z czasów komunizmu.

I możemy się tak bawić. Takie analizy, jaka kampania wyborcza.

Jarosław Kaczyński powiedział dziennikarce: „Jak powiem pani, że jestem wysokim blondynem koło czterdziestki, pani w to uwierzy?”.

Ja tak, panie prezesie. Tak jak wierzę w to, że Donald Tusk zbiegł z Polski, o czym pan mówi, tylko zapomina dodać, że z pomocą dwudziestu siedmiu przywódców unijnych.

Zobacz także

wyborcza.pl

Kampania o wykorzystywaniu seksualnym dzieci solą w oku prawicy: „To zamach na rodzinę!”

Paweł Kośmiński, 02.04.2015
Kadr ze spotu, który wzbudził takie kontrowersje

Kadr ze spotu, który wzbudził takie kontrowersje (YouTube)

Co piąte dziecko jest wykorzystywane seksualnie, w większości przypadków przez osoby sobie znane – zaalarmowała Fundacja Dzieci Niczyje. I ściągnęła na siebie falę krytyki mediów i organizacji katolickich, które zarzuciły jej, że uderza w rodzinę. – Przedstawiamy po prostu dane empiryczne. Ci, którzy nas za to atakują, mogą mieć pretensje tylko do świata – odpowiada Marta Skierkowska z fundacji.
Oburzenie wywołała przygotowana przez Fundację Dzieci Niczyje kampania GADKI, czyli proste rozmowy na trudne tematy, której tematem jest problem wykorzystywania seksualnego dzieci. Nazwa kampanii to akronim zbudowany z pierwszych liter słów będących wskazówkami, jak postępować w takich sytuacjach.- Gdy mówisz „nie”, to znaczy „nie”; Alarmuj, gdy potrzebujesz pomocy; Dobrze zrobisz, mówiąc o tajemnicach, które cię niepokoją; Koniecznie pamiętaj, że twoje ciało należy do ciebie; Intymne części ciała są szczególnie chronione – przekonują pomysłodawcy kampanii. A rodziców zachęcają, by mówili o tym swoim dzieciom podczas prostych, naturalnych rozmów.

Fundacja przestrzega: co piąte dziecko jest molestowane, często przez osobę, którą zna

A takie są potrzebne, bo z badań przeprowadzonych na zlecenie fundacji wynika, że temat zagrożeń związanych z przemocą seksualną porusza ze swoimi dziećmi tylko połowa rodziców. Z kolei niemal połowa z tych, którzy tego nie robią, uważa, że ich dzieci w ogóle nie są narażone na tego typu zjawiska.

Jednak dane są zatrważające. Z analiz badań przeprowadzonych w 24 krajach europejskich wynika, że wykorzystywane seksualnie jest aż co piąte dziecko. W Polsce, jak pokazują badania współrealizowane przez FDN, ofiarą molestowania padło 12 proc. nastolatków w wieku 11-17 lat.

– Nawet bardzo troskliwy rodzic nie jest w stanie w pełni kontrolować środowiska swojego dziecka. Zagrożenia pojawiają się czasem tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa. To empirycznie potwierdzone, że dzieci uczone zasad bezpieczeństwa w zagrażających sytuacjach o wiele częściej zachowują się w sposób, który je chroni – przekonywała prezeska fundacji dr Monika Sajkowska podczas konferencji prasowej inicjującej kampanię.

Niepokojąca jest jeszcze jedna informacja przytaczana przez FDN – aż w 80 proc. przypadków sprawcą molestowania była osoba znana dziecku.

Prawica się oburza: To próba uderzenia w rodzinę i podważenia roli rodziców

Na kampanię zachęcającą rodziców do rozmów z dziećmi, a dzieci do tego, by w pewnych sytuacjach nie były grzeczne (umiały powiedzieć „nie”), alergicznie zareagowała część mediów i organizacji katolickich.

Pierwszy zaatakował „Nasz Dziennik”, który napisał o „kolejnej kontrowersyjnej kampanii pod patronatem Rady Europy wmawiającej Polakom, jakoby w co piątej rodzinie dzieci były molestowane”. Fundacji zarzucił, że „tworzy miękki grunt pod seksedukację”.

– Chodzi o to, żeby wejść między rodziców a dzieci i pozbawić rodziców prawa do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi poglądami – nie ma wątpliwości cytowana przez Radio Maryja dyrektor organizacji pro-life Human Life International Ewa Kowalewska. – Jest to kolejny punkt walenia w rodzinę, ponieważ w tej chwili tego typu pomysłów i decyzji władz mamy coraz więcej.

Oburzyła się również redakcja „Frondy” – jej zdaniem „tego typu akcje mają uderzać w rodzinę i podważać rolę rodziców w wychowaniu dzieci”.

„To są po prostu dane z badań. Pretensje można mieć wyłącznie do świata”

Marta Skierkowska z Fundacji Dzieci Niczyje nie rozumie oburzenia.

– Przedstawiamy po prostu dane empiryczne. Ci, którzy nas za to atakują, mogą mieć pretensje tylko do świata. Zdajemy sobie sprawę, że takie dane mogą przerażać, i apelujemy, byśmy wspólnie zmieniali ten stan rzeczy na lepsze – mówi „Wyborczej”. – Tak, w 80 proc. przypadków osobą molestującą jest ktoś bliski. Ale nie mówimy przecież, że koniecznie musi być to rodzic, może to być ktoś z rodziny albo bliskiego otoczenia, np. sąsiadka, trener czy wychowawca.

Zdaniem fundacji dane mówiące o co piątym wykorzystywanym dziecku to wynik bardziej zaniżony niż przeszacowany.

– Przecież to problem, o którym niektóre dzieci zwyczajnie nie mówią. Bo jest to dla nich traumatyczne, bo są zbyt małe i nie mogą same powiedzieć, bo się wstydzą lub nikt ich nie słucha – tłumaczy Skierkowska.

I dodaje: – A to, że zachęcamy rodziców, by mówili dzieciom, co to są intymne części ciała? To fundamentalna wiedza o świecie. Tak jak opowiadamy im, gdzie są ręka, brzuszek, uszko, tak samo mają prawo wiedzieć, które to są intymne części ciała. I czemu w niektórych przypadkach muszą być szczególnie chronione. Sprowadzanie tego do seksualizacji jest oburzające.

Jednak cytowany przez „Nasz Dziennik” Mariusz Dzierżawski z fundacji PRO – Prawo do Życia nie ma wątpliwości co do złych intencji FDN. Dlaczego? Organizacji wypomina, że skrytykowała inicjatywę ustawodawczą „Stop Pedofilii”. Przewidywała ona, by za „genderową edukację seksualną” ścigano jak za pedofilię.

Zobacz także

wyborcza.pl

 

Czy wolno Kościołowi skanować ministrantów?

Marcin Wójcik, 02.04.2015

FOT. KRZYSZTOF KOCH

Parafie pobierają od ministrantów odciski palców. Kontrolują ich zaangażowanie. Ministrant ma odbić swój palec w czytniku przed każdą mszą.

SPÓJRZ MU W OCZY
Halina Bortnowska,
publicystkaJest to pomysł nieroztropny, bo wiążą się z nim skojarzenia z piętnowaniem przestępstwa. Jeszcze bardziej wątpliwa jest demonstracja kompletnego braku zaufania. Nie sądzę, żeby istniała taka obawa, że w parafii jest kilkuset ministrantów, których nie potrafi się rozpoznać, policzyć. A nawet gdyby tak było, to należy ich podzielić na grupy, które można ogarnąć i mieć z nimi osobistą relację. To ta osobista relacja jest skarbem wychowawczym tej służby.Kapłan jest pierwszym przewodnikiem duchowym. I nie wyobrażam sobie, żeby przewodnik duchowy potrzebował takiego rodzaju narzędzia kontrolnego jak czytnik linii papilarnych. Może on być uzasadniony w urzędach czy w więzieniach, ale nie w parafiach. W Kościele powinno się ludzi poznawać po ich twarzach, oczach, witać w progu imieniem, a nie czytnikiem.
KONIECZNA ZGODA RODZICÓW
Małgorzata Kałużyńska-Jasak,
rzecznik prasowy Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych

Dane biometryczne raz udostępnione będą nas zawsze automatycznie identyfikowały. Gdy dostaną się w niepowołane ręce, umożliwią kradzież naszej tożsamości. Zatem zarówno pozyskiwanie, jak i udostępnianie danych biometrycznych powinno mieć miejsce w wyjątkowych, uzasadnionych sytuacjach. Przy czym osoba, która je udostępnia, powinna mieć możliwość wyboru innego, mniej ingerującego w jej prywatność, sposobu potwierdzania tożsamości. W przypadku dzieci konieczna jest zgoda rodziców.

Niepokojące jest coraz powszechniejsze wykorzystywanie danych biometrycznych jedynie dla ułatwienia sobie życia, bez świadomości, że grozi to stopniową utratą prywatności i ryzykiem braku właściwego zabezpieczenia danych.


POLECAM ZIARNKO GORCZYCY
o. Maciej Biskup OP,
proboszcz parafii w Szczecinie

Nie wiem, jakie intencje towarzyszą księżom pomysłodawcom, ale wygląda to jak stworzenie systemu represyjnego. Może to wynikać z mentalności duszpasterskiej – musimy mieć szybko efekt. Nie chcemy zaczynać od ziarnka gorczycy, tylko od razu chcemy przyśpieszyć. Ale nie da się tego zrobić z wychowaniem. Nie ma innego systemu zachęcania ministrantów do służby niż cierpliwe wychowywanie, rozmawianie – wszystko przez słowa, a nie przez czytnik. Jeżeli są to nastolatki, to można im wytłumaczyć rolę takiego czytnika. Jeżeli są to maluchy, jest to bardziej niebezpieczne, bo można im wdrukować przełożenie tej sytuacji na religijność – Bóg ciągle mnie kontroluje, muszę się pilnować. W przyszłości może się to odbić czkawką, bo wiara będzie się im kojarzyła z represyjną religijnością.

W ”Dużym Formacie” czytaj też:

Mózg się cieszy, kupujemy. Polak w hipermarkecie
Pytam: dlaczego jeździ pan bmw. Słyszę: bo to dobry niemiecki samochód, świetna technologia. A co mówi mózg? Będę panem na drodze. Ludzie będą mi zazdrościć. Rozmowa z Andrzejem Mykowskim, badaczem, który doradza firmom, jak mają nam sprzedawać i jak reklamować

Imigranci we Francji głosują na Front Narodowy
Turczynka: – Gdybym przyznawała obywatelstwo, od razu wyeliminowałabym kobiety w chustach i brodatych mężczyzn

Po prostu: jedziemy na wózku. Krótki film o wciąganiu na linie
Gdy Maciek wygrał w pokera w Cannes, to pojechaliśmy do czterogwiazdkowego hotelu. A jak przegrywał, to na parkingu przed kasynem gotowaliśmy sobie kolację. Rozmowa z Maciejem Kamińskim i Michałem Worochem

Dlaczego filharmonicy narodowi chcą strajkować
Flet jeździ w Uberze, chórzystka dorabia jako niania. Wiolonczeli nie stać na wakacje, siedzi z żoną na działce. Filharmonii Narodowej grozi strajk?

Oni zginęli na służbie. Czy państwo pomaga ich dzieciom?
Nieraz mówiła: jadę na służbę, ale mogę nie wrócić

Miłka Stępień: idolka młodych naukowców
Zaskarżyła uniwersytet, a na Facebooku założyła profil „Żądamy uczciwych konkursów na stanowiska uniwersyteckie”

Wszystko o mojej matce [FOTOGALERIA]
Te fotografie to zapis mojej żałoby. Rozmowa z Kirsty Mitchell

wyborcza.pl/duzyformat

Dodaj komentarz