PiS (09.07.2015)

 

Debata o in vitro w Senacie trwała 14 godzin. Burzliwa to mało powiedziane

ak, PAP
09.07.2015 , aktualizacja: 09.07.2015 13:50
A A A Drukuj
Całą środę trwała w Senacie dyskusja nad uchwaloną przez Sejm ustawą o in vitro.

Całą środę trwała w Senacie dyskusja nad uchwaloną przez Sejm ustawą o in vitro. (Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta)

– My tą ustawą otwieramy piekielne wrota – powiedziała Dorota Czudowska z PiS w proteście przeciw ustawie o in vitro. Leczenie niepłodności zbudziło skrajne emocje wśród senatorów, którzy dyskutowali do 1 w nocy. Zgłoszono liczne poprawki.

 

14 godzin – trudno uwierzyć, ale blisko tyle trwała w Senacie debata na temat ustawy o in vitro. Kwestia leczenia niepłodności podzieliła senatorów, zgłoszono wiele poprawek. Nie obyło się również bez wniosków o przyjęcie ustawy bez poprawek oraz o odrzucenie jej w całości.

Dyskusja na temat ustawy o leczeniu niepłodności – przyjętej przez Sejm pod koniec czerwca – rozpoczęła się w środę po godz. 11, a zakończyła przed godz. 1 w nocy.

Odrzucenie ustawy rekomendowała senacka komisja zdrowia. Wielu senatorów, szczególnie z PiS, deklarowało, że nie poprze ustawy i ostro ją krytykowało.

„Dziecko ma prawo, żeby być poczęte w miłości”

Senator Jan Maria Jackowski z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że nawet jeśli ustawa ta wejdzie w życie, na pewno szybko zostanie uchylona ze względu na wątpliwości konstytucyjne. Jego zdaniem dyskryminuje ona życie ludzkie ze względu na sposób poczęcia.

– Dziecko ma prawo, żeby być poczęte w miłości – mówiła Dorota Czudowska, również z PiS. Jej zdaniem przez procedurę in vitro życie ludzkie – dlatego że jest jeszcze nieme i niewidoczne – poddawane jest prawom rynku i uprzedmiatawiane. – My tą ustawą otwieramy piekielne wrota. Wrota nadużyć, których jeszcze nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić – oceniła.

PiS chce poprawek albo odrzucenia ustawy

Bogdan Pęk z PiS nazwał ustawę ideowym przekrętem stulecia. Przekonywał, że w trakcie procedury in vitro tworzy się jedno życie kosztem innych. W imieniu swoim oraz kolegów z klubu obiecał, że w następnej kadencji parlamentu podejmą działania, które „usankcjonują odwieczny ład”, wprowadzając do porządku prawnego definicję, w myśl której życie ludzkie jest od poczęcia aż do śmierci.

Zgłosił też poprawkę do tytułu, aby zamiast „o leczeniu niepłodności”, ustawa nazywała się: „o pozaustrojowym zapłodnieniu in vitro”. Jego zdaniem gdyby ludzie zdawali sobie sprawę z „tego historycznego kłamstwa w tytule”, z całą pewnością byliby przeciwko ustawie.

Pęk podkreślił jednak, że ustawę można jeszcze poprawić, przyjmując odpowiednie poprawki, np. wykluczające tworzenia nadliczbowych zarodków.

O odrzucenie ustawy wnioskował Andrzej Matusiewicz (PiS), argumentując, że jest ona przeciwko życiu.

 

Senator Hodorowicz z PO: „in vitro sprowadza człowieka do roli produktu”

Ustawa budziła także zastrzeżenia niektórych senatorów PO. Stanisław Hodorowicz (PO) zapowiedział, że nie będzie w stanie poprzeć ustawy, gdyż – jak ocenił – jest to metoda inżynieryjna, a nie medyczna, sprowadza człowieka do roli produktu i pozbawia go „atrybutu cudu natury”.

Jak mówił Filip Libicki (PO), choć metoda ta daje życie, to jednak tworzy się przy tym nadliczbowe zarodki, co stwarza dylematy etyczne i możliwość nadużyć.

– Uważam, że ta metoda nie powinna być u nas prawnie dopuszczalna – powiedział. Przyznał jednak, że ta sprawa musi być jakoś uregulowana z maksymalnym poszanowaniem godności ludzkiej. Ale jego zdaniem zaproponowana ustawa ubiera w ramy prawne tę dowolność, z którą mamy do czynienia obecnie.

Wskazał np., że choć ustawa określa maksymalną liczbę tworzonych zarodków, jednak dopuszcza od tej zasady wyjątki. Jego zdaniem zapisanie, że możliwe jest to w przypadku kobiet powyżej 36. roku życia, sprawi, iż to, co miało być wyjątkiem, będzie normą, zważywszy jak późno w dzisiejszych czasach kobiety decydują się na macierzyństwo.

Zdaniem Libickiego przykładów na „pozorność” proponowanych rozwiązań jest w ustawie bardzo wiele. Zapowiedział, że nie poprze jej, jeśli nie zostaną przyjęte poprawki, które mają poprawić tę regulację.

Także Helena Hatka (PO) zgłosiła szereg poprawek. Mają one m.in. poprawić definicję zarodka, ograniczyć liczbę zarodków do dwóch, oddzielić ośrodki leczenia niepłodności od tych stosujących procedurę in vitro. Poinformowała, że pod poprawkami podpisali się także m.in. Libicki i Hodorowicz.

In vitro tylko dla małżeństw? „To dla dobra dzieci”

Z kolei Alicja Chybicka (PO) zgłosiła wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek. Przekonywała, że ustawa – nawet nie najlepsza – jest lepsza niż brak regulacji. – Jestem za ochroną każdego życia, przez 40 lat walczę o życie dzieci i jestem przekonana, że ta ustawa jest niezbędna – mówiła. Wskazywała, że obecnie nie wiadomo, co się dzieje z zarodkami, jest „wolna amerykanka”. – Trzeba to usankcjonować – przekonywała.

Wielu senatorów miało zastrzeżenia co do dopuszczenia stosowania in vitro dla par żyjących w związkach nieformalnych. Poprawkę zmierzającą m.in. do finansowania procedury in vitro wyłącznie dla małżeństw zgłosili senatorowie Andżelika Możdżanowska, Józef Zając (oboje z PSL), Jan Filip Libicki (PO) i Jarosław Obremski (Koło Senatorów Niezależnych).

Możdżanowska tłumaczyła, że poprawka ta jest potrzebna ze względu na dobro dzieci.

Pinior: „Czuję się szantażowany”

Podczas debaty wielokrotnie odwoływano się do światopoglądu i religii, przywoływano m.in. nauczanie Jana Pawła II i stanowiska Episkopatu Polski, wielu senatorów uzasadniało sprzeciw wobec in vitro swoją wiarą.

Józef Pinior (PO) powiedział, że podczas tej debaty czuje się szantażowany: – Czuje się tak, jakbyśmy w Polsce wszyscy opierali się na jednym światopoglądzie i jednej religii, a tak nie jest – stwierdził. – Nie jest tak, że mamy jakąś powszechną zgodę w cywilizacji ludzkiej na temat tych kwestii, o których tu dyskutujemy – ocenił. Jako przykłady podawał rozwody – nieakceptowane przez Kościół katolicki, a jednak dopuszczane w większości państw, a także kwestię aborcji, która w różnych krajach jest różnie rozwiązywana. – To nie jest próba narzucania nikomu określonego światopoglądu. (…) Przecież ta ustawa nikogo nie zmusza do stosowania tej metody. (…) To jest dopuszczenie wolności wyboru – przekonywał Pinior.Tłumaczył, że chodzi o to, by nie narzucać nikomu określonych poglądów – każdy ma prawo do wyznawania własnych zasad, a prawo powinno to szanować.Także Marek Borowski (niez.) mówił, że parlamentarzyści powinni uchwalać prawo dla wszystkich, niezależnie od poglądów, jakie wyznają.

W związku ze zgłoszeniem poprawek ustawę ponownie skierowano do komisji zdrowia. Jej posiedzenie zaplanowano na czwartek.

Zobacz także

TOK FM

 

 

„Kurtyna opadła. Zobaczyliśmy prawdziwe PiS. Chce zafundować Polakom system opresyjny”

dżek, PAP, 09.07.2015
Joanna Mucha

Joanna Mucha (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Prawo i Sprawiedliwość chce zafundować Polakom „system opresyjny”; świadczą o tym propozycje przedstawione na konwencji programowej Zjednoczonej Prawicy, m.in. prawo do nieograniczonej prowokacji – ocenia Joanna Mucha, rzeczniczka sztabu wyborczego PO.
Na konferencji prasowej w Sejmie Mucha powołała się na doniesienia mediów, według których w trakcie trzydniowej konwencji programowego Zjednoczonej Prawicy, na spotkaniu dotyczącym kwestii sądownictwa, politycy Zjednoczonej Prawicy wypowiadali kontrowersyjne poglądy na temat zmian.Według niej doradca szefa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, Jacek Czabański, miał powiedzieć na tym spotkaniu: „Ustawowo ustalimy prawo do prowokacji, w naszym interesie jest to, żeby policja i służby mogły przedstawiać propozycje korupcyjne, chodzi o to, żeby wyeliminować sprowokowanych z życia publicznego”. Mucha przytoczyła też cytat z Ziobry, który miał powiedzieć: „Musimy znaleźć sposób, aby z niektórymi z nich (sędziami) porozmawiać inaczej, za ich chamstwo i butę”.

 

B. szef ABW, za rządów PiS, Bogdan Święczkowski miał powiedzieć: „Trzeba wprowadzić okresowe badania wariografem i badania próbek moczu dla sędziów i prokuratorów”.- Kurtyna opadła; pod maską, którą próbuje tworzyć jakaś firma pijarowska, odnaleźliśmy prawdziwy PiS i prawdziwe hasła, które prowadzą, motywują ludzi PiS do tego, aby zdobywać władzę” – skomentowała te doniesienia Mucha.„Nikt nie może czuć się bezpiecznie”

– Drodzy Polacy, PiS mówi wam „znajdziemy na was haka”, PiS mówi wam „jeśli myślisz, że jesteś uczciwy, to my będziemy myśleli, to co będziemy chcieli i jeśli nie będziesz podzielał naszej wizji państwa, to paragraf na ciebie się znajdzie, nawet jeśli uważasz się za uczciwego obywatela Polski, to haka na każdego można znaleźć” – podkreśliła rzeczniczka sztabu wyborczego PO.

Jak oceniła, w państwie, które dopuszcza prowokacje na masową skalę, nikt nie może czuć się spokojnie i bezpiecznie. – (PiS) nie chodzi o to, żeby wyeliminować z życia publicznego osoby nieuczciwe, chodzi o to, żeby wyeliminować osoby, które są przeciwnikami politycznymi, chodzi o to, żeby z życia publicznego wyeliminować osoby nie podzielające wizji państwa, którą przedstawia PiS – dodała.

– Każdy z was może zostać przypadkową osobą opresyjnego systemu, który chce zafundować nam Prawo i Sprawiedliwość – przekonywała Mucha.

Józef Pinior ostro: droga do dyktatury

Senator Platformy Józef Pinior podkreślił, że fundamentem demokracji są rządy prawa, a fundamentem rządów prawa jest niezawisłość sędziowska. – To co słyszymy po kongresie PiS, czyli prawo do nieograniczonej prowokacji, poza kontrolą wymiaru sprawiedliwości, jest otwieraniem drogi do dyktatury – ocenił.

Poseł PiS Jarosław Zieliński powiedział, że na konwencji Zjednoczonej Prawicy prowadził jeden z paneli, poświęcony wymiarowi sprawiedliwości. – Wszystkie treści wygłoszone podczas tego panelu, to jest program PiS w zakresie sądownictwa, natomiast w panelach specjalistycznych pojawiali się mówcy, którzy przedstawiali pomysły niejednokrotnie nie zatwierdzone, albo nie stanowiące części programu PiS – zaznaczył poseł. Jak dodał, „to były często indywidualne oceny i propozycje tych, którzy zabierali głos”.

Zdaniem Zielińskiego nie ma pewności, czy słowa cytowane przez Muchę rzeczywiście padły w trakcie konwencji Zjednoczonej Prawicy, a nawet jeśli, to nie wiadomo, w jakim kontekście.

System opresyjny został zbudowany przez koalicję PO-PSL; a przypisywanie PiS zamiarów represyjnych jest bez sensu, bo polityka straszenia Prawem i Sprawiedliwością już się zdewaluowała i skompromitowała – podsumował Zieliński.

Zobacz także

TOK FM

 

Polska w ruinie. Podróż przez ojczyznę

jechałem
Marek Abramowicz, 09.07.2015
Widok z okna Pendolino

Widok z okna Pendolino (Fot. Jakub Panek)

Patrzyłem na Polskę za oknem pociągu, myśląc z aprobatą i wzruszeniem o ogromnym skoku cywilizacyjnym, jakiego dokonaliśmy wspólnym wysiłkiem i zbiorową mądrością w ostatnim ćwierćwieczu. To przecież zupełnie inny kraj!
Jechałem Pendolino, pierwszą klasą, z Warszawy do Wrocławia. Patrzyłem na Polskę za oknem, myśląc z aprobatą i wzruszeniem o ogromnym skoku cywilizacyjnym, jakiego dokonaliśmy wspólnym wysiłkiem i zbiorową mądrością w ostatnim ćwierćwieczu. To przecież zupełnie inny kraj!Nasze dworce są jak perełki, od jakiegoś czasu mamy dobre drogi i koleje, domy, w których mieszkamy, wypiękniały, na wsi wszechobecne są teraz ogrody z kwiatami, wszędzie widać przycięte trawniki, wygląd naszych miast się zmienił, podobnie jak polskie aspiracje, zwyczaje, mody. Zdumiewa i cieszy prawie zupełny brak śmieci w naszych lasach, tak niegdyś powszechnych.- Wielki Boże – myślałem, jak zawsze myślę, jadąc przez Mazowsze i Dolny Śląsk. – Polska to teraz inny kraj! Udało się nam, tym razem. O radości!

Z dumą pokazuję te przemiany moim zagranicznym studentom. Mam ich kilkoro, bowiem od jakiegoś czasu utalentowani chłopcy i dziewczęta z całego świata chętnie do Polski przyjeżdżają, aby tu uczyć się astrofizyki lub tu stawiać pierwsze kroki w zawodzie. Wiedzą od profesorów na Harvardzie, MIT, w Cambridge, Zurychu czy Pekinie oraz z lektury fachowych pism, w których polskie wyniki są często cytowane, iż nauka astrofizyki na polskim uniwersytecie będzie nie tylko intelektualną przygodą na najwyższym poziomie, ale także zawodowym kapitałem na całe życie. Teraz, dzisiaj, mamy w polskiej astrofizyce lub mieliśmy w niedalekiej przeszłości studentów i asystentów z Francji, Szwajcarii, USA, Niemiec, Austrii, Hiszpanii, Włoch, Chin, Czech, Indii (i zapewne innych jeszcze krajów). Jeśli chodzi o stan polskiej nauki, nigdy nie było tak dobrze, jak jest teraz.

Pendolino sunęło bezszelestnie, kelner przyszedł z kartą dań, w głośnikach angielszczyzna komunikatów była bez zarzutu. Byłem podłączony do wi-fi, pracowałem spokojnie, tak samo jak wielokrotnie przedtem w wygodnych pociągach dalekobieżnych Szwecji czy Niemiec. Kończyłem redagowanie artykułu, którego współautorką jest moja chińska doktorantka, wybitnie utalentowana, mądra, piękna i elegancka, z zamożnej, profesorskiej rodziny z Pekinu. Jest już trzeci rok w Warszawie.

Mignęła mi nagle na ekranie wewnętrznej telewizji Pendolino twarz Alberta Einsteina w rozwichrzonej aureoli siwych włosów. Do tej pory nie patrzyłem na ekran; leciały tam zabawne, i w dobrym guście, reklamy PKP, informacje, ciekawostki… Czytając teraz notkę obok fotografii Einsteina, po prostu oniemiałem: to był mój własny tekst! Fragment mojego felietonu z miesięcznika astronomicznego Uranii pod tytułem „Fryzury Alberta Einsteina” o Joannie Fantovej, przyjaciółce uczonego, która jego słynną fryzurę wymyśliła i która przez wiele lat Einsteina strzygła. Mój tekst powtórzony był na ekranie Pendolino słowo w słowo.

I tak to jest właśnie. Cywilizacyjny sukces Polski jest dziełem nas wszystkich, wszystkich Polaków. Także moim. My to zrobiliśmy, sami. Jedni dokonywali wielkich gospodarczych reform, inni budowali drogi, jeszcze inni sadzili kwiaty w swoim ogrodzie, transplantowali serca, zakładali małe firmy. Ja skromnie badałem czarne dziury, wykładałem astrofizykę, pisałem felietony do Uranii.

Czuję ogromną satysfakcję z mojego i innych Polaków rozumnego trudu, z naszej wspólnej, udanej pracy.

Marek Abramowicz – profesor astrofizyki na Uniwersytecie w Göteborgu w Szwecji i w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w Warszawie

Zobacz także

wyborcza.pl

 

Pomysły PiS na zmiany w wymiarze sprawiedliwości: „Wieje grozą”
09.07.2015
To wieje grozą. Ci sami, którzy deprawowali Polskę, wymiar sprawiedliwości, prokuraturę, służby specjalne, dziś przedstawiają jeszcze bardziej radykalne pomysły – mówił w Poranku Radia TOK FM Włodzimierz Cimoszewicz.

O propozycjach PiS, dotyczących m.in. zmian w wymiarze sprawiedliwości, głośno od kilku dni. To pokłosie artykułu Anny Dąbrowskiej w najnowszym numerze POLITYKI, która opisała, co działo się w kulisach kongresu PiS w Katowicach.

O ocenę pomysłów PiS Janina Paradowska pytała w czwartek w Poranku TOK FM Włodzimierza Cimoszewicza, byłego premiera i ministra sprawiedliwości. – Wieje grozą – komentował. –Byłoby dobrze, by więcej ludzi się o tym dowiedziało. Ci sami, którzy deprawowali Polskę, wymiar sprawiedliwości, prokuraturę, służby specjalne, dziś przedstawiają jeszcze bardziej radykalne pomysły. Kiedyś próbowali zachować pozory działania zgodnie z prawem, choć balansowali na jego granicy, czasem je przekraczając, co wtedy nie było takie ewidentne, a to, co dziś proponują, wieje grozą.

Janina Paradowska przywołała niektóre z propozycji PiS: badanie sędziów wariografem, okresowe badanie próbek moczu dla sędziów i prokuratorów: Obrzydliwe, poniżające, bez jakiejkolwiek podstawy– mówił Cimoszewicz.

Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości PiS chce „doprowadzić do sytuacji, w której niezawisłość sędziowska stanie się fikcją”. – Jeśli chcą, by prezydent miał prawo uchylania prawomocnych wyroków sądowych, to znaczy, że chcą odejścia od tego, co od ponad 200 lat jest osiągnięciem cywilizacji i koncepcji podziału władz – podkreślał Cimoszewicz.

„Wyjątkowo ponurym” Cimoszewicz określił pomysł nieograniczonej prowokacji policyjnej. – Gotowi są zachowywać się jak ten bies podsuwający cyrograf, kusić, badać do końca, czy uda im się złamać uczciwego człowieka, czy nie. To zapowiedź bardzo ponurej rzeczywistości w naszym kraju.

Zdaniem Janiny Paradowskiej „to, co działo się przy innych stolikach, choćby przy dotyczącym systemu sprawiedliwości, którym zawiadywał Zbigniew Ziobro, to gorzej niż IV RP”. Nie wspomnę już, że pojawiły się tam wszystkie upiory IV Rzeczpospolitej i może warto zacząć trzeźwieć i pytać kandydatkę posłankę Szydło o sprawy ustrojowe i instytucjonalne. To chyba bardziej niż Orbán… – mówiła publicystka POLITYKI podczas dyskusji publicystów. – Widać, że za miłymi twarzami i stertą obietnic jest prawdziwa twarz Prawa i Sprawiedliwości.

Adam Szostkiewicz ma nadzieję, że „przed wyborami wystarczy czasu, by do opinii publicznej dotarło, jak księżycowe są te zapowiedzi i jak groźne są te pomruki”. –Program PiS, z którym ten chce dojść do władzy, polega na tym, by podporządkować cały system ekipie rządzącej, by wszyscy funkcjonariusze państwowi byli de facto funkcjonariuszami rządowymi. To jest rzeczywiście projekt Orbána, wizja państwa, które ma mieć ostatnie słowo także w tych dziedzinach, które dzięki zmianom demokratycznym i przynależności Polski do Unii Europejskiej zostały akurat wyjęte spod kompetencji rządu. To zmiana niezwykle dramatyczna i niezwykle groźna dla przyszłości politycznej Polski –podsumował Adam Szostkiewicz.

Zdaniem publicysty „Gazety Wyborczej” Pawła Wrońskiego mimo że w oficjalnym programie nie wspomniano o idei IV RP, „ta ekipa chce rewolucji, dyszy żądzą władzy”. – Używając tej terminologii „żądzą władzy dyszy” każda partia opozycyjna – mówił Agaton Koziński. – Pytanie, na ile władze PiS będzie w stanie utrzymać w ryzach tę całą masę, która chce powrotu do IV RP – zastanawiał się Wroński.

http://audycje.tokfm.pl/widget-player/27564

http://audycje.tokfm.pl/widget-player/27562

polityka.pl

PiS odwoła Tuska z Brukseli? Szydło: „Niewiele zrobił dla Polski”. Paradowska: „To plan zemsty”

klep, 09.07.2015
http://www.gazeta.tv/plej/19,103454,18325838,video.html?embed=0&autoplay=1
„Dotychczas Tusk dla Polski niewiele zrobił, a zdaje się, że cieszy się także niewielką popularnością w samej Unii Europejskiej” – krytykuje Donalda Tuska, szefa Rady Europejskiej, Beata Szydło w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. – Widać, że PiS ma swoje plany zemsty – skomentowała w Poranku Radia TOK FM Janina Paradowska.

 

Beata Szydło, kandydatka PiS na premiera, w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” została zapytana o to, jak wyobraża sobie stosunki z Donaldem Tuskiem, szefem Rady Europejskiej, jeśli PiS przejmie władzę. „Zobaczymy, czy zostanie na drugą kadencję” – mówi Szydło o Tusku. A dociskana, czy jej rząd nie przedłużyłby kandydatury byłego premiera, dodaje: „Dotychczas Tusk dla Polski niewiele zrobił, a zdaje się, że cieszy się także niewielką popularnością w samej Unii Europejskiej” – mówi, podkreślając, że nie chce dalej mówić o przyszłości Tuska.

– Widać, że PiS ma swoje plany zemsty – skomentowała w Poranku Radia TOK FM Janina Paradowska. I odniosła się do słów Szydło na temat dokonań i pozycji Tuska w Brukseli. – Szkoda, że pani posłanka Szydło nie słuchała wczoraj debaty w Parlamencie Europejskim i owacji, jaką zgotowano Tuskowi po jego wystąpieniu – stwierdziła.

 

„Ekonomia to nie jest nauka ścisła”Co jeszcze mówi Szydło w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”? „My nie mówimy, że wszystko jest złe, że Polska jest w ruinie. Ale dziś Polska jest z pewnością bardzo źle rządzona” – podkreśla posłanka PiS.Szydło zaznaczyła, że głównym celem PiS jest „pełne zwycięstwo” i samodzielne zwycięstwo. A gdy do niego dojdzie, priorytetami będą obniżenie wieku emerytalnego, podwyższenie kwoty wolnej od podatku oraz program dodatków na dzieci.Czy jednak starczy na to wszystko pieniędzy? Na krytykę Szydło odpowiada krótko: „Ekonomia to nie jest nauka ścisła, w przeciwieństwie do matematyki czy fizyki. Ja opieram się na wyliczeniach naszych ekspertów i biorę odpowiedzialność za tę analizę” – podkreśla.Deficyt to straszenie Polaków

Zdaniem kandydatki PiS na premiera przestrzeganie przed nadmiernym wzrostem deficytu budżetowego to „straszenie Polaków”. Szydło zaznacza, że nikt nie zadłużył Polski tak jak PO, która „oparła rozwój Polski na długu i kredycie”.

Szydło zasugerowała też, że w sprawie emerytur PiS rozważa powrót do systemu zdefiniowanego świadczenia, czyli zupełne odwrócenie dotychczasowych reform. Zaznaczyła jednak, że w tej sprawie może być potrzebne referendum.

Więcej w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Zobacz także

 

TOK FM

Dodaj komentarz