Trzy teksty Waldemara Mystkowskiego.

Premier zyskuje wizerunek człowieka, który nie ma ludzkich odruchów.

Jedyny nasz kierowca jeżdżący w Formule 1 Robert Kubica nie dorósł do patriotyzmu Mateusza Morawieckiego, a przynajmniej nie cieszył się jego sympatią, gdy jeszcze nie uległ wypadkowi. Taśma z podsłuchu z „Sowy & Przyjaciele” odkrywa psychologiczną prawdę o premierze. Już wcześniej poznaliśmy jego knajacki język – kiedyś nazywany: spod budki z piwem – a teraz także brak empatii do ciężko poszkodowanego kierowcy. W tym kontekście zrozumiałe jest, iż Morawiecki ma gdzieś niepełnosprawnych, którzy protestowali w Sejmie oraz głodujące pielęgniarki.

Ależ bezwzględnym okazuje się być człowiekiem. Gdy Kubica uległ wypadkowi, a przed wypadkiem załatwiono jego przejście do teamu Ferrari, Morawiecki cieszył się jak dziecko, że jednak do tego nie dojdzie: – „Na szczęście złamał rękę, raz, drugi”. Taka radość zapanowała u Morawieckiego, ówczesnego prezesa BZ WBK, który to bank w wyniku sprzedaży stał się częścią hiszpańskiego banku Santander. Morawiecki, aby udokumentować swoją niechęć do polskiego kierowcy musiał puścić wiązankę przekleństw: – „Nie chcę, k…a, pięć dych co roku płacić. Sp…aj…”.

Myślę sobie, że Kubica mimowolnie może się cieszyć. Po wypadku długo nie było wiadomo, czy wyjdzie z niego cało i czy wróci do swego ulubionego sportu, wszak ciągle o to walczy. Morawiecki w niechęci do sponsorowania polskiego sportowca mógł postąpić iście filmowo – przecież lubi Chucka Norrisa, który w reklamie nabierał klientów banku: „ludzie są tacy głupi, że to działa” – i wysłać kogoś do szpitala albo sam podjąć się zadania wyrwania rurek i wenflonów, które ratowały Kubicy życie. Przesadzam? Nie bardzo, acz to figura narracyjna.

Postać Morawieckiego wygląda na coraz bardziej przerażającą. Z zimną krwią kłamie, jest zdecydowanie w tym lepszy od samego prezesa Kaczyńskiego, zyskuje wizerunek takiego człowieka, który nie ma ludzkich odruchów. To ktoś odhumanizowany, nie tylko na bakier z odczuciami patriotyzmu, które winny budzić empatię do Kubicy, a przejmowała się nim cała Polska.

W słowach Morawieckiego odczuwam zgrzyt nienaoliwionych nożyc używanych przez postać z horroru Freddy’ego Nożycorękiego. „Chrum-chrum” – zdaje się zgrzytać Morawiecki („k…a, sp…aj”), aby zrobić krzywdę tym, których napotka na swojej drodze. Pamiętacie jego zachowanie, gdy raz spotkał się z protestującymi niepełnosprawnymi w Sejmie? Nie patrzył im w oczy – jak to Nożycoręki – był zimny, a niepełnosprawni mieli nieprzyjemne odczucia. Nożycoręki obecnie ma narzędzia, aby dobrać się do całej Polski, a nie tylko do Roberta Kubicy, zrobić nam kipisz i horror – „k…a, sp…aj”.

Grunt to mieć strategię na życie. PiS taką ma – żyć w kłamstwie. Politykom nie przeszkadza taka amoralność, a jak jest z elektoratem partii Kaczyńskiego? Czy to ci spośród Polaków, którzy żyją w kłamstwie rodzinnym, towarzyskim, zawodowym? Jeszcze inaczej: jak ktokolwiek z nas czułby się w towarzystwie kłamcy, miał za przyjaciela chronicznego oszusta? Wydaje mi się, że z kimś takim nie można przebywać, ja nie napiłbym się piwa, bo po pierwszym łyku zwróciłbym.

Kłamcy są zdani na przebywanie wśród swoich, zdani na swoja małość, odizolowanie od innych i od świata. I to jest sposób uprawiania polityki przez PiS. Człowiek wyalienowany, alternatywny zaproponuje innym tylko taki surogat, namiastkę rzeczywistości – nierzeczywistość. Joachim Brudziński –  którego poziom intelektualno-emocjonalny raczej znamy – użycie policji podczas Marszu Równości w Lublinie tłumaczy agresją obydwu stron. Na Twitterze określił to: „chuliganeria jednej i drugiej strony”.

Faszyzujące bojówki, które zaatakowały legalny pokojowy marsz zrównuje poprzez relatywizm moralny swój i swojej partii i tzw. symetryzm, który w tym wypadku da się zobrazować narracją: gdy bandyci napadną twój dom, to jest także twoja wina, bo mogłeś mieszkać pod innym adresem.

Brudziński usprawiedliwia napastników, staje się ich adwokatem – gdyby uczestnicy marszu nie chcieli emancypować się, nie zostaliby napadnięci. „Siła” takiej argumentacji relatywistycznej wskazuje kogo stronę trzyma Brudziński.

W polityce nie jest tak, że dowolnie mogę sobie intepretować zjawisko społeczne, gdyż fałsz nazywania, wywróci uprawianą politykę, a tak dzieje się obecnie z Polską, którą partia Kaczyńskiego wywraca.

Co tam Brudziński, jego zdolności ograniczają się tylko do takiego poziomu tweetowania, na jaki go stać, ale Mateusz Morawiecki jest premierem, który wywraca Polskę i właśnie mam problem po przecinku. Jak mam napisać: … bo jest amoralny, bo ma wywrócony na nice rozum, bo jego system wartości jest bezwartościowy, bo kieruje się interesem własnym, jak owi wyżej wymienieni bandyci, jak złodzieje?

Morawiecki jest wyjątkowego formatu kłamcą, codziennie daje się poznać ta jego cecha charakteru. W Krakowie był powiedzieć: „Jedną z chorób III RP była wyprzedaż majątku, w tym wyprzedaż mediów”. Czyżby podobał mu się PRL, gdzie wszystko było własnością państwa, a może chciałby upartyjnić niezależne media, upisowić.

Kaczyński Morawieckiego upartyjnił. Przecież na taśmie z podsłuchu z „Sowy…” Morawiecki jest kimś zupełnie innym. Dlaczego tak się stało, że Kaczyński go przerobił na kaczyzm, pisizm? Jedna z odpowiedzi jest: Morawiecki jest z plasteliny, nie ma kręgosłupa.

A co do tych wyprzedaży mediów. Porozumieniu Centrum – pierwszej partii Kaczyńskiego – w wyniku prywatyzowania mediów publicznych, w tym gazet, przypadł najlepszy kąsek, mianowicie najlepiej sprzedająca się gazeta „Ekspress Wieczorny”. I co zrobił Kaczyński? Sprzedał ją szwajcarskiemu konsorcjum medialnemu Marquarda. M.in. na tym zbudowany jest majątek PiS, spółka Srebrna.

Zakłamana polityka wywraca wszystko, polityków, którzy ją uprawiają – ale to mniejsza, ich sprawa, jeżeli chcą leżeć w moralnym rynsztoku – wywraca jednak państwo. I taką nam fundują Polskę, wywróconą, wyalienowaną, kraj coraz bardziej wyrzucany z Zachodu, z Unii Europejskiej, bo kto chce przyjaźnić się z takim potworkiem moralnym.

Mateusz Morawiecki dwoi się i troi w kampanii samorządowej, a przecież nie startuje na żadnego wójta, ani burmistrza. Jeżeli jeździ po kraju, to nie rządzi. Dlatego stanowione jest takie kiepskie prawo, ustawy trzeba zaraz po wejściu w życie nowelizować.

Morawiecki jednak walczy o przetrwanie. Nie tylko ma na karku aferę podsłuchową, która na moment przycichła, lecz zostanie odgrzana przez Platformą Obywatelską (a może już należy nazywać Koalicję Obywatelską), Grzegorz Schetyna zapowiedział wniesienie do Sejmu wniosku o odwołanie ze stanowiska premiera Morawieckiego pod hasłem „kłamca nie może rządzić”.

Nie tylko uznany jest za kłamcę przez sąd, ale tak jest traktowany przez władze unijne, wiarygodność Morawieckiego sięgnęła bruku, w Brukseli trzeba ratować substancję naszej wiarygodności (a robi to opozycja i Donald Tusk), której jest coraz mniej, przełoży się to na kasę z budżetu unijnego. Morawiecki ma kłopoty z tatusiem Kornelem, na którego są inne taśmy, jak to służył korupcją firmie windykacyjnej GetBack. Ile na tych taśmach jest haków na Mateusza?

Poza tym Kornel M. jest „pożytecznym idiotą” (polieznyj idiot) Kremla, wyrażając aprobatę dla aneksji Krymu przez Rosję i mówiąc bardzo przyjacielsko o Putinie niczym Viktor Orban. Polityka wschodnia, której doktryna wypracowana została przez Piłsudskiego, Giedroyca i podtrzymywana przez rząd Donalda Tuska, może legnąć w gruzach.

Na agendę zawędrowała rekonstrukcja rządu, której celem jest przykrycie kłopotów Morawieckiego. Ale nie on będzie decydował, czy kogoś wymienić – Szydło, Kempę, Zalewską.

Jak marną formacją polityczną jest PiS świadczy rating, który został przywrócony przez Agencję Standard & Poor’s – BBB+. Warto przypomnieć, iż taki rating uzyskał rząd Donalda Tuska w czasie, gdy panował kryzys na świecie, Polska była zieloną wyspą. PiS wszak nazwał ten okres „Polską w ruinie”.

Morawiecki, więc nie ma czym się chwalić, zwłaszcza że w Unii Europejskiej i na świecie mamy do czynienia z wyjątkową hossą. No i trzeba sobie uzmysłowić, iż taki sam rating w 2009 roku miała Grecja. A że Morawiecki nieprzytomnie zadłuża finanse publiczne na realizacje pisowskich populizmów, śmiało go można nazwać Grekiem Zorbą.

Zorba zgłasza jednak wielkie halo – i to kłamliwe – „wielka, komentowana na całym świecie podwyżka ratingu Polski nie została odnotowana przez niektóre mainstreamowe media”. Kłamstwo, bo wszyscy odnotowali, lecz to kolejny atak na niezależne dziennikarstwo, aby urabiać opinię publiczną pod upartyjnianie – upisowanie – mediów.

Komentarze
  1. Hairwald pisze:

    Reblogged this on Holtei i skomentował(a):
    Morawiecki ma przyjechać do Brukseli, więc tablica upamiętniająca otwarcie polskiego przedstawicielstwa z nazwiskiem Donalda Tuska została osobiście odkręcona i zdjęta przez ambasadora Sadosia. Hańba!

Dodaj komentarz