Nawiedza Kurski Jarosława Kaczyńskiego, wydzwania do niego, pisze analizy przyczyn wyborczej klęski, które zdejmują odpowiedzialność z prezesa, przenosząc ją na niepojmujących jego geniuszu partyjnych kmiotów. Tak jest choćby w kwestii „lex Tusk” – ustawy, którą Kaczyński chciał zablokować powrót lidera Platformy do władzy, nakładając na niego zakaz zajmowania stanowisk publicznych. To ta ustawa wyprowadziła setki tysięcy ludzi na ulice Warszawy i wlała energię w kampanię Platformy. Pisze Kurski: „Prawo i Sprawiedliwość nie zrobiło przed tymi wyborami jakiegoś katastrofalnego błędu. Wyjątkiem może być komisja ds. badania wpływów rosyjskich, odbierana jako lex Tusk, zasuflowany przez M. Morawieckiego pomysł z gatunku pure nonsensu. Ożywił on politycznego zombie Tuska, wówczas rekordzisty w rankingu nieufności społecznej oraz symbolu bezradności i klęski w roli lidera opozycji”.

Więcej o chamach PiS >>>

 

Dodaj komentarz